Do strączków warto się przekonać. Źródło białka ważne, bo mięso w sklepach coraz gorszej jakości. Nowe składniki warto po trochu serwować, jako dodatek do czegoś znanego, wymieszane z czymś znanym. Po iluś razach przywykną.
Bo zasadą jest, że lubimy, to co znamy.
Kiedy zaczęłam gotować dla męża, moja kuchnia to było coś zupełnie innego, niż jego mamy. Ale stopniowo przeszedł od "nie będę tego jadł", przez "może być", "nawet dobre" do "zrób to na obiad".
@malagala, jak bez białego to najlepiej kurczak, indyk. Chociaż wołowina i zrazy też są bez białego. Możesz zrobić więcej i miec na dwa dni. Obierania z dwóch dni, ale gotowanie tylko raz
A mielone u Ciebie jedzą? Można zrobić na raz dużo, w piekarniku, potem albo zapakować próżniowo, albo do zamrażarki i też mieć na szybko przez jakiś czas. Sos spaghetti też robię z zapasem i zamykam w słoiki. Potem tylko dogotować makaron, albo zrobić w miarę szybko lazanię.
Do strączków warto się przekonać. Źródło białka ważne, bo mięso w sklepach coraz gorszej jakości. Nowe składniki warto po trochu serwować, jako dodatek do czegoś znanego, wymieszane z czymś znanym. Po iluś razach przywykną.
Bo zasadą jest, że lubimy, to co znamy.
Kiedy zaczęłam gotować dla męża, moja kuchnia to było coś zupełnie innego, niż jego mamy. Ale stopniowo przeszedł od "nie będę tego jadł", przez "może być", "nawet dobre" do "zrób to na obiad".
Miałam takie podejście, i podobnego rodzaju "sukcesy", ale ma ono pewne granice. W tym momencie bardziej niż na edukacji kulinarnej zależy mi na tym, by był codziennie obiad bez napadu lekkiej paniki
Malagala u nas maluchy jajecznicę lubią z pomidorami bardzo
No to fajnie macie, bez ironii U nas połowa nie lubi pomidorów. A jajko każde mówiące dziecko akceptuje na jeden sposób Chyba to ja wyhodowałam ten problem
Nie wiem, kiedy mam gotować. Serio. To sa dla mnie codziennie 2h pracy, we wzglednym skupieniu. Nie umiem wykroić na to czasu.
Jak miałam noworodki na stanie, to brałam się za gotowanie obiadu już od rana. Dzięki temu w krótkich kilku- czy kilkunastominutowych zrywach pomiędzy obsługą niemowlaków byłam w stanie na raty zrobić obiad na przyzwoitą godzinę, żeby nakarmić starszych.
Zawsze chowam do lodówki to co zostało i potem mam dla kogoś, kto nie lubi tego co jest na obiad. Trochę tego, trochę tamtego. Najedzą się. A jak nie, to szybciej zjedzą kolację albo wyjedzą coś z lodówki.
U mnie jak ktoś nie lubi jakieś skladnika, to ma prawo wybrać i zostawić na talerzu. Zachęcam przy okazji do spróbowania. "Spróbuj, jak będzie niedobre, to zagryziesz." Powoli oswajam z tym nielubianym. Choć bywa, że komuś coś "rośnie" w buzi, wtedy odpuszczam.
Mamy 2 śniadania- słodkie i słone. Ma słodkie owsianka wegańska. Na słone sniadanie sa kanapki, często jajka, jakieś parowki itp. Sobie robię na drugie czasem sałatkę. Nie umiem w zupy. No, rosół czasem robię, ale to mnostwo zachodu. Więc zup nie ma. Obiad wychodzi ok 12:30-13. I musi to być konkret, bo wszystkich ssie. Podwieczorek to jakieś owoce, orzechy, czasem ciacho. Kolacja kanapki albo jakiś mega szybki makaron (typu aglio et oliwa, nie przejdzie to na obiad). Ten obiad spędza mi sen z powiek. Np teraz próbuje ogarnąć
Zrób najlepiej listę co jecie i potem rozłóż sobie na poszczególne dni. Może coś można podszykować dzień wczesniej wieczorem, by potem do południa ogarnąć sprawnie?
