@Agnieszka ja niestety nie cierpiałam matmy - nie sądzę by nauka tylko tego co nas kręci dała dobre rezultaty trzeba mieć jakąś wiedzę także w dziedzinach z którymi nie bardzo nam po drodze @Malgorzata masz rację problemem nie jest pasek co da likwidacja paska? Dzieci zaczną się nagle uczyć z ciekawości? Nie sądzę... Pasek to docenienie włożonego wysiłku w prace jaka uczeń wykonał- propozycja by zlikwidować bo innym uczniom jest przykro... Ehhh choćby nie wiem co nie można bez końca trzymać dzieci pod kloszem i likwidować tego co im może sprawić przykrość
Czerwony pasek w tej chwili jest bardzo promowany w rekrutacji do szkół średnich. To naprawde rodzi naduzycia, w zalezności od podejścia konkretnej SP średnie moga być na siłe podciągane do góry. Coś jest w tym, ze najwiecej czerwonych pasków było na koniec gimnazjum a teraz podstawówki - a człowiek o konkretnych talentach w jakims kierunku będzie pokrzywdzony, bo mimo np. 6 z matematyki i przyzwoitych ocen z innych przedmiotów ma potkniecia np. z wosu i historii (nasz przypadek i kilku dziesiatych brakuje mu do tego paska. Tak jak było kiedyś, czyli np. 2 pkty + średnia do rekrutacji wg. mnie było adekwatne do faktycznych osiągnięć ucznia.
7 punktów - i tak to jest dużo. Wg. poprzedniego systemu Grzesiek by miał ok. 4,5 pkta więcej, co otwierało już spore mozliwości rekrutacyjne. A tak miał zamiast 7 czy 4,5 - 0 za świadectwo. Nie uważam, zeby miał złe świadectwo, ale faktycznie do tego paska troszke zabrakło. Spotykałam sie potem z sytuacjami, ze uczniowie mieli tyle samo w sumie punktów co on z tym czerownym paskiem - bo jemu punkty nabiły tylko oceny z przedmiotów rekrutacyjnych i egzaminy - nie miał zadnych dodatkowych punktów, tylko kangurka, który na koniec i tak sie nie liczył w tamtym roku. Osiagi sportowe na szczeblu gminnym tez nie, a do powiatowego (Warszawa) punktowanego troszkę zabrakło. Ale było mineło.
Moje dzieci to taka ciekawostka przyrodnicza. Niby dostały świadectwa po 3 kl do rąk, niby przeczytały swoje oceny z j. ang. i religii a jednak zapomnieli co dostali. Dzisiaj mnie Kuba pytał co on to ma z tego angielskiego, odpowiedziałam a on pyta czy to dobrze czy źle Jestem przeszczęśliwa, że nie znają tego systemu, nie pamiętają jak ich oceniono, nie przywiązują do tego wagi i generalnie w nosie mają. Dostali piątki obaj, więc najwyraźniej coś tam potrafią
Ja byłam tym dzieckiem od pasków i złotych ksiąg co to teraz ni w ząb nie pamięta tego co się na studiach naumiało a przez bycie mamą domową i brak czasu na zrobienie dyplomu z tego co mnie faktycznie interesowało (mnie, nie moich rodziców), jestem praktycznie bez zawodu.
Mąż skończył technikum na dopuszczających, studia pierwsze lepsze, żeby do wojska nie zabrali. Programowania nauczył się sam, pracuje w IT, w dużej firmie.
Podsumowując; ja piątkowa i szóstkowa życiowo z niczym, on ledwie zaliczający kolejne klasy - w dobrze płatnym zawodzie. Dzieci w ed, nie wiedzą co oznacza "bardzo dobry" na świadectwie. Świadectwa odebrane 31 sierpnia w ostatnim dniu wakacji, niedawno znalazłam porzucone w schowku w aucie Do samorozwoju i rozzbudzania ciekawości świata przykładamy się bardzo, żeby nie było
Ej,ale ja nie pisalam,ze oceny oddaja to,co uczeń umie a tylko , ze nadal sa i będą progi Ja zawsze powtarzam ze oceny to sprawa drugorzędna ( dla mnie),ważniejsze są inne rzeczy
Ale obecnie 6 jest normalną oceną za 100%, a nie za wybitne osiągnięcia ponad podstawę.
A gdzie tak jest? U nas 6 tylko za udział w konkursie rozwiązanie dodatkowych zadań , np na sprawdzianie mamy 6 żądań + zadanie na 6 (dla chetnych i pod warunkiem ze nauczyciel da takie zadanie bo są rzadko dawane) i jak wszystkie zrobi się bezbłędnie to jest 6 ,jesli jest pomylka w zadaniach podstawowych nawet przy bezbłędnie zrobionym zadaniu dodatkowym nie ma 6, nawet jeżeli to zadanie jest z poza programu czyli nie ma tego w programie
jesli jest pomylka w zadaniach podstawowych nawet przy bezbłędnie zrobionym zadaniu dodatkowym nie ma 6, nawet jeżeli to zadanie jest z poza programu czyli nie ma tego w programie
Szczerze jak jest błąd mówimy o błędzie nie złe zrobionym zadaniu w zadaniach podstawowych nie wiem w takiej sytuacji mam mieszane uczucia bo czasem mozna np innym sposobem zrobić wynik bedzie dobry a jednak jest bład, bo wiadomo jak źle zarobione to nie ma dyskusji i tyle
Poważnie? To moim zdaniem morderstwo matmy. Moi wielokrotnie robią po swojemu i uważam, że to konieczność jeśli chodzi o rozumienie i polubienie matmy. Na szczęście nauczyciele nigdy specjalnie nie oponowali. Na konkursach kilkakrotnie trzeba się było odwoływać. Czasem zdarzał się beton, ale rzadko.
Do dziś nie umiem liczyć procentów z wzoru, licze na proporcje i nigdy nauczyciel mi za to oceny nie obniżył ale u Zosi pani robi sprawdzian z długiego sposobu to ma być długim (Zosia normalnie policzy ale jak zaczyna rozpisywać to się gubi i kicha) Dziewczyny któraś z Was uczy w klasach 1-3? Bo potrzebuje na priv bo problem czytania beznadziejny
Poważnie? To moim zdaniem morderstwo matmy. Moi wielokrotnie robią po swojemu i uważam, że to konieczność jeśli chodzi o rozumienie i polubienie matmy. Na szczęście nauczyciele nigdy specjalnie nie oponowali. Na konkursach kilkakrotnie trzeba się było odwoływać. Czasem zdarzał się beton, ale rzadko.
Dokładnie, tak jak w podstawówce miałam super nauczycielkę i lubiłam matme, tak w liceum miałam dreszcze przed każdą lekcją Żeby mi dobitniej udowodnić, że nic nie rozumiem, wzięła mnie do tablicy i postawiła druga pałę za to samo zadanie
A co myslicie o obnizaniu oceny za to ze uczen( liceum) zrobi zadanie matematyczne w myslach i tylko napisze wynik? Wg mnie to tylko dobrze o uczniu swiadczy.
Chodzi mi o sytuacje ze wynik dobry, a bez obliczen nie sposob strzelic. Klasa mat fiz.
Ale można ściągnąć i to łatwo, skoro to tylko wynik.
Poza tym, egzaminatorzy z matmy tłumaczyli mi kiedyś, że na maturze obliczenia są brane pod uwagę przy ocenie zadania i wynik najczęściej nie wystarczy.
@Dorota uzasadnienie dojścia do wyniku jest często równie ważne jak sam wynik. Czasem ważniejsze. Ale sposoby mogą być różne i dojście inną drogą niż zakładana powinno być również dopuszczalne. No chyba, że ćwiczymy konkretną metodę, to wtedy może nie być.
Zapis jest też szalenie istotny dla późniejszego samosprawdzenia bardziej skomplikowanych zadań oraz odnajdywania w którym miejscu popełniło się błąd.
Jeśli dzieci od początku nie nauczą się zapisywać etapów rozwiązania, nie będą w stanie w później przeprowadzać dowodów itp.
