Takie mam wrażenie przykre, że niektórych ten celibat boli i drażni właściwie nie wiadomo, dlaczego. Ojciec Jacek Salij powiedział gdzieś: "Co im do mojego celibatu?" Tym, którzy żyją w małżeństwach wybór celibatu przez innych przeszkadzać nie powinien.
Kościół wprowadził tę dyscyplinę parę wieków temu. Jak ludzie się wywiązują - jak potrafią. Ale tak jest z każdym przykazaniem, dla każdego stanu. Liczba związków tymczasowych wzrosła tak bardzo, że niedługo ślub (cywilny) będzie dziwactwem porównywalnym z życiem w celibacie.
To nie jest żaden dowód na to, że coś jest nie tak z celibatem. To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
Księża to też są ludzie. Mają prawo nie rozumieć życia wbrew fizjologicznym potrzebom. Pewnie potrzebę wstrzemięźliwości od pokarmów też nie rozumieją. To nie znaczy, że z automatu wszyscy pozostali księża mają ich naśladować. Ksiądz powinien naśladować Jezusa. A życie Jezusa było pełne wyrzeczeń.
Najlepiej przymusowo kontakty seksualne przed seminarium i to z dwoma lub więcej płciami. A jeszcze lepiej po rozwodzie tylko, żeby już życiowo przeczołgani byli.
To nie jest żaden dowód na to, że coś jest nie tak z celibatem. To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
To nie jest żaden dowód na to, że coś jest nie tak z celibatem. To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
@Pioszo54 Rzeczywiście wśród gejów poziom rozwiązłości (i ilości partnerów seksualnych) jest statystycznie wyższy niż w przypadku osób hetero i lesbijek.
Nie bardzo rozumiem, czy jest tak, że wschodni katolicy źle zrozumieli nauczanie Jezusa, nawiązując do postu Biznes Info? Dlaczego papieże/ktokolwiek inny nie starali się do tej pory wprowadzić celibatu w tych kościołach? Szczególnie, jeśli żonaci księża funkcjonują na nizinach szczebli karier życia duchownego.
Zauważmy, że każde małżeństwo monogamiczne wiąże się z koniecznością wstrzemięźliwości w odniesieniu do innych osób, często atrakcyjnych i otwartych na przygody. A przecież związek po kilkunastu latach traci wiele ze swego pierwotnego uroku typu szaleństwo namiętności. To jest już bardziej rutyna niż ekscytująca przygoda. O zmianach w wyglądzie szczegółowo nie wspominam, żeby nie psuć ludziom nastroju. W dzisiejszym świecie jest o wiele łatwiej niż dawniej poznawać nowe osoby i budować relacje. Facet nieraz musi wybierać między kuszącą przygodą a żoną. Żona gdzieś tam, przygoda blisko i młodsza. Odrzucenie przygody i wybór żony oznacza wstrzemięźliwość. Dla niektórych wstrzemięźliwość to cierpienie, to negacja seksualności, która prowadzi do wynaturzeń. Dlatego są wrogami celibatu. A tymczasem przygoda właśnie siadła takiemu na kolanach i uśmiecha się czule. Jesteś moim bohaterem tonight - mówią jej oczy. No, skoro celibat taki szkodliwy przez swoją wstrzemięźliwość, to co ma zrobić w tej sytuacji wróg celibatu? Ma być wstrzemięźliwy jak ksiądz jakiś? Dajta spokój. Wróg celibatu przeżywa przygodę, realizuje swą naturę. A żona? Nie dowie się. Teza: Wrogowie celibatu są siłą swej ideologii gotowi na łamanie wierności małżeńskiej.
