Dokladnie, Ksha dobrze radzi. prawda jest, ze wieksze szanse masz na prace Ty , jak i dzieci - bo kawaler za robote winien sie wziac, z nauki raczej nic ne bedzie, nie ma sie co oszukiwac - w jakims miasteczku, niz siedzac na piaskach. Latwiej raz na czas jakis do pola dojechac, niz do miasta codziennie. Zreszta, jak napisaly dziewczyny - na czas najbardziej wytezonych robot polowych maz moze sie przeniesc do chalupy na wies, czy nawet Ty na urlop, i Kawaler tez. W malej miejscowosci tez i wynajem mieszkania nei powinien byc morderczo drogi, na pewno spokojnie starczylo by z pracy zarobkowej i z pola. Tylko trzeba sie odwazyc na zmiane.
zaraz, zaraz, a już argumenty "nie mogę do pracy, bo kto będzie z dzidziusiami do lekarza jeździł, urlopu nie starczy" nie obowiązują? poprzednio były wiążące.
Choc nawet nie próbujesz. I prawda taka ze nawet jakbyś w zrzutce nazbierała na badania to pracy nie podejmiesz bo brak dojazdu Zrobisz prawko- brak auta kupisz auto - za drogie utrzymanie przy małym zarobku albo oddasz kawalerowi
@hipolit przykro mi bylo czytać , ze nie próbuje ,przez wiele lat pracowalam fakt nie na umowę Ale codziennie dojeżdżalam rowerem po kilkanaście km w jedną stronę do pracy Przez kilka lat mieliśmy auto nie raz ślubny zabieral mnie z pracy lub podwozil i szczerze wcale koszt utrzymania auta nie nadwyrezal szczególnie budżetu domowego bo 1 dowiódł do pracy na zakupy ( kupilam taniej, zarobilam) 2 podwiózl do pociągu ( latwiej dostać się do lekarza) 3 podwiozl po lekcje ,zabral chore dziecko ze szkoły ( mniej opuszczeli , przygotowani do szkoły po chorobie szli)
2 lat temu Miałam powazny uraz kolana praktycznie przez 2 miesiące nie bylam w stanie sama do łazienki zajść ,kilka pierwszych tygodni cały czas kawaler się mna opiekowal cudem zdal do następnej klasy , jedna z forumek zamiast mnie jezdzila z Gwiazda do lekarza , kolano nie jest i będzie w pelni sprawne będę musiała cały czas uważać nie wejdę po drabinie muszę podpierać się żeby wejść po schodach, nie opre się na tej nodze , krzywo stane to pare dni problem z chodzeniem ,nie uklekne jak nie mam o co oprzec się żeby wstać,chirurg powiedzial ze to normalne mam nie przeciazac nogi i tyle.
Ja nie wiem jak było kiedyś. Wiem jak jest teraz, z tego co piszesz. Powiedzmy sobie uczciwie to nie jest pierwszy raz pisane żebyś ze chciała uwierzyć ze można sobie polepszyć. I tu tez powiedzmy sobie uczciwie -nie pierwszy raz mówisz -nie da się, i wyszukujesz niedasie. W domu zaharowujesz się bo wszystko robisz sama. Pomocy nie masz. Wszystko na Twojej głowie. Dzieci małych nie masz, powinny Cię odciążyć w obowiązkach ale -jak można nieraz tu przeczytać- to Ty odciążasz dzieci.
W szl.p.mialam.dwie kobiety co zmienily miejsce zamieszkania bardzo daleko od siebie. Jedna 80 km.druga 50km. Obie sobie poradzily . Nie do wiary jak kobieta sobie moze poradzic tyle km.od siebie. Dodam ze gopsy sie super spisaly. I wlasnie gopsy mopsy tez jak widza ze ktos chce bardzo pomoga. Mowa o tych nowych miejsach zamieszkania.
