Zgodnie z wszelką tradycją, płeć (męska lub żeńska) jest niezwykle istotnym składnikiem każdej ludzkiej istoty, determinującym w większym lub mniejszym stopniu niemal wszystkie dziedziny życia, różnicując mężczyzn i kobiety pod względem biologiczno-fizycznym, psychicznym i wszelkim innym. Oczywiście, mężczyzna i kobieta nie są sobie równi, są natomiast komplementarni wobec siebie. Innymi słowy, żyją w pewien określony sposób, ponieważ są mężczyznami lub kobietami, stworzonymi jako tacy przez Boga, nie zaś dlatego że tak zostało ustanowione przez jakieś ludzkie władze albo przez system społeczny czy polityczny.
Ideologia gender, jeśli dobrze rozumiem, uznaje, że płeć (sexus) poza fizycznością nie ma znaczenia dla danego człowieka i samo jej istnienie jest jakimś ackydentalnym wybrykiem ewolucji. W chrześcijaństwie człowiek składa się z duszy i z ciała, wg gender ciało jest czymś nieistotnym, nie jest częścią człowieka. Najistotniejsza jest świadomość i wolitywne określenie płci. To połączenie płci fizycznej ze świadomością daje genus (gender), czyli płeć społeczną, kulturową - pojęcie fikcyjne. Następuje rozszczepienie, to znaczy, sexus, zdaniem gender, nie wpływa na życie człowieka i w żadnym stopniu go nie determinuje. W skrajnych przypadkach można nawet dokonywać okaleczenia ciała, żeby ukształtować je w dowolny sposób. Według gender wszelkie społeczne role miałyby wynikać z systemu społecznego czy politycznego, nie zaś z jakichkolwiek przyczyn wrodzonych. Oczywiście, jak możemy się przekonać naocznie, jest to całkowita bzdura i próba zdobycia proletariatu zastępczego przez czerwonych, wynikająca z przyjęcia religii materializmu. W praktyce nawet sami genderyści chyba nie przestrzegają tych zasad. Wątpliwe, żeby do przeniesienia pianina wynajęli ekipę kobiet zamiast mężczyzn, nawet gdyby znaleźli chętne.
Mnie się wydaje, że prace domowe powinny być wykonywane zgodnie z teorią przewagi komparatywnej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_przewagi_komparatywnej. Jedyne co jest niezastąpione i priorytetowe to budowanie relacji z ludźmi, z rodziną, tutaj nie można zatrudnić kogoś z zewnątrz. A w reszcie przypadków jakie ma znaczenie czy trawnik skosił syn, córka, pan Mietek, pani Halina, czy I-Robot. Ja np. źle się odnajduję w precyzyjnych pracach i wolałabym coś porąbać. Ale mąż jeszcze gorzej sprząta niż ja, poza tym pracuje zawodowo, ja takiej pensji nie wyczeszę niestety a w bloku nie ma czego rąbać. To w ogóle nie ma związku z tematem wątka.
"Zgodnie z wszelką tradycją, płeć (męska lub żeńska) jest niezwykle istotnym składnikiem każdej ludzkiej istoty, determinującym w większym lub mniejszym stopniu niemal wszystkie dziedziny życia, różnicując mężczyzn i kobiety pod względem biologiczno-fizycznym, psychicznym i wszelkim innym. Oczywiście, mężczyzna i kobieta nie są sobie równi, są natomiast komplementarni wobec siebie."
Wszystko wyjaśnia Księga Rodzaju:
27 Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. 28 Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»
Widać z tego, że celem istnienia płci jest płodność i efektywność w działaniu rodzaju ludzkiego. Nie ma mowy o przewadze którejś płci, przeciwnie - Rdz 2, 23 mówi „Będzie się zwała kobietą (hebr. iszsza), bo ta z męża (hebr. isz) została wzięta”. Ks. Wujek wpisał w tym miejscu "mężyna" a nie "niewiasta", aby podkreślić bliskość obu słów.
