Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak przygotować dziecko do pierwszej klasy w szkole

135678

Komentarz

  • Dziewczyny bez ataku!!! Nie czepiajmy się słówek.
    Nauczanie domowe ? Nie ukrywam, że ta myśl przeszła mi przez głowę, ale obawiam się, że przy takiej ilości dzieci nie uda mi się znalezć czasu. Sylwio dziękuje, że powracasz do pytania. Ciągle jednak czekam na wasze odpowiedzi co do nauki dzieci i osiągnięcia przez nie samodzielności w nauce.
  • [cite] Anetka:[/cite]Agnieszko, mnie nie przeraża twój pęd do poszukiwania prawdy, obalania mitów, mój mąż rob to w codziennych rozmowach na temat histori, ale też Śląska, powstań i okupantów. Niech tak jest. Mnie przeraża twoje podejście do "zagrożeń', pilnowanie i prowadzenie dorosłych już prawie dziewczyn za rączkę. Kilkakrotnie pisałaś, ze dziewczyny należą do rochu Czystych Serc, pięknie, ale to je nie uchroni przed niebezpieczeństwem. Znałam dwe dziewczyny z oazy, które skończyły jako narkomanki, jedna w ośrodku, druga w grobie. Dwie córki znajomych zaangażowanych w kościół (dziewczyny też - animatorki dzieci Maryi) urodziły dziecko przed 18 r.ż. Jak będziesz je trzymać pod kloszem, to w końcu się wymkną, jak pies spuszczony ze smyczy. To są moje odczucia po czytaniu twoich postów, ale wiem, ze to tylko część prawdy odsłonięta na forum, w życiu pewnie jest inaczej. raczej blizsze jest mi podejście Małgorzaty - zaufanie własnemu dziecku, które przecież wychowałam.
    A skąd Anetko wiesz, ze ja swoje dziewczyny prowadzę za rączkę.
    :rolling:
    Musiałabym mieć niezwykle długa rączkę już trzy lata temu, gdy najstarsza jako 18-latka wyjechała na wakacje do pracy w Irlandii.

    Jak zwykle nieomylny psycholog, chociaż przyznaje ,ze w życiu pewnie jest inaczej.

    O jakim kloszu mowisz, nie pomyliło Ci się coś?


    Oaza moim dziewczynom nie odpowiada, bo wg nich jest zbyt mało radykalna:crazy::crazy::crazy:

    Życzę Ci,żeby Tobie udało się wychować Twoje córki tak jak mnie udalo sie wychować moje. Wszak moje najstarsze mają już: 21, 19 i 15 lat.

    Popatrz na rzeczywistość: czy dzieci w takim wieku da sie jeszcze prowadzić za rączkę i trzymać pod kloszem?!!!!!!!
    Proszę o ciutkę realizmu.
  • [cite] Anetka:[/cite]Agnieszko, mnie nie przeraża twój pęd do poszukiwania prawdy, obalania mitów, mój mąż rob to w codziennych rozmowach na temat histori, ale też Śląska, powstań i okupantów. Niech tak jest. Mnie przeraża twoje podejście do "zagrożeń', pilnowanie i prowadzenie dorosłych już prawie dziewczyn za rączkę. Kilkakrotnie pisałaś, ze dziewczyny należą do rochu Czystych Serc, pięknie, ale to je nie uchroni przed niebezpieczeństwem. Znałam dwe dziewczyny z oazy, które skończyły jako narkomanki, jedna w ośrodku, druga w grobie. Dwie córki znajomych zaangażowanych w kościół (dziewczyny też - animatorki dzieci Maryi) urodziły dziecko przed 18 r.ż. Jak będziesz je trzymać pod kloszem, to w końcu się wymkną, jak pies spuszczony ze smyczy. To są moje odczucia po czytaniu twoich postów, ale wiem, ze to tylko część prawdy odsłonięta na forum, w życiu pewnie jest inaczej. raczej blizsze jest mi podejście Małgorzaty - zaufanie własnemu dziecku, które przecież wychowałam.
    Twoje opinie mnie nie dziwią, jestes przecież psychologiem.

    Panie Boże, uchroń nas od takich psychologów!
  • [cite] Monika73:[/cite]Mnie we wpisach Agnieszki poruszyło coś jeszcze. Takie podejście do życia jak do jednego wielkiego obowiązku , brak mi tu jakiegoś poczucia radośći życia. Ale może się mylę ?
    Czyli co? Smutas ze mnie!
    Dziękuję za diagnozę. Też psycholog?

