Moglabym wymienić wiele powodów by nie mieć dzieci i wiele na to by je mieć. Jednak najważniejsze jest co w każdym siedzi- albo chęć albo niechęć. Można dzietnych okreslać jako altruistów, bezdzietnych jako egoistów, ale to nie ma sensu, bo motywację mają taką samą- realizują po prostu takie życie jakie chcą mieć.
Moglabym wymienić wiele powodów by nie mieć dzieci i wiele na to by je mieć. Jednak najważniejsze jest co w każdym siedzi- albo chęć albo niechęć. Można dzietnych okreslać jako altruistów, bezdzietnych jako egoistów, ale to nie ma sensu, bo motywację mają taką samą- realizują po prostu takie życie jakie chcą mieć.
"Ożeń się, będziesz tego żałował; nie żeń się, będziesz tego także żałował; żeń się lub nie żeń, będziesz i tego i tego żałował, albo się ożenisz, albo nie ożenisz, będziesz żałował tego i tego." Søren Aabye Kierkegaard
Ale dzietni też nie chcą mieć np 6 dzieci Zazwyczaj jest to max 2 Gdyby była garstka bezdzietnych z wyboru ale za to wielu z 3-4 dzieci nie byłoby dzisiejszego problemu
Nie wrócimy do stanu powszechnej wielodzietności ponieważ jest dostęp i powszechna wiedza o antykoncepcji której wcześniej nie było..wcześniej czyli np. 100 lat temu
@M_Monia Kuzyn ma dwoje i trzeciego nie chcą, bo dwoje już jest dla nich wyzwaniem ale i wielka miloscia. Inna kuzynka ma jedno, nic w tej kwestii się nie zmieni z racji wieku i jest zadowolona. A znowuz babcia miała troje i jest to najlepsza trójka na swiecie.
chcę być niezależny, skupić się na sobie, wolny itd. itp.
gdyby byłyby odpowiedzi np chcę pomagać innym pewnie ludzie inaczej by myśleli. Ale odpowiedzi sa ja ja ja ja
Jeśli ktoś jest skupiony na sobie i ma źle traktować dziecko to lepiej że nie ma co nie?
a skąd to wiadomo?
pojawienie się dziecka może wszystko zmienić
A jak nie zmieni?
to będzie miało pod górkę
zdaje się, że zwykle zmienia;
czy może należy je odesłać w niebyt?
Ja uważam, ze dziecko to zbyt duza odpowiedzialność, żeby testować siebie, czy podołam jako rodzic. dziecko to nie przedmiot, który będzie można oddać do komisu.
„To będzie miało pod górkę” brzmi okropnie.
I bardzo egoistycznie - byleby było dziecko a reszta nieważna.
można się całe życie bać a potem żałować, że nie dało się człowiekowi szansy
A można żałować w druga stronę i całe życie krzywdzić dziecko. Dziecko to żywa istota.
Moglabym wymienić wiele powodów by nie mieć dzieci i wiele na to by je mieć. Jednak najważniejsze jest co w każdym siedzi- albo chęć albo niechęć. Można dzietnych okreslać jako altruistów, bezdzietnych jako egoistów, ale to nie ma sensu, bo motywację mają taką samą- realizują po prostu takie życie jakie chcą mieć.
Niekoniecznie. Czasem warto nazwać te chęci i niechęci. Czy to pragnienia, potrzeby, marzenia czy zachcianki. I czego tak naprawdę chcę. Dla mnie to jest trochę jak z reklamą kosmetyków - zdałam sobie sprawę, jak na mnie dzialaja, kiedy poczułam się piękniejsza po zakupie nie po użyciu. Po zakupie. Podobnie tutaj. Różne style życia są reklamowane, nie wnikam, w jakim celu. Czego pragnę? Które z moich pragnień jest wykorzystane do reklamy braku dzieci, zapisania się na kurs językowy, zakupu aplikacji, wyrażania bądź nie poglądów itd.? Czyli - czemu robię to co robię i po co to robię?
