Z córką pojechałem na wcieczkę rowerową. W połowie drogi zmęczona córka stwierdziła że już nigdy więcej, nawet jak dorośnie, nie pojedzie na rowerze do lasu. Wróciliśmy na działkę do ciotki na obiad. Po obiedzie córka mnie pyta: jedziemy do lasu na rower? Odpowiadam jej , że godzinę temu mówiła że już nigdy itp. itd.
Ona na to: - To się nie liczy. Zdenerwowana byłam :bigsmile:
Hy hy, jak to świetnie widać, że poczucie humoru jest dziedziczne. C&P, przekaż chłopakom, że za nimi tęsknimy i Franek pyta, kiedy znowu pojedziemy do domu, gdzie jest dużo chłopców :bigsmile:
Moja Ania mając trzy latka (jakieś 10 lat temu) towarzyszy mi w łazience podczas kąpieli...Nie mam wiekszych oporów przed takowym towarzystwem jako, że córka jeszcze w tym czasie rano i wieczorem ssie mamine mleczko...
Ania : mama umyj cycki dwa,trzy,cztery...
A trzeba było nauczyć liczyć!:cry:
Mój pieciolatek koniecznie chce do sąsiadki (lat 3)-trzeci dzień zrzędu. Mówię: może jej mama ma juz cię dość. Odpowiedź:nie, nie ma dość. Jak ja jestem, to Karolina sie ze mną bawi i mają z nią spokój. Obserwator:)
czasem istarsze dzieci mają powiedzonka:
Ze szkoły wychodzi nauczycielka, kieruje się do samochodu - ma wracać już do domu.
Z boiska zauważył ją uczeń i bieeegnie!! - Proszę pani!, proszę pani!!!
Nauczycielka się zatrzymuje - czy coś się stało?
A uczeń zadowolony podchodzi, kłania się i mówi: Do widzenia :-)
- Mamo, dlaczego umarł Kaczmarski?
- Bo był chory na raka.
- a ile miał lat?
- nie pamiętam, ale koło czterdziestki.
- e, to nie na raka, on ze starości umarł!
Polska, wszystko na kartki. Słodyczy starczało tylko na pierwsze pół miesiąca. Później gdy dzieci marudziły, mówiłam - nie ma, Jaruzelski zjadł.
W środku zimy jadę z córką tramwajem.
Ona - mamy, kup gruszki.
Ja - nie ma teraz gruszek.
Ona - Jaruzielśki zjad?
Miny pasażerów bezcenne.
***
Jestem z synkiem (2 l.) w poczekalni aresztu śledczego, czekamy na na widzenie z mężem i tatą.
Synek do siedzącej obok pani.
Wiesz, mój tata jest w wienzieniu za politykę, je suchy chleb i pije czarnom kawę.Brrr.
Wychodzimy z widzenia - mały do strażnika: proszę być miłym dla tatusia.
***
Początki pobytu w Berlinie.
Dzieci (córka 6, synek 4 l.) wyglądają przez okno.
Córka - Toma, zobacz milicja.
Syn z poważną miną - nie, policja. Milicja leje pałom.
Mieszkaliśmy w Szczecinie, podczas stanu wojennego, w ramach nauki historii brałam czasem dzieci na manifestacje, żeby sobie zobaczyły jak życie wygląda. Widziały akcje ZOMO.
[cite] Klarcia:[/cite]Polska, wszystko na kartki. Słodyczy starczało tylko na pierwsze pół miesiąca. Później gdy dzieci marudziły, mówiłam - nie ma, Jaruzelski zjadł.
W środku zimy jadę z córką tramwajem.
Ona - mamy, kup gruszki.
Ja - nie ma teraz gruszek.
Ona - Jaruzielśki zjad?
Miny pasażerów bezcenne.
***
Jestem z synkiem (2 l.) w poczekalni aresztu śledczego, czekamy na na widzenie z mężem i tatą.
Synek do siedzącej obok pani.
Wiesz, mój tata jest w wienzieniu za politykę, je suchy chleb i pije czarnom kawę.Brrr.
Wychodzimy z widzenia - mały do strażnika: proszę być miłym dla tatusia.
***
Początki pobytu w Berlinie.
Dzieci (córka 6, synek 4 l.) wyglądają przez okno.
Córka - Toma, zobacz milicja.
Syn z poważną miną - nie, policja. Milicja leje pałom.
