Kamil mówił pojedynczymi słowami i naśladował dzeieki. Tak napisali w internecie ale oczywiście tego nie wiem. Kontakt słowny był z nim utrudniony ale nie niemożliwy.
I to są według ciebie umiejętności, które pozwoliłyby mu powiedzieć znanemu od dwóch tygodni nauczycielowi, że ojczym przypala go papierosem? Pojedyncze słowa i powtarzanie dźwięków to są umiejętności dziecka ok dwuletniego. Można odpowiedzieć na pytanie - jak robi konik ale nie da się pogadać na temat przemocy w domu. Tym bardziej, że dla niego była to norma, w której najwyraźniej wzrastał.
Dobrze ze są ludzie którzy nie wierzą w to że naprawa takiego systemu to utopia.
Ci ludzie, którzy według ciebie "dobrze, że są" to zatrudnieni na śmieciowe umowy nieszczęśnicy piszący w Fakcie, Onecie, Lelum, Wyborczej, Wp i innych. Oni nic nie zrobią. Oni wydają wyroki po to, żebyś otworzyła stronę. I w zasadzie dalej możesz nie czytać, bo przecież treść artykułu ma się do chodliwego tytułu jak pięść do nosa.
https://natemat.pl/u/2771,anna-dryjanska Że niby ta pani jest tak kompetentna, że powinnam jej zaufać? To, że ktoś wykłada na SWPS nie znaczy, że koniecznie powinien wypowiadać się na każdy temat i ma.odpowiddni ogląd każdej sytuacji. Pani sama o sobie pisze, że zajmuje się polityką. I opowiada się po stronie lewicy, LGBT itp. Jej wypowiedź jest polityczna, jest częścią gry o władzę. Nie ma na celu w żaden sposób poprawić sytuacji maltretowanych dzieci.
Nienawiść do drugiego człowieka jest zawsze dla chrześcijanina czymś nienormalnym... Każdy jest odpowiedzialny za swoje serce, dopuszczenie nienawiści niszczy relacje, upośledza ten świat jeszcze bardziej. Uczciwe patrzenie na problem nie ma nic wspólnego z użalaniem się, z głaskaniem po głowie itp.
Mnie złości wysyp domorosłych specjalistów do spraw wszelakich teraz. Każdy daje sobie prawo do osądu, do szukania winnych, każdy chciałby wydać wyrok w tej sprawie. Chcesz szukać luk w systemie - podam ci jeszcze kilka - nie można zmusić rodziców, żeby przebadali dziecko psychiatrycznie, rodzice mogą tego nie zrobić a jeśli to zrobią, bo jakimś cudem dostaną się do psychiatry, to nie mają obowiązku przekazać wiadomości o stanie zdrowia dziecka do szkoły. Jak zaraz będzie kolejna sytuacja, że nastolatek zaatakował i zabił kogoś w szkole to będzie krzyk jak ich mało. Dlaczego nikt nic nie zrobił, gdzie była szkoła? Psychiatrów dziecięcych nie ma, nie ma placówek, nie załata się tego ustawą, obecny krzyk w sprawie służy tylko grze politycznej. W miesiąc nie stworzy się sieci placówek świadczących pomóc psychiatryczną dzieciom. Samobójstw wśród dzieci i młodzieży jest teraz znacznie więcej niż śmiertelnych ofiar przemocy w rodzinie.
