Jesli się izoluje, to z testem, czy bez, mniejsza o to. Gdziie widzisz strach, wśród zwykłych ludzi? U nas juz ludzie się przyzwyczaili i naprawdę mało kto się przejmuje.
Jesli się izoluje, to z testem, czy bez, mniejsza o to. Gdziie widzisz strach, wśród zwykłych ludzi? U nas juz ludzie się przyzwyczaili i naprawdę mało kto się przejmuje.
Moja przyjaciółka (81 l.) też była hej, do przodu - teraz leży plackiem, ma szczęście, że zięć jest lekarzem, to dokąd się da, będzie ją w domu kurował. Chorują dorosłe dzieci dwóch moich dobrych koleżanek, jedni w Polsce, drudzy w Niemczech. Masakra.
Moja szwagierka jest po dwóch dawkach szczepionki. I co? Jajco. Przeszła ciężko covid, po drodze zaraziła mojego męża, który tez przechorowal. Ona aż karetkę do domu wzywała tak była chora. Myślała, że się przekręci. Łagodne przechorowanie, tiiiaaaa. Ludzie, przejrzyjcie na oczy.
Jesli się izoluje, to z testem, czy bez, mniejsza o to. Gdziie widzisz strach, wśród zwykłych ludzi? U nas juz ludzie się przyzwyczaili i naprawdę mało kto się przejmuje.
Widzę
Szczególnie u tych starszego pokolenia,podwójnie i potrójnie wyszczepionych,zamaskowanych i oglądających albo czytających wszystkie wiadomości w tv i internetach.
Sprawdzających skrupulatnie i codziennie ile jest nowych zakażeń i ofiar.
Źle to wyglądają wpisy oszołomów, negujących zagrożenie zarazą. Wymyślających cuda na kiju - co jedynie pogłębia skalę problemu i przysparza kolejne ofiary.
Jestem zdania, że - należy wydać nakaz obowiązkowych szczepień, wyprowadzić wojsko na ulice, żeby zapobiec rozruchom. Wszystkim opornym wlepiać wysokie grzywny. Inaczej to, z tego kryzysu do 10 pokolenia nie wyjdziemy.
Jesli się izoluje, to z testem, czy bez, mniejsza o to. Gdziie widzisz strach, wśród zwykłych ludzi? U nas juz ludzie się przyzwyczaili i naprawdę mało kto się przejmuje.
Widzę
Szczególnie u tych starszego pokolenia,podwójnie i potrójnie wyszczepionych,zamaskowanych i oglądających albo czytających wszystkie wiadomości w tv i internetach.
Sprawdzających skrupulatnie i codziennie ile jest nowych zakażeń i ofiar.
Niemniej, to już w tej chwili zdecydowana mniejszośc. Czytałam ostatnio wywiad z psychologiem, ludzie przyzwyczaili się, jest to naturalny proces, jeśli jskas sytuacja trwa w czasie. Nauczyli się z tym żyć normalnie.
@Agmar, pojedyncze osoby na pewno, natomiast jako społeczeństwo podlegamy pewnym mechanozmom. Początkowo jest to lęk, później stopniowa adaptacja. Jako ludzie jesteśmy wyposazeni w pewne mechanozmy obronne, które pomagają nam radzić sobie w sytuacjach trudnych. Ten poczatkowy etap, silnego strachu, większość ma juz za sobą. Natomiast, mam wrażenie, że po oby stronach barykady jest to sposób na dyskredytacje adwersarza, przypisuje mu sie brak racjonalnego myślenia, spowodowany właśnie lękiem. Czyli innymi słowy, jest glupi, bo się boi i nie myśli.
Moja szwagierka jest po dwóch dawkach szczepionki. I co? Jajco. Przeszła ciężko covid, po drodze zaraziła mojego męża, który tez przechorowal. Ona aż karetkę do domu wzywała tak była chora. Myślała, że się przekręci. Łagodne przechorowanie, tiiiaaaa. Ludzie, przejrzyjcie na oczy.
Nasi sąsiedzi z kolei, zaszczepieni, nie zarazili się od chorego syna. Również ich zaszczepiona corka, nie zachorowała. Także nie jest to zupełnie czarno biala sytuacja
Ja się nie zaraziłam od mojego męża ani córek, pielegnowalam ich w chorobie tak że skończ z tą propagandą szczepionkową. Każdy organizm jest inny. Gdzie są teraz te wrzeszczące mądrale: moje ciało moja decyzja?! Jak trzeba mordować nienarodzone dzieci to pierwsze lecą a gdy gwałci się podstawowe prawo człowieka do decydowania o swoim zdrowiu i namusza agresywną propaganda siedzą cicho. Ja mówię stop wielkiemu kłamstwu.