"Dwojakie jest podleganie: jedno niewolnicze; według niego przełożony posługuje się poddanym dla swojego pożytku: i takie podleganie nastało po grzechu. Jest jeszcze inne podleganie: domowe i obywatelskie; według niego przełożony posługuje się podległymi dla ich pożytku i dobra: i to podleganie istniałoby także przed grzechem. Bowiem w mnogości ludzi brak by było dobra porządku, gdyby jedni nie byli rządzeni przez innych mądrzejszych. I według tak pojmowanego poddaństwa kobieta z natury jest podległa mężowi, gdyż z natury mężczyzna ma większe rozeznanie rozumu. - A jak niżej powiemy, stan niewinności pierworodnej nie wyklucza nierówności wśród ludzi."
Jest wielu mało zarabiających, i dają radę zanieść skarpety i gacie do pralki, uprasować koszulę i coś tam upichcić. I jakoś nie niewieścieją. Problem jest w tym, że kobiecie przypisano fizyczne prace związane z brudem, a co w nich kobiecego, najgorsza robota i wcale nie lekka. Kobiece to jest malowanie akwarelek, gra na pianinie, układanie kwiatów w wazonie, wybór firanek itp. Ile jest panów co zostawiają skarpety brudne w miejscu gdzie siedli, rzucaja na podłogę zasmarkane chustki, a w lodówce pustą skórę po makreli "bo kobieta jest od sprzątania"..
A co do posłuszeństwa - wyobraźmy sobie sytuację - żona mówi - "dobrze by było zaszpachlować dziury w ścianie i podmalować". Mąż "będzie brzydko, zły pomysł". Nieposłuszna żona cichcem szpachluje i podmalowuje. Mąż wraca z pracy i nie zauważa nic. Żona pokazuje. Mąż "myślałem, że będzie brzydko a jest ładnie". Albo żona chce schować fotele samochodowe do szafy, maż mówi, że ich nie włoży bo sięnie zmieszczą, żona wkłada, mąż się dziwi, że się zmieściły. To co żona popełniła grzech czy jak? Ogólnie jestem za rolą przywódczą mężczyzn w rodzinie ale jak przychodzi do konkretów to każdy ma co innego na myśli.
ja już powołujecie się na św. Tomasza w kwestii kobiecego rozeznania rozumu to rozumiem, że zgadzacie się też z innymi jego słowami
# Kobieta jest jedynie pomocą w płodzeniu (adiutorium generationis) i pełni pożyteczną rolę w gospodarstwie domowym.
# Dzięki temu, że składają śluby dziewictwa lub stanu wdowieńskiego i przez to zostają zaślubione Jezusowi — zostają podniesione do godności mężczyzn (promoventur in dignitatem virilem)
# Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu... są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny... Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna.
# Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.
# Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych.
Dalaby mu Hildegarda z Bingen wilgotne wiatry Tomasz referowal w tych kwestiach Arystotelesa, nie dociekal, chyba malo go to obchodzilo. Znowu to co mowilam o Skardze.
Moim zdaniem sprawa posłuszeństwa jest arcyboleśnie prosta.
Nie znam kobiety, która się instynktownie nie oprze na silnym mężczyźnie i która czując i widząc, że mąż ją kocha jak Chrystus kocha Kościół do pełnego oddania siebie nie będzie mu posłuszna. Nie znam, to jest instynkt. Jednakże kobieta nie jest słabą płcią. Jak nie czuje siły mężczyzny obok siebie, to bierze sprawy w swoje ręce. Udowodniły to liczne wojny, powstania, wywózki mężczyzn na Sybir. Dlatego też jeżeli Twoja żona nie jest Ci posłuszna, to zastanów się raczej co z Tobą jest nie tak, a nie trać czasu na logiczne udowadnianie jej, że posłuszna być powinna. Ona logicznie może nawet to pojmie, ale co z tego, jak nie czuje, że sprawujesz swoją władzę jak Chrystus wobec Kościoła? Poza tym sorry Panowie, ale dorosłej kobiety nie wychowacie, jeżeli ona sama nie będzie chciała się zmienić. Choćbyście jej zacytowali św. Tomasz, Augustyna, 10 papieży przedsoborowych i jednego posoborowego. Możecie co najwyżej zmienić samego siebie i żona widząc to podejmie refleksję nad sobą. Logicznym wywodem uzyskacie tylko zacięcie się. Pismo Święte nie mówi tylko o posłuszeństwie żony, ale też o postawie męża (i to dużo więcej). A wyrywanie jednego zdania na potwierdzenie swojej tezy to prosta droga do herezji jak nauczają zasady egzegezy biblijnej.
