Wina to jest systemu. Ja kiedyś bardzo źle ocenialam system w Szwajcarii, bo mi się wydawało niesprawiedliwe dzielenie dzieci na sekcje w gimnazjum. Dopóki moja córka nie poszła tam do gimnazjum. I nie ma żadnych problemów wychowawczych w sekcjach najwyższych, dzieci są skupione na nauce bo muszą utrzymać wysoką średnią zeby nie spaść do niższej sekcji, a tylko po najwyższej można pójść do liceum i na studia. Kiedy Karola poszła tu do liceum, w Polsce, a chodzi do prywatnego liceum, gdzie poziom jest wysoki to zdegustowana była poziomem wiedzy dzieci po gimnazjum i zachowaniem się uczniów w stosunku do nauczycieli. Dla mnie system jest do zmiany. Całkowitej. W Polsce. Nie winię nauczycieli i jak ognia unikam szkoły bo swoją edukację już skończyłam. Raczej winie roszczeniowosc co poniektórych rodziców i system. Nauczycieli winię za to że nie walczą o dobry system nauczania, tylko się na wszystko biernie godzą. Walczą o podwyżki i tyle.
Wina to jest systemu. Ja kiedyś bardzo źle ocenialam system w Szwajcarii, bo mi się wydawało niesprawiedliwe dzielenie dzieci na sekcje w gimnazjum. Dopóki moja córka nie poszła tam do gimnazjum. I nie ma żadnych problemów wychowawczych w sekcjach najwyższych, dzieci są skupione na nauce bo muszą utrzymać wysoką średnią zeby nie spaść do niższej sekcji, a tylko po najwyższej można pójść do liceum i na studia. Kiedy Karola poszła tu do liceum, w Polsce, a chodzi do prywatnego liceum, gdzie poziom jest wysoki to zdegustowana była poziomem nauki i zachowaniem się uczniów w stosunku do nauczycieli. Dla mnie system jest do zmiany. Całkowitej. W Polsce. Nie winię nauczycieli i jak ognia unikam szkoły bo swoją edukację już skończyłam. Raczej winie roszczeniowosc co poniektórych rodziców i system. Nauczycieli winię za to że nie walczą o dobry system nauczania, tylko się na wszystko biernie godzą. Walczą o podwyżki i tyle.
Dokładnie tak!!! Tylko nikt się za to nie weźmie, bo znowu będzie tysiące ekspertów a zadnego fachowca. No i wszystko poszło za daleko
Parę lat temu miałam nadzieje, ze oto wreszcie pojawił się minister, który dostrzega to, ze są uczniowie, którzy potrzebują silnej ręki i izolacji od zwykłych dzieci. Że bez względu na emocje i uczucia trzeba dać i im, pogubionym i tym bezproblemowym szansę. Minister, który dostrzega to, ze szkoła za bardzo się skupia na "patologii", rozwiązuje problemy tych, którzy nie chcą tego-a cierpią na tym normalne dzieci. Minister, który odważył się głosno powiedzieć, ze dla wielu osobników zwykłą szkoła nie jest dobrym miejscem, że nauka powinna być przywilejem, a nie obowiązkiem dla wszystkich, tylko nie samego ucznia Minister, który chciał segregacji a nie integracji. Minister, który głośno powiedział, ze roszczeniowosc rodziców w wielu wypadkach niczego dobrego nie przynosi i w niektórych sytuacjach ktoś musi podjąć decyzję za niewydolnych rodziców. Niestety, podniósł się wrzask wszelkiej maści obrońców i chłopa oskarżyli, ze biedne dzieci (to przecież tylko dzieci) chce zamykać niemal w więzieniach, że to wina pedagogów, ze nie potrafią z nimi rozmawiać, wpływać, motywować, zadziałać za rodziców (bo przecież oj rodzic ma prawo być niewydolny, za to mądry nauczyciel powinien nadrobic te rodzicielskie braki) itp itd. No i się chłop skompromitował mundurkami i liczeniem ciąż.
