To siadajcie na kanapie i obserwujcie jak ona się bawi, interweniując tylko przy zagrożeniu zycia
Ale ona zdemoluje całe mieszkanie... z zeszłego tygodnia chwila nieuwagi zakończyła się piękna plamą z kakao na pół ściany w salonie. Lustra w łazience to mu już nawet nie wymieniamy, bo zaraz i tak będzie zbite. My ciagle musimy być maksymalnie pół metra od niej, bo zaraz sobie coś zrobi albo coś uszkodzi.
W lecie mój 2.5 latek zbił tv, rzucił zabawka. Został pasek, oglądaliśmy dalej, poprawil jeszcze że dwa razy jak nie widzieliśmy i już był tak uszkodzony że nie dało się nic. Mąż chciał kupić nowy ale wydać 3 koła żeby znowu zbił...kupiliśmy zwykły uzwany duży monitor przemysłowy na olx za grosze i dokupiliśmy urządzenie żeby był Smart, narazie spokoj, jak długo nie wiem. Hania uczy się jeść metoda blw - najpierw zwali część kluskoe na tackę stolika a potem pierdyknie talerzem z resztą klusek po kuchni (my mamy kuchnio jadalnia salono sypialnie w jednym). Jakbym Ci przesłała zdjęcie narożnika to byś się za głowę złapał jaki ufajdany i odkurzacz piorący nie daje rady, a na ścianach pełno paluszków. Jak dziewczyny były małe to pomalowały się pomadka i robiły dziubku na ścianie....od tamtej pory nie używam kosmetyków....
ktoś kiedyś tu opisał, że dwulatek zdjął pieluchę z kupą i łaził z nią po mieszkaniu dotykając czego się da. Także wiesz, kakao to przynajmniej ładnie pachnie i dobrze się domywa ;-)
mój mąż kiedyś powiedział małym dzieciom wychodząc z pokoju "tylko nie rysujcie kredkami po ścianie" a że dzieci słyszą dopiero to co jest po nie to jak mąż wszedł po 2 minutach to pół ściany było w rysunkach. Teraz mieliśmy remont w lipcu a trzylatek strzelał z karabinu w ścianę, tak strzelał waląc tym karabinem w ścianę, także mamy na niebieskiej ścianie czerwone dziurki bo ten plastik z karabinu to jeszcze kolor zostawił.
8 latek chciał kiedyś sprawdzić jak działa prąd (tata elektryk) w znalazł kabelki i wsadził do kontaktu, cud, że izolacja na kabelkach była cła, ale korki nam wywaliło. Mimo, że miał
x razy mówione, co to prąd itp. To jak sam nie spróbował to się nie przekonał.
Po ślubie mieliśmy ładne tapicerowane krzesła, ale jak dzieci na nich jadły, nogami wchodziły to po kilku latach skaj się starł i wyglądało to koszmarnie, Kupiliśmy plastikowe w ikei po 35 zł, żeby w razie czego wrzątkiem w wannie przemyć.
Nasze dzieci nie sprawiały aż takich problemów. Mimo to syn miał chyba 3 razy zszywaną głowę. Wypadki zdarzają się nawet spokojnym. I tak się zastanawiam, czy sami nie prowokujecie takiej nadmiernej kreatywności córki. Dzięki temu ma zapewnioną nieustanną waszą uwagę. Może o to jej chodzi.
Nasze dzieci nie sprawiały aż takich problemów. Mimo to syn miał chyba 3 razy zszywaną głowę. Wypadki zdarzają się nawet spokojnym. I tak się zastanawiam, czy sami nie prowokujecie takiej nadmiernej kreatywności córki. Dzięki temu ma zapewnioną nieustanną waszą uwagę. Może o to jej chodzi.
Wszyscy przeżywają ten etap, że sprawdzają czy dwulatek jeszcze się zmieści do okna życia?