Także może raczej poszukajcie w tych starych zacnych księgach fragmentów o tym jak mąż powinien sprawować swoją władzę i kochać żonę i o tym podyskutujcie, bo to Was dotyczy (również Ciebie Brawario).
Bo wierzcie mi - wśród chrześcijańskich żon jest obecna refleksja, dyskusje, starania jak być posłuszną mężowi, kobiety się wymieniają myślami i przykładami w tym temacie. Wśród chrześcijańskich mężów zauważyłam tylko dyskusję o tym, że żony powinny być posłuszne mężom, natomiast jak mąż powinien sprawować władzę w codzienności jakoś nie widzę.
A bo jak doczytac, to przyrodzona wladza taka jak Chrystusowa konczy sie na krzyzu, a nie w fotelu, w czystych skarpetach i z zarciem pod nosem. Ale to grzech Adamowy "wszystko przez niewiaste". Chce byc patriarcha, tylko mi zona nie pozwala.
"Dwojakie jest podleganie: jedno niewolnicze; według niego przełożony posługuje się poddanym dla swojego pożytku: i takie podleganie nastało po grzechu. Jest jeszcze inne podleganie: domowe i obywatelskie; według niego przełożony posługuje się podległymi dla ich pożytku i dobra: i to podleganie istniałoby także przed grzechem. Bowiem w mnogości ludzi brak by było dobra porządku, gdyby jedni nie byli rządzeni przez innych mądrzejszych. I według tak pojmowanego poddaństwa kobieta z natury jest podległa mężowi, gdyż z natury mężczyzna ma większe rozeznanie rozumu. - A jak niżej powiemy, stan niewinności pierworodnej nie wyklucza nierówności wśród ludzi."
Edit: filmik nazywa sie "Piers Morgan Rages at 'The Most Sexist Man in Politics' (Full Interview) Good Morning Britain" - jest to wywiad z JKM, ktory uwaza podobnie jak Bronislaw.
"jest to wywiad z JKM, ktory uwaza podobnie jak Bronislaw"
Nie wydaje mi się. aby poglądy JKM były jakkolwiek motywowane religijnie. Wbrew temu co piszecie, panowie również szukają odpowiedzi na pytanie, jak mąż powinien sprawować władzę w codzienności. Nawet w tym wątku takie wypowiedzi padały. Cytowanie św. Tomasza, Augustyna, 10 papieży przedsoborowych i jednego posoborowego służy znalezieniu podpowiedzi wśród dostępnych autorytetów, panowie w ten sposób dochodzą do prawdy i nie ma sensu mieć do nich pretensje, że robią to inaczej, niż panie.
Tyle mojej (nieproszonej) obrony Brawaria i Bronka, bo uważam, że zostali niesprawiedliwie potraktowani. Swoje zdanie już wyraziłem i widzę, że prawie nikomu się nie podoba. Normą życia małżeńskiego jest miłość do Chrystusa i do siebie nawzajem. To moim zdaniem zupełnie wystarcza, aby dobrze funkcjonować.
"Inny przykład, żona może być bardzo zmęczona i prosić męża, by umył naczynia. I w tym wypadku, mąż powinien spełnić życzenie swej żony. Ale te i inne przypadki, w których dobrze jest, gdy mąż okazuje swej żonie pewną uległość (...)"
Nie wiedzialam ze troska o porzadek we wlasnym domu i dobre samopoczucie zony to wyraz uleglosci
Instynkt instynktem - jak każdy może być zaburzony. To raz. A dwa, myślę, że jednak są takie momenty, że żona powinna być posłuszna mężowi wbrew sobie, wbrew poczuciu, że decyzja męża jest zła - wierząc, że Bóg to tak poprowadzi, że będzie dobrze.
