Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy to koniec wolności ?

145791013

Komentarz

  • narracja jak na interiii


  • W Wietnamie 120 dzieci trafiło do szpitala po otrzymaniu szczepionki na COVID-19. Stan siedemnaściorga z nich jest poważny, ale stabilny. Władze miasta Thanh Hoa zawiesiły użycie jednej serii preparatu firmy Pfizer.

     

    Od 30 listopada w kraju południowo-wschodniej Azji rozpoczął się program szczepień młodzieży w wieku 15-17 lat. Jak podaje Prowincjonalne Centrum Kontroli Chorób (CDC) 120 dzieci zostało przyjętych do szpitali po wystąpieniu objawów, takich jak nudności, wysoka gorączka lub trudności w oddychaniu. Stan 17 z nich lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. Przyczyny ich objawów nie zostały jeszcze potwierdzone przez władze prowincji. 

     

    Dyrektor CDC, Luong Ngoc Truong, poinformował o wstrzymaniu szczepień jedną z serii preparatu. - Wciąż posiadamy inne serie, również firmy Pfizer, więc będziemy kontynuować szczepienie dzieci. Truong zapowiedział, że wstrzymana szczepionka trafi do magazynów i być może zostanie podana osobom w innych grupach wiekowych, np. osobom dorosłym. 

     

    Vu Van Chinh, dyrektor szpitala w dystrykcie Ha Trung, zapewnia, że zaobserwowane efekty uboczne są standardowymi dla szczepionek przeciw COVID-19, ale w tak młodym wieku mogą być mocniej odczuwalne niż w przypadku osób dorosłych. 

     

    Prowincjonalne Centrum Kontroli Chorób w Thanh Hoa rozdysponowało do tej pory ponad 117 tysięcy szczepionek przeciw COVID-19, z czego niemal 57 tysięcy dawek zostało podanych pacjentom. Jak podają wietnamskie media, czworo dorosłych zaszczepionych preparatem Vero Cell oraz troje dzieci po dawce preparatu Pfizer zmarło w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. 

     https://wiadomosci.poinformowani.pl/artykul/44274-wietnam-120-dzieci-trafilo-do-szpitala-po-otrzymaniu-szczepionki-na-covid-19


    Podziękowali 1zbyszek

  • W ubiegłą środę (01.12) w Maladze odbyło się przyjęcie bożonarodzeniowe, w którym uczestniczyło prawie 170 osób. Były to osoby pracujące głównie na oddziale intensywnej terapii regionalnego szpitala. Skutkiem przyjęcia jest około 70 pozytywnych wyników na COVID-19 wśród lekarzy i pielęgniarek.

     

    Przed samą imprezą każdy uczestnik musiał wykonać test na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Według oficjalnych doniesień, każdy z testów wykazał wtedy wynik negatywny, a pracownicy szpitala byli w pełni zaszczepieni. Obecnie osoby zakażone nie wykazują żadnych ciężkich objawów. Część uczestników wydarzenia została skierowana na kwarantannę.

     

    Jak podają lokalne władze, pracownicy innych oddziałów szpitala tymczasowo musieli zastąpić zakażonych pracowników na ich oddziale. Ponadto władze ds. zdrowia w Andaluzji zaleciły, aby osoby, które brały udział w przyjęciu, powstrzymały się od uczestnictwa w spotkaniach bożonarodzeniowych. Ma to na celu zmniejszenie transmisji wirusa. 


    https://wiadomosci.poinformowani.pl/artykul/44245-hiszpania-prawie-70-zakazonych-medykow-po-przyjeciu-bozonarodzeniowym


