To było do przewidzenia beatak i piortak w heroicznym zbawianiu edukacji polskiej. Cała doba poświęcona na przygotowanie lekcji, videokonferencji, drukowaniu, klejeniu, przygotowywaniu prezentacji, i jeszcze drukowaniu, drukowaniu, drukowaniu jak te świstaki w pocie czoła, zaniedbując rodzinę...ach Ci niewdzięczni , roszczeniowi rodzice ...i tak rok po roku, dzień po dniu, godzina po godzinie..ciągle to nowe wyzwania, nowy zupełnie materiał, całkiem nowe lektury, słówka świeżo wymyślone, nowa gramatyka stworzona autorska j.polskiego...cuda pani..cuda
No akurat dla @beatak to wyrazy uznania, bo w idealnych warunkach tak to powinno wyglądać, ale z dnia na dzień się przestawić to jest OGROM pracy. Osobiście wierzę w siedzenie nad tym od rana do nocy. Niestety spora część (większość?) nauczycieli, również akademickich wcale nie ma zamiaru się wdrożyć tylko markuje nauczanie przez zadawanie mniej lub bardziej fantazyjnej góry pracy.
Siedziałam i siedzę, bo nie umiem i się dobrze nie znam. Ale wiem,że niektórych to przerasta, nie ma znikąd systemu szkoleń (centralnych) i jak ktoś chce, musi uczyć się sam. Więc to robię, ale także dlatego, że część moich uczniów to dzieci lekarzy - nie mogłabym nic nie robić, mając świadomość, jak ciężko Oni pracują, narażając swoje zdrowie i zdrowie swoich rodzin.
Pani z przedszkola dla 5 matki wysłała ze 100 stron na przerwę do zrobienia, z czego połowa to 3, 4 kolorowe obrazki na stronie z okienkiem zaznacz, narysuj tyle kropek, ile sylab. Mąż wydrukowal pierwsze 5, ale teraz musze to przebrac, bo to bez sensu takie rzeczy drukowac.
Jak był strajk to były takie memy, że przygotowanie lekcji przez nauczyciela to jak przygotowanie prezentacji na spotkanie z klientem czy coś w ten deseń. Czekam teraz na te maile z prezentacjami
No i co wy na to że domowa edukacja potrwa jeszcze długo. Załamka.
Tłuczenie zadań narzuconych przez nauczyciela, w tempie wymaganym przez niego i pod presją sprawdzenia wykonania zadań a nie poziomu opanowania zagadnienia ma się do ED jak krzesło elektryczne do zwykłego. Niby na obu da się usiąść.
Był strajk, teraz kwarantanna i w całej Polsce najlepiej pracujący nauczyciele to: beatak
piotrtak i kociara &co
Trzeba się zgłosić po medal czy na konkurs najlepszy Polak/ka roku
Co rusz jakieś wydarzenie mamy czołową trójkę zbawiającą świat Brawo.
Był tu niefajny komentarz z mojej strony - wywaliłam go, bo takie emocje są zbędne i w chwili obecnej niepotrzebne, zwłaszcza, że dowalamy sobie, a nawet się nie znamy. Ja pasuję i nie chcę już przykrych słów - za swoje przepraszam, pozdrawiam.
Obserwuję, że z tym homeofficem i homelearningiem to jest kuźwa jakieś szaleństwo. Sporo z moich znajomych i rodziny w tym trybie. Mam wrażenie, że wszyscy oszaleli i mają poczucie, że pracownik/nauczyciel/uczeń musi udowadniać, że nie zbija bąków w domu.
Oprócz bieżącej pracy raporty, co się danego dnia zrobiło. Cześc osób pracuje... 7-16,17 bo, uwaga:no wiadomo, że jak jest się w domu i jeszcze ma się dzieci czy współmałżonka w domu, to czas efektywnej pracy jest mniejszy.
No po prostu nie wierzę.
Siostra (bezdzietna) pracuje od 7 do 16,potem codzienne konferencje(video lub telefonicznie) minimum godzina. Pracodawcy, a przynajmniej część ma chyba przekonanie, że jego pracownik w domu jest sam, bez dzieci i innych członków rodziny, też pracujących w domu. I tylko czeka, by w czasie pracy zdalnej zrobić zupę czy remont. Albo pospać czy książkę poczytać.
Dzieciaki nie nadążają z odbieraniem kolejnych porcji wysyłanych materiałów. Jeśli w ogóle ktoś je do kompa dopuści. Rodzice nie nadążają z drukowaniem, sprawdzaniem, pomaganiem
Cześc nauczycieli musi wysyłać szczegółowe info, co zrobili z uczniami, dla uczniów, rodziców, mają wysyłać materiały podwójnie, uczniom i dyrekcji. Pisać sprawozdania z każdego dnia. Cześc dyrektorów to samo swoim zwierzchnikom. No obłęd.
