Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Strajk nauczycieli

17576788081122

Komentarz

  • AB powiedział(a):
    Wg mnie w obecnym systemie dzieci z problemami rozwojowymi albo w ed albo w małych prywatnych szkolach; oba rozwiązania dość kosztowne i trudne do realizacji w małych miejscowościach oddalonych od większych miast... jednak biorąc pod uwagę obowiązek szkolny i nauki powinno być dla nich miejsce i wsparcie w najbliższej szkole. 
    No. Powiedz to jeszcze raz tym Paniom,ktore krzyczą,ze szkola to nie poradnia a miejsce wszystkich odstajacych od "normy" jest w szkolach specjalnych,zeby ich zdolne i bezdysfunkcyjne dzieci nie cierpiały, bo ktos musi sie nad tymi anormalnymi dziecmi pichylac,zwalniają poziom i ich zdolne dzieci tracą
  • I moze nie mylmy orzeczen z opiniami 

  • @Elunia mylisz opinie z orzeczeniami

    Kto wyrzucil dzieci chore,niepelnosprawne ze szkół? Nauczyciele? No chyba nie. A tu znowu ptetensje do szkoly,ze ma durnego szefa
  • edytowano kwietnia 2019
    Elunia powiedział(a):
    @kociara mamy bardzo chore społeczeństwo, większość z dysfunkcjami, a potem czary mary i na studiach przechodzi. 
    Dlaczego dziewczynka na wózku musi mieć lekcje w domu? Dlaczego w szkole nie ma windy i autobus nie jest przystosowany? 
    Jest miła, grzeczna i bardzo zdolna. Nie ma kontaktu z rówieśnikami, dostępu do różnych pracowni. Siedzi w domu, a my zawodzimy jako społeczeństwo czyż nie?

    I nie bij w wysokie tony bo to co wyrabia się z orzeczeniami to jest skandal.
    Opinie wydają poradnie
    Orzeczenia wydają zespoly,w sklad ktorych wchodzą min psycholog,pedagog,lekarz. Spoza szkoly dodam.

    Orzeczen jest kilka typów 
    Dysleksja,dysgrafia,dyskalkulia,dysortografia to opinie,nie orzeczenia

    Orzeczenia to min o potrzebie ksztalcenia specjalnego (min  dla normy intelektualnej i ponizej normy, dla dzieci niepelnosprawnych,dzieci niedowidzacych,niedoslyszacych,o nauczaniu indywidualnym ,o niedostosowaniu spolecznym,zagrożeniu niedostosowaniem społecznym ). Tu są wskazania,ze nauczanie moze byc realizowane w placowkach lub w warunkach szkoły masowej.  Rodzic decyduje,szkola nie ma na to wpływu,ze rodzic nie chce dziecka umiescic w placowce specjalistycznej-a zazwyczaj i tak nie ma tam miejsc,bo ich siec jest bardzo okrojona. 

    Nauczanie indywidualne tylko w domu,nie w szkole. To Zalewska wywalila te dzieci z normalnych placówek.  

    Podobnie utrudnila ed.

    Szkola musi respektowac te dokumenty,w zaden sposób nie moze ich pomijac czy podważać . I jak rodzic przynosi taki dokument, to szkola MUSI zorganizowac proces nauczania wg tych wytycznych. 
    Jesli np rodzic nie chce dziecka upośledzonego umyslowo a sprawnego fizycznie umiescić w szkole specjalnej,to szkola MUSI mu zorganizowac nauczanie w normalnym trybie w swojej placowce. 

    Jeszcze raz powtórzę-szkola musi sobie sama radzić w takich sytuacjach. Musi postępować zgodnie z przepisami,ktore sie ciagle zmieniają,obcina sie klasy specjalistyczne i wszystkie dzieci "problemowe" wrzuca do zwyklych szkół 

    Edit: jesli Ci sie chce to znajdziesz to wszystko w rozporzadzeniach-min o kształceniu specjalnym,nauczaniu indywidualnym,pomocy pp. Niektore informacje w Kominikatach Dyrektora CKE w sprawie dostosowań warunków egzaminow do indywidualnych potrzeb uczniow.
    To dopiero matrix jest
    Podziękowali 1isza
  • Elunia powiedział(a):
    Durny. Ale jesli wejdzie w życie ( a wejdzie) to dopiero będzie dym. Bo ja sobie nie wyobrazam diagnozowac i potem "leczyc" czy leczyc choroby. Oraz prowadzić terapii,podobnie jak nie zdiagnozuję innej choroby,somatycznej i nie wdrożę leczenia 
  • Elunia powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    @Elunia mylisz opinie z orzeczeniami

