Ta armia darmozjadów z rodzinami to jest elektorat z którym się liczą rządzący. Nie rozpędza gdyż to strzał w kolano. Albo z mojego podworka przykładowo, zdaje się w Gdyni największym "pracodawca" jest Urząd Miasta. Niepojęte żeby nie był to jakiś zakład przetworczy czy coś innego...
Ta armia darmozjadów z rodzinami to jest elektorat z którym się liczą rządzący. Nie rozpędza gdyż to strzał w kolano. Albo z mojego podworka przykładowo, zdaje się w Gdyni największym "pracodawca" jest Urząd Miasta. Niepojęte żeby nie był to jakiś zakład przetworczy czy coś innego...
@wiesia to raczej niemożliwe. W małych gminach owszem zdarza się, ale Gdynia to zbyt duży organizm miejski.
I bardzo dobrze. Niech wszyscy strajkują! Do tego doprowadza socjalizm kiedy ludzie za pracę dostają mniej niż socjalu. Może niektórzy się obudzą i zaczną głosować na prawdziwa prawicę.
Usprawiedliwiasz socjalizm socjalizmem. "Dostają mniej niz socjal". Prawo do strajku to produkt socjalizmu. A Ty zachęcasz do starkowania nauczycieli i ośmieszasz prawdziwą prawicę.
Wiesz Aniela że nie wypłacanie wynagrodzenia za pracę( lub płacenie mniej niż socjal) to grzech wołający o pomstę do nieba? Masz rację, zabronić strajków
Niech nauczyciele masowo rzucają prace. Wtedy zaraz pieniądze się znajdą.
Asseco DS zatrudnia w całej PL ok. 900 osob. UM Gdynia 800 do nie dawna. Nie sugeruje że wszyscy niepotrzebni... nawet sprawnie się tam załatwia... ale proporcje jakoś zachwiane. A taki US... kompetencyjnie często dramat.
Nie mam czasu aby czytać cały wątek, więc może walę kulą w płot. Ale mam pewne przemyślenia po obserwacji profilu wielodzietni na fb. W życiu udało mi się osiągnąć szczyty lenistwa. Przez 11 lat Siedziałam W Domu Marnując Lata Studiów I Nic Nie Robiąc poza opieką nad piątką stale chorych dzieci. Co prawda stale też dużo pracowalam z domu na umowę o dzieło, ale co tam, na etat nie chodziłam. Od kilku lat do tego Biorę 500+ Za Nic. Masakra. Od września wróciłam do pracy na etat. Zgodnie z profilem osobowości - etat Nieroba i Lenia Któremu Się Pracować Nie Chce I Nie Myśli O Dzieciach Tylko O Kasie I Swoim Urlopie Itd. A jest o czym myśleć- na 2/3 etatu zdzieram z Państwa 1300zł. W końcu mam doktorat i trzy kierunki studiów, to zarobek musi być wygórowany. Gdybym nie byla tak skrajnie leniwa napisałabym coś o dyskusji na poziomie ogólników. Ale mi się nie chce...
Czyli poszłaś na własne życzenie pracować do szkoły. W której to szkole zawsze zarabiało się wspaniale aż przyszedł zły PIS i zabrał złote pensje nauczycielskie i zostawił grosze. Tak było? Przepraszam, ale po tygodniach nauczycielskiej hucpy nie ma we mnie już nawet grama wyrozumiałości na 'martyrologie nauczycielskie'. Jesteś inteligentną i wykształconą kobietą i chyba potrafisz znaleźć lepiej płatną pracę. Jeśli chcesz, oczywiście.
Nasza szkoła nie strajkuje, a ja wiedziałam za jakie pieniądze będę pracować. I nie wypowiadam się w sprawie strajku, polityki, ani PIS. Mówię tylko o wartości dyskusji na poziomie ogolników. Kto jak kto, ale akurat wielodzietni powinni być na to wyczuleni. A tak przy okazji - Marsjanko, czy naprawdę uważasz, że osoba inteligentna i wykształcona powinna odejść ze szkoły szukając lepiej płatnej pracy? Bo mnie jeszcze uczono, że powinno być odwrotnie - warto dla przyszłych pokoleń, aby tam została...
