To co, może teraz ocenzurują nam Biblię? Wielu protestantów jest więcej wartych od nas i to oni będą naszymi sędziami. Jan Chrzciciel, Chrystus, a potem Apostołowie, też mieli taki sam zakaz. To arcybiskup, bardzo zasłużony. Takich ludzi bardzo rzadko spotyka się w pałacach i na ucztach. Pismo Święte mówi że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
Gdyby prorok Natan był tchórzem, jak Piłat, to król Dawid by zginął a z nim cały naród i nie obchodzilibyśmy Bożego Narodzenia:
2 Sm,1
PAN posłał więc do Dawida proroka Natana. Natan przyszedł do Dawida i tak mu powiedział: „W pewnym mieście mieszkało dwóch ludzi, jeden był bogaty, a drugi był biedny.
2 Sm,2
Bogaty miał liczne stada owiec i wołów,
2 Sm,3
a biedny nie miał nic, jak tylko jedną małą owieczkę, którą kupił. Żywił ją, a ona rosła przy nim tak jak jego dzieci: jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała tuż obok niego i była mu jak córka.
2 Sm,4
Pewnego dnia zaszedł do bogatego człowieka podróżny, ale jemu żal było wziąć zwierzę z własnego stada i przyrządzić je gościowi, który go odwiedził. Zabrał więc biedakowi owieczkę i przyrządził ją podróżnemu, który do niego przyszedł”.
2 Sm,5
Dawid uniósł się wielkim gniewem na tego człowieka i rzekł do Natana: „Na życie PANA! Człowiek, który to uczynił, zasługuje na śmierć,
2 Sm,6
ponieważ postąpił niegodziwie i bez litości. A za owieczkę niech wynagrodzi poczwórnie!”.
2 Sm,7
Wtedy Natan rzekł do Dawida: „Ty jesteś tym człowiekiem! A oto tak mówi PAN, Bóg Izraela: «Ja cię namaściłem na króla nad Izraelem i Ja cię wybawiłem z mocy Saula.
2 Sm,8
Twojej władzy poddałem rodzinę Saula i oddałem ci żony twojego pana. Poddałem twojej władzy lud Izraela i lud Judy. Jeśli to wszystko za mało, mogę dać ci jeszcze wiele więcej.
2 Sm,9
Dlaczego więc wzgardziłeś przykazaniem PANA, czyniąc to, co Jemu się nie podoba? Ty zamordowałeś Uriasza Chetytę! Tak, ty to sprawiłeś, że Uriasz zginął od miecza Ammonitów, a jego żonę wziąłeś sobie za żonę.
2 Sm,10
Dlatego, że wzgardziłeś Mną i zabrałeś Uriaszowi Chetycie jego żonę, aby ją poślubić, w twojej rodzinie będzie się zawsze panoszyć przemoc».
2 Sm,11
Tak mówi PAN: «Oto Ja sprawię, że przyjdzie na ciebie nieszczęście z twojej własnej rodziny. Na twoich oczach zabiorę ci żony i dam je twojemu bliskiemu, który będzie współżył z nimi w jasny dzień!
2 Sm,12
Tak, to co ty uczyniłeś w skrytości, Ja sprowadzę na ciebie w jasny dzień i na oczach całego Izraela!»”.
2 Sm,13
Dawid rzekł do Natana: „Zgrzeszyłem przeciw PANU”. Natan mu odpowiedział: „Wobec tego PAN odpuszcza ci twój grzech. Nie umrzesz.
2 Sm,14
Ponieważ jednak, czyniąc tak, wzgardziłeś PANEM, dziecko, które ci się urodzi, z pewnością umrze!”.
2 Sm,15
Potem Natan powrócił do swojego domu. PAN zesłał ciężką chorobę na dziecko, które urodziła Dawidowi była żona Uriasza.
2 Sm,16
Dawid modlił się za dziecko do Boga i surowo pościł; wszedł do swojego mieszkania, przeleżał całą noc na gołej ziemi.
2 Sm,17
Przyszli do niego najbardziej szanowani spośród jego sług i prosili go, aby się podniósł z ziemi i zjadł z nimi posiłek, on jednak odmówił.
