Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Strajk nauczycieli

194959799100122

Komentarz

  • U mnie w szkole 50 nadgodzin w miesiącu dla anglistów i matematyków to była norma w zeszłym roku - braki kadrowe.
    Do wychowawstwa można jak najbardziej zmusić nauczyciela. Dostajesz polecenie służbowe, wypowiedziane np: proszę przyzwyczaić się do myśli o wychowawstwie i po wszystkim. 
    Ja (nauczyciel) identyfikuję się nie tyle z placówką, co z uczniami z mojej klasy wychowawczej. Dobrze jest, kiedy wychowawca jest codziennie w danej szkole. Dla dzieciaków to ważne. 
    Podziękowali 2beatak nowa

  • Aneczka08 powiedział(a):
    40 h masz ma etat 18tu godz tablicowyvh. Jak beirzesz wiecej tablicowych to ci tych drugich nie ubywa a przybywa. 1,5 etatu to wiecej godzin niz 1 etat.proste.
    Beatak uczy angielskiego, a nie matematyki :D
  • "Ilu znasz dr zaangażowanych w pracę naukową z dziedziny dydaktyki i czynnych zawodowo w szkole? Z iloma współpracowałas? Pisałaś artykuły i brałaś udział w konferencjach? Byłaś na wizytacjach w szkole i organizowałas praktyki dla studentow? Rozwijałas możliwości w kołach naukowych i podczas współpracy z IBE ?"
    --------------
    I za to wszystko nauczyciel ma więcej zarabiać? Przecież te ww czynności nie polegają na uczeniu kogoś czegoś, np. pisanie artykułów, udział w konferencjach, organizowanie praktyk. 
    Podziękowali 1Gosia5
  • Ja tam twierdze ze wazniejsze jest podejscie do ucznia, zinteresowanie go przedmiotem niz doktorat. Naprawde zeby uczyc w SP czy LO doktorat nie jest potrzebny.
  • Płaca powinna być za pracę, a nie za tytuły naukowe.
    Podziękowali 2Gosia5 isza
  • @Dorotak, wiem, że nie odpowiem sensownie, doktoratu nie mam i mało ludzi znam i nie wiem, co to IBE. Ale spróbuję.
    Zgadzam się, że awans jest bez sensu. Większość papierów można do kosza wrzucić. Te doktoraty z resztą też. U nauczyciela ważna jest, owszem, wiedza, ale bez pasji i talentu daleko nie zajedzie. Wypali się i innych zniechęci. Niektórzy, jak czytam, są na starcie mocno sfrustrowani. Nie wróży to dobrze. 
  • Bea powiedział(a):
    Z drugiej strony każdy dziś może być nauczycielem i każdy może póki co w takim systemie pracować. 
    Zatem kto zazdrości niech odzie do szkoły.
    Ja chwilowo dziękuję. Wolę tu, gdzie jestem. Może jak mi dzieci odrosną  :D
    Zależy gdzie. U nas ja chcę i pracy nie ma.
  • OlaN. powiedział(a):
    Bea powiedział(a):
    Z drugiej strony każdy dziś może być nauczycielem i każdy może póki co w takim systemie pracować. 
    Zatem kto zazdrości niech odzie do szkoły.
    Ja chwilowo dziękuję. Wolę tu, gdzie jestem. Może jak mi dzieci odrosną  :D
    Zależy gdzie. U nas ja chcę i pracy nie ma.
    Gdzie?
  • edytowano sierpień 2019
    Wiecie co, problem przeludnienia w szkołach jest dla mnie trudny do pojęcia. Tzn. wiem, że jest, moje dzieci też chodziły na dwie zmiany a szkoła pęka w szwach, ale przecież obecny wyż to jest nic w porównaniu z wyżem moich roczników. Sprawdziłam sobie zresztą, że w tej samej szkole podstawowej w latach '90 było o połowę więcej uczniów!
    Za moich czasów licea też były czteroletnie, w tych samych budynkach, i jakoś nikt się nie łapał za głowę.
    Fakt, że wtedy też się uczyliśmy na dwie zmiany, a klasy miały nieraz po 36-37 osób. 
    Oczywiście fajnie by było, żeby teraz nasze dzieci miały lepiej, ale akurat ta reforma chyba nie wpływa jakoś drastycznie na przeludnienie w szkołach, bo przecież sumarycznie uczniów nie przybywa, a wygaszane gimnazja przekształcają się z powrotem w podstawówki? Czy się mylę?