Nawet psychopata wie że robi coś nieakceptowalnego społecznie jeśli kogoś katuje. Nie musi czuć że to co robi jest złe. Przy upośledzeniu już takie oczywiste to nie jest. Spora grupa osób upośledzonych jest ubezwłasnowolniona. Bo są jak dzieci i nie rozumieją skutków swoich działań. Monia myślę że na etapie na jakim znajduje się nasz system pomocy społecznej nie da się pomóc wszystkim. Tak naprawdę to system w obecnej formie jest szkodliwy. I dla zdrowych rodzin i dla patologicznych. Nikt nie będzie narażał życia i zdrowia dla obcych dzieci za marne pieniądze. Ani starał się. Ja napisałam co by musiało być żeby działało. Przede wszystkim wszystkie jednostki które mają styczność z rodziną powinny wiedzieć że ktoś w tej rodzinie ma założoną NK. Z automatu. Łącznie ze szkołą, lokalną policją i lekarzem rodzinnym. Jeśli jest w rodzinie niebieska karta to za tym musi iść terapia i odseparowanie agresora. Inaczej to jest bez sensu. Podziała na normalne rodziny takie jak nasze, bo im zależy na dzieciach i więziach i nawet jeśli przekrocza granicę i dziecko uderzą albo zbyt surowo ukarzą to w większości nie chcą jego szkody. A tam dziecko jest kulą u nogi, przeszkodą, a już zwłaszcza takie niepełnosprawne umysłowo.
Mnie złości wysyp domorosłych specjalistów do spraw wszelakich teraz. Każdy daje sobie prawo do osądu, do szukania winnych, każdy chciałby wydać wyrok w tej sprawie.
Ale czy ten wysyp Cię dziwi?
Przecież tak zawsze jest przy różnych aferach. Ujawniają się specjaliści z zakresu psychologii, medycyny, resocjalizacji, obronności, a nawet liturgii. Pisanie odpowiednich rzeczy w odpowiednim czasie może być źródłem zarobku.
nie można zmusić rodziców, żeby przebadali dziecko psychiatrycznie, rodzice mogą tego nie zrobić a jeśli to zrobią, bo jakimś cudem dostaną się do psychiatry, (...) Psychiatrów dziecięcych nie ma, nie ma placówek, nie załata się tego ustawą, obecny krzyk w sprawie służy tylko grze politycznej. W miesiąc nie stworzy się sieci placówek świadczących pomóc psychiatryczną dzieciom. Samobójstw wśród dzieci i młodzieży jest teraz znacznie więcej niż śmiertelnych ofiar przemocy w rodzinie.
Przebadać to jedna rzecz, a terapia?
Wizyta / sesja z terapeutą odnośnie zespołu Aspergera to prywatnie kilkaset złotych. Rodzice świadomi, którym zależy i są w stanie wyłożą te pieniądze. /Wiem od znajomych: sesja kosztuje 250 zł - człowiek bierze najniższą swoją stawkę, bo rodzina wielodzietna - odbywa się raz w tygodniu, w skali miesiąca to 1000 zł przecież./ Jaki procent rodziców ma taki poziom świadomości, że zrezygnuje z wakacji itp. dla leczenia? Nie wszyscy. Nie tylko ci ze stwierdzonym upośledzeniem wielu rzeczy nie rozumieją.
Ta rodzina, jak tylko zaczynała się nimi interesować jakąś instytucja, zmieniala miejsce zamieszkania. Wraz ze zmianą miejsca zamieszkania nie szła za nimi cała ich historia, bo zawiódła komunikacja.
A jak sobie wyobrażasz usprawnienie komunikacji? Ludzie wypisują dziecko ze szkoły, dostają grubą teczkę z informacjami m. in. o niebieskiej karcie i potulnie niosą ja do nowej szkoły? Czy sekretarka z instytucji x jeździ po Polsce i szuka gdzie rodzina się zadekowala, żeby przekazać dokumenty? (Rodzina nie ma obowiązku poinformowania o tym dokąd się udaje).
nie można zmusić rodziców, żeby przebadali dziecko psychiatrycznie, rodzice mogą tego nie zrobić a jeśli to zrobią, bo jakimś cudem dostaną się do psychiatry, to nie mają obowiązku przekazać wiadomości o stanie zdrowia dziecka do szkoły.
To akurat, moim skromnym zdaniem, całe szczęście. Czegoś jeszcze wolno nie powiedzieć o sobie.
nie można zmusić rodziców, żeby przebadali dziecko psychiatrycznie, rodzice mogą tego nie zrobić a jeśli to zrobią, bo jakimś cudem dostaną się do psychiatry, to nie mają obowiązku przekazać wiadomości o stanie zdrowia dziecka do szkoły.
