M_Monia zdazylas odpisac zanim moglam dodac pare slow
wiem , ze przezylas ogromna tragedie - najgorszemu wrogowi tego nie mozna zyczyc - i bardzo, bardzo Ci wspolczuje
chcialam napisac, zanim mi odpisalas - ze sie glupio czuje z tym co Ci napisalam i chcialabym Cie za to przeprosic
Zupelnie nie zgadzam sie z wiekszoscia tego co piszesz , ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania
I kazdy wynosi inne doswiadczenia , kazdy widzi rzeczy inaczej
Ja bardzo sie ciesze ze pare Mam widzi i mysli podobnie do mnie Jak juz pisalam wczesniej , znam medycyne i podejscie wielu lekarzy poza Polska - najgorszy jest jednak SYSTEM - ktory ciezko sie zwalcza
Modlitwa, glowa na karku rodzica , nie przyjmowanie wszystkiego "na slepo" - to bardzo wazne - w "byciu rodzicem" i opiece nad naszymi dziecmi
za Twojego Arturka w Niebie , za Ciebie - M_Moniu , za nas tu z forum - by dobry Pan Bog strzegl nas i nasze pociechy , za Alfiego i Jego Rodzicow
Dla mnie zrozumiałe jest ze w przypadku choroby neurodegeneracyjnej i utraty ogromnej części mózgu odstępie się od przedłużania umierania respiratorem, ale pozostałe rzeczy powinien mieć do końca.
Żeby się udusił, tak? To od razu odłączajmy tfu moze lepiej nie podłączajmy do respiratora. Tych z zanikiem mięśni. Stwardnieniem rozsianym. Stwardnieniem zanikowym bocznym. Klątwą odyny.
Dla.mnie uporczywą terapia byłoby podłączenie do respiratora umierającego człowieka... Natomiast odłączenie od respiratora żyjącej osoby, które ma spowodować śmierć to już eutanazja. Oczywiście są sytuacje gdy samo odłączenie od respiratora nie spowoduje smierci, ale używanie go przedłuży człowiekowi umieranie to też inna sytuacja...Odłączenie Alfiego miało spowodować śmierć...Tak jak i inne działania...
irracjonalna nadzieja? ile osob udalo sie , wbrew racjonalnemu podejsciu, wyciagnac ze spiaczki? Slyszalas M_Moniu o klinice Budzik? to tylko jeden z przykladow.
Wielokrotnie TYLKO IRRACJONALNY upor rodzicow , brak zgody na "odlaczenie " ratowal ( jak sie pozniej okazywalo) - te dzieci na ktorych juz polozono "krzyzyk"! zakladam , ze wiekszosc tych dzielnych, wojujacych " irracjonalnie" nie bylo specjalistami pediatrami, neurologami , to znaczy nie posiadalo wiedzy medycznej pozwalajacej im stwierdzic ze z dzieckiem NIC JUZ RACJONALNIE NIE DA SIE ZROBIC tylko ta glupia nadzieja ratowala ich dzieci
Nie zapominajmy , ze medycyna nie wie jeszcze wszystkiego o chorobach , lekarz moze sie mylic, w skrajnych przypadkach - moze tez dzialac w zlej wierze (vide Alfie). Pisze to zachowujac szacunek, dla rzeszy wspanialych lekarzy, ratujacych ludzi/dzieci.
I irracjonalna nadzieja jest potrzebna, czasem nawet bardzo. Rodzice chorych dzieci wiedza, ze czesto tylko ta nadzieja daje im ( rodzicom) sile do dzialania
Lekarze mają zawsze racje,lekarze muszą mieć zawsze rację,lekarze muszą decydować i nieść odpowiedzialność,bo inczaczej rodzic sobie nie wybaczy,że nie zrobił wszystkiego,absolutnie wszystkiego? Bo jeśli to rodzic jest ostateczną instancją a dziecko jednak umiera,to cała odpowiedzialność na rodzicu... Cała męka wątpliwości czy się zrobiło wszystko... Skoro są tak waleczni rodzice jak tata Alfiego,że poruszają świat,robią wszystko to jakim ja jestem rodzicem jesli pozwoliłem zeby dziecko odeszło? Zdałem się na lekarzy? A oni skrzywdzili moje dziecko? Nie,oni zawsze wiedzą lepiej!!! Muszą wiedzieć nawet jak nie wiedzą,muszą decydować i czuć odpowiedzialność,zdjąć ją ze mnie...
