Wszędzie na filmikach, zdjęciach każdy pokazuje wtedy gdy jest porządek i idealnie, wyobrażasz sobie te komentarze jak by pokazać że coś jest nie tak idealnie, np coś rozwalone jakiś płacz dzieci itp? Zaraz by było że patologia że bierze miliony monet na te dzieci i nawet posprzątać się jej nie chce lub zająć się tymi dziećmi bo przecież one płaczą a ta filmiki nagrywa wyrodna matka...tak że stara się unikać chociaż tego
Ktoś tu kiedyś dał mama 7 i ściągnęłam od niej pomysł. Mama 7 wszystkie bluzy, swetry, koszule itd. wkłada na wieszaki a nie na półki. Wiecie jakie to ułatwienie. Ja nam taka szafę zrobiona specjalnie dla chłopaków, drążki są nisko, szafa jest na wymiar i widzę jakie to ułatwienie
1. Widzę co maja do ubrania 2. Od razu widzę po wielkości czyja bluza to jest 3. Czego brakuje 4. Zajmuje mało czasu bo nie trzeba składać tylko na wieszak i tyle 5. chłopaki powoli też potrafią już odwiesić, uczę tego 6. Chłopaki potrafią sami wybrać co chcieliby założyć i widzą po wielkości czyje to.
Ktoś tu kiedyś dał mama 7 i ściągnęłam od niej pomysł. Mama 7 wszystkie bluzy, swetry, koszule itd. wkłada na wieszaki a nie na półki. Wiecie jakie to ułatwienie. Ja nam taka szafę zrobiona specjalnie dla chłopaków, drążki są nisko, szafa jest na wymiar i widzę jakie to ułatwienie
1. Widzę co maja do ubrania 2. Od razu widzę po wielkości czyja bluza to jest 3. Czego brakuje 4. Zajmuje mało czasu bo nie trzeba składać tylko na wieszak i tyle 5. chłopaki powoli też potrafią już odwiesić, uczę tego 6. Chłopaki potrafią sami wybrać co chcieliby założyć i widzą po wielkości czyje to.
Longsleeve i tshirty tez wieszasz? Jak duza masz szafe? Miesci sie wszystko? Marze o takiej wlasnie szafie w pokoju dzieciecym, z drazkami dostosowanymi do wysokosci dziecka ale martwie sie ze sie nie pomieszcze ze wszystkim. Swoje ubrania mieszcze na luzie, bo mam malo, ale wiadomo ze dzieci maja wiecej
Takie koszulki cienkie to nie Bo mi na nie miejsca brak a są aż 3 drążki. Na samej górze rzadko używane rzeczy Ale wszystkie inne tak bluzki, swetry, bluzy, koszule tak. Nawet cienkie kurtki. Gdyby miała więcej miejsca pewnie wszystko bym im tak wieszała bo tak się to u nas fajnie sprawdza. Jest porządek. Od razu widzę że cos np jest przybrudzone.
Tamta mama 7 to miała cała garderobę dla dzieci i jeszcze wieszała tematycznie na tych wieszakach, ale też ile dzieci.
Roboty jest na prawdę mniej i jeszcze się nie zapomni że się cos ma. Bo na półce to czasami nie widać. No i wyciągając jedna rzecz wszystko inne leci gdy na półkach. W szczególności gdy robią to maluchy Myślę że dzięki temu że bluzki są na wieszakach moje dzieci też uczą się szybciej ubierać same bez robienia bałaganu.
Nie wpadłabym na to gdyby nie tamta mama z internetu
To jest generalnie super opcja, taka garderoba dla dzieci. Jakbym miala gdzie zrobic garderobe to wlasnie predzej dziecku bym zrobila niz sobie. Na razie w nowym pokoju bedzie mial duza szafe i chyba zadaz przedzwonie do stolarzy z prosba o przesuniecie akcentow w strone drazkow kosztem polek. A bielizne jak rozwiazujesz? Szuflady? W szafie czy w komodzie? Ja rozwazam jeszcze zrobienie osobnej szuflady na takie rzeczy biezace, w stylu ze zdejmuje bluze czy spodnie ktore nadaja sie jeszcze do zalozenia, tak zeby nie mieszac tego ze swiezymi ubraniami. I np taki dres domowy tez tam mozna trzymac, do przebrania po przedszkolu
Jak dzieci były małe, to też dzieliliśmy tematycznie. Wspólna sypialnia chłopców. Oddzielnie pokój do zabawy i oddzielnie ubrania. Teraz, po pożarze znów jest powód, by zaaranżować w nowy sposób, ale też potrzeby są inne. No i córki się wyprowadziły, to też zmienia rozkład.