To akurat, moim skromnym zdaniem, całe szczęście. Czegoś jeszcze wolno nie powiedzieć o sobie.
Zawsze jest też właśnie perspektywa normalnych ludzi, którzy nie chcą, żeby im za wszelką cenę w papierach grzebać i też mają do tego prawo.
A mnie dziwiłoby gdyby ich nie bylo, bo to by oznaczało zamiatanie sprawy pod dywan. W szczególności gdy wypowiadają się rozni specjaliści i fundacje, chcący naprawiać świat, jest to dobry znak.
Spójrz tak ogólnie na zawartość serwisów typu Lelum, Oko press, Onet i odpowiedź sobie na pytanie - czy nadrzędnym celem tych stron jest naprawianie świata? I czy to naprawianie jest aby na pewno zgodne ze zdrowym rozsądkiem i czy przyniesie do re skutki?
Ta rodzina, jak tylko zaczynała się nimi interesować jakąś instytucja, zmieniala miejsce zamieszkania. Wraz ze zmianą miejsca zamieszkania nie szła za nimi cała ich historia, bo zawiódła komunikacja.
A jak sobie wyobrażasz usprawnienie komunikacji? Ludzie wypisują dziecko ze szkoły, dostają grubą teczkę z informacjami m. in. o niebieskiej karcie i potulnie niosą ja do nowej szkoły? Czy sekretarka z instytucji x jeździ po Polsce i szuka gdzie rodzina się zadekowala, żeby przekazać dokumenty? (Rodzina nie ma obowiązku poinformowania o tym dokąd się udaje).
Przecież to powinno być w komunikacji elektronicznej. Skoro działa coś takiego jak ikp to dlaczego w nk nie miałoby działać. Jestem rejestr skazanych to powinien być też rejestr takich rodzin.
Ten Kamilek był piękny dzieciak. Może dlatego też ten ojczym chciał zniszczyć mu twarz. Może to głupie ale tak pomyslalam.
Nadal nie odpwiedzialas mi na wcześniejsze pytanie-czy poza pisaniem wielu postów i użalaniem się oraz wymyślaniem utopijnych "rozwiązań" zrobiłaś coś konkretnego? Choc jedną rzecz ? Żeby poprawić sytuację takich dzieci i zapobiegać tragediom później?
Przecież to powinno być w komunikacji elektronicznej. Skoro działa coś takiego jak ikp to dlaczego w nk nie miałoby działać. Jestem rejestr skazanych to powinien być też rejestr takich rodzin.
Rejest ogolnodostępny? Dla wszystkich? Jak zweryfikować kto powinien mieć dostęp do takich danych w internecie i jak je zabiepieczyć, żeby nie trafiły w niepowołane ręce ? Z ikp jest prostsza sprawa - każdy ma dostęp do swojego konta. Pewne rzeczy te są chronione przez rodo.
Przecież to powinno być w komunikacji elektronicznej. Skoro działa coś takiego jak ikp to dlaczego w nk nie miałoby działać. Jestem rejestr skazanych to powinien być też rejestr takich rodzin.
Rejest ogolnodostępny? Dla wszystkich? Jak zweryfikować kto powinien mieć dostęp do takich danych w internecie i jak je zabiepieczyć, żeby nie trafiły w niepowołane ręce ? Z ikp jest prostsza sprawa - każdy ma dostęp do swojego konta. Pewne rzeczy te są chronione przez rodo.
Służby i pedagog szkolny. I oczywiście ten kogo sprawa dotyczy. Dla tych co mają NK nie dla wszystkich. Dla wszystkich jest bez sensu.
Czyli tak jak myślałam Poza klepaniem postów i coraz większym w nich odlotem nawet palcem nie kiwnelas. Klepać posty i robić z siebie wielka teoretyczną obrończunie jest najprościej. Zacznij działać. Tylko tyle i aż tyle
Problem polega na tym, że nie wiesz czy ktoś wykonał pracę na minimum i na odwal w sytuacji, gdy Twoim jedynym źródłem informacji jest Onet, Wp i TVN24. Za daleko od faktów jesteśmy, żeby sytuację ocenić.
