Jesteś bezczelna manipulantka mader Przestań mi tu insynuować że kłamie faryzeuszu. Typowe że dla dysfunkcyjnych rodzin to nauczyciel czy pracownik socjalny jest wrogiem ...
Jakie fakty? Siedzisz sobie mader z kawusia na forum w ciepłych kapciach i pierdolisz o dupie marynie zamiast zająć się dziećmi i domem i.masz pretensje do nauczyciela który jest w trakcie pracy i do nocy wczoraj sprawdzał sprawdziany i przygotowywał się do lekcji. Trochę samokrytyki zamiast widzieć tylko drzazgę w oku bliźniego..
@mader przeciez ja piszę o rzeczywistości, którą takze opisują tutejsze mamy. Wybierasz, sobie to,co chcesz. Opisalam dosc skrótowo sytuacje z mojej placówki.
@apolonia widocznie samej zdarza ci się kłamać na forum więc sądzisz po sobie. Opisałam tylko fakty. I napisałam wyraźnie że to dobre, skuteczne, do tego lubiane nauczycielki. Wnioski są logiczne, nie będę Cię doprowadzać do nich, wystarczy pomyśleć. Nigdy nie deprecjonowałam zawodu nauczyciela. Nigdy. Za to piszę prawdę. Wiadomo że jak prawda obnaża niewygodne fakty to boli.
No ja tez opisuję fakty. Twoje fakty widac ważniejsze i bardziej wiarygodne niz moje. Tak to wygląda
Nigdy przez 20 lat nie spotkałam się z obecnością nauczyciela w szkole po jego skonczonych godzinach lekcyjnych danego dnia , nigdy. Więc to , że zostają w szkole dłużej niż wynika z siatki godzin to bajka. Różne szkoły, I różne etapy edukacyjne od podstawowki do liceum. I ten stan trwa nadal.
Codziennie przychodziłaś do szkoły po zakończonych zajęciach i zaglądałaś do każdego pomieszczenia?Interesujące.
Nauczyciele powinni nocować w szkole. I być dostępni jak batonik na stacji benzynowej przez całą dobę Zapraszam do mnie. Zobaczysz rodziców, którzy nie dotarli na zebranie (mamy 2 w roku plus co miesiąc konsultacje), którego termin podawany jest na początku roku a potem przypomina się o nim jeszcze. Za to potem chcą, żeby nauczyciel poświecił im czas np w poniedziałek pomiedzy 9.00 a 10. Bo potem nie może. Albo takich, którzy własnie teraz, natychmiast muszą coś załatwić z nauczycielem. Nie ważne, że prowadzi on lekcje a na przerwie ma dyżur. I to jest właśnie fascynujące. Ja nie widzę-znaczy tak jest. Moje pojedyncze doświadczenie ma być dowodem na regułę. No ale w drugą stronę to nie działa.
i gdzie ja kurde @mader piszę, że rodzic/dziecko jest wrogiem? To ja piszę, że moje dziecko traci na nauce, bo jest jakis nadaktywny w klasie i rozwala lekcje? I że wszyscy musza sie dostosowywac do tych problemowych? To ja piszę, że moje dziecko musi mieć korki, bo jakieś dziecko nie pozwala nauczycielowi realizować materiału, bo musi pochylic się nad tym, które nie chce/nie moze osiągać wyższych ocen? To ja piszę z pretensjami, że jest coraz wiecej uczniów z dysfunkcjami/orzeczeniami/opiniami i przez nich wszyscy tracą?
Takaś podobno rzetelna i uczciwa-odnieś sie w takim razie do mojego wpisu o moich dzieciach szkolnych, ich problemach i trudnościach i zastanów się, jak połączyć potrzeby ich oraz tych dzieci "bezproblemowych". I może coś mądrego doradzisz
Bo na razie to widzę same bzdury piszesz o tych nauczycielach, co to ich ponoć znasz tabuny. Mam mówić, że jesteś matką mającą w nosie swoje dzieci, jak te, które otwarcie mówią, ze ich dziećmi to się mają inni zajmować? Albo że zarabiasz na życie rodząc kolejne dzieci? Takie teksty też słyszę. I nie tylko ja.
KN? Każda opozycja zaczyna o tym mówić, zanim wygra wybory. Potem cisza. Bo jak sobie policzą, że: -trzeba każdemu zapewnic dostęp do drukarek/komputerów (dzienniki elektroniczne) - miejsce do pracy papierkowej - zapłacić za wycieczki kilkudniowe - zapłacić za kursy, konferencje, dojazd na zajecia do ucznia z nauczaniem indywidualnym - zapłacić za pracę w zespołach - zapłacić za oddelegowania, kursy, noclegi to trochę boli.