2 Sm,18
Po upływie tygodnia dziecko umarło. Ale słudzy Dawida bali się mu powiedzieć, że dziecko nie żyje, gdyż mówili: „Gdy dziecko było przy życiu, on nie chciał słuchać tego, co do niego mówiliśmy. Jakże teraz możemy mu powiedzieć, że dziecko umarło? Jeszcze zrobi sobie coś złego!”.
2 Sm,19
Dawid zauważył, że jego słudzy rozmawiają ze sobą szeptem. Zrozumiał więc, że dziecko nie żyje. Zapytał swoje sługi: „Czy dziecko umarło?”. Odpowiedzieli: „Umarło”.
2 Sm,20
Wtedy Dawid wstał z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swoje szaty i poszedł do domu PANA, aby oddać cześć Bogu. Kiedy wrócił do domu, zażyczył sobie, aby podano mu posiłek i pożywił się.
2 Sm,21
Jego słudzy zaczęli go pytać: „Jak rozumieć twoje postępowanie? Gdy dziecko jeszcze żyło, ty pościłeś i płakałeś z jego powodu. A skoro dziecko umarło, wstałeś i zabierasz się do jedzenia?”.
2 Sm,22
Dawid odpowiedział: „Jak długo dziecko żyło, pościłem i płakałem, gdyż myślałem sobie: «Kto wie, może PAN się zlituje i zachowa dziecko przy życiu?».
2 Sm,23
Ale teraz, kiedy dziecko umarło, dlaczego miałbym jeszcze pościć? Czy zdołam je przywrócić do życia? To ja dołączę do niego, ale ono do mnie nie powróci”.
2 Sm,24
Potem Dawid poszedł pocieszyć swoją żonę Batszebę i współżył z nią. Ona znowu urodziła mu syna, któremu Dawid nadał imię Salomon. PAN darzył dziecko miłością
2 Sm,25
i obwieścił to Dawidowi przez proroka Natana. Z powodu tej miłości PANA Natan nazwał dziecko imieniem Jedidiasz.
Por.:
Rz 1,24
Dlatego wydał ich Bóg nieczystym pożądliwościom ich własnych serc, tak że bezcześcili swoje ciała.
Rz 1,25
Prawdę Bożą zamienili na kłamstwo, wielbili i oddawali cześć stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.
Rz 1,26
Właśnie dlatego Bóg wydał ich haniebnym namiętnościom. Ich kobiety zamieniły naturalne współżycie na przeciwne naturze.
Rz 1,27
Podobnie i mężczyźni, porzucając naturalne współżycie z kobietą, zapłonęli żądzą do siebie nawzajem. Dopuszczali się nieprzyzwoitości i na sobie samych ponieśli karę należną za zboczenie.
Mk 10,1
Potem odszedł stamtąd i drugim brzegiem Jordanu udał się do Judei. Tłumy znowu schodziły się do Niego, a On je nauczał, jak to miał w zwyczaju.
Mk 10,2
Wtedy przyszli do Niego faryzeusze i wystawiając Go na próbę, pytali, czy wolno mężowi rozwieść się z żoną.
Mk 10,3
On ich zapytał: „Co wam nakazał Mojżesz?”.
Mk 10,4
Oni odpowiedzieli: „Mojżesz pozwolił sporządzić dokument rozwodu i oddalić”.
Mk 10,5
Wtedy Jezus powiedział im: „Napisał wam to przykazanie, dlatego że macie zatwardziałe serca.
Mk 10,6
Lecz od początku stworzenia Bóg stworzył ich mężczyzną i kobietą:
Mk 10,7
Z tego powodu mężczyzna opuści ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną.
Mk 10,8
I staną się dwoje jednym ciałem. I tak już nie są dwoje, ale jedno ciało.
Mk 10,9
Tego więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!”.
Mk 10,10
W domu ponownie uczniowie pytali Go o to.
Mk 10,11
Powiedział im: „Jeśli ktoś porzuca żonę i żeni się z inną, popełnia cudzołóstwo względem niej.
Mk 10,12
I jeśliby ona porzuciła swego męża i wyszła za innego, też cudzołoży”.
Biskup Lenga jest schizmatykiem, bo nie uznaje papieża Franciszka.
