@M_Monia mnie to zastanawia, jak można tak nieinspirująco... nieautentycznie wręcz pisać o macierzyństwie, jak Ty. Masz dzieci, a w tym co piszesz zero jakiejś własnej perspektywy, autentycznych emocji, doświadczeń dnia codziennego, prostych złości i wzruszeń, tylko papież, polityka prorodzinna i teksty jak z partyjnej propagandy. To serio odstrasza, jest odbierane jako wymuszone.
Dlatego uwazam, że rodzicielstwo powinno być łatwe. Kiedyś było łatwiejsze pod względem takim że zaangażowani byli wszyscy. Nawet powstało powiedzenie, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. To była nasza wspólna sprawa i to jednoczylo ludzi. Będzie polityka prorodzinna i zmiana mentalności to będą dzieci.
Jak odpowiedzialna jest cała wioska, to realnie nikt nie jest odpowiedzialny. Czy właśnie nie to jest piękne w rodzicielstwie, że to właśnie ja zajmuję się własnymi dziećmi? Nie moja mama, nie sąsiadka, ale właśnie ja. Jeśli oddaję komuś dziecko pod opiekę to jest to moja decyzja, a nie jednoczenie się z innymi poprzed wspólną opiekę i odpowiedzialność... Jak Cię Monia czytam to mam poczucie, że dla Ciebie rodzicielstwo to olbrzymi ciężar i chcesz go zafundować innym, bo nie może być tak, że ktoś ma lżej. Takie jest przynajmniej moje odczucie. Jeśli Twoim celem jest pokazanie, że większa rodzina to radość i miłość, to nie tędy chyba droga...
Może ich rodzice im wpoili, że dzieci to tytaniczny wysiłek?
Raczej spoleczenstwo.
Rodzice są częścią społeczeństwa. I to rodzice wychowują i pokazują swoją postawą czy rodzicielstwo to radość i spełnienie czy ciężar i męczarnia.
Chyba jedno drugiego nie wyklucza mimo wszystko Bo pokazywanie ze rodzicielstwo to tylko radosc i spelnienie jest niezlym zaklamaniem i chyba wszyscy to wiemy. Nie wiem kto mi to wmowil, czy rodzice czy spoleczenstwo ale tak, uwazam ze rodzicielstwo to, jak zostalo tu napisane, tytaniczny wysilek i odpowiedzialnosc wylacznie rodzicow i majac ta wiedze zdecydowalam sie zostac matka.
kiedyś było to forum katolickie a nawet "swietsze od papieża" w kwestii otwartości na dzieci. ---- Teraz odchowali dzieci i jeżdżą po świecie. Nie ma czasu na forum ...
Papież powiedział, Pani Broda powiedziała, jedne badania dowodzą tak, inne siak.
A gdzie samodzielne myślenie?
Gdzie wolna wola?
Kojarzy mi się to z niewolnictwem.
To że Tobie coś się z czymś kojarzy, nie za wiele zmienia Jest w Polsce dużo kobiet, które chciałyby mieć więcej dzieci, ale z różnych powodów nie decydują się. Wyniki ankiety wklejał DaddyPig
Może ich rodzice im wpoili, że dzieci to tytaniczny wysiłek?
Raczej spoleczenstwo.
Rodzice są częścią społeczeństwa. I to rodzice wychowują i pokazują swoją postawą czy rodzicielstwo to radość i spełnienie czy ciężar i męczarnia.
Chyba jedno drugiego nie wyklucza mimo wszystko Bo pokazywanie ze rodzicielstwo to tylko radosc i spelnienie jest niezlym zaklamaniem i chyba wszyscy to wiemy. Nie wiem kto mi to wmowil, czy rodzice czy spoleczenstwo ale tak, uwazam ze rodzicielstwo to, jak zostalo tu napisane, tytaniczny wysilek i odpowiedzialnosc wylacznie rodzicow i majac ta wiedze zdecydowalam sie zostac matka.
Mi tego nikt nie wmówił, dzieci w rodzinie były naturalnym elementem życia rodziny. Chciałam je mieć, nie bałam. Mam kilkoro dzieci i nadal wychowania nie określiłabym jako tytaniczny wysiłek.
