Nie wiem dla mnie podstawa w języku polskim to dużo pisać.. po podstawówce byłam rozpędzona z piórem.. w liceum zdolność pisania u mnie się cofnęła.. 2 prace w semestrze.. a u nas jeszcze nie było najgorzej. Inne przedmioty tez.. tam gdzie zmuszani byliśmy do systematycznej pracy kartkowkami lepiej znaliśmy te przedmioty.. pamietam np biologię w liceum. Bardzo szanuje te babkę co robiła te kartkówki co lekcje .. potem zmienili nam na inna.. ja tez bardzo szanuje akurat z innocuous wzgledow ale uczyć to się u niej nie trzeba było wiele. Wiec się nie uczyliśmy I nie umielismy.. (mat inf)
Grrrr.... Sprawdziany powinny być dla uczniów, a nie dla nauczycieli, żeby mogli sobie dzieci latwo szufladkowac i mieć z czego ocenę wystawić! Nauczyciele przede wszystkim maja uczyć, a nie sprawdzać, czy dzieci zaległości z lekcji przerobily w domu.
Tak to prawda tez. Dlatego mówię ze to kryterium mocno niedoskonałe jak z reszta wszystkie jakie znam do zróżnicowanych ocen nauczycieli. Jednakże ja tak nie patrzę. Właśnie na biologi czy historii mieliśmy fajnie prowadzone tematy, powtórzone na koniec lekcji naszymi ustami.. ale to jeszcze za mało żeby zapamiętać wiec mieliśmy powtórzyć w domu i wtedy się umiało. A pani robiła kartkówkę ( na każdej lekcji w każdej klasie dla 2-3 osób).. a potem musiała ja sprawdzać. Dzieki tent rozumialo sie wszystko na bierząco i łatwiej ogarniało większe partie materiału..Na prawdę nie oskarżam żadnego (albo prawie) z nauczycieli który mnie uczył o to ze robiąc sprawdziany szedł se na łatwiznę..
Przecież nie chodzi o to, żeby oceniać nauczyciela procentowo czy na punkty. Ale wyobraźcie sobie dyrektora, który na pulę pieniędzy na podwyżki. Każdemu może dać podwyżkę 5%, chyba że ocenia kogoś gorzej lub wyjątkowo dobrze, wtedy daje niektórym trochę więcej lub mniej. Z jednej strony sam widzi zaangażowanie danego nauczyciela, z drugiej strony powinien wymagać opinii od rodziców i uczniów. Jeśli usłyszy (przeczyta) opinię ucznia że nauczyciel super bo nic nie trzeba robić, to wątpię żeby go to przekonało do podwyżki. Lub jeśli usłyszy od wielu rodziców, że dziecko nic nie rozumie i musi chodzić na korki, jeśli lekcje polegają na przepisywaniu książek lub oglądaniu filmów. Inaczej jeśli usłyszy, że nauczyciel np potrafi przynieść dodatkowe materiały, jeśli uczeń szykuje się do konkursu, jeśli potrafi indywidualnie spojrzeć na ucznia. Jeśli usłyszy od ucznia, że Pani od angielskiego jest beznadziejna, bo robi trudne słuchanki, każe odgrywać scenki, robi bezsensowne ćwiczenia fonetyczne a na dodatek przepytuje z czasowników, to przecież nie weźmie takiej opinii na poważnie. A jak w innych firmach otrzymuje się podwyżkę uznaniową? Nie zawsze bycie dobrym pracownikiem jest mierzalne, trzeba po prostu na pracownika obiektywnie spojrzeć i popytać współpracowników i klientów.
MAFJa, od dłuższego czasu (ponas 10 lat) obserwuję i dokładam małą cegiełkę, z praktyki, do standaryzacji zawodu pracownika socjalnego. Równie niemierzalnego co nauczyciel. I w pewnym sensie pracy niezmierzalnej w ogóle, bo po pierwsze- jak by pracownikom socjalnym szło dobrze, to ich zawód w ogóle nie byłby potrzebny. A dodatkowo - skazanemu na klęskę, bo zawsze są osoby, którym pomóc skutecznie się nie da. I patrząc na proces standaryzacji oceny skuteczności w tym zawodzie widzę, że pomysł dokladania kolejnych papierów jako narzędzia oceny posłuży tylko zwiększeniu liczby działań pozornych, a nie realnej zmianie. Niestety, sensowna droga to uwolnienie oceny i przeniesienie jej na osoby będące świadczeniobiorcami usługi edukacyjnej (dzieci i ich rodzice), a nie inne osoby "z branży". Także, nie tędy droga. Mnożenie papierów lub kosmetyczna zmiana nie zmieni myślenia nauczyciela. Nauczyciel jest od dobrego wykonania usługi, w tym przypadku edukacyjnej. Oceniać zaś ją mogą i powinni odbiorcy tej usługi. Tyle w temacie.