Dajcie Moni spokój,to co pisze to Jej rozterki,problem,ból który w jakiś pokręcony sposób próbuje racjonalizować żeby sobie z nim poradzić... Dla nas z zewnątrz brak logiki ale to nie o nasze dziecko chodzi,nie da rady chyba tego zrozumieć co cierpi ktoś kto po długiej walce stracił dziecko. Dajcie spokój.
@M_Monia - w jednym poście piszesz kategorycznie „rodzic nigdy sobie nie wybaczy”, a za chwilę: „nie wiem” i o tym, że Twój mąż poczucia winy nie ma. Nie czujesz niekonsekwencji w tych wypowiedziach?
Monia była tu już cytowana wypowiedz lekarki z Polski, która badała Alfiego. Wyraźnie powiedziała,że nie był on umierający. Miał też prawo do dalszej diagnostyki. Dlaczego tak upierasz się,że należało go zabić? Nie można przyspieszać śmierci komuś kto jeszcze nie umiera, nawet jeśli leczenia nie ma i jego chorobą doprowadza do śmierci....
M-Moniu - w UK możesz poprosic szpital, by sprowadził katolickiego księdza, albo sama zadzwonić do lokalnej parafii. W szpitalu nie pracują katoliccy księża, są tzw. kapelani, na szpitalnym etacie, ale ich rola jest inna niż naszych księży.
Tola oczywiście w Polsce dostawałby tlen, jedzenie i picie do końca. Nie rozumiem Anglików dlaczego gladza ludzi w takim stanie. Oni mają wytłumaczenie, że ludzie jak umierają nie chcą jeść, tyle że może Alfi jeszcze nie umierał. Na pewno mu tą śmierć przyspieszyli i to nie było w porządku. Dla mnie zrozumiałe jest ze w przypadku choroby neurodegeneracyjnej i utraty ogromnej części mózgu odstępie się od przedłużania umierania respiratorem, ale pozostałe rzeczy powinien mieć do końca.
Ale NIE MIAŁ i o to się rozchodzi. Zagłodzili go, umierał z głodu i pragnienia. I nie ma znaczenia, czy miał 30% mózgu, czy 75%. Zabili go celowo, w majestacie prawa, odmawiając mu wody i dostępnych leków na infekcję.
I do cholery nie "nie w porządku" jest przyspieszenie śmierci przez głodzenie i odwadnianie, to jest morderstwo. Weź dwulatka ze zwykłym zapaleniem oskrzeli i nie daj mu jeść i pić kilka dni. Ciekawe ile pożyje. Noale najwidoczniej byl chory, to i umarł.
I do cholery nie "nie w porządku" jest przyspieszenie śmierci przez głodzenie i odwadnianie, to jest morderstwo. Weź dwulatka ze zwykłym zapaleniem oskrzeli i nie daj mu jeść i pić kilka dni. Ciekawe ile pożyje. Noale najwidoczniej byl chory, to i umarł. Zagłodzili go, umierał z głodu i pragnienia. I nie ma znaczenia, czy miał 30% mózgu, czy 75%. Zabili go celowo, w majestacie prawa, odmawiając mu wody i dostępnych leków na infekcję.
Z tekstu wklejonego przez AgataZi: W statusie Warszawskiego Domowego Hospicjum Dziecięcego możemy przeczytać m.in. że w swoich działaniach nie stosują: resuscytacji krążeniowo-oddechowej; nawadniania dożylnego (czyli kroplówek); żywienia dożylnego (pozajelitowego); przetaczania preparatów krwi; wentylacji respiratorem.
Nie wiem, jak to ujać, ale rozumiem to tak, że pacjent musi być w stanie samodzielnie przyswoić pokarm i oddychać. Odnosząc to do sytuacji Alfiego , lekarze działali zgodnie ze standardami opieki paliatywnej czy nie? Dwulatek z zapaleniem oskrzeli przyjmie pokarm i płyn samodzielnie lub inaczej - świadomie. Nie trzeba go karmić sondą ani kroplówkami.
Alfie zdaje się nie byłby w stanie ani napic się wody samodzielnie (nie, ze chwycić rączką butelkę, tylko pociągnać np ze smoczka czy z podanej do ust łyżeczki) ani zjeść.