Bambidu, to co piszesz mnie przekonuje- ale to co pisze beatak zupelnie nie. Zakladanie ze uczen sciaga na pracy klasowej jest co najmniej niepowazne. W poleceniu bylo oblicz. Wiec mozna to zrozumiec dwojako. Jak to jest na maturze sprawdzane? Czy są polecenia udowodnij czy oblicz?
Bambidu, to co piszesz mnie przekonuje- ale to co pisze beatak zupelnie nie. Zakladanie ze uczen sciaga na pracy klasowej jest co najmniej niepowazne. W poleceniu bylo oblicz. Wiec mozna to zrozumiec dwojako. Jak to jest na maturze sprawdzane? Czy są polecenia udowodnij czy oblicz?
Dorotka, pogadaj z matematykiem egzaminatorem, może Cię przekona.
A przekonanie, że uczeń moze sciągac na pracy klasowej, czy sprawdzianie, jest jak najbardziej realne, bo poparte moimi osobistymi doświadczeniami.
Co ma do tego egzaminator. Nie chodzi przecież chyba w dyskusji o wynik, tylko o sens.
Moim zdaniem umiejętność zapisu sposobu myślenia jest szalenie istotna, w sumie to najważniejsza rzecz "życiowa" , której uczy matematyka...
Jestem po matmie. Kilkudziesięciu uczniów korkowych przerobiłam, więc doświadczenie mam małe. Ale moje uczenie zwykle polegało na : przeczytaj na głos zadanie i opowiedz swoimi słowami, co trzeba zrobić. A potem to zapisz. I w ten sposób uczniowie, którzy mieli poprawki, rozwiazywali większość zadań. Czyli takie tłumaczenie z języka matematycznego na polski i z powrotem to główny problem.
Uczenie metody też jest ważne i nie ma nic złego w tym, żeby zrobić klasowe z metody (oczywiście to powinno zostać powiedziane uczniom). Bo właśnie ważne jest, żeby się nie "gubic". To jakby zrobić bieg na 10km i się dziwić, że nauczyciel nie zalicza jadącym na rolkach.
Bambidu, to co piszesz mnie przekonuje- ale to co pisze beatak zupelnie nie. Zakladanie ze uczen sciaga na pracy klasowej jest co najmniej niepowazne. W poleceniu bylo oblicz. Wiec mozna to zrozumiec dwojako. Jak to jest na maturze sprawdzane? Czy są polecenia udowodnij czy oblicz?
Dorotka, pogadaj z matematykiem egzaminatorem, może Cię przekona.
A przekonanie, że uczeń moze sciągac na pracy klasowej, czy sprawdzianie, jest jak najbardziej realne, bo poparte moimi osobistymi doświadczeniami.
Co do meritum jeszcze: wszyscy matematycy, których spotkałam, owszem, wiele rzeczy umieli zrobić w pamięci, ale każdą z nich potrafili zapisać. I umieli robic zadania wszystkimi metodami, które się do tego nadawały. Wniosek dla mnie jest taki, że nieumiejętność przelania myśli na papier czy też wykorzystania jakiejś metody świadczy raczej o ułomności, a nie o geniuszu. I nie dziwi, że jest to źle oceniane.
@Aga85 jak już pisałam, miałam na myśli nieumiejętność, nie ułomnośc. I odnoszę się do pytań o "sens", a nie konkretnych przytaczanych doświadczeń, w wielu opisanych przypadkach nauczyciele kiepsko się zachowali.
Zawsze dobrze postawić pałę! Niech wie jeden z drugim, że nic nie kuma, bo ułomny
A ktoś tak tutaj napisał? Raczej zwracamy uwagę, że pała za goły wynik może być jednak uzasadniona, np. w obliczu wymagań egzaminacyjnych. Na maturze nikt się nie patyczkuje.
Przy tym, uważam, że nauczyciel ma prawo wymagać tylko w przypadku, gdy nauczył przedtem rzeczy, których wymaga.
Bo albo dane zagadnienie jest w złym miejscu (etapie edukacyjnym), albo wcześniej nie było jakichś fundamentalnych dla tematu zagadnien, albo nauczyciel nie umie nauczyć. ..
