Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na syna wydajemy majątek

191012141520

Komentarz

  • Cechą naszych czasów jest skrajny indywidualizm.

    Moje ciało, moja decyzja, moja sprawa, moje życie, moja strefa komfortu.

    Reszta mnie nie obchodzi. Stąd takie zdziwienie, że papież coś o ojczyźnie. Złośliwi pisali też, że szef korporacji dla bezdzietnych poucza innych o rozmnażaniu. 
    Papież po prostu patrzy dalej niż czubek własnego nosa, jeśli chodzi o dzieci. Patrzy dalej niż fizyczność, jeśli chodzi o rodzicielstwo. Patrzy perspektywicznie. I tym sposobem obnaża krótkowzroczny egoizm tych, którzy nie są w stanie spojrzeć ani w przeszłość, ani w przyszłość.
  • avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)

    Dzisiaj z sieroctwem wiąże się pewien egoizm. Kilka dni temu mówiłem o „zimie demograficznej”, istniejącej obecnie. Widzimy, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Może jedno, ale nie więcej. Wiele małżeństw nie ma dzieci, tylko dlatego, że ich nie chcą, albo mają jedno, ale już nie więcej.

    Ale oni mają dwa psy i dwa koty, które zajmują miejsce dzieci. A to zaprzeczenie ojcostwa i macierzyństwa nas pomniejsza, pozbawia nas człowieczeństwa. W ten sposób kultura staje się starsza i pozbawiona człowieczeństwa, bo traci się bogactwo ojcostwa i macierzyństwa, a ojczyzna cierpi.

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego inni mają decydować się na dzieci ze względu na wadliwość systemu emerytalnego. Naprawdę uważacie że warto rodzić dzieci "dla dobra Ojczyzny"?.

    Czy tylko ja rodząc dzieci miałam dobro Ojczyzny w głębokim poważaniu?
    motywacją do spłodzenia potomstwa, jeśli nie czuje się potrzeby posiadania dzieci, może być też zwykła przyzwoitość, poczucie, że powinienem pozostawić po sobie świat w stanie nie pogorszonym.

    Nie bardzo rozumiem idee sprowadzania na świat dziecka z chęci bycia przyzwoitym. Dzieci powinny się rodzić z miłości a nie z poczucia obowiązku. To tworzy patologie. Swój byt można naznaczyć wieloma innymi aspektami niż tylko rodzicielstwo np. odkryciami naukowymi, ciężka praca, powołaniem, służba innym.
    trudno znaleźć ludzką działalność i dokonania dorównujące wychowaniu dzieci,
    to po pierwsze
    i mówię tak z perspektywy dość już długiego życia

    po drugie, nie jest powiedziane, że osoby niechętne dzieciom, nie nabiorą ochoty na więcej

    a po trzecie,
    rozmnażanie się i podtrzymanie istnienia gatunku, jest tak ważnym zadaniem, jedynym w swoim rodzaju, a antykoncepcja tak je ogranicza, że przestało być odpowiedzialnością zbiorową (ktoś to zawsze zrobi) i stało się odpowiedzialnością indywidualną

    takie czasy nastały
    Ciężko mi się odnieść do pierwszego, uważam że wychowanie dzieci jest bardzo istotne ale nie zastąpi wszytskich innych równie, lub mniej istotnych spraw. Muszę się nad tym zastanowić.

    Nie chcę eksperymentów na dzieciach, czy ten rodzic poczuje miłość, czy będzie wychowywać a może jednak nie poczuje i będzie się znęcać. Dzieci nie zasługują na totolotka a już na pewno nie na popieranie takich działań, bo może tym razem się uda. Dzieci powinny być skarbem dla rodziców a nie sprawdzianem czy się nadaje. 

    Co do trzeciego to populacja na świecie ciągle rośnie, rdzenna ludność Europy wymiera. Być może jest w tym jaki plan, nastąpi imigracja. Wszak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.
    zastąpić nie, ale nadaje sens wszelkim działaniom człowieka

    co do punktu 2
    to lepiej jest żyć, nawet w kiepskich warunkach, niż nie żyć,
    więc nawet z tych, którzy niekoniecznie są skarbem dla rodziców, może być pożytek dla ogółu

    jeśli zaś ktoś chce wymrzeć, niech robi to na własny rachunek a nie kosztem innych
  • Czy tylko mnie wzruszały "Noce i dnie" albo "Nad Niemnem"? Albo rodzinne historie o wujkach, którzy walczyli na Zachodzie lub tułali się po Wschodzie? Ale wrócili, założyli rodziny, pobudowali domy i spłodzili dzieci?

    Takie powieści, w których rodzina trwa, mimo przeciwności.

    Nie były dla mnie motywacją do rodzenia dzieci, ale chętnie myślę o sobie, jako o części pewnej społeczności, która ma swoją historię, i chciałabym, by miała przyszłość.
    Podziękowali 3Pioszo54 Ata Odrobinka
  • Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)

    Dzisiaj z sieroctwem wiąże się pewien egoizm. Kilka dni temu mówiłem o „zimie demograficznej”, istniejącej obecnie. Widzimy, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Może jedno, ale nie więcej. Wiele małżeństw nie ma dzieci, tylko dlatego, że ich nie chcą, albo mają jedno, ale już nie więcej.

    Ale oni mają dwa psy i dwa koty, które zajmują miejsce dzieci. A to zaprzeczenie ojcostwa i macierzyństwa nas pomniejsza, pozbawia nas człowieczeństwa. W ten sposób kultura staje się starsza i pozbawiona człowieczeństwa, bo traci się bogactwo ojcostwa i macierzyństwa, a ojczyzna cierpi.