U mnie szuflady były na bieliznę albo torby/worki kiedyś był taki wiszacy siatkowy segregator jak na zabawki ale to z racji tego że różne meble miałam i zawsze mam i miałam mało miejsca
U nas też tak było. Teraz już prawie zabawek nie ma. LEGO u najstarszego. Jakieś gry i puzzle. Najmłodsza trójka prace plastyczne robi w salonie na dużym stole. Kilka lalek Małgosi bałaganu nie czyni. Najwięcej gratów miała, a części jeszcze nie zabrała nasza najstarsza. Sztuki plastyczne potrzebują dużo miejsca.
Jeszcze mogę sprzedać nasze rozwiązanie. U nas chłopcy mają osobny pokój zabawkowy. Są mali bardzo lubią swoje towarzystwo to maja pokoje wspólne ale tematyczne. Zresztą zabawkowy jest ponad 2x mniejszy.
Tam się ani nie śpi ani nie trzyma ubrań. Są tylko zabawki. I mają stamtąd nie wychodzić tzn zabawki, przede wszystkim drobne jak klocki itd mają tam zostać. Z czym walcze i co jest jeszcze dla nich trudne. No ewentualnie pluszaki pozwalam nosić wszędzie.
Duzo moich znajomych tak ma ze osobno sypialnia i osobno bawialnia, ja tez tak baaaardzo chcialam ale niestety dom ma jednak za maly metraz na taki podzial. Udalo mi sie tylko zrobic u syna w pokoju taka osobna wneke czytelnicza, takie miejsce z tapicerowana sciana, materacem, poduchami, polkami na ksiazki i osobnym oswietleniem. No i w salonie tez mam oficjalnie wygospodarowana czesc gdzie bedzie skrzynia z zabawkami i takie male siedzisko- nie ma sie co oszukiwac ze zabawki sie ograniczy do pokoju dzieciecego, i tak bedzie chcial sie z nami bawic/przebywac i tak, wiec juz sie pogodzilam i wolalam to oficjalnie rozplanowac zeby mialo rece i nogi
U nas też wszystkie ubrania "górne" są na wieszakach. Bluzki, koszule, bluzy, polary, swetry i t-shirty oraz spódnice i sukienki. Co więcej, suszę je również na wieszakach. Wyciągam mokre z pralki, strzepuję i wieszam na wieszak. Potem jak wyschną, tylko przewieszam na właściwy drążek, a jak jest po południu, to rzucam naręcze na kanapę i każdy ma sam ma wybrać swoje rzeczy i odwiesić. Maluchy mają drążki nisko.
Spodnie dzieci są na półkach, bo już brak miejsca na wiszące. Maluchy mają na tych półkach plastikowe pudełka i w nich spodnie bez składania. Moje i męża spodnie mamy na wieszakach. To co jest przechowywane na wieszakach, jest suszone na wieszakach. To bardzo usprawnia obieg prania. I więcej prania można upchnąć do suszenia.
Bieliznę wszystkich mamy w łazience w wysokich trofastach z Ikei. Każdy ma swoje pudełko-szufladę na majtki i skarpetki plus mam jedno pudełko na skarpetki bez pary. To też ułatwia pranie. Z suszarki (z drążkami, nie mam elektrycznej) skarpetki idą od razu do właściwego pudełka. Trofasty stoją obok suszarki , więc nawet nie muszę chodzić. A kiedy maluchy się kąpią, wyciągam pudełko na pojedyncze skarpetki i szukam par.
Moim małym marzeniem są miliony skarpet takich samych i tylko takich. Niestety mąż nie zrozumiał i znów kupił różne. Ale już nie długo. Tym bardziej że większość domowników łapie się na rozmiar 39-42. Tylko byłaby szuflada: zwykle, ciepłe, stopki.
