Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Tyle ładnych dziewczyn

1356789

Komentarz

  • @Polly , dlaczego "taki podział jest zabójczy dla rodzin"?

    Podziękowali 1Odrobinka
  • TecumSeh powiedział(a):


    Polly powiedział(a):
    Dobre. Mój mąż, jakiś czas temu, na spotkaniu w pracy ziewał i tłumaczył się z kiepskiego samopoczucia, bo ostatnio wstaje do dziecka. Na to wypaliła koleżanka (młoda feministka, taka na serio): "to żona nie może???" :D

    Może prowokacja? Albo - co bardziej prawdopodobne - panienka inne kobiety ma gdzieś, ważne żeby "ona miała prawo".

    Zaznaczam, że znam tylko z opowiadań, ale na ich podstawie, stawiam na to drugie.
  • Polly, dokładnie to miałam też na myśli pisząc  o swoim znajomym, który miał gębę pełną fajnych frazesów, ale do konkretnej roboty się nie palił - i przykład z kupą w pampersie był tu tylko przykładem.
  • @Ida, bo wtedy tata jest supermenem od fajnych zabaw a mama od roboty. Często tak bardzo zmęczona, że już nie ma siły być "supermenką". To z kolei zabiera jej czas i możliwości, by tak po prostu cieszyć się dziećmi a dzieciom odbiera doświadczenie, że z mamą  może byc dobra zabawa.
  • Polly powiedział(a):
    @Ida, bo wtedy tata jest supermenem od fajnych zabaw a mama od roboty. Często tak bardzo zmęczona, że już nie ma siły być "supermenką". To z kolei zabiera jej czas i możliwości, by tak po prostu cieszyć się dziećmi a dzieciom odbiera doświadczenie, że z mamą  może byc dobra zabawa.


    Ja nigdy nie miałam sytuacji, że brakowało mi czasu dla dziecka. Byłam całkowicie do jego dyspozycji ...
    Mąż nigdy w życiu nie zmienił pieluszki i nie wykąpał synka.
    Za to pracował ciężko i utrzymywał nas.
    Mnie to pasuje.

  • Tecumseh, ja nie napisałam, że jego zachowania w tej konkretnej sprawie były/są konserwatywne lub podyktowane religijnością. 

    Religijny jest bardzo i poglądy ma konserwatywne. A dodatkowo jest cwaniakiem, który wysługuje się żoną i żyje tak, jak mu wygodnie. Przy tej religijności takie zachowanie jest niespójne z wyznawanymi zasadami, co buduje słaby obraz katolika i budzi potem obawy osób, które od tego religijnych i konserwatywnych młodzieńców wolą trzymać się z daleka (bo widzą niefajne przykłady zachowań wśród osób, które mienią się osobami religijnymi o konserwatywnych zasadach).
  • Ida powiedział(a):
    Polly powiedział(a):
    @Ida, bo wtedy tata jest supermenem od fajnych zabaw a mama od roboty. Często tak bardzo zmęczona, że już nie ma siły być "supermenką". To z kolei zabiera jej czas i możliwości, by tak po prostu cieszyć się dziećmi a dzieciom odbiera doświadczenie, że z mamą  może byc dobra zabawa.


    Ja nigdy nie miałam sytuacji, że brakowało mi czasu dla dziecka. Byłam całkowicie do jego dyspozycji ...
    Mąż nigdy w życiu nie zmienił pieluszki i nie wykąpał synka.
    Za to pracował ciężko i utrzymywał nas.
    Mnie to pasuje.

    No i najważniejsze, że Tobie pasuje. Ale innym nie musi.
  • @Ida, jak pasuje, to ok. Mnie by to bolało, nawet gdybym miała jedno dziecko. Poza tym bałabym się, że zwyczajnie nie będzie czasu na to, by między mężem a dzieckiem nawiązała się więź. Realny problem robi się, gdy tych dzieci jest więcej. Nie chcę oceniać ani porównywać róznych sytuacji życiowych, serio nie o wartościowanie mi chodzi. Jednak wyobraź sobie, że masz tych dzieci czworo równocześnie. Na pewno byłabyś bardziej zmęczona zaspokajaniem ich potrzeb a co za tym idzie, bardziej łaknęła konkretnej pomocy.

    @TecumSeh, mój mąż mówi wprost, że w porównaniu z tym co ja mam w domu (a wie czym dom pachnie, bo nie stroni od niego), to on jedzie do pracy, żeby się zrelaksować. Natomiast zawsze pilnowałam, by po nieprzespanej nocy nie wsiadał do samochodu - musi do pracy dojechać 30km - i jeśli już zarwał, to zostawał wtedy zdalnie. Ale dzieliliśmy się, zwykle 4 noce w tygodniu moje, 3 jego. Do tej pory, jak trzeba, to on wstaje. Brak snu to mój zdecydowany słaby punkt i oboje o tym wiemy.