Do tego zapewnić możliwość wzięcia urlopu w dowolnym momencie.
Wiele razy pisałam, ze nauczyciele chcieliby pracować jak każdy człowiek-8-16, 10-18. W tym czasie wszystko, praca dydaktyczna, zajecia dodatkowe dla uczniów (obowiązkowo organizowane, choć nie dla wszystkich uczniów-szkolenia, rady, spotkania z rodzicami, wypełnianie bardzo obszernej dokumentacji niezwiązanej bezpośrednio z uczniem, dokumentacji związanej z uczniem i jego rodzicami (dzienniki, korespondencja z rodzicami).
Matematyka podobno nie jest trudna. Policzmy sobie: Przeciętnie nauczyciel uczy minimum w 4 klasach. Przyjmijmy średnią, jaką wskazują przepisy - 25 osób/klasa Sprawdzenie tylko kartkówek z jednej klasy to 25 x5 min x4 klasy. (są kartkówki 3 zdaniowe, są dłuższe). Sprawdziany - 25 szt x 10 min x 4 klasy. Choćby tylko 1x w miesiącu. A jak wiemy, jest ich nieco więcej. Sprawdzenie prac projektowych i innych (w zależnosci od typu szkoły i wieku uczniów)-25x10minx4 klasy Sprawdzenie zeszytów, ćwiczeń itp-25x5 minx4
Dodajmy do tego korespondencję z rodzicami (ja sama mam minimum 3 wiadomości od rodzica wymagajace dłuższej odpowiedzi), nauczyciele średnio 10 dziennie (wiem, bo widzę w edzienniku)- nie tylko wychowawcy.
Każde dziecko z opiniami/orzeczeniami itp ma swoją teczkę(wymaganą przepisami i szczegółowo kontrolowaną, choć nie wszystkie szkoły tak robią-przepisy nie są precyzyjne i wielu nauczycieli po prostu nie wie, jak ma taka teczka ucznia wyglądać), którą się regularnie uzupełnia. Nie będę pisać o innych raportach, analizach sprawdzianów próbnych, kuratoryjnych odsyłanych do władz. Programy wychowawcze, rozkłady materiałów, analizy wynikowe itp. To nie jest 5 min. Opracowywanie różnorakich ankiet (wymagane). Wszelkie ewaluacje, programy itp. To też nie jest 5 min.
Oczywiscie, nie wszystko to jest codziennie i oczywiscie, nie każdy nauczyciel ma takie obłozenie pracami pisemnymi, ale z innych prac nie na rzecz samego ucznia nie jest zwolniony. Oczywiscie, że i migający się od roboty też są, ale robota musi zostać zrobiona i nawet jak się 5 miga, pozostali muszą to zrobic. Nawet, jak uczysz wfu czy plastyki to masz kupę dokumentacji merytorycznej.
Nauczyciel nie pracuje 40 h z dziećmi, ale wielu pracuje ponad 60 h/tydzień
To sobie teraz to ładnie policzyć można.
Tak, wiem. macie znajomych nauczycieli i oni wam mówią, ze nic nie robią i mają za dużo płacone za te 18 h co je spędzają w szkole
no to jest niesamowite ... wszyscy się lenią, nie pracują, odpoczywają w korporacjach, tylko matki siedzące w domu zapier .... zwłaszcza pisząc na forach
Nauczyciel to zdecydowanie za słabo opłacany zawód jak na odpowiedzialność i obowiązki. Nie jestem nauczycielka w szkole, ale uczyłam pare lat w szkołach językowych i prywatnie. Wysłuchałam od uczniów i ich rodziców masę różnych skarg i na nauczycieli, system i program nauczania. Ale daleko mi do obwiniania nauczycieli. Trudno mi uwierzyć ze ktoś tak lekceważąco mówi o swojej pracy, o ile nie jest na tym stanowisku z jakiejś łapanki albo nie ma mocnych pleców...
A użytkownik skowronek nieraz dziękuje tez np kociarze albo Beaciek, czy to pasuje do waszej teorii spiskowej? Na każdym forum są jakieś osoby które tylko czytają, nie piszą. Gdyby nie funkcja dziękowania za wpisy nawet byście o tym nie wiedziały.
