Chyba rzeczywiście nie ma jednoznacznego stanowiska i nieraz się słyszy, żeby zgodnie z własnym sumieniem działać...tylko co jeśli sumienia małżonków są różnie ukształtowane? Mówię o sytuacji, gdy trzeba kategorycznie odłożyć poczęcie kolejnego dziecka, i nie na kilka miesięcy, tylko lata...Poza tym jakoś nie ufam we wszystkim swojemu sumieniu, wolałabym jasną i konkretną naukę Kościoła. A może taka jest, tylko trudna do przyjęcia?
A może trudno, żeby była konkretna, jasna i kategoryczna ? Każdy człowiek jest inny i rządzą nim różne uwarunkowania: choroby, mąż alkoholik (trudno się z takim decydować na kolejne dziecko), zdrada małżeńska (i co za tym idzie - brak zaufania i chęci, by rodzić dziecko zanim naprawi się relację po zdradzie), brak pracy, nagłe bezrobocie, itp. Tu Kościół jest moim zdaniem bardzo mądry, że nie daje gotowych i jednakowych dla wszystkich rozwiązań.
Spotkałam się kilka razy z wypowiedziami księży, że to co w sypialni, to jest sprawa tylko małżonków. Jeden ksiądz mówił mi aby się z takich spraw nie spowiadać, bo to co między mężem i żoną w sypialni, to ich wyłączna sprawa i jeśli coś czynimy z miłości a nie po to aby uprzedmiotowić małżonka jest to to dobre. Od tamtej pory nie mam rozkmin w tym temacie. Niestety szczegółowych instrukcji co wolno a co nie próżno szukać w Katechizmie itp. W sumie chyba dobrze, bo każda para co innego lubi itd., ważne by się dogadać w tym temacie w małżeństwie.
A napiszesz kiedyś, w jakim kościele jesteście? Bo to chyba nie nasz jeden świety, powszechny i apostolski?
Przepraszam, kasuję swoje wypowiedzi, bo widzę że ogólna, a i tak po komentarzu J2017 mam wrażenie, że sprowadziła poważny temat do stwierdzenia, że każda para co innego lubi...
Spotkałam się kilka razy z wypowiedziami księży, że to co w sypialni, to jest sprawa tylko małżonków. Jeden ksiądz mówił mi aby się z takich spraw nie spowiadać, bo to co między mężem i żoną w sypialni, to ich wyłączna sprawa i jeśli coś czynimy z miłości a nie po to aby uprzedmiotowić małżonka jest to to dobre. Od tamtej pory nie mam rozkmin w tym temacie. Niestety szczegółowych instrukcji co wolno a co nie próżno szukać w Katechizmie itp. W sumie chyba dobrze, bo każda para co innego lubi itd., ważne by się dogadać w tym temacie w małżeństwie.
W jednym kraju coś jest grzechem a w innym nie --- Śmiechłem.
Śmiech, śmiechem, ale Franciszek interpretację biskupów argentyńskich i swoją odpowiedź im wysłaną, że nie ma innej interpretacji kazał wpisać do AAS z dopiskiem: należy do zwyczajnego magisterium.
Gratulacje .. u mnie nie jest czytelne za bardzo nigdy, ale dla mnie to nie problem. Co oczywiście jest oznaka egoizmu mojego albo nieodpowiedzialności skrajnej. Jeszcze se dwie dziewczynki na 2 dni od znajomych pożyczyłam. Żeby 4 parki były :-) Idę spać. M już odjechał , ale córka nie śpi..pierworodna .. a wszystko na przestrzał otwarte .. wiec cóż robić.. ;-)
W jednym kraju coś jest grzechem a w innym nie --- Śmiechłem.
Śmiech, śmiechem, ale Franciszek interpretację biskupów argentyńskich i swoją odpowiedź im wysłaną, że nie ma innej interpretacji kazał wpisać do AAS z dopiskiem: należy do zwyczajnego magisterium.