  • M_Monia powiedział(a):
    Ida ale nie zdecydowalas sie juz na drugie dziecko?

    O Boże! @M_Monia.
    Pisałam już na tym forum wiele razy!
    Zdecydowałam się na więcej dzieci!
    Nie wyszło, rozumiesz?
    Straciłam kilkoro dzieci.
    Ciężko o tym ciągle mówić!!!
    Możecie mi wreszcie dać spokój, do cholery???!!!
    Ileż można dręczyć człowieka?
    Ileż można rozdrapywać rany?
    Możecie się wreszcie ode mnie odczepić?!!!
    Cieszcie się swoim szczęściem, wielodzietni.
     I dajcie wreszcie komuś przeboleć stratę i pogodzić się z nią!

  • @Ida... Nie czuj się urażona. Różne historie życiowe to różne punkty widzenia, tak już jest. Żadna z tych historii nie jest ani lepsza ani gorsza, w każdej radość przeplata się z trudami. Jestem pewna, że nikt tu nie chciał cię urazić.
  • Wierzą w siłę swojej miłości, ech....
  • asia powiedział(a):
    @TecumSeh to w ogóle nie był przytyk. Raczej dość smutna refleksja. Ja jestem 'spaczona' nieco, bo miałam super faceta i naprawdę udane małżeństwo, którego fundamentem była przede wszystkim miłość. Tak po prostu. I wciąż mi się wydaje, że właśnie ta miłość jest w związku najważniejsza, resztę da się wypracować 
    Tylko jeden warunek, że jest to miłość do drugiej osoby A nie własną.
    Podziękowali 3Izka Katarzyna Katia
  • @kitek ja wrócę jednak do ustawy. Obecna dość często prowadzi do presji na aborcję przy jakichkolwiek wątpliwościach co do zdrowia dziecka lub tzw. czynnikach ryzyka np. wiek 35 lat. Obecnie proponowana nowelizacja bardzo ograniczyłaby tę presję. A zagrozenie zycia kobiety jest kontratypem w prawie karnym i zawsze uwalnia od kary.
    Podziękowali 1maliwiju
  • @jan_u ja to wiem, tylko czy nie warto by moze własnie zacząć od edukowania lekarzy czy osób stykających się z takimi kobietami? albo stworzyć procedury które dałby kobietom szersze możliwości konsultacji, rozmów?  mam głębokie przekonanie ze właśnie praca oddolna zrobiła by tu lepszą robotę niż ustawa. 
  • To wszystko o czym piszecie odnośnie ról w domu i pomocy jest absurdalne i świadczy o tym że wasi mężowie nie pracują ciężko. 
    Kiedy nasze dzieci się rodziły mój mąż był stolarzem, monterem itd. Wyjeżdżał do pracy o 5:00 A wracał często po 18:00. Przyjeżdżał zmęczony i wypompowany po fizycznej pracy i ja waszym zdaniem miałam go stawiać do garów albo do kąpania dzieci, czy odkurzania? 
    A cały dzień mialam czekać z praniem, sprzątaniem czy zakupami?
    Tak bylam zmęczona,  nie, nie zniszczyło to naszego małżeństwa ani nie sprawiło że mój mąż nie ma dobrych relacji z dziećmi.
    Teraz mąż pracuje przy domu a ja chodzę do pracy. On dalej para się stolarka, i pilnuje żeby dom był ogarnięty,  pranie wybrane, zakupy zrobione, ja gotuję bo lubię. 
    Podziękowali 1Ida
  • Odrobinka powiedział(a):
    To wszystko o czym piszecie odnośnie ról w domu i pomocy jest absurdalne i świadczy o tym że wasi mężowie nie pracują ciężko. 
    :D
  • Zwłaszcza mąż @TecumSeh nie pracuje ciężko :D
  • Ja obserwując otoczenie widzę że zarówno kobiety jak i mężczyźni są i konserwatywni i liberalni. Kobiety może są bardziej emocjonalne stąd różnica w podejściach i ogólnej tendencji do takich a nie innych poglądów.