Kociara ale zobacz - w wakacje 40godzin w tygodniu bez tablicy. Oczywiście, nie sprawdzisz kartkówek, klasówek i innych. Ale opracować sobie lekcje, kursy czy inne raporty? Programy wychowawcze i analizy? Nie wszystko robi się z uczniami, sama to piszesz. Będzie inaczej rozłożony czas pracy, po prostu. I obie strony będą miały jasność sytuacji. A nad lekarzami jakoś nikt się n rozczula, że poza etatowymi godzinami na weekendowe szkolenia jeżdżą. Płatne, i to z własnej kieszeni.
Za etatem, bo wtedy i nauczyciele, i rodzice mają jasność sytuacji. Jest zakład pracy, pracownik, godziny pracy. I dwutygodniowy płatny urlop, po prostu. A pracodawca, zgodnie z kodeksem pracy, może każdemu pracownikowi odmówić urlopu w okresie większego zapotrzebowania na jego usługi. Czyli na przykład w czasie matur. To rozwiązanie w KP jest od wielu lat. I sprawdza się w różnych branżach.
@mader chcialabys wiedzieć, co i konkretnie zrobilam dla "jakiegoś " ucznia? I jak opiszę to na 200 stronach to wtedy mi uwierzysz i zmienisz zdanie? Serio???
@Elunia - to nie było personalnie, a poza tym jesteś ostatnią osobą, do której bym takie coś napisała! mój post był pod Twoim i może dlatego tak pomyślałaś, sorki
to było moje ogóle wrażenie z tej niestrawnej dyskusji i koncertu uwag i życzeń wobec wszystkich dookoła, opartych często na braku jakiegokolwiek rzetelnego doświadczenia z dziedziny na temat której dana osoba wypowiada się w kategorycznym tonie
natomiast po "wiem, że nic nie wiem" najłatwiej poznać człowieka mądrego, doświadczonego zawodowo i z dużą profesjonalną wiedzą na dany temat ... tylko tacy ludzie miewają wątpliwości i chcą je rozwikłać, reszta z góry wszystko wie
A do mnie wczoraj zadzwoniła wychowawczyni mojego maturzysty, bo nie poszłam na ostatnie zebranie (byłam zmęczona i zaczynała mi sie migrena) - z w sumie dobrymi wiadomosciami, widac, ze jej zalezy.
@kociara nie odbieraj mojego wpisu jako napad. Ale pomysl, że większość ludzi pracuje 8 h, za kursy płaci z własnej kieszeni gruba kasę. A na czas szkoleń nie ma wolnego, tylko bierze urlop. Komputer, bywa, ze jest jeden na 2, 3 pracowników. I ustalają kiedy, kto uzupelnia papiery. Pracowałam w szkole i wiem, że to nie miód. Ale warto dla równowagi zatrudnic się gdzie indziej. Wtedy zaczyna się doceniać przywileje, których nauczyciele mają jednak zdecydowanie więcej, niż inne grupy zawodowe. Najbardziej dostrzegają to pracownicy szkół i przedszkoli niepublicznych, którzy przeszli do szkoły państwowej. Nie chce się powtarzać, ale jestem za podwyżkami, ale przy zniesieniu kN.
Nauczycielka mojego syna z 30 letnim stażem pracy w stolicy powiedziała że nawet do 3 000 zł się nie zbliża, że blizej jej do 2000 zl. Tak, uważam że pensja na granicy minimum.socjalnego jest upokarzająca i skandaliczna! I to wszystko z zebraniami rodzicow 1 raz w miesiącu, radami nauczycielskim, pracą z nadpobudliwymi, zaniedbanymi dziećmi( mamy w klasie dwoje dzieci gdzie rodzice nadużywają alkoholu i te dzieci potrafią bardzo przeszkadzać w lekcjach) durnymi wymysłami dyrekcji jak np dekorowanie sali czy udział w różnych akcjach . Osobiście uważam że nauczycielka mojego syna jest nadgorliwa, potrafiła ostatnio zadzwonić do mnie w niedzielę że w poniedziałek lekcje zaczną się godzinę później bo była chora, mimo że taka informację wcześniej wkleiła do dzienniczka syna. Jest wymagająca, organizuje konkursy, ciekawe zajęcia np planetarium, warsztaty plastyczne, wyjścia do muzeow.
