@Gosia - mówmy o tym, co jest. Komunii św. dla rozwodników [e:w nowych związkach] nie ma. Tyle.
Nikt nie mówi o głupich owcach, nie wiem, gdzie to wyczytałaś?
Dwuznaczne/ niefortunne wypowiedzi papieża to zwykle są przy okazji wywiadów w samolotach czy czymś takim, i nie mają statusu oficjalnego nauczania kościoła. Ja się trzymam jednak nauczania, które się nie zmienia.
Jestem z natury i z rodziny bardzo krytyczna - mogę "objechać" wszystko i wszystkich i znaleźć dużo dziur. I to takich prawdziwych.
Tylko, co spowoduje moja krytyka papieża? [e: na którą się nie piszę, i nie będę się pisać] Tylko mogę zgorszyć kogoś. To co mogę, a działa - bo działało od początku historii kościoła - modlić się, ofiarować umartwienia i dbać o własną kondycję duchową. Nie być ignorantem, i próbować przekazać swoją wiedzę innym. To jest prawda, że wiele osób nie ma ukształtowanego sumienia, wiedzy, bo nawet chęci by się znalazły. I te osoby nie znajdują się w zasięgu księży czy innych osób duchownych. My jesteśmy koło nich, świeccy. Żony, mężowie, matki, ojcowie.
No i nie znam rozwodników, którzy by się do Komunii wyrywali. Raczej są świadomi tego, co wybrali i kosztem czego. Albo - w ogóle się tym nie przejmują.
Natomiast znam dużo dobrych dziewczyn i chłopaków, w związkach małżeńskich, dla których najmniejszy trud, który przyjdzie im znosić w małżeństwie (np.wady małżonków) jest powodem do awantur, głębokiej niezgody i szybkiego pomysłu, "żeby się rozwieść". I to jest pole, gdzie trzeba walczyć.
Chcę zwrócić uwagę, że jest jeszcze cały świat katolickiej Ameryki Południowej, tam mogą być inne problemy, to co pisze @Kowalka - o problemach polskiego katolickiego małżeństwa - niezdolności młodych do pokonywania i znoszenia trudności jest u nas, w Polsce przyczyną rozwodów.Tam może być coś zupełnie innego.
wypowiedzi papieża są przekręcane i manipulowane - właśnie wg kreacji luzaka, którą się mu próbuje nałożyć. Wystarczy poczytać, co mówi w oryginale (po hiszpańsku) i nijak się to ma do tego co podają media... jednak niestety klimat jest taki, że zaufania do papieża nie ma i jak się coś dziwnego usłyszy że papież powiedział, to zamiast sprawdzić u źródeł wierzy się pismakom, coś tu chyba nie tak?
czytam ten wątek i się zastanawiam, czy każdy katolik ma być nauczycielem? Zastanawia mnie to, co na przykład @Gosia5 piszesz, że nie przytakniesz, jak Papież udzieli zgody na Komunię dla żyjących w powtórnych związkach. Jak to nieprzytaknięcie się objawi?
Jeśli papież wyda zgodę na Komunię dla rozwodników żyjących w ponownych związkach, to, wybaczcie, nie przytaknę.
Nie wydał. Nawet kard. /Schonborn to zauważył.
Naprawdę warto najpierw przeczytać tekst. Jeśli nie do końca zrozumiały można też poczytać nieco komentarzy. Uczciwych, całościowych, nie wyrywkowych.
Czasem mam wrażenie, że niektórzy prawicowi autorzy niczym nie różnią się od lewicowych, tj. czytają dokumenty tylko po określonym kątem. Co da się wyjąć z kontekstu, przeinaczyć, nadinterpretować.
Mowa ma być jasna, ale rzeczywistość jest skomplikowana, więc do jej opisu używamy pojęć bardziej złożonych niż budowa cepa.
Na koniec mamy też sumienie. Przede wszystkim mamy sumienie.
Bardzo przepraszam, ale z naszego towarzystwa to ja mam największą formację u lefebrystów. I bardzo się z niej cieszę, bo inaczej pewnie też bym się nakręcał wpisami z Kroniki Novus Ordo. Całe szczęście, że ks. Stehlin długo i cierpliwie wbijał mi do głowy, jak bardzo taki internetowy hejt jest niewłaściwy. Oraz jaka powinna być synowska postawa tradycjonalisty wobec papieża, który nie jest Piusem w tiarze na głowie, powstałym ze starych encyklik.
@joanna, ja tam wolę być myślącą owcą, co za pasterzem idzie. @Kowalka, nikt o "głupich" owcach nie pisał, sama tak napisałam. Papież zgody nie wydał, ale zamiast powiedzieć, że nie będzie i basta, to snuje dziwne refleksje, z których nawet uczeni kardynałowie odczytują własne, sprzeczne interpretacje. Jak się owce pasie, to trzeba jasno do nich przemawiać, a nie przez tłumacza. O to mi chodzi. A jeśli zgoda będzie, to pozostanę w wewnętrznym sprzeciwie i smutku.