Sama piszesz, że nie czytałaś dyskusji. Ja owszem i mogę napisać nikt nie napisał że DOBRY nauczyciel nie ma prawa zarabiać godnie. Ma godnie zarabiać. Nasze "postulaty" to zlikwidowanie karty nauczyciela, rzetelna ocena nauczyciela oraz możliwość zwolnienia słabego. A to co niektórzy nauczyciele zrobili w czasie strajku jest karygodne.
Uważam, że osoba dorosła, zwłaszcza dobrze wykształcona, jest w stanie zrozumieć na jakie warunki pracy się godzi. Dlatego takie narzekactwo budzi we mnie ostatnio jak najgorsze instynkty.
Odniosłam sie do wpisow na fb publikowanych w ramach funpage wielodzietnych, z tego co wiem podpiętych pod forum. Wniosek mam taki - przez lata bylam klasyfikowana do patologii i nierobów na podstawie liczby dzieci, teraz moge rownież na podstawie zawodu wykonywanego. Co mi szkodzi...
Wiesz Aniela że nie wypłacanie wynagrodzenia za pracę( lub płacenie mniej niż socjal) to grzech wołający o pomstę do nieba? Masz rację, zabronić strajków
Niech nauczyciele masowo rzucają prace. Wtedy zaraz pieniądze się znajdą.
Co to jest mniej niż socjal? Czy do socjalu zaliczasz wyjazdy zagraniczne, częste chodzenie do restauracji i ubierani sie w markowych sklepach?
Nie mam czasu aby czytać cały wątek, więc może walę kulą w płot. Ale mam pewne przemyślenia po obserwacji profilu wielodzietni na fb. W życiu udało mi się osiągnąć szczyty lenistwa. Przez 11 lat Siedziałam W Domu Marnując Lata Studiów I Nic Nie Robiąc poza opieką nad piątką stale chorych dzieci. Co prawda stale też dużo pracowalam z domu na umowę o dzieło, ale co tam, na etat nie chodziłam. Od kilku lat do tego Biorę 500+ Za Nic. Masakra. Od września wróciłam do pracy na etat. Zgodnie z profilem osobowości - etat Nieroba i Lenia Któremu Się Pracować Nie Chce I Nie Myśli O Dzieciach Tylko O Kasie I Swoim Urlopie Itd. A jest o czym myśleć- na 2/3 etatu zdzieram z Państwa 1300zł. W końcu mam doktorat i trzy kierunki studiów, to zarobek musi być wygórowany. Gdybym nie byla tak skrajnie leniwa napisałabym coś o dyskusji na poziomie ogólników. Ale mi się nie chce...
Uważam, że dodatkowe płacenie komuś, bo ma trzy kierunki studiów i doktorat jest śmieszne
No to wsadze Kij w mrowisko nie ma to jak w Wielkanoc . Pare stron temu wypowiadałam się w temacie.. ale po czytaniu to wątku , myśleniu własnym i rozmowie z mama wiem ze nie ma dobrego sposobu na ocenę nauczycielskiej pracy.. kiedy to robią fachowcy wg kryteriów jak teraz zamienia się to w czysta bezwartościowa papierologie. Kiedy zrobią rodzice- z całym szacunkiem do wyjątków których na prawdę w klasach jest jak dobrze pójdzie po 20%- wcale nie wybiłaby się jednostki wymagające i te co po latach słyszą jak mój tato- mogę panu podziękować ale ostry Pan był. Ale dzięki Panu znam fizykę i byłem najlepszy w ogólniaku itp itd.. niestety uwierzcie ze luzaki jak Ci o których mówiła nowa stałoby wyżej niż nauczyciele wymagający ale starej daty wiec 'nudni' , nie stawiający na głowie itd itp.. we wspólnej dyskusji z mama doszłam do tego ze jedynym sensownym kryterium mogłaby być ilość kartkówek klasówek wypracowań jakoś brana pod uwagę.. jak mówiłam w moim liceum zastraszająco niska..