Kiedyś mój teść tak jak masa ludzi się wypowiadał jak to za dobrze tym nauczycielom.nierobom. Aż go Bóg doświadczył i 2 córki zostały nauczycielkami. I się nasłucha teraz jak córki siedzą po 6 godzin na radzie nauczycielskiej, jak upierdliwi rodzice przychodzą wykłócać się o stopnie licealistów, jak z powodu jednego dzieciaka z depresją i myślami samobójczymi ( z bardzo zapewne prawidłowej rodziny...) Szwagierka musi jeździć raz w tyg pod Warszawę co zajmuje jej prawie 5 godzin, jak połowa uczniów ma załatwione różne papiery na dysleksje itp i w związku z tym naleza im się różne przywileje. Po kilku latach pracy nie ma co marzyć nawet o otrzymaniu kredytu na 25 m kawalerkę, na 30 lat... Ja się dziwię że wciąż jeszcze ludzie mimo tych warunków chcą pracować w zawodzie. Pasjonaci albo wariaci.
Coś się w tym wątku nie wypowiada @andora, która przeszła z korporacji do szkoły, i ma porównianie.
Ja tam uważam, że pensje nauczycieli są żenujące a praca trudna i aż dziw, ż ktokolwiek chce w szkole pracować.
Ale też uważam, że historie o tym, jak to ławiej ma pracownik na etacie 8-16 i mający 26 dni urlopu w roku, bo nie ma rad pedagogicznych i sprawdzania kartkówek, są śmieszne. Trzeba pójść na trochę do takiej pracy, zwłaszcza mając dzieci w wieku wczesnoszkolnym, i spróbować się ogarnąć, jak musisz kołkiem siedzieć w robocie w czasie, kiedy dziecko ma 3 lekcje dziennie i milion dni wolnych z tytułu wszelkich mozliwych długich weekendów, ferii i okresów okołoświątecznych.
@andora się nie wypowiada bo wcale nie wchodziła do watka. Doczytam i się chętnie wypowiem, aczkolwiek ja jestem na etapie coraz większego zachwytu moją praca. Nauczyłam się też przechytrzyć system, czyli omijać papierologie i jest super.
Ogólnie pensje w Polsce są na żenującym poziomie. Nie tylko nauczycieli. Jak się czyta poszczególne wypowiedzi to można dojść do wniosku że rzeczywiście sami pasjonaci pracują w szkołach. To skoro tak to czemu poziom nauczania jest niski? Wina tylko systemu? I płac? Jak najbardziej jestem za podniesieniem płac nauczycielom ale z jednoczesnym zniesieniem karty nauczyciela. Ja bym pewnie mogła uczyć w szkole takiej jak jest obecnie. Nie byłabym pasjonatem bo nie lubię uczyć choć potrafię. Zawsze jest czyjaś wina: systemu, roszczeniowych rodziców, rozwydrzonych dzieci, papierologii, za niskich płac. Nigdy nie nauczycieli. Nie wiem czemu takie straszenie że w ciągu roku może nauczyciek zechce pójść na urlop. No i?
Cd. I tak teraz non stop nauczyciele są na L4. Taka praca że można latwo się zarazić,choć u mnie na open space myślę że też latwo. I jakoś się udaje organizować zastępstwa np.
Wiele razy pisalam,ze system jest do doopy. Wiele pisalam o tym,co jest zle i w wielu miejscach tez pisalam o tym,z czym sobie nie radzę. W wielu momentach tez wypowiadalam sie krytycznie na temat pewnych zjawisk czy sytuacji,wowczas kiedy i sporo osób tutaj tez je krytykowalo. Czyli bylismy zgodni. I nagle okazuje się, ze niektorzy dają sobie prawo do krytykowania mnie i obrażania,oceniania mojej pracy,zaangazowania. Kategorycznego uznawania,ze nic dla nikogo nie robię i ogolnie jestem zryta,bo ktos kiedyś mial doswiadczenie. A ja jestem do doopy bo bronię tego,czego obronić się nie da. I mam wolne wakacje ( haha) ferie i nie pracuję w wigilie. A. I 13tke mam. A w innych miejscach pojawiały sie achy i ochy na mój temat. No doprawdy.
Teraz powinnam napisac,ze mama,ktora sobie tu narzeka,opisuje problemy swej codziennosci jest do doopy i se nie radzi a w ogóle to nie powinna miec dzieci,skoro ma problemy i sobie nie radzi. Zresztą ten watek byl juz nie raz podnoszony.
Oki. Zanim zakończę temat to tylko tak dla jasności: 13tki są w calej budżetówce-inni pracownicy mają premie. Czasami roczne,czasami miesięczne. Choc niekiedy te miesięczne wydają sie niskie,to bywaja wyzsze niz moja 13tka. Inni pracownicy mają np benefity sporyowe kulturalne,pakiety medyczne w poradniach prywatnych , takze i socjal. Innym delegowanym oplaca sie diety- nam nie.