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego inni mają decydować się na dzieci ze względu na wadliwość systemu emerytalnego. Naprawdę uważacie że warto rodzić dzieci "dla dobra Ojczyzny"?.

    Czy tylko ja rodząc dzieci miałam dobro Ojczyzny w głębokim poważaniu?
    motywacją do spłodzenia potomstwa, jeśli nie czuje się potrzeby posiadania dzieci, może być też zwykła przyzwoitość, poczucie, że powinienem pozostawić po sobie świat w stanie nie pogorszonym.

    Nie bardzo rozumiem idee sprowadzania na świat dziecka z chęci bycia przyzwoitym. Dzieci powinny się rodzić z miłości a nie z poczucia obowiązku. To tworzy patologie. Swój byt można naznaczyć wieloma innymi aspektami niż tylko rodzicielstwo np. odkryciami naukowymi, ciężka praca, powołaniem, służba innym.
    trudno znaleźć ludzką działalność i dokonania dorównujące wychowaniu dzieci,
    to po pierwsze
    i mówię tak z perspektywy dość już długiego życia

    po drugie, nie jest powiedziane, że osoby niechętne dzieciom, nie nabiorą ochoty na więcej

    a po trzecie,
    rozmnażanie się i podtrzymanie istnienia gatunku, jest tak ważnym zadaniem, jedynym w swoim rodzaju, a antykoncepcja tak je ogranicza, że przestało być odpowiedzialnością zbiorową (ktoś to zawsze zrobi) i stało się odpowiedzialnością indywidualną

    takie czasy nastały
    Ciężko mi się odnieść do pierwszego, uważam że wychowanie dzieci jest bardzo istotne ale nie zastąpi wszytskich innych równie, lub mniej istotnych spraw. Muszę się nad tym zastanowić.

    Nie chcę eksperymentów na dzieciach, czy ten rodzic poczuje miłość, czy będzie wychowywać a może jednak nie poczuje i będzie się znęcać. Dzieci nie zasługują na totolotka a już na pewno nie na popieranie takich działań, bo może tym razem się uda. Dzieci powinny być skarbem dla rodziców a nie sprawdzianem czy się nadaje. 

    Co do trzeciego to populacja na świecie ciągle rośnie, rdzenna ludność Europy wymiera. Być może jest w tym jaki plan, nastąpi imigracja. Wszak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.
    zastąpić nie, ale nadaje sens wszelkim działaniom człowieka

    co do punktu 2
    to lepiej jest żyć, nawet w kiepskich warunkach, niż nie żyć,
    więc nawet z tych, którzy niekoniecznie są skarbem dla rodziców, może być pożytek dla ogółu

    jeśli zaś ktoś chce wymrzeć, niech robi to na własny rachunek a nie kosztem innych
    Nie zgadzam się z drugim, pracuje z dziećmi mającymi naprawdę skrajnie zle doświadczenia. Takie osoby są naznaczone na całe życie, kroki ich rodziców zdefiniowały ich jakość życia.

    Nie rozumiem pojęcia wymierania kosztem innych, możesz rozwinąć, proszę.
  • no żyje sobie, jeździ na Seszele, a potem umiera,
    i nie zostawia, świadomie, potomstwa, więc świat staje się ciutkę gorszy,
    pozostali ludzie maję ciut mniejsze możliwości wyboru (partnera, wytworów ludzkiej działalności)
  • edytowano października 2022
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)

    Dzisiaj z sieroctwem wiąże się pewien egoizm. Kilka dni temu mówiłem o „zimie demograficznej”, istniejącej obecnie. Widzimy, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Może jedno, ale nie więcej. Wiele małżeństw nie ma dzieci, tylko dlatego, że ich nie chcą, albo mają jedno, ale już nie więcej.

    Ale oni mają dwa psy i dwa koty, które zajmują miejsce dzieci. A to zaprzeczenie ojcostwa i macierzyństwa nas pomniejsza, pozbawia nas człowieczeństwa. W ten sposób kultura staje się starsza i pozbawiona człowieczeństwa, bo traci się bogactwo ojcostwa i macierzyństwa, a ojczyzna cierpi.

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego inni mają decydować się na dzieci ze względu na wadliwość systemu emerytalnego. Naprawdę uważacie że warto rodzić dzieci "dla dobra Ojczyzny"?.

    Czy tylko ja rodząc dzieci miałam dobro Ojczyzny w głębokim poważaniu?
    motywacją do spłodzenia potomstwa, jeśli nie czuje się potrzeby posiadania dzieci, może być też zwykła przyzwoitość, poczucie, że powinienem pozostawić po sobie świat w stanie nie pogorszonym.

    Nie bardzo rozumiem idee sprowadzania na świat dziecka z chęci bycia przyzwoitym. Dzieci powinny się rodzić z miłości a nie z poczucia obowiązku. To tworzy patologie. Swój byt można naznaczyć wieloma innymi aspektami niż tylko rodzicielstwo np. odkryciami naukowymi, ciężka praca, powołaniem, służba innym.
    trudno znaleźć ludzką działalność i dokonania dorównujące wychowaniu dzieci,
    to po pierwsze
    i mówię tak z perspektywy dość już długiego życia

    po drugie, nie jest powiedziane, że osoby niechętne dzieciom, nie nabiorą ochoty na więcej

    a po trzecie,
    rozmnażanie się i podtrzymanie istnienia gatunku, jest tak ważnym zadaniem, jedynym w swoim rodzaju, a antykoncepcja tak je ogranicza, że przestało być odpowiedzialnością zbiorową (ktoś to zawsze zrobi) i stało się odpowiedzialnością indywidualną

    takie czasy nastały
    Ciężko mi się odnieść do pierwszego, uważam że wychowanie dzieci jest bardzo istotne ale nie zastąpi wszytskich innych równie, lub mniej istotnych spraw. Muszę się nad tym zastanowić.