1200 plus media. Mieszkania juz czesciowo umeblowane, albo i calkiem umeblowane - nawet nie musisz nic inwestowac. Odpadaja stancje, koszty dojazdu - czyli juz z tej oszczednosci masz na spora czesc wydatku na mieszkanie i media. Plus jeszcze praca na miejscu - ktora pokrywa reszte i zycie z tego, co dotychczas - ale koszty zycia tansze - bo i zakupy latwiej i taniej, i wiekszy wybor etc. Same plusy. Kawaler do roboty. Panny niedlugo tez do roboty, albo dalszej nauki - te, ktore chca sie uczyc, oczywiscie.
Koszt ich utrzymania na stancji to 400 zl ( jedzenie leki kawalera pokoj stancja u kuzynów którzy chca młodzieży pomóc) ich 200 i moje 200 ( oboje maja po 100 zl stypendia) z domu biora jajka mleka ser warzywa to czego nie kupuję
Czyli juz 400 masz w kieszeni na media. Plus mieszkanie w lepszych warunkach, gdzie nie trzeba w peicach grzac, wody grzac, ze sklepami pod bokiem, osrodkiem zdrowia blisko i szkola. Wieksze mozliwosci znalezienia pracy dla siebie i dzieci. Nowa, nic sie nie zmieni w Twoim zyciu, jesli bedziesz wyszukiwac same przeszkody i powody, aby tkwic w tym, w czym jestes. Nic. I nikt zmian za Ciebie nie dokona.
Dziewczyny chodzi głównie o 1 moj strach - z tad mnie nikt nie eksmituje z dnia na dzień - boję się że będzie gorzej finansowo 2 ślubny - nie zostawie go bez opieki a on nie przeprowadzi się Młodzież gdzie sie da wysylam robię wszystko żeby rozwineli skrzydła zeby sprobowali czegoś innego Jedna z panien zaczyna szukać liceum/ technikum w dużym mieście na razie tylko tak luzno ale chce tez tak żeby byla praca na dziś mysli o Lublinie lub Warszawie
Tom slubny niech sobie na razie na gospodarce zostanie i tam pilnuje. Jak sie steskni, to w dyrdy przyleci. najwieksze przeszkody, Nowa, siedza w Twojej glowie - a nie w rzeczywistych uwarunkowaniach. Eksmisja - nikt ne doradza sprzedazy gospodarki przeciez. W razie obsuwy zawsze bedziesz mogla wrocic, pytanie tylko - czy bedziesz chciala. Finansowo - jak zaczniesz pracowac moze byctylko lepiej, niz gorzej. I bede powtarzac , jak katarynka - kawaler do roboty, bo z nauki nc nigdy nie bedzie, nei ma sie co oszukiwac.
Nie chcę powiedzieć, że się się nic nie da. Jednak nie jest łatwo o pracę w małym mieście na ścianie wschodniej jak się nie jest młodym i zdrowym albo nie ma dobrych kwalifikacji i doswiadczenia.
Nowa, Ty ich przyzywczailas, ze zapierniczasz , jak motorek, wszystko za wszystkich robisz etc. Slubny jak bedzie musial, to da rade kolo siebie zrobic, kawaler to chlopak po byku i jak nauka mu do glowy nie wchodzi, to osob do prac fizycznych wszedzie potrzeba - tez da rade, mimo astmy. Panny niech sie ucza - i lepiej bedzie im to szlo, jak szkola bedzie na miejscu, a nei z dojazdami etc. Zreszta, ja juz napisalam ,co mysle. jak chcesz cos zmienic, to musisz sie zdobyc na odwage. A jak nie chcesz, to wymowka zawsze sie znajdzie - tylko wtedy nie narzekaj, ze nic sie nie da.
No zgadza się próbować zawsze można ale znam realia bo mieszkam w Polsce b, łatwo nie jest. Zwłaszcza kobiecie, która miałaby z jednej pensji utrzymać rodzinę i wynająć mieszkanie.
Nie chcę powiedzieć, że się się nic nie da. Jednak nie jest łatwo o pracę w małym mieście na ścianie wschodniej jak się nie jest młodym i zdrowym albo nie ma dobrych kwalifikacji i doswiadczenia.