    Kto wyrzucil dzieci chore,niepelnosprawne ze szkół? Nauczyciele? No chyba nie. A tu znowu ptetensje do szkoly,ze ma durnego szefa
    Ta dziewczynka nigdy nie mogła chodzić do szkoły bo szkoła fizycznie nie była przystosowana. Skoro mogą chodzić dzieci z problemami wymagające wsparcia to dla tej dziewczynki też powinno się przystosować szkołę. Skoro chodzi chłopiec z mutyzmem i lekkim upośledzeniem to dlaczego dziecko słabowidzące nie może?

    No wszyscy równi.

    Za dostosowanie budynku odpowiada organ prowadzący.  Podpowiem-bo kasa. 

    Dzieci niedowidzace i niedoslyszace jak najbardziej mogą,a przynajmniej mogly do 2017 r. Sama takie mialam w szkole. Mialy normalny tryb nauki plus 2 h rewalidacji, xaj wyrownawcze i korekcyjno-kompensacyjne a na egzaminach inne czcionki plus niedoslyszace nie miało części sluchanej na języku. 
  • edytowano kwietnia 2019
    Elunia powiedział(a):
    No dobra ale my rozmawiamy o reformie szkoły chyba. Jedno, dwoje dzieci na klasę ze specjalnymi potrzebami, ale większość klasy???W każdej szkole na jeden egzamin 4 komisje. Chyba coś jest nie tak, albo przez kilka lat tak nam społeczeństwo zaniemogło.

    Na razie to ja widze przede wszystkim zarzuty dotyczace OBECNYCH warunkow.