Jak pisałam wcześniej takie straszenie nijak mi nie pasuje do kogoś, komu zależy na tym żeby ludzie chcieli mieć dzieci.
Modliliśmy się słowami Psalmu: „Boże, [...] Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 63, 2). Ta wspaniała inwokacja towarzyszy podróży naszego życia, pośród pustyń, do przejścia których zostaliśmy wezwani. I właśnie na tej zeschłej ziemi dociera do nas dobra nowina: na naszej drodze nie jesteśmy sami; nasze oschłości nie mają mocy, by uczynić nasze życie bezowocnym na zawsze; krzyk naszego pragnienia nie pozostanie niewysłuchany.
Wczoraj u nas we wsi było miłe spotkanie organizacyjne, zakładamy koło gospodyń wiejskich. Przyszło nas koło 20 i więcej. Przedstawiałysmy się. Większość po tym, jak długo tu mieszka dodawała dwoje albo troje dzieci. Jak przyszła moja kolej następne dziewczyny mówiły "tylko troje dzieci".
Może ich rodzice im wpoili, że dzieci to tytaniczny wysiłek?
Raczej spoleczenstwo.
Rodzice są częścią społeczeństwa. I to rodzice wychowują i pokazują swoją postawą czy rodzicielstwo to radość i spełnienie czy ciężar i męczarnia.
Chyba jedno drugiego nie wyklucza mimo wszystko Bo pokazywanie ze rodzicielstwo to tylko radosc i spelnienie jest niezlym zaklamaniem i chyba wszyscy to wiemy. Nie wiem kto mi to wmowil, czy rodzice czy spoleczenstwo ale tak, uwazam ze rodzicielstwo to, jak zostalo tu napisane, tytaniczny wysilek i odpowiedzialnosc wylacznie rodzicow i majac ta wiedze zdecydowalam sie zostac matka.
Mi tego nikt nie wmówił, dzieci w rodzinie były naturalnym elementem życia rodziny. Chciałam je mieć, nie bałam. Mam kilkoro dzieci i nadal wychowania nie określiłabym jako tytaniczny wysiłek.
Jak pisałam wcześniej takie straszenie nijak mi nie pasuje do kogoś, komu zależy na tym żeby ludzie chcieli mieć dzieci.
Ja tez zawsze chcialam miec dzieci ale i tak bardzo sie balam. Mam jedno i zdecydowanie uwazam ze to jest tytaniczny wysilek Ktory jednakze nie wyklucza ogromu radosci, milosci i spelnienia. Ale wysilek nieporownywalny do niczego, wymagajace studia, specjalizacja, doktorat razem wziete to jest maly pikus w porownaniu do macierzynstwa- takie jest moje doswiadczenie.
Wiec z jednej strony sie nie dziwie ze wychowanie dzieci jest w spoleczenstwie pokazywane jako tytaniczny wysilek, dziwi mnie tylko to ze zazwyczaj mowia tak bezdzietne kobiety... a przeciez jak widac sie roznimy, i dla kazdej z nas macierzynstwo bedzie roznym obciazeniem, dla jednej wiekszym dla drugiej mniejszym.
@Berenika "Przybywam do Mongolii w czasie ważnej dla was rocznicy, 860-lecia urodzin Czyngis-Chana. Ogarnianie przez wieki ziem tak odległych i zróżnicowanych, uwypukliło niezwykłą zdolność waszych przodków do uznania doskonałości ludów, które tworzyły ogromne terytorium imperium i do oddania ich na służbę wspólnego rozwoju. Jest to przykład, który należy docenić i ponownie zaproponować w naszych czasach" - mówił papież. Stwierdzenie to jest także obraźliwe dla setek tysięcy zamordowanych przez ordę wyznawców chrześcijaństwa, islamu czy buddyzmu, dla 90 procent zamordowanych mieszkańców Kijowa i dla dziesiątek tysięcy wziętych do niewoli, a wcześniej brutalnie zgwałconych kobiet. Te słowa, jeśli analizować je z perspektywy historycznej, są także usprawiedliwieniem wielkiej rzezi, wielkiego mordu i wielkiej grabieży, a także imperialnej polityki.
