Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na syna wydajemy majątek

145791020

Komentarz


  • Beta powiedział(a):
    Mnie w branżówce najbardziej przeraża poziom towarzystwa. Mam dziecko, które nie lubi się uczyć, woli działać. Ogólnie, póki co, świetny materiał na branżówkę, ale jednak wolałabym by miało lepsze towarzystwo w wieku dojrzewania więc wolałabym technikum.

    @Beta mnie się podoba taki model jak w Niemczech, gdzie szkolnictwo zawodowe traktowane jest bardzo poważnie. Osoba, która niekoniecznie ma predyspozycje, by być prawnikiem czy dziennikarzem, nie idzie na siłę na jakąś socjologię, tylko dostaje naprawdę solidne wykształcenie zawodowe. U nas te różne technika czy szkoły branżowe (z pewnymi chlubnymi wyjątkami) to często przechowalnie dla najgorszych. Nawet jak nauczyciele są dobrzy, to poziom klasy niski i towarzystwo nieciekawe :/
  • M_Monia powiedział(a):
    Są rzeczy które się wartosciuje
    Nie wszystko
    Priorytety też się wartosciuje
    Np konkubinat jest gorszy od małżeństwa wg mnie, ale wiem że nie wszyscy mają takie zdanie. 
    Każdy ma swoje wartości! SWOJE! 
    Twoje nie musza być dla innych, 
    innych nie muszą  dla Ciebie! 
    Dlatego Ty nie żyjesz w konkubinacie a inni owszem i wcale ich związek nie jest gorszy od Twojego 

  • Masz swój pomysł na życie, który jest ok. Firmę zawsze można założyć po studiach, a nawet i przekwalifikować się na jakąś pracę manualną i to też Twój przykład pokazuje. Trudniej w drugą stronę chyba - tzn. skończyć solidne studia i wejść w starszym wieku do zawodu typowo intelektualnego typu prawnik.

  • M_Monia powiedział(a):
    Motywacja też jest ważna. Nie chcę drugiego bo jesteśmy bardzo biedni jest zrozumiałe. Nie chcę drugiego bo nie mam wolnych 10 tys już nie. 
    M_Monia powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Nie chce o tym pisać. Podałam przykład osodzania czynu. 
     Podałaś przyklad czynu uznawanego za zły, a nie neutralnego. Posiadanie jednego dziecka nie jest czymś złym. Nie rozumiesz różnicy?
    Papiez powiedział że gdy ktoś ma jedynaka z wyboru ( w szczególności z zamiłowania do dobrobytu) to jest to zle a nie neutralne. 
    Papież zwraca się do wiernych! ;)
    nie jest On głowa całego świata a głowa Kościoła i rugac może ludzi należących do kościoła a i Ci ludzie powinni go słuchać. I nie wybiórczo ;) 


    czemu biedny może nie chcieć a bogaty już nie? 
    Kiedy można powiedzieć o człowieku ze jest biedny? 

  • Coralgol powiedział(a):

    Beta powiedział(a):
    Mnie w branżówce najbardziej przeraża poziom towarzystwa. Mam dziecko, które nie lubi się uczyć, woli działać. Ogólnie, póki co, świetny materiał na branżówkę, ale jednak wolałabym by miało lepsze towarzystwo w wieku dojrzewania więc wolałabym technikum.

    @Beta mnie się podoba taki model jak w Niemczech, gdzie szkolnictwo zawodowe traktowane jest bardzo poważnie. Osoba, która niekoniecznie ma predyspozycje, by być prawnikiem czy dziennikarzem, nie idzie na siłę na jakąś socjologię, tylko dostaje naprawdę solidne wykształcenie zawodowe. U nas te różne technika czy szkoły branżowe (z pewnymi chlubnymi wyjątkami) to często przechowalnie dla najgorszych. Nawet jak nauczyciele są dobrzy, to poziom klasy niski i towarzystwo nieciekawe :/
    U nas szkoły zawodowe są traktowane po macoszemu. 
    Jako miejsce gdzie wpadały odrzutki- słabi uczniowie, ci, którzy nie zdali wstępnych egzaminiw do szkół średnich. 
    Cierpią ci, którzy chcieli do takiej szkoły pójść, bo chcieli doskonalić się odrazu w zawodzie. 
    Same szkoły tez po macoszemu przygotowują do zawodu. Praktyk mało, teorii duzo. 
    I często ta teoria jest przestarzała. 