Mieszkaliśmy w Szczecinie, podczas stanu wojennego, w ramach nauki historii brałam czasem dzieci na manifestacje, żeby sobie zobaczyły jak życie wygląda. Widziały akcje ZOMO.
rodzina mojego męża bardzo ucierpiała podczas komunzmu, m.in. zostali wywaleni z własnego domu, nie jest to jeszcze śmieszny temat, moze dlatego, że do tej pory wszystkie te szykany i krzywdy nie zostały wynagrodzone...
W bardzo mroźną niedzielę wracamy z kościoła i mijając plac zabaw odzywa się do mnie nasz 3-letni Piotruś :
- Mamo chcę się pohuśtać!!
- Synku na tym mrozie?????
:shocked:
- Nie, na TEJ huśtawce!:cool:
Komentarz
Ona na to: - To się nie liczy. Zdenerwowana byłam :bigsmile:
Javi szczęśliwie wrócił z biblioteki, więc chłopców jest ciągle dużo.:tooth:
Javi: oglądam prymitywne formy życia
mama: ale to znaczy, że co?
Javi: to znaczy, że zaglądam Wojtkowi głęboko w oczy.
łokieć - kciuk
blondynka do blondynki : Benedykt XVI
koleżanka odpowiada pytaniem ; a Kubica który ??
:rolling:
Ania : mama umyj cycki dwa,trzy,cztery...
A trzeba było nauczyć liczyć!:cry:
- Tak słucham.
- Idę zrobić kupę
Lecę jak wariatka!?
- Szybko, mamo lala chce pisiu!!!!!!!!!
Jednej, szczególnie wg mnie brzydkiej dałam na imię Marmuzela.:shamed:
Jaś _... i żeby ludzie chodzili do kościoła..
Marysia - i WYCHODZILI !
dobre:bigsmile:
echhh piękne te wszystkie powiedzonka
A moja mała nic niechce mówić, tylko coś tam po swojemu plumka.
Ale coś czuję, że jak się w końcu rozgada to już jej tak zostanie.......jak mamusi
Ze szkoły wychodzi nauczycielka, kieruje się do samochodu - ma wracać już do domu.
Z boiska zauważył ją uczeń i bieeegnie!! - Proszę pani!, proszę pani!!!
Nauczycielka się zatrzymuje - czy coś się stało?
A uczeń zadowolony podchodzi, kłania się i mówi: Do widzenia :-)
"Czcij ojca swego nadaremnie"
"nie cudołóż"
- To jest Pan Jezus, to pan Józef, a tam pani Maryja.
- Bo był chory na raka.
- a ile miał lat?
- nie pamiętam, ale koło czterdziestki.
- e, to nie na raka, on ze starości umarł!
- Mamo, jak się urodzi chłopiec, to nazwiemy go Maurycy?
- Maurycy? A ktoś w ogóle ma tak na imię?
- no... wszystkie Mauryce.
:cool:
H: Taaaatuuuuusiu, daaaaaj kluka! (tato, daj cukierka)
Ja: Kto to jest mama?
H: Ziona tatusia.
Ja: A kto to jest Hania?
H: Teź, ziona (+ przebiegły uśmieszek)
W środku zimy jadę z córką tramwajem.
Ona - mamy, kup gruszki.
Ja - nie ma teraz gruszek.
Ona - Jaruzielśki zjad?
Miny pasażerów bezcenne.
***
Jestem z synkiem (2 l.) w poczekalni aresztu śledczego, czekamy na na widzenie z mężem i tatą.
Synek do siedzącej obok pani.
Wiesz, mój tata jest w wienzieniu za politykę, je suchy chleb i pije czarnom kawę.Brrr.
Wychodzimy z widzenia - mały do strażnika: proszę być miłym dla tatusia.
***
Początki pobytu w Berlinie.
Dzieci (córka 6, synek 4 l.) wyglądają przez okno.
Córka - Toma, zobacz milicja.
Syn z poważną miną - nie, policja. Milicja leje pałom.
Mieszkaliśmy w Szczecinie, podczas stanu wojennego, w ramach nauki historii brałam czasem dzieci na manifestacje, żeby sobie zobaczyły jak życie wygląda. Widziały akcje ZOMO.
Prawdziwe, ale nie śmieszne raczej
Dziś - po latach - powyższe stało się rodzinnymi anegdotkami.
Już tylko bawi, nie boli.
- Mamo chcę się pohuśtać!!
- Synku na tym mrozie?????
:shocked:
- Nie, na TEJ huśtawce!:cool: