Wiesz, że wibratory bywają czasem bywa polecane nawet przez ginekologów ze względów medycznych?
Wiem. To też mnie szokuje ..nawet nie wnikam co to za dolegliwości
Na przykład przy powikłaniach po operacjach onkologicznych. Po radykalnej histerektomii. Nie ma się co śmiać. Wiele kobiet po utracie macicy przechodzi potężny kryzys swej kobiecości i ma wielkie kłopoty z powrotem do normalnego życia.
Ja się nie śmieję..poprostu dla mnie to osobliwa metoda i wogole w to nie wnikam
Ciekawe, jak bardzo celibatu bronią żonaci i mężatki.
Jest niewielka ilość takich małżeństw, która żyje w celibacie z własnego wyboru. Bo widzi w tym sens. Że już nie wspomnę o takich "samotnych" świeckich, którzy z własnego wyboru żyją w celibacie. Ciekawe jak to w oczy kole przeciwników celibatu.
Poznałam kiedyś młodego księdza. Opowiadał mi o tym, jakie było ich podejście w seminarium - młodzi chłopcy w złotej wieży, bez doświadczenia zyciowego i przygotowania snuli wizje, jak będą zbawiać świat. A potem zetknięcie z realnymi problemami - z matką kilkorga dzieci w tym z niepełnosprawnością bez pieniędzy w przemocowyn małżeństwie i szok, bezradnośc. Zrozumienie jaka wcześniejsza postawa była naiwna
To dotyczy mniej więcej każdego zawodu, w którym pracuje się z ludźmi.
Z pewnością niektórzy czytali Żeromskiego. "Siłaczkę" na przyklad.
Dziwi mnie, że niektórym wydaje się, że zniesienie celibatu oznaczałoby, że księża będą zakładać rodziny i będą one idealne.
Moje osobiste doświadczenie jest takie, że zarówno idealnych księży, jak i idealnych małżonków jest mało. Liczba zmierza do zera.
Jest natomiast pewna liczba, nie umiem powiedzieć jaka, dość dobrych małżeństw i dość dobrych kapłanów.
Ludzie nawet w małżeństwach mają problem z seksualnością znaczny. Procent populacji męskiej uzależniony od pornografii lub korzystający z niej często jest z pewnością znacznie większy niż duchownych żyjących w celibacie w tej samej populacji.
Ergo: nad swoją seksualnością można panować, chcieć panować, nie zadawać sobie tego trudu. Bez względu na powołanie.
Dziś w jakimś artykule w necie wypowiadał się ….. były partner księdza Tomasza, tego od orgii.
Zatem skoro potrafią księża prowadzić posługę i życie z związku, to z małżeństwem tym bardziej dadzą sobie rade. Wszak nie będą musieli żyć w ukryciu, a to ułatwia życie
Jeszcze raz. Celibat nie należy do depozytu wiary. To praktyka dyscyplinarna, która w Kościele POWSZECHNYM nie jest powszechna. Z uporem maniaka ignorujesz fakt żonatych prezbiterów w kościołach wschodnich pozostających w jedności z biskupem Rzymu. Podobnie ignorujesz byłych księży anglikańskich. To jest manipulacja. Celibat często jest ciężarem nie do uniesienia i to nie tylko z powodu nakazanej wstrzemięźliwości seksualnej (czy nie za dużo myślisz o seksie, skoro przez większość czasu - jak sam napisałeś - wyrzekasz się twojej seksualności?). Celibat powoduje również coś w rodzaju choroby sierocej. Zwłaszcza obecnie, gdzie nawet niewinny kontakt fizyczny może być zinterpretowany jako akt pedofilii, flirtu z kobietą lub mieć kontekst homoseksualny). Kościół ma moc zarówno zawiązywania jak i rozwiązywania. 1000 lat nie było przymusowego celibatu, tysiąc lat jest (Z WYJĄTKAMI) a więc nie ma nic dziwnego w tym, że celibat przymusowy odejdzie wkrótce do kościelnego lamusa.
PS normalny człowiek, nawet wierzący, nie musi się tłumaczyć jakimś randomom z internetu. Nie będę się przed tobą tłumaczyć ani spowiadać.
Wykazałem wyżej, co Chrystus i apostoł Paweł głosili o celibacie kapłanów. Wybór jest taki: słuchać twoich śmiesznych rozumowań małego chłopca czy słuchać Chrystusa i apostoła Pawła.
(czy nie za dużo myślisz o seksie, skoro przez większość czasu - jak sam napisałeś - wyrzekasz się twojej seksualności?).
Nie napisałem, że wyrzekam się swojej seksualności, więc piszesz nieprawdę. Napisałem cytuję: "Według takiej logiki to przez większość swojego czasu negujesz
seksualność, skoro przez większość czasu nie wykonujesz czynności
seksualnych." Napisałem to w odpowiedzi na twoje absurdalne słowa, że formacja w seminarium neguje seksualność alumnów. Gdy więc teraz piszesz, że ja napisałem, że wyrzekam się swojej seksualności, to po prostu bredzisz. Dzieciaku, odejdź od klawiatury, bo nie dorosłeś do poważnych rozmów. Nawet nie rozumiesz słowa pisanego, a chcesz zmieniać Tradycję Kościoła.
Dziś w jakimś artykule w necie wypowiadał się ….. były partner księdza Tomasza, tego od orgii.
Zatem skoro potrafią księża prowadzić posługę i życie z związku, to z małżeństwem tym bardziej dadzą sobie rade. Wszak nie będą musieli żyć w ukryciu, a to ułatwia życie
Postulujesz małżeństwa homoseksualne księży? Och ty lewaczko, wstydź się!
Dziś w jakimś artykule w necie wypowiadał się ….. były partner księdza Tomasza, tego od orgii.
Zatem skoro potrafią księża prowadzić posługę i życie z związku, to z małżeństwem tym bardziej dadzą sobie rade. Wszak nie będą musieli żyć w ukryciu, a to ułatwia życie
Postulujesz małżeństwa homoseksualne księży? Och ty lewaczko, wstydź się!
(hahaha)
Niech się z kobietami żenią. Nich im ględzą kobiety nad uchem, dzieci piszczą i skaczą nad głowa.
Wtedy będą mogli mówić, ze rozumieja codzienność w domach wielu rodzin
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
Słyszałeś coś o radach ewangelicznych? Rada to nie nakaz. Słyszałeś coś o Tradycji? Tradycja każe księżom jednego obrządku trwać w bezsenności a innym zezwalać na małżeństwo. Św. Paweł nakazywał biskupom być wiernymi jednej żonie. Próbujesz ubliżać mi od dzieciaków. Ok dziadku, zajrzyj do słownika i zobacz, że słowa negować i zaprzeczać, wyrzekać to synonimy. Czytasz w nerwach, nieuważnie. O negowaniu seksualności w czasie formacji seminaryjnej usłyszałem od kilku prezbiterów. To zacni ludzie a ich zdanie nie jest absurdalne. To raczej twoje kategoryczne twierdzenia oderwane od praktyki i rzeczywistości. Rzeczywiście jakbyś był stetryczałym dziadersem, który już dawno wyniósł warsztat na strych.
Cóż. Nie odniosłeś się słowem do szeregu pytań, jakie postawiłem. Jeśli masz jakąś swoją religię to sobie miej. Ja tam wolę KRK.
Odniosłem się zanim napisałeś. Masz problem z rozumieniem tego co czytasz. Napisałem wyżej: "Ale Bóg nie nakazuje tego bezwzględnie, tylko zostawia Kościołowi prawo decydowania, kiedy można zrobić wyjątek od celibatu." Oznacza to, że Kościół decyduje, a nie ty. Od takich decyzji są biskupi, ponieważ oni otrzymują specjalną asystencję Ducha Świętego przez nałożenie rąk w momencie wyświęcenia. A ty kim jesteś, by podważać decyzje biskupów? Pisząc przeciw celibatowi, podważasz słowa Chrystusa, apostoła Pawła oraz biskupów, którzy są następcami apostołów. To jest akt niewiary i buntu.
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
To raczej bardzo dawno. We współczesnej Polsce to raczej z kultu JPII i skojarzenia Kościoła z walką wolnościową za komuny.
Moim zdaniem klucz jest w dobrowolności. Ksiądz, który chce sumiennie wykonywać obowiązki bez rodziny- niech jej nie ma. A ten, który chce ją mieć, mógłby ją mieć, jak dla mnie.
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
Skąd pomysł że kapłaństwo to zawód? Czyli po 8 godzinach pracy można iść na randkę?
Nie może. Skoro jest celibat, to nie może.
Jak dla mnie kapłaństwo to zawód i powołanie. Zawód, bo z czegoś też żyją, wykonują obowiązki, ale i powołanie- bo są po coś, po coś szczególnego.
Takie przekonanie, że jest się po coś szczególnego może być bardzo niebezpieczne. Rodzi poczucie wyjątkowości, bycia ponad i tak dalej. Na tym zbudowany został mit persony księdza. Nieomylnego, mającego zawsze rację i tak dalej. I to pokutuje wciąż.
Klerykalizm wziął się raczej z tego, że faktycznie księża byli swego czasu bardziej wyksztalceni i lepiej sytuowani niż lud.