    Nie chcę eksperymentów na dzieciach, czy ten rodzic poczuje miłość, czy będzie wychowywać a może jednak nie poczuje i będzie się znęcać. Dzieci nie zasługują na totolotka a już na pewno nie na popieranie takich działań, bo może tym razem się uda. Dzieci powinny być skarbem dla rodziców a nie sprawdzianem czy się nadaje. 

    Co do trzeciego to populacja na świecie ciągle rośnie, rdzenna ludność Europy wymiera. Być może jest w tym jaki plan, nastąpi imigracja. Wszak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.
    zastąpić nie, ale nadaje sens wszelkim działaniom człowieka

    co do punktu 2
    to lepiej jest żyć, nawet w kiepskich warunkach, niż nie żyć,
    więc nawet z tych, którzy niekoniecznie są skarbem dla rodziców, może być pożytek dla ogółu

    jeśli zaś ktoś chce wymrzeć, niech robi to na własny rachunek a nie kosztem innych
    Nie zgadzam się z drugim, pracuje z dziećmi mającymi naprawdę skrajnie zle doświadczenia. Takie osoby są naznaczone na całe życie, kroki ich rodziców zdefiniowały ich jakość życia.


    ale co, uważasz że lepiej byłoby, gdyby się nie pojawiły?
  • Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)

    Dzisiaj z sieroctwem wiąże się pewien egoizm. Kilka dni temu mówiłem o „zimie demograficznej”, istniejącej obecnie. Widzimy, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Może jedno, ale nie więcej. Wiele małżeństw nie ma dzieci, tylko dlatego, że ich nie chcą, albo mają jedno, ale już nie więcej.

    Ale oni mają dwa psy i dwa koty, które zajmują miejsce dzieci. A to zaprzeczenie ojcostwa i macierzyństwa nas pomniejsza, pozbawia nas człowieczeństwa. W ten sposób kultura staje się starsza i pozbawiona człowieczeństwa, bo traci się bogactwo ojcostwa i macierzyństwa, a ojczyzna cierpi.

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego inni mają decydować się na dzieci ze względu na wadliwość systemu emerytalnego. Naprawdę uważacie że warto rodzić dzieci "dla dobra Ojczyzny"?.

    Czy tylko ja rodząc dzieci miałam dobro Ojczyzny w głębokim poważaniu?
    motywacją do spłodzenia potomstwa, jeśli nie czuje się potrzeby posiadania dzieci, może być też zwykła przyzwoitość, poczucie, że powinienem pozostawić po sobie świat w stanie nie pogorszonym.

    Nie bardzo rozumiem idee sprowadzania na świat dziecka z chęci bycia przyzwoitym. Dzieci powinny się rodzić z miłości a nie z poczucia obowiązku. To tworzy patologie. Swój byt można naznaczyć wieloma innymi aspektami niż tylko rodzicielstwo np. odkryciami naukowymi, ciężka praca, powołaniem, służba innym.
    trudno znaleźć ludzką działalność i dokonania dorównujące wychowaniu dzieci,
    to po pierwsze
    i mówię tak z perspektywy dość już długiego życia

    po drugie, nie jest powiedziane, że osoby niechętne dzieciom, nie nabiorą ochoty na więcej

    a po trzecie,
    rozmnażanie się i podtrzymanie istnienia gatunku, jest tak ważnym zadaniem, jedynym w swoim rodzaju, a antykoncepcja tak je ogranicza, że przestało być odpowiedzialnością zbiorową (ktoś to zawsze zrobi) i stało się odpowiedzialnością indywidualną

    takie czasy nastały
    Ciężko mi się odnieść do pierwszego, uważam że wychowanie dzieci jest bardzo istotne ale nie zastąpi wszytskich innych równie, lub mniej istotnych spraw. Muszę się nad tym zastanowić.

    Nie chcę eksperymentów na dzieciach, czy ten rodzic poczuje miłość, czy będzie wychowywać a może jednak nie poczuje i będzie się znęcać. Dzieci nie zasługują na totolotka a już na pewno nie na popieranie takich działań, bo może tym razem się uda. Dzieci powinny być skarbem dla rodziców a nie sprawdzianem czy się nadaje. 

    Co do trzeciego to populacja na świecie ciągle rośnie, rdzenna ludność Europy wymiera. Być może jest w tym jaki plan, nastąpi imigracja. Wszak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.
    zastąpić nie, ale nadaje sens wszelkim działaniom człowieka

    co do punktu 2
    to lepiej jest żyć, nawet w kiepskich warunkach, niż nie żyć,
    więc nawet z tych, którzy niekoniecznie są skarbem dla rodziców, może być pożytek dla ogółu

    jeśli zaś ktoś chce wymrzeć, niech robi to na własny rachunek a nie kosztem innych
    Nie zgadzam się z drugim, pracuje z dziećmi mającymi naprawdę skrajnie zle doświadczenia. Takie osoby są naznaczone na całe życie, kroki ich rodziców zdefiniowały ich jakość życia.