Nie jest. Wypowiadał się odnośnie tego zarzutu. Są tacy to twierdzą że nie wymawia imienia Franciszka podczas Mszy, tylko problem jest taki że on nie odprawia publicznie Mszy (chyba że ostatnio coś się zmieniło bo nie obserwuje wszystkiego co się dzieje ) więc teza nie do obronienia, było odniesienie do jakiegoś większego święta, nie pamiętam jakiego ale nie był głównym celebryjacym więc nie do niego należalo to. Poza tym o ile często mówi że nie podoba mu się to czy tamto co robi papież to nigdy nie wypowiedział posłuszeństwa. Podkreślał że on jest zależny bezpośrednio od papieża Franciszka
Abp Lenga założył sobie własny "Kościół", w którym sam jest dla siebie papieżem. Powinnismy go traktować jak prawosławnych, starokatolików, albo mariawitów.
> To bardzo dobrze. Wreszcie zaczną dialog. W ramach ekumenizmu. Lutra niedługo zrehabilitują i kanonizują; > to samo czeka abpa Marcela Lefebvre'a
Kościół nigdy nie kanonizował osoby, która zmarła w stanie ekskomuniki. Papież Pius IX w allokucji "Singulari quadam" z 4 grudnia 1854 r. powiedział:
Jest to prawda wiary, której silnie trzymać się należy, że poza Kościołem apostolskim, rzymskim nikt zbawić się nie może, on bowiem jest jedyną arką zbawienia i kto do niego się nie schroni, zatonie w potopie.
Pozostaje dla mnie wielką tajemnicą, czemu abp Lefebvre, który doskonale znał to nauczanie, postanowił w godzinie śmierci zagrać w rosyjską ruletkę i ryzykować życiem wiecznym dla swoich ambicji. A może nie chciał, tylko musiał? Jest w jego życiu, a także w Bractwie św. Piusa X jakaś siła, która zawsze dochodzi do głosu, kiedy może dojść do jedności z Następcą Św. Piotra i zawsze tę jedność uniemożliwia.
A tu biskup współkonsekrowany przez abpa Lengę, który zdaje się, że postanowił podążyć drogą swojego mistrza. Na razie opowiada kocopały na YT o "sprotestanyzowanej" Mszy posoborowej. Jakoś mu to nie przeszkadzało, gdy robił karierę w strukturach kościelnych.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na pana z lewej strony. Nazywa się Taylor Marshall i jest byłym pastorem episkopalnym, aktualnie delegowanym na stanowisko bezkompromisowego tradycjonalisty katolickiego. Dzięki temu dalej rozwala Kościół katolicki, tyle, że od środka. W 2019 roku sfinansował ekipę, która pojechała do Rzymu, a następnie wykradła z kościoła Santa Maria in Traspontina i wrzuciła do Tybru figurkę Paczamamy.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na pana z lewej strony. Nazywa się Taylor Marshall i jest byłym pastorem episkopalnym, aktualnie delegowanym na stanowisko bezkompromisowego tradycjonalisty katolickiego. Dzięki temu dalej rozwala Kościół katolicki, tyle, że od środka. W 2019 roku sfinansował ekipę, która pojechała do Rzymu, a następnie wykradła z kościoła Santa Maria in Traspontina i wrzuciła do Tybru figurkę Paczamamy.
W przypadku jednej z dziewczynek, której szczątki odkryto w obrębie platformy na wulkanie Pichu Pichu, stwierdzono celową deformację głowy, która została wydłużona. Wiadomo jednak, że tego typu praktyki stosowano raczej nie w górach, a w nizinnej, nadmorskiej części imperium Inków. Może to oznaczać - sugeruje badaczka - że dziewczynka została odebrana rodzinie z bardzo odległych rejonów.
Przemawia za tym jeszcze jeden argument. Na zębach dziewczynki widoczne są zmiany w budowie szkliwa, w postaci linii, wyraźnie odróżniającej się od reszty zębów. Takie ślady mogą się pojawiać u osób, które w pewnym momencie życia doświadczyły głodu. Mogą powstawać również z innych, zaburzających rozwój powodów, np. bardzo silnego stresu. W przypadku badanych szczątków dziewczynki wiadomo, że doszło do tego mniej więcej w trzecim roku życia.
"Przypuszczam, że właśnie wtedy dziecko zostało odebrane rodzicom i zabrane do stolicy imperium inkaskiego - Cuzco, gdzie przez trzy lata szykowano je do złożenia w ofierze na szczycie wulkanu" - opowiada Socha.
