A co Ty tak jesteś źle nastawiona do państwa Clark? Z zaradności to chyba mało kto im do pięt dorasta.
Ty do mnie z tym tekstem?
Ty masz jakieś problemy za kazdym razem jak ktoś skrytykuje cokolwiek co jest związane z wielodzietnoscia.
Wielodzietność to nie świętość.
Tacy zaradni a swego czasu pani D narzekała, że dary się skoczyły.
juz Ci kiedyś pisałam, że nie zazdroszczę ludziom rzeczy materialnych. Ale Ty jak widać słychać nie chcesz, Ty sobie coś w głowie stworzyłaś o kimś i dla Ciebie to prawda objawiona.
Dezorganizacja całej imprezy, dodatkowe utrudniania i koszty.
Można ciotkę zaprosić na obiad i po obiedzie ją odwieźć do domu. Niech sobie w spokoju po obiedzie odpocznie.
Ciekawe ile z tej pisaniny miałoby przełożenie na działanie
Owszem, zdarzyło się nam targać fotel na przyczepce. Tzn. nie ja osobiście, tylko bracia, bo więcej krzepy mają. Można ciotkę zaprosić, zamiast na imprezę z innymi, na obiad tylko z nami, ale może ona chce się spotkać też i z innymi, i w ogóle poczuć się częścią wspólnoty.
Ta dezorganizacja i utrudnienia nie są takie wielkie, jakie się wydają.
A wiesz, że nie każdy musi postępować jak Ty.
Nie wiem czemu tak upierasz się przy tym, że trzeba zaprosić tą osoba a jak ktoś uważa, że nie, to dla Ciebie to oznaka braku szacunku do tej osoby, do rodziny, egoizm i co tam jeszcze.
Mój dom jest moim domem i panują w nim zasady moje i mojego męża.
Jesli ktoś nie potrafi ich zaakceptować, uszanować, tzn że nie chce się z nami, w naszym domu spotkać.
Ja nie muszę na siłę cokolwiek zmieniać dla jednej osoby.
Jak ta samotna osoba chce się spotkać z innymi, to niech ich zaprosi do siebie.
Ta osobę można zawsze zaprosić, tylko po co, skoro ona nas nie szanuje. Bo nieakceptowanie moich zasad, na moim terenie, to nie szanowanie mnie.
A co Ty tak jesteś źle nastawiona do państwa Clark? Z zaradności to chyba mało kto im do pięt dorasta.
Ty do mnie z tym tekstem?
Ty masz jakieś problemy za kazdym razem jak ktoś skrytykuje cokolwiek co jest związane z wielodzietnoscia.
Wielodzietność to nie świętość.
Tacy zaradni a swego czasu pani D narzekała, że dary się skoczyły.
juz Ci kiedyś pisałam, że nie zazdroszczę ludziom rzeczy materialnych. Ale Ty jak widać słychać nie chcesz, Ty sobie coś w głowie stworzyłaś o kimś i dla Ciebie to prawda objawiona.
Jeśli ja mam problem z krytyką związaną z wielodzietniścią to ty też. Tylko Ty masz odwrotny. Nie widzisz tej zaradności to trudno.
Nie, ja nie mam żadnego problemu.
Jesli kogoś krytykuje, to nie ze wzg na ilość dzieci a konkretnie z jakiegoś powodu.
Sama wielodzietność nie jest powodem do krytyki.
Państwo C mają dwie działalności.
Jedna to sprzedaż suplementów diety na płodność - jak smar je nazywa pani D i drugą działaność jest związana z eksportem produktów polskich do Wielkiej Brytanii.
Wybudowali sobie dom. Dobrze im się wiedzie.
Nie neguje tego.
Dziwi mnie tylko to narzekanie, że darczyńców mniej albo i brak.
Wszak radzą sobie finansowo lepiej niż wiele rodzin w PL. Taka postawa to takie roszczenia wobec innych.