Czasem zdarza się (wiem, że na tym forum rzadko) , że dzieciak po prostu nie ma iskry bożej i nie rozumie, niezależnie od nauczyciela .
Komentarz
@Malgorzata masz rację problemem nie jest pasek co da likwidacja paska? Dzieci zaczną się nagle uczyć z ciekawości? Nie sądzę...
Pasek to docenienie włożonego wysiłku w prace jaka uczeń wykonał- propozycja by zlikwidować bo innym uczniom jest przykro... Ehhh choćby nie wiem co nie można bez końca trzymać dzieci pod kloszem i likwidować tego co im może sprawić przykrość
Ja zawsze powtarzam ze oceny to sprawa drugorzędna ( dla mnie),ważniejsze są inne rzeczy
A gdzie tak jest? U nas 6 tylko za udział w konkursie rozwiązanie dodatkowych zadań , np na sprawdzianie mamy 6 żądań + zadanie na 6 (dla chetnych i pod warunkiem ze nauczyciel da takie zadanie bo są rzadko dawane) i jak wszystkie zrobi się bezbłędnie to jest 6 ,jesli jest pomylka w zadaniach podstawowych nawet przy bezbłędnie zrobionym zadaniu dodatkowym nie ma 6, nawet jeżeli to zadanie jest z poza programu czyli nie ma tego w programie
bo wiadomo jak źle zarobione to nie ma dyskusji i tyle
Dziewczyny któraś z Was uczy w klasach 1-3? Bo potrzebuje na priv bo problem czytania beznadziejny
Najlepiej Cieszyńska
Żeby mi dobitniej udowodnić, że nic nie rozumiem, wzięła mnie do tablicy i postawiła druga pałę za to samo zadanie
Poza tym, egzaminatorzy z matmy tłumaczyli mi kiedyś, że na maturze obliczenia są brane pod uwagę przy ocenie zadania i wynik najczęściej nie wystarczy.
W poleceniu bylo oblicz. Wiec mozna to zrozumiec dwojako. Jak to jest na maturze sprawdzane? Czy są polecenia udowodnij czy oblicz?
A przekonanie, że uczeń moze sciągac na pracy klasowej, czy sprawdzianie, jest jak najbardziej realne, bo poparte moimi osobistymi doświadczeniami.
Moim zdaniem umiejętność zapisu sposobu myślenia jest szalenie istotna, w sumie to najważniejsza rzecz "życiowa" , której uczy matematyka...
Jestem po matmie. Kilkudziesięciu uczniów korkowych przerobiłam, więc doświadczenie mam małe. Ale moje uczenie zwykle polegało na : przeczytaj na głos zadanie i opowiedz swoimi słowami, co trzeba zrobić. A potem to zapisz. I w ten sposób uczniowie, którzy mieli poprawki, rozwiazywali większość zadań. Czyli takie tłumaczenie z języka matematycznego na polski i z powrotem to główny problem.
Uczenie metody też jest ważne i nie ma nic złego w tym, żeby zrobić klasowe z metody (oczywiście to powinno zostać powiedziane uczniom). Bo właśnie ważne jest, żeby się nie "gubic". To jakby zrobić bieg na 10km i się dziwić, że nauczyciel nie zalicza jadącym na rolkach.
Co do meritum jeszcze: wszyscy matematycy, których spotkałam, owszem, wiele rzeczy umieli zrobić w pamięci, ale każdą z nich potrafili zapisać. I umieli robic zadania wszystkimi metodami, które się do tego nadawały. Wniosek dla mnie jest taki, że nieumiejętność przelania myśli na papier czy też wykorzystania jakiejś metody świadczy raczej o ułomności, a nie o geniuszu. I nie dziwi, że jest to źle oceniane.
Raczej zwracamy uwagę, że pała za goły wynik może być jednak uzasadniona, np. w obliczu wymagań egzaminacyjnych. Na maturze nikt się nie patyczkuje.
Przy tym, uważam, że nauczyciel ma prawo wymagać tylko w przypadku, gdy nauczył przedtem rzeczy, których wymaga.