Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Trafiłem do KNO z komentarzem do ostatniej adhortacji wiadomo kogo

2456715

Komentarz

  • W przypadku gdy nie jest to mord, to nie łamie się przykazania. Co do cudzołóstwa, to np. jeśliby ktoś ożenił się z wdową, a okazałoby się, że mąż wdowy pierwszy jednak żyje, to byłaby sytuacja niezawiniona. Ale jeśli ktoś jako katolik bierze ślub to przecież wie co robi. Jeśli był "udawanym katolikiem" podczas ślubu a dopiero się nawrócił później to jest duża szansa, że zostanie potwierdzona nieważność pierwszego małżeństwa. Na zachodzi chyba chodzi o co innego, o to by małżeństwo nie musiało być na zawsze - "na dobre i na złe", tylko "na dobre".
  • @Joanna36 no wlasnie mialam taki przypadek podac z zaginietym mezem. Moze ktos bardziej kreatywny cos innego jeszcze wymysli ;) Nie wiem, nie upieram sie, ale jest to dal mnie jedyne logiczne wytlumaczenie: cos wyglada na grzech, ale nim nie jest.
  • Ja bym bardzo chciał, aby każdy, kto wypisuje setki literek w internecie na temat synodu i adhortacji rozejrzał się po znajomych i zaangażował w pomoc małżeństwom w kryzysie.
  • Ach tak, i większość konkubinatów to takie wyjątkowe sytuacje z zaginionym mężem...
  • Nie!
    Ale "Skoro wszyscy tak robią..."?

    Czy to moze byc grzech? ;)
    :-&
  • ja mysle, ze mniejszosc...
  • edytowano kwiecień 2016
    Mnie się wydaje, że sporo osób po tym jak wyeksperymentuje się z "rozwojem osobistym" za pomocą różnych magików, zaczyna się interesować się Kościołem, będąc już po rozwodach, związkach różnorodnych itd. i jak zerkną pobieżnie, że się nie kwalifikują bo są rozwodnikami to rezygnują z tej "drogi rozwoju", zanim się w ogóle zorientują o co chodzi w Kościele. Ale szczerze mówiąc i tak nie rozumiem, coraz mniej w ludziach jest poczucia winy i żalu za grzechy a coraz więcej się mówi o miłosierdziu, które cyniczni ludzie odbierają jako przyzwolenie na grzech.
  • Maciejka - no własnie, bo nie mówimy o wyjatkowych sytuacjach, ale o sytuacji ogólnej, która dotyczy 99% takich związków.
  • Odwieczny problem Kosciola: ilosc, czy jakosc.
  • @tylkoMaciek, jak sobie wyobrażasz take zaangażowanie, oprócz modlitwy? Tak szczerze i niezłośliwie pytam.
  • Rozmowa, mediacja, pomoc materialna, skierowanie do specjalistów.
  • Tylko ja bym odwróciła kolejność: najpierw przykład, potem cała reszta.
    Jesteśmy częścią Kościoła - i realnym jest świętych obcowanie.
    Nasze cnoty "podnoszą" stan całego Kościoła, a nasze grzechy/ zaniedbania itp. ciągną ku upadkowi wszystkich.
    Jak się nie da pomóc bezpośrednio innym (bo czasami - oprócz modlitwy i postu się nie da i już) - to pomagamy właśnie przez polepszenie kondycji własnej - osobistej, małżeńskiej, rodzinnej.
    To jest bardzo dużo!
    k.
  • edytowano kwiecień 2016
    Dla osób, z którymi się stykamy - my (w sensie - małżeństwa, rodziny) jesteśmy specjalistami na pierwszej linii frontu.
    I nie chodzi o to, że mam jakieś super- wyobrażenie czy mniemanie o własnej rodzinie, czy małżeństwie, tylko o to, że tak jest.
    Jak się ma ileś tam lat w małżeństwie i jest się dalej szczęśliwym i zadowolonym,
    jak się ma dzieci (wystarczy już 2+ czasami) i się ma uśmiech na obliczu oraz ww. - to przyciąga i zachęca do rozmów. Różnych - od tych kurtuazyjnych (na placach zabaw), po te poważne.
    Mamy być współ- czujący, żeby nie zaniedbywać okazji do czynienia dobra - żeby powiedzieć trochę poważniej (nie znaczy, że z grobową miną ;) ) , jak będzie taka potrzeba.
    Bo może tylko od nas usłyszą, że da się całe życie z jednym mężem być, i być szczęśliwym.
    Ale, że się samo to nie zrobi - wymaga osobistego wysiłku (żony/ męża, i to bez gwarancji,że druga strona zrobi to samo).