Nie wiem czemu oczekują, że ktoś będzie sponsorował ich wybory życiowe. Nie jest to fajne
Nie wiem czemu tak upierasz się przy tym, że trzeba zaprosić tą osoba a jak ktoś uważa, że nie, to dla Ciebie to oznaka braku szacunku do tej osoby, do rodziny, egoizm i co tam jeszcze.
Nie wiem, co jest w tej rodzinie nie tak. Nie interesuje mnie to. Fajnie, że wychowują tyle dzieci i to się szanuje, ale w prywatne sprawy wolę nie wchodzić.
Myślę że dlatego że urodzone w Polsce inne pięcioraczki cos duzego dostały. Tak mi się przynajmniej wydawało że kiedyś jakiejś takiej rodzinie nasze państwo dało milion na większe mieszkanie. Tylko to była rodzina biedniejsza, zupelnie bez warunków lokalowych dla tyłu dzieci.
Ale cos dostali. Specjalny wózek na 6 dzieci. Taki wózek to dobre parę tys a może i paręnaście. Może to zależy od gminy czy bogatsza czy biedniejsza Państwo Clark też planowali jeszcze 1 dziecko tylko z tego co ona mówiła. Nie sądziła ze ciąża będzie aż tak mnoga. Dla nich to też ogromne wyzwanie.
Pani D chciała ciąży mnogiej, nie pojedycznej. Swoją drogą sprzedaje te suplementy - pomagające zajść w ciężę mnogie.
Do tego - to info z jej zamkniętej grupy dot odchudzania / bo pani D teraz też experetem od odchudzania jest -handluje jakimiś kapsułkami na odchudzanie.
Dieta od której jest expertem to głodówka, jakby ktoś chciał się wzorować.
Ja nie mówię o takich darach. Bo narodziny takich wieloraczków nie są codziennością i zawsze coś gmina daje. A i jakieś firmy dorzuca, to mleko, to pieluchy.
Tylko taka pomoc jest z okazji narodzin a nie pomoc każdego dnia. I pani D chyba myślała, że cosiznnie będą kurierzy dary przynosić. I ubolewała, że się skoczyło i nie ma już darów.
Ktoś kto radzi sobie dobrze finansowo nie powinien ręki wyciągać, to lekko nie przyzwoite
Nie wnikam w życie tej pani, nie oglądam, nie śledzę ale zaczyna mi ona z lodówki wyskakiwać. Chce robić biznes na rodzinie, niech robi ale osobiście bardzo nie lubię jak ktoś właściwie handluje wizerunkiem swoich dzieci. Nic dla siebie, wszystko na sprzedaż.
Jaki ty masz zawsze problem. W szczególności z wielodzietnymi.
Ona gromadzi wokół siebie wielu którzy jej kibicuja. Widać jakie fajne dostaje wiadomości od obcych ludzi. Tacy "pozytywni wariaci" też są potrzebni. W tym świecie bardzo.
Co Ty masz problem tymi darami. Jakoś nie zauważyłam zeby tak ręce wyciągała. Daj. Teraz jadą tam gdzie 500+nie ma.
A wiesz ze w Korei jest już taki problem ze firmy płacą po 300 tys na sam start. Byleby tylko ktoś chciał rodzic dzieci więc taka pani Dominika na prawdę jest temu światu potrzebna
Raz jeszcze.
Nie dzielę ludzi na wielo i niewielo.
Na dobrych wielo i złych niewielo.
Nie robię świętości z wielo. Nie doszukuj się na siłę jakiejś nienawiści, bo zaczynasz schizowac w temacie.
To, że nie pieje z zachwytu na którąś mama wielo, nie oznacza, że mam coś w wielomam. Zafiksowałaś się ostro.
Odnoszę się do konkretnej osoby, bez wzg na ilość dzieci.
Każdy kto udziela się publicznie musi się liczyć z tym, że będzie miał swoich fanów ale i nie wszystkim będzie się podobać. I jak widać, pani D ma nie tylko fanów.