    Mnie osobiście trochę męczy (żaden przytyk personalny a moje obserwacje) taka głównie internetowa walka pomiędzy lewicą a prawicą, kobietami a mężczyznami, tymi a tamtymi. Wszyscy jesteśmy ludźmi, jednym kościołem a wchodząc często w różne dyskusje widzę tylko podział. Te złe feministki, ci głupi prawacy. Mężczyźni wspaniali, kobiety złe. Kobiety wspaniałe, mężczyźni źli. A wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy kochać wszystkich. Tak nakazał Jezus. Idź i nie grzesz więcej, a nie idź i nie grzesz więcej ty okropna feministko. Taka refleksja mnie naszła.
    Podziękowali 1beatak
  • @TecumSeh myślę, że nie bierzesz pod uwagę jednego ważnego czynnika, a mianowicie - kto i kiedy angażuje się w walkę na rzecz idei, że tak to ujmę. Otóż kobieta, która ma ogólnie dobrze poukładane w głowie, na ogół nie jest aż tak zainteresowana walką z całym światem w obronie swoich poglądów - ona po prostu robi swoje i nie afiszuje się z tym specjalnie. Mężczyźni z natury mają większą potrzebę walki i jest to ok, natomiast kobiety, które walczą, to dość często właśnie te krzyczące "feministki".

    Widzę to w swoim środowisku - gdy spotykamy się w jakiejś grupie znajomych - mężczyźni prowadzą dyskusje polityczno-historyczno-społeczne, my raczej nie, a jeśli już, bo przecież zdarza się - nie jesteśmy w to tak zaangażowane. I nie dlatego, że mamy inne poglądy - ale dlatego, że mniej nas interesują "sprawy wielkiego świata", a bardziej - relacje między nami i to, co dzieje się lokalnie. Nie mamy też potrzeby jeździć na marsze niepodległości, aby manifestować swoje przekonania, w przeciwieństwie do tych kobiet, które urządzają "czarne marsze" itd.

    I znów - może faktycznie to kwestia specyficznego środowiska, w którym się obracam - ale naprawdę nie widzę, aby to młodzi mężczyźni częściej niż młode kobiety mieli konserwatywne poglądy. Oni jedynie bardziej to pokazują.
  • @TecumSeh mi osobiście się wydaje że w kwestii przemocy, problemów występuje "równouprawnienie" i zarówno jak i kobiety jak i mężczyźni cierpią, to kwestia jednostki tak myślę a nie płci.
    Choć masz rację że kobiety mają takie tendencje do bycia "księżniczkami" ale mężczyźni do bycia "panami i władcami" również. Każdy musi popatrzeć wgłąb siebie.

  • @TecumSeh - interesujące to , co piszesz.

    Możesz przybliżyć temat "beznadziejnego podejścia do małżeństwa" wśród kobiet?
    Na czy ono polega?
    I jakie jest to właściwe?

  • @TecumSeh po prostu wstęp Odrobinki bym dla mnie absurdalny. Szczególnie w Twoim kontekście. Zorientowałam się, że masz żonę. 
  • Tyle, że agresja mężczyzny jest bardzo pietnowane społecznie, a matactwa i manipulacje kobiet często pozostają w ukryciu.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • Ojejku. No niefortunnie napisałam. Jest czymś innym wymagać zaangażowania w prace domowe od męża, którego praca zawodowa jest stosunkowo lekka a co innego wymagać od takiego który wraca do domu po ciężkiej, męczącej i wymagającej pracy.
    Nie uważam też żeby prace domowe były jakoś szczególnie ciężkie, trudne i czasochłonne i czekać z tym na męża samemu nie pracując jest głupie zwyczajnie. 
    Kiedy byłam w domu to moja praca polegała na ogarnięciu domu, zrobieniu obiadu i zadbania o potrzeby domowników. 
    Bardziej w tym wszystkim chodzi o wzajemny szacunek. I owszem. Ja tam wolę porozmawiać z mężem, wyjść gdzieś razem niż pracować, chyba że przy tym co oboje lubimy robić.
    A takich prac jest niewiele :)
     
    Podziękowali 3malagala Ida Katia
  • Ida powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Ida ale nie zdecydowalas sie juz na drugie dziecko?

    O Boże! @M_Monia.
    Pisałam już na tym forum wiele razy!
    Zdecydowałam się na więcej dzieci!
    Nie wyszło, rozumiesz?
    Straciłam kilkoro dzieci.
    Ciężko o tym ciągle mówić!!!
    Możecie mi wreszcie dać spokój, do cholery???!!!
    Ileż można dręczyć człowieka?
    Ileż można rozdrapywać rany?
    Możecie się wreszcie ode mnie odczepić?!!!
    Cieszcie się swoim szczęściem, wielodzietni.
     I dajcie wreszcie komuś przeboleć stratę i pogodzić się z nią!

    Ida, ale Ty wiesz że jesteś na forum wielodzietnych, gdzie raczej mniej jest matek jedynaków niż 4+? I nikt Cię nie dręczy mówiąc że ma 3, 4 czy 8 dzieci, bo takie jest FAKT, a nie ktoś na złość Ci ma te dzieci? 

