ach, jeśli chodzi o winę, to nie wiem. Ale jest mniej więcej takie zdanie w Piśmie św. "Którym więcej dano, od tych więcej wymagać się będzie." Dla mnie to jest jakaś przyczyna, by uznać mniejszą winę okaleczonych, poranionych ludzi.
@Anawim - OK, przyjmij więc, że moja kobieca intuicja podpowiada mi, że ten artykuł nie jest budujący. Na logiczne argumenty mnie w tej chwili nie stać.
@Katarzyna podobało mi się, jak w trakcie AMR akcentowałaś niechęć do uogólnień w kwestii metod wychowawczych (dlatego się nie włączałem do dyskusji, bo się zgadzałem); tutaj zgoła przeciwnie dokonujesz nieuprawnionych uogólnień.
Moim zdaniem narracja tego Pana jest już coraz mniej aktualna. Odnosi się on do czasów dawno minionych, które owocowały sporą ilością nerwic i Freudem. W konsekwencji wahadło wychyliło się w drugą stronę. Z nadmiernej kontroli zewnętrznej i wewnętrznej przeszliśmy społecznie w stronę nadmiernego poluzowania norm oraz usprawiedliwiania czego się da genami, wychowaniem itd.
Ale to nie zmienia faktu, że dalej są osoby, które zostały wychowane w nadmiernej kontroli ("patriarchalnie") i do takich ten artykuł zapewne trafia; silnie zależne osobowości. A przecież celem wychowanie jest to, by dziecko przeszło od zależności do niezależności i od niezależności do współpracy.
@Anawim - w pełni się zgadzam, co do celu wychowania. Artykuł odbieram inaczej. Właśnie jako generalizację przyczyny kobiecych furii i sprowadzenie jej do specyficznego wychowania dziewczynek w poczuciu nadmiernej kontroli oraz w przeznaczeniu do spełniania "zachcianek" wszystkich wokół. Jak sam przyznajesz, współcześnie taki model wychowania powszechny nie jest. Trudno więc dopatrywać się w nim źródła powszechnego problemu kobiecych furii. Jednak autor swoją retoryką to właśnie sugeruje. Dla mnie wygląda to na podsuwanie kobietom takiego prostego rozwiązania problemu kobiecych furii - kobiety wpadają w niepohamowaną złość, bo zostały wychowane do uległości, a wewnętrznie się z tym nie zgadzają.
O to chodzi - gdyby to był cykl artykułów o genezie furii i ostatni (albo tam pierwszy) by pisał o marginalnym dziś zjawisku zahukania, to ok rozumiem, ale takie robi na mnie wrażenie jakby ktoś opisując właściwości jaglanki napisał tylko o tych ludziach co reagują niestrawnością. Dużo ludzi nabrałoby przekonania, że jest szkodliwa. I że przyczyną ich dzisiejszej niestrawności jest być może jakaś nieznana ilość jaglanki, którą do tej pory zjedli, może w dzieciństwie. To nie znaczy, że trzeba ukrywać dane o szkodliwości jaglanki tylko rzetelnie napisać, jak dziś to wygląda.
Byłam strofowana w dzieciństwie. W zdrowy sposób. Jak robiłam coś źle, od razu słyszałam, żebym naprawiła swoje zachowanie. Nikt się nade mną specjalnie nie rozczulał. Wychowałam się jako trzecie dziecko w rodzinie wielodzietnej. Normalny dom, któremu nieobce były trudne sytuacje. Szybko nauczano mnie samodzielności. Dużo się rozmawiało, na bieżąco tematy. I często słyszałam, że "powinno się". Rzadziej, "bo warto". a jednak wiedzialam w duchu, że "warto". Na studiach nie radziłam sobie ze stresem, lękami, ale "wzięłam się w garść". Nie wiązałam każdej porażki, błędu, problemów ze sobą z wychowaniem. Uważalam, że to nie fair. Od małego wiedzialam, że trzeba dużo dawać z siebie, mieć obowiązki, wywiązywać się z nich. I nawet jak były wobec mnie oczekiwania, to brałam je na klatę. Wiara, modlitwa, rozmowy z bliskimi, mądre lektury, dużo własnej ciężkiej pracy. Być może dla kogoś innego, moje wychowanie byłoby "traumą". Dla jakiegoś specjalisty
@Katarzyna zgadzam się. Naciągane. Patriarchat, opresja i w ogóle mogiła. Tych powinnam też pewno mam wiele w sobie. Częsty kontakt z dominującymi cholerykami, widocznie też to jest po coś...z wiekiem coraz bardziej mi to powiewa...czy zaakceptują czy nie. Jednak żyjemy w jakiejś społeczności, normy dostosowania istnieją. Ale tekst dziwny. Sama strona graficznie mnie już zaniepokoiła. New age, medycyna alternatywna, dziwne klimaty. W furię wpadam, jak w szafie nie mogę czegoś znaleźć.
@Katarzyna, masz rację w wielu postach, niemniej jednak jak dla mnie to ten tekst był szczegółem w sednie problemu i swoboda w uzyciu tego atrykułu nie została naruszona. Każdy go uzyje jak chce. Kto szuka wymówke, znajdzie, kto szuka lustra - znajdzie
Np. nóż też narzędzie wielofunkcyjne. Zakładanie z góry że nóż służy do zabijania i koniec - jest spłyceniem tematu
W rodzinie bliskiej mi osoby jest taki "odłam" kobiet które traktują bycie niewiastą jako najwyższą formę męczeństwa wyznając że kobieta zawsze ma gorzej, zawsze o wszystko musi WALCZYĆ, musi zajmować się tymi chłopami którzy zawsze beznadziejnie wszystko robią. Że kobieta to ta wiecznie orobiona, bez czasu dla siebie, bez wytchnienia. Wiecznie jęcząca i nieszczęśliwa.