W efekcie dostaliśmy kolejnego ministra, który głownie przeczekiwał a nastepnie ministrę, która oszalała z prawami ucznia, rozczulaniem się nad każdym przypadkiem i zawaliła szkoły niewyobrażalną papierologią. Do tego zwolniłą niemal całkowicie ucznia z jego obowiązków-wszystko przerzucajac na dorosłych. Nastepna szczuła na nauczycieli i zamknęła maluchy w szkołach...a potem było już tylko gorzej
@Odrobinka - nauczyciele juz nie mają sily walczyc,bo po pierwsze nikt nigdy ich nie słuchał. Wiesz,kto jest autorem tych nowych podstaw programowych? Nawet ministra nie chciala ich ujawnić. Kazdy rząd ma takie same zdanie o nauczycielach jak rodzice i ogólnie społeczeństwo- sa glupi i nikt z nich na niczym się nie zna. Trzeba zadecydowac za nich. W efekcie nie dość,ze niczego z postulatow nie uwzgledniono to dodano kolejnych obowiązków. Rodzice tez jakos szczegolnie nie protestowali przed wprowadzeniem tych deform.
Przeczytałam zalinkowane standardy - generalnie duzo tekstu to takie gadki szmatki oczywistość - typu ze jak małe dziecko pyta o części ciała to trzeba odpowiedzieć (sorry a po co tu edukator - dziecko najcześciej pyta o takie rzeczy rodzicow) duży nacisk na to by tłumaczyć ze dotyk moze byc przyjemny itd by pokazywać rożne formy związków ( znaczy jakie? - to dobre pytanie ) itd Matryca maja służyć za podstawę do rozmów jest bardzo ogólnikowe - można pod bardzo ogólne założenia wiele podciągnąć
generalnie jestem za tym by tak delikatne kwestie zostawić rodzicom
przy okazji dowiedziałam sie ze moje dziecko ominęło "etap brzydkich słów " co ciekawe drugi synek chyba tez ominie ten etap
@kociara a tak z ciekawości dlaczego minister skompromitował sie mundurkami ? Ja np uważam ze mundurki niegłupia sprawa - moze by choć troszkę pomogła przykrócic krótkie spódniczki i obszarpane spodnie - chcą dzieciaki urządzać rewie mody - prosze bardzo po szkole ... Niedaleko mnie szkoła jest wiec widzę jak sie ubierają młodzi - ubaw z mężem mieliśmy gdy padał śnieg na dworze chyba -5 a dziewczyny i chłopaki w obdartych spodniach z dziurami i szczekających zębami szli :-D Serio pytam - ja mam przedszkolne dzieci dopiero wiec nie wiem jak to by wyszło w praktyce ...
@kociara a tak z ciekawości dlaczego minister skompromitował sie mundurkami ? Ja np uważam ze mundurki niegłupia sprawa - moze by choć troszkę pomogła przykrócic krótkie spódniczki i obszarpane spodnie - chcą dzieciaki urządzać rewir mody - prosze bardzo po szkole ... Serio pytam - ja mam przedszkolne dzieci dopiero wiec nie wiem jak to by wyszło w praktyce ...
Ano tak mu to wypomniano i ogólnie osoby mu nieprzychylne wymawiają głównie to, że dzieci chciał potraktowac jak dysydentów w Korei, liczył ciąże i chciał zabić indywidualność młodego pokolenia. Nie, to nie moje zdanie choć za to liczenie ciąż w mojej szkole, raportowanie i opisywanie czegoś, czego nie ma też byłam na niego zła
A w.mojej społecznej szkole jak dziecko nie chce się uczyć albo sprawia jakieś trudności to wina rodzica.. Mnozy się tak oczekiwania wobec niego że często w końcu nie wytrzymuje i zabiera dzieciaka.
@kociara a tak z ciekawości dlaczego minister skompromitował sie mundurkami ? Ja np uważam ze mundurki niegłupia sprawa - moze by choć troszkę pomogła przykrócic krótkie spódniczki i obszarpane spodnie - chcą dzieciaki urządzać rewir mody - prosze bardzo po szkole ... Serio pytam - ja mam przedszkolne dzieci dopiero wiec nie wiem jak to by wyszło w praktyce ...