Znajoma opowiadała, że jej wujek zmarł po szczepieniu. Ja znałam faceta, który zmarł po covidzie. Sama nie wiem już co gorsze. Nie jestem przeciw szczepionkom, ale one też mogą mieć jakieś powikłania, nie wszyscy są na tyke zdrowi by je przyjąć a dawek nie wiadomo ile będzie. Z drugiej strony jeśli okaze się, że to dzięki szczepieniom będzie lżej... Męczacy ten temat covida
Ja się nie zaraziłam od mojego męża ani córek, pielegnowalam ich w chorobie tak że skończ z tą propagandą szczepionkową. Każdy organizm jest inny. Gdzie są teraz te wrzeszczące mądrale: moje ciało moja decyzja?! Jak trzeba mordować nienarodzone dzieci to pierwsze lecą a gdy gwałci się podstawowe prawo człowieka do decydowania o swoim zdrowiu i namusza agresywną propaganda siedzą cicho. Ja mówię stop wielkiemu kłamstwu.
A robiłaś testy na obecność przeciwciał? Może jednak się zaraziłaś.
W tym wątku "Czy to koniec wolności " nie chodziło mi o kłótnię na temat coronawirusa ale spojrzenie szersze na całość wprowadzania rządu światowego i utratę wolności całych narodów.
Poprzez szczepienia, pieniądz elektroniczny i likwidację gotówki, likwidację wolności słowa, holocaust niepotrzebnych (depopulacja) itp.
Właśnie obejrzałam. Konferencja ( jest jeszcze 1sza część gdzie wypowiada się patolog) pełna spekulacji, domysłow i niepokojących podejrzeń, wsparte obrazkami z pod mikroskopów "nieznanych obiektów"..w resztkach szczepionek .itp. Jak mówi sam jeden z wypowiadających się tam lekarzy jeszcze nic nie dowodzące a w kazdym bądź razie trudne do znalezienia dowodów na powiązanie szczepienia z konkretnymi chorobami....
@makodorzyk dawno cię nie czytałam tutaj. Zawsze lubiłam twoje spokojne,rzeczowe i z szacunkiem do innych osób pisane posty
Szkoda,że to forum tak się posypało z fajnych ludzi. Zresztą też długo miałam awersję tutaj zaglądać
Co do tematu te obiekty też mi się wydają nieprawdopodobne
Ale jeśli chodzi o choroby i śmierci po szczepieniach to niestety znam z otoczenia takie przypadki. Jednak każdy się zasłania, że brak dowodów,że to akurat po szczepieniu te dziwne przypadki.
Przepraszam, że tak się wtrącę niepytana. Zastanawiam się nad osobami, które potrafią zajmować konkretne i zdecydowane stanowisko wobec tego wszystkiego. Bo tak naprawdę na jakiej podstawie je wyrobić? Filmiku z netu? Artykułu w renomowanym piśmie? Autorytetu w naukowej dziedzinie?
Czy dzisiaj w ogóle istnieje coś i ktoś komu można zaufać? Nawet ci, którym wydaje się, że mają większy "dostęp do prawdy", z racji zawodu, wyształcenia, stanowiska. Wydaje mi się niestety, że oni też powinni uczciwie przyznać przed sobą i światem , że tak naprawdę nie wiedzą nic z pewnością. Najwyżej ogarniają jakiś niewielki fragment tego chaosu.
Osobiście na sprawy patrzę podobnie do @olgal. Też martwi mnie taka wizja przyszłości.
Przepraszam, że tak się wtrącę niepytana. Zastanawiam się nad osobami, które potrafią zajmować konkretne i zdecydowane stanowisko wobec tego wszystkiego. Bo tak naprawdę na jakiej podstawie je wyrobić? Filmiku z netu? Artykułu w renomowanym piśmie? Autorytetu w naukowej dziedzinie?
Czy dzisiaj w ogóle istnieje coś i ktoś komu można zaufać? Nawet ci, którym wydaje się, że mają większy "dostęp do prawdy", z racji zawodu, wyształcenia, stanowiska. Wydaje mi się niestety, że oni też powinni uczciwie przyznać przed sobą i światem , że tak naprawdę nie wiedzą nic z pewnością. Najwyżej ogarniają jakiś niewielki fragment tego chaosu.
Osobiście na sprawy patrzę podobnie do @olgal. Też martwi mnie taka wizja przyszłości.
e no, z czasem nabiera się w miarę spójnego obrazu świata,
oczywista nie wynika on z jakichś internetowych rewelacji, a raczej z nawarstwiających się dysonansów poznawczych i dopasowania teorii do całości napływających informacji.
W tym, co pisze olgal, widzę procesy dziejące się od dawna, np. niemalże od zarania Hollywoodu, albo od jeszcze dawniej, a też próby wykorzystania bieżącej sytuacji epidemii, do własnych celów, więc do maksymalnego zaszkodzenia przeciwnikom i też podporządkowania sobie społeczeństw. To ostatnie chyba jest raczej zaburzeniem w dawnej narracji.
Rodzina naukowców, biolog i lekarz, jedno za szczepieniami, drugie przeciw, prawdę poznamy po skutkach za kilka lat, o ile dojdzie prawda do maluczkich, jeśli będzie nie po myśli elity. Jeśli te wmuszane szczepionki zaczęłyby zabijać, lub choćby na przykład zwiększać prawdopodobieństwo raka, to polecą rządzący. Zrobią wszystko by to ukryć, a w grze są takie pieniądze...
