Nie sądzę. Będzie skrupulatne sprawdzanie "co zrobiła szkoła, żeby do tego nie doszło", gdzie byl nauczyciel dyżurujący i dlaczego nie rzucił się zasłonić ucznia własną piersią.
Nie sądzę. Będzie skrupulatne sprawdzanie "co zrobiła szkoła, żeby do tego nie doszło", gdzie byl nauczyciel dyżurujący i dlaczego nie rzucił się zasłonić ucznia własną piersią, przyjmując na siebie nóż.
Nie sądzę. Będzie skrupulatne sprawdzanie "co zrobiła szkoła, żeby do tego nie doszło", gdzie byl nauczyciel dyżurujący i dlaczego nie rzucił się zasłonić ucznia własną piersią.
Dokładnie tak. Nigdy, w żadnej tego typu sytuacji nie pytano o rodziców, wychowanie, sposoby zaradzenia chamskim zachowaniom przez sam dom...
Mnie jako żywo interesuje jak to się stało, że on z domu wychodzi z nożem w plecaku szkolnym. Serio , gdzie rodzice i kontrola agresywnego i po przejściach i stale jednak coś u syna. A rodzice żadnej kontroli.?? On z domu z tym wyszedł przecież. Gdzie rodzice??
Dokładnie. Ale pytanie, które padnie to pewnie - gdzie byli nauczyciele? Co zrobiła szkoła?
On nie musiał wyjść z domu z nożem , jego raczej nikt nie prowadzal za rękę do szkoły , rodzice mogli być w pracy Ja jak jechalam na noc do pracy czy na rano dzieci same się szzykowaly do szkoły , nie bylam wstanie sprawdzić co ze sobą biorą bo jak jeśli mnie nie ma w domu tylko jestem kilkanaście kilometrów dalej
On nie musiał wyjść z domu z nożem , jego raczej nikt nie prowadzal za rękę do szkoły , rodzice mogli być w pracy Ja jak jechalam na noc do pracy czy na rano dzieci same się szzykowaly do szkoły , nie bylam wstanie sprawdzić co ze sobą biorą bo jak jeśli mnie nie ma w domu tylko jestem kilkanaście kilometrów dalej
Pełna zgoda Tylko popatrz na odwrocenie proporcji - rodzice mieli prawo nie zauważć, nie wiedzieć itp za to szkoła ma obowiązek!obowiązek zapobiegać i nie dopuscić do takiej sytuacji. Według niemal wszystkich-urzędników, prokuratury, kuratorium, ministerstwa
To jest chore, że przerzuca się odpowiedzialność na szkołę kompletnie pomijając inne sfery życia ucznia.
Pełna zgoda Tylko popatrz na odwrocenie proporcji - rodzice mieli prawo nie zauważć, nie wiedzieć itp za to szkoła ma obowiązek!obowiązek zapobiegać i nie dopuscić do takiej sytuacji. Według niemal wszystkich-urzędników, prokuratury, kuratorium, ministerstwa
To jest chore, że przerzuca się odpowiedzialność na szkołę kompletnie pomijając inne sfery życia ucznia.
Dokładnie to jest chore ,tu odpowiedzialnosc nie jest szkoły bo NAUCZYCIEL nie ma prawa zrobić rewizji ,nie ma prawa na żadne radykalne działania RODZICE muszą wysłać do szkoły bo jest obowiązek bo musi mieć jakąś opiekę A DLA TAKICH uczniów nie ma miejsca w szkole specjalnej bo są zbyt zdrowi , są problemy okresowo itd niekwalifikuja się zwyczajne , zresztą tego typu placówek nie ma prawie
Wiecie co najgorsze w tym jest że on dorosnie będzie musiał pójść do zwykłego zakładu pracy , złoży rodzinę bedzie miał dzieci ....nie ma jakiegoś rejestru kto może wziąć ślub , U nas był chłopak z zaburzeniami skończył szkołę super zarabiał ożenił się zaczęły się problemy 2 dzieci rozwód , zajechał odwiedzić i zakupy na święta zeby zrobić , rano jej głowę w reklamowce pod sklepem znaleziono , on powiesił się , dziecmi zajmują się jej rodzice jeden syn pije pali ciągle burdy w szkole, ma jakieś zaburzenia opinię czy coś chodził z moją córką do klasy , drugi mega zdolny olimpijczyk rekordzista szkoły
Aha , no i czytam w necie o narkotykach i długu i od razu ataku z nożem , podobno za długi z tym związane.