Niektóre z sześciu badanych w tym roku przez Sochę zwłok dzieci były zmumifikowane. Ale nie wszystkie. Niektóre szczątki są kiepsko zachowane, a część nosi ślady przepalenia. Dlaczego? Jak wyjaśnia Socha, Inkowie wznosili platformy, na których składali ofiary, w miejscach eksponowanych na uderzenia pioruna w czasie burzy. Wiele wskazuje na to, że pioruny uderzały nawet kilkukrotnie w platformy. Dlatego do naszych czasów nie zachowały się tkanki miękkie ani ubrania, które dzieci miały na sobie w momencie śmierci.
"Według Inków osoba uderzona przez piorun dostępowała wielkiego zaszczytu - bóg w ten sposób wyrażał nią swoje zainteresowanie" - dodaje.
Za koncepcją uderzenia pioruna przemawia również fakt, że ziemia wokół szczątków była skrystalizowana. **************************************************************************** https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzieci_z_Llullaillaco Z trzech mumii dziecięcych (dwóch żeńskich i jednej męskiej) dwie zachowały się w dobrym stanie, natomiast trzecia została uszkodzona przez piorun, który spowodował częściowe zwęglenie zwłok. (...)
W organizmie dziewczyny oraz u pozostałych dzieci zostały wykryte substancje odurzające uzyskane z liści koki i piwa kukurydzianego (tzw. chicha), podawane w celu zmniejszenia dolegliwości związanych z chorobą wysokościową. Badania DNA wskazują, że dziewczynki były siostrami przyrodnimi, a chłopiec nie był z nimi spokrewniony.
Wiek młodszej dziewczynki został oszacowany na około 6 lat. Twarz i ramię La niña del rayo (pol. Dziecię Pioruna) zostały częściowo zwęglone wskutek uderzenia pioruna.
Ciało około 7-letniego chłopca, znalezione w pozycji z kolanami przyciągniętymi do piersi, było ciasno skrępowane sznurem, o czym świadczą przemieszczone żebra i miednica.(...) Dzieci pochodziły z rodziny chłopskiej. Zostały odebrane rodzicom przez inkaską arystokrację, zapewne w celu przygotowania do złożenia w ofierze, w zamian za cenniejsze z punktu widzenia społeczności dzieci członków elity. (...)
Ofiarę z żywych dzieci złożono na wulkanie Llullaillaco
Śmierć
Główną przyczyną śmierci dzieci było wychłodzenie ich organizmów (hipotermia). Prawdopodobnie dzieci umierały w stanie odurzenia, po zażyciu liści koki i piwa kukurydzianego. Istnieje możliwość, iż chłopiec w stanie agonalnym nie znajdował się już pod wpływem środków odurzających, ponieważ na jego ubraniu zostały znalezione ślady wymiocin i biegunki.
I tu już sam wpadasz w sprzeczność, bo najpierw dajesz drastyczne opisy ofiar składanych z dzieci, a potem wklejasz zdjęcie z Synodu Amazońskiego, na którym widać postać figurki afirmującej macierzyństwo (duże piersi i brzuch, zarys płodu). A więc nie chodzi o bóstwo, które zabiera życie, tylko je daje. Kobieta jest w postawie klęczącej, która symbolizuje służbę i oddanie. W zasadzie wygląda, jak symbol ruchu pro-life. Być może to urzekło Papieża, który postanowił pokazać Indianom znad Amazonki, że są bliżej Kościoła, niż im się wydaje.
Przyjmuję też wersję, że ktoś odrzuca taką interpretację i nie rozumie, po co ta Paczamama u Papieża. Katolik w takiej sytuacji powie: - Nie rozumiem, ale ufam Franciszkowi, że wie co robi. - Pastor Taylor Marshall tak nie powie, bo on nie wie, kto to papież, we wspólnocie episkopalnej papieża nie było. Ale to trzeba uczciwie powiedzieć, a nie uwiarygadniać Marshalla jako katolika, co niestety robi bp Schneider.
O. Wojciech Gołaski OP przechodzi do FSSPX, co oznacza zapewne koniec Mszy Trydenckich na Jamnej i ugrobienie popularyzacji rytu dominikańskiego w Polsce.
