U nas wigilia jest wolna czy Sylwester i dyrekcja nawet nie pyta czy ktoś nie ma co z dzieckiem zrobić. Szkoła jest zamknięta i dni dyrektorskie tak zrobione ze dzieci 7 stycznia wracają żeby zaoszczędzić na niepotrzebnym paleniu w centralnym
@Agnieszka nie w dni świąteczne (25,26.12, 1,6.01 czy niedzielę i poniedziałek wielkanocny) tylko dni 27,28,29,30,31.12 i Wielki Czwartek,Wielki Piatek i wtorek powielkanocny.
dzień dobry przyszłam się poawanturować jestem nauczycielem w przedszkolu. odkąd pracuję ZAWSZE były dyżury w dni około-świąteczne oraz w Wigilię, Sylwestra, Wielki Czwartek i Wielki Piątek. i czepiam się kiedy wyzywa się nas nauczycieli od nierobów i wytyka, że mamy za dużo wolnego. i nie mam dobrego zdania o matkach, które w Wielki Czwartek przychodzą niespiesznie po swoje pociechy o 17.30 (kiedy słychać już dzwony kościelne) i mówią "ale mi się udało upiec ciasta " oraz o takich, które mówią "to przyprowadzę Misia w Wigilię tak koło 10 bo z nim się nie da na zakupy pójść". W takie już-świąteczne dni uważam przyprowadzanie dzieci przez rodziców, którzy mówią, że mają wolne i przygotowują sobie święta, za szczyt hipokryzji - jakie święta skoro dziecko w nich nie uczestniczy?
A ja powiem tak,na marginesie tych dywagacji nauczycielskich. Naprawdę są rodzice,ktorzy choc kochaja swoje dzieci,nie lubia,nie chcą,nie potrafią spędzać z nimi czasu. Ba. Są nawet tacy,ktorzy swoich dzieci nie lubią.Dlatego realizują się zadaniowo nie emocjonalnie czy uczuciowo. I nawet jesli maja fizycznie czas dla nich to wymyslają kolejne zajecia dla nich czy obowiązki dla siebie. I to nie ma nic wspólnego z tzw patologią, z którą przecież ciagle wg niektórych przebywam i przez ten pryzmat oceniam innych. I mozecie sobie dalej przez kolejne strony jechac po mnie i wysmiewac,powoływać się na swoje rodzicielstwo i x szkół, w jakich macie czy mieliście swoje dzieci i znajomości z rodzicami innych dzieci-taka jest prawda.
@kociara - a nie uważasz tak szczerze, ze takie przypadki świadczą jednak o jakiejś psychopatii takiego rodzica? Przy czym każdemu zdarza się mieć dziecka dosyć, pojechać na wakacje bez dzieci itp., ale jesli się własnego dziecka tak na codzien nie lubi, to jak to dziecko ma wyrównać na "dobrego" dorosłego?
Nasza koleżanka, która bardzo dużo pracuje na co dzień, nawet gdy miala wolne, A była taka możliwość, dawała dziecko do przedszkola. Twierdziła, że jeśli syn zwykle spędza większość dnia w pkolu, to jest przyzwyczajony i jak się go wytraci ze stałego rytmu, to w domu dziczeje...
@kociara - a nie uważasz tak szczerze, ze takie przypadki świadczą jednak o jakiejś psychopatii takiego rodzica? Przy czym każdemu zdarza się mieć dziecka dosyć, pojechać na wakacje bez dzieci itp., ale jesli się własnego dziecka tak na codzien nie lubi, to jak to dziecko ma wyrównać na "dobrego" dorosłego?
Psychopatia to w tym wypadku za ciężkie słowo. Raczej pewnego rodzaju niedojrzałośc,pogubienie,jakies traumy z dzieciństwa, kiepskie relacje w domu rodzinnym,slabe wzorce. No i kwestia osobowosci tez ma znaczenie. Oczywiscie kazdy przypadek jest inny. Nie bardzo mogę szerzej teraz-od dluzszego czasu pracuję ( pracujemy kompleksowo w Kilka osob) z takim rodzicem ( i jego dzieckiem),dla ktorego rodzicielstwo jest olbrzymią karą,czuje sie do tego zmuszony,nie kocha swojego dziecka ( tak deklaruje) , średnio lubi. Z poczucia obowiązku robi wszystko dla dziecka w sensie techniczno praktycznym. Ale nie potrafi zmusic sie do czułości . A to nie jest jedyny "przypadek ". Tu koncze,bo temat bardzo trudny.