    A towarzystwo? W każdej jednej szkole będzie ktoś, kto w naszym mniemaniu mógłby zaszkodzić naszemu dziecku. Licea i technika nie wolne od patologicznych zachowań i osób. 
    I tu chyba bardziej kluczowym jest nasze dziecko, jego wychowanie i to jakie ma wartości wpojone. Towarzystwo dobieramy wszak sobie sami 


    Podziękowali 1Coralgol
  • @M_Monia Jeśli zrownujesz posiadanie jednego dziecka z zabijaniem człowieka to jest to smutne według mnie
    Podziękowali 2Beta Berenika

  • ja generalnie widzę sporą zależność między wykształceniem (rozumianym jako ukończenie porządnej uczelni, dobrego kierunku, może doktoratem), a poziomem intelektualnym, szerokimi horyzontami, oczytaniem). Tzn. jeżeli mówimy o jednostkach, to oczywiście, jest bardzo różnie, znam bardzo oczytane osoby bez formalnego wykształcenia, ale to jednak mniejszość. Studia jednak bardzo wpływają nawet na poziom oczytania, poziom pewnej wiedzy ogólnej, pewną dyscyplinę intelektualną.

    Często też bywa tak, że osoba bez studiów co prawda ma pewne zainteresowania intelektualne i czyta bardzo dużo, zna wiele fajnych ciekawostek, ale zdobywając wiedzę samodzielnie ma problem z tym, by ją usystematyzować, nie rozumie metodologii naukowej, przegapia kwestie, które dla studentów danego kierunku byłyby czymś oczywistym.
  • Ja mam męża z doktoratem i powiem, że przedsiębiorczość nie idzie za umiłowaniem nauki. Nie każdy, kto lubi zgłębiać i dochodzić zasad ma też zdolności do kierowania ludźmi. A już klimaty polskiego świata nauki, to są bardzo dalekie od wzorcowych. Oczywiście finanse zupełnie za taką pracą nie idą, bo naszego kraju nie stać na inwestowanie w naukę. 
    Podziękowali 1antonina
  • Eleonora powiedział(a):
    Ja mam męża z doktoratem i powiem, że przedsiębiorczość nie idzie za umiłowaniem nauki. Nie każdy, kto lubi zgłębiać i dochodzić zasad ma też zdolności do kierowania ludźmi. A już klimaty polskiego świata nauki, to są bardzo dalekie od wzorcowych. Oczywiście finanse zupełnie za taką pracą nie idą, bo naszego kraju nie stać na inwestowanie w naukę. 

    Osobiście uważam, że naszego kraju nie stać na NIEINWESTOWANIE w naukę.
    To, że rządzący myślą tak jak Ty - to właśnie jest gigantyczny problem i będzie odbijał się na rozwoju na dłuższą metę.
  • To dobrze, może nie będziesz takich rzeczy pisać
  • hipolit powiedział(a):