Ale opór środowiska nauczycieli jest zupełnie naturalny. Jak to ja, z moją misją i kagankiem oświaty, będę oceniana przez matkę Brajanka o Dżesiki! O, nie mój poziom, i tak dalej. Otóż właśnie dokładnie tak. Znieść KN, uwolnić bon edukacyjny i zminimalizować formalności związane z tworzeniem nowych szkół przez fundacje, stowarzyszenia i inne takie. Wypieprzyc w kosmos kuratoria oświaty, zostawić 5-10% kontroli zewnętrznej, resztę władzy przesunąć na Radę Rodziców. Zostawić szkielet postawy programowej na etap edukacyjny i jazda. Samodzielni, dobrze opłacani nauczyciele, zatrudniani na różnych warunkach i oceniani przez realnych usługobiorców szybko staną się albo cenionymi ekspertami albo zapełnią lukę na rynku szwaczek. Bo jednak sfeminizowane zawody. W ten sposób i Wanda, i ja (sorki Wanda, nie personalnie, tylko kojarzę Twoje zdanie o Montessori, która dla mnie jest najbliższą pedagogiką ) znajdziemy szkołę dla swoich dzieci. Albo ją sobie założymy.
Po każdym szkoleniu jest ankieta ewaluacyjna. Dlaczego nauczyciele tak panicznie boją się oceny uczniów i rodziców i dlaczego mają ich za takich idiotów i nierobów. Za każdym razem argumentem jest, że wysoko będzie oceniony nauczyciel niewymagający. Chyba nie z tego powodu rodzice szukają dobrych szkół, a młodzież walczy o miejsce w szkołach z góry rankingów.
U nas ciągle sa ankiety jak ocenia się pracę nauczycieli itd tak ok 90 proc rodziców zaznacza oceny bdb tym nauczycielom u których sa wysokie oceny mało zadań domowych klasowek itp za to organizuja wycieczki itd żeby dostać ndst ocenę trzeba z miesiąc zeszytu nie mieć i to nie pomoże bo pani kupi z wlasnych pieniądzy zeszyt i długopis
A wiecie że rodzice i młodzież często szukają szkół z dołu rankingów? Z klasy mojej gimnazjalistki tylko 2 uczennice chcą iść do tych szkół z tzw górnej półki? 3 dziecko idzie u mnie w ciągu 4 lat do szkoły średniej i w każdym roczniku tak jest że większość wybiera szkoły gdzie jest sa najmniejsze wymagania? W tych kręgach gdzie ja jestem najwiekszym powodzeniem wśród uczniów i rodziców cieszą się szkoły ponadgimnazjalne gdzie żeby zdać wystarczy chodzić do szkoły, czyli minimum nauki im mniej tym lepiej
Bon edukacyjny uwolnić-toż jest subwencja oświatowa , ta szkoła do której uczeń pójdzie ją dostaje im więcej uczniów tym bogatsza szkoła , nie ma rejonizacji i wraz rodzice zapisują dzieci do tych byle jakich słabych szkół . O ile przy przedszkolu /szkole podstawowej na decyzję wpływa bliskość do domu pracy itp bo to male dzieci to czym się kierują rodzice starszych dzieci i młodzież ? Zwłaszcza gdy np w renomowanym czyt w najlepszym LE na 30 miejsc jest 15 chętnych? Do szkoły branżowej przy tym LE tak samo więcej miejsc niż chętnych? Kolezanka nauczycielka ze szkoły podstawowej w mieście mówiła że na terenie całego miasta do szkół podstawowych jest co roku o ok 200 dzieci mniej zapisywanych . Na terenie gminy tej co mieszkam jest 7 szkół podstawowych w jest tylko 1szkola gdzie jest po 2 klasy na roku i to aż po 15_20 uczniów w klasie , 1 szkoła gdzie klasy sa po 11-15 uczniów , Reszta szkół to w klasie jest od 0 do 10 osob max każdy uczeń na wagę złota, nauczycieli też brak Tu każdy nauczyciel jest na wagę każdy który chce tu pracować , aby tylko był , Mozna zamknąć te mniejsze szkoly tylko wtedy będzie trzeba dojeżdżać po 15 km lub więcej do szkoły