No to jak myślisz - jaka jest odpowiedź na pytanie "co teraz"?
A dokładniej: jedna konferencja biskupów dopuszcza możliwość badania przypadków osób żyjących w konkubinatach i indywidualnego określania, czy żyją w grzechu, a inna nie.
Może z polskiej perspektywy wygląda to dziwnie, ale są kraje, gdzie konkubinaty są bardziej powszechne, niż małżeństwa. Przy takim rozwarstwieniu trudno jest stosować jedną normę wobec wszystkich katolików. Przypomnę jeszcze raz, że warunkiem popełnienia grzechu jest jego dobrowolność i świadomość.
@makodorzyk Tylko w młodości u Wołochowiczów "Seks po chrześcijańsku" (Imprimatur) czytałam,że w czasie dni płodnych jeśli nie planuje się dziecka, to mąż i żona mają się zachowywać jak brat z siostrą.
I tak regularnie? Brzmi jak prosta droga do nerwicy albo zupełnego zaniku libido.
@J2017 Co do prezerwatyw ich pi wynosi 2-7 w niektórych badaniach 2-19 czyli na 100 par w ciągu roku 2-7 (lub do 19) zachodzi w ciążę gdzie dla całego npr to jest 0.8-0.9 to gdzie tu ta skutecznosc? Ludzie łapią się w pułapkę 100% antykoncepcji ale spokojnie sama się na tym też po operacji złapałam a potem przeczytałam dane i się w głowę stukalam że tak uwierzyłam Co do samego przyzwolenia Kościoła zdarza się że zezwala na prezerwatywy z tego co pamiętam w przypadku chorób przenoszonych drogą płciową ale wtedy wchodzi w grę współżycie tylko w fazie bezwzględnie niepłodnej (czyli kiedy stosuje się ją w celach tylko ochrony zdrowia a nie zapobiegania ciąży), tabletek antykoncepcyjnych jeśli nie są używane w tym celu a w celu leczniczym (choć w sumie medycyna coraz częściej mówi o tym że one niczego nie leczą po prostu chwilę trzymają wszystko w sztuczny sposób), wiem też że w przypadku gdy jedno z małżonków nie zgadza się kategorycznie na npr i uznaje tylko antykonceocje a druga osoba jest za npr i nie może wpłynąć na małżonka to druga osoba nie ma grzechu. Takie sprawy jak co można a co nie nie nie do końca zostawia się małżonkom, zwykłym spowiednikiem też nie bo nie są przygotowani i usprawiedliwiają antykoncepcję, w przypadkach kiedy trudno stwierdzić jak jest to do księdza etyka powinno się zwrócić.
W jednym kraju coś jest grzechem a w innym nie --- Śmiechłem.
Śmiech, śmiechem, ale Franciszek interpretację biskupów argentyńskich i swoją odpowiedź im wysłaną, że nie ma innej interpretacji kazał wpisać do AAS z dopiskiem: należy do zwyczajnego magisterium.
No to jak myślisz - jaka jest odpowiedź na pytanie "co teraz"?
Nic. A co ma być? Czy w swoim udanym małżeństwie zaczniesz sobie układać życie z kimś innym, bo w perspektywie jest szansa na sakramenty? Czy komuś w nieudanym małżeństwie będzie teraz łatwiej się rozstać? Dyskusyjna sprawa. Właśnie w tym cały problem, że POMIMO jednoznacznej i twardej postawy Kościoła ludzie wybierali inaczej - ich sumienie jest inaczej ukształtowane niż norma.
wiem też że w przypadku gdy jedno z małżonków nie zgadza się kategorycznie na npr i uznaje tylko antykonceocje a druga osoba jest za npr i nie może wpłynąć na małżonka to druga osoba nie ma grzechu.
A ja zachodzę w głowę jak moja kuzynka to robi, że przyjmuje Komunię Św. od kilkunastu lat stosując pigułkę dość otwarcie. Raz, delikatnie zagadnięta, odpowiedziała tylko, że ksiądz jej pozwolił. To pewnie z powodu męża, który jest ateistą.