Jeszcze do zaburzonych instynktów - myślę że część dziewczyn wychowanych przez porzucone matki, jednak będzie szukać za wszelką cenę w sobie tego poczucia bezpieczeństwa...
tymka - zgadzam się. Ale serio - ile znasz katolickich żon, które w ważnej i strategicznej dla rodziny sprawie nie podporządkowały się decyzji męża? Tylko wiesz, ja nie piszę, że z nią nie dyskutowały, nie przedstawiły swojego punktu widzenia, bo posłuszeństwo tego nie wyklucza. Nie dyskutowanie i wypełnianie bez gadania tego, co mąż każe to uległość a nie posłuszeństwo, a do tego żony nie są zobowiązane. Ja znam niewiele, ale może mam dziwne środowisko.
Maćku zgadzam się z Tobą co do normy życia małżeńskiego. I dobrze słyszeć, że panowie refleksję podejmują. Poczekam na tekst Brawaria na ten temat
Przeprowadzka, budowa domu, kredyt, edukacja dzieci, u nas jeszcze odjęcie długotrwałych posług we wspólnocie i w Kościele. Nie wiem co jeszcze ale tego typu. U nas takie decyzje ostatecznie podejmuje mąż, ale rozmawiamy wcześniej. A ja się podporządkowuje ostatecznej decyzji nawet jak się z nią nie zgadzam.
@J2017 pozwolę sobie się nie zgodzić, mnie było dobrze w mieście, wolałam zakup większego mieszkania, a mąż chciał stawiać dom na wsi. Mieszkamy tu już 8 lat i jest b. dobrze.
Takie strategiczne decyzję jak przeprowadzka to zdecydowanie należy podejmować wspólnie. Znajomi dostali działkę na wsi od rodzicow, mąż zachwycony, jego rodzinne strony i taka okazja, żona wychowana w mieście i nie lubiąca wsi. Na dodatek maz często w delegacjach. Skończyło się depresja żony i przeprowadzka na szybko z dużą strata za włożone w budowę materialy.
@Skatarzyna i z przymusu pojechalaś na tą wieś? Czy pozwoliłaś się przekonać. Czy jakby na tej wsi było wam źle to dalej podporządkowałabyś się decyzji męża? U mnie w wielu przypadkach decyduję ja, w równie wielu mąż i niektóre podejmujemy razem. Jak się z czymś nie zgadzamy to dyskutujemy na argumenty. I albo ja albo on dajemy się przekonać.
a, no widzisz dla mnie nie ja jestem najważniejsza i przeprowadziliśmy się mając na uwadze dzieci i dobrze, bo pewnie w mieście pozostalibyśmy z 4, a tu proszę, jeszcze 3 synów na świat przyszło!
Ja też nie jestem najważniejsza. Patrzę na całość. Czy rodzinie coś służy. Dla mnie strategiczną decyzją nie jest przeprowadzka. Zbyt dużo razy się przeprowadziliśmy. Tylko np że ja opiekuję się dziećmi w domu a mój mąż pracuje poza domem. Bo z tego wszystko inne wynika. Jeśli moja rodzina źle funkcjonuje w jakimś miejscu albo systemie to zglaszam swoje obserwacje i szukamy innego rozwiązania. Mój m przeprowadzał się głównie z uwagi na swoją pracę i możliwości utrzymania rodziny. Gdyby mój mąż opiekował się dziećmi a ja miała pracę lepiej płatną od niego i pozwalającą utrzymać rodzinę to pewnie ja decydowałabym o przeprowadzce.
Edit napisałam czy jeżeli Wam byłoby źle na tej wsi a nie Tobie.
Wies wsi nierowna. Kosciol mam o minute, zabke o pięc, szkole o siedem ale nie korzystam. Biedronka 7 minut autem, kino 20. A za oknem drzewa i jelenie i inne takie. Nie po to pisze, zeby przekonywac, ale dla scislosci.
Gimnazjalista ma zawsze najgorzej. Tak w srodku, w gimnazjaliscie. Na cudzym polu zboze lepsze. Spedzilam nascie lat w wielkich miastach i z ulga wrocilam do prawdziwego swiata, gdzie jest ziemia i niebo i nie ma sie zludzenia, ze to czlowiek stworzyl swiat. Dla porzadku - ostateczne "kupujemy" padlo od Metera.
Komentarz
Ideologia gender, jeśli dobrze rozumiem, uznaje, że płeć (sexus) poza fizycznością nie ma znaczenia dla danego człowieka i samo jej istnienie jest jakimś ackydentalnym wybrykiem ewolucji. W chrześcijaństwie człowiek składa się z duszy i z ciała, wg gender ciało jest czymś nieistotnym, nie jest częścią człowieka. Najistotniejsza jest świadomość i wolitywne określenie płci. To połączenie płci fizycznej ze świadomością daje genus (gender), czyli płeć społeczną, kulturową - pojęcie fikcyjne. Następuje rozszczepienie, to znaczy, sexus, zdaniem gender, nie wpływa na życie człowieka i w żadnym stopniu go nie determinuje. W skrajnych przypadkach można nawet dokonywać okaleczenia ciała, żeby ukształtować je w dowolny sposób. Według gender wszelkie społeczne role miałyby wynikać z systemu społecznego czy politycznego, nie zaś z jakichkolwiek przyczyn wrodzonych. Oczywiście, jak możemy się przekonać naocznie, jest to całkowita bzdura i próba zdobycia proletariatu zastępczego przez czerwonych, wynikająca z przyjęcia religii materializmu. W praktyce nawet sami genderyści chyba nie przestrzegają tych zasad. Wątpliwe, żeby do przeniesienia pianina wynajęli ekipę kobiet zamiast mężczyzn, nawet gdyby znaleźli chętne.
Wszystko wyjaśnia Księga Rodzaju:
27 Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
28 Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»
Widać z tego, że celem istnienia płci jest płodność i efektywność w działaniu rodzaju ludzkiego. Nie ma mowy o przewadze którejś płci, przeciwnie - Rdz 2, 23 mówi „Będzie się zwała kobietą (hebr. iszsza), bo ta z męża (hebr. isz) została wzięta”. Ks. Wujek wpisał w tym miejscu "mężyna" a nie "niewiasta", aby podkreślić bliskość obu słów.
"Dwojakie jest podleganie: jedno niewolnicze; według niego przełożony posługuje się poddanym dla swojego pożytku: i takie podleganie nastało po grzechu. Jest jeszcze inne podleganie: domowe i obywatelskie; według niego przełożony posługuje się podległymi dla ich pożytku i dobra: i to podleganie istniałoby także przed grzechem. Bowiem w mnogości ludzi brak by było dobra porządku, gdyby jedni nie byli rządzeni przez innych mądrzejszych. I według tak pojmowanego poddaństwa kobieta z natury jest podległa mężowi, gdyż z natury mężczyzna ma większe rozeznanie rozumu. - A jak niżej powiemy, stan niewinności pierworodnej nie wyklucza nierówności wśród ludzi."
Św. Tomasz z Akwinu, "Suma teologiczna"
Jak już oczywiście uznają, że coś jest do zrobienia.
ja już powołujecie się na św. Tomasza w kwestii kobiecego rozeznania rozumu to rozumiem, że zgadzacie się też z innymi jego słowami
# Kobieta jest jedynie pomocą w płodzeniu (adiutorium generationis) i pełni pożyteczną rolę w gospodarstwie domowym.
# Dzięki temu, że składają śluby dziewictwa lub stanu wdowieńskiego i przez to zostają zaślubione Jezusowi — zostają
podniesione do godności mężczyzn (promoventur in dignitatem virilem)
# Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym
upośledzeniu... są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny... Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest
mężczyzna.
# Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub
też w następstwie wilgotnych wiatrów.
# Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych.
Nie znam kobiety, która się instynktownie nie oprze na silnym mężczyźnie i która czując i widząc, że mąż ją kocha jak Chrystus kocha Kościół do pełnego oddania siebie nie będzie mu posłuszna. Nie znam, to jest instynkt.
Jednakże kobieta nie jest słabą płcią. Jak nie czuje siły mężczyzny obok siebie, to bierze sprawy w swoje ręce. Udowodniły to liczne wojny, powstania, wywózki mężczyzn na Sybir.
Dlatego też jeżeli Twoja żona nie jest Ci posłuszna, to zastanów się raczej co z Tobą jest nie tak, a nie trać czasu na logiczne udowadnianie jej, że posłuszna być powinna. Ona logicznie może nawet to pojmie, ale co z tego, jak nie czuje, że sprawujesz swoją władzę jak Chrystus wobec Kościoła?