Ja się zastanawiam czy 17 latki nie upchnąć w oknie życia ...albo starszych tak że ten tego rozumiesz mam nadzieję ...A kocham je jak żadne i kocham bezwarunkowo , co nie znaczy że nie mam ochoty ich wysłać na księżyc czy coś w tym stylu,
Nasze dzieci nie sprawiały aż takich problemów. Mimo to syn miał chyba 3 razy zszywaną głowę. Wypadki zdarzają się nawet spokojnym. I tak się zastanawiam, czy sami nie prowokujecie takiej nadmiernej kreatywności córki. Dzięki temu ma zapewnioną nieustanną waszą uwagę. Może o to jej chodzi.
W sensie, że po złośliwości nam robi?
Nie ze złośliwości, tylko dla zaspokojenia swojej potrzeby.
Wrocily wspomnienia - mój obecnie 20 latek jak wylazl gora z łóżeczka ze szczebelkami w wieku może 10 mies, tak uspokoił się ... Właściwie dotad potrafi zaprezentować charakterek. Jako roczniak właził na skrzynie na pościel i z niej skakal, przegryzl sobie na wylot jezyk siekaczami. Itd. Itp. Wszystko mieliśmy pozabezpieczane, żeby nie dal rady wejść na stół itp, ale byl kreatywny... Bunt dwulatka - to nawet jest typowe określenie tego, co wyprawiają dzieci w tym wieku, on miał to x5. Ale inne moje dzieci po tym gagatku były dla mnie oazami spokoju
Nasz dwulatek ma szeroką gamę możliwości: bawi się kulkami z ubikacji, wylewa wszystkie płyny, nieustannie myje wszystko psikaczem do szyb pryskajac sobie nim w oczy, tańczy w zlewie przy muzyce z dzwonka do bramy, wtyka rolki z papieru toaletowego do ubikacji o dopycha szczotką żeby lepiej weszło, maluje farbami po podłodze, maluje się, wysypuje mąki i inne, wylewa notorycznie wodę z wanny, operuje świetnie nożyczkami,myje mopem bez wyciskania. To tak na szybko.
Jest przy tym kochany i rozbrajający. Cieszy się choć my czasem mniej. Ma takie fazy przyspieszenia i wtedy można tylko po nim sprzątać. Ale żeby mnie to jakoś specjalnie niepokoilo to nieee. Czytam, oglądam, gotuje,żyje. Minie.
@Modest189 jeśli Cię to choć trochę pocieszy to nasz dwulatek jest niesfornym dzikim Hunem i psoci jak najęty. Właśnie przeczytałam co robi synek @Gloria i właściwie nasz ma takie same pomysły. Już mi wylał do sedesu cały Sidolux do paneli, dobry Ajax konwaliowy, pomadek ile rozdusil palcem to nie zlicze, wylał mi do piaskownicy płyn micelarny Garniera, niedawno wsypał kawę Inkę do otwartego słoika miodu, czarnuszkę do cukru, wczoraj do cukru wkrochmalil mi pół opakowania śmietanki do kawy...wszystko pływało. W sobotę wylał mi miednicę wody do mycia podłogi - prosto na panele. Zrobil w ścianie dziurę widelcem, bardzo interesuje się prądem, najchętniej zagarnalby wszystkie narzędzia taty. Tak daje czadu, że po prostu szok i może gdyby był naszym pierwszym dzieckiem to bym się zamartwiała ale ma gościu szczęście, że jest piąty i rodzice już troche się napatrzyli, chociaż nieraz takie sztuki pokazuje, że trzeba przyznać - ma fantazje i rozmach!
Poza tym @Modest189, zastanawiam się, czy to nie jest szukanie swoich granic. Spróbujcie jednak nie biegać za nią ale np. zająć się normalnym życiem. Albo zająć się tym, czym ona też się zainteresuje i zrobicie coś razem. Problem tkwi w was, a nie do końca w dziecku. Nauczyć się trzeba rozpoznawać potrzeby dziecka i je realizować. Potrzeba bezpieczeństwa i miłości, potrzeby fizjologiczne. Usiądźcie i poobserwujcie córkę, ale nie osaczajcie jej swoją nadmierną opieką. Nauczcie się jej bez oczekiwań, że zachowa się tak czy inaczej. Ona jest odrębnym człowiekiem, a nie kimś kto będzie działał według waszego programu. Trzeba poznać jej program, wytyczyć granice i kierować, ale pozwolić być sobą.
My nie wiemy, jak się zachowuje dwuletnie dziecko... Ja na przykład w sumie to nigdy nie widziałem takiego dziecka przez dłuższy czas. Dla nas to diabeł wcielony, bo nikt nie powiedział, że to tak wygląda i myśleliśmy, że to ADHD albo jakaś schizofrenia, że nie ma żadnego kontaktu z dzieckiem a ciągle tylko na przemian płacze albo wrzeszczy. Poza oczywiście ogólnym przyjęciem, że nasza córka nas nie lubi, nudzi się z nami i jest wrogo nastawiona do przebywania z nami.
Dziecko zwłaszcza takie małe nie jest wrogo nastawione do rodziców ona was nie tylko lubi ale kocha , przecież ona nie umi mówić to płacze lub krzyczy bo nie dostaje tego co potrzeba nie ma zaspokojonych potrzeb powie wam że chce jeść iść na spacer , a jak mówi rozumiesz to? Nie rozumiesz krzyczy i płacze, proste Gdyby to była panna 15 lat to i owszem może robić na złość być wrogo nastawiona nie takie dziecko
Masz w domu normalny klasyczny przykład 2 letniego dziecka już wiesz jak się takie małe zachowuje , jak starasz się je rozumieć i je rozumiesz to nie będzie cały czas krzyczeć
Wszyscy przeżywają ten etap, że sprawdzają czy dwulatek jeszcze się zmieści do okna życia?
Ja się zastanawiam czy 17 latki nie upchnąć w oknie życia ...albo starszych tak że ten tego rozumiesz mam nadzieję ...A kocham je jak żadne i kocham bezwarunkowo , co nie znaczy że nie mam ochoty ich wysłać na księżyc czy coś w tym stylu,
Tu kilka razy już słyszałam o oknie życia dla nastolatków
My nie wiemy, jak się zachowuje dwuletnie dziecko... Ja na przykład w sumie to nigdy nie widziałem takiego dziecka przez dłuższy czas. Dla nas to diabeł wcielony, bo nikt nie powiedział, że to tak wygląda i myśleliśmy, że to ADHD albo jakaś schizofrenia, że nie ma żadnego kontaktu z dzieckiem a ciągle tylko na przemian płacze albo wrzeszczy. Poza oczywiście ogólnym przyjęciem, że nasza córka nas nie lubi, nudzi się z nami i jest wrogo nastawiona do przebywania z nami.
Oby przeżyć te Święta...
Modest a Ty lubisz swoją córkę? serio pytam. Mam wrażanie, że traktujesz ją jak przeciwnika, którego trzeba pokonać, trochę jakbyście z nią prowadzili małą domową wojenkę, we dwoje przeciwko jednej małej dwulatce. Mówisz jej, że jest śliczna? że ją kochasz?, że gdy jej na coś nie pozwalasz to dlatego, że jest dla Ciebie najważniejsza na świecie? Mówisz jej w ogóle coś miłego? Chwalisz, gdy zrobi coś dobrze, gdy się choćby przez 5 minut grzecznie bawi? Tylko błagam Cię nie mów, że nic nigdy nie robi dobrze i jest tylko utrapieniem
Ciężko powiedzieć coś miłego albo, ze się kocha jak ja czuje, ze ona ma mnie kompletnie gdzieś... może rzeczywiście za mało jest tych miłych słów, bo jesteśmy wyczerpani. Chcielibyśmy, żeby chociaż przez chwile coś zrobiła normalnie. Bez demolki, krzyków i pisków . Chociaż może ma teraz wyjątkowo trudny czas, bo nawet panie w żłobku powiedziały, ze w tym tygodniu nie było drzemek w dzień i rozwalała w zasadzie druga polowe dnia całej grupie, bo wybudzala inne dzieci.