    Każdy ma swoje wartości! SWOJE! 
    Twoje nie musza być dla innych, 
    innych nie muszą  dla Ciebie! 
    Dlatego Ty nie żyjesz w konkubinacie a inni owszem i wcale ich związek nie jest gorszy od Twojego 
    Abstrahując od poglądów Moni - o co głosisz @hipolit to czystej wody subiektywizm! Jest on nie do pogodzenia z etyką i wiarą chrześcijańską (i tu rozumiem, że rozumiesz:), ale również z większością porządków społecznych - z których każdy opiera się jednak o pewne wartości obiektywne. Gdyby było inaczej, to w skrajnym przypadku nie dałoby się ustanowić żadnych praw i wyciągać konsekwencji ich nieprzestrzegania. Oczywiście cały czas spór społeczny (którego częścią jest ta dyskusja) idzie o to, jakie wartości jako społeczeństwo uznajemy za obiektywne.
    A w przypadku akurat związków, małżeństwo jest uważane w społeczeństwie (a nie tylko przez Monię) za związek dla tegoż społeczeństwa wartościowszy (w potocznym rozumieniu = gorszy) niż inne mniej trwałe związki - stąd przywileje społeczne (prawne, ekonomiczne) dla małżeństwa. Oczywiście że toczy się walka, by to zmienić. Ale poproszę wskazać  konkretne korzyści dla społeczeństwa (nie dla jednostki!!!), z których wynikałoby, że  konkubinat jest równie wartościowy (lub wartościowszy) jak małżeństwo.
    I uwaga: jeśli rzeczywiście udałoby się przekonać społeczeństwo o braku większych korzyści społecznych z małżeństwa, to jako ekonomista uważam, że należałoby postąpić odwrotnie, tzn. znieść przywileje dla wszystkich, a nie rozszerzać je na wszystkich. 
    PS. Przypomniałam sobie, że to właśnie @hipolit nie mogła dobrnąć do końca moich postów :) ćwicz umysł, albo olej! :)
  • Coralgol powiedział(a):

    ja generalnie widzę sporą zależność między wykształceniem (rozumianym jako ukończenie porządnej uczelni, dobrego kierunku, może doktoratem), a poziomem intelektualnym, szerokimi horyzontami, oczytaniem). Tzn. jeżeli mówimy o jednostkach, to oczywiście, jest bardzo różnie, znam bardzo oczytane osoby bez formalnego wykształcenia, ale to jednak mniejszość. Studia jednak bardzo wpływają nawet na poziom oczytania, poziom pewnej wiedzy ogólnej, pewną dyscyplinę intelektualną.

    Często też bywa tak, że osoba bez studiów co prawda ma pewne zainteresowania intelektualne i czyta bardzo dużo, zna wiele fajnych ciekawostek, ale zdobywając wiedzę samodzielnie ma problem z tym, by ją usystematyzować, nie rozumie metodologii naukowej, przegapia kwestie, które dla studentów danego kierunku byłyby czymś oczywistym.
    Mnie się wydaje że kluczowe jest to z jakiego domu się pochodzi. I jakimi znajomymi się otacza. Czy w domu się czytało, rozmawiało na tematy ogólne czy rozwijało się zainteresowania. Znam równie dużo buraków z wyższym wykształceniem co i ludzi o szerokich horyzontach. Podobnie jest z prostymi ludźmi. 
  • edytowano październik 2022
    AyEm powiedział(a):
    Odrobinka powiedział(a):

