Ekhem, zdaje mi się, że przy wysokiej inteligencji trudno jest znaleźć partnera niezależnie od płci. Zwyczajnie powoduje to wyższe wymagania, a co za tym idzie - mniejszą ilość potencjalnych "kandydatów". A poza tym - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Z moich obserwacji - znalezienie faceta, który jest naprawdę inteligentny, wierzący, a przy tym nie jest synkiem mamusi i nie jest totalnie zdziwaczały - graniczy z cudem. Pewnie w drugą stronę działa to podobnie. Ach, no i niestety uważam, że panowie w wieku około 30 lat powiedzmy bywają bardzo skrzywieni, jeśli chodzi o oczekiwania co do wyglądu partnerki - i w sumie wcale się temu nie dziwię, biorąc pod uwagę to, co na każdym kroku serwuje im kultura. Z katolickimi forami już dawno nie miałam do czynienia, ale z tego co pamiętam sprzed wielu lat, była to generalnie wylęgarnia dziwaków obu płci, niestety
No to jest właśnie najdziwniejsze, takie dzielenie obowiązków przed ślubem. Przecież to wszystko się zmienia, facet ma 30 lat i myśli, że to się da ustalić? Kobieta może być w zagrożonej ciąży, a mężczyzna może chorować, jaki sens, jeśli jest miłość, to takie rzeczy przestają być istotne.
Naprawdę tak szwankuje wychowanie dziewczynek? Jestem tym zaskoczona. Myślałam, że to z chłopcami jest kiepsko. Może się mylę, od dawna nie ma mnie w kraju, a tu gdzie jestem jest inny świat, szkoda gadać...
Jestem z pokolenia, które wchodziło w dorosłość w latach 90- tych. Wiele było wtedy fajnych, dobrze wykształconych, wartościowych dziewczyn, które z trudem znajdowały sobie mężów, bo nie bardzo było w kim wybierać ...
Jakiś czas temu o. Szustak nagrał filmik, w którym mówi mniej więcej o tym, że spotyka wielu nieodpowiedzialnych, egoistycznych, wręcz okrutnych mężczyzn, którzy żenią się z sensownymi kobietami, a potem niszczą im życie. Skąd on to wie? Przychodzą do niego te kobiety po poradę. Historie, które od nich słyszy są bardzo smutne.
Ksiądz Dziewiecki tak samo mówi od lat: 90 % przypadków przemocy i krzywdy w rodzinach powodują mężczyźni. Kobiety niezwykle rzadko.
Nie żebym była przeciwko mężczyznom! Przeciwnie - jestem nimi zafascynowana. Ale cały czas myślałam, że jest kryzys męskości, tyle się o nim mówi teraz. I że trzeba starać się dobrze wychowywać synów.
Napiszcie, proszę, co jest nie tak z wychowaniem dziewczynek. Miałam jedną, bardzo specyficzną, więc trudno mi o sensowny punkt odniesienia. Mam chłopaków i ich przyuczam bardzo pod kątem bycia dla rodziny w przyszłości. Ale z tymi dziewczynkami to dla mnie zaskoczenie.
@Ojejuju no to rzeczywiście przykre środowisko i totalne pomieszanie w głowach. Ja osobiście nie znam żadnej kobiety, która by taką postawę prezentowała, ale szczerze współczuję mężczyznom, którzy na takie trafiają
Tecumsech ma duzo racji, moim zdaniem. Znam w realu 32- latka, który juz ze smutkiem mowi, ze raczej się nie ożeni, i z wielkim bólem próbuje sie godzić z rzeczywistością. Wysoki, dość przystojny prawnik, znający sześć języków. Chciałby miec żonę z którą miałby o czym porozmawiać, ktora by mu sie fizycznie podobała i ktora akceptuje naukę KK. Z pierwszymi dwoma punktami nie ma problemu, trzeci nie do przejścia...
Beatak nie rozumiem, dlaczego od razu atakujesz. Znam człowieka od paru lat. Wiem o kim piszę. Trudno natomiast żebym opisywala go dokladnie, ze szczegółami. Tak, byłabym zadowolona gdybym miala go za zięcia. Nie, nie sa to jedyne jego zalety, nakreslilam go tylko bardzo ogólnie , zeby ktos zaraz nie napisał ze brzydki zakompleksiony, zaniedbany bez pracy i wykształcenia, ot Ferdek Kiepski.