O. Wojciech Gołaski OP przechodzi do FSSPX, co oznacza zapewne koniec Mszy Trydenckich na Jamnej i ugrobienie popularyzacji rytu dominikańskiego w Polsce.
Co do konsekwencji kanonicznych, o. Wojciech wszedł na ścieżkę, która prowadzi go do wydalenia z Zakonu Kaznodziejskiego i suspendowania jako prezbitera.
Co do konsekwencji kanonicznych, o. Wojciech wszedł na ścieżkę, która prowadzi go do wydalenia z Zakonu Kaznodziejskiego i suspendowania jako prezbitera.
ale przecież każdy kapłan FSSPX ma osobistą jurysdykcję od Papieża więc luzik
Jestem przekonana, że odnosi się to do "starego poboru", a nie nowych rozłamowców. Dla mnie szczególnie bolesne jest to, że o. Wojciech złamał śluby posłuszeństwa - od zakonników bowiem wymagamy znacznie więcej, aniżeli od księży diecezjalnych.
Co do konsekwencji kanonicznych, o. Wojciech wszedł na ścieżkę, która prowadzi go do wydalenia z Zakonu Kaznodziejskiego i suspendowania jako prezbitera.
ale przecież każdy kapłan FSSPX ma osobistą jurysdykcję od Papieża więc luzik
Brzmi, jak naciąganie rzeczywistości/norm/przepisów do własnej wizji. Czyli: nie jest istotne, co jest słuszne, a jak uzasadnić swoją krytyczną postawę.
Rozłamy, konflikty, zgorzknienie, pogarda, niechęć czy obojętność wobec bliźniego pochodzą od diabła i są złem. Z Ducha Bożego wypływa pojednanie, zrozumienie, szacunek dla drugiego, czyste serce i życzliwość.
To samo ojciec rekolekcjonista prawił wspólnocie DK ksiądz rekolekcjonista. On jeszcze tłumaczył, że szatan rozprasza ludzkie serca, by nie zwracały się ku Bogu.
> ale przecież każdy kapłan FSSPX ma osobistą jurysdykcję od Papieża
Ma - tak długo, jak Papież będzie chciał udzielać Bractwu tego przywileju. A mam przekonanie (zresztą ks. Bańka też o tym mówi w swoich filmach), że wkrótce to się skończy. I tak, jak celebracje NFRR w jedności z biskupem są obecnie poddane dużo większym rygorom, niż za pontyfikatu św. Jana Pawła II, tak FSSPX znajdzie się niedługo w dużo gorszym położeniu, niż było wcześniej.
I tutaj myślę o pewnego rodzaju pułapce, którą zastawił Franciszek na Bractwo. O ile wcześniej funkcjonowało ono w "szarej strefie" i można było zakładać, że wierni przystępujący do spowiedzi nie mają świadomości braku jurysdykcji (a przez to Kościół uzupełnia ten brak i czyni ich spowiedź ważną), to kiedy Papież wycofa swoje upoważnienie do spowiadania bez zgody biskupa, to będzie to powszechnie wiadome i spowiedzi w FSSPX staną się z automatu nieważne bez wyjątku. Wtedy Twoja spowiedź u o. Wojciecha będzie tyle warta, co rozmowa przy karmieniu kóz w Jamnej.
Można się też spodziewać jeszcze innych rzeczy. Na przykład ogłoszenia, że udział we Mszy św. sprawowanej w kaplicy Bractwa nie dość, że nie jest wypełnieniem obowiązku niedzielnego, to jest aktem schizmatyckim, z którego trzeba się spowiadać. Podobnie udzielanie wsparcia finansowego, także poprzez opłacanie czesnego.
Jednym słowem, ja bym tego konia obecnie nie obstawiał i czyn o. Wojciecha wydaje mi się bardzo, ale to bardzo nierozważny.
Zgadzam sue ze sytuacja jest bolesna i smutna, ale to nie o Wojciech ją spowodował. Ci ktorzy znają go osobiscie wiedzą że jest to człowiek wielkiego formatu duchowego i intelektualnego. Wiele w swoim zyciu zniósł gnębienia przez współbraci i znosil to z cierpliwością ale tu chodzi o imperatyw sumienia. To wielkie nieszczęście dla Kosciola ze Papiez stawia kaplanow i wiernych przed takimi wyborami.
Oprocz oW przeszlo do Bractwa 8 księży diecezjalnych w tym 2 z diecezji warszawsko praskiej
hmm... a czy nie myślisz, że to jednak decyzja - jak na jej wagę - podjęta zbyt szybko? To nie jest dwudziestolatek, tylko prawie 60 latek, ja oczekiwałabym się więcej rozwagi, szczególnie od "człowieka wielkiego formatu".
A może po prostu on i pozostali już byli jedną nogą w Bractwie i 16 lipca to była taka kropla, która przepełniła czarę.
Rusałka należy do grupy, która uważa, że od kilkudziesięciu lat nie ma legalnych papieży, czyli do sedewakantystów. Dlatego właśnie dodałem wpis o ojcach, bo to jest ciekawe zagadnienie. Ja mam w sobie potrzebę ojca, także Ojca Świętego. I cieszę się, że po różnych perturbacjach doszedłem do punktu, kiedy mogę powiedzieć, że jestem wobec Papieża bezwarunkowo lojalny, na wzór św. Ignacego Loyoli, który powiedział: "Tak dalece winniśmy być zgodni z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne".
Ta postawa daje mi dużo radości i szczęścia, bo kiedy się buntowałem, byłem jak bezpański pies. Zmieniłem się siłą woli, wiedząc, że nie chcę dłużej być w takiej sytuacji Tym bardziej zastanawia mnie postawa innych ludzi, którzy takiej potrzeby nie odczuwają, albo właśnie podążają w przeciwnym kierunku, jak pan Misior.
Dalej jest napisane o człowieku, kapłanie który te medytacje praktykował. Wtedy mu wszystko wychodziło. Chodził wtedy do Kościoła, spowiedzi, przyjmował Komunię Św., był uczynny dla innych oraz dużo się modlił. Czuł się tak jakby Bóg jego modlitwy wysłuchiwał. Myślał że robi bardzo dużo dobrego wokół siebie. A jednak był wtedy pod opieką demona, który go prowadził we wiadomym kierunku.
Mam niestety tylko papierowe wydanie i mogę ewentualnie zrobić zdjęcia artykułu jakby kogokolwiek zainteresował. Lub, jeszcze lepiej, polecam cały numer. Postawa "radości i szczęścia" czasem może zwieść.
Dzięki temu numerowi "Egzorcysty" zacząłem też od tego lata bardziej skupiać się na świętowaniu niż wypoczynku, co mam nadzieję przyniesie mi dużo dobrego w życiu.
Co do utraty zaufania, to bym tak tego nie stawiał, bo w samym komunikacie jest jeszcze wskazanie, że pozostali mogą się jeszcze zwrócić o możliwość kontynuowania celebracji, a i lista miejsc nie zdaje się zamknięta. Pytanie, czy niektórzy, którzy do tej pory sprawowali Mszę w starym rycie, nie zdążyli, nie chcieli pytać o nic biskupa, czy uzyskali negatywną odpowiedź. Cieszy osoba delegata. Tak się tylko zastanawiam, gdzie jest ta kaplica na Kurkowej. Może jednak doszło do pomyłki i chodzi o dotychczasowe miejsce (kaplicę przy kościele Matki Bożej Częstochowskiej na Kościelnej). OK, znalazłem rzeczoną kaplicę - https://goo.gl/maps/dhy2nkZ2xFQQqMvN9
Nie chwaląc się, sam typowałem ks. Korczaka na delegata. Właśnie ze względu na jego znakomitą znajomość łaciny i zanurzenie w starożytności, z dala od bieżących sporów. Był też opisywany jako duchowny, który nie ma kłopotów z wiernością Ojcu Świętemu, co jak widać na przykładzie o. Gołaskiego nie jest oczywiste.
Pamiętam. Dziwi brak księży Winiarków, z których jeden posługuje we wspomnianej parafii w Wołominie, choć akurat ich nazwiska pojawiły się na smutnej giełdzie kapłanów, którzy mieli odejść do FSSPX. Ks. Korczak na Mszy pożegnalnej w Duczkach wspominał o nowym i trudnym wyzwaniu, ale nie zdradził, na czym miałoby polegać. Teraz wiemy.