Tak. Mamy wymieszane rodzinnie. Nikt nie ma chorób stóp. I piorą się razem.
Moim małym marzeniem są miliony skarpet takich samych i tylko takich. Niestety mąż nie zrozumiał i znów kupił różne. Ale już nie długo. Tym bardziej że większość domowników łapie się na rozmiar 39-42. Tylko byłaby szuflada: zwykle, ciepłe, stopki.
Tak. Mamy wymieszane rodzinnie. Nikt nie ma chorób stóp. I piorą się razem.
Testowałam opcje jednakowych skarpet. Wielopaki z rozmiarem wtkanym na podeszwie. Ale się nie sprawdziło u mnie - nie ma nic gorszego, niż 20 identycznych jednolicie szarych skarpet, z których każda ma inny odcień szarości i nie można ułożyć pary. Te subtelne różnice w odcieniach - dla mnie nie do przeskoczenia. Ale u innych ten system się sprawdza. Dlatego kupuję skarpetki tak, żeby w danym rozmiarze nie było 2 identycznych par. No i zawsze z tym wtkanym rozmiarem.
My mamy tylko czarne. Ale nawet głupie wielopaki z Lidla mają rozmiar wpisany parami w różnych kolorach. No i mój uparty mózg nie pozwoli połączyć w parę tej z żółtym rozmiarem z tą w niebieskim.
Muszę mieć w końcu kontener czarnych bez żadnych znaków szczególnych.
Tylko problem polega na tym, że te jednolite blakną każda w innym tempie. Każda łapie się na inną ilość prań. Mój uparty mózg z kolei nie może połączyć w pary skarpet w różnych odcieniach.
No tak. Ale jak będę wiedzieć że są takie same, to nie będę parować wcale. Chłopakom jest obojętne, byle byly. Mam jednego takiego, co jedna mu pasuje do spodni, a druga do koszuli.
Do tego skarpetki z Lidla mają tendencję się kurczyć, nawet prane na 30 stopni. Intensywnie używane pary po jakimś czasie spadają rozmiarem sekcję w dół. Jakbym miała milion czarnych skarpet, z których każda inny odcień i stopień skurczenia, to chyba bym się zapłakała. A łączyć w pary dwie dowolne skarpetki to wbrew mnie. To tak, jakby jeść zupę widelcem.
Ale wiele osób ma ten system i sobie chwali. Może kiedyś też się przekonam. Ale nie teraz. Poza tym lubię tę robotę z sortowaniem
Patent z wieszakami super. U nas każde dziecko ma po prostu szafę. Niektórzy szerokości 60cm, niektórzy 80cm. Taką niską, wysokości dziecka. Na dole szuflada na bieliznę. Nad tym półka na różne dziwactwa. I drążek na górze. Mamy suszarkę elektryczna, to dużo zmienia w kwestii ilości ubrań- nie potrzeba wiele.
Skarpety też bym chciała takie same. Ale żeby każdy miał inne jednak, np swój kolor. Ale popełniłam błąd strategiczny i do sklepu online "poszlam" z dziećmi. No efekt był wiadomy.
Ostatnio kupuje im płaszczyki wełniane granatowe, do kościoła, do eleganckiego stroju na sezon jesienno-zimowy. Krój unisex, żadnych podkreślonych talii i falbanek. Nie wiem, co zrobić z butami... Ale nawet samej sobie nie wiem, jakie eleganckie buty zimowe kupić. Chyba nie ma czegoś takiego. Nie ma sensu dla mnie kupować każdemu osobno stroj odświętny zimowy, bo zakładają go na kilkanaście, kilkadziesiąt godzin. Płaszczyki mają być przechodnie. Żeby się czymś okryć.
Bardzo ładny profil. Taki artystyczny, szczególnie zdjęcia, ale Pani też piękna i zadbana. Myślę, że tego nie da się zrobić tylko pod instagram. Trzeba mieć taki zmysł. Ja niestety nie mam, ale doceniam i miło oglądam z niewielkim westchnieniem zazdrości.