@In Spe obserwuję, że naukowcy ufają innym naukowcom, bo sami prowadzą badania uczciwie. Orientują się, kto publikuje w dobrych czasopismach itd. Dlatego nawet jeśli się nie znają na czymś, to ufają swojemu koledze, bo wiedzą, jak naukowy świat wygląda - w naukach matematyczno-przyrodniczych niespecjalnie da się ściemniać i być na światowym poziomie.
Ale kwestie naukowe to zupełnie co innego, niż kwestie polityczne czy nawet medyczne. Nauka nie daje Ci odpowiedzi na pytania: czy zrobić lockdown, czy leczyć amandatyną, czy podłączyć do respiratora. Może Ci jedynie pomóc przewidzieć, jakie będą konsekwencje niektórych decyzji. A potem człowiek musi zdecydować, na jakie ryzyko jest gotowy, kto poniesie koszty wprowadzonych rozwiązań itd.
To, co mnie najbardziej wnerwia w tej całej awanturze dookoła covida to właśnie to - ludzie nie chcą kwarantann, lockdownów, ograniczeń. Ale zamiast powiedzieć wprost: to za duży koszt, zaczynają żonglować statystykami, linkują dziwne filmiki, rozpowszechniają manipulacje.
Prawdziwi naukowcy mówią dokładnie to, co piszesz: ogarniamy niewielki fragment chaosu, każdy z osobna. Razem możemy próbować znaleźć jakieś wspólne stanowisko w kwestii tego, jak ten chaos wygląda i jak się będzie zmieniał w zależności od podjętych działań. Ale to jest funkcja doradcza, nie decyzyjna.
Nie mam w sumie jednego,stałego stanowiska,a raczej-nie przywiązuję się do mojej osobistej "racji" aż tak,żebym jej miała bronić latami jak jakiejś niezdobytej twierdzy. Przyjmę słuszne,oparte na prawdziwych rzetelnych badaniach argumenty,ale w tych tematach-epidemii i szczepień im dłużej to wszystko obserwuję tym więcej "nic nie wiem".
Szukam prawdy,czytam dużo, bo mam w środowisku coraz większą presję i jak się nie zaszczepię to za chwilę będę musiała pewnie szukać nowej pracy.
Ale też sama dla siebie jestem zagadką jak długo dam radę się opierać i czy dam radę udźwignać ewentualne skutki mojego bohaterskiego bronienia się przed zaszprycowaniem
Wkurza mnie,że póki co musiałabym to zrobić zupełnie wbrew wszelkim rozsądnym racjom i wewnętrznemu przekonaniu,tylko po to żeby utrzymać pracę.
Komentarz
Na testy mialam napisać
Zaraz wedytuje
Moja przyjaciółka (81 l.) też była hej, do przodu - teraz leży plackiem, ma szczęście, że zięć jest lekarzem, to dokąd się da, będzie ją w domu kurował.
Chorują dorosłe dzieci dwóch moich dobrych koleżanek, jedni w Polsce, drudzy w Niemczech.
Masakra.
Jestem bezradna, tak bardzo ją prosiłam, mówiłam, przekonywałam, że z zarazą nie ma żartów.
Wymyślających cuda na kiju - co jedynie pogłębia skalę problemu i przysparza kolejne ofiary.
Inaczej to, z tego kryzysu do 10 pokolenia nie wyjdziemy.
Czytałam ostatnio wywiad z psychologiem, ludzie przyzwyczaili się, jest to naturalny proces, jeśli jskas sytuacja trwa w czasie. Nauczyli się z tym żyć normalnie.
Po prostu ludzie czytaja, ogladaja i rozmawiaja. Maja różne zrodla i różne wyciągają wnioski.
Natomiast, mam wrażenie, że po oby stronach barykady jest to sposób na dyskredytacje adwersarza, przypisuje mu sie brak racjonalnego myślenia, spowodowany właśnie lękiem. Czyli innymi słowy, jest glupi, bo się boi i nie myśli.
Może jednak się zaraziłaś.
Nawet ci, którym wydaje się, że mają większy "dostęp do prawdy", z racji zawodu, wyształcenia, stanowiska. Wydaje mi się niestety, że oni też powinni uczciwie przyznać przed sobą i światem , że tak naprawdę nie wiedzą nic z pewnością. Najwyżej ogarniają jakiś niewielki fragment tego chaosu.
oczywista nie wynika on z jakichś internetowych rewelacji,
a raczej z nawarstwiających się dysonansów poznawczych
i dopasowania teorii do całości napływających informacji.
W tym, co pisze olgal, widzę procesy dziejące się od dawna,
np. niemalże od zarania Hollywoodu, albo od jeszcze dawniej,
a też próby wykorzystania bieżącej sytuacji epidemii, do własnych celów,
więc do maksymalnego zaszkodzenia przeciwnikom i też podporządkowania sobie społeczeństw.
To ostatnie chyba jest raczej zaburzeniem w dawnej narracji.