Ja pierdolę, wymiękam. Masz rację, opieka paliatywna polega na zagłodzeniu i odwodnieniu człowieka. A z kolei Gajusz i nawadnia i odżywia. Co z tego wynika? Dzięki za ostrzeżenie, że WDHD jest równie niebezpieczne co AH.
Ja pierdolę, wymiękam. Masz rację, opieka paliatywna polega na zagłodzeniu i odwodnieniu człowieka. A z kolei Gajusz i nawadnia i odżywia. Co z tego wynika? Dzięki za ostrzeżenie, że WDHD jest równie niebezpieczne co AH.
Nie ja pierdolę, tylko ja już wcześniej zadałam pytanie i odpowiedziano mi, że w praktyce trudno określić, gdzie zaczyna się terapia uporczywa. I sama swoim wpisem potwierdzasz, ze każdy może sobie sam te granice przesuwać bez wzgledu na wytyczne. Tym samym dana decyzja moze być i krytykowana i uznana za oki Nie znam procedur Gajusza, znam zasady innych miejsc zajmujących się opieką nad nieuleczalnie i śmiertelnie chorymi. I one mają te same procedury jakie wkleiła Agata
No to wszystkich śmiertelnie chorych do pieca...bo i tak idzie w jednym kierunku... Alfie był śmiertelnie chory, ale jeszcze nie umierał... Ta śmierć została przyspieszona....
U nas rodzina ma prawo leczyć dziecko gdzie chce, nikt nie odbiera tego prawa rodzicom. Nik też nie odłącza człowieka od respiratora. Nie odmawia leczenia paliatywnego.... Szpital AH już w grudniu wystąpił do sądu o ograniczenie praw rodziców... Zamiast tyle miesięcy walczyć z rodzicami mógł zgodzić się na przeniesienie dziecka do innej placówki. Gdzie tu było dobro dziecka...ja go nie widzę...
Jak mój tato chorował to różni lekarze mówili nam,że jak go podłącza do respiratora,to nie będzie już możliwości odłączenia... Chyba,że nastąpi śmierć mózgu, lub krążenie ustanie...
Komentarz
zdazylas odpisac zanim moglam dodac pare slow
wiem , ze przezylas ogromna tragedie - najgorszemu wrogowi tego nie mozna zyczyc - i bardzo, bardzo Ci wspolczuje
chcialam napisac, zanim mi odpisalas - ze sie glupio czuje z tym co Ci napisalam
i chcialabym Cie za to przeprosic
Zupelnie nie zgadzam sie z wiekszoscia tego co piszesz , ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania
I kazdy wynosi inne doswiadczenia , kazdy widzi rzeczy inaczej
Ja bardzo sie ciesze ze pare Mam widzi i mysli podobnie do mnie
Jak juz pisalam wczesniej , znam medycyne i podejscie wielu lekarzy poza Polska -
najgorszy jest jednak SYSTEM - ktory ciezko sie zwalcza
Modlitwa, glowa na karku rodzica , nie przyjmowanie wszystkiego "na slepo" - to bardzo wazne - w "byciu rodzicem" i opiece nad naszymi dziecmi
za Twojego Arturka w Niebie , za Ciebie - M_Moniu , za nas tu z forum - by dobry Pan Bog strzegl nas i nasze pociechy , za Alfiego i Jego Rodzicow
+++
Żeby się udusił, tak?
To od razu odłączajmy tfu moze lepiej nie podłączajmy do respiratora.
Tych z zanikiem mięśni.
Stwardnieniem rozsianym.
Stwardnieniem zanikowym bocznym.
Klątwą odyny.
Wiesz on nie jest ani bioetykiem, ani teologiem moralnym, więc nie rozumiem dlaczego traktujesz go jako eksperta.
A co do Alfiego wszystko wskazuje na to że jemu respirator nie był potrzebny.
Tu jedna z wypowiedzi o. Szustaka, gdzie mówi wyraźnie o morderstwie na Alfim https://m.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,34140,adam-szustak-op-staje-w-obronie-alfiego-niech-ta-machina-smierci-zostanie-przerwana.html
ile osob udalo sie , wbrew racjonalnemu podejsciu, wyciagnac ze spiaczki?
Slyszalas M_Moniu o klinice Budzik? to tylko jeden z przykladow.