Jesli ktoś propaguje coś złego, szkodliwego - tak jak tutaj głodówkę i jakieś dziwne suplementy, to nie nalezy tego pochwalać. I ilość dzieci nie ma tu znaczenia.
Odnoście darów, to sama pani D nad tym ubolewała.
Mnie koło tyłka lata, kto co jej daje. Z mojego portfela nie wyciąga.
Tylko przyzwoicie jest nie wymagać „dej” jeśli dobrze się powodzi, bo wokół w cholerę potrzebujących i cierpiących. Ale to jej sumienie nie moje. A że mówi o tym publicznie (obserwuję ją na TT), to daje sobie prawo do komentowania tego. Jakby nie życzyła sobie komentowania swojego życia, to zachowała by prywatność. Bo wbrew pozorom da się dziś zachować prywatność!
No popatrz, tyle placa w tej Korei a chętnych nie ma.
Chyba ludzie (madrzy ludzie) - dzięki Bogu, nie przeliczają dzieci na hajs i nie powołują dzieci do życia dla pieniędzy Taka postawę należy chwalić a nie piętnować.
Ale to trzeba nie być materialistyczną istotą, która wszytko na pieniądz przelicza
A ja Wam powiem brutalnie i prosto z mostu. Rodzice współcześnie nie wychowują swoich dzieci, wiszą nas nimi i traktują jak największy cud na świecie, nad którym muszą się zachwycać wszyscy wokoło, wszyscy mają znosić to, co dzieciaczki wyczyniaja i niech tylko ktoś zwróci uwagę, to łoooooo....o raza majestatu. Mac przeczucie graniczące z pewnością, że państwo Clark to inny rodzaj celebrytów. I zapewne maja oczekiqania,ze wszyscy się na wyścigi beda wyrywać i nad dzieciaczkami cwiergotac. Dzieciaczki rządza na imprezach a bywa,że potrafią po prostu zepsuć imprezę, bo ich rodzice uważają, że np bujający się na trenie panny młodej dwulatek albo trzylatek biegający pod nogami młodych podczas pierwszego tańca to szczyt słodyczy i rozkoszy, rozbawi i wzrusza setkę gości do łez i oczekują,że będą się wszyscy zachwycać.
No nie. I tak, inni mają prawo nie chciec w swoim otoczeniu rozwydrzonych dzieci Moniu ani nie ma żadnego obowiązku zapraszać rodziny na imprezy. Zazwyczaj powód jest zupełnie inny tej niechęci, niż te infantylne tłumaczenia "bo nas jest za dużo" A rodzice mają prawo zorganizować i przeżyć sakrament głębiej, niż wodzenie przerażonym wzrokiem za maluchami, które ganiają po kościele a ich rodzice mają w doopie, co ich bombelki robią.
No to niestety, musisz się liczyć z tym,że będziesz czy byłabyś niekoniecznie chętnie oczekiwana w czyimś domu czy towarzystwie I raczej nie oczekuj zrozumienia dla braku wychowania
To że ma się kilkoro małych dzieci absolutnie nie zwalnia rodziców z wychowywania dzieci, pilnowania, żeby nie przeszkadzały, nie niszczyły, nie przepychały się itd. Ja wiem, że to męczące, ale taka rola rodziców. Dziecko w koncu nauczy się jak ma się zachowywać w towarzystwie innych osób.
Jak ktoś nie umie ogarnąć swoich dzieci to powienien pomyśleć, czy zabieranie ich na dane przyjęcie jest dobrym pomysłem. Jak pomóc ogarnąć dziecko, które jest rozwydrzone i nieposłuszne? Inni goście mają pilnować żeby dziecko zachowywało się własciwie? A może gospodarz ma w ramach niewykluczania opłacić opiekunkę-animatorkę? Troche realizmu.
oczywiście jeśli jednak widać że ktoś nie ogarnia wypada pomóc
Ale Dlaczego inni mają rzucać wszystko i pomagać innym?