Poza tym sorry Panowie, ale dorosłej kobiety nie wychowacie, jeżeli ona sama nie będzie chciała się zmienić. Choćbyście jej zacytowali św. Tomasz, Augustyna, 10 papieży przedsoborowych i jednego posoborowego. Możecie co najwyżej zmienić samego siebie i żona widząc to podejmie refleksję nad sobą. Logicznym wywodem uzyskacie tylko zacięcie się. Pismo Święte nie mówi tylko o posłuszeństwie żony, ale też o postawie męża (i to dużo więcej). A wyrywanie jednego zdania na potwierdzenie swojej tezy to prosta droga do herezji jak nauczają zasady egzegezy biblijnej.
Także może raczej poszukajcie w tych starych zacnych księgach fragmentów o tym jak mąż powinien sprawować swoją władzę i kochać żonę i o tym podyskutujcie, bo to Was dotyczy (również Ciebie Brawario).
Bo wierzcie mi - wśród chrześcijańskich żon jest obecna refleksja, dyskusje, starania jak być posłuszną mężowi, kobiety się wymieniają myślami i przykładami w tym temacie. Wśród chrześcijańskich mężów zauważyłam tylko dyskusję o tym, że żony powinny być posłuszne mężom, natomiast jak mąż powinien sprawować władzę w codzienności jakoś nie widzę.
https://www.youtube.com/watch?v=_NEqlfWSOrQ
Edit: filmik nazywa sie "Piers Morgan Rages at 'The Most Sexist Man in Politics' (Full Interview) Good Morning Britain" - jest to wywiad z JKM, ktory uwaza podobnie jak Bronislaw.
Nie wydaje mi się. aby poglądy JKM były jakkolwiek motywowane religijnie. Wbrew temu co piszecie, panowie również szukają odpowiedzi na pytanie, jak mąż powinien sprawować władzę w codzienności. Nawet w tym wątku takie wypowiedzi padały. Cytowanie św. Tomasza, Augustyna, 10 papieży przedsoborowych i jednego posoborowego służy znalezieniu podpowiedzi wśród dostępnych autorytetów, panowie w ten sposób dochodzą do prawdy i nie ma sensu mieć do nich pretensje, że robią to inaczej, niż panie.
Tyle mojej (nieproszonej) obrony Brawaria i Bronka, bo uważam, że zostali niesprawiedliwie potraktowani. Swoje zdanie już wyraziłem i widzę, że prawie nikomu się nie podoba. Normą życia małżeńskiego jest miłość do Chrystusa i do siebie nawzajem. To moim zdaniem zupełnie wystarcza, aby dobrze funkcjonować.
Nie wiedzialam ze troska o porzadek we wlasnym domu i dobre samopoczucie zony to wyraz uleglosci
mój mąż, to nawet własny fartuch do cuchni ma!
Jeszcze do zaburzonych instynktów - myślę że część dziewczyn wychowanych przez porzucone matki, jednak będzie szukać za wszelką cenę w sobie tego poczucia bezpieczeństwa...
Weźcie, umyjcie, będzie po sprawie.
Ale serio - ile znasz katolickich żon, które w ważnej i strategicznej dla rodziny sprawie nie podporządkowały się decyzji męża? Tylko wiesz, ja nie piszę, że z nią nie dyskutowały, nie przedstawiły swojego punktu widzenia, bo posłuszeństwo tego nie wyklucza. Nie dyskutowanie i wypełnianie bez gadania tego, co mąż każe to uległość a nie posłuszeństwo, a do tego żony nie są zobowiązane. Ja znam niewiele, ale może mam dziwne środowisko.
Maćku zgadzam się z Tobą co do normy życia małżeńskiego. I dobrze słyszeć, że panowie refleksję podejmują. Poczekam na tekst Brawaria na ten temat
Znajomi dostali działkę na wsi od rodzicow, mąż zachwycony, jego rodzinne strony i taka okazja, żona wychowana w mieście i nie lubiąca wsi. Na dodatek maz często w delegacjach.
Skończyło się depresja żony i przeprowadzka na szybko z dużą strata za włożone w budowę materialy.
Edit napisałam czy jeżeli Wam byłoby źle na tej wsi a nie Tobie.