Tak, wzór na nauczycielskim forum widzialam już dobre 3 lata temu. Milusio że się dzieciakom chce cos robić, szukają i się inspirują. Osobiście przy kp wolałabym pudełko ptasiego mleczka, no ale akurat w tym roku chłop znosi do domu same laurki, rysunki i inne rzeczy kreatywne, których nie moge mu niestety zarekwirować tak jak słodyczy xD Peszek.
A moi chłopcy do przedszkola zanieśli bukieciki 'kwiatow' ze środkami z lizaków. Robili z najstarsza, nieźle im wyszło jak na 3,5 i 5 latka. Edt. Tylko taśmę mi zużyli do tego, całe kilometry taśmy. Wrrr. No ale
Bardzo pozytywny przykład. Sporo dzieci miewa w ciagu dnia kryzysy,niektóre biorą leki. U mnie jest to zupełnie naturalne,ze maluchy ida sobie do kącika relaksacyjnego i czasami też zasypiają. Starszym też pozwalamy,co prawda ocen za to nie stawiamy.
Mam kolekcję pluszakow-poduszek i kocyk w kotki,w uzyciu.
Nie widzę w tym nic złego. Dzieci, które spędzają w szkole średnio 7 godzin (często więcej), są ledwo żywe, zwłaszcza w szkołach, gdzie nie ma wystarczającej przestrzeni.
Przepisy mówią, że uczeń musi dostać informacje zwrotna na temat postępów w nauce. Oczywiście nie musi to być ocena w skali, może być opisowa.
Ale dopóki będą rankingi szkół, szkoły beda ustawiac sobie punktowe poprzeczki* srednie ocen to sobie mozemy pomarzyć. Nie wyobrażam sobie np przyjmowania uczniow do szkół ponadpodstawowych na podstawie ocen opisowych
Są egzaminy. Ocena ocenie nierówna. W jednej szkole masz piątkę za piękny uśmiech, w innej piątka jest tylko dla nauczyciela. W szkołach średnich jakoś oceny przestają mieć znaczenie. Liczy się tylko matura. I to jest, moim zdaniem okej.
A. W tym ujeciu. Ale to tylko składowa wyniku,czyli punktacji,która ma ogromne znaczenie przy rekrutacji do szkol srednich przeciez. Czyli wracamy do punktu wyjscia . Czy go kijem,czy go pałą ocena w postaci cyferki nadal będzie ważna
Przykro się robi, jak jednej oceny zabraknie albo zachowanie nie takie. Potem latają uczniowie po szkole i proszą o naciągnięcie oceny, bo im do paska brakuje...
Równanie w dół i tyle. Co komu przeszkadza pasek? Jeden ma łatwość uczenia się, inny dobry jest w sporcie, a jeszcze innego wszyscy uwielbiają. Co jest demotywującego w pasku?
No juz ktos wyzej napisal. Ze jedna ocena jest za wiedzę, inna za ładne oczy. Przecież to takie oczywiste
Oceny to chyba wystawia nauczyciel. Jak sprawiedliwie i solidnie to nikt nie dyskutuje.
Oj. Zdziwilabys się, jak często te oceny i sprawiedliwosc przy ich wystawianiu są podwazane...ostatnio najczesciej przez rodziców z tzw opiniami o roznych dys i tych z nizszymi mozliwosciami. Bo przeciez w opinii jest napisane,ze dostosowac wymagania do możliwości ucznia, dawac mniej materialu,więcej czasu,zapoznać wczesniej z pytaniami na sprawdzian. Itp itd
No ale życie bywa przykre. Potem w pracy są premie, awansy, a takiemu przykro.
Idealnie podsumowane. Niestety ale teraz jest bardzo silny nacisk na tzw indywidualizacje i cuda wianki,zeby tylko slabsze dzuecko nie mialo frustracji i zeby mu przykro nie bylo. Mowa oczywiście o dzieciach przecietnych,ale z zaburzeniami. Opinia jest niemal święta a nauczyciel ma cudow dokonac,bo przeciez dziecko z przeciętnymi mozliwisciami na pewno by świetnie sobie radzilo,gdyby tylko mialo milion ulg,indywidualizacji itp
U nas przykro było jak znieśli w trakcie pierwszej klasy fa. Ze nie dostała bo ocenami zasłużyła, nie wiem w czym to zniesienie paska miałoby pomoc. Przecież i tak chodzi o oceny, średnia itp.. ja w podstawówce miałam 2 razy mimo świetnej średniej z ogólnych był rygor jeśli chodzi o muzyczne- średnia, ocena z instrumentu, a nawet ocena z kształcenia słuchu.jak udało ki się zdobyć w 5tej i 8 mej klasie to bardzo się cieszyłam . Fajnie jakby zniesiono oceny Wogole i egzaminy wstępne byłyby przy szkołach i uczelniach. Wtedy może uczniowie zaczęliby się uczyć dla siebie..ale takie coś jest niemożliwe
Komentarz
i czepiam się kiedy wyzywa się nas nauczycieli od nierobów i wytyka, że mamy za dużo wolnego.