    Nie rozumiem pojęcia wymierania kosztem innych, możesz rozwinąć, proszę.
    ale co, uważasz że lepiej byłoby, gdyby się nie pojawiły?
    Nie, patologie będą występować zawsze, ale nie popieram decydowania się na rodzicielstwo z przyzwoitości bądź poczucia obowiązku. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych stają się dysfunkcyjnym i rodzicami. Koło się zamyka. 
  • Oczywiście możemy założyć, że dziecko z rodziny dysfunkcyjnej wbrew wszelkim przeciwnością wyrośnie na prawidłowo funkcjonującego człowieka, że wymyśli lek na raka albo powoła na świat liczne potomstwo i wychowa je w miłości. Ale cena jest bardzo wysoka, a taki wyjątek potwierdza tylko smutna regułę. Dlatego bardzo bym chciała aby nie propagowano podejścia zrobię se dziecko bo tego ode mnie się oczekuje jakoś to będzie. 
    Podziękowali 1Coralgol
  • edytowano października 2022
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    avija powiedział(a):
    Berenika powiedział(a)

    Dzisiaj z sieroctwem wiąże się pewien egoizm. Kilka dni temu mówiłem o „zimie demograficznej”, istniejącej obecnie. Widzimy, że ludzie nie chcą mieć dzieci. Może jedno, ale nie więcej. Wiele małżeństw nie ma dzieci, tylko dlatego, że ich nie chcą, albo mają jedno, ale już nie więcej.

    Ale oni mają dwa psy i dwa koty, które zajmują miejsce dzieci. A to zaprzeczenie ojcostwa i macierzyństwa nas pomniejsza, pozbawia nas człowieczeństwa. W ten sposób kultura staje się starsza i pozbawiona człowieczeństwa, bo traci się bogactwo ojcostwa i macierzyństwa, a ojczyzna cierpi.

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego inni mają decydować się na dzieci ze względu na wadliwość systemu emerytalnego. Naprawdę uważacie że warto rodzić dzieci "dla dobra Ojczyzny"?.

    Czy tylko ja rodząc dzieci miałam dobro Ojczyzny w głębokim poważaniu?
    motywacją do spłodzenia potomstwa, jeśli nie czuje się potrzeby posiadania dzieci, może być też zwykła przyzwoitość, poczucie, że powinienem pozostawić po sobie świat w stanie nie pogorszonym.

    Nie bardzo rozumiem idee sprowadzania na świat dziecka z chęci bycia przyzwoitym. Dzieci powinny się rodzić z miłości a nie z poczucia obowiązku. To tworzy patologie. Swój byt można naznaczyć wieloma innymi aspektami niż tylko rodzicielstwo np. odkryciami naukowymi, ciężka praca, powołaniem, służba innym.
    trudno znaleźć ludzką działalność i dokonania dorównujące wychowaniu dzieci,
    to po pierwsze
    i mówię tak z perspektywy dość już długiego życia

    po drugie, nie jest powiedziane, że osoby niechętne dzieciom, nie nabiorą ochoty na więcej

    a po trzecie,
    rozmnażanie się i podtrzymanie istnienia gatunku, jest tak ważnym zadaniem, jedynym w swoim rodzaju, a antykoncepcja tak je ogranicza, że przestało być odpowiedzialnością zbiorową (ktoś to zawsze zrobi) i stało się odpowiedzialnością indywidualną

    takie czasy nastały
    Ciężko mi się odnieść do pierwszego, uważam że wychowanie dzieci jest bardzo istotne ale nie zastąpi wszytskich innych równie, lub mniej istotnych spraw. Muszę się nad tym zastanowić.

    Nie chcę eksperymentów na dzieciach, czy ten rodzic poczuje miłość, czy będzie wychowywać a może jednak nie poczuje i będzie się znęcać. Dzieci nie zasługują na totolotka a już na pewno nie na popieranie takich działań, bo może tym razem się uda. Dzieci powinny być skarbem dla rodziców a nie sprawdzianem czy się nadaje. 

    Co do trzeciego to populacja na świecie ciągle rośnie, rdzenna ludność Europy wymiera. Być może jest w tym jaki plan, nastąpi imigracja. Wszak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.
    zastąpić nie, ale nadaje sens wszelkim działaniom człowieka

    co do punktu 2
    to lepiej jest żyć, nawet w kiepskich warunkach, niż nie żyć,
    więc nawet z tych, którzy niekoniecznie są skarbem dla rodziców, może być pożytek dla ogółu

    jeśli zaś ktoś chce wymrzeć, niech robi to na własny rachunek a nie kosztem innych
    Nie zgadzam się z drugim, pracuje z dziećmi mającymi naprawdę skrajnie zle doświadczenia. Takie osoby są naznaczone na całe życie, kroki ich rodziców zdefiniowały ich jakość życia.

    Nie rozumiem pojęcia wymierania kosztem innych, możesz rozwinąć, proszę.
    ale co, uważasz że lepiej byłoby, gdyby się nie pojawiły?
    Nie, patologie będą występować zawsze, ale nie popieram decydowania się na rodzicielstwo z przyzwoitości bądź poczucia obowiązku. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych stają się dysfunkcyjnym i rodzicami. Koło się zamyka. 
    no takie masz doświadczenia
    a jednak antykoncepcja jest faktem
    i jest masowo stosowana

    więc , przynajmniej w społecznościach wymierających, jak nasza,
    odpowiedzialności za ich przetrwanie nie da się scedowąć na innych,
    każdy z nas ją dźwiga
    bo inni, w większości, mają na to wywalone,
    przyjemnejsze? i mniej kłopotliwe są pieski i kotki

    chociaż można pójść drogą ryzykowną, niech wymrą te nieudaczniki a rozmnażają się tylko ci, dla których to frajda,
    z tym że może to spowodować takie zmniejszenie populacji, że pojedyncze osobniki przetrwają, ale społeczność już nie
  • edytowano października 2022
    Pioszo54

    Zdaje sobie sprawę, że taka postawa jest egoistyczna (choć ten ktoś prowadząca tak konsumpcyjny tryb życia, zapewne pracuje zawodowo nieźle zarabia, odprowadza podatki i składki zdrowotne więc zapracował sobie na standard w którym funkcjonuje, jak umiera nikt nie dziedziczy więc majątek przechodzi na Panstwo), i sama wolałabym aby występowała rzadko. 