Komentujący optują za karą śmierci. Albo dożywociem.
Chłopak był postrachem szkoły.
Dla mnie LOL. Szok i nie wiem co jeszcze.
A mnie to nie dziwi. Gdy jeszcze pracowałam w gimnazjum, uczeń o podobnym zachowaniu też był postrachem. Wywalić się go nie dało, dopóki nie zaatakował nożem nauczyciela. Ale nawet wtedy matka nie chciała zabrać jego dokumentów i ...nasłała na szkołę kuratorium. Odbyła się kontrola, która trwała miesiąc. Okazało się, że szkoła wypełniła wszystkie możliwe obowiązki wobec tego ucznia i ze strony szkoły nie było uchybień. Dopiero wtedy, po miesiącu, został usunięty.
A co to są specjalne ośrodki wychowawcze? Może tam powinni trafiać zdrowi, ale zaburzeni?
Tylko tych ośrodków jest jak na lekarstwo , i tu trafiają zdrowi nie z zaburzeniami tylko zdemoralizowani , nie z zaburzeniami lekkimi nie z okresowo nasilajacymi się problemami . Te osrodki to coś jak poprawczak Jak ktoś ma zaburzenia psychiczne NIE jest zdrowy , czasem jest szansa że będzie , ale NIE JEST ZDROWY , często bardzo dobrze się maskuje, uwierz mi wiem co piszę
Nie chcę nikomu ujmować ale okazuje się, że psycho i terapeuci są jednak dla zdrowych ale trochę źle czujących się ludzi którzy chcieli by się poczuć trochę lepiej a dla realnie zaburzonych jednostek nie ma nic ..bo muszą łaskawie zgodzić się na leczenie ..albo musimy poczekać aż komuś obetną głowę
Zgadzam się, że uczniowie z problemami emocjonalnymi nie powinni chodzić do masowych szkół, zgadzam się i jako rodzić i jako nauczyciel (choć w zawodzie nie pracowałam długo). Zgadzam się, że jak ktoś jest nieprzystosowany, to nie wolno narażać bezpieczeństwa innych dzieci i lekceważyć ich praw w imię źle pojętej równości i tolerancji. Zgadzam się, że rodzice takiego dziecka powinni to zrozumieć i zaakceptować. Nawet dla samego dziecka lepiej jest w takiej sytuacji znaleźć się w środowisku,które ma narzędzia, by mu pomóc a nawet jeśli nie pomóc, to chociaż zabezpieczyć.
Dlatego po wypróbowaniu wielu rozwiązań,kilkukrotnych zmianach szkół masowych, w końcu zdecydowaliśmy, że w drugiej klasie gimnazjum córka trafiła do MOS u Sióstr Opatrzności Bozej w Przemyślu, potem do MOS w Piasecznie. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że dobrze postąpiłam, ale wiecie co było najsmutniejsze? To jak naszą decyzję ocenili ludzie. No jak tak można "oddać" dziecko? I to jeszcze adoptowane, które już raz doświadczyło rozstania. Nawet jeśli ona dzisiaj nadal błądzi, to z pewnością nie jest złodziejką, narkomanką ani prostytutką. Ale nie dla wszystkich było to równie oczywiste.