W żadnym wypadku nie atakuję, zadałam zwykłe pytanie i dziękuję za odpowiedź. Niepotrzebnie przypisujesz mi złe intencje.
@Ojejuju jasne, rozumiem. Ja to tak z przymruzeniem oka trochę piszę. W sumie odnośnie podzialu prac, to była bardziej uwaga odnośnie tej dziewczyny, bo o wymarzonym podzial prac swoje go znajomego nic nie napisałaś.
Ja w tym widzę dużo lęku, w takich stanowiskach niezamężnych kobiet. Scenariusz, jaki sobie wyobrażam, jest taki, że oglądała malzenstwa (z bloków ), gdzie tej pracy brudnej i ciężkiej było mało, a i tak kran ciekł tygodniami... A kobieta miała na głowie resztę. I nie chce powielać, czemu się nie dziwię. Inna rzecz, że kobieta koło trzydziestki mogłaby mieć jakąś głębszą refleksję na ten temat
W sumie chodzi o to, żeby się dogadać. I osoby o skrajnych poglądach będą tu miały pod górkę. Tak samo jak "sprawiedliwi" i ci, którzy bardziej się przejmują tym, jak powinno u nich być, a nie jak chcą, żeby było.
Ten prawnik z opowieści Ojeju chyba po prostu przegapił swój czas. Dobre, mądre, wierzące dziewczyny, które znam wychodziły za mąż najpóźniej po studiach
Ojejuju powiedział(a): Kobiety chcą zeby je traktować jak myślące, autonomiczne jednostki, a równocześnie nie ponosić odpowiedzialność za swoje słowa i czyny, bo winien jest facet.
Myślę, że mieszasz dwie grupy kobiet. Albo mówisz o idiotkach. Te, które chcą, by je traktować jak myślące, nie mogą chcieć nie ponosić odpowiedzialności, no! Zostaw mi trochę wiary w Rozum i Godność Człowieka!
Ten prawnik z opowieści Ojeju chyba po prostu przegapił swój czas. Dobre, mądre, wierzące dziewczyny, które znam wychodziły za mąż najpóźniej po studiach
@TecumSeh - być może mam szczęście, ale z pewnością przebywam w specyficznym środowisku, bardzo katolickim - i może właśnie dlatego nie znam takich kobiet? Nie mówię, że takiej nigdy nie spotkałam, ale jestem przekonana, że wśród moich znajomych nie ma kobiety o takich poglądach.
Napisałam ze prawnik w sensie ze ma dość dobry zawód, nie ze musi ona być prawniczka i specjalistyczny język rozumieć.
Problem trochę tez w tym, ze kobiety celują w mężczyzn nie na swoim poziomie, tylko o kilka stopni,, wyżej ". Zacząwszy od fizycznego wzrostu, na inteligencji i poziomie zarobków skończywszy.
@Aszna pisze coś przeciwnego i zgodzę sie z nią po obserwacji świetnych, wolnych panien, które albo nie miały szczęścia lub nie chciały wiązać sie z kim bądź. Znam super samotne kobiety, a jak zdarzy sie jakiś samotny mężczyzna po 30, to albo nałogi, rozwód lub maminsynek. Fajni faceci są żonaci
Dokładnie. Też znam ten problem - wśród młodszych koleżanek.
Mam młodszą przyjaciółkę na wydaniu. Świetna, świetna dziewczyna. Pracowita do bólu, wykształcona, dobra, wysportowana i potrafi zarobić kasę. Zostawił ją mąż cywilny. Niedawno dość intensywnie nawróciła się. Mieli wziąć ślub kościelny. Nie zdążyli - związek rozpadł się. Z jego winy. Może i dobrze.
Dla przykładu - pamiętam jak w pracy kiedyś przykląłem sobie pod nosem, niestety ciut za głośno, że nie doprasowałem sobie koszuli. Zwróciły się na mnie natychmiast cztery pary oczu koleżanek (akurat wtedy siedziałem przy samych babkach):
- to ty sobie SAM?!? prasujesz koszule?
Przez chwilę nie wiedziałem o co chodzi, ale tylko przez chwilę. No pewnie że sobie sam prasuję bo żona nie lubi prasować koszul. Za to prasuje sobie i dzieciom. I w ogóle w czym problem? Parę lat mieszkałem sam, to kto mi miał koszule prasować?