Ano tak mu to wypomniano i ogólnie osoby mu nieprzychylne wymawiają głównie to, że dzieci chciał potraktowac jak dysydentów w Korei, liczył ciąże i chciał zabić indywidualność młodego pokolenia. Nie, to nie moje zdanie choć za to liczenie ciąż w mojej szkole, raportowanie i opisywanie czegoś, czego nie ma też byłam na niego zła
Aha ok :-) akcje z mundurkami kojarzę akcje z liczniem ciąż nie - ale ja wtedy chyba na studiach byłam to i nie bardzo sie tym interesowałam
A w.mojej społecznej szkole jak dziecko nie chce się uczyć albo sprawia jakieś trudności to wina rodzica.. Mnozy się tak oczekiwania wobec niego że często w końcu nie wytrzymuje i zabiera dzieciaka.
Ale tak szczerze, Monika, szkoła dba o poziom i jak dziecko nie chce się uczyć i sprawia trudności, to może faktycznie ta szkoła nie jest dla niego? Jeżeli jego nieuctwo i zachowanie ma wpływ na klasę, to ja osobiście jestem za. Wiadomo, ze tu nie chodzi mi o dziecięce wybryki i opuszczenie się chwilowe w nauce, ale o uporczywe olewactwo i złe zachowanie. Nas naprawdę system wymęczył.
o proszę...problem? no niemożliwe? jednak dostrzega się, że są sytuacje, których nie można rozwiązać...
@Elunia i @Monika73 - przepraszam, ze pod Waszymi wypowiedziami (uwaga nie do Was oczywiście, istotne zagadnienie), ale to jest idealne podsumowanie tego, o czym się produkowałam przez kilka stron.
znowu niestety wyjdzie na to, że wyciągam temat księży, ale...edukacja seksualna w szkole w żadnym razie, z dziećmi o seksualności mają rozmawiać tylko rodzice...czyżby?
Czy myślałem chętnie o sprawach nieczystych?
Czy patrzyłem na nieskromne rzeczy?
Czy robiłem coś bezwstydnego sam..., z kimś?
Czy pragnąłem coś nieskromnego widzieć..., słyszeć..., czynić?
@Elunia, ale nie tylko Rodzice krzycza, o to by nie bylo podzialow - niestety robia to tez dyrektorzy szkol (zawsze moga sie pochwalic ze nie dyskryminuja, ze zapewniaja dziecku warunki, by z lepszymi sie moglo podciagnac itd.), psycholodzy a takze niektorzy nauczyciele (znam osobiscie)
Ci ostatni mowia wprost - kto poszedl, by uczyc do klasy, gdzie chodza sami slabi uczniowie ? wiadomo, ze tam nie byloby rewelacyjnych wynikow
@Paprotka kazdy Rodzic zrobi to co uwaza za najlepsze dla swojego dziecka - po prostu Rodzice nie chca by za nich decydowano odnosnie ich dziecka - chca by uszanowano ich decyzje jako Rodzicow i tylko tyle - ja tak rozumiem to zamieszanie
calkiem szczerze nie kazdy 9 latek bedzie gotow na takie rozmowy w szkole czy pytania podczas spowiedzi i dlatego to rola Rodzica jest poradzic sobie z tym trudnym tematem i rozmawiac z dzieckiem dostosowujac sie do poziomu rozwoju konkretnego dziecka
pedagog majac do przeprowadzenia zajecia w grupie dzieci nigdy nie dostosuje sie do kazdego dziecka indywidualnie - usredni poziom i tyle
Spowiedź to nie jest rozmowa z obcą osobą a rachunek sumienia robi się samemu. Spowiedź to jest wyznanie grzechów a nie gadanie o seksie. Ile razy byłaś u spowiedzi @Paprotka ?
Nigdy tego nie liczyłam. I o ile ksiądz nie jest jakimś przyjacielem rodziny, to jest obcą osobą - tak jak nauczyciel czy pedagog. A o tych "nieczystych sprawach" przynajmniej może z nauczycielem porozmawiać twarzą w twarz, w normalnych warunkach. Ty po prostu nie widzisz paradoksu, że 9-latek czy młody nastolatek może a nawet powinien przyznawać się obcemu mężczyźnie do masturbacji czy myśli o seksie, ale uzyskać na ten temat WIEDZĘ w szkole już nie, bo to seksualizacja. Absurd i tyle.