U mnie teraz gotują się golonki. Jutro tylko w piekarnik i mam obiad. Ci co nie jedzą golonki dostaną odgrzewane resztki z dzisiaj. Z gotowania golonek zostanie wywar, więc na sobotę będzie jeszcze jakaś zupka.
Ja lubie palki z kurczaka wg Jamiego Oliviera- Palki z kurczaka nacieram przyprawami, rzucam na blache w piekarniku. Do duzej miski wrzucam przekrojone na pol pomidorki koktajlowe, bulke/bagietke podarta na male kawalki (tak na jeden kes), podarty peczek bazylii, sol, pieprz, wszystko zalewam oliwa i mieszam, lekko ugniatajac rekami. Zawartosc miski wyrzucam na blache z palkami i do piekarnika na ok 40min. Potem na talerz kilka lisci salaty, kawalek awokado i na to wykladam palke plus upieczona mieszanke bulkowo-pomidorowa. Danie ekspres.
W innej opcji do palek na blaszce wrzucam minimarchewki (te z lidla, bez obierania), korzen pietruszki pokrojony w grube plastry (ten juz obrany) brukselki, pomidorki koktajlowe, czerwona cebula pokrojona w osemki (dla doroslych), ewentualnie ziemniaki pokrojone w lodki (ale tez trzeba obrac wiec bardziej czasochlonne) To moje najszybsze miesne obiady.
Jeszcze z awaryjnych ekspresow moja wariacja fasolki po bretonsku: W garnku podsmazam dobra podsuszana kielbase w plasterkach i boczniaki pokrojone w paski (mozna wczesniej oczywiscie zeszklic cebule i czosnek, bedzie przyjemniej), na to wrzucam fasole biala (ja uzywam z puszki z lenistwa, pewnie lepiej uzyc wczesniej ugotowanej) i calosc zalewam sosem pomidorowym. Doprawiam sola, pieprzem, odrobina syropu z agawy lub miodu, i duza iloscia wedzonej papryki i kuminu. Dobre bialkowe i niskoweglowodanowe danie w 3 minuty. Jak ktos chce to oczywiscie mozna do tego dogotowac sobie ryz czy bulgur, jak ma zostac w konwencji bialkowej to warto quinoa bo zawiera pelen zestaw aminokwasow, ale ja akurat nie cierpie. Ale syn je chetnie
Mój ulubiony mięsny obiad, którego nie jem, bo nie jem makaronu: Maćku, w lodówce jest łopatka, zrób proszę obiad "sukces Józia,". Wszyscy wiedzą, że to makaron z sosem zbliżonym do bolońskiego. Chłopcy są w tym biegli. Mi zostaje umyć dużą patelnię. Ale jak mam czas i chęci to samo mi się gotuje. Mam zdolnosc do kuchni mimochodem.
Moje dzieci we Fr jadły nawet sery pleśniowe, bo dawali Ale w domu wszystko gryzie w ząbki Ale to nieważne aż tak Mnie męczy prowadzenie kuchni. To jest takie żmudne. Żmudne. Żmudne. Teraz gulasz mi się gotuje, a kawałki kurczaka czekają aż je obiorę i zamarynuję.
@malagala Gdy mieliśmy bardziej cięższy czas to zakupy duże raz w tygodniu, w tym mięsne.