    Że więcej niż 1, 2 itd. dziecko - to się da zrobić, ogarnąć i chcieć jeszcze więcej.

    No i że matka X+ może wyglądać jak człowiek, a nie wyrobnica. (to już mówić nie trzeba, tylko się ubrać stosownie do własnych preferencji)

    Edit: I jeszcze - że nasze życie "się kręci" tak, a nie inaczej, bo istnieje Pan Bóg, który udziela nam potrzebnych łask, bo są sakramenty, z których korzystamy itd.

    Żebyśmy na Sądzie Ostatecznym nie zobaczyli, że ludzie, wśród których płynie nasze życie (w tym - park/ praca/ sklep/ szkoła itd) skarżą się przed Najwyższym "Panie, nie miałem człowieka!"

    Tym człowiekiem jestem ja. I Ty też.
    k.
  • Ja rzucę tylko luźną refleksję, że bardzo szkoda, że od ojca nie mamy prawa oczekiwać czegoś dobrego :|
  • edytowano kwiecień 2016
    Ja tam widzę, że jeszcze jeden punkt dokumentu pod którym podpisał się kard. Bergoglio jest co najmniej strzałem we własną stopę:

    "W tym samym duchu wypowiedziała się Międzynarodowa Komisja Teologiczna: „Prawo naturalne nie może być przedstawiane jako zbiór już ustanowionych reguł, które narzucają się a priori moralnemu podmiotowi, ale jest źródłem inspiracji dla jego wybitnie osobistych zabiegów w podejmowaniu decyzji”.

    Ergo skoro prawo naturalne jest tylko "źródłem inspiracji" to nie ma sensu walczyć przeciwko morderstwu pod tytułem aborcja, bo zakaz mordowania to tylko dowolna inspiracja a nie norma prawa naturalnego, jak twierdzi autor adhortacji.
  • Mnie akurat "chodzące ideały" prędzej dołują, niż mobilizują. Dlatego podałem rzeczy, które realnie można zrobić na rzecz innego małżeństwa.
  • Mnie też ideały zniechęcają- te nie osiągalne ideały.
    Wystarczy, że człowiek porówna się z takimk ideałem i... :((
  • "bardzo szkoda, że od ojca nie mamy prawa oczekiwać czegoś dobrego"

    To wyłącznie kwestia naszego nastawienia.
  • Gregu, ale przecież taka jest prawda. Każdy z nas sam decyduje.
  • edytowano kwiecień 2016
    Czyli włączamy tryb "nie spodziewam się". Tylko co to za dziecięctwo i ojcostwo....
  • @Sylwia1974, a dlaczego uważasz, że nie wszyscy są powołani do wielodzietności? No, bezżenni, konsekrowani, to jasne, że nie, ale małżeństwa to chyba wszystkie? Powołanie rozumiem tu jako świadomy wybór, a nie dopust Boży. Są tacy, co nie mogą, ale wielu jest takich, co im się nie chce. Jak łatwo zasłonić się powołaniem...
  • @tylkoMaciek To czy coś jest morderstwem czy nie to nie nasza decyzja, tylko Pana Boga.
  • A mnie się wydaje, że im ktoś bliżej Kościoła tym mniej ma niewierzących przyjaciół, czy znajomych na tyle bliskich, żeby się zwierzali, że mają kryzys. I w praktyce kryzysowe małżeństwa się kolegują z kryzysowymi i ślepy ślepego prowadzi. Nie bardzo widzę bogobojną wielodzietną rodzinę spędzającą wakacje z małżeństwem gdzie np. pan popija a pani robi awantury.
  • @Gosia5 miałam głównie na myśli to, że nie każdemu będzie dane...nawet choćby chciał i się starał...my czasem zbyt szybko oceniamy w kategorii "nie chce mu się" ( owszem tacy też są)

    ja czuję, że jestem...a realizowanie tego powołania mnie w tym utwierdza...ale nie ma nigdzie napisane, że wielodzietność to powołanie wszystkich płodnych małżonków ;)


    powołani to my jesteśmy do świętości w każdym stanie i z dowolną ilością dzieci
    serio, nie zawsze chodzi o "zasłanianie się powołaniem"
    Podziękowali 1Subiektywna
  • W mojej klatce mieszka 40 rodzin, nie mam pojęcia kto ma kryzys, nawet nie wiedziałam, że bratowa i brat mają kryzys...już są po rozwodzie.
  • @kowalka

    Wielkie dzięki za to, że się odzywasz, by budować.
  • Mama Róża zawsze na propsie :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.