Urlop w matury to logiczne,ze nie @E.milia ale tak matematyk tydzien w pazdzierniku,chemik w koncu października,językowiec kolejny w listopadzie,potem polonista 2 tyg w grudniu. Potem znowu fizyk w styczniu a historyk 2 tyg w lutym... brzmi dobrze? tak wiem. Nauczyciele też chorują i mają chorujace dzieci...
No i? Kociara, urlopy ustala się na początku roku kalendarzowego. Dyrektor wiedząc że nie ma w marcu czy październiku fizyka/chemika/kogoś tam ustala zastępstwa (ma nauczycieli do dyspozycji, z innych przedmiotów na przykład geografii czy biologii) I na skali roku równoważy się liczba godzin, bo te 4 co chemik był na urlopie odpracuje w 2 semestrze. Bo mówisz tak, jakby nauczyciele nigdy nie chorowali A uczniowie ie mieli zastępstwa. Z tą różnicą, że tu wiadomo 3 m-ce wcześniej A nie w ten sam dzień rano. Nie widzę wad takiego rozwiązania.
@Elunia i wlasnie za to,co napisalas chcemy podwyzek. Bo ktos zrobil rozpierduchę,ciągle nam dorzuca kolejnych obowiazkow bez zmiany wynagrodzenia. A to na nas lecą joby A w zasadzie nie. Bo jestesmy leniwi i roszczeniowi i nam się po prostu należy.
@andora a kontrolę juz mialas? Jesli tak i bylo ok i daj info na priva,jak to sie robi.
@Aga85 znam realia. Ale nie gram w grę " a inni to to albo inni to tamto". Bo zawsze ktos ma lepiej a kto inny gorzej
Coś się w tym wątku nie wypowiada @andora, która przeszła z korporacji do szkoły, i ma porównianie.
Ja tam uważam, że pensje nauczycieli są żenujące a praca trudna i aż dziw, ż ktokolwiek chce w szkole pracować.
Ale też uważam, że historie o tym, jak to ławiej ma pracownik na etacie 8-16 i mający 26 dni urlopu w roku, bo nie ma rad pedagogicznych i sprawdzania kartkówek, są śmieszne. Trzeba pójść na trochę do takiej pracy, zwłaszcza mając dzieci w wieku wczesnoszkolnym, i spróbować się ogarnąć, jak musisz kołkiem siedzieć w robocie w czasie, kiedy dziecko ma 3 lekcje dziennie i milion dni wolnych z tytułu wszelkich mozliwych długich weekendów, ferii i okresów okołoświątecznych.
Jakby można, to bym i z 3 razy podziękowała Moja teściowa jest, emerytowana już co prawda, ale nadal od czasu do czasu ucząca, nauczycielka. Ja i mąż pracujemy oboje na pełnych etatach (ja póki co po powrocie z macierzyńskiego pracuje po 6 godzin, bo się pracodawca zgodził na takie wykorzystywanie zaległego urlopu) i nasz najstarszy syn jest w pierwszej klasie, czyli jesteśmy na świeżo zderzeni z problemem pracy rodziców i szkoła dziecka. I widzę, co rusz w rozmowach z teściową, jak trudno jej zrozumieć, że to nie jest takie hop siup, żeby to pogodzić. Hitem był tekst, że ona zawsze sobie tak ustawiala godziny pracy, żeby jej dzieci nie musiały w świetlicy siedzieć I widzi nas, nasze godziny pracy i nie rozumie, tak bardzo ma zakorzenione w głowie spojrzenie na świat z perspektywy nauczyciela.
@kociara, nie mówię o podstawowych dokumentach. Te prowadzę sumiennie i zgodnie z rozporządzeniem. Mówię np. o projektach, wnioskach. Mamy teraz warsztaty z pisania piosenek hiphopowych o tematach profilaktycznych. Zaprosiliśmy inne szkoły i mamy zamiar nagrać płytę i sprzedawać jako cegiełkę. Wyludzilam dostęp do studia nagrań. Wszystkie dzieci są podekscytowane i te wykluczone w końcu zaczęły się dogadywać z innymi i rośnie im poczucie własnej wartości. A papierów nie ma, bo się da bez. I nie mogę słuchać o tych papierach. To papiery jak papiery, trzeba robić, nie rozpaczać i nagle okazuje się, że wcale nie ma ich tak dużo.