Takie mam wrażenie przykre, że niektórych ten celibat boli i drażni właściwie nie wiadomo, dlaczego. Ojciec Jacek Salij powiedział gdzieś: "Co im do mojego celibatu?" Tym, którzy żyją w małżeństwach wybór celibatu przez innych przeszkadzać nie powinien.
poproszę o realistyczną receptę na uniknięcie zjawiska lawendowej mafii
Podstawą jest nie promować homoseksualizmu w środkach masowego przekazu ani za pomocą marszów. W czasach socjalizmu istniał homoseksualizm, nie był prześladowany, ale nie był w żaden sposób promowany. Promowanie oznacza zwiększanie tego w społeczeństwie, a księża to też społeczeństwo. Co do działań w Kościele, to oczywiście należy wrócić do zasad, które obowiązywały od początku i przez wieki. Według tych zasad duchowny, którego wina nie podlega dyskusji, powinien zostać bezwzględnie pozbawiony urzędu. Wtedy nie będzie psuł innych duchownych. I tak nastąpi oczyszczenie.
poproszę o realistyczną receptę na uniknięcie zjawiska lawendowej mafii
Podstawą jest nie promować homoseksualizmu w środkach masowego przekazu ani za pomocą marszów. W czasach socjalizmu istniał homoseksualizm, nie był prześladowany, ale nie był w żaden sposób promowany. Promowanie oznacza zwiększanie tego w społeczeństwie, a księża to też społeczeństwo. Co do działań w Kościele, to oczywiście należy wrócić do zasad, które obowiązywały od początku i przez wieki. Według tych zasad duchowny, którego wina nie podlega dyskusji, powinien zostać bezwzględnie pozbawiony urzędu. Wtedy nie będzie psuł innych duchownych. I tak nastąpi oczyszczenie.
w PRL-u istniała lawendowa mafja - arcb. Peatz
prawdopodobnie w średniowieczu, zjawisko to nie występowało, ale, zdaje się, wtedy homoseksualizm karany był na gardle
To nie jest żaden dowód na to, że coś jest nie tak z celibatem. To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
Gdyby do seminarium nie szli chłopcy zaraz po maturze, to może nie byłoby takich pomyłek.
Ale nie ma przymusu zostać zakonnikiem czy księdzem diecezjalnym. Wybór drogi życia pozostaje.
poproszę o realistyczną receptę na uniknięcie zjawiska lawendowej mafii
Realistycznej nie znam. Idealistyczna zawsze ta sama: rygoryzm moralny. Nie do zastosowania wszędzie, skoro panowie już są na stanowiskach. Ale tak jest z każdym grzechem.
To nie jest żaden dowód na to, że coś jest nie tak z celibatem. To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
Gdyby do seminarium nie szli chłopcy zaraz po maturze, to może nie byłoby takich pomyłek.
a może byłyby gorsze nie da się tak niestety, nabrać doświadczenia życiowego bez faktycznego zaangażowania wewnętrznego. Zawsze w końcu będzie się młodym księdzem, młodym mężem, młodym ojcem. Nawet po czterdziestce.
Ale nie ma przymusu zostać zakonnikiem czy księdzem diecezjalnym. Wybór drogi życia pozostaje.
poproszę o realistyczną receptę na uniknięcie zjawiska lawendowej mafii
Realistycznej nie znam. Idealistyczna zawsze ta sama: rygoryzm moralny. Nie do zastosowania wszędzie, skoro panowie już są na stanowiskach. Ale tak jest z każdym grzechem.
ale zjawisko mafii lawendowej występuje tylko w KK i rośnie
Komentarz
wróćmy może do grekokatolików
(czy np. prawosławia)
A życie monastyczne, jak na zachodzie, wymaga ślubów czystości.
Wiem z książki pt. "Nieświęci święci" archimandryty Tichona. Polecam.
To jest tylko dowód na to, że człowiek, który absolutnie nie powinien zostać księdzem nim został.
macie rację
a lawendowi zajmują coraz więcej miejsca w Kościele
jak znajdujecie ich posługę?
napiszcie jeszcze, że księża grekokatoliccy są do bani
u homo to reguła
przymus to prosta droga do lawendowej mafii
prawdopodobnie w średniowieczu, zjawisko to nie występowało,
ale, zdaje się, wtedy homoseksualizm karany był na gardle
nie da się tak niestety, nabrać doświadczenia życiowego bez faktycznego zaangażowania wewnętrznego. Zawsze w końcu będzie się młodym księdzem, młodym mężem, młodym ojcem. Nawet po czterdziestce.
i rośnie