I jestem na etapie odgruzowania domu że wszystkiego. Kiedyś wpadłam na jakąś rolkę, żeby każda szafka była zapełniona tylko do połowy. I zrobię to, bez kupowania szafek
Napiszcie, jak ogarniacie jedzenie. Ja się czuje pokonana. Temat ubrań, prania itd rozwiązałam systemowo, działa. Jedzenia nie umiem ogarnąć. W kółko muszę kupować pierogi
@malagala w płaszczyki też poszłam, mam dużo w różnych rozmiarach ale nie tylko granatowe bo i grafitowe, jakbyś miała przed następną zimą braki, to zapytaj, może mam i chętnie się podzielę!
Napiszcie, jak ogarniacie jedzenie. Ja się czuje pokonana. Temat ubrań, prania itd rozwiązałam systemowo, działa. Jedzenia nie umiem ogarnąć. W kółko muszę kupować pierogi
Może to truizm, ale planowanie posiłków dużo ułatwia. Zrób listę dań, które się przyjęły w twojej rodzinie, które większość domowników lubi (należy zaakceptować fakt, że nie wszyscy wszystko będą lubić). Potem stwórz listę wariantów dań, żeby urozmaicić.
Np. pomidorowa z ryżem, z makaronem, z fasolą, z ciecierzycą, z soczewicą, z harissą, z fasolą szparagową, z kalafiorem itp. Warzywa z patelni. Różne warianty warzyw, przypraw i dodatków. Gotowe mrożonki ze sklepu mogą być inspiracją do zestawów.
Ryż smażony plus warzywa plus jajka sadzone. W zależności od rodzaju użytych warzyw i przypraw z jednego przepisu zrobisz wiele różnych wariantów. Do tego ten ryż możesz zrobić wieczorem, a rano odgrzać, wbić jajka, rozmieszać, i masz szybko ciepłe śniadanie. Zawsze mieć w domu zapasy, oraz kilka szybkich przepisów na podorędziu. Szybkowar, dużo przyśpiesza gotowanie strączkowych, duszenie mięsa.
@malagala w płaszczyki też poszłam, mam dużo w różnych rozmiarach ale nie tylko granatowe bo i grafitowe, jakbyś miała przed następną zimą braki, to zapytaj, może mam i chętnie się podzielę!
@malagala, a co z jedzeniem konkretnie Cię interesuje? Na szybkie obiady mam piersi, pokrojone w małe kawałki i zamrożone luźno na sztuki. Potem wystarczy wrzucić na patelnię i usmażyć. Można zrobić jako sharmę, można dodać szpinak, albo pomidory suszone i mascarpone albo miesznkę chińskę. Dłużej trwa ugotowanie makaronu lub ryżu. Ale ogólnie szybko i smacznie.
@Chaber dzięki Warianty to nie dla nas. Mam małe dzieci. Ma być w kółko to samo i tak samo. Myślę, że jeden obiad raz na dwa tygodnie jako "nowosc" to ilość optymalna.
Nie wiem, kiedy mam gotować. Serio. To sa dla mnie codziennie 2h pracy, we wzglednym skupieniu. Nie umiem wykroić na to czasu. Nie jestem też mistrzem patelni i dobija mnie, jak się narobię, a wyjdzie z tego coś ledwo jadalnego.
W biedrze jest niezły butter chicken, gotowy, z ryżem. 4 porcje nam wystarcza z nawiązką. Raz w tygodniu można pierogi. Raz jakiś makaron. Raz sadzone z kartoflami. Ale 3x w tygodniu wychodzi jednak to mięso (ja się inaczej nie najem, strączków nikt u nas nie lubi), ono jest strasznie pracochłonne. W przygotowaniu lub jedzeniu.
@malagala, a co z jedzeniem konkretnie Cię interesuje? Na szybkie obiady mam piersi, pokrojone w małe kawałki i zamrożone luźno na sztuki. Potem wystarczy wrzucić na patelnię i usmażyć. Można zrobić jako sharmę, można dodać szpinak, albo pomidory suszone i mascarpone albo miesznkę chińskę. Dłużej trwa ugotowanie makaronu lub ryżu. Ale ogólnie szybko i smacznie.