No właśnie ja oczekuję od szkoły wsparcia a mam wrażenie że cały system pomocy psychologicznej i pedagogicznej w niej to ściema. Bo w przypadku każdej trudności szkoła oczekuje że np dziecko będzie chodzio do psychologa poza szkołą. A ten psycholog się dziwi, czego się od niego oczekuje i czy nie ma psychologa w szkole..
No właśnie ja oczekuję od szkoły wsparcia a mam wrażenie że cały system pomocy psychologicznej i pedagogicznej w niej to ściema. Bo w przypadku każdej trudności szkoła oczekuje że np dziecko będzie chodzio do psychologa poza szkołą. A ten psycholog się dziwi, czego się od niego oczekuje i czy nie ma psychologa w szkole..
Bo szkola nie jest miejscem na terapię. A każdy dobry i profesjonalny psycholog powinien to wiedzieć i nie dziwic się takim oczywistosciom
U nas na 19 oddziałów klasowych jest 5 orzeczeń o nauczaniu indywidualnym, ponad 100 opinii ze wskazaniami do pomocy pp, z czego prawie połowa ma zalecenia opieki psychologa (najogólniej) a każda opieki pedagogicznej. Do tego zajęcia socjoterapeutyczne (w szkole nie ma socjoterapeuty) i "typowe", czyli wyrównawcze, korekcyjno-kompensacyjne, logopedyczne, rozwijające zainteresowania, dla dzieci uzdolnionych pedagog 1 etat, psycholog połowa (etaty reguluje uchwała RM). I psycholog i pedagog mają w zakresie swoich obowiązków przede wszystkim działania na rzecz społeczności (zajęcia z klasami czy warsztaty), oraz dla rodziców, prowadzenie bardzo obszernej dokumentacji (bezwzględny wymóg-często sprawdzana przez władze), udział w częstych posiedzeniach Zespołów Interdyscyplinarnych (Niebieskie Karty), konferencje, grupy robocze, kontakty i współpraca z instytucjami (kuratorzy, placówki, w jakich mamy dzieci itp, rozprawy sądowe) Jak w takim układzie zapewnić indywidualną terapię pojedynczym dzieciom? I moja szkoła nie jest tu wyjątkiem, większosć ma zbliżone warunki i zasoby ludzkie oraz podobną liczbę dzieci z opiniami (i orzeczeniami). W szkole po sąsiedzku jest klasa, w której opinie o pomocy pp ma 18 na 23 osoby w klasie. Ja mam klasy, w których niemal połowa uczniów ma opinie o pomocy pp, tylko w jednej klasie (klasa pierwsza sp) są tylko dwie opinie (a 4 dzieci w trakcie diagnozy na prośbę rodzica), średnio to sobie można policzyć, ile opinii wypada na klasę
Mam dzieci eksperymentujące z narkotykami(jeden "namierzony" traktowany jako uzależniony), dzieci z zaburzeniami odżywiania, z zachowaniami autodestrukcyjnymi, depresją. Dzieci uzależnione od komputera (laptopa, komórki). Dzieci będące sprawcami przemocy i dzieci-ofiary przemocy. Każda z tych sytuacji wymaga kontaktu ze specjalistą zajmującym się określonym problemem. "Zwykły" psycholog szkolny nie uradzi, nawet, gdyby bardzo chciał. Ja nie podejmę się pracy systemowej z osobą uzależnioną czy anorektyczką, bo nawet nie mam do tego uprawnień
Mam też dzieci rodziców uzależnionych, osadzonych za poważne przestępstwa, dzieci przemocowców. Dzieci z zaburzeniami zachowania i emocji, przewlekle chore i dzieci osierocone. Dzieci z rodzicem z zakazem kontaktu i dzieci rozwiedzionych rodziców. Dzieci rodziców przewlekle i śmiertelnie chorych. Dzieci w nadzorach kuratorskich. Wg wymogów i oczekiwań oraz z normalnych, ludzkich powodów wszystkie te dzieci powinny być objęte wsparciem i pomocą pp...i te dzieci "potrzebujące" to nie są dzieci z opiniami. Gdyby połączyć te grupy to indywidualnej opieki i wsparcia potrzebuje ponad 150 dzieci...