W jednym kraju coś jest grzechem a w innym nie --- Śmiechłem.
Śmiech, śmiechem, ale Franciszek interpretację biskupów argentyńskich i swoją odpowiedź im wysłaną, że nie ma innej interpretacji kazał wpisać do AAS z dopiskiem: należy do zwyczajnego magisterium.
No to jak myślisz - jaka jest odpowiedź na pytanie "co teraz"?
Nic. A co ma być? Czy w swoim udanym małżeństwie zaczniesz sobie układać życie z kimś innym, bo w perspektywie jest szansa na sakramenty? Czy komuś w nieudanym małżeństwie będzie teraz łatwiej się rozstać? Dyskusyjna sprawa. Właśnie w tym cały problem, że POMIMO jednoznacznej i twardej postawy Kościoła ludzie wybierali inaczej - ich sumienie jest inaczej ukształtowane niż norma.
Myślałem o zupełnie innym "słowie kluczu" w Twoim wpisie... Nevermind...
To zależy na jakim poziomie małżonkowie chcą go mieć. Na poziomie fizjologii wystarczy zadbać o dużo jedzenia, seksu (niekoniecznie ograniczonego wyłącznie do małżonków) oraz o potrzeby materialne. Generalnie takie małżeństwa mogą służyć za wzór, ale tylko na pokaz. Przy bliższym poznaniu wychodzi, że nie można od nich oczekiwać niczego dobrego, ani wsparcia, ani dobrej rady.
Na poziomie społecznym zaczynają się schody, gdy nie znajdzie się wokół przyjaciół-wspólnoty jak piszę @Maciek. Wtedy, jeżeli nie miało się w swoim życiu jakiegoś dobrego wzorca, zostają choroby, odrzucenie, niezrozumienie i ignorowanie przez społeczeństwo. Ten etap można przetrwać opierając się na Bogu i ignorując błędy głoszone przez KK. Bo w kolejnym etapie rozwoju człowieka (wspólnoty ludzkiej, jakim jest małżeństwo, również), zaczyna działać hierarchizacja, która pozwala zaakceptować KK, pomimo jego błędów. https://melancholia.xyz/?dezintegracja
@Maciek Co tak naprawdę może dać wspólnota? Zrozumienie i akceptację. Nawet kogoś bardzo różnego od niej. Ale jest to bardzo trudne, dlatego mało spotykane.
Kościół jest wspólnotą i wspólnota jest Kościołem. Nie da się doświadczyć go w pełni w pojedynkę. Taki był już zamysł Pana Jezusa, który zerwał z kastowym podziałem judaizmu i pragnął, aby Jego naśladowcy tworzyli społeczności oparte na miłości i braterstwie.
Czy tak naprawdę Kościół już teraz jest wspólnotą, czy ma nią być w zamierzeniu? Myślisz że poprawnie by było, obok miłości i braterstwa (cech wspólnoty) dodać, szczególnie w dziesiejszych małodusznych czasach, jeszcze miłosierdzie?
Dlaczego pewne problemy wspólnotowe narastają? Chodzi mi o to że KK generalnie traci na popularności. Czy nie przez to że zbyt mało czasu poświęca się na rozpracowanie problemów, a zbyt dużo problemów spychane jest z pozycji autorytetu? Gdzie się podział filar Kościoła: Miłość Bliźniego, kimkolwiek on jest?
Trochę mnie irytuję brak odzewu oraz że trudno mi przekazać pewne dobre rzeczy, które rozumiem i dlatego jak już ktoś odpiszę, to ... No właśnie, trochę mnie ponosi.
Prezerwatywa jest jedynie narzędziem. Każde narzędzie można stosować w celu słusznym lub niesłusznym. A teologia moralna jest bardziej zniuansowana, niż kodeks drogowy.
Komentarz
Bała się i wszystko nie sprzyjało.
Zaufać -mówił.
---
Śmiechłem.
