A co do hospicjów i respiratorów, to syn moich znajomych leżał prawie cały rok w hospicjum i był pod respiratorem. Miał glejaka mózgu. Podczas operacji coś poszło nie tak i zostal już leżący podłączony do różnych aparatur...W takim stanie hospicjum go przyjęło. Rodzice szukali jeszcze na wlasna reke możliwości leczenia i różni lekarze pojawiali się w tym hospicjum... Nie było żadnych sprzeciwów...
Monia, sorki,ale ja mam wrażenie,że nie wiesz o czym piszesz.... Byłaś w takiej sytuacji, wiesz jak to jest? Wiem,że zmarł Ci Synek, ale każda sytuacja jest inna... Nie wyobrażam sobie aby rodzice odłączyli swojego 21 letniego syna... Oni nawet nie wiedzieli,że jest chory. Jednego wieczora zaczął dziwnie się zachowywać, w nocy operacja ratująca życie...Diagnoza glejak... Musiał być podłączony pod respirator...dopiero po jakimś czasie, gdy wybudzili go ze spiaczki okazało się,ze cos nie tak... Ale wszyscy wierzyli,że rehabilitacja i beda mieli jeszcze trochę czasu razem... I mieli prawie rok ...to był ważny rok dla nich, potrzebny... I rodzicom i temu chłopakowi... To było ich jedyne dziecko... I jeśli ktoś powie,że to był egoizm, bo nie pozwolili mu od razu umrzeć to jest chyba sam pozbawiony uczuć... Sytuacje są różne... Życie jest różne... To żeby wiedzieć jak to jest, trzeba to przeżyć...dokładnie tą sytuację...bo każda jest inna...
To jest to o czym pisałam wcześniej - wrzuca sie i opowiada przypadki innych chorych i obraz sie rozmywa ps link o tym ze Tom odebrał nagrodę to czego ma dowodzić ? Dobrze ten artykuł świadczy o szefie klubu
Mój syn był wiele razy pod respiratorem i zmarł pod respiratorem, bo każdy wierzył, lekarze też przynajmniej do pewnego momentu. Wiem że każda sytuacja inna, nie siedzę przecież w każdej sytuacji, przecież nie mogę wiedziec. Prof Rawicz tak twierdzi że rodzice chcą stosować uporczywe leczenie dla umierającego i że to jest egoizm, bo im tak na prawde o nich samych chodzi nie o pacjenta. On spotyka się z tym na codzień i tak mówi. Ja poniekąd myślę że może mieć rację w sytuacji gdzie już wiadomo że nie ma nadziei. Dla mnie taka sytuacja była u Alfiego.
nosz .... Tak rodzice Alfiego egoistami bo nie godzili sie na zagłodzenie syna ok tu nie ma ci dyskutować jak ktos tak uważa
Prof Rawicz tak twierdzi że rodzice chcą stosować uporczywe leczenie dla umierającego i że to jest egoizm, bo im tak na prawde o nich samych chodzi nie o pacjenta. On spotyka się z tym na codzień i tak mówi.
A Fundacja Gajusz (też spotykają się z tym na codzień) napisała tak:
"Opieka paliatywna ma za zadanie sprawić, żeby nieuleczalnie chore Dziecko nie cierpiało. To znaczy: nie odczuwało duszności, pragnienia, głodu, bólu, strachu. Żeby tak mogło być konieczna jest współpraca z rodziną i wspólne podejmowanie decyzji. Rodzice są różni. Jedni potrzebują więcej czasu, inni mniej na pogodzenie się z diagnozą. Naszym zadaniem jest towarzyszenie w ich tempie, uwzględnianie ich możliwości emocjonalnych. Przeważnie udaje się porozumieć, ale zdarza się, że rodzina podejmuje inną decyzję niż zespół specjalistów uważa za najlepszą dla małego pacjenta. I co wtedy? Wtedy postępujemy tak, jak zdecydowała mama lub tato. Bo to jest ich dziecko i ich odpowiedzialność. Tak... czasem wzywają pogotowie, kiedy my pozwolilibyśmy maluchowi spokojnie odejść. Ale tylko oni wiedzą, ile w danej chwili mogą unieść. Ile cierpienia pomieści ich serce."
Jest WIARA, NADZIEJA i MIŁOŚĆ. I każdy rodzic walczy o dziecko do końca, czasami wbrew logice. Moniu walczylas o swoje dzieci jak lwica i nie wiedziałaś czy Twoje dziecko nie będzie cierpialo. Nie rozumiem Twoich wypowiedzi w tym wątku. Czasami warto wziąć różaniec do ręki i poukładać sobie wszystko jeszcze raz bo mam wrażenie, ze błądzisz.
A daj spokój. Większość ludzi uważa, że jak ktoś rodzi trzecie i kolejne dziecko, to robi to z egoizmu, zamiast pomyśleć o potrzebach dzieci już urodzonych. And so?