i nie mam dobrego zdania o matkach, które w Wielki Czwartek przychodzą niespiesznie po swoje pociechy o 17.30 (kiedy słychać już dzwony kościelne) i mówią "ale mi się udało upiec ciasta " oraz o takich, które mówią "to przyprowadzę Misia w Wigilię tak koło 10 bo z nim się nie da na zakupy pójść". W takie już-świąteczne dni uważam przyprowadzanie dzieci przez rodziców, którzy mówią, że mają wolne i przygotowują sobie święta, za szczyt hipokryzji - jakie święta skoro dziecko w nich nie uczestniczy?
Naprawdę są rodzice,ktorzy choc kochaja swoje dzieci,nie lubia,nie chcą,nie potrafią spędzać z nimi czasu. Ba. Są nawet tacy,ktorzy swoich dzieci nie lubią.Dlatego realizują się zadaniowo nie emocjonalnie czy uczuciowo. I nawet jesli maja fizycznie czas dla nich to wymyslają kolejne zajecia dla nich czy obowiązki dla siebie.
I to nie ma nic wspólnego z tzw patologią, z którą przecież ciagle wg niektórych przebywam i przez ten pryzmat oceniam innych.
I mozecie sobie dalej przez kolejne strony jechac po mnie i wysmiewac,powoływać się na swoje rodzicielstwo i x szkół, w jakich macie czy mieliście swoje dzieci i znajomości z rodzicami innych dzieci-taka jest prawda.
Raczej pewnego rodzaju niedojrzałośc,pogubienie,jakies traumy z dzieciństwa, kiepskie relacje w domu rodzinnym,slabe wzorce. No i kwestia osobowosci tez ma znaczenie.
Oczywiscie kazdy przypadek jest inny.
Nie bardzo mogę szerzej teraz-od dluzszego czasu pracuję ( pracujemy kompleksowo w Kilka osob) z takim rodzicem ( i jego dzieckiem),dla ktorego rodzicielstwo jest olbrzymią karą,czuje sie do tego zmuszony,nie kocha swojego dziecka ( tak deklaruje) , średnio lubi. Z poczucia obowiązku robi wszystko dla dziecka w sensie techniczno praktycznym. Ale nie potrafi zmusic sie do czułości . A to nie jest jedyny "przypadek ".
Tu koncze,bo temat bardzo trudny.
Co się mam nie chwalić wychodzi na to, że z dniem nauczyciela to tylko rodzice mają problem. Uczniowie po prostu mają okazję do okazania wdzięczności.
Edt. Tylko taśmę mi zużyli do tego, całe kilometry taśmy. Wrrr. No ale
Sporo dzieci miewa w ciagu dnia kryzysy,niektóre biorą leki.
U mnie jest to zupełnie naturalne,ze maluchy ida sobie do kącika relaksacyjnego i czasami też zasypiają.
Starszym też pozwalamy,co prawda ocen za to nie stawiamy.
Mam kolekcję pluszakow-poduszek i kocyk w kotki,w uzyciu.
Nie wyobrażam sobie np przyjmowania uczniow do szkół ponadpodstawowych na podstawie ocen opisowych
Do szkół ponadpodstawowych?
Ale to tylko składowa wyniku,czyli punktacji,która ma ogromne znaczenie przy rekrutacji do szkol srednich przeciez.
Czyli wracamy do punktu wyjscia .
Czy go kijem,czy go pałą ocena w postaci cyferki nadal będzie ważna
Przecież to takie oczywiste
Niestety ale teraz jest bardzo silny nacisk na tzw indywidualizacje i cuda wianki,zeby tylko slabsze dzuecko nie mialo frustracji i zeby mu przykro nie bylo.
Mowa oczywiście o dzieciach przecietnych,ale z zaburzeniami. Opinia jest niemal święta a nauczyciel ma cudow dokonac,bo przeciez dziecko z przeciętnymi mozliwisciami na pewno by świetnie sobie radzilo,gdyby tylko mialo milion ulg,indywidualizacji itp