dobra pisać mi się nie chce.. I tak wyjdzie zem głupia gęś z zasranego gniazda, o spojrzeniu wąskim jak czubek własnego nosa, bo nie popieram Postulatów wolnościowych, czy niektórych innych chwytliwych haseł. A mój głos, to kurczowe trzymanie się tego co jest. Po co Wogole się odzywa taki beton.. komunistyczny... niestrajkujace ale takie same ciasne myślenie, jak reszta tej chalastry. Nauczyciel wiadomo..jeszcze pisać nie umie- na pewno jak każdy w tym tfu 'zawodzie'.( nie umiem! Albo lewym kciukiem stukam, albo prawym z paznokciem dlugim'nauczycielka, gitary hyhy '..nie cierpię pisać na komórce, komputerze, jestem zacofana bo co się da, robię ręcznie.)
Ja to bym w ogóle zrobiła rewolucję nie tylko w oświacie i przesunęła płacenie podatków prosto do gmin. Gminy musialyby część podatków przekazać rzadowi, ale byłaby to ustalona kwota na sądy, policję i armię, ewentualnie na emerytury do czasu wygaszenia ZUS. A za resztę gminy miałyby obowiązek m.in. utworzyć szkoły i one dbać. I zarządzać resztą na to co teraz otrzymują od rządu. W ogóle dałabym wolność w ustalaniu wysokości podatków gminom, bo większość decyzji rozgrywa się na tym poziomie i na tym poziomie jest najwieksza wiedza co danej gminie jest potrzebne, jakiego rodzaju przedsiębiorców przyciągnąć jaki rodzaj szkół branzowych prowadzić, jaką politykę prorodzinną i socjalną. I jasne dać wolność w wyborze szkół i ich zakladaniu. Co do rodziców w szkole osobiście jestem przeciwna nie w sensie decyzyjnym, tylko w obecnym kształcie radom rodziców debatujacych na temat wycieczek, skladek na prezenty dla nauczyciela itp bzdur.
Jestem w radzie rodziców od lat, na zmianę u kolejnych dzieci. Nie zajmujemy się wycieczkami i prezentami. Bardziej szukamy sposobów pozyskania pieniędzy na różne projekty. Na pierwszym zebraniu RR ustalamy tylko kwotę "klasowego" na art.papiernicze, czy przekąskę na andrzejki/karnawał. To tak dla ścisłości.
Na jakie projekty? Z ciekawosci pytam. U nas do tej pory tylko dyskusje i skladki na prezent dla nauczycielki, obrzedy I komunii i rocznicy I komunii, andrzejki i inne dyskoteki, co uważam za zbędne w szkole, liczba wycieczek i miejsce na zieloną szkołę, co też uważam za zbędne.
@Odrobinka, językowa sala multimedialna, sala informatyczna, podjazd dostosowany dla wozkow inwalidzkich czy dziecych, parking najpierw szutrowy potem brukowany. Baza kostiumów na akademię, przedstawienia, konkursy. Plac zabaw dostępny nie tylko dla szkolnych dzieci, to było ze srodkow unijnych. To tak z kilku ostatnich lat.
Po każdym szkoleniu jest ankieta ewaluacyjna. Dlaczego nauczyciele tak panicznie boją się oceny uczniów i rodziców i dlaczego mają ich za takich idiotów i nierobów. Za każdym razem argumentem jest, że wysoko będzie oceniony nauczyciel niewymagający. Chyba nie z tego powodu rodzice szukają dobrych szkół, a młodzież walczy o miejsce w szkołach z góry rankingów.