W piątek/ sobotę zakupy, mięso szykowałam tylko w weekendy. Sobota marynowanie itp., Sobota/ niedziela zrobione Była pieczeń zapiekana z mięsa mielonego. Mięsa duszone w sosach, Klopsiki Itd. Potem zostawały już ziemniaki/ ryż czy kasza. W tygodniu warzywo do obiadu tylko z tego co zaprawiłam, z weka. I tak do czwartku było, piątek kupne pierogi, naleśniki plus zupa owocowa. Czasem były też inne rzeczy typu lecza, sosy warzywne, pizza domowa Generalnie jeden dzień na większe gotowanie gotowanie Tak rozegraliśmy kilka lat
@Karolinka u nas też tak. Nadal lubię zapalanować obiady na cały tydzień, kupić mięso w sobotę i je przygotować. Za jednymi zakupami kupić też wszystko co będzie potrzebne. Potem w tygodniu już nie trzeba o tym myśleć, tracić codziennie czasu na zakupy. I różne dodatki lepiej się gospodaruje- bez tego bywa, że otworzę i zanim zużyję, to się zmarnuje.
Ja zakupy robię 1 według listy ale 2 ta lista w sklepie ulega zmianie bo np mam na liście schab a okazuje się że w promocji są piersi z kurczaka to biorę piersi z kurczaka czy inne mięso które ma faktyczna promocje Zakupy staram się robić na zapas o ile się to uda wtedy nie ma że muszę kupić cukier np za 7 zł bo autentycznie nie mam ani deka gdy na promocji ten sam cukier kosztuje 4 zł- cukier schab to tu tylko przykład Zazwyczaj staram się żeby w domu było w zapasie na ok tydzień jedzenia niektórych rzeczy jak np soli oleju itp na miesiąc czy 2 lub 3 wtedy nie ma presji że na szybko muszę kupić, na raz duże zakupy mam ten " luksus" że mogę poczekać
I nie muszę kupować np jednocześnie chemi i wszystkiej potrzebnej żywności z jednej strony minus bo co raz trzeba coś kupić z drugiej strony wydaje jednorazowo mniejsze kwoty - chociaż pewnie finalnie może nie być taniej/ drożej gdybym robiła zakupy wszystkiego np raz w tygodniu/ na dwa tygodnie
Moje dzieciaki kochają zupy. Raz w tygodniu gotuje wielki gar rosołu. Jemy jednego dnia rosół, drugiego dnia pomidorową na nim. Resztę do zamrażarki lub wekuję. I jak wpadam z pracy i nie ma co jeść to wrzucam dowolną mrożonkę do gara, podlewam tym rosołem, dodaję jakaś kaszę albo kluseczki babuni i blenduję całość albo nie. Taaadam... Kolejne moje danie z cyklu - ojeju, jeju, nie rozmroziłam nic na obiad - filety mrożone z ryby wrzucam do nasmarowanego masłem naczynia żaroodpornego, przyprawiam, obkładam masłem i uwaga, uwaga - wpypuje na to mrożona marchewkę z groszkiem i znów obkładam masłem. I do piekarnika pod przykryciem, najpierw na jakieś 120 i stopniowo zwiększam. Rybka wychodzi delikatna i słodka dzięki tej marchewce. Dobre są też kombinacje mięsa z różnymi dodatkami z piekarnika - na przykład schab lekko posmazony do naczynia,.na to mrożone trio warzywne, do piekarnika. Na końcu można jeszcze dorzucić podduszoną cebulkę z pomidorami z puszki i kukurydzę z puszki albo coś w tym rodzaju. Niektórzy jeszcze na sam dół naczynia dają surowy ryż lub kaszę ale wtedy trzeba pilnować czy za dużo płynu nie wypiło i czy się nie przypala. Jeszcze mięso z rosołu - zmielone do naleśnika, podrobione do risotto albo do makaronu, trochę sera, śmietany, na przykład szpinak i do piekarnika.
U mnie niedawnym odkryciem są schabowe z piekarnika. Na blasze mieszczą się kotlety na obiad dla całej rodziny, smakują tak samo, a duuuużo sprawniej. Dodatkowo kupuję schab puszczony przez maszynę rozbijającą, mięso dla mnie lepsze niż rozbite w domu, a do tego duża oszczędność czasu. https://aniagotuje.pl/przepis/schabowe-z-piekarnika
Ja się ostatnio nauczyłam dwóch dań dla moich niejadków:
1. kotlety mielone do bułki pita (+warzywa: sałata itp. troje zje dużo, dwoje skosztuje)
2. kotleciki z piersi indyka (kurczaka raczej nie jemy) obtaczane w sosie cygańskim (musztardowo-chrzanowym) i mące jaglano-gryczanej (troje mam na diecie b/g) - tego nie lubi tylko jedna.
