U nas pani dużo zadawała ale jedna mama stwierdziła że za dużo bo ona nie ma czasu tyle z dzieckiem siedzieć (nie będę mówić kim jest mama są układu ukladziki) i pani zdaje mniej lub zadaje tyle samo przy czym 80% pracy domowej jest dla chętnych - za to zbiera się plusy (potem wymieniane na 5). Dla mnie praca domowa ma o tyle sens że wiem co robią i czego Z nie rozumie przychodzi i jej tłumacze (niestety z lekcji zbyt dużo nie wynosi ale może wina tego że niedoslyszy). Ale poza tym mogłoby nie być jej bo my byśmy i tak indywidualnie ćwiczyli tyle że w ciekawszy sposób (bo te inne ćwiczenia nie szkolne jakoś lubią bardzo rozwiazywac)
Całkowita rezygnacja z prac domowych może się sprawdzić wtedy, gdy nauka w szkole odbywa się w malutkich klasach, a czasu i przestrzeni jest wystarczająco dużo, żeby każdy mógł popracować w samotności. Żeby się dobrze czegoś nauczyć, dogłębnie zrozumieć jakiś temat z matematyki czy fizyki albo napisać ciekawe wypracowanie, trzeba z tym pobyć samemu - przetrawić, przemyśleć, skoncentrować się. 45 minut od dzwonka do dzwonka w tłocznej sali niestety na to nie pozwala.
Całkowita rezygnacja z prac domowych może się sprawdzić wtedy, gdy nauka w szkole odbywa się w malutkich klasach, a czasu i przestrzeni jest wystarczająco dużo, żeby każdy mógł popracować w samotności. Żeby się dobrze czegoś nauczyć, dogłębnie zrozumieć jakiś temat z matematyki czy fizyki albo napisać ciekawe wypracowanie, trzeba z tym pobyć samemu - przetrawić, przemyśleć, skoncentrować się. 45 minut od dzwonka do dzwonka w tłocznej sali niestety na to nie pozwala.
Zwłaszcza w klasach 34 osobowych, bo takie są w masowej szkole.
Tez mam takie odczucie, ze Ty @beatak wkladasz w uczenie dzieciakow angielskiego duzo serca i chęci. Moj syn jest w drugiej klasie podstawowki. W przedszkolu pani tak od siebie uczyla ich liczenia i piosenek po francuzku, mieli rowniez osobno angielski po ktorym syn zasypywal mnie slowkami, dopytywal jak jest to czy tamto po angielsku, spiewal, znal krotkie wierszyki. Marzyl o tym, zeby uczyc sie dalej tego jezyka. Dzis tak sobie rozmawialismy luzno o tym co chcialby dalej rozwijac, czego ewentualnie chcialby sie uczyc tak na wlasna reke - nawiazalam do tego, ze kiedys interesowal sie bardzo jez.angielskim a on mi na to: mamo, nienawidze angielskiego. Pomyslalam: jak to w jeden zaledwie rok mozna zabic w dziecku pasję, zaciekawienie jezykiem obcym. Juz trzecie moje dziecko trafia pod "skrzydla" tej samej pani anglistki, ktora uczy klasy 1-3 i kladzie ten angielski po calosci, uczac go beznadziejnie i nudno.
Nie wiem,naprawde nie wiem, skąd teraz takie przekonanie u dorosłych dzieci szkolnych lat 80tych,że prace domowe sa be a nauczyciel nic w szkole nie robi,tylko potem zadaje masę. No i te teksty "nauczyciel nie nauczył". No naprawdę. I piszą to osoby,ktore jako dzieci odrabialy zadania domowe i nikt nie posądzał nauczycieli o terror, a czasy były takie,ze mógł to robić. Tylko wtedy naturalne bylo,że w domu trzeba utrwalić,powtórzyć, przeliczyć. Moja swietna matematyczka w 7,8 kl,straszna kosa zawsze powtarzala,ze trzeba cwiczyc,cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc. Od patrzenia i słuchania jeszcze nikt sie niczego nie nauczył. Na lekcjach trzaskaliśmy zadania,az milo a do tego w domu conajmniej 10 kolejnych. Podobnie z chemią w liceum. Zbiór zadań w ciągłym uzyciu. Z gramatyki/ortografii to samo. Dziesiątki cwiczeń, zadań itp.