Niechec do zostania rodzicem (w roznym sensie, na roznych plaszczyznach) to egoizm. Jakaś niedojrzałość. Brak miłości. Brak chęci podzielenia się z innym tym, co jest we mnie najlepszego. Brak chęci, nie brak fizycznych dzieci w domu. A w sondażu wychodzi właśnie brak chęci.
chcę być niezależny, skupić się na sobie, wolny itd. itp.
gdyby byłyby odpowiedzi np chcę pomagać innym pewnie ludzie inaczej by myśleli. Ale odpowiedzi sa ja ja ja ja
Jeśli ktoś jest skupiony na sobie i ma źle traktować dziecko to lepiej że nie ma co nie?
a skąd to wiadomo?
pojawienie się dziecka może wszystko zmienić
A jak nie zmieni?
to będzie miało pod górkę
zdaje się, że zwykle zmienia;
czy może należy je odesłać w niebyt?
Ja uważam, ze dziecko to zbyt duza odpowiedzialność, żeby testować siebie, czy podołam jako rodzic. dziecko to nie przedmiot, który będzie można oddać do komisu.
„To będzie miało pod górkę” brzmi okropnie.
I bardzo egoistycznie - byleby było dziecko a reszta nieważna.
można się całe życie bać a potem żałować, że nie dało się człowiekowi szansy
A można żałować w druga stronę i całe życie krzywdzić dziecko. Dziecko to żywa istota.
zwykle tylko do wyjścia z domu, a znasz jakieś badania, jakiego procenta dzieci to dotyczy?
Jak ktoś chce mieć dziecko, to kieruje się swoim chceniem i stara się o dziecko. Dokladnie tak samo jak ten, co nie chce i unika ciąży. Twierdzenie, że pierwszy kieruje się miłością a drugi egoizmem jest dziwne, przecież ich wyborami kieruje dokładnie to samo. Co najwyżej róznią się tym, że decyzja pierwszego jest zgodna z instynktem, a drugiego nie.
Polacy, podobnie jak szereg innych nacji, nie chcą nieć dzieci głównie z powodu konsumpcyjnej mentalności. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat poziom życia gwałtownie rośnie podobnie jak komfort opieki nad dziećmi a mimo to poziom dzietności spada. Reszta to przede wszystkim jakieś racjonalizacje. A potem widać stare baby jak się nad kundlem rozczulają bo to ich ,,synuś”.
Polacy, podobnie jak szereg innych nacji, nie chcą nieć dzieci głównie z powodu konsumpcyjnej mentalności. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat poziom życia gwałtownie rośnie podobnie jak komfort opieki nad dziećmi a mimo to poziom dzietności spada. Reszta to przede wszystkim jakieś racjonalizacje. A potem widać stare baby jak się nad kundlem rozczulają bo to ich ,,synuś”.
Raczej odwrotnie. Poziom życia rośnie, bo ludzie mają mniej dzieci. Komfort opieki nad dzieckiem gwałtownie rośnie? Co masz na myśli?
Polacy, podobnie jak szereg innych nacji, nie chcą nieć dzieci głównie z powodu konsumpcyjnej mentalności. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat poziom życia gwałtownie rośnie podobnie jak komfort opieki nad dziećmi a mimo to poziom dzietności spada. Reszta to przede wszystkim jakieś racjonalizacje. A potem widać stare baby jak się nad kundlem rozczulają bo to ich ,,synuś”.
Raczej odwrotnie. Poziom życia rośnie, bo ludzie mają mniej dzieci. Komfort opieki nad dzieckiem gwałtownie rośnie? Co masz na myśli?
Co za bzdury!!! Poziom życia rośnie dzięki wielu czynnikom od otwarcia rynku na inwestycje przez rozwój technologiczny, poprawę komunikacji, wykształcenia. Niższa dzietność pośrednio może i wpływa w perspektywie krótkoterminowej na nasycenie rynku pracy - kobieta zamiast zajmować się dzieckiem może robić ,,karierę” waląc w klawiaturę w jakimś tam banku ale długoterminowo przyczynia się do kryzysu demograficznego. Na ,,komfort opieki” składają się z kolei rozmaite czynniki takie jak np. wprowadzenie pieluch jednorazowych zamiast tetry, wzrost liczy żłobków i przedszkoli, wydłużone urlopy, świadczenia finansowe. Nie trzeba być chyba geniuszem żeby się domyślić.
Tworzycie niedorzeczne konstrukcje myślowe, by obronić myślenie i motywacje ludzi, którzy mieli dość samoświadomości, by w tej ankiecie podać uzasadnienie swoich decyzji, które w kilku bardzo liczbowo reprezentowanych punktach sprowadza się do egocentryzmu. Osoby, które podały te odpowiedzi pozostają anonimowe. Miały wybór, wybrały te właśnie odpowiedzi.