Wielokrotnie TYLKO IRRACJONALNY upor rodzicow , brak zgody na "odlaczenie " ratowal ( jak sie pozniej okazywalo) - te dzieci na ktorych juz polozono "krzyzyk"!
zakladam , ze wiekszosc tych dzielnych, wojujacych " irracjonalnie" nie bylo specjalistami pediatrami, neurologami , to znaczy nie posiadalo wiedzy medycznej pozwalajacej im stwierdzic ze z dzieckiem NIC JUZ RACJONALNIE NIE DA SIE ZROBIC
tylko ta glupia nadzieja ratowala ich dzieci
Nie zapominajmy , ze medycyna nie wie jeszcze wszystkiego o chorobach , lekarz moze sie mylic, w skrajnych przypadkach - moze tez dzialac w zlej wierze (vide Alfie).
Pisze to zachowujac szacunek, dla rzeszy wspanialych lekarzy, ratujacych ludzi/dzieci.
I irracjonalna nadzieja jest potrzebna, czasem nawet bardzo. Rodzice chorych dzieci wiedza, ze czesto tylko ta nadzieja daje im ( rodzicom) sile do dzialania
Bo jeśli to rodzic jest ostateczną instancją a dziecko jednak umiera,to cała odpowiedzialność na rodzicu... Cała męka wątpliwości czy się zrobiło wszystko...
Skoro są tak waleczni rodzice jak tata Alfiego,że poruszają świat,robią wszystko to jakim ja jestem rodzicem jesli pozwoliłem zeby dziecko odeszło? Zdałem się na lekarzy? A oni skrzywdzili moje dziecko?
Nie,oni zawsze wiedzą lepiej!!! Muszą wiedzieć nawet jak nie wiedzą,muszą decydować i czuć odpowiedzialność,zdjąć ją ze mnie...
Dajcie Moni spokój,to co pisze to Jej rozterki,problem,ból który w jakiś pokręcony sposób próbuje racjonalizować żeby sobie z nim poradzić...
Dla nas z zewnątrz brak logiki ale to nie o nasze dziecko chodzi,nie da rady chyba tego zrozumieć co cierpi ktoś kto po długiej walce stracił dziecko.
Dajcie spokój.
http://m.niezalezna.pl/223680-polska-lekarka-ktora-badala-alfiego-evansa-zabiera-glos-mowi-wprost-o-tym-jaki-jest-stan-zdrowia-chlopca
Wyraźnie też trzeba podkreślić niechcianą. W przypadku Alfiego celem było by chłopiec umarł. Zaprzestanie karmienia, pojenia, podawania leków. Do tego była zgoda na podanie zastrzyku uśmiercającego....
Z tekstu wklejonego przez AgataZi:
W statusie Warszawskiego Domowego Hospicjum Dziecięcego możemy przeczytać m.in. że w swoich działaniach nie stosują: resuscytacji krążeniowo-oddechowej; nawadniania dożylnego (czyli kroplówek); żywienia dożylnego (pozajelitowego); przetaczania preparatów krwi; wentylacji respiratorem.
Nie wiem, jak to ujać, ale rozumiem to tak, że pacjent musi być w stanie samodzielnie przyswoić pokarm i oddychać.
Odnosząc to do sytuacji Alfiego , lekarze działali zgodnie ze standardami opieki paliatywnej czy nie?
Dwulatek z zapaleniem oskrzeli przyjmie pokarm i płyn samodzielnie lub inaczej - świadomie. Nie trzeba go karmić sondą ani kroplówkami.
Alfie zdaje się nie byłby w stanie ani napic się wody samodzielnie (nie, ze chwycić rączką butelkę, tylko pociągnać np ze smoczka czy z podanej do ust łyżeczki) ani zjeść.
I sama swoim wpisem potwierdzasz, ze każdy może sobie sam te granice przesuwać bez wzgledu na wytyczne. Tym samym dana decyzja moze być i krytykowana i uznana za oki
Nie znam procedur Gajusza, znam zasady innych miejsc zajmujących się opieką nad nieuleczalnie i śmiertelnie chorymi. I one mają te same procedury jakie wkleiła Agata
Szpital AH już w grudniu wystąpił do sądu o ograniczenie praw rodziców... Zamiast tyle miesięcy walczyć z rodzicami mógł zgodzić się na przeniesienie dziecka do innej placówki. Gdzie tu było dobro dziecka...ja go nie widzę...