I tak na koniec... Poczytajcie sobie swoje niektóre Wasze wpisy ( nie tu). O swoich problemach,złosciach,dramatach,problemach małżeńskich ,z dziećmi (różne, zdrowotne,wychowawcze itp) Czy to znaczy,że nie kochacie swoich dzieci mezow,rodziców? Czy nie kochacie życ? Nie lubicie ludzi?
Komentarz
Nauczyciele powinni nocować w szkole. I być dostępni jak batonik na stacji benzynowej przez całą dobę
Zapraszam do mnie. Zobaczysz rodziców, którzy nie dotarli na zebranie (mamy 2 w roku plus co miesiąc konsultacje), którego termin podawany jest na początku roku a potem przypomina się o nim jeszcze. Za to potem chcą, żeby nauczyciel poświecił im czas np w poniedziałek pomiedzy 9.00 a 10. Bo potem nie może. Albo takich, którzy własnie teraz, natychmiast muszą coś załatwić z nauczycielem. Nie ważne, że prowadzi on lekcje a na przerwie ma dyżur.
I to jest właśnie fascynujące. Ja nie widzę-znaczy tak jest. Moje pojedyncze doświadczenie ma być dowodem na regułę.
No ale w drugą stronę to nie działa.
To ja piszę, że moje dziecko traci na nauce, bo jest jakis nadaktywny w klasie i rozwala lekcje? I że wszyscy musza sie dostosowywac do tych problemowych?
To ja piszę, że moje dziecko musi mieć korki, bo jakieś dziecko nie pozwala nauczycielowi realizować materiału, bo musi pochylic się nad tym, które nie chce/nie moze osiągać wyższych ocen?
To ja piszę z pretensjami, że jest coraz wiecej uczniów z dysfunkcjami/orzeczeniami/opiniami i przez nich wszyscy tracą?
Takaś podobno rzetelna i uczciwa-odnieś sie w takim razie do mojego wpisu o moich dzieciach szkolnych, ich problemach i trudnościach i zastanów się, jak połączyć potrzeby ich oraz tych dzieci "bezproblemowych". I może coś mądrego doradzisz
Bo na razie to widzę same bzdury piszesz o tych nauczycielach, co to ich ponoć znasz tabuny.
Mam mówić, że jesteś matką mającą w nosie swoje dzieci, jak te, które otwarcie mówią, ze ich dziećmi to się mają inni zajmować? Albo że zarabiasz na życie rodząc kolejne dzieci? Takie teksty też słyszę. I nie tylko ja.
Każda opozycja zaczyna o tym mówić, zanim wygra wybory. Potem cisza. Bo jak sobie policzą, że:
-trzeba każdemu zapewnic dostęp do drukarek/komputerów (dzienniki elektroniczne)
- miejsce do pracy papierkowej
- zapłacić za wycieczki kilkudniowe
- zapłacić za kursy, konferencje, dojazd na zajecia do ucznia z nauczaniem indywidualnym
- zapłacić za pracę w zespołach
- zapłacić za oddelegowania, kursy, noclegi
to trochę boli.
Do tego zapewnić możliwość wzięcia urlopu w dowolnym momencie.
Wiele razy pisałam, ze nauczyciele chcieliby pracować jak każdy człowiek-8-16, 10-18.
W tym czasie wszystko, praca dydaktyczna, zajecia dodatkowe dla uczniów (obowiązkowo organizowane, choć nie dla wszystkich uczniów-szkolenia, rady, spotkania z rodzicami, wypełnianie bardzo obszernej dokumentacji niezwiązanej bezpośrednio z uczniem, dokumentacji związanej z uczniem i jego rodzicami (dzienniki, korespondencja z rodzicami).
Matematyka podobno nie jest trudna. Policzmy sobie:
Przeciętnie nauczyciel uczy minimum w 4 klasach. Przyjmijmy średnią, jaką wskazują przepisy - 25 osób/klasa
Sprawdzenie tylko kartkówek z jednej klasy to 25 x5 min x4 klasy. (są kartkówki 3 zdaniowe, są dłuższe).
Sprawdziany - 25 szt x 10 min x 4 klasy. Choćby tylko 1x w miesiącu. A jak wiemy, jest ich nieco więcej.
Sprawdzenie prac projektowych i innych (w zależnosci od typu szkoły i wieku uczniów)-25x10minx4 klasy
Sprawdzenie zeszytów, ćwiczeń itp-25x5 minx4
Kartkówki-minimum 3 /mc
Sprawdziany-min 1/mc
Zeszyty, ćwiczenia-minimum 2xsemestr
Dodajmy do tego korespondencję z rodzicami (ja sama mam minimum 3 wiadomości od rodzica wymagajace dłuższej odpowiedzi), nauczyciele średnio 10 dziennie (wiem, bo widzę w edzienniku)- nie tylko wychowawcy.