    Niestety społeczeństwo same w sobie jest nie równa struktura, zasada otrzymujesz ile dales nie ma żadnego pokrycia. Przy takim systemie, ludzie wychodzą z założenia że nawet jak zdecydują się na dzieci to nie da im to żadnej pewności stabilizacji, a ich praca rodzicielska może by rozkradziona przez innych.

    Ogólnie muszę jeszcze się nad tym tematem pochylić.
  • avija powiedział(a):
    Pioszo54

    Zdaje sobie sprawę, że taka postawa jest egoistyczna (choć ten ktoś prowadząca tak konsumpcyjny tryb życia, zapewne pracuje zawodowo nieźle zarabia, odprowadza podatki i składki zdrowotne więc zapracował sobie na standard w którym funkcjonuje, jak umiera nikt nie dziedziczy więc majątek przechodzi na Panstwo), i sama wolałabym aby występowała rzadko. 

    Niestety społeczeństwo same w sobie jest nie równa struktura, zasada otrzymujesz ile dales nie ma żadnego pokrycia. Przy takim systemie, ludzie wychodzą z założenia że nawet jak zdecydują się na dzieci to nie da im to żadnej pewności stabilizacji, a ich praca rodzicielska może by rozkradziona przez innych.

    Ogólnie muszę jeszcze się nad tym tematem pochylić.
    Pochyl się - warto :)
    I uważam, że ktoś, kto z poczucia obowiązku i przyzwoitości ma dzieci, to raczej nie zostanie rodzicem patologicznym - poczucie obowiązku i przyzwoitości mu na to nie pozwoli.
    A w ogóle jakoś poszło w stronę, którą można podsumować "nie wszyscy nadają się na rodziców, zwłaszcza więcej niż jednego dziecka". I rozkminiamy już kilkanaście stron ten temat. A czy to nie powinno być prostsze? Żyjesz, kochasz, masz dzieci, robisz co możesz i umiesz, żeby ich dobrze wychować, popełniasz błędy, ale nie idziesz za nie pod pręgierz, umierasz, idziesz do nieba. 
    Mnie się nieuchronnie kojarzy nasze bicie piany z eksperymentem Calhouna (chyba ostatnio tu gdzieś przywoływanym) na myszach i szczurach. Znamienne bardzo....
  • Czytam Przedziwna śmierć Europy - Douglas Murray - całkiem w temacie, chociaż głównie o imigracji. Warto.
  • Beta powiedział(a):

    Te 9 osób jest niby dowodem, że lepsze pieniądze, większy sukces osiągają ludzie słabo wykształceni? 
    Tak, taka ilość jest anegdotyczna- 9 osób na  miliardy to jest kategoria "zdarza się".
    To jest wierzchołek góry lodowej.


    2007 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 23%
    z policealnym i średnim zawodowym - 36%
    z wyższym 28%


    2014 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 21%
    z policealnym i średnim zawodowym - 29%
    z wyższym 37%

    13% to wykształcenie niepełne podstawowe, podstawowe, gimnazjalne i średnie ogólnokształcące.

    Źródło: "Kapitał ludzki w działalności gospodarczej pracujących na własny rachunek
    – determinanta sukcesu czy bariera rozwoju", Anna Bagieńska, Katedra Finansów i Rachunkowości, Wydział Zarządzania, Politechnika Białostocka


    Nadal twierdzisz, że jest to ilość anegdotyczna?



  • @avija Generalnie to każdy związek jest eksperymentem. I każde rodzicielstwo jest eksperymentem. Tu nie da się stworzyć reguł. Rodzicem staje się po urodzeniu dziecka i jest to nowe doświadczenie dla kogoś kto się na to decyduje. Że nie każdy sobie z tym daje radę? To nie jest nowe zjawisko. Zawsze istniały dzieci zaniedbywane i porzucane. I patologie, dysfunkcje, wykorzystywanie i nadużycia. Tylko wcześniej było to wliczane w ryzyko bo nie było skutecznej antykoncepcji a teraz jej używanie jest dowodem na rozsądek. I wciska się to każdej kobiecie że dziecko to decyzja a nie dar. Bo teoretycznie mamy wpływ na niepoczynanie dziecka. Bo na poczęcie już nie bardzo.
    Czy to jest powód żeby nie mieć dzieci? Dzięki temu że dzieci się rodziły istniejemy. Jako naród, jako cywilizacja.
    Mamy zdawać egzaminy czy ktoś się nadaje na ewentualnego rodzica? Kto miałby to oceniać i według jakich kryteriów?
    Myślę że to nie dobrobyt sprawia że nie ma dzieci ale to że zatraciliśmy pierwotny instynkt i miłość. I odpowiedzialność. Egoizm i pycha jest tego przyczyną. 
    Słusznie Wanda Połtawska mówiła że antykoncepcja nie jest grzechem przeciw szóstemu przykazaniu tylko przeciw pierwszemu. Jest stawianiem się człowieka nad Stwórcą.  
    Podziękowali 4Aga85 Pioszo54 Ata Berenika
  • edytowano października 2022
    @avija, ja również pracuję z dziećmi z mocno dysfunkcyjnych środowisk i masz rację, bardzo czesto to najbliżsi, rodzice zamknęli  im drzwi do normalnego, szczęśliwego życia. 
    Ale tak naprawdę to ile jest takich rodzin? Głęboko dysfunkcyjnych i patologicznych? Promil.
    W większości przypadków, nawet nie do końca planowane dzieci są kochane i normalnie wychowywane przez rodziców. To noe jest wcale taka prosta zależność. 
    Często 4, czy 5 dziecko, którego przyjęcie jest dla rodziców trudem i wyzwaniem i być może nie powoduje w pierwszym momencie ogromu radości, jest bardzo kochane, zadbane  i wyrasta na wspaniałego człowieka!
  • Faktycznie forum zmieniło kurs :o o 180 stopni B)
  • Nie da się niczym zastąpić matki I ojca. Żadnym robotem i nigdy nie będzie to możliwe. Bo to, czego niemowlęta i małe dzieci potrzebują niemal tak samo jak jedzenia, czy powietrza, to bliskość drugiego, kochającego człowieka.
  • Turturek powiedział(a):
    Beta powiedział(a):