Poza tym zupa pomidorowa, spaghetti z sosem bolońskim, kotlety schabowe, mielone, naleśniki (ulubione) - albo z mięsem z zupy, albo na słodko - z dżemem, jabłkiem, serem, placki z jabłkiem, makaron z serem.
Pierogi (od babci) mieliśmy wczoraj, ale u nas to danie mega rzadkie, bo ja jestem empatyczna dla przymusowych diet, a ulepienie pierogów b/g mnie przerasta zupełnie. Dzieci robią same raz do roku na Wigilię.
Nie nie, mielenie mięsa z rosołu zdecydowanie wykracza poza kategorię "szybki obiad" Dzięki za wszystkie rady, moje latorośle dzięki Wam nie umrą z glodu
Nie nie, mielenie mięsa z rosołu zdecydowanie wykracza poza kategorię "szybki obiad" Dzięki za wszystkie rady, moje latorośle dzięki Wam nie umrą z glodu
Mam starego termomiksa i on mi mieli. Raz, dwa i gotowe. Maszynki do mięsa nie mam...
Komentarz
Nowe składniki warto po trochu serwować, jako dodatek do czegoś znanego, wymieszane z czymś znanym. Po iluś razach przywykną.
Bo zasadą jest, że lubimy, to co znamy.
Kiedy zaczęłam gotować dla męża, moja kuchnia to było coś zupełnie innego, niż jego mamy. Ale stopniowo przeszedł od "nie będę tego jadł", przez "może być", "nawet dobre" do "zrób to na obiad".
Możesz zrobić więcej i miec na dwa dni. Obierania z dwóch dni, ale gotowanie tylko raz
A mielone u Ciebie jedzą? Można zrobić na raz dużo, w piekarniku, potem albo zapakować próżniowo, albo do zamrażarki i też mieć na szybko przez jakiś czas.
Sos spaghetti też robię z zapasem i zamykam w słoiki. Potem tylko dogotować makaron, albo zrobić w miarę szybko lazanię.
U nas połowa nie lubi pomidorów. A jajko każde mówiące dziecko akceptuje na jeden sposób
Chyba to ja wyhodowałam ten problem
Choć bywa, że komuś coś "rośnie" w buzi, wtedy odpuszczam.
Z gotowania golonek zostanie wywar, więc na sobotę będzie jeszcze jakaś zupka.
Palki z kurczaka nacieram przyprawami, rzucam na blache w piekarniku. Do duzej miski wrzucam przekrojone na pol pomidorki koktajlowe, bulke/bagietke podarta na male kawalki (tak na jeden kes), podarty peczek bazylii, sol, pieprz, wszystko zalewam oliwa i mieszam, lekko ugniatajac rekami. Zawartosc miski wyrzucam na blache z palkami i do piekarnika na ok 40min.
Potem na talerz kilka lisci salaty, kawalek awokado i na to wykladam palke plus upieczona mieszanke bulkowo-pomidorowa. Danie ekspres.
W innej opcji do palek na blaszce wrzucam minimarchewki (te z lidla, bez obierania), korzen pietruszki pokrojony w grube plastry (ten juz obrany) brukselki, pomidorki koktajlowe, czerwona cebula pokrojona w osemki (dla doroslych), ewentualnie ziemniaki pokrojone w lodki (ale tez trzeba obrac wiec bardziej czasochlonne)
To moje najszybsze miesne obiady.