Nie czuję potrzeby posiadania dziecka/Chcę skupić się na sobie / Chcę być niezależny / Dziecko to zbyt duża odpowiedzialność
Polacy, podobnie jak szereg innych nacji, nie chcą nieć dzieci głównie z powodu konsumpcyjnej mentalności. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat poziom życia gwałtownie rośnie podobnie jak komfort opieki nad dziećmi a mimo to poziom dzietności spada. Reszta to przede wszystkim jakieś racjonalizacje. A potem widać stare baby jak się nad kundlem rozczulają bo to ich ,,synuś”.
Raczej odwrotnie. Poziom życia rośnie, bo ludzie mają mniej dzieci. Komfort opieki nad dzieckiem gwałtownie rośnie? Co masz na myśli?
Co za bzdury!!! Poziom życia rośnie dzięki wielu czynnikom od otwarcia rynku na inwestycje przez rozwój technologiczny, poprawę komunikacji, wykształcenia. Niższa dzietność pośrednio może i wpływa w perspektywie krótkoterminowej na nasycenie rynku pracy - kobieta zamiast zajmować się dzieckiem może robić ,,karierę” waląc w klawiaturę w jakimś tam banku ale długoterminowo przyczynia się do kryzysu demograficznego. Na ,,komfort opieki” składają się z kolei rozmaite czynniki takie jak np. wprowadzenie pieluch jednorazowych zamiast tetry, wzrost liczy żłobków i przedszkoli, wydłużone urlopy, świadczenia finansowe. Nie trzeba być chyba geniuszem żeby się domyślić.
1. Patrzysz w bardzo ograniczony sposób. Pomyśl, czy ten rozwój technologiczny byłby możliwy gdyby ludzie zamiast sie kształcić mieliby od 18tki albo i wcześniej dzieci? Kwestia wykształcenia to w ogóle- jak sobie wyobrażasz życie 18-20 latków po ogólniaku, którzy mają na utrzymaniu dzieci?
2. Pieluchy- to max 2 lata życia dziecka. Dziś wielu rezygnuje z jednorazowek, więc te wielorazowe to chyba nie taki koszmar. Żłobek, przedszkole- niby komfort takiej opieki jest lepszy niż dawniej matka, babcia, siostry, ciocie? Chyba jednak trzeba być "geniuszem", by tak myśleć.
1. Patrzysz w bardzo ograniczony sposób. Pomyśl, czy ten rozwój technologiczny byłby możliwy gdyby ludzie zamiast sie kształcić mieliby od 18tki albo i wcześniej dzieci? Kwestia wykształcenia to w ogóle- jak sobie wyobrażasz życie 18-20 latków po ogólniaku, którzy mają na utrzymaniu dzieci?
2. Pieluchy- to max 2 lata życia dziecka. Dziś wielu rezygnuje z jednorazowek, więc te wielorazowe to chyba nie taki koszmar. Żłobek, przedszkole- niby komfort takiej opieki jest lepszy niż dawniej matka, babcia, siostry, ciocie? Chyba jednak trzeba być "geniuszem", by tak myśleć.
ad 1 - ci co się przyczynili do postępu cywilizacyjnego też byli czyimiś dziećmi, często nie pierwszymi ani nie drugimi, ale np. piątymi...
ad 2 - pieluchy wielorazowe to żaden koszmar pod warunkiem, że masz pralkę automatyczną - w Polsce od 60 lat. Myślę, że istnienie opcji żłobek/przedszkole to jest komfort, nie że jest to lepsze rozwiązanie niż opieka mamy, czy babci, ale jednak komfort, że w razie jakby co (np. choroba męża uniemożliwiająca mu pracę i opiekę nad dzieckiem) kobieta może z tego skorzystać i iść do pracy.
1. Patrzysz w bardzo ograniczony sposób. Pomyśl, czy ten rozwój technologiczny byłby możliwy gdyby ludzie zamiast sie kształcić mieliby od 18tki albo i wcześniej dzieci? Kwestia wykształcenia to w ogóle- jak sobie wyobrażasz życie 18-20 latków po ogólniaku, którzy mają na utrzymaniu dzieci?
2. Pieluchy- to max 2 lata życia dziecka. Dziś wielu rezygnuje z jednorazowek, więc te wielorazowe to chyba nie taki koszmar. Żłobek, przedszkole- niby komfort takiej opieki jest lepszy niż dawniej matka, babcia, siostry, ciocie? Chyba jednak trzeba być "geniuszem", by tak myśleć.
