@makodorzyk obiecuje, będę u Antoniego, na pewno jak u rodziców będę to się do sw Marii Magdaleny wybiorę no i ciągle planuje do ojca Wenantego bo to raptem 120 km tylko jakoś nie wychodzi, ale za każdym razem wspomnę o Was
Właściwa ocena sił na zamiary to jedno a drugie to właśnie to zaufanie o którym piszesz Polly. Albo mieszanka obu
Ja rozumiem jako odpowiadanie na wezwania w kluczowych momentach życia, tak by ich nie przegapić i nie zmarnować być może tej jedynej okazji z powodu swojej małości. A gdy już sie odważymy, to Bóg zachwyca swoją wiernością.
@mader Płodnośc to jest dar ale przecież kobieta nie jest płodna cały czas, można sobie wybrać czas na współżycie. To człowiek decyduje kiedy współżyje i czy chce ewentualnie kolejnego potomka czy nie
To jest mentalność "non serviam" potepiona wielokrotnie przez KK
Słuchając księdza Śniadocha odniosłam wrażenie, że większość księży, których spotkałam na swojej drodze, głosi inną religię...dziękuję za te linki, odsłuchuję na bieżąco w wolnych chwilach też inne kazania na youtube, otwieram oczy...
Słuchając księdza Śniadocha odniosłam wrażenie, że większość księży, których spotkałam na swojej drodze, głosi inną religię...dziękuję za te linki, odsłuchuję na bieżąco w wolnych chwilach też inne kazania na youtube, otwieram oczy...
Odkrywasz po prostu, że kremówkowy wojtylianizm i jemu podobne to nie katolicyzm. Inaczej pisząc: posoborowie to inna religia
@mamaw To tak cudownie nie działa, jak coś takiego czytam to chce mi się śmiać. Zdecydowaliśmy się na trzecie dziecko "na wyrost" jak to określiłaś i jakoś problemy nam się same nie rozwiązują. W mieszkaniu jest dużo ciaśniej niż było, mąż po pracy zasuwa w drugiej pracy a i tak nie stać nas na zakup większego mieszkania i aktualnie szans na większe mieszkanie brak. Jestem tym faktem załamana i ze strachem patrzę w przyszłość, bo sytuacja mieszkaniowa jeśli chodzi o metraż jest kiepska. Może masz szczęście, że ci się problemy same rozwiązują bo nam nie, pomimo starań męża. No i co nam poradzisz w takiej sytuacji?
Zgodzę się z Tobą , że to ciężka praca, czyli nalewanie do tych ciężkich stągwi wody i czekanie, czasem z nadzieją czasem ze smutkiem, że nic się nie zmienia. To wszystko nie wydarzyło się u nas za pstryknięciem palcami i już gotowe. Wiesz ile ja się napisałam (bo nie miałam drukarki) i narozklejalam ogłoszeń? Ile się nachodziłam i naogladalam mieszkań? I to wszystko sama, bo męża w to nie angazowalam, bo go tylko temat drażnił, bo mieliśmy tak mała kwotę do doplaty, że nie było żadnych szans. Ile było rozkmin czy zdecydować się na mieszkanie na 4 piętrze bez windy, bo bylo najtańsze. Jak ja tam będę wnosić śpiące w wózku dzieci i zakupy. Ach, to nie przyszło tak łatwo. Szukałam mieszkania trzypokojowego, żeby nasze zamienić za małą dopłata, a w końcu mamy 4 pokojowe o którym nie można było pomarzyć nawet i z windą.
Edit. Bóg ma swój odpowiedni czas, kiedy tą wodę ze stągwi zamienić w najlepsze wino, musimy robić co w naszej mocy i być cierpliwi. Bóg będzie działał.
Słuchając księdza Śniadocha odniosłam wrażenie, że większość księży, których spotkałam na swojej drodze, głosi inną religię...dziękuję za te linki, odsłuchuję na bieżąco w wolnych chwilach też inne kazania na youtube, otwieram oczy...
Odkrywasz po prostu, że kremówkowy wojtylianizm i jemu podobne to nie katolicyzm. Inaczej pisząc: posoborowie to inna religia
No sam przyznałeś, że wg Ciebie katolicy "posoborowi" to inna religia. Dlatego wiadomo, że tradycjonalista i "posoborowy" zupełnie inaczej decydują o liczebności swoich rodzin. No nie dogadają się jeden z drugim i tyle.
