Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Trafiłem do KNO z komentarzem do ostatniej adhortacji wiadomo kogo

1235715

Komentarz

  • @kowalka, nie znam się byłam raz i chyba to nie nazywa się rekolekcje tylko dzień skupienia, z wygooglowania ksiądz wygląda na Ignacego Soler ale ja mam kłopot z zapamiętywaniem twarzy.
  • a nr 77 adhortacji? ktoś wie, o co tutaj chodzi: "Rozeznanie obecności ziaren Słowa w innych kulturach (por. Ad gentes, 11) może być również zastosowane do rzeczywistości małżeństwa i rodziny. Elementy pozytywne istnieją także poza prawdziwym małżeństwem naturalnym, w formach małżeństwa obecnych w innych tradycjach religijnych” - czy skojarzenie z poligamią i islamem jest zgodne z tym, o co chodziło Papieżowi?
  • wiem, że to jest cytat z Relacji końcowej Synodu, ale skoro Papież Franciszek cytuje, tzn. że w tej sprawie potwierdza stanowisko biskupów, prawda?
  • czytam adhortację, czytałam relacje końcowe synodu, choć te nie w całości - zależy mi, przecież to dotyczy mnie, nas jako małżeństwa, to Kościół, w którym żyję
  • W adhortacji znalazłam też fragmenty, które rozumiem, ważne dla mnie, inspirujące. Nie skupiam się na wyszukiwaniu problemów w tym dokumencie. Piszę tutaj o tych niejasnych, bo szukam odpowiedzi na swoje wątpliwości i mam poczucie, ze na tym forum mogę spotkać kogoś, kto potrafi wyjaśnić...
  • myślę, że trudno się postawić w sytuacji kogokolwiek...
    mam znajomą...wierna mimo niewierności męża...zostawił ją z rocznym dzieckiem, dziś ma inną rodzinę, a ona sama z nastolatkiem walczy o każdy dzień...pozostała wierna, dużą cenę ponosi, ale wie dla Kogo...Były różne momenty w Jej życiu...wytrwała

    i znam małżeństwo...po przejściach w pierwszym związku jednego z nich stworzyli kochającą się rodzinę, mają dzieci biologiczne i adoptowanego...więcej takich rodzin by się chciało...przykładne małżeństwo, kochające itd, wierzące, praktykujące...czynnie uczestniczące w życiu parafii...ale nie przystępujące do Komunii...

    Po latach ona powiedziała...że gdyby wiedziała kilkanaście lat temu jak bardzo brak jej będzie sakramentów, jak duże poniesie koszty...to nie podjęła by tej decyzji...cierpi, jest rozdarta...

    Można powiedzieć..."ok, przecież mogą żyć jak brat z siostrą..." No tak...ale po latach to nie jest takie proste i musi być decyzją dwojga...

    p.s.
    Mimo to nie jestem za Komunią dla rozwodników, żyjących w nowych związkach...bo to jest ich świadoma decyzja i świadoma rezygnacja...
    Ale jak wszystko w życiu - to nie jest tak łatwe jak się wydaje.
    I różne są historie życia...bardzo różne...

  • Podobnie jak Małgorzata uważam, że należy czytać, by ktoś nie wykorzystał naszej niewiedzy. Niewiedzy wiele nawet wśród duchownych. I lenistwa duchowego, tj. niedbałości o sumienie itd.

    Natomiast czytać, by wyłapywać niedopowiedzenia, nieścisłości, braki... Pan Bóg rozliczy pasterzy swojego Ludu.

    Ja czytam, by się zbudować.
  • Jak próbuje czytać to wcale mnie nie buduje.Zmuszałe i pożółkłe książki za to bardzo.
  • Zmurszałe książki mają wielką wartość katechetyczną. Ale nie należy zapominać, że były pisane w innych czasach dla innych ludzi.
  • @Sylwia1974, dlatego uważam, że przepisy powinny być jasne. Wtedy wiadomo, do czego się odnieść. Tak jak przepisy drogowe. Wiadomo, jak się do porodu jedzie, to i ograniczenie prędkości się przekroczy, ale na własną odpowiedzialność. Nie ma przepisu, który na to pozwala, bo wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że nagle wszyscy zaczną się do porodu spieszyć :)
    Moją znajomą mąż zostawił, kiedy w ciąży była z pierwszym dzieckiem. Nie dała mu rozwodu. Poniosła wszystkie konsekwencje, również brak wsparcie dla samotnych matek. Trudno, takie czasem jest życie. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. A Kościół nie jest po to, żeby ułatwiając życie na ziemi utrudniał wejście do nieba. Dlatego nie ma zgody na rozwody, aborcję czy eutanazję. Bo to nie jest prawdziwe miłosierdzie.
  • KKK się nie zmienił.
  • KKK się nie zmienia, Biblia tym bardziej, ale interpretacja, i owszem. :(
  • No wiesz, czytuję nie tylko przedwojenne kalendarze Rycerza Niepokalanej.
    A treść zmurszałych książek będzie aktualna po wsze czasy.
  • In Spe - na takie dylematy, jak tego Franciszka rozumieć, czy jest papieżem, czy nie, itp, pomaga mi jak posłucham Fr Gregory Hesse. Można go na YT znaleźć. Szkoda, że już nie żyje. - tu jest o tych niedobrych posoborowych papieżach trochę. Wielka wiedza, a zarazem dystans i humor.
  • Dlatego trzeba się mnożyć na potęgę. Dobór naturalny załatwia nietrafione nowinkarstwo dość szybko. ;)
  • dziękuję :)
    posłucham :)
  • Formacja nigdy się nie kończy, dlatego jak powiedział ks.Ignacy - trzeba czytać - zarówno te stare jak i te nowe.