Po pandemii szpitale teraz zakaźne będą zamieniać na psychiatryki, jak rany...
Fajną szkołę to ma Klara. Prywatną. Wysyłają zakres do samodzielnej pracy z książką i ewentualnie co można znaleźć w sieci i po jednym zadaniu na tydzien. Reszta ma albo wywalone albo sraczke z zadaniami. A tu tylko: robimy ten i ten dział.
Zrobiłam rano zakupy, w międzyczasie gdzieś na dziale warzywnym odbieram połączenia, robię śniadanie, wpisuje do systemu zapotrzebowanie z połączeń, zdejmuje pranie, rozwieszam pranie, myje zlew..w międzyczasie sprawdzam maile, w międzyczasie próbuje odczytać wiadomości z dziennika i załączników i zrozumieć gdzie są zadania dla dziecka.jak już odkrywam gdzie są zadania to zlecam starszemu dziecku pomaganie w zadaniach młodszemu.w międzyczasie młodsze CoS chce i drze jape, wciąż odbieram jakieś telefony również od męża, który coś chce ze sklepu w którym już byłam i drugi raz się nie wybieram. Po zadaniach zostawiam w domu najstarsze dziecko z najmlodszym i videochatem z koleżanką i z dwójką wychodzę na godzinny spacer ..po spacerze robię pełnowartościowy obiad.nie z półproduktow..o 17 tracę przytomność i zasypiam .. Powinnam teraz sprawdzić co te dzieci natworzyly w lekcjach ale już nic mi się nie chce ..jak dziś nie wyślemy zdjęcia zrobionych zadań z matematyki to dostaniemy jedynkę yyy Przychodzi syn i zadaje mi jakieś dziwaczne pytania z gramatyki ..odsyłam do ojca który wrócił już z pracy ..ojciec przejął telefony i zamknął się w "systemie" Syn mówi że z netu sobie ściągnie Córki robią sobie grzanki żelazkiem ... Dopóki nie ma pożaru i poparzeń nie ingeruje ...
Komentarz
Sporo z moich znajomych i rodziny w tym trybie. Mam wrażenie, że wszyscy oszaleli i mają poczucie, że pracownik/nauczyciel/uczeń musi udowadniać, że nie zbija bąków w domu.
Oprócz bieżącej pracy raporty, co się danego dnia zrobiło.
Cześc osób pracuje... 7-16,17 bo, uwaga:no wiadomo, że jak jest się w domu i jeszcze ma się dzieci czy współmałżonka w domu, to czas efektywnej pracy jest mniejszy.
No po prostu nie wierzę.
Siostra (bezdzietna) pracuje od 7 do 16,potem codzienne konferencje(video lub telefonicznie) minimum godzina.
Pracodawcy, a przynajmniej część ma chyba przekonanie, że jego pracownik w domu jest sam, bez dzieci i innych członków rodziny, też pracujących w domu. I tylko czeka, by w czasie pracy zdalnej zrobić zupę czy remont. Albo pospać czy książkę poczytać.
Dzieciaki nie nadążają z odbieraniem kolejnych porcji wysyłanych materiałów. Jeśli w ogóle ktoś je do kompa dopuści.
Rodzice nie nadążają z drukowaniem, sprawdzaniem, pomaganiem
Cześc nauczycieli musi wysyłać szczegółowe info, co zrobili z uczniami, dla uczniów, rodziców, mają wysyłać materiały podwójnie, uczniom i dyrekcji. Pisać sprawozdania z każdego dnia.
Cześc dyrektorów to samo swoim zwierzchnikom. No obłęd.
Po pandemii szpitale teraz zakaźne będą zamieniać na psychiatryki, jak rany...
https://glos.pl/men-chce-by-nauczyciele-prowadzili-zdalne-lekcje
Ulżyło mi. Nie ma to jak rozporządzenie
Powinnam teraz sprawdzić co te dzieci natworzyly w lekcjach ale już nic mi się nie chce ..jak dziś nie wyślemy zdjęcia zrobionych zadań z matematyki to dostaniemy jedynkę yyy
Przychodzi syn i zadaje mi jakieś dziwaczne pytania z gramatyki ..odsyłam do ojca który wrócił już z pracy ..ojciec przejął telefony i zamknął się w "systemie"
Syn mówi że z netu sobie ściągnie
Córki robią sobie grzanki żelazkiem ...
Dopóki nie ma pożaru i poparzeń nie ingeruje ...
Jutro będą odbierać telefony !