    Podziękowali 2joachm1 Odrobinka
  • Bagata powiedział(a):
    Wiecie co, problem przeludnienia w szkołach jest dla mnie trudny do pojęcia. Tzn. wiem, że jest, moje dzieci też chodziły na dwie zmiany a szkoła pęka w szwach, ale przecież obecny wyż to jest nic w porównaniu z wyżem moich roczników. Sprawdziłam sobie zresztą, że w tej samej szkole podstawowej w latach '90 było o połowę więcej uczniów!
    Za moich czasów licea też były czteroletnie, w tych samych budynkach, i jakoś nikt się nie łapał za głowę.
    Fakt, że wtedy też się uczyliśmy na dwie zmiany, a klasy miały nieraz po 36-37 osób. 
    Oczywiście fajnie by było, żeby teraz nasze dzieci miały lepiej, ale akurat ta reforma chyba nie wpływa jakoś drastycznie na przeludnienie w szkołach, bo przecież sumarycznie uczniów nie przybywa, a wygaszane gimnazja przekształcają się z powrotem w podstawówki? Czy się mylę?

    Moim zdaniem się mylisz, bo piszesz o szkolach podstawowych, a główny problem dotyczy liceów.  W moim nigdy nie było 13 klas pierwszych, z co najmniej 34 uczniami w kazdej. Nigdy tez lekcje nie trwały do 16 35, a teraz będą (wiem, dla wielu to nie problem, ale dla licealistów z rozszerzeniami i dojezdzajacymi z daleka juz tak)  Mamy w szkole 7 klas pierwszych więcej niż zazwyczaj i samo ułożenie planu trwało miesiąc i dyrekcja modli się, by tak pozostało, jak jest. Nie ma sal; trzeba było zlikwidować czytelnię,  by zrobić jedną z nich, a to i tak za mało. Problemem jest też stołówka, która nie pomieści wszystkich,  a w mojej szkole obiady je większość uczniów, bo siedzą w niej 7-8 godzin, a dodatkowo obiady mamy pyszne. W innych gdańskich  liceach jest podobnie; w każdym tych klas pierwszych powstalo o kilka więcej.
    W moim już w zeszłym roku była jedna klasa pierwsza więcej niż zazwyczaj i było to odczuwalne. Nie wyobrażam sobie tego roku.
  • Ale ja też chodziłam do liceum. Czteroletniego. Rzeczywiście lekcje były czasem do 16 albo 17, a stołówki nie było w ogóle.
    Podziękowali 3Monira Skatarzyna ewap
  • Bagata powiedział(a):
    Ale ja też chodziłam do liceum. Czteroletniego. Rzeczywiście lekcje były czasem do 16 albo 17, a stołówki nie było w ogóle.
    Ok, ale co to zmienia co do kwestii przeludnienia w liceach, które jest faktem? Ja tez chodziłam do czteroletniego i tez nie było stołówki,  ale jednak nie było tylu klas, choć uczęszczałam do obleganej  szkoły w wielkim mieście.  Nie było, bo nikt nie wpadł wtedy na pomysł upychania dwóch roczników w jednej szkole. A teraz tak jest i zaczynam się zastanawiać, jak można tego nie rozumieć. 
  • beatak powiedział(a):
    [...] jednak nie było tylu klas, choć uczęszczałam do obleganej  szkoły w wielkim mieście.  Nie było, bo nikt nie wpadł wtedy na pomysł upychania dwóch roczników w jednej szkole. A teraz tak jest i zaczynam się zastanawiać, jak można tego nie rozumieć. 