No ma Anglia takie przepisy. Barbarzyńskie i okrutne. Jaki z tego wniosek, bo nie bardzo rozumiem?
Monia,dobrze dziewczyny piszą,weź dzieci na spacer,zostaw ten temat. Nie wchodź na takie tematy,nie szukaj,ucinaj i przekierowuj na coś illego myśli jeśli zauważysz,że w kółko rozkimniasz i znowu zawiesiłaś się na tym temacie. Inaczej zwariujesz...
Monia przeczytaj ten artykuł. Tata Alfiego tam mowil, że chciał zabrać syna na mecz, żeby krzyczeli razem, że może Alfi zrobi to czego mu się nie udało? To są właśnie nierealne marzenia.
A co miał mowić na zebraniu klubu sportowego który wspierał go w walce o syna ? Poza tym autorytarnie stawiasz co byłoby możliwe a co nie
Nie ma różnicy czy choroba teoretycznie odwracalna czy nie - każdego należy potraktować z troska i godnością a zagłodzenie chorego nie jest potraktowaniem go z godnością Widzę cos niepokojącego w wmawianiu ze walczący rodzice o swoje dziecko to egoiści - w takim uogólnieniu ze rodzic walczący to egoista - to takie jakby usprawiedliwianie systemu dążącego do cichej eutanazji
Ok ja mykam z tego wątka - Przyznam szczerze zdziwiona jestem ze na tym forum pojawiają sie takie teksty ze jak rodzic walczy to egoista ... Ale ja mykam z tego wątka +++ by prawda szybko wyszła na jaw
Monia przeczytaj ten artykuł. Tata Alfiego tam mowil, że chciał zabrać syna na mecz, żeby krzyczeli razem, że może Alfi zrobi to czego mu się nie udało? To są właśnie nierealne marzenia.
Przepraszam że to napisze bo to jest okrutne co napisałas, czy ty już po śmierci nie pisałaś że chciałabyś żeby Arturek żył. Czy marzenie ojca Alfika było jakieś odjechane, nie trzeba być w pełni sprawnym i zdrowym żeby siedziec na teybunie i krzyczeć. Sorry ale przesadzasz.
Mój syn miał chorobę teoretycznie odwracalna a Alfie śmiertelną. To ogromna różnica.
@M_Monia Czemu rodzicom odebrano możliwość upwwnienia sie że ta choroba rzeczywiście była śmiertelna. Presja na uśmiercenie tego dziecka była zbyt duża żby wierzyc lekarzom, którzy forsowali takie rozwiązanie.
Zadałam Ci pytanie na które nie odpowoedziałas czy ufałabyś tym lekarzom na bedąc miejscu rodziców Alfiego, albo teraz po tym co soe wydarzyło?
Czyli ty możesz miec marzenia a ojciec Alfiego nie? A gdyby marzył o tym żeby byli sami w domu, mogli spac z nim w jednym łóżku, nosić na rękach, rehabilitowac i poprostu żeby takich chory był z nimi to miałaby do tego prawo?
@M_Monia naprawde jestes bardzo nie wporządku, bez trudu można znaleźć masę wypowiedzi że ratowanie wcześników z 24tc jest, bezzasadne, bo statystyki wskazują że takie dzieci mają znikome szanse na prawidłowy rozwój. Ale egoizm rodziców nie pozwala im umrzec i tak hodują roślinki....Zamiast zając sie starszymi dziećmi które lepiej rokują.
Jak bys sie czuła czytając te opinie?
Twój Maciek jest cudowny i to cud że sie tak rozwija, wierzyłaś od samego początku że się uda irralcjonalnie wierzyłaś, że obaj przeżyją, nie udało się w pełni. Ale cud się stał, to ty poiwinnaś stac najmocniej na stanowisku że rodzice powinni walczyć do końca, a nawet jak nie ma nadzieji po ludzku to dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego że tobie został ofiarowany taki cud.
Ale oni nie mieli tej pewności dlatego chcieli leciec do Włoch, dlaczego więc u ciebie taka pewność że to dziecko miało umrzeć i nie było dla niego szans?
@M_Monia ale zobacz, że rodzice Alfiego nie mieli szansy potwierdzić "że nic z tego nie będzie". Odebrano im prawo do walki o syna i szukania innych rozwiązań. Po miesięcznym pobycie w szpitalu lekarze skazali go na śmierć. Czy w miesiąc można zrobić wyczerpujące badania?
Ja tam cały czas wierzę, ze W. bedzie kiedyś całkowicie zdrowa. Wbrew temu co mówi medycyna. A co! Nie wolno mi???
Może to nie realne marzenia. Ale to też dopiero zweryfikuje przyszłość... A nawet jak te marzenia okażą sie nierealne to co w tym złego? Ze czlowiek marzy? Że wierzy? Że ma nadzieję do końca???