@tylkoMaciek, wykasowałam zanim zobaczyłam Twój wpis, bo pomyślałam między innymi o osobach takich jak Ty
natomiast, nie wiem czy się zgodzisz, ale moje obserwacje są takie, że kontestowanie decyzji/wypowiedzi papieża jest jakoś częstsze wśród tradsów niż wśród innych wspólnot
ps. no i Twoje myślenie też przeszło pewną ewolucję, wydaje mi się, że kilka lat temu pisałbyś inaczej (ale mogę się mylić)
I jeszcze @Joannna - do tego, co piszesz - to mi się wydaje, że teraz to już do kontestowania wypowiedzi papieża to każdy się czuje "powołany" (albo - wywołany). Przynajmniej taki obraz jest w sieci - patrząc na komentarze.
raz: najpierw czytałam adhortację, potem komentarze, i dalej wróciłam do adhortacji,
dwa: uważam to za normalne i naturalnie (wśród katolików również), że jeśli mam wątpliwości to szukam wyjaśnień (czasem dochodzę do tego, że nie ma wyjaśnienia i trzeba przyjąć z wiarą, ale w przypadku adhortacji ciągle szukam odpowiedzi), '
trzy: wydaje mi się, że szukam wyjaśnień w sensownych miejscach (m.in. na tym forum, choć nie tylko)
cztery: czytam dokumenty Kościoła, bo to Kościół, do którego należę, i zależy mi na wierze, na Kościele, wspólnocie - nie szukam swojej drogi poza Kościołem czy obok niego
pięć: bliskie jest mi wiele z treści adhortacji, szanuję Papieża Franciszka i właśnie dlatego szukam również odpowiedzi na swoje wątpliwości, emocje swoje też przy tym mam, co jest ludzkie - Papież też pisze do przeżywaniu i doświadczaniu rzeczywistości - nie uważam, że powinnam wyłączać swoje emocje, tylko nimi pokierować
idę czytać dalej, dzięki za Wasze spostrzeżenia
@Berenika proszę, podaj link do prezentacji kard. Schonborna
@Anawin jest jak mówisz: czytałam, najpierw nie zrozumiałam kilku punktów głównym tekście adhortacji, a potem jeszcze trafiłam na przypisy 336 i 351 i wątpliwości mi urosły... szukam odpowiedzi - tylko tyle bez żadnych ocen i podtekstów z mojej strony
Wielokrotnie wyrażałem swój sprzeciw wobec rozmytych kryteriów orzekania o nieważności małżeństwa. Z wyjątkiem przypadków naprawdę jednoznacznych uważam to za hucpę, która ośmiesza sakrament. Dlatego zamiast fikcji oceniania po latach, czy ktoś miał psychiczne predyspozycje do ślubu, wolę rozwiązanie, kiedy po rozważeniu przypadku Kościół orzeka, że powtórny związek osoby porzuconej nie skutkuje dla niej grzechem ciężkim. Uważam, że to uczciwsza wersja.
Komentarz
Komunii św. dla rozwodników [e:w nowych związkach] nie ma. Tyle.
Nikt nie mówi o głupich owcach, nie wiem, gdzie to wyczytałaś?
Dwuznaczne/ niefortunne wypowiedzi papieża to zwykle są przy okazji wywiadów w samolotach czy czymś takim, i nie mają statusu oficjalnego nauczania kościoła.
Ja się trzymam jednak nauczania, które się nie zmienia.
Jestem z natury i z rodziny bardzo krytyczna - mogę "objechać" wszystko i wszystkich i znaleźć dużo dziur. I to takich prawdziwych.
Tylko, co spowoduje moja krytyka papieża? [e: na którą się nie piszę, i nie będę się pisać]
Tylko mogę zgorszyć kogoś.
To co mogę, a działa - bo działało od początku historii kościoła - modlić się, ofiarować umartwienia i dbać o własną kondycję duchową.
Nie być ignorantem, i próbować przekazać swoją wiedzę innym.
To jest prawda, że wiele osób nie ma ukształtowanego sumienia, wiedzy, bo nawet chęci by się znalazły.
I te osoby nie znajdują się w zasięgu księży czy innych osób duchownych.
My jesteśmy koło nich, świeccy. Żony, mężowie, matki, ojcowie.
No i nie znam rozwodników, którzy by się do Komunii wyrywali. Raczej są świadomi tego, co wybrali i kosztem czego.
Albo - w ogóle się tym nie przejmują.
Natomiast znam dużo dobrych dziewczyn i chłopaków, w związkach małżeńskich, dla których najmniejszy trud, który przyjdzie im znosić w małżeństwie (np.wady małżonków) jest powodem do awantur, głębokiej niezgody i szybkiego pomysłu, "żeby się rozwieść".
I to jest pole, gdzie trzeba walczyć.
k.
Wystarczy poczytać, co mówi w oryginale (po hiszpańsku) i nijak się to ma do tego co podają media... jednak niestety klimat jest taki, że zaufania do papieża nie ma i jak się coś dziwnego usłyszy że papież powiedział, to zamiast sprawdzić u źródeł wierzy się pismakom, coś tu chyba nie tak?
e:fleksja
Nie wydał. Nawet kard. /Schonborn to zauważył.
Naprawdę warto najpierw przeczytać tekst. Jeśli nie do końca zrozumiały można też poczytać nieco komentarzy. Uczciwych, całościowych, nie wyrywkowych.
Czasem mam wrażenie, że niektórzy prawicowi autorzy niczym nie różnią się od lewicowych, tj. czytają dokumenty tylko po określonym kątem. Co da się wyjąć z kontekstu, przeinaczyć, nadinterpretować.
Mowa ma być jasna, ale rzeczywistość jest skomplikowana, więc do jej opisu używamy pojęć bardziej złożonych niż budowa cepa.
Na koniec mamy też sumienie. Przede wszystkim mamy sumienie.
Bardzo dziękuję za Twoją listę.
Dodałabym jeszcze od siebie: trafia do ludzi z obrzeży lub wręcz spoza Kościoła. Niektórzy i na to się krzywią, z zazdrości?
@Kowalka, nikt o "głupich" owcach nie pisał, sama tak napisałam.
Papież zgody nie wydał, ale zamiast powiedzieć, że nie będzie i basta, to snuje dziwne refleksje, z których nawet uczeni kardynałowie odczytują własne, sprzeczne interpretacje. Jak się owce pasie, to trzeba jasno do nich przemawiać, a nie przez tłumacza. O to mi chodzi.
A jeśli zgoda będzie, to pozostanę w wewnętrznym sprzeciwie i smutku.
natomiast, nie wiem czy się zgodzisz, ale moje obserwacje są takie, że kontestowanie decyzji/wypowiedzi papieża jest jakoś częstsze wśród tradsów niż wśród innych wspólnot
ps. no i Twoje myślenie też przeszło pewną ewolucję, wydaje mi się, że kilka lat temu pisałbyś inaczej (ale mogę się mylić)
@Joannna
Bardzo dziękuję za Twoją listę.
Dodałabym jeszcze od siebie: trafia do ludzi z obrzeży lub wręcz spoza Kościoła. Niektórzy i na to się krzywią, z zazdrości?
@Berenika, dzięki.
Joannnie już dziękowałam .
I jeszcze @Joannna - do tego, co piszesz - to mi się wydaje, że teraz to już do kontestowania wypowiedzi papieża to każdy się czuje "powołany" (albo - wywołany).
Przynajmniej taki obraz jest w sieci - patrząc na komentarze.
Prawdziwie ciekawe jest to, co będę pisał za kilka lat
dwa: uważam to za normalne i naturalnie (wśród katolików również), że jeśli mam wątpliwości to szukam wyjaśnień (czasem dochodzę do tego, że nie ma wyjaśnienia i trzeba przyjąć z wiarą, ale w przypadku adhortacji ciągle szukam odpowiedzi), '
trzy: wydaje mi się, że szukam wyjaśnień w sensownych miejscach (m.in. na tym forum, choć nie tylko)
cztery: czytam dokumenty Kościoła, bo to Kościół, do którego należę, i zależy mi na wierze, na Kościele, wspólnocie - nie szukam swojej drogi poza Kościołem czy obok niego
pięć: bliskie jest mi wiele z treści adhortacji, szanuję Papieża Franciszka i właśnie dlatego szukam również odpowiedzi na swoje wątpliwości, emocje swoje też przy tym mam, co jest ludzkie - Papież też pisze do przeżywaniu i doświadczaniu rzeczywistości - nie uważam, że powinnam wyłączać swoje emocje, tylko nimi pokierować
idę czytać dalej, dzięki za Wasze spostrzeżenia
@Berenika proszę, podaj link do prezentacji kard. Schonborna
Oparłam się na tym tekście:
http://dominikanie.pl/2016/04/wszystkie-malzenstwa-sa-w-drodze-kardynal-schonborn-o-adhortacji/
http://nowy.ekai.pl/media/szuflada/Watykan_.htm
Powiedzmy, że pewne sprawy idą we właściwym, dobrym kierunku
A Fatima?
źródło-mucha nie siada :P
dzięki, @LacertaViridis
Wielokrotnie wyrażałem swój sprzeciw wobec rozmytych kryteriów orzekania o nieważności małżeństwa. Z wyjątkiem przypadków naprawdę jednoznacznych uważam to za hucpę, która ośmiesza sakrament. Dlatego zamiast fikcji oceniania po latach, czy ktoś miał psychiczne predyspozycje do ślubu, wolę rozwiązanie, kiedy po rozważeniu przypadku Kościół orzeka, że powtórny związek osoby porzuconej nie skutkuje dla niej grzechem ciężkim. Uważam, że to uczciwsza wersja.