U nas ciągle sa ankiety jak ocenia się pracę nauczycieli itd tak ok 90 proc rodziców zaznacza oceny bdb tym nauczycielom u których sa wysokie oceny mało zadań domowych klasowek itp za to organizuja wycieczki itd żeby dostać ndst ocenę trzeba z miesiąc zeszytu nie mieć i to nie pomoże bo pani kupi z wlasnych pieniądzy zeszyt i długopis
A wiecie że rodzice i młodzież często szukają szkół z dołu rankingów? Z klasy mojej gimnazjalistki tylko 2 uczennice chcą iść do tych szkół z tzw górnej półki? 3 dziecko idzie u mnie w ciągu 4 lat do szkoły średniej i w każdym roczniku tak jest że większość wybiera szkoły gdzie jest sa najmniejsze wymagania? W tych kręgach gdzie ja jestem najwiekszym powodzeniem wśród uczniów i rodziców cieszą się szkoły ponadgimnazjalne gdzie żeby zdać wystarczy chodzić do szkoły, czyli minimum nauki im mniej tym lepiej
A u nas na odwrót, jak Zosia szła do 1 klasy chodziliśmy do dyrektorki żeby angielskiego uczył ich pan a nie ta pani która uczy bo nic nie uczyła, wiem że z przedszkola też chodziły grupy rodziców żeby ktoś inny wziął ich dzieci, na szczęście wróciła pani z macierzyńskiego i przejęła przedszkole bo ta ( była na zastępstwie) to dawała im malowanki i róbcie co chcecie
Jestem w radzie rodziców od lat, na zmianę u kolejnych dzieci. Nie zajmujemy się wycieczkami i prezentami. Bardziej szukamy sposobów pozyskania pieniędzy na różne projekty. Na pierwszym zebraniu RR ustalamy tylko kwotę "klasowego" na art.papiernicze, czy przekąskę na andrzejki/karnawał. To tak dla ścisłości.
Ale działacie już jako jednostka zarejstrowana w krs? czy po prostu wy szukacie a szkoła występuje o dotacje?
@Agmar , to drugie. Korzystamy też z pomocy lokalnych sponsorow, teraz też z budzetu obywatelskiego . Ale czasem trzeba usiąść, pomyśleć czy pokłócić się trochę, żeby pewne rzeczy ustalić. A potem napisac. Na szczęście dogadujemy sie z dyrektorka, to kobieta od nas, więc zna realia.
- Jedyna nauczycielka, która nie brała udziału w strajku, została zaszczuta przez nauczycieli z ZNP. Uratowała egzaminy w mojej szkole. Karetka zabrała ją dziś tuż po zakończeniu ostatniego egzaminu. Rozległy udar. Nie wiemy czy z tego wyjdzie. Jesteś dumny z siebie Broniarz? - napisał na twitterze Piotras.
- Skandaliczna sytuacja z Opola. Jedna z pracujących nauczycielek została zaatakowana przez protestujących z ZNP (słowna agresja i próba wymuszenia wzięcia udziału w strajku). Podczas jej nieobecności obklejono jej biurko i poddano stygmatyzacji
@Agmar , to drugie. Korzystamy też z pomocy lokalnych sponsorow, teraz też z budzetu obywatelskiego . Ale czasem trzeba usiąść, pomyśleć czy pokłócić się trochę, żeby pewne rzeczy ustalić. A potem napisac. Na szczęście dogadujemy sie z dyrektorka, to kobieta od nas, więc zna realia.
Fajnie U nas nikt nawet n9ie myśli o takich rzeczach, na początku roku jest jedno zebranie rady rodziców i tyle, za rok poruszeę chętnie temat może akurat zainteresuje
@Odrobinka, językowa sala multimedialna, sala informatyczna, podjazd dostosowany dla wozkow inwalidzkich czy dziecych, parking najpierw szutrowy potem brukowany. Baza kostiumów na akademię, przedstawienia, konkursy. Plac zabaw dostępny nie tylko dla szkolnych dzieci, to było ze srodkow unijnych. To tak z kilku ostatnich lat.
U nas o to dba gmina a nie rodzice. Tez z unijnych środków. Gmina nie jest jakoś bogata ale dużo wlasnie realizuje takich pomysłów. Większość trafionych choć nie wszystkie.
A na egzaminy zawiesili strajk? Aż nie chce mi się wierzyć że tak robią (@jukaa oczywiście nie posądzam Cieni kłamstwo) tylko to się w głowie nie mieści. Zresztą jutro zbiera się prezydium ZNP i zdecydują co że strajkiem. Może być tak że zakończą.