Nie, tu nie ma żadnych konkretów. Grupa 18-40 lat jest za szeroka, by można wyciągać jakiekolwiek sensowne wnioski. Nie ma informacji, czy każdy rocznik był reprezentowany ilościowo identycznie. Kolejna uwaga. Kobiety w Polsce rodzą pierwsze dziecko coraz później, obecnie to średnio 29 lat. Nie trzeba robić badań, by wiedzieć, że większość kobiet w wieku 18-40 nie będzie miała zaspokojonych potrzeb prokreacyjnych, bo jeszcze są zwyczajnie za młode. One są albo przed albo w trakcie realizacji swoich planów. Twierdzenie, że mają OBECNIE mniej dzieci niż by chciały dlatego, że się boją wysiłku, jest Twoim wymysłem. Te które w wieku 18 lat mają tyle dzieci ile chciały, to te które wykluczały macierzyństwo.
@M_Monia, znowu rzucasz jakieś tezy, bez żadnego poparcia. Napisz, kiedy w Niemczech wprowadzono przymusowy urlop ojcowski. Jaką mieli dzietność przed tym urlopem- może tak 5 lat przed wprowadzeniem i 5 lat po nim, by móc pokazać efekt o którym piszesz. I jeszcze przydałaby się informacja, czy więcej rodzą Niemki czy imigrantki.
Wcześniej zachwycałaś się Czechami, Izrealem ignorując zupełnie, że mają aborcję na życzenie, in vitro refundowane. Teraz Niemcy są Twoim wzorem polityki prorodzinnej? Zobacz- znowu kraj z aborcją i in vitro.
Choć zaobserwowano związek pomiędzy poziomem wykształcenia a dzietnością (im wyższy poziom wykształcenia, tym więcej dzieci), badacze dochodzą do wniosku, że o wiele bardziej decydująca jest stabilność zatrudnienia. „W przypadku osób bezrobotnych współczynnik dzietności spada zarówno w przypadku kobiet z wyższym wykształceniem, jak i tych, które go nie mają. A u tych, którzy mają stałą pracę, w czasie kryzysu gospodarczego dzietność nie tylko nie spadła, ale wręcz utrzymała się na tym samym poziomie, a nawet nieznacznie wzrosła".
We Francji większa stabilność gospodarcza i łatwiejszy dostęp do rynku pracy oznaczają, że młodzi ludzie mogą wcześniej się wyprowadzić. Dostęp do mieszkań i wspólne rodzicielstwo są również bardziej ugruntowane.
Z drugiej strony w Hiszpanii warunki pracy młodego społeczeństwa i większe poczucie niepewności w dalszym ciągu hamują wskaźnik urodzeń. W rzeczywistości wiele badań potwierdza, w jaki sposób – poza wpływem kryzysów gospodarczych – warunki pracy, dostęp do mieszkań, niezależność ekonomiczna i ogólny wzrost niepewności wśród młodszych pokoleń mogą wpływać na poziom dzietności.
Opóźnienie w posiadaniu dzieci oznacza, że coraz powszechniejsza staje się duża rozbieżność między liczbą dzieci, które kobieta chce mieć, a liczbą dzieci, które może mieć. Późne macierzyństwo „utrudnia posiadanie drugiego dziecka" – ostrzega Seiz.
(..)
Kolejnym czynnikiem branym pod uwagę przy badaniu wskaźników urodzeń jest wpływ przepływów migracyjnych. W obliczu scenariusza spadku wskaźnika urodzeń w Hiszpanii populację imigrantów często postrzega się jako ratunek dla płodności. Jednak „imigranci szybko dostosowują się do współczynników dzietności kraju przyjmującego", ostrzega Ramiro.
„W latach 2000-2008 do Hiszpanii napłynęło pięć milionów imigrantów, ale ich poziom dzietności nie różni się zbytnio od poziomu dzietności Hiszpanek, chociaż jest nieco wyższy" – zastanawia się Ramiro. Wskazuje także na inny międzynarodowy trend: „Współczynniki dzietności spadają dość gwałtownie także w większości krajów pochodzenia". Ostatecznie ożywienie związane z imigracją nie ma długoterminowego wpływu, potwierdza Marta Seiz, ponieważ imigranci „asymilują się ze wzorcami reprodukcyjnymi" kraju, do którego przybywają.