Miałam na myśli tych policjantów na przykład. Tych którzy zabrali dziecko z ulicy, a potem odwozili rodzinie. Panie z MOPS-u, które pisały pisma. Pracowników szpitala, którzy udzielali pomocy. Ci wszyscy ludzie nie mieli złych intencji, ani nie ma powodów zakładać, że nie działali zgodnie nieprofesjonalnie.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, ze to już jest któraś z kolei taka sprawa. Bo rodzice pili i bili, zawiódł sędzia, szkoła, rodzina. I tak jeszcze będzie do końca świata, póki ludzie gardzący swoimi rodzinami i rola społeczna, robiąc sobie żarty z powagi sytuacji będą mieli dzieci i będą tak je traktować.
Jest takie nagranie lewicy z panią Kotula gdzie ona mówi o czynnikach ryzyka. No i przyznaje tam ( choć pewnie nie jest jej to na rękę z racji partii) że największym czynnikiem ryzyka maltretowania jeśli chodzi o związki jest nowy konkubinat, gdy matka ma dziecko/ dzieci z poprzedniego związku. Dodatkowo gdy z nowym konkubentem ma kolejne dzieci to zwiększa się ryzyko agresji takiegi ojczyma w stosunku do nie swoich.
To co się zdecydowanie częściej slyszy: ojczym zakatował dziecko ma potwierdzenie niestety w statystykach. Zdecydowanie częściej jest to ojczym a nie ojciec. Dodatkowo częściej ofiarami padają chłopcy, jakby taki ojczym z nim rywalizował. Często to się odbywa za przyzwoleniem matki tego dziecka z poprzedniego związku. Bierność matek w takich sytuacjach też jest częsta.
Gdzie jest @Brawario, ten który jest za biciem dzieci a w szczególności synów?
Kamilek dostawał manto za wsztstko. A ze skutkiem śmiertelnym za to że telefon ojczyma spadł na podłogę.
Niedawno słuchałam o innym polskim chłopczyku. Niestety historia tylko jedna z wielu. Prawdziwa historia Danielka. Był bity za wszystko co wydawało się konkubentom nie właściwe, do krwi, pasem ale nie tylko. Pobity, ale gdy trochę się zaczynało goić chodził do przedszkola ( gdy bardzo zle wygladal wtedy nie chodził) i nauczycielki wiedziały że w domu jest przemoc i nawet próbowały coś zareagować, ale to jak zwykle okazało się nieskuteczne. To trwało dlugo. Był bity z taką siła aż pewnego dnia go zabili niechcący. Zabili żeby go wychować.
Podobna historia pod tym względem, że jak zwykle w Polsce w takich przypadkach zawiedli świadkowie i cały system. Który nawet ruszył, ale nie w porę i bardzo wolno. Nie sądzę że to tak samo zle działa np w Anglii. Raczej tam są o wiele sprawniejsze rozwiązania.
W tym wszystkim sa biologiczni rodzice dziecka. skoro jest konkubent to jest i matka.
Czemu oskarżasz tylko jedna ze stron?
Matki są niewinne?
Nie widziały? Nie słyszały? Nie intesujes się dziećmi swoimi?
A gdzie ojcowie? Nie maja kontaktu z dziećmi?
Zło nie ma stanu cywilnego ani koloru skory, narodowości, płci. Zło jest złem. I nie ma znacznia czy zabija ojczym, konkubent, babka czy marka.
Bo tych śmierci nie powinno być w ogóle.
Ani żadnej przemocy . i nie ma tu znaczenia w jakich związkach jest ich więcej a w jakich mniej, bo ich nie powinno być wcale.
Bijący konkubent jest takim samym katem jak bijący ojciec. Żaden nie jest lepszy ani gorszy.
Mam wrażenie, ze usilnie chcesz wmowic, ze jakby matka nie miała konkubenta, to dziecko by żyło.