    Studia dały mi papier. Nie rozszerzyły horyzontów w żaden sposób. To akurat mam w gratisie od Boga że obdarzył mnie fantazją i możliwościami intelektualnymi. 
    (...)
    A co do doktoratów. Mój szwagier ma i uczy w szkole średniej. Tak że jest naprawdę różnie.
    Wszystko mocno jest zależne od tego czy ktoś dokonał dobrego czy złego wyboru. Podejrzewam, że gdybyś zamiast resocjalizacji kończyła np. informatykę na dobrej technicznej uczelni albo medycynę to nie miałabyś raczej podejścia, że studia nic nie dają. 
    To, że szwagier ma doktorat i uczy w szkole średniej zamiast np. być kierownikiem katedry jako profesor belwederski to w 90% jest konwekwencją jego działań. 
    Ciesze się, że twierdzisz, że Bóg Cię obdarzył możliwościami intelektualnymi, ale z drugiej strony może być tak, że zaniechalaś ten dar pracując w firmie rodzinnej. Zakopałaś talent.
    Może pracując dalej w zawodzie po resocjalizacji przyczyniłabyś się do poprawy wielu osób np. tworząc jakieś nowe prawo o więzienictwie, które by miało duży wpływ społeczny. A tak to robicie meble czy inne użytkowe przedmioty, ale Pan Bóg dał Ci po to taki intelekt, żebyś się nie zadowalała tylko tym. Trzeba było to zostawić dla ludzi, którzy nie mieli wystarczającego intelektu do skończenia studiów. Myślałaś w ten sposób?
    Nie myślałam w ten sposób. Nie lubię pracować jako pedagog nie dla swoich dzieci. Nie rozkminiam życia na czynniki pierwsze bo nie jestem typem myśliciela i filozofa. Zawsze pociągało mnie przede wszystkim rękodzieło i muzyka. Wpływ społeczny mogę mieć zawsze. Nawet byłam i chyba nadal jestem członkiem Ruchu Narodowego tylko że w tej chwili mam inne priorytety i mogę mieć wpływ na wiele rzeczy gdybym chciała. Pedagogikę skończyłam bo mama chciała a nie z jakiegokolwiek innego powodu. Papier umożliwił mi robienie certyfikatów księgowych więc nie jestem stratna z powodu skończenia studiów.
  • Odczep się w końcu od innych. Nie chcesz kolejnego i ok, ale zrozum, że inni też go mogą nie chcieć i Tobie absolutnie nic do tego!
     Naprawdę nie jest ważne ile kto już ma dzieci w domu, ważne, że i Ty i oni macie powody, by nie chcieć tego jednego więcej. 
    Podziękowali 1Ona64
  • Tylko to nie jest wina tych dzieci, że nasz system emerytalny oparty jest o piramidę finansowa. I nie mogą one za to odpowiadać, ludzie decydujący się na nie również nie mają obowiązku brać pod uwagę walącego sie sytemu emerytalnego.

    Rozwój nauki wskazuje że 30% obecnych zawodów ,,zniknie,, z rynku w ciągu najbliższych 20lat. Trzeba zadbać o to aby nasze dzieci umiały się odnaleźć w tej rzeczywistości i umiały na siebie zarobić. 
  • To przestań w końcu ktytykowac innych, bo Ty uwazasz, że powinni mieć więcej dzieci, bo Ty uważasz, że 1 to za mało, bo Ty uwazasz, że mogą żyć biedniej. 
  • Ciekawa jestem ile osób powiedziało Ci, że jesteście taką fajną rodziną, że patrząc na Was też zapragneli kolejnego dziecka albo uwierzyli, że da się?
  • A dlaczego uważasz, że masz prawo oceniać innych, ich wybory? Naprawdę uważasz, że masz prawo krytykować to jak ktoś wydaje swoje pieniądze?
  • M_Monia powiedział(a):
    Był ktoś taki. 
    Bo przykład jest dużo ważniejszy niż krytykowanie, obrażanie czy wyśmiewanie tych, którzy żyją inaczej. Może nie spotkali nikogo dzięki komu by uwierzyli, że wielodzietność jest fajna.
  • Wiele jest ciekawych zagadnień w tym temacie, szkoda że Monia musi wszędzie ze swoją misją
  • @Odrobinka - no właśnie chociażby z tego powodu warto mieć studia, ze nawet jeżeli później nie będziesz pracować ściśle w swoim zawodzie, to może się okazać, że papier jest potrzebny do zdobycia jakichś uprawnień.