A co jeśli taka nieporadna mama będzie w towarzystwie (tylko) innych mam? Czy one będą musiały swoje dzieci zostawiać bez opieki, żeby pomóc innej mamie?
Ja myślę Moniu,. że Ty, znana na forum altruistka, na pewnie chętnie zaprosisz panią C.z 11 dziećmi na jakąś imprezkę u siebie. Może komunię, może urodziny? Chętnie poczytamy i może nawet weźmiemy z Ciebie przykład.
I absolutnie rozumiem, że jak para tańczy 1 taniec to jest to tak ważne, że dzieci mają być od nich z dala. U mnie było tak że dzieci były wokół nas ale tak zostało to zaaranżowane
Mało jest jednak aż tak podniosłych chwil
Ale to jest twoje zdanie i twój wybór Ja nie mam obowiązku i konieczności tolerować czegoś takiego. Kiedy to w koncu do ciebie dotrze,że świat nie istnieje tylko po to,żeby znosić twoje oczekiwania?
I absolutnie rozumiem, że jak para tańczy 1 taniec to jest to tak ważne, że dzieci mają być od nich z dala. U mnie było tak że dzieci były wokół nas ale tak zostało to zaaranżowane
Mało jest jednak aż tak podniosłych chwil
A u rodziny p. Clark tak to było zaaranżowane,że ważniejsze dla nich było przeżyć uroczystość religijna tak,jak chcieli
oczywiście jeśli jednak widać że ktoś nie ogarnia wypada pomóc
Ale Dlaczego inni mają rzucać wszystko i pomagać innym?
A co jeśli taka nieporadna mama będzie w towarzystwie (tylko) innych mam? Czy one będą musiały swoje dzieci zostawiać bez opieki, żeby pomóc innej mamie?
Nie dramatyzuj. Pomaga się tylko w miarę możliwości. Jesteśmy społeczeństwem i myślałam, że ludzie czasami sobie pomagają w trudniejszych chwilach. Widać już tak wygoda niektórym uderzyła do głowy że to jest ponad wyrozumialość. Masz sobie zawsze radzić, masz nie przychodzić i innym nie uprzykszać życia swoimi małymi dziećmi nawet na chwilę. No wspaniały świat.
Żadnego dramatyzmu tu nie ma.
Mnie tylko zadziwia, że wymaga się od innych więcej niż od samego siebie.
Ostatnio byłam świadkiem sytuacji- do lokalu przyszła matka z ok.4-5 latkiem, dzieciak co chwilę czegoś chciał, wrzeszczał, tupał, matka w postawie służalczej. I teraz wyobraź sobie, @M_Monia , że masz takiego na imprezie. Matka nie potrafi ogarnąć swojego dziecka, a Ty byś potrafiła? Bzdura. Dziecko, które nie zostało nauczone zasad, nie nauczy się ich nagle na imprezie. A żeby 5 latek umiał się zachować, to musi byc uczony tego wczesniej, ale nie wg zasady: "to dziecko, może się źle zachowywać, a dorosli powinni być wyrozumiali".
Nie wyobrażam sobie ustawić czyjeś dziecko do pionu.
Dziecko ma rodziców.
Oni są od tego, żeby to robić.
Jeśli nie potrafią a ich dziecko nie potrafi się zachować się w miejscach publicznych, tzn że jeszcze nie pora zabierać je w takie miejsce.
Nie może być tak, że czyjaś impreza, czyjeś prawo do spokoju, relaksu, ma zostać zburzone przez czyjeś dziecko.
No sorry ale idąc do knajpy na obiad nie chce go jeść w krzyku i pisku, nie muszę znosić tego, że ktoś mnie szturcha, popycha czy kopie w krzesło na którym siedzę.
I myślę, że kiedy ten rodzic idzie bez swojego dziecka do restauracji/ gdziekolwiek celem relaksu, zjedzenia w spokoju posiłku, to też tego spokoju chce i nie chce, żeby go zakłócał jakiś dzieciak.