    @tylkoMaciek, dzięki za Twoje słowa, mam bardzo podobne zdanie w tych kwestiach

    Jeśli chodzi o Franciszka to osobiście bardzo go podziwiam i w wielu kwestiach chciałabym być taka jak on. Postrzegam go jako człowieka niezwykle pokornego, autentycznie kochającego ludzi, bardzo, bardzo bliskiego ludziom, nie uciekającego przed ich zwykłymi codziennymi problemami.

    Jest promowany przez media na takiego "wesołka", może dlatego ludzie oczekują że powie coś czego nie mówi, albo próbują wyczytać w jego słowach to, czego nie powiedział. Warto, warto go czytać, bo porusza kwestie wcześniej nieporuszane, trochę inaczej rozkłada akcenty, robi to w sposób bardzo przystępny i praktyczny dla każdego.
  • @Joannna, gwoli ścisłości trudno powiedzieć, że robi to "w sposób bardzo przystępny i praktyczny dla każdego", bo już choćby w samym tym wątku widać, że niektórzy są zdezorientowani.
  • szukałam ks.Hesse po polsku, a trafiłam na :)
  • edytowano kwiecień 2016
    [jak coś, pisałam zaraz po @Joannna z 12:12, tylko mi trochę zeszło]

    Ja nie rozumiem tego przeciwstawiania, które to niby dokumenty są lepsze - trzeba czytać jedne i drugie, żeby nie być ignorantem. Ponieważ wszystkiego nie da się przyswoić, ja staram się przynajmniej być w miarę oczytana w nauce o rodzinie.

    A teraz wynurzenie osobiste zrobię -
    mimo, że jestem osobą, która stara się dbać o własną formację (w tym - czyta, poznaje, korzysta z sakramentów itd.), to komentarze na naszym forum, kiedy "się okazało", że papież Franciszek to nie Benedykt XVI, i wszystko robi źle (przesadzam, ale celowo) - to ziarno niepokoju i krytycznego osądu zostało mocno zasiane.
    Musiało minąć dużo czasu (i modlitwy), żeby powstała u mnie autentyczna więź, i miłość córki do ojca - wobec papieża.
    Bardzo sobie cenię konkretne i proste nauki o rodzinie, które cały ubiegły rok wygłaszał papież podczas audiencji ogólnych. (poczytać można np. tu: http://www.niedziela.pl/artykul/15736/Kluczowa-rola-trzech-slow---„czy )
    Tak, jako piep*** intelektualistka (vide - rysunek Mleczki, który wszedł z hasełkiem do repertuaru naszej rodziny z 2 dekady temu, z ośmiornicami i delfinami - w sieci niestety nie mogę go znaleźć) z pretensjami do wyszukanego języka miałam dużą trudność w czytaniu "tak prostych" (naiwnych?) tekstów.
    Trzeba było pychy spuścić dużo, żeby zacząć czytać, myśleć i - próbować zmieniać siebie.
    Papież jest ojcem, więc jest człowiekiem, a nie nad - człowiekiem.
    Ufam, że Pan Bóg obdarza go potrzebnymi łaskami na ten konkretny czas, tak jak i wcześniej w historii Kościoła.
    Łaski nie gładzą różnych cech naszych charakterów (w tym papieża), które się nam mogą nie podobać.
    To mi się nie podobają i tyle. Ale - tak jak w przypadku mojego własnego Taty - nie zagłębiam się w nie specjalnie, tylko tym bardziej gorliwie się modlę. I nie rozprawiam o nich publicznie, bo mogę wprowadzić u kogoś zamęt.
    (tak samo nie rozprawiam o wadach księży i ich grzechach. Jak trzeba wyjaśnić sprawę - to staram wedle zaleceń Kościoła - w 4 oczy, potem w 6 itd. Jak nie idzie sprawa do przodu - to modlitwa - umartwienie itd.)
    Na Sądzie Ostatecznym każdy stanie sam, z tym, co zrobił i czego nie zrobił.
    Papieże, Biskupi, Księża, My.
    Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12:39-48)

  • edytowano kwiecień 2016
    Pytanie, ile ludzi z tego wątku przeczytało adhortację i nagle natrafiło na pkt trzysta ileś i się zdezorientowało ;)
  • Ja czytam powoli, bo tekstu jest dużo.
    Zaczęłam od rozdz. IV, i jest bdb.
    Do tego punktu o osobach rozwiedzionych nie doszłam jeszcze.
    Z komentarzy, tych z mniejszą ilością emocji, wynika, że nic się nie zmieniło ws. Komunii św. dla nich.
    Larum jest, że biskupi niemieccy uważają, że papież dopuścił taką możliwość, a że nasi biskupi mają bielmo na oczach twierdząc coś przeciwnego.
    Niestety, chyba na Zachód od nas to już się dawno nie przejmują tym, co papież mówi, i robią po swojemu.
  • ja, aby móc patrzeć w lustro zgadzam się na poczucie dysonansu
  • A ja się zgadzam, że nie muszę wszystkiego rozumieć, z tego, co się wokół mnie dzieje - czy w życiu własnym, czy w Kościele.
    Dowiemy się po śmierci, co i jak i po co.
    Teraz robię co mogę -
    modlitwa - umartwienie - działanie (jeśli się da).
    Za siebie, za innych, za Kościół.
    Modlitwa - przede wszystkim częsty udział we Mszy św. i ofiarowanie Komunii św. za Ojca Świętego i Kościół. I staranie się, aby w Roku Miłosierdzia wiele osób chciało i skorzystało z sakramentu pojednania.
    To ode mnie zależy, więc się tego trzymam.
    I - żeby być dobrą żoną i mamą.
    k.
  • Jeszcze jedną rzecz chciałabym tu dopowiedzieć.
    Wiele osób ma pretensje do papieża, o to że popuszcza, że jest liberalny,
    ale moim zdaniem jest to bardzo wybiórcze spojrzenie, bo Franciszek jest wymagający.

    Tylko, że wg tego co on mówi, trzeba wymagać najpierw od siebie, a nie od sąsiada rozwodnika. Trzeba wymagać od siebie - tych uczynków miłosierdzia, tego wyjścia z hojnością poza własne poczucie komfortu, tego powstrzymywania się od narzekania, od plotkowania, od obgadywania... trzeba umieć się uniżyć, umieć oddać to co jest mi potrzebne a nie tylko to co mi zbywa.
    Podziękowali 1Subiektywna
  • Może ja taka z natury spolegliwa jestem i rzadko kiedy odnajduję w sobie chęć kontestacji, ale dla mnie jest jasne, że idąc za papieżem nawet jeśli on się myli, my się nie mylimy.


  • @Kana, tak jak zauważył @Anawim, nie wiadomo w sumie ile osób z tego wątku zdezorientowało się po tym jak poczytało papieża, a ile po tym jak poczytało komentarze mediów.
  • Nie, no Joanna, może nie byłam orłem z logiki, ale jak papież powie, że 2+2=5, to ja powtarzając to, nie mylę się, to jakoś mnie nie przekonuje. Niech papież twierdzi swoje, niech nawet pozwoli tym czy innym parom bez ślubu przystępować do komunii - to jego odpowiedzialność i on za to odpowie. Ale ja nie będę mówiła, że to zgodne z dotychczasowym nauczaniem KK.
    Kościół przetrwał mimo fatalnych lub miernych papieży.
    Co tam jeden Franciszek.
  • @Joannna, dzięki. Tak to też widzę- to wymaganie od siebie najpierw, bardzo to jest wyraźne.
    Bo zawsze łatwiej wymagać od innych, przy okazji czujac sie tak dobrze i satysfakcjonujaco bo przeciez mamy ładnie wszystko poukladane.

  • Jednym się papież podoba, innym nie. Zastanawiam się tylko, dlaczego zakładamy, że jest super i nieomylny? Bo jest papieżem? Obawiam się, że w historii więcej kiepskich papieży niż świętych było. Ustąpienie BXVI, luzackie zachowania Franciszka oraz niefortunne, bo często dwuznaczne wypowiedzi hierarchy sieją trochę zamętu, niestety. :( Nie jest dobrze ten zamęt rozsiewać, ale bezmyślne powtarzanie, że papież ma rację, a my głupie owce jesteśmy i nawet, jak nie ma racji, to słuchając go mamy rację jest trochę przegięciem. Jeśli papież wyda zgodę na Komunię dla rozwodników żyjących w ponownych związkach, to, wybaczcie, nie przytaknę. A na razie temat jest wałkowany. Nasza mowa ma być jednoznaczna. Mowa papieża czasami taka nie jest. Nie jestem jezuitą i nie przysięgałam posłuszeństwa papieżowi. Krytyka przy jednoczesnym trwaniu w Kościele nie jest grzechem. Nie wiem, skąd pomysł, że nie wolno nam krytykować papieża.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.