  • Aga85 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Bo jest pandemia, czyli stan wyjątkowy.
    Szpitale są przeladowane. Ogromnie dużo ludzi umiera na inne choroby niz covid, bo oddzialy specjalistyczne są przekształcane w covidowe. 
    Na które choroby tak ogromnie umierają i ile to jest to "ogromnie"? Nadal więcej ludzi umiera przez walkę z covidem niż na covid?
    Popatrz sobie na statystyki z zeszłego roku, umarło znacznie więcej ludzi niz w poprzednich latach, w tym spora część wcale nie na covid. Dlaczego? Bo dostęp do służby zdrowia jest utrudniony. Dlaczego? Patrz wpis powyżej 
    Wiem co było w zeszłym roku. Zamknęli szpitale dla innych chorych, skazując ludzi na śmierć, bo tylko covid się liczył. Nie było pełnego obłożenia, ale gotowość wymagała, by nie pomagać innym. I teraz też to robią- szpital, w którym leczą chorych na inne choroby zmieniają w covidowy, pacjenci niecovidowi doznają uzdrowienia? Nie, ale ich choroba nie jest taką celebrytką, mogą umierać. Czemu covidowi mają być leczeni, a inni nie? 
    Bo w pierwszej kolejności leczy się osoby w stanie zagrożenia życia, np duszące sie. 
    Przy naszym systemie służby zdrowia, który i bez covida ledwo dyszał, kiedy doszło chorych, wymagających hospitalizacji, stał się niewydolny. 
    Nie, zamykanie szpitala i czekanie z pustymi łóżkami na covidowców to jest przedkładanie potencjalnego pacjenta z covid nad innego, któremu możnaby pomóc ale odsuwa mu się operację, ma poczekać. A jak nie doczeka, to trudno.
  • Dorota powiedział(a):
    Klarciu, nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz i  wbrew temu co mówisz,  nazywanie mnie rozhisteryzowaną nauczycielką niespełna rozumu jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Czy ja cos mam przeciwko temu że sie szczepilas?  Wróżąc mi ze kowit mnie dopadnie jest życzeniem mi źle. Naprawdę Twoja emocjonalna narracja nie przekonuje mnie do Twoich argumentów, a zraża mnie do Ciebie jako osoby.

    Moja reakcja jest emocjonalna, bo lekceważenie zagrożenia doprowadza mnie do szewskiej pasji. Tym bardziej teraz, gdy o każdy oddech walczy moja przyjaciółka.  A nie było by tego, gdyby się zaszczepiła. Na 99 proc. covid Cię dopadnie, pytanie tylko - kiedy?
    I nie jest to wróżba, ale wiedza.
    Przejrzyj na oczy Kobieto. Masz u nas, na forum, osobę,  która w krótkim czasie straciła ojca, babcię i dziadka. Umierali w strasznych męczarniach - mało Ci?
    O nauczycielach odmawiajacych zaszczepienia się, mówię ogólnie,  a nie personalnie.
    Uważam, że należy ich zwolnić, bo lepiej aby dzieci były ewentualnie niedouczone, aniżeli kształtowane przez oszołomów. 

  • edytowano grudzień 2021
    In Spe powiedział(a):

    Aha, czyli nawet jak całą sobą czuję, że szczepienie może mi nie posłużyć to jednak dla dobra ludzkości powinnam się poświęcić i zmusić do zaszczepienia?

    Dokładnie  - tak.
    Podejmując odpowiedzialne decyzje, nie należy kierować się odczuciami.
  • Klarciu kochana, uzupełnij swą wiedzę o nowe dane. Szczepionki nie działają zgodnie z deklaracjami. Właśnie skonczyla chorowac moja maturzystka. Lekko. Nie zauwazylaby choroby gdyby nie straciła węchu. Przyniosła ze szkoly w ktorej jest jedyną osobą nieszczepioną w klasie. 99  procent nauczycieli jest zaszczepionych w tej placówce. Szkola przeszla na zdalne nauczanie bo nie bylo zdrowych nauczycieli. Obecnie ma 1 lekcje dziennie - online, bo jeden nauczyciel się ostał. Ja nie pisze ze nie ma kowitu , i ze bywa niebezpieczny,  a często śmiertelny, bo co do tego nie ma wątpliwości. Ale bronią nie są szczepionki, tylko dbanie o siebie i swoją odporność , a jezeli juz dziadostwo dopadnie to odpowiednie leczenie. Gdyby tyle wysiłku włożono w poszukiwanie leku lub badania tych ktore są co promowanie szczepień, to ludzie nie umierali by masowo. Niestety osobiście spotkałam sie z takimi powikłaniami po szczepieniach jak udary lub wznowy nowotworów lub szybkie zgony na inne infekcje jak zapalenia płuc. I bardzo szkoda mi tych ludzi.
    Podziękowali 2Gosia5 mmaj333
  • Znajomy który mieszka za zachodnią granicą zrobił obowiazkowy test przy wejściu do pracy..wyszedł pozytywny i wysłali go na dwa tygodnie bezpłatnej kwarantanny..  
    Człowiek, który dobrze się czuje i nie ma żadnych objawów chorobowych i który generalnie chce pracować to teraz będzie sobie bezsensu siedział w domu 
    To nie jest normalne  :#