Dobre. Mój mąż, jakiś czas temu, na spotkaniu w pracy ziewał i tłumaczył się z kiepskiego samopoczucia, bo ostatnio wstaje do dziecka. Na to wypaliła koleżanka (młoda feministka, taka na serio): "to żona nie może???"
Ale prasuję akurat ja. Wszystko, co związane z ciuchami, jest poza jego zasięgiem, włącznie ze składaniem swoich koszulek. Ma za to mnóstwo innych talentów; tych męskich i mniej męskich także.
Dla przykładu - pamiętam jak w pracy kiedyś przykląłem sobie pod nosem, niestety ciut za głośno, że nie doprasowałem sobie koszuli. Zwróciły się na mnie natychmiast cztery pary oczu koleżanek (akurat wtedy siedziałem przy samych babkach):
- to ty sobie SAM?!? prasujesz koszule?
Przez chwilę nie wiedziałem o co chodzi, ale tylko przez chwilę. No pewnie że sobie sam prasuję bo żona nie lubi prasować koszul. Za to prasuje sobie i dzieciom. I w ogóle w czym problem? Parę lat mieszkałem sam, to kto mi miał koszule prasować?
Dobre. Mój mąż, jakiś czas temu, na spotkaniu w pracy ziewał i tłumaczył się z kiepskiego samopoczucia, bo ostatnio wstaje do dziecka. Na to wypaliła koleżanka (młoda feministka, taka na serio): "to żona nie może???"
Ale prasuję akurat ja. Wszystko, co związane z ciuchami, jest poza jego zasięgiem, włącznie ze składaniem swoich koszulek. Ma za to mnóstwo innych talentów; tych męskich i mniej męskich także.
Polly, bo najważniejsze, by obie strony były zadowolone. A jedna nie wykorzystywała dobroci drugiej. to na dłuższą metę do niczego dobrego nie prowadzi.
Ja jestem feministka pod pewnymi wzgledami. Jest za ciezko samemu zeby nie bylo po polowie. Jest mieszkancem wspolnego mieszkania to musi. Poza tym to zbliża. Moj maz wstawal w nocy do dzieci zawsze. Przewijal kupy nastawial pranie, odkurzal itd.
@M_Monia, ale czy to feminizm? Dla mnie to norma w małżeństwie. O ile o kwestiach takich jak gotowanie, szycie, naprawa kranu czy budowa ścianki działowej można dyskutować, biorąc pod uwagę zainteresowania i możliwości, o tyle opieka nad dziećmi (nie tylko zabawa plus wołanie mamy, gdy coś zaczyna śmierdzieć - ale także przygotowanie jedzenia, ogarnięcie bałaganu) to wspólny obowiązek rodziców. Dzieci nie są tylko mamy i żadne to bohaterstwo, że facet nastawi pralkę, wstanie w nocy czy zostanie opluty obiadkiem.
@beatak, tak właśnie myślę - że trzeba sobie nawzajem dawać to co mamy najlepsze. Jeśli akurat mężczyzna gotuje lepiej od żony, to czemu ma tego nie robić? Ona przecież może po prostu okazać mu szczerą wdzięczność (jeśli sama nie cierpi tego robić) i pochwalić jego umiejętności. Tak jest w małżeństwie moich przyjaciół. Ona jest w domu z dzieckiem i coś tam zwykle robi, ale jedzenie z prawdziwego zdarzenia, gotuje on po powrocie z korpo, wieczorem. Im to pasuje. Ale ile to przyjaznych kobiet uznałoby ją za lenia... A oni szczęśliwi. Potrawy kolegi - świetne.
Nigdy nie zapomnę, jak mój konserwatywny i bardzo religijny znajomy na plaży wyczuł kupę u synka, który jeszcze nosił pieluchę. Żona pomagała koleżance w jakiejś drobnej czynności z jej dzieckiem, której nie mogła akurat przerwać. A znajomy darł się na całą plażę: ,,Izaaaa, weź go! Weź go!''. Do dziś mam to w uszach. Byliśmy kiedyś dosyć blisko, więc często miałam okazję widzieć, jak wszystkie nieprzyjemne czynności przy dzieciach, obsługiwanie gości, gotowanie wykonywała dziwnym trafem Iza (która jednocześnie pracowała). Nie podobało mi się to bardzo, zwłaszcza, że widziałam, że Iza też ma dość. Ale nikt się nie odzywał, żeby jej głupio nie było; co najwyżej staraliśmy się wyręczać.