A w temacie tego wątku... celowo nie zabieram głosu. Bo w tej calej sprawie jest tyle niewiadomych. Tyle informacji z ktorychs ust...Tyle domysłów...manipulscji... A najwiecej emocji.
Ja się też modlę ale moim zdaniem nie dobrze żeby się cicho zrobiło.. Mam zna dyskutować w nieskończoność o słuszności bądź nie tego odpiecia, ale nie podawanie leków na zapalenia e płuc, płynów, tlenu, głodzenie a na koniec zastrzyki smiertelne-czemu jak dotąd nikt nie zaprzeczył... Na to nie powinno być zgody
@M_Monia, gratulacje ogromne i tym bardziej odpuść sobie takie wątki i w ogóle rozkminianie co by było gdyby bo zmarnujesz życie swoje i dzieci. Pokoju serca i radości z tego czym (i kim) Cię obdarowano!
Komentarz
ps link o tym ze Tom odebrał nagrodę to czego ma dowodzić ? Dobrze ten artykuł świadczy o szefie klubu
A Fundacja Gajusz (też spotykają się z tym na codzień) napisała tak:
"Opieka paliatywna ma za zadanie sprawić, żeby nieuleczalnie chore Dziecko nie cierpiało. To znaczy: nie odczuwało duszności, pragnienia, głodu, bólu, strachu.
Żeby tak mogło być konieczna jest współpraca z rodziną i wspólne podejmowanie decyzji. Rodzice są różni. Jedni potrzebują więcej czasu, inni mniej na pogodzenie się z diagnozą.
Naszym zadaniem jest towarzyszenie w ich tempie, uwzględnianie ich możliwości emocjonalnych. Przeważnie udaje się porozumieć, ale zdarza się, że rodzina podejmuje inną decyzję niż zespół specjalistów uważa za najlepszą dla małego pacjenta. I co wtedy?
Wtedy postępujemy tak, jak zdecydowała mama lub tato. Bo to jest ich dziecko i ich odpowiedzialność. Tak... czasem wzywają pogotowie, kiedy my pozwolilibyśmy maluchowi spokojnie odejść. Ale tylko oni wiedzą, ile w danej chwili mogą unieść. Ile cierpienia pomieści ich serce."
Moniu walczylas o swoje dzieci jak lwica i nie wiedziałaś czy Twoje dziecko nie będzie cierpialo. Nie rozumiem Twoich wypowiedzi w tym wątku. Czasami warto wziąć różaniec do ręki i poukładać sobie wszystko jeszcze raz bo mam wrażenie, ze błądzisz.
No ma Anglia takie przepisy. Barbarzyńskie i okrutne. Jaki z tego wniosek, bo nie bardzo rozumiem?
To jego prywatne zdanie, może inny lekarz powie co innego...
Inaczej zwariujesz...
Widzę cos niepokojącego w wmawianiu ze walczący rodzice o swoje dziecko to egoiści - w takim uogólnieniu ze rodzic walczący to egoista - to takie jakby usprawiedliwianie systemu dążącego do cichej eutanazji
Ale ja mykam z tego wątka
+++ by prawda szybko wyszła na jaw
Czy marzenie ojca Alfika było jakieś odjechane, nie trzeba być w pełni sprawnym i zdrowym żeby siedziec na teybunie i krzyczeć. Sorry ale przesadzasz.
Zadałam Ci pytanie na które nie odpowoedziałas czy ufałabyś tym lekarzom na bedąc miejscu rodziców Alfiego, albo teraz po tym co soe wydarzyło?
A gdyby marzył o tym żeby byli sami w domu, mogli spac z nim w jednym łóżku, nosić na rękach, rehabilitowac i poprostu żeby takich chory był z nimi to miałaby do tego prawo?
Ty wiesz najlepiej co by było.
Odpowiedz mi na pytanie dot lekarzy?
Jak bys sie czuła czytając te opinie?
Twój Maciek jest cudowny i to cud że sie tak rozwija, wierzyłaś od samego początku że się uda irralcjonalnie wierzyłaś, że obaj przeżyją, nie udało się w pełni. Ale cud się stał, to ty poiwinnaś stac najmocniej na stanowisku że rodzice powinni walczyć do końca, a nawet jak nie ma nadzieji po ludzku to dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego że tobie został ofiarowany taki cud.
To jedno.
A drugie...to fakt, ze lekarze/medycyna tez bywają omylni.
Wbrew temu co mówi medycyna.
A co! Nie wolno mi???
Może to nie realne marzenia.
Ale to też dopiero zweryfikuje przyszłość...
A nawet jak te marzenia okażą sie nierealne to co w tym złego?
Ze czlowiek marzy? Że wierzy? Że ma nadzieję do końca???
A najwiecej emocji.
Wolę się pomodlic.