@J2017 ale zdajesz sobie sprawę, że Wojtyła sam lekceważył Tradycję? Wobec tego, czemu nie mam się do jego osoby odnosić z uprzedzeniem? Przecież złamał przysięgę antymodernistyczna, którą składał w momencie uzyskania swych święceń. Wyznawał błędny ekumenizm, popadając w herezję indeferentyzmu, skasował funkcje "advocatus diaboli". Dalej wyliczać?
No sam przyznałeś, że wg Ciebie katolicy "posoborowi" to inna religia.
nie według mnie, tylko to jest jedyny logiczny wniosek po lektórze dokumentów przed i posoborowych, choćby tych dotyczących powołania do małżeństwa. W stosunku do innch tematów ten wniosek też jest poprawny.
W tym dwupokojowym mieszkaniu 52 m z trójką dzieci bardzo marzyłam o czwartym, jednak to wydawało się nierozsądne. A jednak nie dawało mi to spokoju, że za jakiś czas w końcu dorobimy się tego większego mieszkania, a ja już nie będę mogła mieć dzieci. Zaryzykowaliśmy. Bylismy bardzo szczęśliwi pomimo wielu obaw. Urodziło się maleństwo a z mieszkaniem nic się nie zmieniało. Oddaliśmy dzieciom duży pokój, a my z maluszkiem w małym. Jakoś dawaliśmy radę. Dopiero w piątej ciąży sytuacja się zmieniła. I już z miesięcznym maluszkiem przeprowadzaliśmy się do całkiem od podstaw wyremontowanego wdg naszego gustu i potrzeb mieszkania. Mieszkamy tu dwa lata i wiem, że to cud, że tak się wszystko potoczyło. Podobna sytuacja była z samochodem, czyli nie było żadnych szans. A pewnego dnia zaprosili nas znajomi że że wspolnoty i powiedzieli że chcą podarować nam swoje dotychczasowe auto, bo będą kupować nowe. Cuda się zdarzają, naprawdę. Módlcie się Koronka do Miłosierdzia Bożego i do Wenantego Katarzynca.
@Gregorius Odkrycie naukowe jakimi prawami rządzi się kobiecy cykl było bardzo znaczące dla małżeństw i ogromną radością dla kobiet,Kościół nie mógł tego zignorować. Przed soborem takiej wiedzy nikt nie miał. Skąd wiesz co wtedy by zdecydował przedsoborowy Papież? Może to samo co zostało ustanowione na SWII w tej kwestii?
Bredzisz, bo to własnie jeden z przedsoborowych papieży przestrzegał przed szkodliwością NPRu dla katolicyzmu. To, ye o tymnie wiesz świadczy o Twojej indoktrynacji przez kapłanów posoborowia.
To żeby nie było tak wesoło, że drzewiej to tylko takie poglądy były, jak ks. Śniadoch przywołuje. Z książki Zdejmijcie buty... Rozważania dla małżeństw. Imprimatur z 1947 r.
Im bogatsze i głębsze jest zespolenie małżonków, tym większa jest u nich chęć do powiększenia swojej rodziny. Przecież jedno dziecko te stanowczo za mało, aby wyrazić ogrom ich wzajemnej miłości do siebie. Każde dziecko pogłębia wspólnotę życiową małżeństwa, a rodzinie przysparza wartości. Bardzo często rodzice poprzez dzieci, w służbie dla dzieci własnych, stają się lepsi, pozbywają się egoizmu. Wiążą się z sobą jeszcze silniej i czasami zdumionymi oczyma odkrywają tak wielką radość życia, jakiej przedtem nawet nie przeczuwali. Ilości dzieci nie ustala samowola małżeńska lub tzw. wyżycie się, ale ustala ją Opatrzność Boska. Jest rzeczą Opatrzności Boskiej przydzielanie każdej rodzinie odpowiedniej "przestrzeni życiowej", tzn. wszystkiego tego, czego człowiek potrzebuje dla rozwoju swego ciała i duszy. Dlatego też owa ,,przestrzeń życiowa" każdej rodziny winna być zakreślona trzema granicami, a to: zdrowiem rodziców, duchową siłą wychowawczą, przede wszystkim matki, oraz możliwościami gospodarczymi. Mężowie, wasze żony nie są po to, aby stale rodziły wam dzieci. Troska o zdrowie dzieci i o zdrowie matki winna wam nakazywać wstrzemięźliwość. Zdarza się czasami, że lekarz po drugim lub trzecim dziecku zakazuje, ze względu na zdrowie matki, rodzenia dalszych dzieci. Zdarza się kiedy indziej, że rodzice nie są zdolni do wychowania większej ilości dzieci czy to z powodu starości, czy z powodu zdrowia. Rodzice mają nie tylko darować dziecku życie, ale ciąży na nich zarazem bardzo surowy obowiązek, by temu dziecku dali porządne wychowanie i by wykierowali je na dzielnego człowieka. Sprawę ograniczania ilości dzieci ze względów materialnych trzeba rozważać z dwóch punktów widzenia. Oto z jednej strony rodzice nie powinni rodzić dzieci bez poczucia odpowiedzialności, w sposób lekkomyślny, tzn. tak, by dzieci te później oddawać instytucjom dobroczynnym na wychowanie lub tak, by z tych dzieci wiele miało się zmarnować. Z drugiej jednak strony rodzice winni mieć zaufanie do Opatrzności Boskiej i postępować zgodnie z sumieniem chrześcijańskim. Dziecku też nie można dawać za wiele dobrobytu, nie powinno dziecko wyrastać w zbytku, gdyż na tej drodze na pewno nie stanie się wartościowym człowiekiem.
Z tej samej książki dyskusja o tzw. celach małżeństwa:
Sens małżeństwa w porządku przyrodzonym
Małżeństwo jest prawnym, nierozerwalnym, zupełnym i owocnym obcowaniem kobiety z mężczyzną. Pierwszym i zasadniczym sensem powołania instytucji małżeństwa jest obcowanie małżonków jako przedstawicieli dwu odmiennych płci, połączonych małżeńską miłością. Tę właśnie myśl zawiera nauka biblijna o stworzeniu człowieka: ,,Nie jest dobrze człowiekowi samemu, uczynię mu towarzyszkę życia, która mu będzie odpowiadała". To zespolenie się dwojga ludzi w jednym stanowi kamień węgielny związku małżeńskiego, tzn. związku, będącego w hierarchii związków międzyludzkich związkiem najwyższym i stanowiącym wyraźne przeciwieństwo egoizmu co do samego siebie i co do rzeczy przez się posiadanych. Przez małżeństwo można wyróść ponad swoją chwiejność i połowiczność i w ten sposób dojść do pełności życia i do jego szczęśliwego zakończenia.
O tym zasadniczym sensie małżeństwa mówi nam Pius XI w wspomnianej encyklice w następujących słowach; ,,To wzajemne i wewnętrzne kształtowanie się małżonków, ta wzajemna troska o to, by siebie zaprowadzić do szczęśliwej wieczności, oto co trzeba rzeczywiście uważać za główną przyczynę powołania przez Boga instytucji małżeńskiej i za właściwy jej sens. Małżeństwa tedy nie można rozumieć tylko jako instytucji powołanej do płodzenia dzieci i ich wychowywania, ale trzeba je pojmować szerzej i uważać małżeństwo za pełny związek życiowy dwojga ludzi."
Siłą, która kształtuje małżeństwo w doskonały związek życiowy, jest miłość małżeńska. Miłość małżeńską możemy nazwać miłością tzw. podmiotową. Nie jest ci to zwykła miłość. Miłość taka, tzn. podmiotowa miłość, polega na tym, że kocha się nie tylko jakąś jedną zaletę, jakąś zdolność u człowieka, jakiś jeden szczegół jego osobowości, ale kocha się całą osobowość człowieka, cały człowiek jest podmiotem tej miłości.
Na jego osobie skupiamy wszystkie nasze myśli, uczucia, wolę, tęsknotę i nadzieję. Ukochana osoba ma być ośrodkiem naszego ziemskiego życia. Kto w ten sposób kocha swoją umiłowaną osobę, nie tylko żyje z nią, ale także żyje dla niej.
Małżonkowie żyjący w takiej miłości będą się duchowo rozumieć i będą się wzajemnie pobudzać do osiągania coraz to wyższych wartości duchowych i fizycznych. Na tej drodze, tzn. na drodze wzajemnego, duchowego podciągania się wzwyż, można osiągnąć tak ścisłe zjednoczenie się małżonków, że stanowić będą nierozerwalny całość.
Istota miłości małżeńskiej nie wyczerpuje się w spełnianiu funkcji płciowych, ale tę istotę określają także jeszcze inne czynniki. Mianowicie to wszystko należy do miłości małżeńskiej, co rozwija duchowe wartości małżonków. Duchowe wartości mają małżonkowie rozwijać w różny sposób: przez pobudzanie się wzajemne do lektury religijnej czy naukowej, przez pobudzanie się do modlitw i cnót, do dobrych uczynków itd. Ponieważ każdy z małżonków stanowi odrębną istotę, odrębną osobę, mogą i muszą się małżonkowie wzajemnie uzupełniać. A zatem pożycie małżeńskie nie ogranicza się tylko do uzupełniania się na odcinku tworzenia nowego życia, ale ma ono również prowadzić do znacznie bogatszego i znacznie bardziej uszczęśliwiającego uzupełnienia. Naturalnie i w zmysłowości trzeba widzieć głęboki sens. Zmysłowość i cielesne uzupełnianie się małżonków to specyficzna dziedzina, w której objawić się może i niejako sprawdzić ich łączność pozacielesna. Miłość cielesna jest tylko jednym ze sposobów okazywania miłości małżeńskiej.