Bycie furiatką na własne życzenie.
Zawsze mnie zastanawiało ich błędne koło. I denerwowały życiowe porady z cyklu "i Ty możesz zostać męczennicą"
@Ojejuju naprawdę uważasz, że nie ma znaczenia "kto zawinił"? że nie ma potrzeby wybaczenia w przypadkach jakichś patologii? Jak nie pamiętam, nie uświadamiam sobie, to nie ma problemu? Nie rozumiem.
Jakby mi ktoś z rodziny albo bliskich rękę odciął, to chciałabym wiedzieć, kto.
Zgadzam się, że zatrzymywanie się na etapie "winny ten, ten i jeszcze tamten" to za mało. Ale żeby wybaczyć, to, jak napisała @Nika trzeba wiedzieć, komu i co.
@Ojejuju myślałam że "Czyli - jak poznasz, kto zawinił (że jesteś furiatką) to poznasz siebie i jest nadzieja że się wyleczysz." to ironia (?) chyba powinnam iść spać
O ja, nie mam ataków gniewu, nie należę do większości...
...straszne... :P
ale znam kogoś, męskiej płci ma ataki gniewu, pracuje nad sobą, pozytywnym postrzeganiem swoich możliwości, i efekty są wspaniałe:) Chyba da się nad tym pracować.
Nie ma rownouprawnienia.To mit. Badania pokazują, że pomimo zaistnienia rzekomego rownouprawnienia kobiety nadal wykonują swoje standardowe obowiązki plus praca zawodowa. To powoduje frustrację.
Komentarz
podobało mi się, jak w trakcie AMR akcentowałaś niechęć do uogólnień w kwestii metod wychowawczych (dlatego się nie włączałem do dyskusji, bo się zgadzałem); tutaj zgoła przeciwnie dokonujesz nieuprawnionych uogólnień.
Moim zdaniem narracja tego Pana jest już coraz mniej aktualna. Odnosi się on do czasów dawno minionych, które owocowały sporą ilością nerwic i Freudem. W konsekwencji wahadło wychyliło się w drugą stronę. Z nadmiernej kontroli zewnętrznej i wewnętrznej przeszliśmy społecznie w stronę nadmiernego poluzowania norm oraz usprawiedliwiania czego się da genami, wychowaniem itd.
Ale to nie zmienia faktu, że dalej są osoby, które zostały wychowane w nadmiernej kontroli ("patriarchalnie") i do takich ten artykuł zapewne trafia; silnie zależne osobowości. A przecież celem wychowanie jest to, by dziecko przeszło od zależności do niezależności i od niezależności do współpracy.
Tych powinnam też pewno mam wiele w sobie. Częsty kontakt z dominującymi cholerykami, widocznie też to jest po coś...z wiekiem coraz bardziej mi to powiewa...czy zaakceptują czy nie. Jednak żyjemy w jakiejś społeczności, normy dostosowania istnieją.
Ale tekst dziwny. Sama strona graficznie mnie już zaniepokoiła. New age, medycyna alternatywna, dziwne klimaty.
W furię wpadam, jak w szafie nie mogę czegoś znaleźć.
;-)
Wrocilam wieczorem od lekarza.
Nie bede opisywac w szczegółach co zastałam. Napisze jedynie ze dzieci młodsze były pod opieką najstarszego.
@Katarzyna, masz rację w wielu postach, niemniej jednak jak dla mnie to ten tekst był szczegółem w sednie problemu i swoboda w uzyciu tego atrykułu nie została naruszona.
Każdy go uzyje jak chce.
Kto szuka wymówke, znajdzie, kto szuka lustra - znajdzie
Np. nóż też narzędzie wielofunkcyjne.
Zakładanie z góry że nóż służy do zabijania i koniec - jest spłyceniem tematu
Tak jak nie wyleczy choroby samo zajrzenie do brzucha
ani udawanie ze brzuch jest głupi, bo boli bez powodu ...
Operacja, operacja.
Wybaczenie zachodzi nad czymś co sie stało. Nie ma wybaczenia jak nic sie nie stało
Bycie furiatką na własne życzenie.
Zawsze mnie zastanawiało ich błędne koło. I denerwowały życiowe porady z cyklu "i Ty możesz zostać męczennicą"
Jak nie pamiętam, nie uświadamiam sobie, to nie ma problemu? Nie rozumiem.
Jakby mi ktoś z rodziny albo bliskich rękę odciął, to chciałabym wiedzieć, kto.
Zgadzam się, że zatrzymywanie się na etapie "winny ten, ten i jeszcze tamten" to za mało. Ale żeby wybaczyć, to, jak napisała @Nika trzeba wiedzieć, komu i co.
chyba powinnam iść spać
...straszne... :P
ale znam kogoś, męskiej płci
ma ataki gniewu, pracuje nad sobą,
pozytywnym postrzeganiem swoich możliwości,
i efekty są wspaniałe:) Chyba da się nad tym pracować.
Badania pokazują, że pomimo zaistnienia rzekomego rownouprawnienia kobiety nadal wykonują swoje standardowe obowiązki plus praca zawodowa.
To powoduje frustrację.
Ależ tak! Inaczej z czego żyliby psychoterapeuci? :P
Myślę, że taki jest głębszy podtekst takich bredni