    Chociaż ja akurat uważam, że akurat moje studia w połączeniu z aktywnością w czasie studiów (praca za granicą, zagraniczne staże i praktyki, wolontariat, dużo czytania, różne konferencje studenckie, warsztaty literackie) bardzo wpłynęły na "poszerzenie horyzontów" i szeroko pojęty rozwój intelektualny. Tylko że ja zawsze miałam raczej predyspozycje do pracy typowo intelektualnej - w ogóle się nie nadaję do jakichś zajęć typu rękodzieło, praca fizyczna.
  • avija powiedział(a):

    Rozwój nauki wskazuje że 30% obecnych zawodów ,,zniknie,, z rynku w ciągu najbliższych 20lat. Trzeba zadbać o to aby nasze dzieci umiały się odnaleźć w tej rzeczywistości i umiały na siebie zarobić. 
    A jak to zrealizować? 

    Wg mnie zajecia dodatkowe dają możliwości sprawdzenia się, odkrycia talentów. Natomiast dobra edukacja, to baza do tego by łatwiej się przebranżowić.
    Podziękowali 1Coralgol
  • edytowano październik 2022

    Ja mogę długo pracować, gdy widzę, że to daje coś konkretnego - na państwowym najgorsze czego nie znosiłam to tzw. "dupogodziny".

  • I ja się z tym zgadzam, moja wypowiedź bardziej dotyczyła tego, że dzieci za mało i starzejące się społeczeństwo. Uważam, że to nie poszczególne rodziny odpowiadają za obecny stan, nie mają obowiązku decydować się na więcej dzieci bo na emerytury nie będzie miał kto pracować. Anię te rodziny ani ich przyszłe dzieci nie muszą ponosić za to odpowiedzialności. 

    Ja jestem jak najbardziej za nauka, edukacja i umożliwieniem dziecku zdobycie takich umiejętności które pozwolą mu później szybko się przekwalifikować lub odnaleźć w zmieniających się warunkach. Sama że względów osobistych całkowicie się przekwalifikowałam.
  • Prognozowana emerytura obecnych 30-40 latki będzie wynosić 30% ich wynagrodzenia. Emerytur nie będzie bez względu na to ile się dzieci teraz urodzi.
  • @M_Monia weź... jaki to ma związek z tematem poza tym, że dotyczy "dzieci"?
    Podziękowali 2Coralgol Elf77
  • Ogólnie wydaje mi się, że łatwiej się przekwalifikować i być elastycznym a rynku pracy, gdy mamy zaplecze w postaci znajomości języków, kursów, zdobytych fakultetów niż gdy jesteśmy tylko świetnym fryzjerem. 
    Podziękowali 1Coralgol
  • Zresztą nawet fryzjerki teraz poszerzają swój warsztat o wizaż, dobor pielęgnacji, jeżdżą na zagraniczne szkolenia. Potrzebują dodatkowych umiejętności by być na rynku atrakcyjnym.
    Podziękowali 2Coralgol Odrobinka
  • Żeby było jasne są to uproszczenia bardzo szanuje wszytskie zawody, umiejętności i wiedzę fryzjerska również.n
    Podziękowali 2Coralgol Odrobinka
  • avija powiedział(a):
    Ogólnie wydaje mi się, że łatwiej się przekwalifikować i być elastycznym a rynku pracy, gdy mamy zaplecze w postaci znajomości języków, kursów, zdobytych fakultetów niż gdy jesteśmy tylko świetnym fryzjerem. 
    Zależy. Czasem wystarczy kurs zawodowy i wiedza na bieżąco. Spotkałam się kilkakrotnie z tym że ktoś musiał zaniżać poziom wykształcenia bo zdaniem pracodawcy miał zbyt wysokie kwalifikacje. Znajomość języków uważam za bardzo ważną,  Aczkolwiek żadnego z trzech obcych którymi się posługuję nie nauczyłam się na kursach. Jak pracowałam u kogoś kto wymagał znajomości języków to z reguły miałam rozmowę kwalifikacyjną w języku obcym. Certyfikatów nie mam. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.