Nic nie wiemy o rodzicach tego chłopaka, ale wcale nie musieli mieć lekko. Może i ojciec nie raz chciał wziąć za fraki, ale nie wolno, bo zaraz policja przyjedzie i okaże się, że to wcale nie syn bandyta, tylko tata. A już na pewno syn ma prawo taki być, skoro ojciec każe. I tak to... Skandynawska teoria, że dziecko zawsze jest tylko dobre, a jak źle robi, to zawsze w 100% odpowiada za to rodzic, bo nie wychował. Czesto nie wychował, bo mu system zabronił.
Niestety znaczna część " zaburzeń" u dzieci i młodzieży jest pokłosiem bezstresowego wychowania i nazywania przemocą kar fizycznych wobec dzieci. Dzieciakowi nie można dać klapsa to dzieciak może rzucić się na ciebie z nożem. Całe wieki wychowanie z pomocą kar cielesnych które zaleca nawet Biblia sprawdzało się to trzeba było to zmienić...
A co może zrobić szkoła, gdy dziecko (nawet to małe) stosuje przemoc wobec innych dzieci czy nauczyciela? Wezwać rodziców, ewentualnie odesłać do ppp. A tam już powód w rodzinie znajdą. Na długo zapamiętam pewną konsultację psychiatryczną, na której usiłowaliśmy przekonać lekarkę, że córka naprawdę potrzebuje leków, choć sama zainteresowana absolutnie nie widziała takiej potrzeby. Pani doktor wskazała palcem na obecne w gabinecie nasze młodsze niepełnosprawne dziecko (zapewne zakładając, że on nic nie rozumie) i zapytała: "to po co było wam jeszcze to dziecko?". No jasne, 13-latka sika na dywan, kradnie, nęka emocjonalnie kolegów i wchodzi do męskiej toalety, dlatego że ma rodzeństwo. Leków nie potrzeba, wystarczy z dzieckiem rozmawiać.
Serio, takie błędne koło. Dlatego nie tylko rodzinie ofiary ale i rodzicom sprawcy i szkole współczuję, bo teraz będzie polowanie na czarownice zamiast poważnej debaty o wychowaniu i zapobieganiu postawom antyspołecznym
A ja się jednak wypowiem - że nie popieram sytuowania ich z założenia w systemie wychowania, ponieważ wierzę w wychowanie z szacunkiem do dziecka. Trudno pogodzić jedno z drugim. Tak samo jednak nie popieram wyciągania konsekwencji od rodziców, gdy do takiej sytuacji doszło w emocjach. Martwią mnie za to kierunki w wychowaniu, które sugerują naukę zachowań społecznych wyłącznie w wyniku konsekwencji naturalnych, bo w wielu sytuacjach to po prostu nie wystarcza. Zresztą jestem fanką "pozytywnej dyscypliny", aczkolwiek nie bezkrytyczną.
tylko te dzieci które są w bardzo lekkim stopniu zaburzone po mimo stwierdzonych problemów potrafią funkcjonować przez miesiące normalnie nie stwarzając większego zagrożenia od dzieci zdrowych , ba często są bardziej grzeczne tylko mają napady nie wiem jak to nazwać wybuchy ? raz na jakiś czas . I gdzie umieścić takie dziecko? zwłaszcza że ono musi potem żyć pracować w społeczeństwie , nie ma miejsca dla takich dzieci w szkołach specjalnych bo w tego typu placówkach ich stan się pogorszy , w zwykłych szkołach też nie bo są zagrożeniem , potem jak są dorośli nikt nie chce zatrudnić bo jest ciężka komunikacja z takim kimś , na rentę są za zdrowi ....noż co zrobić żeby było dobrze dla WSZYSTKICH , żeby było miejsce dla takich a tego nie ma .