    Coz...moznaby tez zastanawiać sie,czy "wysyp" autystykow czy aspergerowców to prawdziwy czy to tez "załatwione". 
    Jak zaczynalam prace 20lat temu oczywiscie jako ped specjalny mialam z autystykami sporo do czynienia.  Ale o ZA  niewiele bylo slychac i widać.  Teraz nie ma chyba szkoly, zeby nie bylo w niej  ucznia z ZA.  A bywa i kilku w placowce 
    Podobnie z ADHDowcami...
  • A w czym Wam te wszystkie dys przeszkadzają? Rozumiem jakieś adhd czy inne dzieci rozwalające zajęcia, ale jakieś dysgrafie czy dyskalkulie, które wymagają jakiegoś lekkiego wsparcia czy poprowadzenia?
    Podziękowali 4Aga85 maliwiju Lome formatka
  • @OlaOdPawla ; pewnie chodzi o to że takie dzieci z tymi dys mają
     1 więcej czasu na egzaminie czyli mogą dłużej się zastanowić  lepiej sprawdzić
    2 jak jest dysortografia to nie każdy błąd się liczy ,np. dziecko z opinią może mieć 4 błędy ortograficzne a bez opini 2
    3 dziecku z dysgrafia  czyli z opinią że ma dysgrafie nie obniży się oceny za to że brzydko napisze 
    4 dyslektyk może słuchać audiobooki czy ma więcej czasu na przeczytanie lektury niż dziecko bez opinii
    Czyli mają łatwiej , dzięki tym opiniom mają więcej czasu i mniej błędów jest zaliczanych jako błąd czyli mają lepsze oceny wiecej punktów na egzaminie.
    Nikt nie uważa że te ułatwienia są tylko po to żeby uczeń który ma tę opinię miał wyrównane szansę z uczniem bez opinii -tylko że taki uczeń od razu zabiera miejsca dla uczniów bez opinii , bo może mieć więcej błędów  , jest faworyzowany 
  • edytowano kwietnia 2019
    A mamy wysyp tych opinii bo 
    1 pójdzie z dzieckiem do psychologa pedagoga przestało być wstydem.
    Jeszcze ze 20 lat temu to był wstyd , przecież moje dziecko nie jest głupie-i nie diagnozowalo się ,
    2 no i co to da -rodzice nie widzieli korzyści a wręcz straty - dziecko będzie uważane za niedorozwinięte itp, trzeba jeździć na re terapię, dysgrafik- lekarz też brzydko pisze i nic się nie dzieje , nie musi pracować gdzie trzeba ładnie pisać
    Dysortografia-każdy robi błędy ma więcej czytać korzyści ze słowników i tyle , jak można znać zasady pisowni i nie potrafić ich zastosować, a zresztą polonista nie musi być
    Dyslektyk przecież nie musi czytać książek,  kto się tym przejmował że dziecko ma problem z nauczeniem się czytać ,
    Do pracy na taśmie czy do bycia bardzo dobrym fachowcem kilkadziesiąt lat temu nie trzeba było umieć pisać bez błędów i czytelnie czytać niewiadomo jak plynnie i sprawnie, polecenia instrukcję były pisane prostym językiem, taki zawód jak np rolnik mechanik-nikt nie uwazał że potrzeba jakiejś super wiedzy z polskiego historii czy wosu 
     rodzice nawet nie chcieli opinii orzeczeń tego typu uczeń miał więcej pracować i tyle
    3 za to teraz rodzice sa bardziej swiadomi , chodzenie na terapię to nie wstyd, odkryto że są z tego korzyści , dziecko ma łatwiejsze zadania, oczywiście od fachowców niewiadomo po co zaczęto wymagać wiedzy ogólnej znajomości literatury jeszcze niewiadomo czego,egzaminów uprawnień gdzie na takim egzaminie zawodowym nacisk kładziemy na teorii pisane językiem takim bardziej no nie wiem jak to określić wyszukanym trudnniejszym
    4 a przy okazji rodzice zwyklych leni zobaczyli że da się obejść system, nie wiem jak to określić i załatwią sobie opinię
     i mamy wysyp tych dysfunkcji
  • Znaczy że uważacie że dziecko z orzeczeniem powinno chodzić do szkoły specjalnej?
  • Dziecko z potrzebą kształcenia specjalnego powinno być kształcone specjalnie. Nie musi to być masowa szkoła specjalna. 
  • edytowano kwietnia 2019
    Nie wyobrażam tego sobie, mając doświadczenie w kontakcie z niedosłyszącymi i gluchymi mogę powiedzieć ze szkoły specjalne to ostatecznosc. Znam osoby które je skończyły, które miały okazję zacząć w normalnych szkołach a potem poszły do specjalnej i te które odpoczatku chodziły do zwykłych szkół. Ci pierwsi są nieporadni życiowo, zamykają się na innych a ich życie towarzyskie zamyka się w enklawach, o pracy mówimy raczej w kontekście tzw ośrodków pracy chronionej, Ci którzy mieli okazję chodzić choć trochę do normalnych szkół są dużo bardziej otwarci, radzą sobie czasem lepiej czasem gorzej na rynku pracy, a Ci co w ogóle nie mieli styczności że szkola specjalna nie zwracaja uwagi na swój problem bo żyją normalnie i tu nie chodzi tylko o poziom niedosłuchu bo Ci pierwsi i drudzy mają