Ale ja mam w tej szkole jednak zupełnie inne środowisko... Chodziło mi tutaj że szkoła każdy problem chętnie zrzuca na rodzica.i na magicznego psychologa.. Moje dziecko według tej prywatnej psycholog terapii wcale nie potrzebowalo to był pomysł szkoły. Dodam że dość kosztowny.
Myślę, że teraz nie opisuję zbyt szczegółowo mojej sytuacji i nawet nie chcę. Ale to naprawdę inne środowisko niż opisane przez ciebie kociaro. A ja też nie jestem rodzicem który nie ma wglądu w potrzeby i problemy dziecka. Czułam się bardziej doświadczona niż pani psycholog szkolna.
Nie chcę jednak więcej pisać na ogólnej. Naprawdę różne są sytuacje i środowiska. Wszystko zapewne zależy od konkretnych ludzi. Bo wiem że są szkoły potrafiące rzeczywiście wspierać i sensownie pracować z dziećmi a są takie, które z powodu byle incydentu zawiadamiac sąd rodzinny.
@Paprotka czy Twoje dzieci przeszły takie uświadamianie w grupie twarzą w twarz z pedagogiem ? Jeśli tak to jak oceniasz ? Dlaczego zakladasz ze uświadamiać musi pedagog a nie rodzic ? PS w standardach WHO jest zalecenie by to rożne osoby prowadziły te zajecia a nie tylko sam pedagog - także nie ma co pisać o zajęciach prowadzonych przez pedagoga lub wychowawce bo to moze byc zupełnie inna osoba spoza szkoły
Heh, i to ze ktoś wymyśla odgórnie standardy edukacji jest zle i seksualizuje dzieci, ale już uwzględnienie odgórnie co dotyczy 9-latków które maja sie spowiadać z "myśli i czynow nieczystych" już nie. Tak, w klasie jest wiele dzieci, i właśnie o to chodzi, ze jesli osoba która je prowadzi powie coś nie tak, przekroczy swoje kompetencje, zaniepokoi czyms dziecko albo rodzica, to rodzic ma pole do manewru. Może zgłosić to dyrekcji szkoły, innym rodzicom, sa świadkowie. Przy rozmowie dziecka z księdzem na temat "rzeczy nieczystych" nic takiego nie ma, bo przecież obowiązuje tajemnica spowiedzi, a wszystko w klimacie tajemnicy i wzbudzania poczucia winy. I jesli ktoś nie zrozumiał, nie chodzi o zrównywanie krok po kroku spowiedzi z edukacja seksualna, ale jesli z jednej strony krzyczycie ze na "te tematy" mogą rozmawiać z dzieckiem tylko rodzice, a z drugiej dajecie przyzwolenie na to by z waszym dzieckiem - bez żadnej waszej wiedzy i kontroli, w przeciwieństwie do edukacji seksualnej - rozmawiał o tym ksiądz, to kupy się nie trzyma wasza argumentacja.
Spowiedź nie jest rozmową o grzechach i ich omawianiem z księdzem tylko wyznaniem grzechów i ich odpuszczeniem. To nie jest to samo w żadnym aspekcie co rozmowa z pedagogiem i uświadamianie. Mylisz @Paprotka spowiedź z rozmową.
@Monika73 - ja to chyba bardziej pisalam o mojej szkole i o warunkach,niz o Twoim synu A jak słyszę "moze psycholog" przy najmniejszym problemie to mnie trafia.