@mamaa ale fb to nie jest mutacja forum, tylko profil , którego admini byli kiedyś lub niektórzy są aktywni na forum lub może nawet nie są z forum związani. I jest to kilka osób, a tu masz kilkuset użytkowników (aktywnych). Dlatego Twój wpis jest trochę kulą w płot, chociaż możemy spróbować przefiltrować lub domyślać się do czego się odnosisz.
@MAFJa ocena nauczyciel nie jest prosta i myślę, że dyrektor powinien mieć dość dużą rolę w ocenie. Natomiast podtrzymuję, że gwarancja zatrudnienia demoralizuje.
na moje oko i dość dawne doświadczenia szkolne, to jednak miarą pracy nauczyciela w zwykłej szkole, z dużymi klasami, traktującej wszystkich jednakowo, jest ilość sprawdzianów, ich systematyczność i jasna ocena, połączona z przyzwoitym wytłumaczeniem materiału i dużą elastycznością realizacji programu - to najlepsze co można uzyskać z urawniłowki.
Szczególnie dobrze sprawdziło się to w moim liceum przy nauce rosyjskiego, gdzie każdy musiał zaliczyc na okres kilka dialogów na pamięć, z podziałem na role.
Regularność klasówek, ich nieuchronność, nie robienie ich pod wpływem negatywnych emocji jest gwarancją systematyczności w powtarzaniu materiału a to jest kluczowe przy nauce czegokolwiek. Dochodzi jeszcze prowadzenie lekcji w taki sposób, żeby wiedzę na kartkówkę zdobywać w trakcie jej trwania a nie w domu na korepetycjach.
Ale chyba chodzi głównie o to, żeby uczyć, a nie żeby ciągle sprawdzać.
Majaczy mi w głowie jakiś system, w którym dyrektorzy szkół mają dużą dowolność w doborze nauczycieli i w tworzeniu szkoły o pewnej spójnej koncepcji nauczania, wychowania i organizacji. I żeby rodzice mogli dla swoich dzieci wybierać z bogatej oferty zróżnicowanych placówek.
Ja bym chciała szkoły z elementami Montessori, z dużą ilością czasu na świeżym powietrzu, bez smartfonów i słodyczy, z jak najmniejszą liczbą sprawdzianów i ocen.
Ale znam rodziców, dla których coś takiego byłoby jak koszmar senny. Bo nauka musi być konkretna i ujednolicona, dzieci na dworze się brudzą i zaziębiają, oceny 1-6 działają motywująco, a smartfony i słodycze to niezbywalne prawo każdego dziecka. No i co mi do tego? Mają swoje racje i tyle.
Postulat zakazu wstępu do szkoły dla rodziców wydaje mi się cudaczny. Przecież rodzice mają prawo decydować o wychowaniu swoich dzieci, tak? Ja uważam, że wręcz przeciwnie, rodzice powinni mieć jak największy wpływ na to, jak są uczone ich dzieci.
E.milia nie miernikiem ale czymś sensownie mierzalnym skoro krzyczy się o tych klasówkach odnośnie pensum a wielu w renomowanych szkołach ich Wogole nie robi.. i nie mówię ze to powinno być jedyne kryterium ale jedyne które przychodzi do głowy jako jakoś tam sprawdzalne. A i tak nie do wszystkich da się zastosować.ja No. Nie robię. Oczywiście wszystko można wyśmiać i podziękować sobie.. dwie nauczycielki hehe
Przepraszam, @MAFJa , ja też podziękowałam za te "dwie nauczycielki". Nie chciałam nic wyśmiewać, ale nie mogę zrozumieć, w jaki sposób klasówki miałyby być miernikiem pracy nauczyciela? Ich częstotliwość? Wyniki uczniów? No nie rozumiem nijak.
Komentarz
Albo z mojego podworka przykładowo, zdaje się w Gdyni największym "pracodawca" jest Urząd Miasta. Niepojęte żeby nie był to jakiś zakład przetworczy czy coś innego...
UM Gdynia 800 do nie dawna. Nie sugeruje że wszyscy niepotrzebni... nawet sprawnie się tam załatwia... ale proporcje jakoś zachwiane. A taki US... kompetencyjnie często dramat.
