Mafja, sama się przekonałam, że ta krytyka może być spowodowana tym, że ktoś też chciał więcej dzieci jednak coś stanęło mu na przeszkodzie- presja srodowiska, kiepskie zdrowie, poronienia, brak odwagi. Potem, gdy widzi duża rodzine to albo się tłumaczy dlaczego sam więcej nie ma, albo krytykuje.
Dla mnie bardziej jest nudne ciagle klepanie o prawie do szczęścia każdego ( rozwodnika, małżonków którzy noe chcą dzieci, ludzi w wolnych związkach) co sprowadzane jest do prawa do niezobowiązującego seksu.. i na prawdę nie oceniam ludzi ze względu na to ile maja dzieci.. ale tez nie lubię ukrytych ( tak czuje jak ktoś mówi ze niekiedy nie tylko można ale i powinnością jest wstrzymać się z kolejnym dzieckiem ) lub jeszcze częściej na ulicy zupełnie jawnych ocen względem mnie i naszych dzieci , ich liczby itp
ale ludzie na ulicy zawsze beda komentowac ..jak nie ilosc dzieci to twoje ubranie jak jestes sama albo fryzure albo glupia mine ..to pewien rodzaj rozrywki A to ze, kolezanka poradzi, zeby moze o siebie zadbac, zrobic sobie przerwe w rodzeniu dzieci bo widzi jak sie zle wyglada i slyszy co sie jej opowiada to raczej przejaw troski a nie atak
Poza tym bezplodny seks traci donioslosc, redukuje sie di rodzaju przyjemnej gimnastyki, traci tez na wieziotworczosci. Prawdziwym wyrazem milosci jest wlasnie chec przyjecia kolejnego wspolnego dziecka. --- Stereotypy, o których zapewnie część z nas nie ma pojęcia, bo takiegoż seksu nie uprawiała.
Takie to mądre jak list biskupów o tym, że "niepicie alkoholu do 18-go roku życia jest gwarancją niewpadnięcia w alkoholizm w wieku dorosłym". Noszkuźwa serio?
Poza tym bezplodny seks traci donioslosc, redukuje sie di rodzaju przyjemnej gimnastyki,
No, np po menopauzie albo bezpłodności, fuj
tak, noszkurde, Wandzie tak zapewne o te sytuacje chodziło. Weźcie czytajcie jakby troszku że zrozumieniem. Chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie które na początku swojego wspólnego pożycia urodzili sobie zaplanowaną dwojeczkę A potem przez dwadzieścia parę lat wspolzylo z założeniem antykoncepcyjnym żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą.
Najlepiej wogole podawać skrajne przykłady małżeństw z problemami, bo zaiste, tylko takie mamy. Zaraz się okaże że każdy ma "trudne małżeństwo" bo zawsze można sobie coś wynalezc. I żeby nie było, uprzedzam, że to sarkazm i do trudnych małżeństw sie nie odnoszę.
Ja mam jeszcze jedno /wazne dla mnie/ przemyslenie odnosnie otwartosci na zycie w malzenstwie Bo oczywiscie najwiecej oczekiwan jest wobec kobiety (ona wszak chodzi w ciazy, rodzi, karmi, przebywa z dziecmi) Całe kazania, nauki, rekolekcje a nawet strategie wspolnot sa "opracowane" zeby ona była "szczesliwa malzonką radośnie rodzącą dzieci" Była otwarta, miała radosc serca, pragnienie dziecka, harmonia fizjologiczna z naturalnym powołaniem kobiety..obrzydzenie do bezplodnego wspolzycia.. W sumie nie ma sie czego czepiac bo to dazenie do doskonałosci czlowieczenstwa, swietosci i jak widac z powyzszych wpisów wiele kobiet tak czuje, tak zyje, tego pragnie .. a jak wspomniała wczesniej forumowiczka /i słusznie/ w pewnym momencie zonk i nagle malzenstwo przestaje istniec
Poza tym bezplodny seks traci donioslosc, redukuje sie di rodzaju przyjemnej gimnastyki, traci tez na wieziotworczosci. Prawdziwym wyrazem milosci jest wlasnie chec przyjecia kolejnego wspolnego dziecka. --- Stereotypy, o których zapewnie część z nas nie ma pojęcia, bo takiegoż seksu nie uprawiała.