No i jednak placówki niepubliczne robią ostrą selekcję i chcą mieć zupełnie bezproblemowych uczniów. W szkole dziecka mojej przyjaciółki gimnazjalista 3 kl wyleciał za zapalenie papierosa. Żadnych innych problemów nie sprawiał
Komentarz
Dla mnie system jest do zmiany. Całkowitej. W Polsce. Nie winię nauczycieli i jak ognia unikam szkoły bo swoją edukację już skończyłam. Raczej winie roszczeniowosc co poniektórych rodziców i system. Nauczycieli winię za to że nie walczą o dobry system nauczania, tylko się na wszystko biernie godzą. Walczą o podwyżki i tyle.
Parę lat temu miałam nadzieje, ze oto wreszcie pojawił się minister, który dostrzega to, ze są uczniowie, którzy potrzebują silnej ręki i izolacji od zwykłych dzieci. Że bez względu na emocje i uczucia trzeba dać i im, pogubionym i tym bezproblemowym szansę. Minister, który dostrzega to, ze szkoła za bardzo się skupia na "patologii", rozwiązuje problemy tych, którzy nie chcą tego-a cierpią na tym normalne dzieci. Minister, który odważył się głosno powiedzieć, ze dla wielu osobników zwykłą szkoła nie jest dobrym miejscem, że nauka powinna być przywilejem, a nie obowiązkiem dla wszystkich, tylko nie samego ucznia
Minister, który chciał segregacji a nie integracji. Minister, który głośno powiedział, ze roszczeniowosc rodziców w wielu wypadkach niczego dobrego nie przynosi i w niektórych sytuacjach ktoś musi podjąć decyzję za niewydolnych rodziców.
Niestety, podniósł się wrzask wszelkiej maści obrońców i chłopa oskarżyli, ze biedne dzieci (to przecież tylko dzieci) chce zamykać niemal w więzieniach, że to wina pedagogów, ze nie potrafią z nimi rozmawiać, wpływać, motywować, zadziałać za rodziców (bo przecież oj rodzic ma prawo być niewydolny, za to mądry nauczyciel powinien nadrobic te rodzicielskie braki) itp itd.
No i się chłop skompromitował mundurkami i liczeniem ciąż.
W efekcie dostaliśmy kolejnego ministra, który głownie przeczekiwał a nastepnie ministrę, która oszalała z prawami ucznia, rozczulaniem się nad każdym przypadkiem i zawaliła szkoły niewyobrażalną papierologią. Do tego zwolniłą niemal całkowicie ucznia z jego obowiązków-wszystko przerzucajac na dorosłych. Nastepna szczuła na nauczycieli i zamknęła maluchy w szkołach...a potem było już tylko gorzej
Kazdy rząd ma takie same zdanie o nauczycielach jak rodzice i ogólnie społeczeństwo- sa glupi i nikt z nich na niczym się nie zna. Trzeba zadecydowac za nich. W efekcie nie dość,ze niczego z postulatow nie uwzgledniono to dodano kolejnych obowiązków.
Rodzice tez jakos szczegolnie nie protestowali przed wprowadzeniem tych deform.
generalnie jestem za tym by tak delikatne kwestie zostawić rodzicom
przy okazji dowiedziałam sie ze moje dziecko ominęło "etap brzydkich słów " co ciekawe drugi synek chyba tez ominie ten etap
natomiast pani pedagog z mojego LO wywoła lekki skandal - wdała sie w romans z 15letnim uczniem
hmmm zakładam, że gdzieś tam pracują porządni pedagodzy - no cóż ja nie trafiłam po prostu chyba miałam pecha
Serio pytam - ja mam przedszkolne dzieci dopiero wiec nie wiem jak to by wyszło w praktyce ...
Nie, to nie moje zdanie choć za to liczenie ciąż w mojej szkole, raportowanie i opisywanie czegoś, czego nie ma też byłam na niego zła
@Elunia i @Monika73 - przepraszam, ze pod Waszymi wypowiedziami (uwaga nie do Was oczywiście, istotne zagadnienie), ale to jest idealne podsumowanie tego, o czym się produkowałam przez kilka stron.
- Czy myślałem chętnie o sprawach nieczystych?
- Czy patrzyłem na nieskromne rzeczy?
- Czy robiłem coś bezwstydnego sam..., z kimś?