Każde dziecko z opiniami/orzeczeniami itp ma swoją teczkę(wymaganą przepisami i szczegółowo kontrolowaną, choć nie wszystkie szkoły tak robią-przepisy nie są precyzyjne i wielu nauczycieli po prostu nie wie, jak ma taka teczka ucznia wyglądać), którą się regularnie uzupełnia.
Nie będę pisać o innych raportach, analizach sprawdzianów próbnych, kuratoryjnych odsyłanych do władz. Programy wychowawcze, rozkłady materiałów, analizy wynikowe itp. To nie jest 5 min. Opracowywanie różnorakich ankiet (wymagane). Wszelkie ewaluacje, programy itp. To też nie jest 5 min.
Oczywiscie, nie wszystko to jest codziennie i oczywiscie, nie każdy nauczyciel ma takie obłozenie pracami pisemnymi, ale z innych prac nie na rzecz samego ucznia nie jest zwolniony.
Oczywiscie, że i migający się od roboty też są, ale robota musi zostać zrobiona i nawet jak się 5 miga, pozostali muszą to zrobic.
Nawet, jak uczysz wfu czy plastyki to masz kupę dokumentacji merytorycznej.
Nauczyciel nie pracuje 40 h z dziećmi, ale wielu pracuje ponad 60 h/tydzień
To sobie teraz to ładnie policzyć można.
Tak, wiem. macie znajomych nauczycieli i oni wam mówią, ze nic nie robią i mają za dużo płacone za te 18 h co je spędzają w szkole
A użytkownik skowronek nieraz dziękuje tez np kociarze albo Beaciek, czy to pasuje do waszej teorii spiskowej? Na każdym forum są jakieś osoby które tylko czytają, nie piszą. Gdyby nie funkcja dziękowania za wpisy nawet byście o tym nie wiedziały.
Za etatem, bo wtedy i nauczyciele, i rodzice mają jasność sytuacji. Jest zakład pracy, pracownik, godziny pracy. I dwutygodniowy płatny urlop, po prostu. A pracodawca, zgodnie z kodeksem pracy, może każdemu pracownikowi odmówić urlopu w okresie większego zapotrzebowania na jego usługi. Czyli na przykład w czasie matur. To rozwiązanie w KP jest od wielu lat. I sprawdza się w różnych branżach.
mój post był pod Twoim i może dlatego tak pomyślałaś, sorki
to było moje ogóle wrażenie z tej niestrawnej dyskusji i koncertu uwag i życzeń wobec wszystkich dookoła, opartych często na braku jakiegokolwiek rzetelnego doświadczenia z dziedziny na temat której dana osoba wypowiada się w kategorycznym tonie
natomiast po "wiem, że nic nie wiem" najłatwiej poznać człowieka mądrego, doświadczonego zawodowo i z dużą profesjonalną wiedzą na dany temat ... tylko tacy ludzie miewają wątpliwości i chcą je rozwikłać, reszta z góry wszystko wie
Pracowałam w szkole i wiem, że to nie miód. Ale warto dla równowagi zatrudnic się gdzie indziej. Wtedy zaczyna się doceniać przywileje, których nauczyciele mają jednak zdecydowanie więcej, niż inne grupy zawodowe.
Najbardziej dostrzegają to pracownicy szkół i przedszkoli niepublicznych, którzy przeszli do szkoły państwowej.
Nie chce się powtarzać, ale jestem za podwyżkami, ale przy zniesieniu kN.
Kiedyś mój teść tak jak masa ludzi się wypowiadał jak to za dobrze tym nauczycielom.nierobom. Aż go Bóg doświadczył i 2 córki zostały nauczycielkami. I się nasłucha teraz jak córki siedzą po 6 godzin na radzie nauczycielskiej, jak upierdliwi rodzice przychodzą wykłócać się o stopnie licealistów, jak z powodu jednego dzieciaka z depresją i myślami samobójczymi ( z bardzo zapewne prawidłowej rodziny...) Szwagierka musi jeździć raz w tyg pod Warszawę co zajmuje jej prawie 5 godzin, jak połowa uczniów ma załatwione różne papiery na dysleksje itp i w związku z tym naleza im się różne przywileje. Po kilku latach pracy nie ma co marzyć nawet o otrzymaniu kredytu na 25 m kawalerkę, na 30 lat...
Ja się dziwię że wciąż jeszcze ludzie mimo tych warunków chcą pracować w zawodzie. Pasjonaci albo wariaci.