To raczej bardzo dawno. We współczesnej Polsce to raczej z kultu JPII i skojarzenia Kościoła z walką wolnościową za komuny.
Za komuny jednak nadal księża byli lepiej wykształceni niż ogol społeczeństwa. Czy nie?
Kapłan, składający co dzień na ołtarzu ofiarę w in persona Christi, winien składać ją i z siebie, do końca. 1. A więc być dyspozycyjny w służbie Ludowi Bożemu bez ograniczeń w czasie i stopniu. Tj. będę służył tam, gdzie mnie poślą, choćby to była parafia na Syberii, będę służył w konfesjonale czy szpitalu, na froncie, na wsi, w zatomizowanym mieście. Oddam swój czas, zaryzykuję zdrowie. Mam siebie dla innych. 2. Kapłan może zaryzykować życie w niedostatku, nie powinien bogacić się ponad miarę. Miarę trudno sprecyzować, ale powiedzmy, że to ta niższa klasa średnia. 3. Kapłan nie wiąże się z kobietą i nie zakłada rodziny, by móc kochać innych ludzi miłością braterską. Tę miłość jest im winien na wzór Chrystusa.
Z kolei:
1. Ojciec rodziny poza Bogiem na pierwszym miejscu winien stawiać żonę, potem dzieci. Inni są daleko później. Nawet odbieranie telefonów od przeróżnych osób przez cały dzień narusza ten porządek. 2. Ojciec rodziny czasem jest jej jedynym żywicielem. Nie powinien ryzykować dobrobytu rodziny. Nie ma prawa ryzykować. Gdy np. dziecko jest niepełnosprawne czy tylko kłopotliwe i potrzebne są leki, ciągła opieka, terapia, rehabilitacja - ojciec rodziny winien musi ten ciężar dźwigać. Ciężar finansowy, organizacyjny, emocjonalny. Tu i teraz, dla tych konkretnych osób. 3. Mężczyzna związany emocjonalnie z jedną kobietą nie może i nie powinien zbyt głęboko wchodzić w życie innych kobiet, dzieci, mężczyzn. Powinien zachowywać dystans.
„ Kapłan nie wiąże się z kobietą i nie zakłada rodziny, by móc kochać innych ludzi miłością braterską. ”
Kocham pewną grupę ludzi miłością braterską a miłość erotyczna do mej żony ni jak mi w tym nie przeszkadza. Żaden argument. Jedno drugiemu nie przeszkadza. I nie jestem sam w tym doświadczeniu.
Dajesz sam siebie za przykład i to ma nas do czegokolwiek przekonać? to dopiero jest żaden argument.
Czy mężczyzna, który w tygodniu pracuje jako nauczyciel, dodatkowo w drugim miejscu 1-2 godziny dziennie, w weekend na pracę przeznacza kilka godzin, a po pracy ma czas na basen, siłownię, kino, spotkania ze znajomymi, studia itd. nie ma czasu na rodzinę? Żona, dzieci uniemożliwiłyby mu spełnianie obowiązków? Gdyby tak żył świecki, to zaraz wobec niego pojawiłyby się słowa papieża, że to egoista. Jak żyje tak ksiądz, to już ok?
Lepsze wykształcenie nie gwarantuje zbawienia duszy Teraz jest łatwiejszy dostęp do wiedzy i co to zmieniło w jakości moralnej i kulturalnej życia ludzi?
„ Kapłan nie wiąże się z kobietą i nie zakłada rodziny, by móc kochać innych ludzi miłością braterską. ”
Kocham pewną grupę ludzi miłością braterską a miłość erotyczna do mej żony ni jak mi w tym nie przeszkadza. Żaden argument. Jedno drugiemu nie przeszkadza. I nie jestem sam w tym doświadczeniu.
Dajesz sam siebie za przykład i to ma nas do czegokolwiek przekonać? to dopiero jest żaden argument.
Pominęłaś ostatnie zdanie. Weźmy grupę katolickich księży obrządku greckiego. Łączą miłość braterską i erotyczną. Da się? Czy to są gorsi księża od celibatariuszy?
Księży trapi samotność. Wypowiadający się za celibatem pomijają ten fakt. Na nich ktoś w domu czeka. Mogą się do kogoś przytulić. Ksiądz ma być zawsze i o każde porze dla wiernych. Czy on jest maszyną? Nie. Stąd wśród księży tylu alkoholików, ludzi z depresją i innymi problemami. Małżeństwo mogłoby uratować wiele powołań.
To nie zniesienie celibatu jest receptą tylko formacja na odpowiednim poziomie.