taki sam, ale o otwieranie się na ludzi. Moje córki obie mają orzeczenie, chodzą do zerówki i drugiej klasy szkoły zwykłej i choc miałam sugestie od pani psycholog że może szkoła integracyjna bo będą zwracać uwagę na jej potrzeby i atmosfera lepsza to nie wyobrażam sobie żeby ktoś mnie zmusił do zmiany szkoły. Obie świetnie sobie radzą, nie rozwalają lekcji, tak owszem mają łatwiej bo będą zwolnione z jednego języka obcego (Chic nie wiem czy z tego skorzystamy bo Z bardzo zainteresowana językami obcymi), bo jest inaczej z częścią słuchową na egzaminach, bo teraz np pan z angielskiego robi Z sprawdziany ze słuchu, dopóki sobie radzi nie będziemy zmieniać formy bo przecież uczy się po to zeby potem radzić sobie w życiu. A lekcje rozwalają całkiem zdrowe dzieci, ale niegrzeczne
    I do orzeczenia trzeba zaświadczenie lekarskie +wytyczne jakie schorzenia i w jakim stopniu umożliwiają kształcenie specjalne więc nie sądzę że tak dużo uczniów ma załatwiane kwity
    Podziękowali 4Laf2011 isza Avq apolonia
  • Agmar powiedział(a):
    Znaczy że uważacie że dziecko z orzeczeniem powinno chodzić do szkoły specjalnej?
    Czytasz że znaczna część osób uważa że tak , i np dziecko ma orzeczenie ze względu na stan zdrowia powinno być w szkole sepcjalnej mimo że jest w miarę sprawne fizycznie i intelektualnie, tak samo takie z  dysfunkcjami takimi jak dysortografia itp , jeszcze troszkę to by .....(nie napiszę co przychodzi mi na myśl)
    @AB bardzo dziękuję za ten wpis że dla takich dzieci powinno być miejsce w szkole publicznej , 
  • Ale watek jest o strajku nauczycieli , i chyba według mnie nauczyciele osiągnęli jeden z zamierzonych celów 
    -mówi się o szkolnictwie ,może po za rozmowami też zaczną się czyny.
    -przecież żeby coś było medialne musi być kontrowersyjne ten protest był,bardzo kontrowersyjny , w niektórych przypadkach aż do przesady, za to są okrągłe stoły debaty o oświacie , 
    I wreszcie  zeuważono że zmiany w szkolnictwie nie są potrzebne już nie za 100 lat oby tylko były i nie na papierze
    Żeby w szkołach było miejce na naukę a nie papierologia, żeby było wsparcie  tym co potrzebują i chcą a nie na siłę chociaż z drugiej strony to dopiero po latach można oceniać czy dobrze czy źle że była ta pomoc wbrew checiom, lub że ktoś odpuścił......
    -w większości szkół była zapewniona opieka dla uczniów to rodzice sami nie wysłali ich do szkół,(przynajmniej w tych szkołach z ktorymi ja mam kontakt)
    -Gminy zapewnialy dowożenie normalnie czyli bus rano był po uczniów ,przynajmniej u nas w gminie 
    Rodzie (a przynajmniej część) uważali że nie ma sensu wysyłać dzieci na zajęcia opiekuńcze jednocześnie wieszajac przyslowiowe psy na nauczycielach że strajkuja i nie ma komu zaopiekować się dziecmi 
    Podziękowali 1kiwi
  • Problem trudny, ale jak pogodzić to, że uczniowie mają prawo do nauki, a jest uczeń, z bardzo dużymi problemami, który przez 2 lata rozwalał każdą lekcję. Bo się czołgał po podłodze, bo nauczyciel nie mógł prowadzić normalnie lekcji zajmując się tylko tym jednym uczniem. Efekt był taki, że uczniowie wszystko robili w domu, na lekcjach w szkole nie było jak. I nie chodzi o to, że ktoś nieco inny, to go zaraz won. I uderzanie w wysokie tony, że mamuśki to coś tam. Ale konkretne problemy jednego dziecka, bardzo poważne, miały wpływ na wszystkich. I nie chodzi o to, by wszystko co inne ma być odsiane, ale to jednak paranoja, że z tak dużymi problemami dziecko chodziło do szkoły.
    Podziękowali 4Skatarzyna E.milia Monira Engi
  • Nowa Dys nijak się ma do inteligencji i bystrosci umyslu.
  • @Agmar dla dzieci naprawdę wysokofunkcjonująch szkoły "zwykłe" są ok. 
    Do specjalnym powinny trafiać te, które rzeczywiście potrzebują. Np. Kajtka sobie w naszej wiejskiej podstawowej nie wyobrażam. Nawet że wspomagającym.
    Podziękowali 1E.milia
  • edytowano kwietnia 2019
    Dokładnie problem jest ogromny @Ania D.  U nas też był taki problem niestety rodzice nie zgodzili się na przeniesienie dziecka , tak że w takiej sytuacji nie tylko szkoły i nauczyciele decydują a głównie rodzice decydują gdzie do jakiej szkoły zapiszą dziecko , a potem problem ma cała klasa 
    Podziękowali 1Ania D.
  • edytowano kwietnia 2019
    myślem, że ze wszystkimi dys-, decyzja o sposobie postępowania powinna zależeć wyłącznie od szkoły, niezależnie od jakichkolwiek opinii i orzeczeń.