Mieso jest probelmatyczne. Ma "tluszczyki". Czyli te wszystkie biale czesci, ktore nie sa miesem - sciegna, powiezi, tluszcz itp. Ja to muszę wszystko obrac. Taka rodzina.
Mięso nie musi być pracochłonne. 1. Obsypać przyprawami, w woreczek i do piekarnika. 2. Mielone wrzucić na patelnię, rozdziabać, plus przyprawy i przecier pomidorowy. 3. Można kupić piersi z kurczaka już pokrojone w kostkę czy paski. Wychodzi drogo, ale jeśli ci się kalkuluje w porównaniu z czasem na krojenie, to czemu nie. Wrzucasz na patelnię plus curry lub mieszanka do gyrosa i już.
Komentarz
Jak duza masz szafe? Miesci sie wszystko?
Marze o takiej wlasnie szafie w pokoju dzieciecym, z drazkami dostosowanymi do wysokosci dziecka ale martwie sie ze sie nie pomieszcze ze wszystkim. Swoje ubrania mieszcze na luzie, bo mam malo, ale wiadomo ze dzieci maja wiecej
A bielizne jak rozwiazujesz? Szuflady? W szafie czy w komodzie?
Ja rozwazam jeszcze zrobienie osobnej szuflady na takie rzeczy biezace, w stylu ze zdejmuje bluze czy spodnie ktore nadaja sie jeszcze do zalozenia, tak zeby nie mieszac tego ze swiezymi ubraniami. I np taki dres domowy tez tam mozna trzymac, do przebrania po przedszkolu
Teraz, po pożarze znów jest powód, by zaaranżować w nowy sposób, ale też potrzeby są inne. No i córki się wyprowadziły, to też zmienia rozkład.
Najmłodsza trójka prace plastyczne robi w salonie na dużym stole. Kilka lalek Małgosi bałaganu nie czyni.
Najwięcej gratów miała, a części jeszcze nie zabrała nasza najstarsza. Sztuki plastyczne potrzebują dużo miejsca.
No i w salonie tez mam oficjalnie wygospodarowana czesc gdzie bedzie skrzynia z zabawkami i takie male siedzisko- nie ma sie co oszukiwac ze zabawki sie ograniczy do pokoju dzieciecego, i tak bedzie chcial sie z nami bawic/przebywac i tak, wiec juz sie pogodzilam i wolalam to oficjalnie rozplanowac zeby mialo rece i nogi
Spodnie dzieci są na półkach, bo już brak miejsca na wiszące. Maluchy mają na tych półkach plastikowe pudełka i w nich spodnie bez składania.
Moje i męża spodnie mamy na wieszakach.
To co jest przechowywane na wieszakach, jest suszone na wieszakach. To bardzo usprawnia obieg prania. I więcej prania można upchnąć do suszenia.
Bieliznę wszystkich mamy w łazience w wysokich trofastach z Ikei. Każdy ma swoje pudełko-szufladę na majtki i skarpetki plus mam jedno pudełko na skarpetki bez pary. To też ułatwia pranie. Z suszarki (z drążkami, nie mam elektrycznej) skarpetki idą od razu do właściwego pudełka. Trofasty stoją obok suszarki , więc nawet nie muszę chodzić. A kiedy maluchy się kąpią, wyciągam pudełko na pojedyncze skarpetki i szukam par.
Niestety mąż nie zrozumiał i znów kupił różne.
Ale już nie długo. Tym bardziej że większość domowników łapie się na rozmiar 39-42.
Tylko byłaby szuflada: zwykle, ciepłe, stopki.
Tak. Mamy wymieszane rodzinnie. Nikt nie ma chorób stóp. I piorą się razem.
Testowałam opcje jednakowych skarpet. Wielopaki z rozmiarem wtkanym na podeszwie.
Ale się nie sprawdziło u mnie - nie ma nic gorszego, niż 20 identycznych jednolicie szarych skarpet, z których każda ma inny odcień szarości i nie można ułożyć pary.
Te subtelne różnice w odcieniach - dla mnie nie do przeskoczenia. Ale u innych ten system się sprawdza.
Dlatego kupuję skarpetki tak, żeby w danym rozmiarze nie było 2 identycznych par. No i zawsze z tym wtkanym rozmiarem.