Takie to mądre jak list biskupów o tym, że "niepicie alkoholu do 18-go roku życia jest gwarancją niewpadnięcia w alkoholizm w wieku dorosłym". Noszkuźwa serio?
No wiesz, mówię o moim wlasnym doswiadczeniu. Moze kobiety bardziej to odczuwają. Nie chcesz miec ze mna dzieci to mnie nie kochasz.
a jak kobieta nie chce mieć juz więcej dzieci to mąż już jej nie kocha? Kiedy oboje podejmują decyzje ze więcej dzieci nie bedzie to automatycznie przestają się kochać?
Poza tym bezplodny seks traci donioslosc, redukuje sie di rodzaju przyjemnej gimnastyki,
No, np po menopauzie albo bezpłodności, fuj
tak, noszkurde, Wandzie tak zapewne o te sytuacje chodziło. Weźcie czytajcie jakby troszku że zrozumieniem. Chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie które na początku swojego wspólnego pożycia urodzili sobie zaplanowaną dwojeczkę A potem przez dwadzieścia parę lat wspolzylo z założeniem antykoncepcyjnym żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą.
Jesli oboje nie chca to dalej jest calkiem normalne malzenstwo Jesli oboje chca to nadal jest normalne malzenstwo Jesli zona chce a on nie to co im poradzisz? jesli maz chce a zona nie to co im poradzisz?
Chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie które na początku swojego wspólnego pożycia urodzili sobie zaplanowaną dwojeczkę A potem przez dwadzieścia parę lat wspolzylo z założeniem antykoncepcyjnym żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą. --- A nie chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie, które na początku wspólnego pożycia urodzili sobie nieplanowaną lub planowaną szósteczkę, a potem przez 10-15 lat współżyło z założeniem antykoncepcyjnym, żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą, ale są otwarci, bo wierzący, więc nie wyskrobią ?
urodzili sobie nieplanowaną lub planowaną szósteczkę, a potem przez 10-15 lat współżyło z założeniem antykoncepcyjnym, żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą, ale są otwarci, bo wierzący, więc nie wyskrobią ?
Taka sytuacja formalnie uznawana jest za grzech nie ma znaczenia czy maja dwoje, 6 czy 10 jesli zaczna myslec i dzialac antykoncepcyjnie poprostu grzesza
No to wam powiem, że znam kapłana, co uważa, że jak urodziłaś 2 czy 3 dzieci to już spełniłaś obowiązek rodzicielstwa (w domyśle że spełniłaś słowa przysięgi małżeńskiej). Nie wiem, może powinno to się gdzieś zgłaszać, bo potem słyszy się od praktykujących katolików rzeczy takie jak głosi chociażby J2017.
O ludzie, bezpłodny seks nienaturalny...a po menopauzie osobne sypialnie i jak brat z siostra, tak? czytajac niektóre wpisy w tym wątku dziwie się ze niektórych dziwi ze ludzie chcą i potrafią rozstrząsac intymne dylematy w konfesjonałach. Poczucie winy przez ubezpłodniony seks w dni płodne bo odbiera się szanse nieistniejącemu dziecku na życie...matko
Grzech to nie jest raczej, w przeciwieństwie do antykoncepcji , która jest. Kościół w sytuacjach zero jedynkowych ( zbliżająca się operacja a nieregularne cykle np,) zaleca całkowita wstrzemięźliwość z tego co wiem .
Grzech to nie jest raczej, w przeciwieństwie do antykoncepcji , która jest. Kościół w sytuacjach zero jedynkowych ( zbliżająca się operacja a nieregularne cykle np,) zaleca całkowita wstrzemięźliwość z tego co wiem .
A co jeśli w takiej sytuacji ktoś nie wybierze ani npru ani wstrzemięźliwości tylko całkowitą otwartość, albo nawet świadomość, że współżyje w czasie owulacji?