  • edytowano grudzień 2021
    Dorota powiedział(a):
    Klarciu kochana, uzupełnij swą wiedzę o nowe dane. Szczepionki nie działają zgodnie z deklaracjami. Właśnie skonczyla chorowac moja maturzystka. Lekko. Nie zauwazylaby choroby gdyby nie straciła węchu. Przyniosła ze szkoly w ktorej jest jedyną osobą nieszczepioną w klasie. 99  procent nauczycieli jest zaszczepionych w tej placówce. Szkola przeszla na zdalne nauczanie bo nie bylo zdrowych nauczycieli. Obecnie ma 1 lekcje dziennie - online, bo jeden nauczyciel się ostał. Ja nie pisze ze nie ma kowitu , i ze bywa niebezpieczny,  a często śmiertelny, bo co do tego nie ma wątpliwości. Ale bronią nie są szczepionki, tylko dbanie o siebie i swoją odporność , a jezeli juz dziadostwo dopadnie to odpowiednie leczenie. Gdyby tyle wysiłku włożono w poszukiwanie leku lub badania tych ktore są co promowanie szczepień, to ludzie nie umierali by masowo. Niestety osobiście spotkałam sie z takimi powikłaniami po szczepieniach jak udary lub wznowy nowotworów lub szybkie zgony na inne infekcje jak zapalenia płuc. I bardzo szkoda mi tych ludzi.
    kiedy?
    wynalezienie leków i ich badania w przeciągu niecałych dwóch lat?
    w jakim świecie?
  • edytowano grudzień 2021
    Pioszo, Dopiero rozpoczeto z półtorarocznym poślizgiem badania nad amantadyną. Mozna badać leki ktore mamy. Dlaczego dopiero teraz- otóż gdyby byl lek, wtedy nieprzebadany do konca( choćby w perspektywie czasowej) preparat mrna nie zostałby dopuszczony do obrotu. Takie mamy przepisy prawa.
  • o ile wiem, to badania amantadyny rozpoczęły się w kwietniu
    i gdzieś mi mignęła wiadomość, że pozostało tylko opracowanie danych
  • Badania trwają. Na wiosnę 2021 i latem nie bylo covidowców a więc i nie bylo wystarczającej próby badawczej. Pytanie dlaczego nie ruszyły pól roku wczesniej gdy byla dramatyczna sytuacja, bez szczepionek i bez leków ludzie umierali.
  • edytowano grudzień 2021
    Gosia5 powiedział(a):
    Za kilka lat szpitale się zapełnią ofiarami szczepionki. Obym się myliła, bo nikomu źle nie życzę.
    Wydaje mi się że coraz więcej ludzi jest świadomych zagrożenia. Tylko mało ludzi się ujawnia. Gdy zagrożenie będzie bardziej widoczne wtedy też więcej świadomych ludzi zacznie się ujawniać.
    Edit: wierz mi, że nie siedzą oni bezczynnie  :)

    @makodorzyk niezależnych badań tego typu było zrobione mnóstwo. Tylko niewiele osób się wychyla z nimi. A jak się wychyli to dostaje po głowie. Tak samo jak niewiele osób się wychyla z informacją że jest skuteczne lekarstwo na Krowica. Zgadnij dlaczego?


