To nie jest najważniejsze Czas rodziców jest 100 razy ważniejszy.
Czyli Twoje dzieci siedzą z Wami cały czas, a zabawy z koleżankami, kolegami bez Twojej obecności uważasz za czas małowartościowy? Jak wartościowo spędzacie cały ten czas?
@M_Monia sorry, ale zamiast robić komuś analizę zajmij sie sobą. Czemu sama nie urodzisz kolejnego dziecka? Czemu wyprowadziłaś się do większego domu? Czas z rodzicami taki ważny? To czemu zamiast zajmować się dziećmi posyłasz je do żłobka, przedszkola, opłacasz nianię? Zacznij od siebie.
Kto powiedział że cały czas? Uwazam że czas poza domem od rana do późnego wieczora to coś jest nie tak. Nawet dzieci starsze, nastoletnie.
Od rana do wieczora to chyba nierealne- wszak szkoła, nauka. Moje dziecko nie zdaży czasem się przebrac po szkole a już dzwonek, czy wyjdzie. I bawią się do wieczora, a jak ciemno to z czołówkami latają.
Czytam nieraz narzekanie, że teraz nie ma tylu dzieci na dworze co dawniej. Pewnie te siedzące w domu to mają rodziców, którzy uważają jak Ty, że czas z rodzicami jest najwartościowszy.
Powtarzam; żadna skrajność nie jest dobra. Młody człowiek powinien mieć też czas na odpoczynek i nudę, z drugiej strony - warto na pewno inwestować w ewidentny talent lub wspomagać dodatkowymi zajęciami kogoś z problemami. Ale nie powinno być tak, że dzieciak ma miliony zajęć i jeździ z jednego na drugie.
@M_Monia Dla Ciebie 4 to bardzo dużo. Dla mnie nie, nadal wszyscy mieścicie się w auto osobowe. Dla kogoś jego 2 dzieci to już dużo. Ciebie nie stać na 5 dziecko, a kogoś na 2.
Sama nie chcesz kolejnego, ale uważasz, że inni powinni chcieć. Ciebie nie stać na kolejne, ale uważasz, że innych stać. Sama nie chcesz być biedna, ale uważasz, że inni powinni chcieć. Itd.
Młodsza córka rozpoczęła l klasę LO z rozszerzeniem z mat chemii i biologii. Zupełnie nie jest przeciążona. Ma czas na zajęcia dodatkowe spotkania z kolegami i odpoczynek. Wydajemy sporo na zajęcia po szkole bo jej na tym, zależy.
Jakby nie patrzeć dziecko kosztuje. Da się to zrobić drożej albo taniej, ale nie jest tak, że jak ktoś z jednym dzieckiem ledwo wiąże koniec z końcem to po urodzeniu drugiego mu się pojawi milion na koncie. Wtedy działają prawa matematyki i to jedno dziecko ma o 50% mniej zasobów.
Na dzieci wydaje się dużo, nie ma co czarować. I trochę jest prawdy, że obniża się standarty materialne... Kupić jednemu dziecku dobre buty za 300 zł, a kupić trójce dzieci to już prawie 1000 zł. I tak jest ze wszystkim. Trzeba się jednak zastanowić, co jest ważne i na czym nam zależy, a co można odpuścić. Dla mnie dobra edukacja jest prorytetem.
Na dzieci wydaje się dużo, nie ma co czarować. I trochę jest prawdy, że obniża się standarty materialne... Kupić jednemu dziecku dobre buty za 300 zł, a kupić trójce dzieci to już prawie 1000 zł. I tak jest ze wszystkim. Trzeba się jednak zastanowić, co jest ważne i na czym nam zależy, a co można odpuścić. Dla mnie dobra edukacja jest prorytetem.