Księży trapi samotność. Wypowiadający się za celibatem pomijają ten fakt. Na nich ktoś w domu czeka. Mogą się do kogoś przytulić. Ksiądz ma być zawsze i o każde porze dla wiernych. Czy on jest maszyną? Nie. Stąd wśród księży tylu alkoholików, ludzi z depresją i innymi problemami. Małżeństwo mogłoby uratować wiele powołań.
Nie pomijam. Wiem, że tak jest, że trapi ich samotność. Wikary, którego bardzo cenię powiedział o tym wprost podczas kazania w wielki czwartek. Ale wśród świeckich depresji, alkoholizmu seksoholizmu i innych też co niemiara. I w pornografię popadają mężczyźni w małżeństwie żyjący, całkiem spory procent. I w małżeństwach całkiem sporo samotnych kobiet.
Komentarz
Z pewnością niektórzy czytali Żeromskiego. "Siłaczkę" na przyklad.
Moje osobiste doświadczenie jest takie, że zarówno idealnych księży, jak i idealnych małżonków jest mało. Liczba zmierza do zera.
Jest natomiast pewna liczba, nie umiem powiedzieć jaka, dość dobrych małżeństw i dość dobrych kapłanów.
Ludzie nawet w małżeństwach mają problem z seksualnością znaczny. Procent populacji męskiej uzależniony od pornografii lub korzystający z niej często jest z pewnością znacznie większy niż duchownych żyjących w celibacie w tej samej populacji.
Ergo: nad swoją seksualnością można panować, chcieć panować, nie zadawać sobie tego trudu. Bez względu na powołanie.
Nie napisałem, że wyrzekam się swojej seksualności, więc piszesz nieprawdę. Napisałem cytuję: "Według takiej logiki to przez większość swojego czasu negujesz seksualność, skoro przez większość czasu nie wykonujesz czynności seksualnych." Napisałem to w odpowiedzi na twoje absurdalne słowa, że formacja w seminarium neguje seksualność alumnów. Gdy więc teraz piszesz, że ja napisałem, że wyrzekam się swojej seksualności, to po prostu bredzisz. Dzieciaku, odejdź od klawiatury, bo nie dorosłeś do poważnych rozmów. Nawet nie rozumiesz słowa pisanego, a chcesz zmieniać Tradycję Kościoła.
1. A więc być dyspozycyjny w służbie Ludowi Bożemu bez ograniczeń w czasie i stopniu. Tj. będę służył tam, gdzie mnie poślą, choćby to była parafia na Syberii, będę służył w konfesjonale czy szpitalu, na froncie, na wsi, w zatomizowanym mieście. Oddam swój czas, zaryzykuję zdrowie. Mam siebie dla innych.
2. Kapłan może zaryzykować życie w niedostatku, nie powinien bogacić się ponad miarę. Miarę trudno sprecyzować, ale powiedzmy, że to ta niższa klasa średnia.
3. Kapłan nie wiąże się z kobietą i nie zakłada rodziny, by móc kochać innych ludzi miłością braterską. Tę miłość jest im winien na wzór Chrystusa.
Z kolei:
1. Ojciec rodziny poza Bogiem na pierwszym miejscu winien stawiać żonę, potem dzieci. Inni są daleko później. Nawet odbieranie telefonów od przeróżnych osób przez cały dzień narusza ten porządek.
2. Ojciec rodziny czasem jest jej jedynym żywicielem. Nie powinien ryzykować dobrobytu rodziny. Nie ma prawa ryzykować. Gdy np. dziecko jest niepełnosprawne czy tylko kłopotliwe i potrzebne są leki, ciągła opieka, terapia, rehabilitacja - ojciec rodziny winien musi ten ciężar dźwigać. Ciężar finansowy, organizacyjny, emocjonalny. Tu i teraz, dla tych konkretnych osób.
3. Mężczyzna związany emocjonalnie z jedną kobietą nie może i nie powinien zbyt głęboko wchodzić w życie innych kobiet, dzieci, mężczyzn. Powinien zachowywać dystans.
Tak na szybko.
Gdyby tak żył świecki, to zaraz wobec niego pojawiłyby się słowa papieża, że to egoista. Jak żyje tak ksiądz, to już ok?
Teraz jest łatwiejszy dostęp do wiedzy i co to zmieniło w jakości moralnej i kulturalnej życia ludzi?
Nie pomijam. Wiem, że tak jest, że trapi ich samotność. Wikary, którego bardzo cenię powiedział o tym wprost podczas kazania w wielki czwartek. Ale wśród świeckich depresji, alkoholizmu seksoholizmu i innych też co niemiara. I w pornografię popadają mężczyźni w małżeństwie żyjący, całkiem spory procent. I w małżeństwach całkiem sporo samotnych kobiet.