    Te 9 osób jest niby dowodem, że lepsze pieniądze, większy sukces osiągają ludzie słabo wykształceni? 
    Tak, taka ilość jest anegdotyczna- 9 osób na  miliardy to jest kategoria "zdarza się".
    To jest wierzchołek góry lodowej.


    2007 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 23%
    z policealnym i średnim zawodowym - 36%
    z wyższym 28%


    2014 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 21%
    z policealnym i średnim zawodowym - 29%
    z wyższym 37%

    13% to wykształcenie niepełne podstawowe, podstawowe, gimnazjalne i średnie ogólnokształcące.

    Źródło: "Kapitał ludzki w działalności gospodarczej pracujących na własny rachunek
    – determinanta sukcesu czy bariera rozwoju", Anna Bagieńska, Katedra Finansów i Rachunkowości, Wydział Zarządzania, Politechnika Białostocka


    Nadal twierdzisz, że jest to ilość anegdotyczna?



    Ale czy ja twierdzę, że osoby z wykształceniem zawodowym nie są przedsiebiorcami? Twierdzę tylko, że nie zatrudniają szkolnych prymusów bo ci kształcą się w innych branżach.
  • edytowano października 2022
    M_Monia powiedział(a):
    Ważna jest nauka Kościoła.
    Powody dlaczego nie chce mieć dzieci lub najwyżej 1 mają być poważne a nie ze 10 tys to za mało żeby mieć dziecko. To jest zamiłowanie do dobrobytu, bo za mało, za mało. To jest zamiłowanie do życia ponad standard. 
    Kogo w takim razie ma być stać? 
    Poważne dla kogo? Dla Ciebie? 
    Znasz sytuacje każdego człowieka z jednym dzieckiem bądź bezdzietnego? 
    M_Monia powiedział(a):
    Pewnie trzeba będzie obsługiwać, leczyć, płacić mu emerytury, a on nie bedzie miał nawet 2 dzieci na parę, które będą pełniły jakieś role społeczne i wypracowywały pieniądze. Będzie mniej młodych a więcej starszych co zmniejszy PKB o  tym już niestety jest wiadomo
    Później ktoś będzie chciał mieć np nianie czy nauczycielkę, czy lrkarke ale się nie urodziły. 


    Ten małodzietny, bezdzietny, często płaci wysokie podatki, bo zarabia więcej na jedna osobę- płaci dochodowy, a wybujały konsumpcjonizm (tak tutaj wypominamy) powoduje, ze więcej z vatów sratów wraca do państwowego wora. Często ci ludzie płaca sobie sami wyższe składki, żeby mieć wyższa emeryturę. 
    Nie maja żadnych ulg podatkowych. 

    Ostatnio przeczytałam słowa mamy Wielo, czterodzietnej, która podliczyła wszytko fajnie i napisała uczciwie, ze nie jest w stanie rodzina z 4 dzieci włożyć do wspólnego wora (budżetu) tyle ile państwo jej daje w różnych plusach, ulgach itd. 
    I wiesz co? Nikt jej nie zjadł za te słowa, nikt nie zwyzywał, nie opluł, nie wyliczał dzieci. Wielu zaś przyznało racje. Wielu wielodzietnych rodziców. 

    Jeśli Twoje dzieci kiedyś wyjada z Polski, i będą na stałe żyć poza ojczyzna, to będziesz dla kraju taka samo pożyteczna jak ta kobieta bezdzietna, która tak mocno gardzisz. A nawet będzie Ci można wypomnieć, ze kosztowałas dużo służbę zdrowia (koszty porodów) a i państwo inwestowało w Twoje dzieci (szkolnictwo) i szereg ulg podatkowych, i wszelkich plusow, a one teraz wybyły i nie oddają tego, co dostały. Nie pracują, nie palca podatków, nie dokładają się do wora na emerytury tych, których praca i podatki składały się na ta bezpłatna naukę i dodatki wszelkie. 

    Także zamiast podliczać innych, zaczekaj aż dzieci Ci dorosną. Jak będą tutaj, nie wyjada, będą pracować i płacić podarki, to wtedy będziesz miała prawo! podliczać innych. 
    Narazie możesz spuścić z tonu 
  • Beta powiedział(a):
    Turturek powiedział(a):
    Beta powiedział(a):

    Te 9 osób jest niby dowodem, że lepsze pieniądze, większy sukces osiągają ludzie słabo wykształceni? 
    Tak, taka ilość jest anegdotyczna- 9 osób na  miliardy to jest kategoria "zdarza się".
    To jest wierzchołek góry lodowej.