Jakby nie patrzeć dziecko kosztuje. Da się to zrobić drożej albo taniej, ale nie jest tak, że jak ktoś z jednym dzieckiem ledwo wiąże koniec z końcem to po urodzeniu drugiego mu się pojawi milion na koncie. Wtedy działają prawa matematyki i to jedno dziecko ma o 50% mniej zasobów.
małe dzieci, jeśli zdrowe, nie kosztują prawie nic, pampersy, trochę jedzenia,
u mnie ciut większe koszty to dopiero liceum, ale też bez przesady
Jakby nie patrzeć dziecko kosztuje. Da się to zrobić drożej albo taniej, ale nie jest tak, że jak ktoś z jednym dzieckiem ledwo wiąże koniec z końcem to po urodzeniu drugiego mu się pojawi milion na koncie. Wtedy działają prawa matematyki i to jedno dziecko ma o 50% mniej zasobów.
małe dzieci, jeśli zdrowe, nie kosztują prawie nic, pampersy, trochę jedzenia,
u mnie ciut większe koszty to dopiero liceum, ale też bez przesady
Zawsze czytałam na forum podobne wypowiedzi i ... zupełnie się nie zgadzam! Nawet na jedzenie, jeśli kupuje się w miarę dobre produkty (warzywa, mięso, pieczywo pełnoziarniste), wydaje się mnóstwo pieniędzy! Dzieci chorują, często młodsze łąpią od starszych, wykupienie leków, czasem prywatne wizyty u lekarzy i kilkaset złotych w plecy.
Jakby nie patrzeć dziecko kosztuje. Da się to zrobić drożej albo taniej, ale nie jest tak, że jak ktoś z jednym dzieckiem ledwo wiąże koniec z końcem to po urodzeniu drugiego mu się pojawi milion na koncie. Wtedy działają prawa matematyki i to jedno dziecko ma o 50% mniej zasobów.
małe dzieci, jeśli zdrowe, nie kosztują prawie nic, pampersy, trochę jedzenia,
u mnie ciut większe koszty to dopiero liceum, ale też bez przesady
Serio? Moja 5 letnia córka - zdrowa miesięcznie kosztuje budżet rodzinny około 4 tys.
Jakby nie patrzeć dziecko kosztuje. Da się to zrobić drożej albo taniej, ale nie jest tak, że jak ktoś z jednym dzieckiem ledwo wiąże koniec z końcem to po urodzeniu drugiego mu się pojawi milion na koncie. Wtedy działają prawa matematyki i to jedno dziecko ma o 50% mniej zasobów.
małe dzieci, jeśli zdrowe, nie kosztują prawie nic, pampersy, trochę jedzenia,
u mnie ciut większe koszty to dopiero liceum, ale też bez przesady
Serio? Moja 5 letnia córka - zdrowa miesięcznie kosztuje budżet rodzinny około 4 tys.
@beatak Jestem ciekawa Twojego zdania na temat dodatkowych lekcji językowych? Czy taki szkolny angielski wystarczy, żebu dobrze nauczyć dziecko języka?
Przy 12 tys (licząc po równo na każdego domownika) to można sobie na tydzień (w miesiącu-pomijając miesiące wakacyjne -najdroższe) wyskoczyć do ciepłego. I zostaje na rachunki, jedzenie-dobre, na ubrania potrzebne (bo jednak nie kupuje się wszystkiego co wpadnie w oko), i obsługa samochodów.
Nie żebym podważała, absolutnie!
Każdy wydaje swoje, na co i ile chce.
Ciekawią mnie co składa się na ten koszt. Jeśli masz ochotę, możesz coś więcej napisać
@beatak Jestem ciekawa Twojego zdania na temat dodatkowych lekcji językowych? Czy taki szkolny angielski wystarczy, żebu dobrze nauczyć dziecko języka?
