Małego od rana albo szczypie ;-) albo jak dzis kładę ok.10 i po pół godziny budzę. Razem ich kładę o 12.. i to tez trwa. No ta trójka od zarania razem zasypiała jadła i wszystko na zegar.. teraz jest trochę problem bo się nakręcają ale temat drzemek dziennych w związku z przedszkolem zmierza ku końcowi.
No to wam powiem, że znam kapłana, co uważa, że jak urodziłaś 2 czy 3 dzieci to już spełniłaś obowiązek rodzicielstwa (w domyśle że spełniłaś słowa przysięgi małżeńskiej). Nie wiem, może powinno to się gdzieś zgłaszać, bo potem słyszy się od praktykujących katolików rzeczy takie jak głosi chociażby J2017.
Obowiązek rodzicielstwa jest spełniony już jak spłodzisz jedno dziecko. To tylko to forum takie outsiderowe jest jakby był rozkaz płodzenia ciągle dzieci. No jak ktoś czuje taki przymus, to jego sprawa ,niech tam ma ich dużo. Zaleca się na naukach przed ślubem aby sprawić jedynakowi jakieś jedno chociaż rodzeństwo. Większość ludzi nie ma parcia na zbyt dużo dzieci
I to jest właśnie spektakularny błąd nauczania na naukach przedmałżeńskich na których zamiast promować prawdziwe powołania małżonków i zachęcać do przyjmowania dzieci naucza jak ich nie mieć i zabezpieczać się po katolicku. Nauka KK w kontekście małżeństwa jest jasna i klarowna. Plan Boży dla małżonków też jest jasny i klarowny - idźcie i zaludniajcie ziemię, bądźcie płodni i rozmnażajcie się a nie uczcie się npru po to żeby dzieci nie mieć i decydujcie kiedy je przyjąć. Jeśli jakieś małżeństwo nie może przyjąć wielu dzieci to dał furtkę w postaci npru dla tych którzy czasowo lub stałe z różnych ważnych powodów mieć dzieci nie mogą. Tego niestety na naukach przedmałżeńskich nie uczą. Uczą npru jako jedynej drogi dla wszystkich małżonków i planowania dzieci. Dość ciekawym jest że Ci co stosują npr dużo dzieci nie mają, bo dużo dzieci mają Ci co nie używają rozumu i nie potrafią okiełznać tej swojej chuci bo gdyby używali rozumu to by tyle dzieci nie mieli- wypisz wymaluj teksty jakie slyszaly matki wielodzietne z wykładu ks Śniadocha z pierwszej strony wątku.
Czy Wola Boża jest taka sama dla wszystkich ludzi? Jeżeli nie (bo logiczne jest że tak być nie może), to dlaczego tyle wątpliwości powoduje fakt, że księża-spowiednicy starają się indywidualnie podchodzić do penitenta? I niektórym zezwalają na (tfutfu) antykoncepcje?
Przecież istotą sprawy powinno być doprowadzenie takiego człowieka do Boga, wskazanie odpowiedniego kierunku. Bo jakby było inaczej, to każdemu możnaby nakazać np biczowanie do krwi, no bo przecież święci tak czynili. A przecież nie każdy dorósł do takiej formy pokuty.
@M_Monia łzy i płacz nie jest zły Ja płaczę za każdym razem kiedy się dowiaduję o kolejnym życiu które jest pod moim sercem. Lęk i strach jest przemieszany z radością, płacz nie jest jednoznaczny. Powiedzenie Bogu "Bądź Wola Twoja A nie moja " nie jest cukierkową odwagą tylko trudną decyzją w której trzeba się zaprzec siebie, swojego rozumu, planów, decyzji, wygody i niewiem czego jeszcze. "Gdy się wyrusza idzie się z płaczem, rzucając nasiona. A gdy się wraca, wraca się że śpiewem, przynosząc pełne snopy".
