Jak ktoś dostaje emeryturę, to dlatego że odprowadzał składki jak pracował.
Nie On odprowadza składki na pokolenie swoich rodziców. Co ja poradzę że tak jest skonstruowany system niestety. Za to dzieciaci tak samo muszą odprowadzać składki na emerytury, a równocześnie ponoszą koszty wychowania tych którzy na te emerytury zarobią. Czyli ponoszą w pewnym sensie podwójne koszty. Dlatego choć częściowa pomoc im się należy i nie jest to żadna roszczeniowosc.
guzik prawda. Każdy pracuje na swoją emeryturę, wypracowuje sobie kwotę. Nie odprowadzę składek, nie dostanę emerytury, zapłaciłam to mam. To że jest ona wypłacana z bieżących pieniędzy wpływających do bużetu to zupełnie inna sprawa.
No tak. Ale jak nie będzie pracujących płatników, to nikogo to nie będzie obchodziło, że sobie wypracowałaś i uskładałaś jakąś kwotę. Nie będzie jej z czego wypłacać i już.
Na wychowanie poniósł część kosztów edukacji, składkowe do budżetu, ale przy ujemnym przyroście naturalnym współfinansowanie edukacji to może być za mało. Aczkolwiek nie wiem jak to się stało , że życie jest coraz łatwiejsze w stosunku do np średniowiecza a bycie rodzicem coraz bardziej kosztowne i męczące względem bezdzietnego.
No tak. Ale jak nie będzie pracujących płatników, to nikogo to nie będzie obchodziło, że sobie wypracowałaś i uskładałaś jakąś kwotę. Nie będzie jej z czego wypłacać i już.
Beda płatnicy, ze wschodu. W Państwach zachodnioeuropejskich juz tak jest, że to imigranci stanowią spora grupe pracujących (w Norwegii sa to np Polacy) Inna kwestia, czy nam się taka wizja podoba
Ale też nikogo nie będzie obchodziło ile dzieci wychowałaś i jakie koszty poniosłaś. @M_Monia pisała że bezdzietny dostanie emeryturę, a na wychowanie nie poniósł kosztów. Jakby emerytura nie wynikała z pracy i składek.
Ale jeśli dużo wychowa, to jednak będzie z czego wypłacać.
Moim zdaniem nie ma co czekać na śmierć, można umrzeć już teraz. Mam na myśli nasza kulturę. Ona umiera, jest już w agonii. Polska nie musi umrzeć razem z nią.
No wszystko może się zdarzyć, dziś Rzym jest stolica apostolską a kiedyś był stolicą imperium mordującego chrześcijan tysiącami. Może kiedyś Chiny będą takim Rzymem. Róbmy swoje.
Chodzi o to, że jak zastępowalności pokoleń nie będzie, to te wszystkie demokracje, prawa wyboru, prawa wyborcze, emerytury i konstytucję pójdą się paść
Może tak być. Ale zakładając , że inteligencja ma wpływ na zarobki i wiedząc że inteligencja jedynaków jest taka jak drugiego z rzędu dziecka, bo największa u pierwszego dziecka które ma rodzeństwo to jedynacy w całej populacji mogą nie zarabiać znacząco więcej. Bo że częściej zdobywają stanowiska kierownicze to chyba była taka statystyka. Jeszcze tylko do inteligencji dodać trzeba pracowitość i obrotność oraz niedepresyjność. A oprócz zarabiania i składek liczy się dla społeczeństwa faktyczna wartość pracy, bo bez tego prezes może sobie wypłacić pensje i premie ale jeśli pracownicy nie wygenerują pracą zysku to tych pensji dużo nie będzie.
A i w innych artykułach pisali , że nie ma różnic w inteligencji , tylko w wykształceniu i że pierworodni mają lepsze oraz mniej konfliktują się z prawem.
Mój najstarszy brat uzupełnił wykształcenie jakoś zupełnie niedawno. Jedyną, co terminowo skończyła studia to najmłodsza z czworga. Jednak różnie bywa.
Może w kwestii wykształcenia i zarabiania w prestiżowych zawodach to tak, ale po pierwsze społeczeństwo złożone z samych jedynaków będzie się kurczyć aż zniknie, a po drugie lepiej żyć i mieć trochę niższy prestiż niż nie żyć w ogóle. Więcej zawodów kreatywnych spotyka się u ostatnich dzieci, każde miejsce w rodzinie ma jakieś zalety i wady.
Różnie bywa, ale na pewno ze statystyk nie wynika że jedynacy zarabiają tyle żeby wszystkim wielodzietnym fundować socjal czy inne skladkowe rzeczy. Po pierwsze nie ma żadnych statystyk, z których by wynikało że to kolejne dzieci wiszą na garnuszku państwa. Bo mniej to wciąż może być wystarczająco by być wpłacającym a nie biorącym. Zależy to od rodziny indywidualnie, u jednych cała 6 będzie sponsorować budżet a u innych w jakiejś miejscowości gdzie nie ma pracy może każda rodzina, jedno czy wielo żyć z zasiłku.