I nagle teraz zdziwienie,ze trzeba by w domu poćwiczyć. No ale po co,czasu szkoda. Przeciez to NAUCZYCIEL POWINIEN NAUCZYC. Przypuszczam, że co druga robiła kurs prawa jazdy. I co? Tez pozostała jedynie przy tym,co uslyszala na kursie? Czy jednak w domu jeszcze te testy trzaskała? Co trzecia czynna zawodowo robi jakieś kursy,szkolenia itp. Tez pozostaje tylko przy tym,co na zajęciach? Czy tez tam sobie poszerza wiedzę, szuka w roznych źródłach, czyta interesujace tresci w kilku roznych miejscach np w sieci?. I nie chodzi mi o zadne dupne kursy czy szkolenia,tylko takie,ktore zostały wybrane świadomie, z poczuciem,ze sie przydadzą.
Podstawa programowa. Proszę sobie je przejrzeć i zobaczyc,ile jest godzin na nowy temat,pocwiczenie,utrwalenie.
Są uczniowie, którzy mają motywację wewnętrzną by ćwiczyć. A inni nie. Zadania domowe są dla tych drugich Są tacy, co zalewają i jedną, i druga. Znów wniosek: zburzyć Kartaginę. Tzn. znieść obowiązek szkolny.
Ja piernicze. Czy ja gdzies pisze o tym,ze to maja byc cwiczenia z lat 80tych? Chodzi mi glowne o zasadę, ze praca domowa to zlo i w ogole od czego szkola. @Agnieszka , nie wiem,czy dobrze rozumiem co masz na myśli z tym kompletem
Mnie śmieszył nasz Pan od angielskiego, który na lekcjach U nas w domu mówił:A w domu zrób to to i tamto. A W. Pytał, a mogę na tarasie? Ale jakby nic nie zadał, to od lekcje do lekcji zrobiłby nic.
Em chodzila przez jakis czas na angielski prywatnie, mieli fajnego pana lektora, dlugo mieszkal w Stanach i on tak cieplo mowil do dzieci: odrołbcie w dołmu moje dziadanie Bardzo nam sie to spodobalo i od tego czasu tak moim dzieciom nieraz przypominam: a dziadanie odrołbione?
właśnie jestem po rozmowie z chrześniakiem męża, kl 1 LO.
Miejscowość niedaleko Warszawy kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
To co on opowiada o nauczycielach w nowej szkole to mnie szokuje.
Jeden od historii całą lekcje gada przez telefon bo auto sprzedaje i ludzie do niego dzwonią. PO lekcji uczniowie już wiedzieli jakie auto sprzedaje, jaki przebieg, za ile jaki kolor i jakie usterki.
Drugi czyta podręcznik przez prawie całą lekcję.
trzeci z matematyki podaje np numery ćwiczeń np 3/15, 2/16/5/19, 20/34 i bez żadnej teorii mają siedzieć i rozwiązywać i tak na każdej lekcji.
Kolejny na razie przez ileś zajęć omawiał spis treści podręcznika.
z 5 przedmiotu (profilowego zaznaczę i rozszerzonego mocno), przez półtora miesiąca nie było zajęć bo nie było nauczyciela)
jeszcze żeby jeden taki się trafił olewający, ale podał nauczycieli czterech przedmiotów, którzy chyba minęli się z powołaniem.
właśnie jestem po rozmowie z chrześniakiem męża, kl 1 LO.
Miejscowość niedaleko Warszawy kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
To co on opowiada o nauczycielach w nowej szkole to mnie szokuje.
Jeden od historii całą lekcje gada przez telefon bo auto sprzedaje i ludzie do niego dzwonią. PO lekcji uczniowie już wiedzieli jakie auto sprzedaje, jaki przebieg, za ile jaki kolor i jakie usterki.
Drugi czyta podręcznik przez prawie całą lekcję.
trzeci z matematyki podaje np numery ćwiczeń np 3/15, 2/16/5/19, 20/34 i bez żadnej teorii mają siedzieć i rozwiązywać i tak na każdej lekcji.