    No właśnie nie rozumiem. I wtedy i teraz mamy w liceach uczniów z czterech roczników, gdzie jest różnica? 
  • Różnica jest taka,  że w tej chwili w klasach pierwszych masz dwa roczniki,  bo do tej klasy zostali przyjęci absolwenci gimnazjów i 8-letnich klas podstawowych. Klas pierwszych jest zatem więcej niż normalnie i to powoduje tłok.  W chwili obecnej. 
    W mojej szkole, zamiast 6 klas pierwszych,  stworzono 13. Czy widzisz różnicę? Dla zobrazowania: to około 245 osób w szkole więcej niż rok temu. Szkoły nie są  z gumy i nowych klas nie da się dobudowac; co najwyżej kombinować, tak jak u nas z wydłużonym planem, likwidacją czytelni czy pomieszczeń gospodarczych.
  • Ale ja nie porównuję tego roku szkolnego i zeszłego, bo to jest jasne, że jest więcej uczniów. Ja porównuję stan obecny z tym sprzed lat, kiedy w tych samych budynkach uczyły się także cztery roczniki uczniów z maksymalnego wyżu demograficznego.
    Podziękowali 1Bambidu
  • edytowano sierpień 2019
    W roku 1980 urodziło się w Polsce ok. 700 tys. dzieci. W roku 2005 - 360 tys. Wiem, że jest tłok w szkołach, ale zdumiewa mnie, jak my się w nich kiedyś mieściliśmy! 
    Podziękowali 3andora ewap Danka
  • edytowano sierpień 2019
    Mnie nie zdumiewa.  Nie było podwójnego rocznika.

    Ja porownalam z sobą stany rzeczy, (obecny i sprzed reformy), które mają realny wpływa na jakość i warunki pracy i komfort ucznia, który w szkole spędza mnóstwo czasu.

  • edytowano sierpień 2019
    Ale "podwójny rocznik" to nie jakieś zaklęcie, to po prostu dwa roczniki, w efekcie tak jak kiedyś, 4 roczniki w liceum! Mówię oczywiście tylko o liczbie uczniów,nie o innych kwestiach No nie dogadamy się. 
  • edytowano sierpień 2019
    No  niby dwa roczniki na raz w pierwszej klasie ale to tylko nazewnictwo bo gdyby to było kiedyś to byłaby to po prostu klasa pierwsza i druga, które razem miałyby po prostu 13 klas. Czyli jeden rocznik 6 a jeden 7. Beatak a powiedz tak dla jasności ile było klas zazwyczaj w tej szkole co pracujesz? Czy przypadkiem nie 6-7 pierwszych/rok?
  • Było 6.
    Teraz 13.
    245 osób więcej. 
    Chyba nie jestem  w stanie przekonac Was, że to robi różnicę, w związku z tym pasują i życzę miłego dnia.
  • W moim dawnym liceum, w ktorym za moich czasow bylo 8 klas w poziomie, teraz jest 6 klas w poziomie. Czyli realnie 8 klas mniej niz za moich czasow (czyli 1/4 uczniow! mniej). W tym samym budynku.

    Rozumiem o co chodzi Bagacie.


    Podziękowali 4Bagata kowalka Monira ewap
  • edytowano sierpień 2019
    Chociaż po prawdzie przez durną reformę sześciolatkową to teraz jest 2 i 1/3 rocznika czyli 2003, 2004 i sporo dzieci z 2005 roku. Czyli za rok będzie malutko klas pierwszych. Oj już widzę płacz bo będą niby zwalniać nauczycieli...
  • To robi drastyczna, skokowa roznice z roku na rok dla osob stale przebywajacych w liceum.
    Natomiast patrzac z punktu osoby, ktora pozegnala liceum 20lat temu, nie ma roznicy. 
    O to chodzi.

  • to ja dorzucę: chodziłam do 8klasowej podstawówki, klasa liczyła 41 osób, lekcje w 4 klasie kończyłam o 18.05. wszyscy daliśmy radę. ale w naszej klasie nie było nikogo leczonego psychiatrycznie, był tylko jeden chory onkologiczny, nie więcej niż 3 osoby z problemami logopedycznymi. to była jeszcze epoka przed komórkowa a nawet przed komputerowa. 