I z dedykacją dla Grega, od przedsoborowego arcybiskupa Paryża, inna książka z tej samej strony.
Tutaj również przesadny tradycjonalizm zapomina o jednym z założeń problemu i tym samym popada w identyczną sprzeczność, co modernizm: "bo modernizm za normę uznaje wszelką wartość dzisiejszą; integryzm w formach wczorajszych widzi ideał na dziś. Smutne to nieporozumienie, którego katolicy winni się wystrzegać, z dwojakiej przyczyny: po pierwsze, dlatego że to negatywne stanowisko nieufności wobec słusznych zmian hamuje postęp Kościoła, opóźnia jego akcję, przenikającą świat, i może stać się pretekstem do bezczynności dla przeciętnych wiernych; ale zwłaszcza dlatego, że gdyby ta podejrzliwość weszła w zwyczaj i przybrała formy systematyczne, byłaby nie chrześcijańska: do braku "caritas intelektualnej" dodałaby subtelne niebezpieczeństwo wolnomyślności. Czyż bowiem wyprzedzanie orzeczeń i ocen hierarchii, a tym bardziej krytykowanie inicjatyw, do jakich uprawnia apelowanie "od Papieża do Soboru", nie stanowi odwrócenia kompetencji, o którym, co najmniej, wypada rzec, że jest niewłaściwe?
Dziecko nie powinno wyrastac w zbytku, nie mozna dziecku dawać zbyt wiele dobrobytu bo nie stanie sie wartościowym czlowiekiem. I skontrastujmy to z dowolną grupą dotyczącą urzadzenia pokoju dziecięcego powiedzmy "Dom w stylu Montessori" gdzie codziennie pojawiają się pytania co kupic na 2 urodziny, budżet 1000zl
@J2017 tyle, ye anawim cytuje opinie modernisty, prywatną iopinie, Papież Pacelli napisał wyraźnie, że współżycie tylko w dni niepłodne jest niemoralne i powoduje nieważność małżeństwa wedle kanonu 1086 CIC 1917. O tym jakoś Anawiom zapomniał napomknąć.
@J2017 tyle, ye anawim cytuje opinie modernisty, prywatną iopinie, Papież Pacelli napisał wyraźnie, że współżycie tylko w dni niepłodne jest niemoralne i powoduje nieważność małżeństwa wedle kanonu 1086 CIC 1917. O tym jakoś Anawiom zapomniał napomknąć.
czyli ze co nawet jesli istnieja wazne przeslanki nie mozna zdecydowac sie na restrykcyjny npr?
@Agmar bo tu nie o metodę chodzi a o cel. Jeżeli celem jest uniknięcie poczęcia, to nie ważne czy stosujemy do tego NPR czy gumkę czy tabletki. Cel pozostaje niemoralny bez względu na metodę.
Komentarz
Wiesz ile ja się napisałam (bo nie miałam drukarki) i narozklejalam ogłoszeń? Ile się nachodziłam i naogladalam mieszkań? I to wszystko sama, bo męża w to nie angazowalam, bo go tylko temat drażnił, bo mieliśmy tak mała kwotę do doplaty, że nie było żadnych szans. Ile było rozkmin czy zdecydować się na mieszkanie na 4 piętrze bez windy, bo bylo najtańsze. Jak ja tam będę wnosić śpiące w wózku dzieci i zakupy. Ach, to nie przyszło tak łatwo. Szukałam mieszkania trzypokojowego, żeby nasze zamienić za małą dopłata, a w końcu mamy 4 pokojowe o którym nie można było pomarzyć nawet i z windą.
Edit. Bóg ma swój odpowiedni czas, kiedy tą wodę ze stągwi zamienić w najlepsze wino, musimy robić co w naszej mocy i być cierpliwi. Bóg będzie działał.
Jaką znowu "Tradycję"?
Podobna sytuacja była z samochodem, czyli nie było żadnych szans. A pewnego dnia zaprosili nas znajomi że że wspolnoty i powiedzieli że chcą podarować nam swoje dotychczasowe auto, bo będą kupować nowe.