- Czy pragnąłem coś nieskromnego widzieć..., słyszeć..., czynić?
https://opoka.org.pl/biblioteka/M/MS/spowiedz_dzieci.htmlpedagog który rozmawia z 9-latkami o seksualności - deprawacja, zło, pedofilia
9-latek zachęcany do opowiadania obcemu panu, że robił "coś bezwstydnego" i myśli "o sprawach nieczystych" - norma
wot logika
U nas na 19 oddziałów klasowych jest 5 orzeczeń o nauczaniu indywidualnym, ponad 100 opinii ze wskazaniami do pomocy pp, z czego prawie połowa ma zalecenia opieki psychologa (najogólniej) a każda opieki pedagogicznej. Do tego zajęcia socjoterapeutyczne (w szkole nie ma socjoterapeuty) i "typowe", czyli wyrównawcze, korekcyjno-kompensacyjne, logopedyczne, rozwijające zainteresowania, dla dzieci uzdolnionych
pedagog 1 etat, psycholog połowa (etaty reguluje uchwała RM).
I psycholog i pedagog mają w zakresie swoich obowiązków przede wszystkim działania na rzecz społeczności (zajęcia z klasami czy warsztaty), oraz dla rodziców, prowadzenie bardzo obszernej dokumentacji (bezwzględny wymóg-często sprawdzana przez władze), udział w częstych posiedzeniach Zespołów Interdyscyplinarnych (Niebieskie Karty), konferencje, grupy robocze, kontakty i współpraca z instytucjami (kuratorzy, placówki, w jakich mamy dzieci itp, rozprawy sądowe)
Jak w takim układzie zapewnić indywidualną terapię pojedynczym dzieciom?
I moja szkoła nie jest tu wyjątkiem, większosć ma zbliżone warunki i zasoby ludzkie oraz podobną liczbę dzieci z opiniami (i orzeczeniami). W szkole po sąsiedzku jest klasa, w której opinie o pomocy pp ma 18 na 23 osoby w klasie.
Ja mam klasy, w których niemal połowa uczniów ma opinie o pomocy pp, tylko w jednej klasie (klasa pierwsza sp) są tylko dwie opinie (a 4 dzieci w trakcie diagnozy na prośbę rodzica), średnio to sobie można policzyć, ile opinii wypada na klasę
Mam dzieci eksperymentujące z narkotykami(jeden "namierzony" traktowany jako uzależniony), dzieci z zaburzeniami odżywiania, z zachowaniami autodestrukcyjnymi, depresją. Dzieci uzależnione od komputera (laptopa, komórki). Dzieci będące sprawcami przemocy i dzieci-ofiary przemocy. Każda z tych sytuacji wymaga kontaktu ze specjalistą zajmującym się określonym problemem. "Zwykły" psycholog szkolny nie uradzi, nawet, gdyby bardzo chciał. Ja nie podejmę się pracy systemowej z osobą uzależnioną czy anorektyczką, bo nawet nie mam do tego uprawnień
Wg wymogów i oczekiwań oraz z normalnych, ludzkich powodów wszystkie te dzieci powinny być objęte wsparciem i pomocą pp...i te dzieci "potrzebujące" to nie są dzieci z opiniami. Gdyby połączyć te grupy to indywidualnej opieki i wsparcia potrzebuje ponad 150 dzieci...
Dlaczego zakladasz ze uświadamiać musi pedagog a nie rodzic ?
PS w standardach WHO jest zalecenie by to rożne osoby prowadziły te zajecia a nie tylko sam pedagog - także nie ma co pisać o zajęciach prowadzonych przez pedagoga lub wychowawce bo to moze byc zupełnie inna osoba spoza szkoły
A jak słyszę "moze psycholog" przy najmniejszym problemie to mnie trafia.
No i jednak placówki niepubliczne robią ostrą selekcję i chcą mieć zupełnie bezproblemowych uczniów.
W szkole dziecka mojej przyjaciółki gimnazjalista 3 kl wyleciał za zapalenie papierosa. Żadnych innych problemów nie sprawiał
Ale rzeczywiście każdy powinien mieć prawo darzyć do idealu