@M_Monia Moim zdaniem to było zadręczanie siebie z tym NPRem. Jeśli Kościół to zatwierdził, nie widzę problemu. Fajnie jest gdy jest pozytywna atmosfera, która na pewno była, ale uważam, że nie ma co przejmować się takimi rzeczami. Można wielodzietność promować inaczej.
No więc moim zdaniem to błąd. Ponieważ w wielu głowach wielodzietny = patologia, to już tej trójki i czwórki woli nie mieć, by nie zaliczyć się do słabszej kategorii. Gdyby trójka była zwyczajnie średnia, to może nadal byłaby średnią.
Ty też się zmieniłaś.Kiedys miałaś jedno dziecko teraz masz więcej. Ludzie tu pisali jak mieli maluchy, a teraz mają dorosłe dzieci i.niektorzy już wnuki
Ty też się zmieniłaś.Kiedys miałaś jedno dziecko teraz masz więcej. Ludzie tu pisali jak mieli maluchy, a teraz mają dorosłe dzieci i.niektorzy już wnuki
Komentarz
Bo pokazywanie ze rodzicielstwo to tylko radosc i spelnienie jest niezlym zaklamaniem i chyba wszyscy to wiemy.
Nie wiem kto mi to wmowil, czy rodzice czy spoleczenstwo ale tak, uwazam ze rodzicielstwo to, jak zostalo tu napisane, tytaniczny wysilek i odpowiedzialnosc wylacznie rodzicow i majac ta wiedze zdecydowalam sie zostac matka.
----
Teraz odchowali dzieci i jeżdżą po świecie. Nie ma czasu na forum ...
Jest w Polsce dużo kobiet, które chciałyby mieć więcej dzieci, ale z różnych powodów nie decydują się. Wyniki ankiety wklejał DaddyPig
Jak pisałam wcześniej takie straszenie nijak mi nie pasuje do kogoś, komu zależy na tym żeby ludzie chcieli mieć dzieci.
Ale jakich?
Początek homilii w Ułan Bator:
Modliliśmy się słowami Psalmu: „Boże, [...] Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 63, 2). Ta wspaniała inwokacja towarzyszy podróży naszego życia, pośród pustyń, do przejścia których zostaliśmy wezwani. I właśnie na tej zeschłej ziemi dociera do nas dobra nowina: na naszej drodze nie jesteśmy sami; nasze oschłości nie mają mocy, by uczynić nasze życie bezowocnym na zawsze; krzyk naszego pragnienia nie pozostanie niewysłuchany.
tu cała homilia: https://opoka.org.pl/News/Swiat/2023/papieska-homilia-wszyscy-jestesmy-wedrowcami-spragnionymi
Przyszło nas koło 20 i więcej. Przedstawiałysmy się. Większość po tym, jak długo tu mieszka dodawała dwoje albo troje dzieci. Jak przyszła moja kolej następne dziewczyny mówiły "tylko troje dzieci".
Mam jedno i zdecydowanie uwazam ze to jest tytaniczny wysilek
Ktory jednakze nie wyklucza ogromu radosci, milosci i spelnienia. Ale wysilek nieporownywalny do niczego, wymagajace studia, specjalizacja, doktorat razem wziete to jest maly pikus w porownaniu do macierzynstwa- takie jest moje doswiadczenie.
Wiec z jednej strony sie nie dziwie ze wychowanie dzieci jest w spoleczenstwie pokazywane jako tytaniczny wysilek, dziwi mnie tylko to ze zazwyczaj mowia tak bezdzietne kobiety... a przeciez jak widac sie roznimy, i dla kazdej z nas macierzynstwo bedzie roznym obciazeniem, dla jednej wiekszym dla drugiej mniejszym.
"Przybywam do Mongolii w czasie ważnej dla was rocznicy, 860-lecia urodzin Czyngis-Chana. Ogarnianie przez wieki ziem tak odległych i zróżnicowanych, uwypukliło niezwykłą zdolność waszych przodków do uznania doskonałości ludów, które tworzyły ogromne terytorium imperium i do oddania ich na służbę wspólnego rozwoju. Jest to przykład, który należy docenić i ponownie zaproponować w naszych czasach" - mówił papież.