Komentarz
Jan Chrzciciel, Chrystus, a potem Apostołowie, też mieli taki sam zakaz.
To arcybiskup, bardzo zasłużony. Takich ludzi bardzo rzadko spotyka się w pałacach i na ucztach.
Pismo Święte mówi że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
Gdyby prorok Natan był tchórzem, jak Piłat, to król Dawid by zginął a z nim cały naród i nie obchodzilibyśmy Bożego Narodzenia:
Por.:
Nie ma, chyba że papież się wypowiedział, bo Polscy biskupi nie mają władzy nad nim
https://wiez.pl/2019/09/19/nie-papiez-a-bergoglio-abp-lenga-o-franciszku/
Abp Lenga założył sobie własny "Kościół", w którym sam jest dla siebie papieżem. Powinnismy go traktować jak prawosławnych, starokatolików, albo mariawitów.
> to samo czeka abpa Marcela Lefebvre'a
Kościół nigdy nie kanonizował osoby, która zmarła w stanie ekskomuniki. Papież Pius IX w allokucji "Singulari quadam" z 4 grudnia 1854 r. powiedział:
Pozostaje dla mnie wielką tajemnicą, czemu abp Lefebvre, który doskonale znał to nauczanie, postanowił w godzinie śmierci zagrać w rosyjską ruletkę i ryzykować życiem wiecznym dla swoich ambicji. A może nie chciał, tylko musiał? Jest w jego życiu, a także w Bractwie św. Piusa X jakaś siła, która zawsze dochodzi do głosu, kiedy może dojść do jedności z Następcą Św. Piotra i zawsze tę jedność uniemożliwia.
Nawet obecnie w górach Peru czy Boliwii składa się ofiary Pachamamie, matce Ziemi, chociaż większość mieszkańców deklaruje się jako chrześcijanie. Dziś są to co najwyżej ofiary ze zwierząt. Ale setki, tysiące lat temu prekolumbijskie ludy Andów ofiarowywały swoim bóstwom także ludzi. Początkowo zapewne głównie jeńców. Później ta ofiara przybrała szlachetniejszy wymiar – stała się zaszczytem dla rodzin, które oddawały bóstwom swoje pociechy w czasach potrzeby: nieurodzaju, klęsk żywiołowych, wojen.
************************************************************************
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,78641,naukowcy-dzieci-skladane-w-ofierze-przez-inkow-pochodzily-z-calego-imperium
****************************************************************************
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzieci_z_Llullaillaco
Z trzech mumii dziecięcych (dwóch żeńskich i jednej męskiej) dwie zachowały się w dobrym stanie, natomiast trzecia została uszkodzona przez piorun, który spowodował częściowe zwęglenie zwłok. (...)
Dzieci pochodziły z rodziny chłopskiej. Zostały odebrane rodzicom przez inkaską arystokrację, zapewne w celu przygotowania do złożenia w ofierze, w zamian za cenniejsze z punktu widzenia społeczności dzieci członków elity. (...)
Ofiarę z żywych dzieci złożono na wulkanie Llullaillaco
Śmierć
Główną przyczyną śmierci dzieci było wychłodzenie ich organizmów (hipotermia). Prawdopodobnie dzieci umierały w stanie odurzenia, po zażyciu liści koki i piwa kukurydzianego. Istnieje możliwość, iż chłopiec w stanie agonalnym nie znajdował się już pod wpływem środków odurzających, ponieważ na jego ubraniu zostały znalezione ślady wymiocin i biegunki.
Przyjmuję też wersję, że ktoś odrzuca taką interpretację i nie rozumie, po co ta Paczamama u Papieża. Katolik w takiej sytuacji powie: - Nie rozumiem, ale ufam Franciszkowi, że wie co robi. - Pastor Taylor Marshall tak nie powie, bo on nie wie, kto to papież, we wspólnocie episkopalnej papieża nie było. Ale to trzeba uczciwie powiedzieć, a nie uwiarygadniać Marshalla jako katolika, co niestety robi bp Schneider.
http://rytdominikanski.pl/bardzo-smutna-wiadomosc/
Mam pytania.
Co to jest ryt dominikański, czy nie jest to to samo, co Msza Trydencka?
Czy te ryty różnią się, a jeżeli tak, to czym?
Czy o. Wojciech przechodząc do Bractwa nie popadł w kary kościelne?