  • Dorota powiedział(a):
    Nowa Dys nijak się ma do inteligencji i bystrosci umyslu.
    Ja to wiem , ale większość uważa że jednak ma się.


    Podziękowali 1kiwi
  • Ja znam tylko z przedszkola przypadek, co nauczycielką codziennie miała straszne problemy z jednym chłopcem. Czasami musiały we dwie go trzymać, żeby innym albo sobie krzywdy nie zrobił. Rodzice nie widzieli problemu, bez zgody rodziców ciężko cokolwiek zrobić. Przyszła jakaś komisja oglądać jego zachowanie w przedszkolu. Potem to się dziwnie skończyło, bo chłopiec zniknął. Dyrektorka się bała, że albo się zabił w gospodarstwie, bo miał naprawdę dziwne pomysły, albo ktoś go nawet zabił , może w samoobronie, bo był bardzo agresywny. Był w 6 - latkach, czyli jest obowiązek szkolny, szukała go w placówkach w całym rejonie, potem w Polsce. W końcu zgłosiła na policję, bo rodzice dalej mieszkali w naszej wsi, dziecka od kilku miesięcy nie ma i nikt nic nie wie, rodzice unikali kontaktów. Okazało się, że jest u rodziny na południu Polski.
    Podziękowali 1nowa
  • edytowano kwietnia 2019
    zostaliśmy, przez postęp i cywilizację, wepchnięci w gorset różnorakich przepisów i procedur,
    co oczywiście jest durne, bo jak coś (przepis) jest do wszystkiego, to jest do niczego;

    np. w szkołach wiejskich, przynajmniej w mojej okolicy, nie funkcjonują kółka zainteresowań, bo odwóz nie pozwala - gdyby ten odwóz był w gestii rodziców i można było wziąc 5-tkę dzieciaków do auta,  byłoby łatwiej.
  • Pioszo54 powiedział(a):
    zostaliśmy, przez postęp i cywilizację, wepchnięci w gorset różnorakich przepisów i procedur,
    co oczywiście jest durne, bo jak coś (przepis) jest do wszystkiego, to jest do niczego;

    np. w szkołach wiejskich, przynajmniej w mojej okolicy, nie funkcjonują kółka zainteresowań, bo odwóz nie pozwala - gdyby ten odwóz był w gestii rodziców i można było wziąc 5-tkę dzieciaków do auta,  byłoby łatwiej.
    Tylko rodzice nie zawsze mogą dowieźć te dziecko bo np. pracują lub nie mają auta , dziecko zawsze może zostać na zajęcia dodatkowe jeśli rodzice odbiorą a że rodzice nie mogą odbierać to nie ma tych zajęć , 
  • edytowano kwietnia 2019
    wystarczyłby jeden rodzic, czy nauczyciel z autem  + zrzutka rodziców
  • Przykład od nas ze wsi jest 3 uczniów chodzą do tej samej szkoły , klasy mieszkają od siebie tak ze 100 metrów - każdego oddzielne rodzic wozi i przywodzi do szkoły , ba nawet nie chodzą do siebie spotykają się tylko w szkole , oczywiście rodziny nie są zwasnione czy coś 

    To do tego że jeden rodzic mógłby zabrać wszystkie dzieci , 
    A co do nauczyciela chyba są jakieś procedury że nie bardzo może prywatnym autem wozić
  • Mój kolega wuefista sam odwoził dzieci po zajęciach i miał problem. Teraz żaden nauczyciel tego nie zrobi. 
    Podziękowali 1nowa
  • No ale się nie da bo przepisy zabraniają.  Przynajmniej oficjallnie się nie da. 
    We Fryburgu ( miasto 40 tys) funkcjonował Pedibus. Rodzice z dalszych okolic szkoły robili dyżury w zaprowadzaniu mlodszych dzieci do szkoły  ( tam obowiązek szkolny jest od 4,5 rz). Były specjalne przystanki i tam rodzic o określonej godzinie czekał na dzieci a potem odprowadzal w to miejsce dziecko. Tak samo było z dojazdami na wycieczki, ogniska itp po prostu pytali który rodzic może i ile dzieci włoży do samochodu.
  • @Pioszo54 , niestety mieszkamy w Polsce i ten pomysł nie przejdzie :wink:  brak podstawy prawnej - dla odbioru i odwozu dziecka przez nauczyciela, dla wykorzystania prywatnego auta, dla zrobienia zrzutki na benzynę. a jeszcze trzeba by było podatek odprowadzić od tej zrzutki bo to zysk dla nauczyciela.

    podobnie jest już w przedszkolach: od dwóch lat kuratorium publikuje we wrześniu uprzejmy list do rodziców, że składki na artykuły plastyczne nie powinny być zbierane w placówka i żeby ich nie płacić bo przedszkole jest utrzymywane przez organ prowadzący, który wszystko kupi. 
    a rzeczywistość pokazuje, że jak rodzic nie zapłaci to nic nie będzie bo gmina ledwie daje radę zapewnić materiały biurowe dla dyrektora i intendenta (papier, tonery do drukarki etc).


    Podziękowali 2beatak Ewasz
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.