Stwierdzenie to jest także obraźliwe dla setek tysięcy zamordowanych przez ordę wyznawców chrześcijaństwa, islamu czy buddyzmu, dla 90 procent zamordowanych mieszkańców Kijowa i dla dziesiątek tysięcy wziętych do niewoli, a wcześniej brutalnie zgwałconych kobiet. Te słowa, jeśli analizować je z perspektywy historycznej, są także usprawiedliwieniem wielkiej rzezi, wielkiego mordu i wielkiej grabieży, a także imperialnej polityki.
https://wiadomosci.wp.pl/wielobiegunowy-swiat-papieza-franciszka-opinia-6937908638128736a
Te które w wieku 18 lat mają tyle dzieci ile chciały, to te które wykluczały macierzyństwo.
Wcześniej zachwycałaś się Czechami, Izrealem ignorując zupełnie, że mają aborcję na życzenie, in vitro refundowane. Teraz Niemcy są Twoim wzorem polityki prorodzinnej? Zobacz- znowu kraj z aborcją i in vitro.
Choć zaobserwowano związek pomiędzy poziomem wykształcenia a dzietnością (im wyższy poziom wykształcenia, tym więcej dzieci), badacze dochodzą do wniosku, że o wiele bardziej decydująca jest stabilność zatrudnienia. „W przypadku osób bezrobotnych współczynnik dzietności spada zarówno w przypadku kobiet z wyższym wykształceniem, jak i tych, które go nie mają. A u tych, którzy mają stałą pracę, w czasie kryzysu gospodarczego dzietność nie tylko nie spadła, ale wręcz utrzymała się na tym samym poziomie, a nawet nieznacznie wzrosła".
We Francji większa stabilność gospodarcza i łatwiejszy dostęp do rynku pracy oznaczają, że młodzi ludzie mogą wcześniej się wyprowadzić. Dostęp do mieszkań i wspólne rodzicielstwo są również bardziej ugruntowane.
Z drugiej strony w Hiszpanii warunki pracy młodego społeczeństwa i większe poczucie niepewności w dalszym ciągu hamują wskaźnik urodzeń. W rzeczywistości wiele badań potwierdza, w jaki sposób – poza wpływem kryzysów gospodarczych – warunki pracy, dostęp do mieszkań, niezależność ekonomiczna i ogólny wzrost niepewności wśród młodszych pokoleń mogą wpływać na poziom dzietności.
Opóźnienie w posiadaniu dzieci oznacza, że coraz powszechniejsza staje się duża rozbieżność między liczbą dzieci, które kobieta chce mieć, a liczbą dzieci, które może mieć. Późne macierzyństwo „utrudnia posiadanie drugiego dziecka" – ostrzega Seiz.
(..)
Kolejnym czynnikiem branym pod uwagę przy badaniu wskaźników urodzeń jest wpływ przepływów migracyjnych. W obliczu scenariusza spadku wskaźnika urodzeń w Hiszpanii populację imigrantów często postrzega się jako ratunek dla płodności. Jednak „imigranci szybko dostosowują się do współczynników dzietności kraju przyjmującego", ostrzega Ramiro.
„W latach 2000-2008 do Hiszpanii napłynęło pięć milionów imigrantów, ale ich poziom dzietności nie różni się zbytnio od poziomu dzietności Hiszpanek, chociaż jest nieco wyższy" – zastanawia się Ramiro. Wskazuje także na inny międzynarodowy trend: „Współczynniki dzietności spadają dość gwałtownie także w większości krajów pochodzenia". Ostatecznie ożywienie związane z imigracją nie ma długoterminowego wpływu, potwierdza Marta Seiz, ponieważ imigranci „asymilują się ze wzorcami reprodukcyjnymi" kraju, do którego przybywają.
https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,30164537,wskazniki-urodzen-spadaja-nawet-w-krajach-nordyckich-czyli.html#S.MT-K.C-B.2-L.1.duzy:undefined
Za to fajnie, jakby nie utrudniano.
Trójka to jest zwykła rodzina. Nie wielodzietność.
Wiem, trzy + te sprawy, ale nie wielo.
Ponieważ w wielu głowach wielodzietny = patologia, to już tej trójki i czwórki woli nie mieć, by nie zaliczyć się do słabszej kategorii.
Gdyby trójka była zwyczajnie średnia, to może nadal byłaby średnią.