To nie będzie miał operacji? Nie wiem. Ja tam uważam ze Pan Bóg jednak wie co robi i coś tam jednak może i nie jest tak ze MUSI dać dziecko bo ktoś współżyje w czasie płodnym (sama tego doświadczyłam bardzo wielokrotnie) , choć jego wola by to nie było teraz, tak jak i odwrotnie. Tak samo nie uważam ze skoro dał nam trojaczki /choć zupełnie często nie jesteśmy na siłach psychicznych i fizycznych wychowywać ich jak trzeba wg obowiązujących standardów , czy ogaraniac, jak chcieliby sąsiedzi , (czyli co? Złe rozeznał czy co?Pan Bóg?ze nam dał to 3cie 4te i 5te naraz?) / to ja teraz muszę mocno użyć rozumu i npru by wyrównać ten nadmiar dobra, który otrzymaliśmy od tego Pana Boga co tak trochę nie pomyślał.. .pisze oczywiście z ironia i pewnie będę zaraz żałować bo tez pewnie zbyt osobiście.. ale trudno. Dla mnie wszystko się rozbija o zaufanie Panu Bogu. Ze nas prowadzi pomimo trudności, we wszystkich dziedzinach w których tylko pozwalamy i daje co najlepsze. Napisałam uspiwszy czwórkę cała :-) uciekam obiad robić.
@MAFJa, jak ty to robisz, że ci w czwórkę razem usypiają? Ja na raz kładłam dwójkę i nawet wychodziło, teraz mam takiego gagatka, co tylko na rękach zaśnie, ewentualnie z butelką. Łózko gryzie.
Komentarz
Sama barwnie pojechałaś z opisem
A to ze, kolezanka poradzi, zeby moze o siebie zadbac, zrobic sobie przerwe w rodzeniu dzieci bo widzi jak sie zle wyglada i slyszy co sie jej opowiada to raczej przejaw troski a nie atak
---
Stereotypy, o których zapewnie część z nas nie ma pojęcia, bo takiegoż seksu nie uprawiała.
Takie to mądre jak list biskupów o tym, że "niepicie alkoholu do 18-go roku życia jest gwarancją niewpadnięcia w alkoholizm w wieku dorosłym". Noszkuźwa serio?
Chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie które na początku swojego wspólnego pożycia urodzili sobie zaplanowaną dwojeczkę A potem przez dwadzieścia parę lat wspolzylo z założeniem antykoncepcyjnym żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą.
Bo oczywiscie najwiecej oczekiwan jest wobec kobiety (ona wszak chodzi w ciazy, rodzi, karmi, przebywa z dziecmi)
Całe kazania, nauki, rekolekcje a nawet strategie wspolnot sa "opracowane" zeby ona była "szczesliwa malzonką radośnie rodzącą dzieci"
Była otwarta, miała radosc serca, pragnienie dziecka, harmonia fizjologiczna z naturalnym powołaniem kobiety..obrzydzenie do bezplodnego wspolzycia..
W sumie nie ma sie czego czepiac bo to dazenie do doskonałosci czlowieczenstwa, swietosci
i jak widac z powyzszych wpisów wiele kobiet tak czuje, tak zyje, tego pragnie ..
a jak wspomniała wczesniej forumowiczka /i słusznie/ w pewnym momencie zonk i nagle malzenstwo przestaje istniec
Jesli oboje chca to nadal jest normalne malzenstwo
Jesli zona chce a on nie to co im poradzisz?
jesli maz chce a zona nie to co im poradzisz?
tylko ze oni moga nie miec pojecia ze sa w czyjesc koncepcji
---
A nie chodziło o sytuację w zdrowym normalnym małżeństwie, które na początku wspólnego pożycia urodzili sobie nieplanowaną lub planowaną szósteczkę, a potem przez 10-15 lat współżyło z założeniem antykoncepcyjnym, żeby już więcej dzieci nie mieć bo nie chcą, ale są otwarci, bo wierzący, więc nie wyskrobią ?
Taka sytuacja formalnie uznawana jest za grzech
nie ma znaczenia czy maja dwoje, 6 czy 10
jesli zaczna myslec i dzialac antykoncepcyjnie poprostu grzesza
Fajne określenie, że jest się w czyjejś koncepcji. Dobrze że nie w antykoncepcji.
mowia ze Bog kocha kazdego nawet tego ktory wydaje sie byc przegrany
czytajac niektóre wpisy w tym wątku dziwie się ze niektórych dziwi ze ludzie chcą i potrafią rozstrząsac intymne dylematy w konfesjonałach. Poczucie winy przez ubezpłodniony seks w dni płodne bo odbiera się szanse nieistniejącemu dziecku na życie...matko