Co do konsekwencji kanonicznych, o. Wojciech wszedł na ścieżkę, która prowadzi go do wydalenia z Zakonu Kaznodziejskiego i suspendowania jako prezbitera.
Jestem przekonana, że odnosi się to do "starego poboru", a nie nowych rozłamowców.
Dla mnie szczególnie bolesne jest to, że o. Wojciech złamał śluby posłuszeństwa - od zakonników bowiem wymagamy znacznie więcej, aniżeli od księży diecezjalnych.
Brzmi, jak naciąganie rzeczywistości/norm/przepisów do własnej wizji.
Czyli: nie jest istotne, co jest słuszne, a jak uzasadnić swoją krytyczną postawę.
z zalinkowanego przez @Maciek_bs artykułu.
To samo ojciec rekolekcjonista prawił wspólnocie DK ksiądz rekolekcjonista. On jeszcze tłumaczył, że szatan rozprasza ludzkie serca, by nie zwracały się ku Bogu.
Ma - tak długo, jak Papież będzie chciał udzielać Bractwu tego przywileju. A mam przekonanie (zresztą ks. Bańka też o tym mówi w swoich filmach), że wkrótce to się skończy. I tak, jak celebracje NFRR w jedności z biskupem są obecnie poddane dużo większym rygorom, niż za pontyfikatu św. Jana Pawła II, tak FSSPX znajdzie się niedługo w dużo gorszym położeniu, niż było wcześniej.
I tutaj myślę o pewnego rodzaju pułapce, którą zastawił Franciszek na Bractwo. O ile wcześniej funkcjonowało ono w "szarej strefie" i można było zakładać, że wierni przystępujący do spowiedzi nie mają świadomości braku jurysdykcji (a przez to Kościół uzupełnia ten brak i czyni ich spowiedź ważną), to kiedy Papież wycofa swoje upoważnienie do spowiadania bez zgody biskupa, to będzie to powszechnie wiadome i spowiedzi w FSSPX staną się z automatu nieważne bez wyjątku. Wtedy Twoja spowiedź u o. Wojciecha będzie tyle warta, co rozmowa przy karmieniu kóz w Jamnej.
Można się też spodziewać jeszcze innych rzeczy. Na przykład ogłoszenia, że udział we Mszy św. sprawowanej w kaplicy Bractwa nie dość, że nie jest wypełnieniem obowiązku niedzielnego, to jest aktem schizmatyckim, z którego trzeba się spowiadać. Podobnie udzielanie wsparcia finansowego, także poprzez opłacanie czesnego.
Jednym słowem, ja bym tego konia obecnie nie obstawiał i czyn o. Wojciecha wydaje mi się bardzo, ale to bardzo nierozważny.
To nie jest dwudziestolatek, tylko prawie 60 latek, ja oczekiwałabym się więcej rozwagi, szczególnie od "człowieka wielkiego formatu".
A może po prostu on i pozostali już byli jedną nogą w Bractwie i 16 lipca to była taka kropla, która przepełniła czarę.
https://diecezja.info.pl/ustanowienie-delegata-i-wyznaczenie-kaplanow-i-miejsc-celebracji-liturgii-wg-missale-romanum/
Dalej jest napisane o człowieku, kapłanie który te medytacje praktykował. Wtedy mu wszystko wychodziło. Chodził wtedy do Kościoła, spowiedzi, przyjmował Komunię Św., był uczynny dla innych oraz dużo się modlił. Czuł się tak jakby Bóg jego modlitwy wysłuchiwał. Myślał że robi bardzo dużo dobrego wokół siebie. A jednak był wtedy pod opieką demona, który go prowadził we wiadomym kierunku.
Mam niestety tylko papierowe wydanie i mogę ewentualnie zrobić zdjęcia artykułu jakby kogokolwiek zainteresował. Lub, jeszcze lepiej, polecam cały numer. Postawa "radości i szczęścia" czasem może zwieść.
Dzięki temu numerowi "Egzorcysty" zacząłem też od tego lata bardziej skupiać się na świętowaniu niż wypoczynku, co mam nadzieję przyniesie mi dużo dobrego w życiu.
OK, znalazłem rzeczoną kaplicę - https://goo.gl/maps/dhy2nkZ2xFQQqMvN9