@ela99 w dużych miastach 3/4 pracujących to ludzie dojeżdżający.
Podobnie jest z uczniami szkół średnich.
Zapraszam na dworzec w godzinach 7.00-9.00 lub 15.00-17.00
zobaczysz ilu ludzi dojeżdża.
(Oczywiście drugie tyle dojeżdża samochodami).
Jedni dojeżdżają 5-10 kilometrów,inni 30-50.
Są wśród nich bardzo dobrze zarabiający a są i tacy co zarabiają 1700 na rękę.
Myślę, że im wszystkim też nie jest łatwo.
Ale jest coś co ich motywuje-może schorowani rodzice,może dzieci,może perspektywa spokojnej starości,nie wiem.
Wiem,że 5 dni a niektórzy czasem 6 zasuwają jak mróweczki,bo chcą coś zmienić w życiu.
Nie musisz mnie przekonywać sama tak zasuwam. Tu chodzi o znalezienie pracy dla nie całkiem zdrowej kobiety, chyba bez większych kwalifikacji na terenie o dużym bezrobociu.
No zgadza się próbować zawsze można ale znam realia bo mieszkam w Polsce b, łatwo nie jest. Zwłaszcza kobiecie, która miałaby z jednej pensji utrzymać rodzinę i wynająć mieszkanie.
Tylko wynająć mieszkanie.
Bo do tej pory z czegoś kupują jedzenie,ubranie,płacą za prąd,wodę i opał-który generalnie do tanich nie należy.
Bo do tej pory z czegoś kupują jedzenie,ubranie,płacą za prąd,wodę i opał-który generalnie do tanich nie należy.
Opal - jest kawałek lasu ,obrzynki z tartaku węgiel tzw ruski koszt na rok to ok 2tys , nie kupuję jajek mleka sera ziemniaków cebuli itd za wode nie place za scieki tez nie płacę , odbiór śmieci jest praktycznie najnizszy bo 5 zl od osoby
Komentarz
Tylko trzeba sie odwazyc na zmiane.
Tyle km.co ma nowa??
W sniegu mrozie i deszczu.
Wiem jak jest teraz, z tego co piszesz.
Powiedzmy sobie uczciwie to nie jest pierwszy raz pisane żebyś ze chciała uwierzyć ze można sobie polepszyć.
I tu tez powiedzmy sobie uczciwie -nie pierwszy raz mówisz -nie da się, i wyszukujesz niedasie.
W domu zaharowujesz się bo wszystko
robisz sama. Pomocy nie masz. Wszystko na Twojej głowie.
Dzieci małych nie masz, powinny Cię odciążyć w obowiązkach ale -jak można nieraz tu przeczytać- to Ty odciążasz dzieci.
Jedna 80 km.druga 50km.
Obie sobie poradzily .
Nie do wiary jak kobieta sobie moze poradzic tyle km.od siebie.
Dodam ze gopsy sie super spisaly.
I wlasnie gopsy mopsy tez jak widza ze ktos chce bardzo pomoga.
Mowa o tych nowych miejsach zamieszkania.
1 moj strach
- z tad mnie nikt nie eksmituje z dnia na dzień
- boję się że będzie gorzej finansowo
2 ślubny - nie zostawie go bez opieki a on nie przeprowadzi się
Młodzież gdzie sie da wysylam robię wszystko żeby rozwineli skrzydła zeby sprobowali czegoś innego
Jedna z panien zaczyna szukać liceum/ technikum w dużym mieście na razie tylko tak luzno ale chce tez tak żeby byla praca na dziś mysli o Lublinie lub Warszawie
Eksmisja - nikt ne doradza sprzedazy gospodarki przeciez. W razie obsuwy zawsze bedziesz mogla wrocic, pytanie tylko - czy bedziesz chciala. Finansowo - jak zaczniesz pracowac moze byctylko lepiej, niz gorzej. I bede powtarzac , jak katarynka - kawaler do roboty, bo z nauki nc nigdy nie bedzie, nei ma sie co oszukiwac.