@nowa, myślę, że dzieci, które mają czasem wybuchy, spokojnie w szkołach masowych się zmieszczą. Co innego gdy takie zachowania są cykliczne i mierzą w dobro innych dzieci, sytuacja się zapętla, itp. Dzieci z niewielkimi problemami w zachowaniu mogą naprawdę fajnie integrować się z grupą, jeśli ta grupa jest mądrze prowadzona a rodzice mają dobrą wolę.
Na trening z moim synem chodzi własnie taki chłopak; na oko nadpobudliwy, impulsywny. Raz z daleka widziałam jak przygwoździł mojego Kubę do ziemi, ale też trener od razu interweniował, w innych sytuacjach też widziałam, że próbuje go jakoś ustawić w grupie i wykorzystać nadprogramową energię. Minęło pół roku od kiedy dołaczył do zespołu i wszystko się ustabilizowało, w dodatku chłopak jest świetnym obrońcą, nauczył się współpracować z drużyną na boisku i poza nim. Cieszę się, że nikt z rodziców nie podniósł rabanu i dzieciak dostał szansę. Co nie znaczy, że gdyby przychodził na treningi ze scyzorykiem, nikt by nie zareagował. Wtedy pewnie należałoby pomyśleć raczej o terapii niż o sporcie.
tylko te wybuchy są różne tzn niech będzie raz na jakiś czas ale zechce kolegę wywalić przez okno np, czy rzuci się z jakimś niebezpiecznym narzędziem nie musi to być nóż mogą być nożyczki cyrkiel na kogoś nie zawsze nauczyciel zdąży zareagować , wszyscy niby wiedzą że jest do tego zdolny , mają papiery ale nie ma problemów miesiąc,dwa trzy cztery.......e tam jakiś nawiedzony ktoś pisał przestają być czujni i co wtedy? jak nastąpi wybuch? co zrobić w takiej sytuacji ?
@nowa, nie wiem, nie umiem odpowiedzieć... To już pytanie do psychiatrów gdzie jest ta granica, za którą dziecko (czy człowiek dorosły) stanowi zagrożenie. I myślę, że mamy duży problem z dookreśleniem tych spraw, podobnie jak z tym kto odpowiada za to, że nie były one dookreślone.
@Malgorzata , ale co kolejna? Możesz rozwinąć co dokładnie mi zarzucasz? Trudno mi się odnieść, bo nie zrozumiałam twojego posta. Choć wniosek, że moją wypowiedzią przyczyniam się do ataków nożowników w szkołach uważam za bezpodstawne oskarżenie.
@Malgorzata , ale co kolejna? Możesz rozwinąć co dokładnie mi zarzucasz? Trudno mi się odnieść, bo nie zrozumiałam twojego posta. Choć wniosek, że moją wypowiedzią przyczyniam się do ataków nożowników w szkołach uważam za bezpodstawne oskarżenie.
Nie dogadamy się. Mam zdrowe dzieci .
A to szkoda. I bardzo mi przykro, że mama dzieci zdrowych nie jest w stanie dogadać się z mamą dzieci "z problemami". Bo odbieram to jako wykluczenie, którego doświadczałam już w wielu różnych sytuacjach. Zupełnie niezasłużone.
Gdybyś jednak chciała podyskutować, to zdrowe dzieci też mam. Dwa na dwa.
Nie stosuj na mnie szantażu emocjonalnego, serio. Nie robi to na mnie wrażenia.
Przypominam, że ja jestem właśnie tą mamą, która swoje trudne dziecko zabrała z ogólnodostępnej szkoły. Nie ten chłopiec do bicia. Choć chęć przywalenia komuś w kontekście ostatniej sprawy medialnej rozumiem. Tylko właśnie o tym rozmawiamy między innymi, by uczyć dzieci i samemu nie przywalać innym, wbrew ochocie. Nazwij to co piszę szantażem, zresztą jakkolwiek. A potem na spokojnie zastanów się dlaczego mnie zaatakowałaś i czy na pewno słusznie. Tyle ode mnie, więcej ciągnąć nie będę, bo nie po to się wypowiadałam, by doszło do kłótni. Jakkolwiek nie mam poczucia, żebym ją sprowokowała.