@beatak, tak właśnie myślę - że trzeba sobie nawzajem dawać to co mamy najlepsze. Jeśli akurat mężczyzna gotuje lepiej od żony, to czemu ma tego nie robić? Ona przecież może po prostu okazać mu szczerą wdzięczność (jeśli sama nie cierpi tego robić) i pochwalić jego umiejętności. Tak jest w małżeństwie moich przyjaciół. Ona jest w domu z dzieckiem i coś tam zwykle robi, ale jedzenie z prawdziwego zdarzenia, gotuje on po powrocie z korpo, wieczorem. Im to pasuje. Ale ile to przyjaznych kobiet uznałoby ją za lenia... A oni szczęśliwi. Potrawy kolegi - świetne.
Ja myślę podobnie. Nie uważam, że wszystkie obowiązki powinny być dzielone po równo, bo ich natura bardzo się różni. Męża, który regularnie gotuje nigdy w życiu nie nazwałabym leniem. Jednak nie trawię sytuacji, gdy ktoś jest ewidentnie wykorzystywany, a delikatne próby zmiany sytuacji (przez osobę wykorzystywaną, a nie postronnych znajomych) traktowane są jako zamach na instytucję małżeństwa i rodziny.
U nas tez ja przewijalam z grubszych rzeczy, maz bardzo dużo pomaga w domu, ale akurat w tym jest nadwrazliwy. Jeśli mnie nie było, to sobie jakoś radził, ale jeśli byłam w pobliżu, to właśnie tak mnie wołał rozpaczliwie. Za to codziennie dzieci myje i robi kolacje, no różne są przypadki.
U nas tez ja przewijalam z grubszych rzeczy, maz bardzo dużo pomaga w domu, ale akurat w tym jest nadwrazliwy. Jeśli mnie nie było, to sobie jakoś radził, ale jeśli byłam w pobliżu, to właśnie tak mnie wołał rozpaczliwie. Za to codziennie dzieci myje i robi kolacje, no różne są przypadki.
Mój znajomy przy dzieciach nie robił absolutnie nic; w kuchni również. Uważa, że fakt iż pracuje jest wystarczający. Żeby mu oddać sprawiedliwość, muszę dodać, że gdy dzieci dorosły, zaczął z nimi spędzać więcej czasu - np. angażować się w sporty.
a ja jestem przeciwko zaostrzeniu ustawy. I nie, nie popieram aborcji, a wręcz przeciwnie. Po prostu uważam, ze całkowity zakaz uaktywni podziemie aborcyjne, a te które chcą przeprowadzić zabieg i tak go zrobią. Kiedy dzieje się to oficjalnie to jest mozliwość porozmawiania z kobietą, wskazania jej innej drogi, udzielenia pomocy. Mam przekonanie ze w ten sposób można uratować więcej dzieci niż przez scisły zakaz aborcji, bo po prostu traci się te kobiety z oczu.
Znam super samotne kobiety, a jak zdarzy sie jakiś samotny mężczyzna po 30, to albo nałogi, rozwód lub maminsynek. Fajni faceci są żonaci
To prawda, acz trochę wolnych też jest.
Natomiast zastanawiam się co znaczy te "super kobiety" (chyba że chodziło o to że są super samotne:) ).
A to dlatego że z mojego doświadczenia super kobieta wg swoich koleżanek a super kobieta wg faceta to.. ekhm, dwie różne kobiety:)
Dobrze widać to na fejsbuku, gdzie taka sobie panna wrzuca zdjęcie którego wrzucać zdecydowanie nie powinna - a pod nim zachwyty: aj, jaka jesteś cudowna! Piekność jak zawsze! Nie starzejesz się, piękna jak dawniej! Ach, och, łał!
Drobne spostrzeżenie - uwagi od samych kobiet. Ani nawet lajka od faceta. I.. ekhm.. nie bez powodu.
To w takim razie, @TecumSeh , czy mógłbyś dookreślić jakimi cechami odznacza się "super kobieta" zdaniem facetów? Śmiało! Proszę
@Zuzapola, bo tu nie chodzi o to, by koniecznie każdy jeden facet zmieniał pampersy, przynajmniej mnie nie o to chodziło w opisie wyżej. Chodziło mi bardziej o stereotypowy podział ról. Tatuś może dziecko zając atrakcyjnymi rzeczami przez pół godziny dziennie a od reszty jest mama. Taki podział jest zabójczy dla rodzin.