    Wybacz, ale twierdzenie z wysokości że "mąż nigdy nie zmienił pieluszki synkowi" i traktowanie tego jako argumentu jest bez sensu - właśnie dlatego, że jako rodzice jednego dziecka mogliście sobie na to pozwolić. Już przy trójce dzieci nie umiem sobie wyobrazić technicznie takiego rozwiązania. W mojej ostatniej ciąży praktycznie tylko mąż zmieniał pieluchy, bo ja rzygałam dalej niż widziałam. 

    Dodatkowo, nie oczekuj że każdy będzie znał Twoją historię. Zobacz sobie na statystyki użytkowników, serio myślisz że kilka tysięcy ludzi będzie pamiętało co pisałaś kiedyś tam? I choć jest to historia przykra i smutna, to nikt Ci nie zabrania przeboleć straty, nie dręczy Cię i nie doczepia się. Może rozważ skorzystanie z pomocy psychologa?

    Tecum, ja z zainteresowaniem czytam Twoje refleksje, i gadam o nich z mężem. Dawaj jeszcze :) 
  • TecumSeh powiedział(a):
    Ida powiedział(a):

    @TecumSeh - interesujące to , co piszesz.

    Możesz przybliżyć temat "beznadziejnego podejścia do małżeństwa" wśród kobiet?
    Na czy ono polega?
    I jakie jest to właściwe?


    Chyba pisałem, ale możliwe że zbyt rozwlekle:)
    W skrócie (kolejność przypadkowa):

    1. Podejście typu "ja mam prawo, a ty powinieneś".
    2. Podejście typu: nie jestem twoją służącą i nie będę ci gotować, ale za to ty powinieneś sprzątać.
    3. Moje koleżanki jeżdżą na karaiby, więc co z ciebie za facet że tak mało zarabiasz?
    4. Wyglądać to ja musiałam przed ślubem, a teraz mam męża i dzieci, to co mi zależy?
    5. Słuchaj Kaśka i Maryśka, mój mąż to kompletna fajtłapa normalnie.

    I tak dalej, i tym podobne - przykłady można mnożyć. Wszystko to autentyki, mógłbym podpisać imionami i nazwiskami (niejednymi).

    Ale pozwól,że zaraz odszukam i Ci coś wkleję - też autentyk, doskonale przedstawia to, o czym mówię.
    To jest słabe podejście, ja od siebie nie będę wymagać ale ty bądź idealny. 
     @TecumSeh wydaje mi się że faworyzacja, tu ci rację muszę przyznać, społeczna kobiet wynika z tego że żyjemy w matriarchacie.
  • W sądzie wygra ten co ma lepszego adwokata. Nie wiem czy zawsze będzie to kobieta, jakie są badania niezależnych instytucji w tej sprawie. Na pewno są to sprawy bardzo skomplikowane, jak się czyta relacje jednej i drugiej skrzywdzonej strony to naprawdę trudno się połapać kto zawinił. Chyba najskuteczniej zapobiegać, a chodzenie do kościoła czy na oazę nie jest gwarancja że kobieta/facet ma dobry charakter albo wręcz jest normalna/normalny. Ostatnio głośno o takim zaburzeniu borderline- kobieta atrakcyjna bo taka nieprzewidywalna, łatwo się zakochac bo zaskakująca, życie z nią jest ciekawe, tyle że nie da się żyć z taką zaburzoną osobą. 
  • Odrobinka powiedział(a):
    Ojejku. No niefortunnie napisałam. Jest czymś innym wymagać zaangażowania w prace domowe od męża, którego praca zawodowa jest stosunkowo lekka a co innego wymagać od takiego który wraca do domu po ciężkiej, męczącej i wymagającej pracy.
    Nie uważam też żeby prace domowe były jakoś szczególnie ciężkie, trudne i czasochłonne i czekać z tym na męża samemu nie pracując jest głupie zwyczajnie. 
    Kiedy byłam w domu to moja praca polegała na ogarnięciu domu, zrobieniu obiadu i zadbania o potrzeby domowników. 
    Bardziej w tym wszystkim chodzi o wzajemny szacunek. I owszem. Ja tam wolę porozmawiać z mężem, wyjść gdzieś razem niż pracować, chyba że przy tym co oboje lubimy robić.
    A takich prac jest niewiele :)
     
    No właśnie o to chodzi, dlatego te wszystkie podziały prac, przed slubem zwłaszcza, są trochę śmieszne :) pamiętam Twoje wpisy o tym, że bez sensu czekać z pracami, bo wolisz z Mężem spędzać czas inaczej, niż sprzątając - bardzo mi to swego czasu pomogło, na głowę ;) a inna rzecz, że mój Mąż bardzo lubi ze mną sprzątać, ku mojej rozpaczy :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.