Kolejny na razie przez ileś zajęć omawiał spis treści podręcznika.
z 5 przedmiotu (profilowego zaznaczę i rozszerzonego mocno), przez półtora miesiąca nie było zajęć bo nie było nauczyciela)
jeszcze żeby jeden taki się trafił olewający, ale podał nauczycieli czterech przedmiotów, którzy chyba minęli się z powołaniem.
Ja może szkoły nie robiłam w latach 80 bo jestem rocznik 87 ale moje prace domowe to było 1 zadanie z przedmiotu (a nie np 3 strony zadań) albo powtórzenie materiału np z historii. Do gimnazjum trafiłam do szkoły prywatnej (moich rodziców nie było stać ale siostry zakonne mi załatwiły to) i widziałam kolosalna różnice ale dlatego że tam zebrali do kupy nauczycieli którym się chcialo uczyć i tak np mi wystarczała lekcja - powtórek w domu nie robiłam, jak czegoś nie rozumiałam pytałam (nie było tego dystansu i wyższości) i nauczyciel tłumaczył jeszcze raz i mimo że nauczyciel tracił teoretycznie czas bo 2 czasem 3 razy tłumaczył to samo to poziom wiedzy uczniów był dużo większy, jeden chłopak od nas co z chemii na 2 ledwo wyrabiał poszedł do publicznej szkoły i na olimpiadę go chcieli wysłać że taki duży zasób wiedzy ma na początku chodziłam na korepetycje z chemii i fizyki ( bo miałam braki i doszłam w trakcie roku ) do mojej sąsiadki emerytki - stara szkoła kurcze ona jak tłumaczyła to jak krowie na rowie jak kiedyś tak uczyli to może mniej programu zrealizowali ale no nie dało się nie zrozumieć zagadnienia Co do egzaminu na prawko niczego się nie uczyłam, zdawałam w 2005 roku i chyba było wtedy prosto zdać bo wlasciwie wiedzę o ruchu drogowym że szkoly podstawowej miałam (bo to wiecznie wałkowane że wzgl na jazdę rowerem po mieście) i jakoś z tatem na wieś jeździłam to siłą rzeczy wyłapywalo się ciągle różne zachowania i testy intuicyjnie rozwiązałam, ale siostra rok później zdawała to kilka podejść miała bo trudniej sporo bylo
Może ktoś chce uczyć angielskiego u nas w szkole podstawowej? Nauczycielka nie zna angielskiego a uczy wszyscy w szkole to wiedzą uczniowie się skarżą ale pani jest nie do ruszenia bo.......nie ma nikogo chętnego na jej miejsce
I serio nikt.do kuratorium nie zadzwonił? Nie napisał pisma do dyrekcji z kopią do.kuratorium?? Wow.
Nie bo przez pół roku w ubiegłym roku szkolnym nie było wcale nauczyciela , w tej chwili rodzice starają się żeby Pani Wójt nie zlikwidowala szkoły, klasy sa malutkie od 2-10 uczniów , teraz po za angielskim nie ma problemów nauczyciele starają się poziom jest dość wysoki skoro moja córka która tu jechała na dop w technikum ma średnią ocen powyżej 3 , z języka polskiego tu miała 2/3 teraz ma 4/5 tak że każdy się boi zaczepiac , żeby nie dac podstaw do zamknięcia szkoly W ubiegłym roku byl problem z rosyjskim i angielskim bnie było nauczycieli , od września jest nowa pani do rosyjskiego został tylko angielski
Nauczyciel nie wykona żadnej czynności, której wprost nie nakazują mu przepisy i statut szkoły. Oznacza to brak wycieczek, bezpłatnych kół zainteresowań lub sobotnich wyjazdów na konkursy. Na tym polegać ma strajk włoski - jednak wielu pedagogów bardzo sceptycznie podchodzi do pomysłu.
Komentarz
Żeby się dobrze czegoś nauczyć, dogłębnie zrozumieć jakiś temat z matematyki czy fizyki albo napisać ciekawe wypracowanie, trzeba z tym pobyć samemu - przetrawić, przemyśleć, skoncentrować się. 45 minut od dzwonka do dzwonka w tłocznej sali niestety na to nie pozwala.
Dzis tak sobie rozmawialismy luzno o tym co chcialby dalej rozwijac, czego ewentualnie chcialby sie uczyc tak na wlasna reke - nawiazalam do tego, ze kiedys interesowal sie bardzo jez.angielskim a on mi na to: mamo, nienawidze angielskiego. Pomyslalam: jak to w jeden zaledwie rok mozna zabic w dziecku pasję, zaciekawienie jezykiem obcym.
Juz trzecie moje dziecko trafia pod "skrzydla" tej samej pani anglistki, ktora uczy klasy 1-3 i kladzie ten angielski po calosci, uczac go beznadziejnie i nudno.
Na lekcjach trzaskaliśmy zadania,az milo a do tego w domu conajmniej 10 kolejnych.
Podobnie z chemią w liceum. Zbiór zadań w ciągłym uzyciu. Z gramatyki/ortografii to samo. Dziesiątki cwiczeń, zadań itp.
I nagle teraz zdziwienie,ze trzeba by w domu poćwiczyć. No ale po co,czasu szkoda. Przeciez to NAUCZYCIEL POWINIEN NAUCZYC.
Przypuszczam, że co druga robiła kurs prawa jazdy. I co? Tez pozostała jedynie przy tym,co uslyszala na kursie? Czy jednak w domu jeszcze te testy trzaskała?
Co trzecia czynna zawodowo robi jakieś kursy,szkolenia itp. Tez pozostaje tylko przy tym,co na zajęciach? Czy tez tam sobie poszerza wiedzę, szuka w roznych źródłach, czyta interesujace tresci w kilku roznych miejscach np w sieci?. I nie chodzi mi o zadne dupne kursy czy szkolenia,tylko takie,ktore zostały wybrane świadomie, z poczuciem,ze sie przydadzą.
Podstawa programowa. Proszę sobie je przejrzeć i zobaczyc,ile jest godzin na nowy temat,pocwiczenie,utrwalenie.
Są tacy, co zalewają i jedną, i druga.
Znów wniosek: zburzyć Kartaginę.
Tzn. znieść obowiązek szkolny.
Chodzi mi glowne o zasadę, ze praca domowa to zlo i w ogole od czego szkola.
@Agnieszka , nie wiem,czy dobrze rozumiem co masz na myśli z tym kompletem
Ale już teraz mogę Ci powiedzieć,ze sie mylisz.
No i tez jestem ciekawa tego,czy poprzestalas jedynie na teorii wykładanej na kursie prawa jazdy.
Ja pyram o to,czy wlasnie bez tego zadawania robiły jeszcze cos w domu czy nie
A W. Pytał, a mogę na tarasie?
Ale jakby nic nie zadał, to od lekcje do lekcji zrobiłby nic.
Jezdzic to sie kierowca sam uczy, tak przynajmniej-najmniej przez rok
Co do egzaminu na prawko niczego się nie uczyłam, zdawałam w 2005 roku i chyba było wtedy prosto zdać bo wlasciwie wiedzę o ruchu drogowym że szkoly podstawowej miałam (bo to wiecznie wałkowane że wzgl na jazdę rowerem po mieście) i jakoś z tatem na wieś jeździłam to siłą rzeczy wyłapywalo się ciągle różne zachowania i testy intuicyjnie rozwiązałam, ale siostra rok później zdawała to kilka podejść miała bo trudniej sporo bylo
W ubiegłym roku byl problem z rosyjskim i angielskim bnie było nauczycieli , od września jest nowa pani do rosyjskiego został tylko angielski
Nauczyciel nie wykona żadnej czynności, której wprost nie nakazują mu przepisy i statut szkoły. Oznacza to brak wycieczek, bezpłatnych kół zainteresowań lub sobotnich wyjazdów na konkursy. Na tym polegać ma strajk włoski - jednak wielu pedagogów bardzo sceptycznie podchodzi do pomysłu.
Czytaj więcej na Prawo.pl:
https://www.prawo.pl/oswiata/strajk-wloski-opinie-nauczycieli,493021.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=social
Moze z powodu 1 listopada.
Ale nie w kazdej szkole tak jest.
Dyrektorzy mają kilka dni dyrektorskich i mogą, ale nie muszą przeznaczyc na wolne dni