A jeśli ktoś chce normalnego środowiska to w nim panują ogólnodostępne zasady , i jeśli chce się z tego korzystać to na tych samych prawach co wszyscy , równo. W końcu na tym ma polegać ta słynna integracja. Tylko w praktyce okazuje się, że owszem normalne środowisko tak , ale egzaminy dłuższe czasowo żeby zdać, fura orzeczeń o tym czy tamtym, i zaburzeń takich czy śmakich. A potem jak komuś normalnemu się oberwie w akcie furii , to zrozum bo on ona ma zaburzenie. Ale do normalnego środowiska chcą i cisną a i tak okazuje się to na końcu fiaskiem.
Sorry , ulało mi się, bo to moje dzieci będą i bywają tymi , które są tymi m,które mają to znosić. A w imię czego?? A jak ktoś im krzywdę zrobi ?? A jak to później wytłumaczyć?? Że co , on chory ale do normalnej szkoły chodzi To skoro chodzi to normalne zasady jak wszyscy a nie fory.
Tylko że nie każdy się pcha do tego "normalnego środowiska "uwierz mi , często to te normalne środowisko wymaga żeby taki z problemami był w nim nie dając innej możliwości, czy nauki czy pracy. Te normalne środowisko nie chce utrzymanie nierentownych zakładów pracy TYLKO po to żeby takie osoby miały gdzie pracować, te normalne środowisko wymaga pracy od tych osób bo mogą pod warunkiem że stworzy się odpowiednie warunki do pracy. To te normalne środowisko wymaga żeby taki uczył się bo to często jest bardzo zdolny ma osiągnięcia ale musi mieć odpowiednie warunki Dla tych osób czy dzieci czy dorosłych nie ma miejsca ani w środowisku osób z zaburzeniami ani wśród osób zdrowych , a wybór jest albo zwykła szkola albo szkoła specjalna nie ma nic po środku Wyobraźcie sobie co będzie za lat kilka....
Bo tych zdrowych dzieci będzie bardzo i coraz trudniej będzie założyć własną rodzinę żeby oboje małżonkowie byli bez zaburzeń , a rodzice chorzy to wieksza szansa na chore dzieci
Ja już sobie wyobrażam co będzie za kilka lat, ta mniejszością będą dzieci zdrowe. Szkoły i system nadal będzie funkcjonował jak funkcjonuje z wysokimi subwencjami dla zaburzonych, rodzice zdrowych będą szukać alternatywy, aby ochronić swoje dzieci .
Beda powstawac szkoly prywatne dla tej mniejszosci - tyle w kwestii integracji dzieci "zaburzonych" ze zdrowymi
Może to,co napiszę bedzie niepopularne,ale z mojego doświadczenia wynika,ze jednostki typowo atypowe( mowa o zaburzeniach osobowości, neurotypiach itp) to marginalny margines. Znakomita większość problemów dotyczy dzieci,potem nastolatków wobec których rodzice byli albo wybitnie wymagajacy albo wybitnie osłaniający,wyręczajacy itp,traktujący każdy normalny gest( wymagania,dyscyplina, wymaganie dostosowania się do norm współżycia społecznego, obowiazku,konsekwencje,kary/nagrody itp)jako zamach na psychikę ich dziecka,grożący załamaniem nerwowym i patologicznością i niedostosowaniem,wymuszajacych na ogóle specjalnego traktowania ich dziecka. Jednostki niedostosowane,zaburzone,psychotyczne itp to zawsze jakis promil społeczeństwa. Ale bardzo niewielki w porównaniu do tych,ktore są niejako wytworem błędów wychowawczych czy systemowych
Tez tak mysle, tylko wg mnie jednak przewaga dzieci zdemoralizowanych i nieprzystosowanych jest tego drugiego typu rodziców. Przy nadmiernie surowych i wymagajacych rodzicach kluczowe jest czy dziecko czuje sie kochane.