    Podziękowali 1Gosia5
  • Moja koleżanka z dzieciństwa obudziła się z siną, niewładną rękę (w którą parę dni wcześniej wkłuto szczepionkę). Najpierw ją zwodzono, że nie wiadomo, co to jest. Po miesiącu stwierdzono, że zakrzepica, oczywiście nie po szczepieniu, tylko tak zdarzyła się. Do NOP-ów nie wlicza się, bo przekroczyła czas rejestracji. Nie wierzę w rzetelność statystyk NOP. 
    Podziękowali 2Gosia5 joanna_1991
  • Beta powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    Bo jest pandemia, czyli stan wyjątkowy.
    Szpitale są przeladowane. Ogromnie dużo ludzi umiera na inne choroby niz covid, bo oddzialy specjalistyczne są przekształcane w covidowe. 
    Na które choroby tak ogromnie umierają i ile to jest to "ogromnie"? Nadal więcej ludzi umiera przez walkę z covidem niż na covid?
    Popatrz sobie na statystyki z zeszłego roku, umarło znacznie więcej ludzi niz w poprzednich latach, w tym spora część wcale nie na covid. Dlaczego? Bo dostęp do służby zdrowia jest utrudniony. Dlaczego? Patrz wpis powyżej 
    Wiem co było w zeszłym roku. Zamknęli szpitale dla innych chorych, skazując ludzi na śmierć, bo tylko covid się liczył. Nie było pełnego obłożenia, ale gotowość wymagała, by nie pomagać innym. I teraz też to robią- szpital, w którym leczą chorych na inne choroby zmieniają w covidowy, pacjenci niecovidowi doznają uzdrowienia? Nie, ale ich choroba nie jest taką celebrytką, mogą umierać. Czemu covidowi mają być leczeni, a inni nie? 
    Bo w pierwszej kolejności leczy się osoby w stanie zagrożenia życia, np duszące sie. 
    Przy naszym systemie służby zdrowia, który i bez covida ledwo dyszał, kiedy doszło chorych, wymagających hospitalizacji, stał się niewydolny. 
    Nie, zamykanie szpitala i czekanie z pustymi łóżkami na covidowców to jest przedkładanie potencjalnego pacjenta z covid nad innego, któremu możnaby pomóc ale odsuwa mu się operację, ma poczekać. A jak nie doczeka, to trudno.
    W wielu miejscach w czasie dużego nasilenia zachorowań, dodatkowe szpitale to była konieczność. Nawet tu ma forum, były opisywane przypadku, ze osoba chora na covid, bezwzględnie wymagajaca leczenia szpitalnego nie mogla dostać się do szpitala, z braku miejsc! Podobnie sytuacje opisywała moja przyjaciółka, pracująca na oddziale covidodym w Warszawie. 
    Natomiast czekanie z pustymi łóżkami, jeśli gdzieś miało miejsce, świadczy o bardzo złym zarządzaniu.  I jest absolutnie niedopuszczalne 
    Podziękowali 1Gosia5
  • Klarcia powiedział(a):
    Dorota powiedział(a):
    Klarciu, nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz i  wbrew temu co mówisz,  nazywanie mnie rozhisteryzowaną nauczycielką niespełna rozumu jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Czy ja cos mam przeciwko temu że sie szczepilas?  Wróżąc mi ze kowit mnie dopadnie jest życzeniem mi źle. Naprawdę Twoja emocjonalna narracja nie przekonuje mnie do Twoich argumentów, a zraża mnie do Ciebie jako osoby.

    Moja reakcja jest emocjonalna, bo lekceważenie zagrożenia doprowadza mnie do szewskiej pasji. Tym bardziej teraz, gdy o każdy oddech walczy moja przyjaciółka.  A nie było by tego, gdyby się zaszczepiła. Na 99 proc. covid Cię dopadnie, pytanie tylko - kiedy?
    I nie jest to wróżba, ale wiedza.
    Przejrzyj na oczy Kobieto. Masz u nas, na forum, osobę,  która w krótkim czasie straciła ojca, babcię i dziadka. Umierali w strasznych męczarniach - mało Ci?
    O nauczycielach odmawiajacych zaszczepienia się, mówię ogólnie,  a nie personalnie.
    Uważam, że należy ich zwolnić, bo lepiej aby dzieci były ewentualnie niedouczone, aniżeli kształtowane przez oszołomów. 

    @Klarcia, a skąd Ty wiesz, dlaczego ludzie się nie szczepią? Nazywasz ich oszołomami, a nie masz pojęcia o ich motywacji. Ja nie znam osoby niezaszczepionej, która podjęłaby taka decyzję bez rozważenia wszystkich plusów i minusów. Obrażasz ludzi, o których nic nie wiesz. Skąd w Tobie tyle złości, nieuzasadnionego gniewu? 
    Podziękowali 2Gosia5 Elf77
  • edytowano grudzień 2021
    To jest tego typu strach jak kiedyś przed czarami. Dlatego palono oskarżonych o czary, bo się ich bano. Teraz będzie się "palić" niezaszczepionych.
  • Myślę, że kluczowa kwestia to pytanie, jak sobie wyobrażamy koniec pandemii.

    Już przy pierwszym lockdownie było w zasadzie jasne, że to nie będą dwa tygodnie siedzenia w domu. Skoro wirus od pierwszych pojedynczych przypadków rozprzestrzenił się w szybkim tempie na cały świat, to jaki niby mechanizm miałby spowodować, że zniknie? 