W garnku podsmazam dobra podsuszana kielbase w plasterkach i boczniaki pokrojone w paski (mozna wczesniej oczywiscie zeszklic cebule i czosnek, bedzie przyjemniej), na to wrzucam fasole biala (ja uzywam z puszki z lenistwa, pewnie lepiej uzyc wczesniej ugotowanej) i calosc zalewam sosem pomidorowym. Doprawiam sola, pieprzem, odrobina syropu z agawy lub miodu, i duza iloscia wedzonej papryki i kuminu. Dobre bialkowe i niskoweglowodanowe danie w 3 minuty. Jak ktos chce to oczywiscie mozna do tego dogotowac sobie ryz czy bulgur, jak ma zostac w konwencji bialkowej to warto quinoa bo zawiera pelen zestaw aminokwasow, ale ja akurat nie cierpie. Ale syn je chetnie
Maćku, w lodówce jest łopatka, zrób proszę obiad "sukces Józia,". Wszyscy wiedzą, że to makaron z sosem zbliżonym do bolońskiego.
Chłopcy są w tym biegli. Mi zostaje umyć dużą patelnię.
Ale jak mam czas i chęci to samo mi się gotuje. Mam zdolnosc do kuchni mimochodem.
Ale w domu wszystko gryzie w ząbki
Ale to nieważne aż tak
Mnie męczy prowadzenie kuchni. To jest takie żmudne. Żmudne. Żmudne.
Teraz gulasz mi się gotuje, a kawałki kurczaka czekają aż je obiorę i zamarynuję.
W piątek/ sobotę zakupy, mięso szykowałam tylko w weekendy. Sobota marynowanie itp.,
Sobota/ niedziela zrobione
Była pieczeń zapiekana z mięsa mielonego.
Mięsa duszone w sosach,
Klopsiki
Itd.
Potem zostawały już ziemniaki/ ryż czy kasza.
W tygodniu warzywo do obiadu tylko z tego co zaprawiłam, z weka.
I tak do czwartku było, piątek kupne pierogi, naleśniki plus zupa owocowa.
Czasem były też inne rzeczy typu lecza, sosy warzywne, pizza domowa
Generalnie jeden dzień na większe gotowanie gotowanie
Tak rozegraliśmy kilka lat
Zakupy staram się robić na zapas o ile się to uda wtedy nie ma że muszę kupić cukier np za 7 zł bo autentycznie nie mam ani deka gdy na promocji ten sam cukier kosztuje 4 zł- cukier schab to tu tylko przykład
Zazwyczaj staram się żeby w domu było w zapasie na ok tydzień jedzenia niektórych rzeczy jak np soli oleju itp na miesiąc czy 2 lub 3 wtedy nie ma presji że na szybko muszę kupić, na raz duże zakupy mam ten " luksus" że mogę poczekać
Kolejne moje danie z cyklu - ojeju, jeju, nie rozmroziłam nic na obiad - filety mrożone z ryby wrzucam do nasmarowanego masłem naczynia żaroodpornego, przyprawiam, obkładam masłem i uwaga, uwaga - wpypuje na to mrożona marchewkę z groszkiem i znów obkładam masłem. I do piekarnika pod przykryciem, najpierw na jakieś 120 i stopniowo zwiększam. Rybka wychodzi delikatna i słodka dzięki tej marchewce.
Dobre są też kombinacje mięsa z różnymi dodatkami z piekarnika - na przykład schab lekko posmazony do naczynia,.na to mrożone trio warzywne, do piekarnika. Na końcu można jeszcze dorzucić podduszoną cebulkę z pomidorami z puszki i kukurydzę z puszki albo coś w tym rodzaju. Niektórzy jeszcze na sam dół naczynia dają surowy ryż lub kaszę ale wtedy trzeba pilnować czy za dużo płynu nie wypiło i czy się nie przypala.
Jeszcze mięso z rosołu - zmielone do naleśnika, podrobione do risotto albo do makaronu, trochę sera, śmietany, na przykład szpinak i do piekarnika.
Dzięki za wszystkie rady, moje latorośle dzięki Wam nie umrą z glodu
W czym wspomoc?