Ciekawostka Aktualnie to ja nie zmieniam kupy (chyba że bezwzględnie muszę), bo przy mdłościach mi ciężko. Mąż rozumie, nawet odrywa się od laptopa na górze i przychodzi.
Komentarz
A poza tym - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Z moich obserwacji - znalezienie faceta, który jest naprawdę inteligentny, wierzący, a przy tym nie jest synkiem mamusi i nie jest totalnie zdziwaczały - graniczy z cudem. Pewnie w drugą stronę działa to podobnie. Ach, no i niestety uważam, że panowie w wieku około 30 lat powiedzmy bywają bardzo skrzywieni, jeśli chodzi o oczekiwania co do wyglądu partnerki - i w sumie wcale się temu nie dziwię, biorąc pod uwagę to, co na każdym kroku serwuje im kultura.
Z katolickimi forami już dawno nie miałam do czynienia, ale z tego co pamiętam sprzed wielu lat, była to generalnie wylęgarnia dziwaków obu płci, niestety
Naprawdę tak szwankuje wychowanie dziewczynek?
Jestem tym zaskoczona.
Myślałam, że to z chłopcami jest kiepsko.
Może się mylę, od dawna nie ma mnie w kraju, a tu gdzie jestem jest inny świat, szkoda gadać...
Jestem z pokolenia, które wchodziło w dorosłość w latach 90- tych.
Wiele było wtedy fajnych, dobrze wykształconych, wartościowych dziewczyn, które z trudem znajdowały sobie mężów, bo nie bardzo było w kim wybierać ...
Jakiś czas temu o. Szustak nagrał filmik, w którym mówi mniej więcej o tym, że spotyka wielu nieodpowiedzialnych, egoistycznych, wręcz okrutnych mężczyzn, którzy żenią się z sensownymi kobietami, a potem niszczą im życie. Skąd on to wie?
Przychodzą do niego te kobiety po poradę.
Historie, które od nich słyszy są bardzo smutne.
Ksiądz Dziewiecki tak samo mówi od lat: 90 % przypadków przemocy i krzywdy w rodzinach powodują mężczyźni. Kobiety niezwykle rzadko.
Nie żebym była przeciwko mężczyznom!
Przeciwnie - jestem nimi zafascynowana.
Ale cały czas myślałam, że jest kryzys męskości, tyle się o nim mówi teraz.
I że trzeba starać się dobrze wychowywać synów.
To mówicie, że kryzys kobiecości też jest??
Łaaaał, to faktycznie ...
Ja w tym widzę dużo lęku, w takich stanowiskach niezamężnych kobiet. Scenariusz, jaki sobie wyobrażam, jest taki, że oglądała malzenstwa (z bloków ), gdzie tej pracy brudnej i ciężkiej było mało, a i tak kran ciekł tygodniami... A kobieta miała na głowie resztę. I nie chce powielać, czemu się nie dziwię. Inna rzecz, że kobieta koło trzydziestki mogłaby mieć jakąś głębszą refleksję na ten temat
Dokładnie. Też znam ten problem - wśród młodszych koleżanek.
Mam młodszą przyjaciółkę na wydaniu.
Świetna, świetna dziewczyna.
Pracowita do bólu, wykształcona, dobra, wysportowana i potrafi zarobić kasę.
Zostawił ją mąż cywilny.
Niedawno dość intensywnie nawróciła się.
Mieli wziąć ślub kościelny.
Nie zdążyli - związek rozpadł się. Z jego winy. Może i dobrze.
Gdzie ona ma znaleźć dobrego męża?
@M_Monia, ale czy to feminizm? Dla mnie to norma w małżeństwie. O ile o kwestiach takich jak gotowanie, szycie, naprawa kranu czy budowa ścianki działowej można dyskutować, biorąc pod uwagę zainteresowania i możliwości, o tyle opieka nad dziećmi (nie tylko zabawa plus wołanie mamy, gdy coś zaczyna śmierdzieć - ale także przygotowanie jedzenia, ogarnięcie bałaganu) to wspólny obowiązek rodziców. Dzieci nie są tylko mamy i żadne to bohaterstwo, że facet nastawi pralkę, wstanie w nocy czy zostanie opluty obiadkiem.
To w takim razie, @TecumSeh , czy mógłbyś dookreślić jakimi cechami odznacza się "super kobieta" zdaniem facetów?
Śmiało! Proszę