    Po prawie dwóch latach widać, że nawet ostre lockdowny są rozwiązaniem chwilowym, bo przy poluzowaniu dyscypliny wirus zaczyna się rozprzestrzeniać na nowo.

    Na razie nie widać, żeby wirus mutował w kierunku formy mniej groźnej, więc taki finał, choć możliwy, nie jest bardzo prawdopodobny.

    Szczepienia, jak pokazują przykłady państw z bardzo wysokim wskaźnikiem wyszczepienia, gdzie na nowo wprowadza się restrykcje, nie rozwiązują problemu.

    Więc co nam pozostaje? 

    Dużo ludzi, tak jak na początku pandemii, uważa, że zakażenia trzeba za wszelką cenę unikać. Czyli kwarantanny, maski, dystans, dezynfekcje, regularne doszczepienia. 

    Moje pytanie brzmi: Do kiedy? 

    Nie wykluczam, że dla niektórych lepiej jest żyć w ten sposób i czuć się dzięki temu bezpieczniej. 

    Ja uważam, że wirus jest paskudny i niebezpieczny, ale musimy jakoś się z tym pogodzić. 

    Podziękowali 1Gosia5
  • Może właśnie dzięki temu wirusowi ludzie zaczną wychodzić z baniek
  • I teraz jeszcze druga sprawa, w zasadzie przemilczana.

    Reinfekcje.

    Jak dobrze przechorowanie chroni przed ponowna infekcją? Przykład Indii sugeruje, że bardzo dobrze. Ogromny kraj, od wiosny zakażenia na bardzo niskim poziomie. Badanie przeciwciał wykazało ich obecność u ponad 90% społeczeństwa.

    To, co się słyszy, to że przechorowanie nie chroni, bo zdarzają się ponowne infekcje. OK, ale gdzie jest statystyka? Jak częste są te infekcje i jaki jest ich przebieg? I nie chodzi mi o dowody anegdotyczne, że koleżanka zachorowała drugi raz. Szczepieni chorują nagminnie, często też ciężko, a mimo to mówi się, że statystycznie ryzyko jest mniejsze.

    Jaki to problem, podobnie jak w przypadku badań klinicznych szczepień, wziąć grupę 1000 osób, które chorowały, i takich, które nie chorowały, i sprawdzić po kilku miesiącach, jaki odsetek zachorował w każdej z tych grup?

    W sytuacji w której ogromną większość ludzi zetknęła się już z wirusem, ta kwestia jest zasadnicza.


    Podziękowali 1Gosia5
  • były jakieś doniesienia z RPA, od lekarzy zajmujących się chorymi na odmianę omicron,
    że przebieg choroby był zwykle bardzo łagodny
    Podziękowali 1Aga85
  • Bagata powiedział(a):
    Po prawie dwóch latach widać, że nawet ostre lockdowny są rozwiązaniem chwilowym, bo przy poluzowaniu dyscypliny wirus zaczyna się rozprzestrzeniać na nowo.
    To przyjrzyj się jak bezsensownie były wprowadzane.
    Koronawirusy są chorobami sezonowymi, zatem największe zagrożenie zachorowaniem to sezon jesienny i wczesnowiosenny. Tymczasem lockdown wprowadzono w maju (!) kiedy zachorowalność była bardzo mała. Gdyby wprowadzono na jesieni, skutek byłby dużo lepszy. Wytoczono armatę na komara, a teraz nie ma już prochu.
    Podziękowali 1Biznes Info
  • Tylko pytanie komu ufać, przypomnij sobie co lekarze mówili, to inny wirus , tak samo atakuje latem, jak jesienią, nie będzie sezonowy... Co chwilę coś takiego palną i jak potem w cokolwiek wierzyć.
  • Turturek powiedział(a):
    Bagata powiedział(a):
    Po prawie dwóch latach widać, że nawet ostre lockdowny są rozwiązaniem chwilowym, bo przy poluzowaniu dyscypliny wirus zaczyna się rozprzestrzeniać na nowo.
    To przyjrzyj się jak bezsensownie były wprowadzane.
    Koronawirusy są chorobami sezonowymi, zatem największe zagrożenie zachorowaniem to sezon jesienny i wczesnowiosenny. Tymczasem lockdown wprowadzono w maju (!) kiedy zachorowalność była bardzo mała. Gdyby wprowadzono na jesieni, skutek byłby dużo lepszy. Wytoczono armatę na komara, a teraz nie ma już prochu.
    wydaje mi się, że wiedzę o sezonowości dopiero co nabyliśmy,
    od początku nie było to wiadome (chyba?)
  • Hmmm, oczywiście niewiele to wniesie, ale w moim szerokim ( bardzo ) gronie rodziny i znajomych dzieje się tak, że osoby zaszczepione chorują na covid ( kilka nawet drugi raz ) .
    Z kolei nieszczepione a przechorowane - nie chorują kolejny raz. 
  • Pioszo54 powiedział(a):
    wydaje mi się, że wiedzę o sezonowości dopiero co nabyliśmy,
    od początku nie było to wiadome (chyba?)