W życiu udało mi się osiągnąć szczyty lenistwa. Przez 11 lat Siedziałam W Domu Marnując Lata Studiów I Nic Nie Robiąc poza opieką nad piątką stale chorych dzieci. Co prawda stale też dużo pracowalam z domu na umowę o dzieło, ale co tam, na etat nie chodziłam. Od kilku lat do tego Biorę 500+ Za Nic. Masakra.
Od września wróciłam do pracy na etat. Zgodnie z profilem osobowości - etat Nieroba i Lenia Któremu Się Pracować Nie Chce I Nie Myśli O Dzieciach Tylko O Kasie I Swoim Urlopie Itd. A jest o czym myśleć- na 2/3 etatu zdzieram z Państwa 1300zł. W końcu mam doktorat i trzy kierunki studiów, to zarobek musi być wygórowany.
Gdybym nie byla tak skrajnie leniwa napisałabym coś o dyskusji na poziomie ogólników. Ale mi się nie chce...
Przepraszam, ale po tygodniach nauczycielskiej hucpy nie ma we mnie już nawet grama wyrozumiałości na 'martyrologie nauczycielskie'. Jesteś inteligentną i wykształconą kobietą i chyba potrafisz znaleźć lepiej płatną pracę. Jeśli chcesz, oczywiście.
A tak przy okazji - Marsjanko, czy naprawdę uważasz, że osoba inteligentna i wykształcona powinna odejść ze szkoły szukając lepiej płatnej pracy? Bo mnie jeszcze uczono, że powinno być odwrotnie - warto dla przyszłych pokoleń, aby tam została...
Nasze "postulaty" to zlikwidowanie karty nauczyciela, rzetelna ocena nauczyciela oraz możliwość zwolnienia słabego.
A to co niektórzy nauczyciele zrobili w czasie strajku jest karygodne.
Dlatego takie narzekactwo budzi we mnie ostatnio jak najgorsze instynkty.
Wniosek mam taki - przez lata bylam klasyfikowana do patologii i nierobów na podstawie liczby dzieci, teraz moge rownież na podstawie zawodu wykonywanego. Co mi szkodzi...
Co to jest mniej niż socjal? Czy do socjalu zaliczasz wyjazdy zagraniczne, częste chodzenie do restauracji i ubierani sie w markowych sklepach?
Uważam, że dodatkowe płacenie komuś, bo ma trzy kierunki studiów i doktorat jest śmieszne
to jednak miarą pracy nauczyciela w zwykłej szkole, z dużymi klasami, traktującej wszystkich jednakowo,
jest ilość sprawdzianów, ich systematyczność i jasna ocena,
połączona z przyzwoitym wytłumaczeniem materiału i dużą elastycznością realizacji programu - to najlepsze co można uzyskać z urawniłowki.
Szczególnie dobrze sprawdziło się to w moim liceum przy nauce rosyjskiego, gdzie każdy musiał zaliczyc na okres kilka dialogów na pamięć, z podziałem na role.
Majaczy mi w głowie jakiś system, w którym dyrektorzy szkół mają dużą dowolność w doborze nauczycieli i w tworzeniu szkoły o pewnej spójnej koncepcji nauczania, wychowania i organizacji. I żeby rodzice mogli dla swoich dzieci wybierać z bogatej oferty zróżnicowanych placówek.
Ja bym chciała szkoły z elementami Montessori, z dużą ilością czasu na świeżym powietrzu, bez smartfonów i słodyczy, z jak najmniejszą liczbą sprawdzianów i ocen.
Ale znam rodziców, dla których coś takiego byłoby jak koszmar senny. Bo nauka musi być konkretna i ujednolicona, dzieci na dworze się brudzą i zaziębiają, oceny 1-6 działają motywująco, a smartfony i słodycze to niezbywalne prawo każdego dziecka. No i co mi do tego? Mają swoje racje i tyle.
Postulat zakazu wstępu do szkoły dla rodziców wydaje mi się cudaczny. Przecież rodzice mają prawo decydować o wychowaniu swoich dzieci, tak? Ja uważam, że wręcz przeciwnie, rodzice powinni mieć jak największy wpływ na to, jak są uczone ich dzieci.