Nie Moniu, kaci to tez ojcowie, dziadkowie. W małżeństwach tez jest ogrom zła. To nie jest domena konkubinatu. Zło jest złem
Komentarz
No to Ci powiem,że nie musiała
A potem pisz utopijne projekty
Pojedyncze słowa i powtarzanie dźwięków to są umiejętności dziecka ok dwuletniego. Można odpowiedzieć na pytanie - jak robi konik ale nie da się pogadać na temat przemocy w domu. Tym bardziej, że dla niego była to norma, w której najwyraźniej wzrastał.
Że niby ta pani jest tak kompetentna, że powinnam jej zaufać? To, że ktoś wykłada na SWPS nie znaczy, że koniecznie powinien wypowiadać się na każdy temat i ma.odpowiddni ogląd każdej sytuacji. Pani sama o sobie pisze, że zajmuje się polityką. I opowiada się po stronie lewicy, LGBT itp. Jej wypowiedź jest polityczna, jest częścią gry o władzę. Nie ma na celu w żaden sposób poprawić sytuacji maltretowanych dzieci.
Przy upośledzeniu już takie oczywiste to nie jest. Spora grupa osób upośledzonych jest ubezwłasnowolniona. Bo są jak dzieci i nie rozumieją skutków swoich działań.
Monia myślę że na etapie na jakim znajduje się nasz system pomocy społecznej nie da się pomóc wszystkim. Tak naprawdę to system w obecnej formie jest szkodliwy. I dla zdrowych rodzin i dla patologicznych. Nikt nie będzie narażał życia i zdrowia dla obcych dzieci za marne pieniądze. Ani starał się.
Ja napisałam co by musiało być żeby działało.
Przede wszystkim wszystkie jednostki które mają styczność z rodziną powinny wiedzieć że ktoś w tej rodzinie ma założoną NK. Z automatu. Łącznie ze szkołą, lokalną policją i lekarzem rodzinnym.
Jeśli jest w rodzinie niebieska karta to za tym musi iść terapia i odseparowanie agresora. Inaczej to jest bez sensu. Podziała na normalne rodziny takie jak nasze, bo im zależy na dzieciach i więziach i nawet jeśli przekrocza granicę i dziecko uderzą albo zbyt surowo ukarzą to w większości nie chcą jego szkody. A tam dziecko jest kulą u nogi, przeszkodą, a już zwłaszcza takie niepełnosprawne umysłowo.
Przecież tak zawsze jest przy różnych aferach. Ujawniają się specjaliści z zakresu psychologii, medycyny, resocjalizacji, obronności, a nawet liturgii. Pisanie odpowiednich rzeczy w odpowiednim czasie może być źródłem zarobku.
Wizyta / sesja z terapeutą odnośnie zespołu Aspergera to prywatnie kilkaset złotych. Rodzice świadomi, którym zależy i są w stanie wyłożą te pieniądze. /Wiem od znajomych: sesja kosztuje 250 zł - człowiek bierze najniższą swoją stawkę, bo rodzina wielodzietna - odbywa się raz w tygodniu, w skali miesiąca to 1000 zł przecież./
Jaki procent rodziców ma taki poziom świadomości, że zrezygnuje z wakacji itp. dla leczenia? Nie wszyscy. Nie tylko ci ze stwierdzonym upośledzeniem wielu rzeczy nie rozumieją.
Doczytałam. Placówka.
Choc jedną rzecz ?
Żeby poprawić sytuację takich dzieci i zapobiegać tragediom później?
Pewne rzeczy te są chronione przez rodo.
Poza klepaniem postów i coraz większym w nich odlotem nawet palcem nie kiwnelas.
Klepać posty i robić z siebie wielka teoretyczną obrończunie jest najprościej.
Zacznij działać. Tylko tyle i aż tyle
Może też mieć żal do siebie. Inaczej mówiąc: wyrzuty sumienia.
edit. I gdzie są ojcowie biologiczni?
skoro jest konkubent to jest i matka.
i nie ma tu znaczenia w jakich związkach jest ich więcej a w jakich mniej, bo ich nie powinno być wcale.
Mam wrażenie, ze usilnie chcesz wmowic, ze jakby matka nie miała konkubenta, to dziecko by żyło.