U nas w jednej szkole nauczyciele zawieszają strajk. Na tydzień, gdyż jadą z socjalnego na ten tydzień do Włoch. Po powrocie gniew na ich cięęęężki los każe im strajkować znowu
Jedyny komentarz jaki mi przychodzi do głowy zawiera slowa niecenzuralne.
Ha, też byłoby mi ciężko uwierzyć z miesiąc temu, przed strajkiem. Egzaminy tej szkoly nie dotyczą, a klasyfikacji maturzystów nadal nie ma, bo na przerwę świąteczną wzięli l4.
edit - nie wiem, MonikaN. Ale jakby przechodzili koło Ciebie to ich nie pozdrawiaj
Haha Znasz moje myśli.. . Hahaha Przyjedź z Nimi wreszcie.
Komentarz
Nauczyciele przede wszystkim maja uczyć, a nie sprawdzać, czy dzieci zaległości z lekcji przerobily w domu.
A wiecie że rodzice i młodzież często szukają szkół z dołu rankingów?
Z klasy mojej gimnazjalistki tylko 2 uczennice chcą iść do tych szkół z tzw górnej półki?
3 dziecko idzie u mnie w ciągu 4 lat do szkoły średniej i w każdym roczniku tak jest że większość wybiera szkoły gdzie jest sa najmniejsze wymagania?
W tych kręgach gdzie ja jestem najwiekszym powodzeniem wśród uczniów i rodziców cieszą się szkoły ponadgimnazjalne gdzie żeby zdać wystarczy chodzić do szkoły, czyli minimum nauki im mniej tym lepiej
O ile przy przedszkolu /szkole podstawowej na decyzję wpływa bliskość do domu pracy itp bo to male dzieci to czym się kierują rodzice starszych dzieci i młodzież ?
Zwłaszcza gdy np w renomowanym czyt w najlepszym LE na 30 miejsc jest 15 chętnych?
Do szkoły branżowej przy tym LE tak samo więcej miejsc niż chętnych?
Kolezanka nauczycielka ze szkoły podstawowej w mieście mówiła że na terenie całego miasta do szkół podstawowych jest co roku o ok 200 dzieci mniej zapisywanych .
Na terenie gminy tej co mieszkam jest 7 szkół podstawowych w jest tylko 1szkola gdzie jest po 2 klasy na roku i to aż po 15_20 uczniów w klasie , 1 szkoła gdzie klasy sa po 11-15 uczniów ,
Reszta szkół to w klasie jest od 0 do 10 osob max każdy uczeń na wagę złota, nauczycieli też brak
Tu każdy nauczyciel jest na wagę każdy który chce tu pracować , aby tylko był ,
Mozna zamknąć te mniejsze szkoly tylko wtedy będzie trzeba dojeżdżać po 15 km lub więcej do szkoły
I jasne dać wolność w wyborze szkół i ich zakladaniu.
Co do rodziców w szkole osobiście jestem przeciwna nie w sensie decyzyjnym, tylko w obecnym kształcie radom rodziców debatujacych na temat wycieczek, skladek na prezenty dla nauczyciela itp bzdur.
Na pierwszym zebraniu RR ustalamy tylko kwotę "klasowego" na art.papiernicze, czy przekąskę na andrzejki/karnawał.
To tak dla ścisłości.
To tak z kilku ostatnich lat.
Na szczęście dogadujemy sie z dyrektorka, to kobieta od nas, więc zna realia.
- Skandaliczna sytuacja z Opola. Jedna z pracujących nauczycielek została zaatakowana przez protestujących z ZNP (słowna agresja i próba wymuszenia wzięcia udziału w strajku). Podczas jej nieobecności obklejono jej biurko i poddano stygmatyzacji
- pisze na swoim twitterze radny Dariusz Matecki.
Aż nie chce mi się wierzyć że tak robią (@jukaa oczywiście nie posądzam Cieni kłamstwo) tylko to się w głowie nie mieści.
Zresztą jutro zbiera się prezydium ZNP i zdecydują co że strajkiem. Może być tak że zakończą.
Znasz moje myśli.. . Hahaha
Przyjedź z Nimi wreszcie.