Nie wiem. Z mojego doświadczenia tak. Ale dużo zależy od ucznia, nauczyciela w szkole i talentu. Miałam genialnego ucznia w liceum. Ze mną miał 3 h w tygodniu. Był niemal jak native. Chodził do mnie na kółko i spytam w końcu, czy ma też jakieś korki i kursy. Powiedział że nigdy nie miał nawet godziny korków, a nauczył się wszystkiego w szkole. Natomiast od 1 liceum namiętnie oglądał YouTube z jakimiś dziwnymi filmami o czołgach. i twierdził że to mu najbardziej pomogło. Żadna z moich córek nie miała grama lekcji dodatkowych, a są na bardzo wysokim poziomie. Wszystko to szkoła, gry komputerowe, filmy w oryginale i moja doraźna (serio doraźna) pomoc i podsuwane materiały. Więc moim zdaniem można. I ja osobiście uważam, że większość ludzi korków nie potrzebuje. W tym moi osobiści prywatni uczniowie (zawsze uczciwie mówię to rodzicom tych uczniów).
Ja się cieszę, kiedy ludzi stać i mogą sobie pozwolić na życie bez stresu z uprzyjemnianem w każdej strefie Niemniej taka zwykła, ludzka ciekawość kazała mi zapytać.
Bo jednak dziecko jest zależne od nas dorosły sam decyduje na co wydac
@AyEm jak byście musieli, to byście wiedzieli z czego zrezygnować. Natomiast jak nie musicie, to rezygnować dla samego faktu wydawania mniej? Bez sensu.
Nasze przedszkolaki - dwoje, są ubrane, chodzą do przedszkola. Józek ma zajęcia z logopedą. W tysiącu to się mieści. W miesiącu, kiedy oboje są w przedszkolu. Czasem chorują. To wtedy kwoty są niższe.
Komentarz
Jak wartościowo spędzacie cały ten czas?
Czemu sama nie urodzisz kolejnego dziecka? Czemu wyprowadziłaś się do większego domu? Czas z rodzicami taki ważny? To czemu zamiast zajmować się dziećmi posyłasz je do żłobka, przedszkola, opłacasz nianię?
Zacznij od siebie.
Na syna wydajemy majątek. To na co wydawać, jak nie na dzieci?
Po co innego majątek? Do grobu go nie zabierzemy. Więc jak kto ma majątek, to niech wydaje.
Moje dziecko nie zdaży czasem się przebrac po szkole a już dzwonek, czy wyjdzie. I bawią się do wieczora, a jak ciemno to z czołówkami latają.
Czytam nieraz narzekanie, że teraz nie ma tylu dzieci na dworze co dawniej. Pewnie te siedzące w domu to mają rodziców, którzy uważają jak Ty, że czas z rodzicami jest najwartościowszy.
Kupić jednemu dziecku dobre buty za 300 zł, a kupić trójce dzieci to już prawie 1000 zł. I tak jest ze wszystkim. Trzeba się jednak zastanowić, co jest ważne i na czym nam zależy, a co można odpuścić.
Dla mnie dobra edukacja jest prorytetem.
u mnie ciut większe koszty to dopiero liceum, ale też bez przesady
Nawet na jedzenie, jeśli kupuje się w miarę dobre produkty (warzywa, mięso, pieczywo pełnoziarniste), wydaje się mnóstwo pieniędzy! Dzieci chorują, często młodsze łąpią od starszych, wykupienie leków, czasem prywatne wizyty u lekarzy i kilkaset złotych w plecy.
Jestem ciekawa Twojego zdania na temat dodatkowych lekcji językowych? Czy taki szkolny angielski wystarczy, żebu dobrze nauczyć dziecko języka?
Żadna z moich córek nie miała grama lekcji dodatkowych, a są na bardzo wysokim poziomie. Wszystko to szkoła, gry komputerowe, filmy w oryginale i moja doraźna (serio doraźna) pomoc i podsuwane materiały. Więc moim zdaniem można. I ja osobiście uważam, że większość ludzi korków nie potrzebuje. W tym moi osobiści prywatni uczniowie (zawsze uczciwie mówię to rodzicom tych uczniów).
Niemniej taka zwykła, ludzka ciekawość kazała mi zapytać.
dorosły sam decyduje na co wydac
W tysiącu to się mieści. W miesiącu, kiedy oboje są w przedszkolu. Czasem chorują. To wtedy kwoty są niższe.