    2007 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 23%
    z policealnym i średnim zawodowym - 36%
    z wyższym 28%


    2014 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 21%
    z policealnym i średnim zawodowym - 29%
    z wyższym 37%

    13% to wykształcenie niepełne podstawowe, podstawowe, gimnazjalne i średnie ogólnokształcące.

    Źródło: "Kapitał ludzki w działalności gospodarczej pracujących na własny rachunek
    – determinanta sukcesu czy bariera rozwoju", Anna Bagieńska, Katedra Finansów i Rachunkowości, Wydział Zarządzania, Politechnika Białostocka


    Nadal twierdzisz, że jest to ilość anegdotyczna?



    Ale czy ja twierdzę, że osoby z wykształceniem zawodowym nie są przedsiebiorcami? Twierdzę tylko, że nie zatrudniają szkolnych prymusów bo ci kształcą się w innych branżach.
    Ale tam jest napisane że są pracodawcami. Wielu przedsiębiorców nie zatrudnia innych ludzi. A poza tym skąd wiesz w jakich branżach ci pracodawcy działają?
  • M_Monia powiedział(a):
    Hipolit
    Nikim nie gardzę.
    Myślisz pogardę z poglądami. 

    Zresztą to mi się wypominało że okradam, bo 500+ popieram. Też mam stwierdzić że to pogarda? 

    Mysle, ze gdybys wyraziła swoj pogląd, to ta dyskusja nie toczyłaby się tak długo ;) 
  • Aga85 powiedział(a):
    @avija, ja również pracuję z dziećmi z mocno dysfunkcyjnych środowisk i masz rację, bardzo czesto to najbliżsi, rodzice zamknęli  im drzwi do normalnego, szczęśliwego życia. 
    Ale tak naprawdę to ile jest takich rodzin? Głęboko dysfunkcyjnych i patologicznych? Promil.
    W większości przypadków, nawet nie do końca planowane dzieci są kochane i normalnie wychowywane przez rodziców. To noe jest wcale taka prosta zależność. 
    Często 4, czy 5 dziecko, którego przyjęcie jest dla rodziców trudem i wyzwaniem i być może nie powoduje w pierwszym momencie ogromu radości, jest bardzo kochane, zadbane  i wyrasta na wspaniałego człowieka!
    Jeśli normalni niepatologiczni dorośli nie będą się rozmnażać to procentowo liczba dzieci z patologicznych rodzin wzrośnie. Może nie liczbowo ale stanie się to bardziej zauważalne. Zniknie nasza cywilizacja i zostaną sami patole, chyba że coś się wymyśli żeby ich ubezpłodnić. 
    Myślalam że światli ludzie mają na uwadze fakt że ich praca może się obrócić w niwecz i mogą tworzyć dla hord, które zupełnie nie docenią ich działań. Z tym właśnie wiąże się odpowiedzialność i powinność. Żeby pozostawić po sobie kogoś kto będzie kontynuował nasze tradycje, pasje, badania. 
    Taki trend jest w niektórych stanach w USA. Koleżanka która mieszka w Kalifornii o tym mówiła. Tam wielodzietne są bogate rodziny, które kontynuują pracę swoich przodków, są właścicielami korporacji i innych firm, albo klanami politycznymi. Jasne że nie każde z ich dzieci nadaje się do tego i realizuje własne plany i marzenia, ale część na pewno. Biedota ma max dwoje dzieci. 
    A tu jest na odwrót. 
    Po nas choćby potop. 
    Serio nie szkoda wam naszej cywilizacji? Jej osiągnięć? Mamy zostawić to migrantom, którzy zniszczą nasz dorobek? Bo też są dziećmi Bożymi?
    Już pomijam jak bardzo obciążeni są jedynacy rodzący się we wpływowych europejskich domach mający realizować plany rodziców czy tego chcą czy nie. Potem jest płacz że słabe pokolenie i coraz więcej prób samobójczych wśród młodych.



  • AyEm powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    no żyje sobie, jeździ na Seszele, a potem umiera,
    i nie zostawia, świadomie, potomstwa, więc świat staje się ciutkę gorszy,
    pozostali ludzie maję ciut mniejsze możliwości wyboru (partnera, wytworów ludzkiej działalności)
    Jan Paweł II świadomie wybrał celibat zamiast dzieci. Czy zostawił swiat gorszym? 
    Jan Paweł II był kapłanem katolickim którego obowiązywał celibat. Tu mowa o takich co są w związkach małżeńskich. 
    Każdy ma obowiązki wypływające ze stanu. Stan małżeński jest po to przede wszystkim żeby rodziły się dzieci. Stan kapłański jest po to żeby być poświęconym Bogu. Podobnie ludzie którzy nie są w związkach powinni żyć w celibacie. Przynajmniej katolików to dotyczy. 
    Poza tym nie każdy jest człowiekiem formatu Jana Pawła II. I mało kto będzie.
  • Skoro do tej pory nie zniesiono celibatu to znaczy że jakiś sens on m'a. A że Karol Wojtyła miał powołanie kapłańskie to za bardzo nie miał wyboru bo albo zostałby mężem i ojcem albo księdzem. Nie mógł zostać jednym i drugim. Chyba że nie wierzysz w powołania kapłańskie i uważasz że wszystko jest tylko kwestią decyzji. 
  • edytowano października 2022
    Odrobinka powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Turturek powiedział(a):
    Beta powiedział(a):

    Te 9 osób jest niby dowodem, że lepsze pieniądze, większy sukces osiągają ludzie słabo wykształceni? 
    Tak, taka ilość jest anegdotyczna- 9 osób na  miliardy to jest kategoria "zdarza się".
    To jest wierzchołek góry lodowej.