Komentarz
Ale pytanie, które padnie to pewnie - gdzie byli nauczyciele? Co zrobiła szkoła?
Ja jak jechalam na noc do pracy czy na rano dzieci same się szzykowaly do szkoły , nie bylam wstanie sprawdzić co ze sobą biorą bo jak jeśli mnie nie ma w domu tylko jestem kilkanaście kilometrów dalej
Tylko popatrz na odwrocenie proporcji - rodzice mieli prawo nie zauważć, nie wiedzieć itp za to szkoła ma obowiązek!obowiązek zapobiegać i nie dopuscić do takiej sytuacji. Według niemal wszystkich-urzędników, prokuratury, kuratorium, ministerstwa
To jest chore, że przerzuca się odpowiedzialność na szkołę kompletnie pomijając inne sfery życia ucznia.
NAUCZYCIEL nie ma prawa zrobić rewizji ,nie ma prawa na żadne radykalne działania
RODZICE muszą wysłać do szkoły bo jest obowiązek bo musi mieć jakąś opiekę
A DLA TAKICH uczniów nie ma miejsca w szkole specjalnej bo są zbyt zdrowi , są problemy okresowo itd niekwalifikuja się zwyczajne , zresztą tego typu placówek nie ma prawie
U nas był chłopak z zaburzeniami skończył szkołę super zarabiał ożenił się zaczęły się problemy 2 dzieci rozwód , zajechał odwiedzić i zakupy na święta zeby zrobić , rano jej głowę w reklamowce pod sklepem znaleziono , on powiesił się , dziecmi zajmują się jej rodzice jeden syn pije pali ciągle burdy w szkole, ma jakieś zaburzenia opinię czy coś chodził z moją córką do klasy , drugi mega zdolny olimpijczyk rekordzista szkoły
Te osrodki to coś jak poprawczak
Jak ktoś ma zaburzenia psychiczne NIE jest zdrowy , czasem jest szansa że będzie , ale NIE JEST ZDROWY , często bardzo dobrze się maskuje, uwierz mi wiem co piszę
a dla realnie zaburzonych jednostek nie ma nic ..bo muszą łaskawie zgodzić się na leczenie ..albo musimy poczekać aż komuś obetną głowę
co zrobić w takiej sytuacji ?
Te normalne środowisko nie chce utrzymanie nierentownych zakładów pracy TYLKO po to żeby takie osoby miały gdzie pracować, te normalne środowisko wymaga pracy od tych osób bo mogą pod warunkiem że stworzy się odpowiednie warunki do pracy.
To te normalne środowisko wymaga żeby taki uczył się bo to często jest bardzo zdolny ma osiągnięcia ale musi mieć odpowiednie warunki
Dla tych osób czy dzieci czy dorosłych nie ma miejsca ani w środowisku osób z zaburzeniami ani wśród osób zdrowych , a wybór jest albo zwykła szkola albo szkoła specjalna nie ma nic po środku
Wyobraźcie sobie co będzie za lat kilka....
Znakomita większość problemów dotyczy dzieci,potem nastolatków wobec których rodzice byli albo wybitnie wymagajacy albo wybitnie osłaniający,wyręczajacy itp,traktujący każdy normalny gest( wymagania,dyscyplina, wymaganie dostosowania się do norm współżycia społecznego, obowiazku,konsekwencje,kary/nagrody itp)jako zamach na psychikę ich dziecka,grożący załamaniem nerwowym i patologicznością i niedostosowaniem,wymuszajacych na ogóle specjalnego traktowania ich dziecka.
Jednostki niedostosowane,zaburzone,psychotyczne itp to zawsze jakis promil społeczeństwa. Ale bardzo niewielki w porównaniu do tych,ktore są niejako wytworem błędów wychowawczych czy systemowych