Jest masa artykułów a ten temat, podane są próby populacji z jakich wyciągano wnioski. Mniej więcej to wygląda jak w tym linkowanym. Póki nie ma innych badań trzeba się na tym oprzeć. Czy mi się podoba czy nie, tzn. mogłabym się upierać , że jest całkiem inaczej ale czym bym to poparła? W matematyce też się bazuje na pewnych założeniach i idzie dalej. A tu dyskusje przypominają taki schemat " wiem że pierworodni i jedynacy zarabiają podobnie, potem jest delikatny spadek a na końcu są zawody artystyczne które potrafią zarabiać kokosy albo żyć w nędzy a w bez nich świat byłby nudny, że bezrobocie jest bardziej związane z regionem i tradycja rodzinna niż ilością dzieci w rodzinie, ale może inni nie widzą i od nowa będziemy wałkować ten temat".
@Joanna36@M_Monia@matuleczka Ja mogę jedynie powiedziec, że wydaje mi się, z perspektywy jedynaczki że w jedną osobę łatwiej inwestować. Moja kuzynka, również jedynaczką jest doinwestowana i kształci się w ścisłym, w sensie konkretnym kierunku. Z drugiej strony nie zawsze tak bywa.
Ekspertem nie jestem ani być nie chce, ale tak naprawdę wydaje mi się, że to różnie wychoszi. Znam ludzi co mieli po kilkoro rodzeństwa i właściwie do dzisiaj zarabiają słaba i bardzo bogatą rodzinę gdzie jest jedno dziecko, a jedna osoba ma dwie firmy, ale jak pójdzie dziewczyna to nikt nie wie.
Przypadki jednostkowe nie mają znaczenia, znajomych syn jedynak jak szedł do szkoły to mu 4 osoby niosły plecak, rodzice z wyższym wykształceniem a on najpierw się nie uczył bo będzie sportowcem , potem rzucił sport bo chciał być e-sportowcem, i teraz mu zostało samo e, do żadnego liceum się nie dostał , mimo że w pierwszym wyborze i drugim wpisał licea.
@Joanna36 Ale tak naprawdę może skończyć każdy, źle w sensie. Mając jednego brata np też mogliby nieść mu plecak. Ale ogólnie wiem o co ci chodzi, jednak patrząc po ludziach widzę, że to naprawdę zależy od sytuacji i motywacji człowieka
Jakby byli sami jedynacy, to by im się te średnie pensje obniżyły, bo ktoś musi wykonywać też gorzej płatne prace. Nikt nie funkcjonuje w próżni. Prezes banku zarabia dużo, bo drugie, trzecie i czwarte dzieci biorą kredyty na zakup klitki na prlowskim osiedlu
Nasza kultura europejska ma wiele pięknych wartości, których jednak nie warto absolutyzować. I pewnych wartości u nas brakuje. Zawsze mnie na przykład dziwi, że w kinematografii bohaterem pozytywnym jest rebeliant.
Na emeryturę innych- na wpłatę świadczenia bo na sama emeryturę to pracuje pracujacy, zarobi dziecko, które będzie płacić podatki - dochodowy również, w Polsce.
Nie ma znaczenia czy będzie jedynakiem czy będzie miał rodzeństwo i ile tego rodzeństwa będzie miał.
Z pracy innych dostają inni. Tak to działa.
Co do tego które dziecko w kolejności ma lepiej/gorzej To sie teraz zastanawiamy nas naszym niby jedynak ale nie jedynak, mój pierworodny, najstarszy, średni i najmłodszy jednocześnie, dla męża najmłodszy
Komentarz
guzik prawda. Każdy pracuje na swoją emeryturę, wypracowuje sobie kwotę. Nie odprowadzę składek, nie dostanę emerytury, zapłaciłam to mam. To że jest ona wypłacana z bieżących pieniędzy wpływających do bużetu to zupełnie inna sprawa.
Ale jak nie będzie pracujących płatników, to nikogo to nie będzie obchodziło, że sobie wypracowałaś i uskładałaś jakąś kwotę.
Nie będzie jej z czego wypłacać i już.
Nigdy jeszcze bycie rodzicem nie było obciążone tak wielkim bagażem odpowiedzialności.
Beda płatnicy, ze wschodu. W Państwach zachodnioeuropejskich juz tak jest, że to imigranci stanowią spora grupe pracujących (w Norwegii sa to np Polacy)
Inna kwestia, czy nam się taka wizja podoba
Czasem lepiej dla dzieci i matki żeby z nimi nie przebywała non stop
To nie są tylko ekonomiczne korzyści ale i psychologiczne
Nasza kultura europejska ma wiele pięknych wartości, których jednak nie warto absolutyzować. I pewnych wartości u nas brakuje. Zawsze mnie na przykład dziwi, że w kinematografii bohaterem pozytywnym jest rebeliant.
lepiej/gorzej
To sie teraz zastanawiamy nas naszym
niby jedynak ale nie jedynak, mój pierworodny, najstarszy, średni i najmłodszy jednocześnie, dla męża najmłodszy