Ja tam uważam, że pensje nauczycieli są żenujące a praca trudna i aż dziw, ż ktokolwiek chce w szkole pracować.
Ale też uważam, że historie o tym, jak to ławiej ma pracownik na etacie 8-16 i mający 26 dni urlopu w roku, bo nie ma rad pedagogicznych i sprawdzania kartkówek, są śmieszne. Trzeba pójść na trochę do takiej pracy, zwłaszcza mając dzieci w wieku wczesnoszkolnym, i spróbować się ogarnąć, jak musisz kołkiem siedzieć w robocie w czasie, kiedy dziecko ma 3 lekcje dziennie i milion dni wolnych z tytułu wszelkich mozliwych długich weekendów, ferii i okresów okołoświątecznych.
Jak się czyta poszczególne wypowiedzi to można dojść do wniosku że rzeczywiście sami pasjonaci pracują w szkołach. To skoro tak to czemu poziom nauczania jest niski? Wina tylko systemu? I płac?
Jak najbardziej jestem za podniesieniem płac nauczycielom ale z jednoczesnym zniesieniem karty nauczyciela.
Ja bym pewnie mogła uczyć w szkole takiej jak jest obecnie. Nie byłabym pasjonatem bo nie lubię uczyć choć potrafię.
Zawsze jest czyjaś wina: systemu, roszczeniowych rodziców, rozwydrzonych dzieci, papierologii, za niskich płac. Nigdy nie nauczycieli.
Nie wiem czemu takie straszenie że w ciągu roku może nauczyciek zechce pójść na urlop. No i?
W wielu momentach tez wypowiadalam sie krytycznie na temat pewnych zjawisk czy sytuacji,wowczas kiedy i sporo osób tutaj tez je krytykowalo. Czyli bylismy zgodni.
I nagle okazuje się, ze niektorzy dają sobie prawo do krytykowania mnie i obrażania,oceniania mojej pracy,zaangazowania. Kategorycznego uznawania,ze nic dla nikogo nie robię i ogolnie jestem zryta,bo ktos kiedyś mial doswiadczenie. A ja jestem do doopy bo bronię tego,czego obronić się nie da. I mam wolne wakacje ( haha) ferie i nie pracuję w wigilie. A. I 13tke mam.
A w innych miejscach pojawiały sie achy i ochy na mój temat. No doprawdy.
Teraz powinnam napisac,ze mama,ktora sobie tu narzeka,opisuje problemy swej codziennosci jest do doopy i se nie radzi a w ogóle to nie powinna miec dzieci,skoro ma problemy i sobie nie radzi. Zresztą ten watek byl juz nie raz podnoszony.
Oki. Zanim zakończę temat to tylko tak dla jasności:
13tki są w calej budżetówce-inni pracownicy mają premie. Czasami roczne,czasami miesięczne. Choc niekiedy te miesięczne wydają sie niskie,to bywaja wyzsze niz moja 13tka. Inni pracownicy mają np benefity sporyowe kulturalne,pakiety medyczne w poradniach prywatnych , takze i socjal.
Innym delegowanym oplaca sie diety- nam nie.
Urlop w matury to logiczne,ze nie @E.milia ale tak matematyk tydzien w pazdzierniku,chemik w koncu października,językowiec kolejny w listopadzie,potem polonista 2 tyg w grudniu. Potem znowu fizyk w styczniu a historyk 2 tyg w lutym... brzmi dobrze? tak wiem. Nauczyciele też chorują i mają chorujace dzieci...
A w zasadzie nie. Bo jestesmy leniwi i roszczeniowi i nam się po prostu należy.
@andora a kontrolę juz mialas? Jesli tak i bylo ok i daj info na priva,jak to sie robi.
@Aga85 znam realia. Ale nie gram w grę " a inni to to albo inni to tamto".
Bo zawsze ktos ma lepiej a kto inny gorzej
I nie mogę słuchać o tych papierach. To papiery jak papiery, trzeba robić, nie rozpaczać i nagle okazuje się, że wcale nie ma ich tak dużo.
Poczytajcie sobie swoje niektóre Wasze wpisy ( nie tu). O swoich problemach,złosciach,dramatach,problemach małżeńskich ,z dziećmi (różne, zdrowotne,wychowawcze itp)
Czy to znaczy,że nie kochacie swoich dzieci mezow,rodziców?
Czy nie kochacie życ? Nie lubicie ludzi?
Pomimo narzekania i wyplakiwania sie?
No wlasnie