  • Joachm, to chyba dopiero rocznik 2009 bedzie mniejszy, bo poszedl obowiazkowo jako 6latki, czesc dzieci repetowala legalnie, a kolejny rocznik 2010 szedl jako 7latki.
  • edytowano sierpień 2019
    Jak by nie patrzeć będzie praca, przynajmniej przez te trzy lata liceum czy cztery, mimo wszystko cieszyłabym się!!!!
    Szkoła syna, jako chyba ewenement,ma bardzo dużo miejsca, na luzie podeszli do tematu.:)
    Pytanie co władze zrobiły z budynkami, czy częściami budynków, po wyżu demograficznym. Swego czasu nie było pieniędzy na utrzymywanie budynków w których stoją puste sale, u nas wtłoczono tam gimnazjum. 
  • edytowano sierpień 2019
    Wtedy wprowadzili ale miało wejść właśnie dla 2005  i dużo osób dla paniki podwójnego rocznika wyprzedzająco dała sześciolatki z rocznikiem 2004. W klasie mojego syna było to 6 na 16 dzieci.  Że statystyk naszego UM miasta 1/3 rocznika. 
  • Też była psychoza, że dostać się potem na dalsze etapy będzie trudniej bo podwójny rocznik nadciągnie. Acz pewnie regionami szła.
  • beatak powiedział(a):
    Bagata powiedział(a):
    Wiecie co, problem przeludnienia w szkołach jest dla mnie trudny do pojęcia. Tzn. wiem, że jest, moje dzieci też chodziły na dwie zmiany a szkoła pęka w szwach, ale przecież obecny wyż to jest nic w porównaniu z wyżem moich roczników. Sprawdziłam sobie zresztą, że w tej samej szkole podstawowej w latach '90 było o połowę więcej uczniów!
    Za moich czasów licea też były czteroletnie, w tych samych budynkach, i jakoś nikt się nie łapał za głowę.
    Fakt, że wtedy też się uczyliśmy na dwie zmiany, a klasy miały nieraz po 36-37 osób. 
    Oczywiście fajnie by było, żeby teraz nasze dzieci miały lepiej, ale akurat ta reforma chyba nie wpływa jakoś drastycznie na przeludnienie w szkołach, bo przecież sumarycznie uczniów nie przybywa, a wygaszane gimnazja przekształcają się z powrotem w podstawówki? Czy się mylę?

    Moim zdaniem się mylisz, bo piszesz o szkolach podstawowych, a główny problem dotyczy liceów.  W moim nigdy nie było 13 klas pierwszych, z co najmniej 34 uczniami w kazdej. Nigdy tez lekcje nie trwały do 16 35, a teraz będą (wiem, dla wielu to nie problem, ale dla licealistów z rozszerzeniami i dojezdzajacymi z daleka juz tak)  Mamy w szkole 7 klas pierwszych więcej niż zazwyczaj i samo ułożenie planu trwało miesiąc i dyrekcja modli się, by tak pozostało, jak jest. Nie ma sal; trzeba było zlikwidować czytelnię,  by zrobić jedną z nich, a to i tak za mało. Problemem jest też stołówka, która nie pomieści wszystkich,  a w mojej szkole obiady je większość uczniów, bo siedzą w niej 7-8 godzin, a dodatkowo obiady mamy pyszne. W innych gdańskich  liceach jest podobnie; w każdym tych klas pierwszych powstalo o kilka więcej.
    W moim już w zeszłym roku była jedna klasa pierwsza więcej niż zazwyczaj i było to odczuwalne. Nie wyobrażam sobie tego roku.
    10-13 lat temu pracowałam w krakowskim liceum. Klas pierwszych było 8 po 36 uczniów, zajęcia kończyły się o 17.10 i był to absolutny standard.
    Kilka lat wcześniej byłam uczennicą tegoż liceum, wtedy było klas 10 równie liczebnych i koniec lekcji o 17.10 do czwartku. W piątek wcześniej.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.