Napisz jak pomogłabyś w sytuacji, gdyby na rodzinne przyjęcie przyszło dziecko zachowujące się jak wyżej napisałam. Siedzisz koło takiego, a on co chwilę wrzask, walenie sztućcami o talerz, bo chce ziemniaka, a za chwilę wrzask, że go nie chce. Chce sok i póki nie dostanie to się drze "daj mi sok". Pomyśl, co byłoby, gdyby zechciało czegoś czego nie mogłoby dostać.
Co zrobiłabyś, gdybyś całe przyjęcie siedziała obok takiego 10 latka, który by Ci kopał w krzesło, szturchał, a jego matka czy ojciec nie byliby w stanie go powstrzymać?
Ale te dzieci, które ja i Ty spotkałyśmy istnieją. Zatem u kogoś na uroczystości mogą się pojawić. Stąd moje pytanie, jak zareagowałabyś, gdyby przyszło na imprezę, na której Ty też bys była. Byłabyś wyrozumiała i nie byłoby to dla Ciebie problemem? Jak pomoglabyś mamie, która by nie ogarniała swojego dziecka?
A myślisz, że jak matka nie ogarnia jednego 5 latka, to jak on będzie miał 10, to go ogarnie? Sama pisałaś o 10 latku, który Ci przeszkadzał, a matka nie reagowała. Może wiedziała, że i tak to nic nie da?
No dziwna sytuacja, ale realna, zdarzyła się. Ten ok. 5 latek, którego zachowanie widziałam tez był realny. Chciałabyś mieć obok siebie na przyjęciu rodzinnym dzieci tak się zachowujące? Uwazasz, że goście powinni być wyrozumiali, bo to kilka godzin ich towarzystwa, a rodzice mają je na co dzień?
Dopisek. Zaprosiłabyś na uroczystość rodziny z dziećmi, które przeszkadzają innym, bo nie zostały nauczone zasad, bo co chcą, to dostają i odnoszą się do innych bez szacunku? Ja nie, z szacunku dla pozostałych gości.
No tak, czyli wierzysz, że rodzice nie potrafią nauczyć dziecka właściwego zachowania, ale przypadkowym osobom na przyjęciu to się uda. Po drugie. Czemu zakładasz, że matka sie spali ze wstydu? Może ona uznaje, że dzieci przecież tak mają i dorośli mają to zrozumieć?
Ja uznaje ze można nie ogarnąć gromadki maluchów. W szczególności w pojedynkę. Mam mniejsza wyrozumiałość do rodziców 1 zdrowego dziecka i to już starszego.
Taką wybiórczą ta Twoja wyrozumiałość do dzieci i ich rodziców.
Wymagasz, żeby inni byli zrozumiali tylko dla rodzin wielo i dzieci z takich rodzin, bo ich więcej na jednego rodzica.
Jak na przyjęciu będzie rozkapryszony dzieciak, wyjący, domagający się gwiazdki z nieba, to - jak będzie miał rodzeństwo i mama będzie zajęta to trzeba pomóc mamie, a jak będzie to jedynak, tzn że niegrzeczny i zrozumienia nie potrzeba mieć.
@M_Monia nadal- goście przychodzą na przyjęcie, by świętować, chcą porozmawiać z kimś, kogo spotykają rzadko. I wpada matka z kilkorgiem dzieci, bo ona też chce się spotkać. Ok. Tylko gdy jej dzieci przeszkadzają, to ona ma się nimi zająć, a nie inni goście. No chyba, że jest wśród gości ktoś, kto zamiast rozmawiać z dorosłymi woli zagadywać, zabawiać jej maluchy.
Komentarz
juz Ci kiedyś pisałam, że nie zazdroszczę ludziom rzeczy materialnych. Ale Ty jak widać słychać nie chcesz, Ty sobie coś w głowie stworzyłaś o kimś i dla Ciebie to prawda objawiona.