@M_Monia nie możesz tego wiedzieć której kobiecie łatwiej przyjąć kolejne dziecko. To tylko twoje gdybanie. pamiętam czas po porodzie wtedy 3 dziecka kiedy mieliśmy najstarszą 2,5 roczku. wychodząc z porodowki smialismy się że "kiedy następne?" Naprawdę, Pan Bóg daje małżonkom wolność i zabiera lęk przed kolejnym dzieckiem, wogole lęk przed zyciem,jeśli się Jemu odda panowanie nad swoim życiem.
a czemu zaraz poczucie winy? Współczuję podejścia że bycie katolikiem to poczucie winy. Bo moim zdaniem to uwolnienie od poczucia winy.
No ale to nie ja pisze ze przyjemność z seksu w dni płodne przy jednoczesnym unikaniu poczęcia to coś co się nie należy...a gdy korzystamy z czegoś co wg nas się nam nie należy, mamy poczucie winy czyz nie?
No właśnie nie. Mnie się wydaje że latwiej. Jest niewielka różnica między posiadaniem 5 tki a szóstki dzieci. Właściwie żadna a jeśli to na plus. W sytuacji pracy to teraz jest roczny macierzyński, często możliwość pracy zdalnej... A pracy takiej jak kasa w markecie jest do wypęku. Poza tym przy większej liczbie dzieci zmienia się perspektywa myślenia o tym że dziecko jest ciężarem, czy utrudnia podjęcie pracy itd.
Ja uważam ze takie stwierdzenia ze nie ma różnicy między trójka a czwórka dzieci, piątka a szóstka itd nie maja sensu - każde dziecko jest inne i nie da się przewidzieć czy kolejne nie będzie wyjątkowo absorbujące czy wręcz przeciwnie "łatwe w obsłudze". To ze Tobie czy komuś innemu kolejne dziecko nie zrobiło większej różnicy nie jest podstawa do takich generalizacji, to zwykle jednostkowe doświadczenia.
Dlatego nie korzystamy jeśli nie chcemy mieć dzieci. I jest git. Zero poczucia winy. Poza tym poczucie winy trwa do momentu spowiedzi. Potem taki grzech nie istnieje. Więc i poczucie winy nie istnieje.
Między trójką a czwórką jest różnica. I między czwórką a piątką też jest różnica. Poza tym generalizacja była również we wpisie Moni. Że łatwiej przyjąć gdy się ma mało. Pewnie że ludzie są różni.
Grzech to nie jest raczej, w przeciwieństwie do antykoncepcji , która jest. Kościół w sytuacjach zero jedynkowych ( zbliżająca się operacja a nieregularne cykle np,) zaleca całkowita wstrzemięźliwość z tego co wiem .
A co jeśli w takiej sytuacji ktoś nie wybierze ani npru ani wstrzemięźliwości tylko całkowitą otwartość, albo nawet świadomość, że współżyje w czasie owulacji?
Może nie byłam zbyt precyzyjna, chodzi mi o to, co znaczy "zaleca całkowita wstrzemięźliwość"? Jeśli ktoś się nie zastosuje do zalecenia i oleje wstrzemięźliwość (współżyje w owulację), to grzeszy?
Grzech to nie jest raczej, w przeciwieństwie do antykoncepcji , która jest. Kościół w sytuacjach zero jedynkowych ( zbliżająca się operacja a nieregularne cykle np,) zaleca całkowita wstrzemięźliwość z tego co wiem .
A co jeśli w takiej sytuacji ktoś nie wybierze ani npru ani wstrzemięźliwości tylko całkowitą otwartość, albo nawet świadomość, że współżyje w czasie owulacji?
Może nie byłam zbyt precyzyjna, chodzi mi o to, co znaczy "zaleca całkowita wstrzemięźliwość"? Jeśli ktoś się nie zastosuje do zalecenia i oleje wstrzemięźliwość (współżyje w owulację), to grzeszy?
J2017ok mąż uważa że to całe dbanie o siebie tylko daje złudzenie kobietom że jest lepiej.
Wczoraj siedząc nad lokalną rzeczką zobaczyłam młodą,piękna, zgrabną, dziewczynę w dwuczęściowym kostiumie w którym wyglądała idealnie Psu na budę botoksy i kwasy po 40tce Lepiej to już było i nie wróci
Ciąża, poród, dziecko to głównie trud kobiety. Okresowa wstrzemięźliwość (przy NPR) to głównie trud mężczyzny. Kobiety wymyśliły tę "otwartość" czy mężczyźni?
Jeśli mężczyzna myśli penisem to na pewno. Ale takie coś to chyba jakaś jednostka chorobowa...
Ciąża, poród, dziecko to głównie trud kobiety. Okresowa wstrzemięźliwość (przy NPR) to głównie trud mężczyzny. Kobiety wymyśliły tę "otwartość" czy mężczyźni?
Jeśli mężczyzna myśli penisem to na pewno. Ale takie coś to chyba jakaś jednostka chorobowa...
..jakbyś posiedział trochę na forach dla kobiet doszedł byś do wniosku że to powszechna choroba mężczyzn
Ciąża, poród, dziecko to głównie trud kobiety. Okresowa wstrzemięźliwość (przy NPR) to głównie trud mężczyzny. Kobiety wymyśliły tę "otwartość" czy mężczyźni?
Jeśli mężczyzna myśli penisem to na pewno. Ale takie coś to chyba jakaś jednostka chorobowa...
..jakbyś posiedział trochę na forach dla kobiet doszedł byś do wniosku że to powszechna choroba mężczyzn
A i patologia jest wyznacznikiem... Ok... No to księża to pedofile :-)
Ciąża, poród, dziecko to głównie trud kobiety. Okresowa wstrzemięźliwość (przy NPR) to głównie trud mężczyzny. Kobiety wymyśliły tę "otwartość" czy mężczyźni?
Jeśli mężczyzna myśli penisem to na pewno. Ale takie coś to chyba jakaś jednostka chorobowa...
..jakbyś posiedział trochę na forach dla kobiet doszedł byś do wniosku że to powszechna choroba mężczyzn
A i patologia jest wyznacznikiem... Ok... No to księża to pedofile :-)
A czy życie Jezusa było lekkie łatwe i przyjemne?
A przecież to On wyznaczył nam drogę
Celem życia człowieka nie jest sielanka tu i teraz ale zbawienie- a co za tym idzie- sielanka w wieczności.
Szczerze? Współczuję ludziom takich "problemów" i tego całego kombinowania.
Jednakowoż nie wiem, czy dopierdalanie sobie w doczesności ma przełożenie na tę wieczną sielankę - że niby im gorzej mi tu, tym lepiej tam. No jakoś trudno mi w takiego Boga wierzyć.
Komentarz
Przecież istotą sprawy powinno być doprowadzenie takiego człowieka do Boga, wskazanie odpowiedniego kierunku. Bo jakby było inaczej, to każdemu możnaby nakazać np biczowanie do krwi, no bo przecież święci tak czynili. A przecież nie każdy dorósł do takiej formy pokuty.
Ja płaczę za każdym razem kiedy się dowiaduję o kolejnym życiu które jest pod moim sercem. Lęk i strach jest przemieszany z radością, płacz nie jest jednoznaczny. Powiedzenie Bogu "Bądź Wola Twoja A nie moja " nie jest cukierkową odwagą tylko trudną decyzją w której trzeba się zaprzec siebie, swojego rozumu, planów, decyzji, wygody i niewiem czego jeszcze.
"Gdy się wyrusza idzie się z płaczem, rzucając nasiona. A gdy się wraca, wraca się że śpiewem, przynosząc pełne snopy".
Naprawdę, Pan Bóg daje małżonkom wolność i zabiera lęk przed kolejnym dzieckiem, wogole lęk przed zyciem,jeśli się Jemu odda panowanie nad swoim życiem.
W sytuacji pracy to teraz jest roczny macierzyński, często możliwość pracy zdalnej... A pracy takiej jak kasa w markecie jest do wypęku.
Poza tym przy większej liczbie dzieci zmienia się perspektywa myślenia o tym że dziecko jest ciężarem, czy utrudnia podjęcie pracy itd.
Poza tym generalizacja była również we wpisie Moni. Że łatwiej przyjąć gdy się ma mało.
Pewnie że ludzie są różni.
..jakbyś posiedział trochę na forach dla kobiet doszedł byś do wniosku że to powszechna choroba mężczyzn