Muszę mieć w końcu kontener czarnych bez żadnych znaków szczególnych.
Chłopakom jest obojętne, byle byly.
Mam jednego takiego, co jedna mu pasuje do spodni, a druga do koszuli.
Jakbym miała milion czarnych skarpet, z których każda inny odcień i stopień skurczenia, to chyba bym się zapłakała. A łączyć w pary dwie dowolne skarpetki to wbrew mnie. To tak, jakby jeść zupę widelcem.
Ale wiele osób ma ten system i sobie chwali. Może kiedyś też się przekonam. Ale nie teraz. Poza tym lubię tę robotę z sortowaniem
Skarpety też bym chciała takie same. Ale żeby każdy miał inne jednak, np swój kolor. Ale popełniłam błąd strategiczny i do sklepu online "poszlam" z dziećmi. No efekt był wiadomy.
Ostatnio kupuje im płaszczyki wełniane granatowe, do kościoła, do eleganckiego stroju na sezon jesienno-zimowy. Krój unisex, żadnych podkreślonych talii i falbanek. Nie wiem, co zrobić z butami... Ale nawet samej sobie nie wiem, jakie eleganckie buty zimowe kupić. Chyba nie ma czegoś takiego. Nie ma sensu dla mnie kupować każdemu osobno stroj odświętny zimowy, bo zakładają go na kilkanaście, kilkadziesiąt godzin. Płaszczyki mają być przechodnie. Żeby się czymś okryć.
Ja niestety nie mam, ale doceniam i miło oglądam z niewielkim westchnieniem zazdrości.
Jedzenia nie umiem ogarnąć. W kółko muszę kupować pierogi
Zrób listę dań, które się przyjęły w twojej rodzinie, które większość domowników lubi (należy zaakceptować fakt, że nie wszyscy wszystko będą lubić).
Potem stwórz listę wariantów dań, żeby urozmaicić.
Warzywa z patelni. Różne warianty warzyw, przypraw i dodatków. Gotowe mrożonki ze sklepu mogą być inspiracją do zestawów.
Zawsze mieć w domu zapasy, oraz kilka szybkich przepisów na podorędziu.
Szybkowar, dużo przyśpiesza gotowanie strączkowych, duszenie mięsa.
Na szybkie obiady mam piersi, pokrojone w małe kawałki i zamrożone luźno na sztuki. Potem wystarczy wrzucić na patelnię i usmażyć. Można zrobić jako sharmę, można dodać szpinak, albo pomidory suszone i mascarpone albo miesznkę chińskę. Dłużej trwa ugotowanie makaronu lub ryżu. Ale ogólnie szybko i smacznie.
Warianty to nie dla nas. Mam małe dzieci. Ma być w kółko to samo i tak samo. Myślę, że jeden obiad raz na dwa tygodnie jako "nowosc" to ilość optymalna.
Nie wiem, kiedy mam gotować. Serio. To sa dla mnie codziennie 2h pracy, we wzglednym skupieniu. Nie umiem wykroić na to czasu. Nie jestem też mistrzem patelni i dobija mnie, jak się narobię, a wyjdzie z tego coś ledwo jadalnego.
W biedrze jest niezły butter chicken, gotowy, z ryżem. 4 porcje nam wystarcza z nawiązką. Raz w tygodniu można pierogi. Raz jakiś makaron. Raz sadzone z kartoflami. Ale 3x w tygodniu wychodzi jednak to mięso (ja się inaczej nie najem, strączków nikt u nas nie lubi), ono jest strasznie pracochłonne. W przygotowaniu lub jedzeniu.
1. Obsypać przyprawami, w woreczek i do piekarnika.
2. Mielone wrzucić na patelnię, rozdziabać, plus przyprawy i przecier pomidorowy.
3. Można kupić piersi z kurczaka już pokrojone w kostkę czy paski. Wychodzi drogo, ale jeśli ci się kalkuluje w porównaniu z czasem na krojenie, to czemu nie. Wrzucasz na patelnię plus curry lub mieszanka do gyrosa i już.
Biorą z pojemnika szybciej i trzymają w swojej szafie. Tylko maluchy zwlekają, ale to idą wziąć zanim zdejmą piżamę :-)