    2007 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 23%
    z policealnym i średnim zawodowym - 36%
    z wyższym 28%


    2014 rok

    pracodawcy z wykształceniem zasadniczym zawodowym - 21%
    z policealnym i średnim zawodowym - 29%
    z wyższym 37%

    13% to wykształcenie niepełne podstawowe, podstawowe, gimnazjalne i średnie ogólnokształcące.

    Źródło: "Kapitał ludzki w działalności gospodarczej pracujących na własny rachunek
    – determinanta sukcesu czy bariera rozwoju", Anna Bagieńska, Katedra Finansów i Rachunkowości, Wydział Zarządzania, Politechnika Białostocka


    Nadal twierdzisz, że jest to ilość anegdotyczna?



    Ale czy ja twierdzę, że osoby z wykształceniem zawodowym nie są przedsiebiorcami? Twierdzę tylko, że nie zatrudniają szkolnych prymusów bo ci kształcą się w innych branżach.
    Ale tam jest napisane że są pracodawcami. Wielu przedsiębiorców nie zatrudnia innych ludzi. A poza tym skąd wiesz w jakich branżach ci pracodawcy działają?
    No jednak niemożliwe, by osoba po zawodówce miała na przykład kancelarię prawną, więc nie ma szans, by zatrudniała prymusa szkolnego, który skończył prawo z bardzo dobrymi wynikami. 
    Mechanik samochodowy, mający wielostanowiskowy warsztat potrzebuje na  pracowników mechaników. 
    Fryzjerka mająca nawet duży zakład nie zatrudnia lekarzy.
    Itd. 
  • Beta powiedział(a):
    Ale czy ja twierdzę, że osoby z wykształceniem zawodowym nie są przedsiebiorcami? Twierdzę tylko, że nie zatrudniają szkolnych prymusów bo ci kształcą się w innych branżach.

    To jest statystyka PRACODAWCÓW.
    A rozumiem że według Ciebie prymusi nie kształcą się na informatyków, marketingowców, księgowych, inżynierów itp. Bo przecież większość przedsiębiorców takich pracowników właśnie zatrudnia. A pracodawcy z wyższym wykształceniem to ledwie 1/3 ogółu.

    Ja rozumiem, że chcesz mieć rację chociaż fakty mówią coś innego, ale papierek potwierdzający wykształcenie jest naprawdę trochę przereklamowany. Przedsiębiorcy to ludzie którzy dużo się uczą, ale ta wiedza nie jest normalizowana przez oficjalne placówki edukacyjne. To wiedza fachowa, interdyscyplinarna, ale ściśle związana z działalnością danego przedsiębiorcy. Często tacy ludzie mają większą wiedzę ogólną niż osoby z doktoratami znający się jedynie na swojej specjalizacji. Co często widać w dyskusjach jak pan czy pani Profesor gadają takie dyrdymały na inne tematy, że włos się na głowie jeży.
  • @Turturek napisz jasno kogo uważasz za prymusa. 
  • edytowano października 2022
    M_Monia powiedział(a):
    To nie jest każdego indywidualna sprawa do której nie wolno sie w żaden sposób wtrącać, nic powiedzieć czy krytykować. Postawa ta o której mówił papiez bezdzietności z wyboru czy góra jedno dzietności z wyboru wpływa destrukcyjnie na innych. Na spoleczenstwo. 
    Ześlijmy  ich do jakiegoś łagru i niech do końca życia pracują na poczet wielodzietnych :D 

    edit lit 
  • Beta powiedział(a):
    @Turturek napisz jasno kogo uważasz za prymusa. 

    A co jest niejasnego w określeniu prymus?
  • Odrobinka powiedział(a):
    @avija Generalnie to każdy związek jest eksperymentem. I każde rodzicielstwo jest eksperymentem. Tu nie da się stworzyć reguł. Rodzicem staje się po urodzeniu dziecka i jest to nowe doświadczenie dla kogoś kto się na to decyduje. Że nie każdy sobie z tym daje radę? To nie jest nowe zjawisko. Zawsze istniały dzieci zaniedbywane i porzucane. I patologie, dysfunkcje, wykorzystywanie i nadużycia. Tylko wcześniej było to wliczane w ryzyko bo nie było skutecznej antykoncepcji a teraz jej używanie jest dowodem na rozsądek. I wciska się to każdej kobiecie że dziecko to decyzja a nie dar. Bo teoretycznie mamy wpływ na niepoczynanie dziecka. Bo na poczęcie już nie bardzo.
    Czy to jest powód żeby nie mieć dzieci? Dzięki temu że dzieci się rodziły istniejemy. Jako naród, jako cywilizacja.
    Mamy zdawać egzaminy czy ktoś się nadaje na ewentualnego rodzica? Kto miałby to oceniać i według jakich kryteriów?
    Myślę że to nie dobrobyt sprawia że nie ma dzieci ale to że zatraciliśmy pierwotny instynkt i miłość. I odpowiedzialność. Egoizm i pycha jest tego przyczyną. 
    Słusznie Wanda Połtawska mówiła że antykoncepcja nie jest grzechem przeciw szóstemu przykazaniu tylko przeciw pierwszemu. Jest stawianiem się człowieka nad Stwórcą.  
    Myślę też że zakłamanie. Warto by było odkłamać tezę, ze egoizm jest czymś pozytywnym.
    Podziękowali 1Odrobinka
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.