Cuda się zdarzają, naprawdę. Módlcie się Koronka do Miłosierdzia Bożego i do Wenantego Katarzynca.
Ciekawe który?
Z książki Zdejmijcie buty... Rozważania dla małżeństw. Imprimatur z 1947 r.
Im bogatsze i głębsze jest zespolenie małżonków, tym większa jest u nich chęć do powiększenia swojej rodziny. Przecież jedno dziecko te stanowczo za mało, aby wyrazić ogrom ich wzajemnej miłości do siebie. Każde dziecko pogłębia wspólnotę życiową małżeństwa, a rodzinie przysparza wartości. Bardzo często rodzice poprzez dzieci, w służbie dla dzieci własnych, stają się lepsi, pozbywają się egoizmu. Wiążą się z sobą jeszcze silniej i czasami zdumionymi oczyma odkrywają tak wielką radość życia, jakiej przedtem nawet nie przeczuwali.
Ilości dzieci nie ustala samowola małżeńska lub tzw. wyżycie się, ale ustala ją Opatrzność Boska. Jest rzeczą Opatrzności Boskiej przydzielanie każdej rodzinie odpowiedniej "przestrzeni życiowej", tzn. wszystkiego tego, czego człowiek potrzebuje dla rozwoju swego ciała i duszy. Dlatego też owa ,,przestrzeń życiowa" każdej rodziny winna być zakreślona trzema granicami, a to: zdrowiem rodziców, duchową siłą wychowawczą, przede wszystkim matki, oraz możliwościami gospodarczymi. Mężowie, wasze żony nie są po to, aby stale rodziły wam dzieci. Troska o zdrowie dzieci i o zdrowie matki winna wam nakazywać wstrzemięźliwość. Zdarza się czasami, że lekarz po drugim lub trzecim dziecku zakazuje, ze względu na zdrowie matki, rodzenia dalszych dzieci. Zdarza się kiedy indziej, że rodzice nie są zdolni do wychowania większej ilości dzieci czy to z powodu starości, czy z powodu zdrowia. Rodzice mają nie tylko darować dziecku życie, ale ciąży na nich zarazem bardzo surowy obowiązek, by temu dziecku dali porządne wychowanie i by wykierowali je na dzielnego człowieka. Sprawę ograniczania ilości dzieci ze względów materialnych trzeba rozważać z dwóch punktów widzenia. Oto z jednej strony rodzice nie powinni rodzić dzieci bez poczucia odpowiedzialności, w sposób lekkomyślny, tzn. tak, by dzieci te później oddawać instytucjom dobroczynnym na wychowanie lub tak, by z tych dzieci wiele miało się zmarnować. Z drugiej jednak strony rodzice winni mieć zaufanie do Opatrzności Boskiej i postępować zgodnie z sumieniem chrześcijańskim. Dziecku też nie można dawać za wiele dobrobytu, nie powinno dziecko wyrastać w zbytku, gdyż na tej drodze na pewno nie stanie się wartościowym człowiekiem.
http://msza.net/i/cz12_4.html
Tutaj również przesadny tradycjonalizm zapomina o jednym z założeń problemu i tym samym popada w identyczną sprzeczność, co modernizm: "bo modernizm za normę uznaje wszelką wartość dzisiejszą; integryzm w formach wczorajszych widzi ideał na dziś. Smutne to nieporozumienie, którego katolicy winni się wystrzegać, z dwojakiej przyczyny: po pierwsze, dlatego że to negatywne stanowisko nieufności wobec słusznych zmian hamuje postęp Kościoła, opóźnia jego akcję, przenikającą świat, i może stać się pretekstem do bezczynności dla przeciętnych wiernych; ale zwłaszcza dlatego, że gdyby ta podejrzliwość weszła w zwyczaj i przybrała formy systematyczne, byłaby nie chrześcijańska: do braku "caritas intelektualnej" dodałaby subtelne niebezpieczeństwo wolnomyślności. Czyż bowiem wyprzedzanie orzeczeń i ocen hierarchii, a tym bardziej krytykowanie inicjatyw, do jakich uprawnia apelowanie "od Papieża do Soboru", nie stanowi odwrócenia kompetencji, o którym, co najmniej, wypada rzec, że jest niewłaściwe?
I skontrastujmy to z dowolną grupą dotyczącą urzadzenia pokoju dziecięcego powiedzmy "Dom w stylu Montessori" gdzie codziennie pojawiają się pytania co kupic na 2 urodziny, budżet 1000zl
Chyba że mówimy o dniach płodnych mężczyzny