    Koronawirusy są znane od lat 60. Propaganda, że akurat ten jest inny niż pozostałe nie miała żadnych podstaw medycznych.
    Podziękowali 1Gosia5
  • gahana powiedział(a):
    Hmmm, oczywiście niewiele to wniesie, ale w moim szerokim ( bardzo ) gronie rodziny i znajomych dzieje się tak, że osoby zaszczepione chorują na covid ( kilka nawet drugi raz ) .
    Z kolei nieszczepione a przechorowane - nie chorują kolejny raz. 

    Podobnie,nie znam ani nie słyszałam póki co aby ktoś kto przechorował chorował drugi raz. I nie chodzi o pozytywny wynik testu tylko chorowanie z objawami ;)

    Co do szczepionek,kiedyś na początku epidemii tutaj ktoś linkował wykład profesora,specjalisty od coronavirusów z Krakowa. On w tym wywiadzie mówił,że będzie bardzo trudno wyprodukować skuteczną szczepionkę m.innymi dlatego,że z powodu budowy i natury tego wirusa przyjęcie szczepionki na jeden rodzaj osłabia organizm na jego inne rodzaje.
    Więc ci,którzy niby nabędą odporność na jedną odmianę,która za chwilę przeminie,zupełnie nie będą odporni na kolejne odmiany i przez zniszczoną naturalną odporność przez szczepionkę staną się łatwiejszym łupem dla nowych wirusów.
    Mówił, że prace nad skuteczną i bezpieczną szczepionką będą trwały latami
    a tutaj buch i za pół roku całe masy ludzi zaczęły być szczepione...

    Podziękowali 3Gosia5 WandaB Elf77
  • olgal powiedział(a):
    gahana powiedział(a):
    Hmmm, oczywiście niewiele to wniesie, ale w moim szerokim ( bardzo ) gronie rodziny i znajomych dzieje się tak, że osoby zaszczepione chorują na covid ( kilka nawet drugi raz ) .
    Z kolei nieszczepione a przechorowane - nie chorują kolejny raz. 

    Podobnie,nie znam ani nie słyszałam póki co aby ktoś kto przechorował chorował drugi raz. I nie chodzi o pozytywny wynik testu tylko chorowanie z objawami ;)

    Co do szczepionek,kiedyś na początku epidemii tutaj ktoś linkował wykład profesora,specjalisty od coronavirusów z Krakowa. On w tym wywiadzie mówił,że będzie bardzo trudno wyprodukować skuteczną szczepionkę m.innymi dlatego,że z powodu budowy i natury tego wirusa przyjęcie szczepionki na jeden rodzaj osłabia organizm na jego inne rodzaje.
    Więc ci,którzy niby nabędą odporność na jedną odmianę,która za chwilę przeminie,zupełnie nie będą odporni na kolejne odmiany i przez zniszczoną naturalną odporność przez szczepionkę staną się łatwiejszym łupem dla nowych wirusów.
    Mówił, że prace nad skuteczną i bezpieczną szczepionką będą trwały latami
    a tutaj buch i za pół roku całe masy ludzi zaczęły być szczepione...

    mówił o tradycyjnych szczepionkach,
    nie mRNA
  • edytowano grudzień 2021
    Korzystam z maszyny Rife'a stworzonej w latach 30 ubiegłego wieku. Już wtedy leczyła ona skutecznie raka. Czy została rozpowszechniona? Dlaczego nie?

    Przykładów jest naprawdę dużo. Jednak Szanuję twój wybór i jeżeli nie chcesz widzieć zła w ludziach, to jesteś o krok od praktycznego zanegowania istnienia piekła. Jest to współcześnie bardzo popularny pogląd. Taka pułapka na drodze do Królestwa Bożego

    Postaram się ją opisać w swoim wątku o drodze
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.