Ciebie to oznaka braku szacunku do tej osoby, do rodziny, egoizm i co tam jeszcze.
Swoją drogą sprzedaje te suplementy - pomagające zajść w ciężę mnogie.
Chce robić biznes na rodzinie, niech robi ale osobiście bardzo nie lubię jak ktoś właściwie handluje wizerunkiem swoich dzieci. Nic dla siebie, wszystko na sprzedaż.
Taka postawę należy chwalić a nie piętnować.
Rodzice współcześnie nie wychowują swoich dzieci, wiszą nas nimi i traktują jak największy cud na świecie, nad którym muszą się zachwycać wszyscy wokoło, wszyscy mają znosić to, co dzieciaczki wyczyniaja i niech tylko ktoś zwróci uwagę, to łoooooo....o raza majestatu.
Mac przeczucie graniczące z pewnością, że państwo Clark to inny rodzaj celebrytów. I zapewne maja oczekiqania,ze wszyscy się na wyścigi beda wyrywać i nad dzieciaczkami cwiergotac.
Dzieciaczki rządza na imprezach a bywa,że potrafią po prostu zepsuć imprezę, bo ich rodzice uważają, że np bujający się na trenie panny młodej dwulatek albo trzylatek biegający pod nogami młodych podczas pierwszego tańca to szczyt słodyczy i rozkoszy, rozbawi i wzrusza setkę gości do łez i oczekują,że będą się wszyscy zachwycać.
No nie.
I tak, inni mają prawo nie chciec w swoim otoczeniu rozwydrzonych dzieci Moniu ani nie ma żadnego obowiązku zapraszać rodziny na imprezy. Zazwyczaj powód jest zupełnie inny tej niechęci, niż te infantylne tłumaczenia "bo nas jest za dużo"
A rodzice mają prawo zorganizować i przeżyć sakrament głębiej, niż wodzenie przerażonym wzrokiem za maluchami, które ganiają po kościele a ich rodzice mają w doopie, co ich bombelki robią.
I raczej nie oczekuj zrozumienia dla braku wychowania
Dlaczego inni mają rzucać wszystko i pomagać innym?
Monia, dajesz radę że swoją gromadką? Potrzeba Ci czegoś?
Ja nie mam obowiązku i konieczności tolerować czegoś takiego.
Kiedy to w koncu do ciebie dotrze,że świat nie istnieje tylko po to,żeby znosić twoje oczekiwania?
Napisz jak pomogłabyś w sytuacji, gdyby na rodzinne przyjęcie przyszło dziecko zachowujące się jak wyżej napisałam. Siedzisz koło takiego, a on co chwilę wrzask, walenie sztućcami o talerz, bo chce ziemniaka, a za chwilę wrzask, że go nie chce. Chce sok i póki nie dostanie to się drze "daj mi sok". Pomyśl, co byłoby, gdyby zechciało czegoś czego nie mogłoby dostać.
Co zrobiłabyś, gdybyś całe przyjęcie siedziała obok takiego 10 latka, który by Ci kopał w krzesło, szturchał, a jego matka czy ojciec nie byliby w stanie go powstrzymać?
Sama pisałaś o 10 latku, który Ci przeszkadzał, a matka nie reagowała. Może wiedziała, że i tak to nic nie da?
Chciałabyś mieć obok siebie na przyjęciu rodzinnym dzieci tak się zachowujące? Uwazasz, że goście powinni być wyrozumiali, bo to kilka godzin ich towarzystwa, a rodzice mają je na co dzień?
Dopisek. Zaprosiłabyś na uroczystość rodziny z dziećmi, które przeszkadzają innym, bo nie zostały nauczone zasad, bo co chcą, to dostają i odnoszą się do innych bez szacunku? Ja nie, z szacunku dla pozostałych gości.
Po drugie. Czemu zakładasz, że matka sie spali ze wstydu? Może ona uznaje, że dzieci przecież tak mają i dorośli mają to zrozumieć?