I uwierzę w Modesta jak ktoś go na żywo zobaczy. To nie jest normalne, co pisze.
Dlaczego? To w końcu opisuje normalnego dwulatka czy nie? Po prostu nie wiem jak się zachowuje dziecko, skąd mam to wiedzieć?
Jestem jedynaczka, mąż też. Nigdy nie zajmowalam się dziećmi, nawet przewinąć nie umialam o zabawie nie wspomnę.
. A jednak jak pojawiły się dzieci to wszystko wyszło naturalnie i miłość i umiejętności, uczucia ciepło. Choć jestem introwertykiem.
Jak czegoś nie wiedziałam był telefon do koleżanek. Nawet raz w nocy dzwoniłam jak dziecko się darło piąta godzinę.
Właśnie u nas to jakoś nie działa. Wszyscy mówili - będziecie się kierować intuicją, wszystko wyjdzie samo itd... No, ale coś nie wyszło, bo by kompletnie nie wiemy co robi się z takim dzieckiem...
Komentarz
Hania uczy się jeść metoda blw - najpierw zwali część kluskoe na tackę stolika a potem pierdyknie talerzem z resztą klusek po kuchni (my mamy kuchnio jadalnia salono sypialnie w jednym). Jakbym Ci przesłała zdjęcie narożnika to byś się za głowę złapał jaki ufajdany i odkurzacz piorący nie daje rady, a na ścianach pełno paluszków. Jak dziewczyny były małe to pomalowały się pomadka i robiły dziubku na ścianie....od tamtej pory nie używam kosmetyków....
Ja się zastanawiam czy 17 latki nie upchnąć w oknie życia ...albo starszych tak że ten tego rozumiesz mam nadzieję ...A kocham je jak żadne i kocham bezwarunkowo , co nie znaczy że nie mam ochoty ich wysłać na księżyc czy coś w tym stylu,
To tak na szybko.
Jest przy tym kochany i rozbrajający. Cieszy się choć my czasem mniej. Ma takie fazy przyspieszenia i wtedy można tylko po nim sprzątać.
Ale żeby mnie to jakoś specjalnie niepokoilo to nieee.
Czytam, oglądam, gotuje,żyje. Minie.
Problem tkwi w was, a nie do końca w dziecku. Nauczyć się trzeba rozpoznawać potrzeby dziecka i je realizować. Potrzeba bezpieczeństwa i miłości, potrzeby fizjologiczne. Usiądźcie i poobserwujcie córkę, ale nie osaczajcie jej swoją nadmierną opieką. Nauczcie się jej bez oczekiwań, że zachowa się tak czy inaczej. Ona jest odrębnym człowiekiem, a nie kimś kto będzie działał według waszego programu. Trzeba poznać jej program, wytyczyć granice i kierować, ale pozwolić być sobą.
Oby przeżyć te Święta...
Gdyby to była panna 15 lat to i owszem może robić na złość być wrogo nastawiona nie takie dziecko
Moje nie broją, ale marudzą, i się nudzą, i nie mają na siebie pomysłu.
Tak nie pisze ojciec dwulatka- malutkiego dziecka !!!
Nigdy nie zajmowalam się dziećmi, nawet przewinąć nie umialam o zabawie nie wspomnę.
. A jednak jak pojawiły się dzieci to wszystko wyszło naturalnie i miłość i umiejętności, uczucia ciepło. Choć jestem introwertykiem.
Jak czegoś nie wiedziałam był telefon do koleżanek. Nawet raz w nocy dzwoniłam jak dziecko się darło piąta godzinę.