Może z polskiej perspektywy wygląda to dziwnie, ale są kraje, gdzie konkubinaty są bardziej powszechne, niż małżeństwa. Przy takim rozwarstwieniu trudno jest stosować jedną normę wobec wszystkich katolików. Przypomnę jeszcze raz, że warunkiem popełnienia grzechu jest jego dobrowolność i świadomość.
Co do samego przyzwolenia Kościoła zdarza się że zezwala na prezerwatywy z tego co pamiętam w przypadku chorób przenoszonych drogą płciową ale wtedy wchodzi w grę współżycie tylko w fazie bezwzględnie niepłodnej (czyli kiedy stosuje się ją w celach tylko ochrony zdrowia a nie zapobiegania ciąży), tabletek antykoncepcyjnych jeśli nie są używane w tym celu a w celu leczniczym (choć w sumie medycyna coraz częściej mówi o tym że one niczego nie leczą po prostu chwilę trzymają wszystko w sztuczny sposób), wiem też że w przypadku gdy jedno z małżonków nie zgadza się kategorycznie na npr i uznaje tylko antykonceocje a druga osoba jest za npr i nie może wpłynąć na małżonka to druga osoba nie ma grzechu.
Takie sprawy jak co można a co nie nie nie do końca zostawia się małżonkom, zwykłym spowiednikiem też nie bo nie są przygotowani i usprawiedliwiają antykoncepcję, w przypadkach kiedy trudno stwierdzić jak jest to do księdza etyka powinno się zwrócić.
Czy komuś w nieudanym małżeństwie będzie teraz łatwiej się rozstać? Dyskusyjna sprawa. Właśnie w tym cały problem, że POMIMO jednoznacznej i twardej postawy Kościoła ludzie wybierali inaczej - ich sumienie jest inaczej ukształtowane niż norma.
Na poziomie społecznym zaczynają się schody, gdy nie znajdzie się wokół przyjaciół-wspólnoty jak piszę @Maciek. Wtedy, jeżeli nie miało się w swoim życiu jakiegoś dobrego wzorca, zostają choroby, odrzucenie, niezrozumienie i ignorowanie przez społeczeństwo. Ten etap można przetrwać opierając się na Bogu i ignorując błędy głoszone przez KK. Bo w kolejnym etapie rozwoju człowieka (wspólnoty ludzkiej, jakim jest małżeństwo, również), zaczyna działać hierarchizacja, która pozwala zaakceptować KK, pomimo jego błędów. https://melancholia.xyz/?dezintegracja
@Maciek Co tak naprawdę może dać wspólnota? Zrozumienie i akceptację. Nawet kogoś bardzo różnego od niej. Ale jest to bardzo trudne, dlatego mało spotykane.
Kościół jest wspólnotą i wspólnota jest Kościołem. Nie da się doświadczyć go w pełni w pojedynkę. Taki był już zamysł Pana Jezusa, który zerwał z kastowym podziałem judaizmu i pragnął, aby Jego naśladowcy tworzyli społeczności oparte na miłości i braterstwie.
Dlaczego pewne problemy wspólnotowe narastają? Chodzi mi o to że KK generalnie traci na popularności. Czy nie przez to że zbyt mało czasu poświęca się na rozpracowanie problemów, a zbyt dużo problemów spychane jest z pozycji autorytetu? Gdzie się podział filar Kościoła: Miłość Bliźniego, kimkolwiek on jest?
Trochę mnie irytuję brak odzewu oraz że trudno mi przekazać pewne dobre rzeczy, które rozumiem i dlatego jak już ktoś odpiszę, to ... No właśnie, trochę mnie ponosi.
Kościół daje nam możliwość doświadczenia wspólnoty. Możemy z niej skorzystać, albo nie.
Czemu kawałek gumy ma być straszny?
Prezerwatywa jest jedynie narzędziem. Każde narzędzie można stosować w celu słusznym lub niesłusznym. A teologia moralna jest bardziej zniuansowana, niż kodeks drogowy.