Podałem kilka przykładów a Ty odnosisz się do raptem dwóch i argument odhaczony??? Akurat pieluchy, podobnie jak dostępność mleka w proszku, gotowych posiłków, ubranek, wózków, elektronicznych niań itp. bardzo ułatwiły opiekę nad dzieckiem. Podobnie ze żłobkami i przedszkolami, których jest dużo więcej niż dawniej. Zresztą o czym tu mówić skoro uśredniona dzietność spada ze wzrostem majętności. Ludzie są egoistami a współczesna kultura tylko wzmacnia ten trend i dziecko postrzegają jako ciężar i przeszkodę. Gardzę takimi ludźmi.
Komentarz
Można dzietnych okreslać jako altruistów, bezdzietnych jako egoistów, ale to nie ma sensu, bo motywację mają taką samą- realizują po prostu takie życie jakie chcą mieć.
Ja mam całkowitą pewność, że nie byłam chcianym. Po co komu w dojrzałym wieku siódme dziecko? Ale byłam kochanym, nawet rozpieszczanym.
Zmian w swoich odczuciach i opiniach też nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Tak czy inaczej - ryzykujemy.
Czasem warto nazwać te chęci i niechęci. Czy to pragnienia, potrzeby, marzenia czy zachcianki. I czego tak naprawdę chcę.
Dla mnie to jest trochę jak z reklamą kosmetyków - zdałam sobie sprawę, jak na mnie dzialaja, kiedy poczułam się piękniejsza po zakupie nie po użyciu. Po zakupie.
Podobnie tutaj. Różne style życia są reklamowane, nie wnikam, w jakim celu. Czego pragnę? Które z moich pragnień jest wykorzystane do reklamy braku dzieci, zapisania się na kurs językowy, zakupu aplikacji, wyrażania bądź nie poglądów itd.? Czyli - czemu robię to co robię i po co to robię?
Niechec do zostania rodzicem (w roznym sensie, na roznych plaszczyznach) to egoizm. Jakaś niedojrzałość. Brak miłości. Brak chęci podzielenia się z innym tym, co jest we mnie najlepszego. Brak chęci, nie brak fizycznych dzieci w domu. A w sondażu wychodzi właśnie brak chęci.
Zawsze to będzie "eksperyment" na żywych istotach- ludziach.
a znasz jakieś badania, jakiego procenta dzieci to dotyczy?
Twierdzenie, że pierwszy kieruje się miłością a drugi egoizmem jest dziwne, przecież ich wyborami kieruje dokładnie to samo. Co najwyżej róznią się tym, że decyzja pierwszego jest zgodna z instynktem, a drugiego nie.
Generalnie ludzie kierują się swoim chceniem, ale jedni mają motywacje egoistyczne, a inni inne...?
I tu chcenie I tu chcenie....
Jakoś nie znam nikogo, kto nie chciał miec dziecka, ale się do tego przymusił. Ty tak miałaś?
Komfort opieki nad dzieckiem gwałtownie rośnie? Co masz na myśli?
Osoby, które podały te odpowiedzi pozostają anonimowe. Miały wybór, wybrały te właśnie odpowiedzi.
Nie czuję potrzeby posiadania dziecka/Chcę skupić się na sobie / Chcę być niezależny / Dziecko to zbyt duża odpowiedzialność
1. Patrzysz w bardzo ograniczony sposób. Pomyśl, czy ten rozwój technologiczny byłby możliwy gdyby ludzie zamiast sie kształcić mieliby od 18tki albo i wcześniej dzieci? Kwestia wykształcenia to w ogóle- jak sobie wyobrażasz życie 18-20 latków po ogólniaku, którzy mają na utrzymaniu dzieci?
2. Pieluchy- to max 2 lata życia dziecka. Dziś wielu rezygnuje z jednorazowek, więc te wielorazowe to chyba nie taki koszmar.
Żłobek, przedszkole- niby komfort takiej opieki jest lepszy niż dawniej matka, babcia, siostry, ciocie? Chyba jednak trzeba być "geniuszem", by tak myśleć.
Taka jesteś wspaniała, nie to co inni...
ad 1 - ci co się przyczynili do postępu cywilizacyjnego też byli czyimiś dziećmi, często nie pierwszymi ani nie drugimi, ale np. piątymi...