    Jeśli może się mylisz, to po co wypisujesz bzdury!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:shocked:
  • @Anetka @Monika
    Nie mialabym odwagi napisać tutaj co o Was sądzę.:sad:
  • i nawzajem Agnieszko....ale czasem szkoda nerwów:confused:
  • Pożyjemy, zobaczymy.
    Życzę szczęścia!
  • [cite] Monika73:[/cite]Mnie we wpisach Agnieszki poruszyło coś jeszcze. Takie podejście do życia jak do jednego wielkiego obowiązku , brak mi tu jakiegoś poczucia radośći życia. Ale może się mylę ?

    nie ma dla mnie większej radości, przyjemności, niż bycie z małym dzieckiem

    a jednocześnie mam przyjemne uczucie dobrze spełnionego obowiązku

    przecież życie jest obowiązkiem, mamy zobowiązania wobec Boga i wobec tych wszystkich, którzy przeżyli swe życie po to, żebyśmy my mogli istnieć
  • obowiązek jest konieczny, aby radość była dobra

    ale... radość przychodzi sama a obowiązku musimy dzieci nauczyć
  • [cite] Pioszo54:[/cite]obowiązek jest konieczny, aby radość była dobra

    ale... radość przychodzi sama a obowiązku musimy dzieci nauczyć
    Tylko tego nie uczą na psychologjii i pedagogiji.
    Tam najważniejsze są uczucia, spontan, a przede wszystkim pozytywne myślenie:devil:
  • AGA
    Troche się z Toba nie zgadzam.
    Tylko tego nie uczą na psychologjii i pedagogiji.
    Tam najważniejsze są uczucia, spontan, a przede wszystkim pozytywne myślenie:devil:[/quote]
    Myślę że jak na każdych studiach, wszystko zależy od Ciebie - twój kręgosłup moralny n ile ci pozwala. Na końcu wszystko rodzi się w nas. Niezależnie od kierunku studiów. Studiowałam więc wiem. trochę życzliwości i mniej uogólniania- to do wszystkich.
  • Powróćmy znowu do istoty problemu:wink:
  • @Arletto
    Mam nadzieję, że Ty nie wyciągasz zbyt pochopnych wniosków.
    Jednak uściślę, że swoim najstarszym córkom (21, 19, 15 lat) już nie każę przepisywać dyktand z lukami:wink:
  • Ciągle jednak czekam na wasze odpowiedzi co do nauki dzieci i osiągnięcia przez nie samodzielności w nauce.
    Boję się cokolwiek nowego pisać, bo znowu sobie poużywają.
    Tak to już jest.
  • Aga spokojnie, odwagi dziś pomagasz mi konkretnie a inni niech nie czytają jak im ie pasuje
  • Nie jestem psychologiem :bigsmile:
  • A swoją drogą chciałabym dobrze wychować dzieci, na szczęście nie robie tego sama, jest jeszcze maż, babcie, którym udało sie juz dobrze wychować własne dzieci, ciocie, wujkowie, i inne środowiska pośrednio też. I chylę czoła, że udało ci sie dobrze wychować dzieci. Ja to mam dopiero przed sobą. A odczucia, o których pisze są po czytaniu postów, a to pewnie tylko część prawdy, jak sama przyznałaś.
  • A z pisaniem tak już jest, że odsłaniamy część siebie, mozemy sie pokazać jak chcemy, świadomie lub mniej świadomie. Widocznie coś prowokuje ludzi, że sobie używają. Nie pierwszy i nie ostatni raz, możesz sobie teraz "poużywać " na moich postach, proszę bardzo :wink:
  • a jest tu ktoś na kogo postach nikt sobie jeszcze nie poużywał?....łapka do góry, no jest ktoś?? :crazy:
  • Wracając do tematu...
  • mój też idzie do 1 klasy, ale chodził tam do zerówki no i to już czwarte w tej szkole...

    gdyby to było pierwsze i szkoła nowa to bym się przyglądał, czy mu tam dobrze
  • Agnieszko , też nie jestem psychologiem. Napisałam to , co czułam , wcale nie miałam zamiaru nikogo obrażać. Natomiast sama jestem bardzo wdzięczna mojej mamie i babci , że swoją postawą radości życia zaszczepiły mi ją również w sobie. I nie boję się też pozytywnego myślenia , jeżeli nie oznacza ono odrealnienia i braku wartości.
  • I jeszcze jedno. Stawiając na końcu mojego posta znak zapytania myślałam Agnieszko że może odpiszesz coś w rodzaju : nieprawda , w moim domu pomimo wdrażania dzieci do obowiązków panuje radosna atmosfera. Albo coś innego. Po prostu dużo piszesz o obowiązkach swoich dzieci , sposobie w jaki wobec nich postępujesz , interesowało mnie to.

    Ja myślę , że obowiązki można wypełniać będąc pełnym radości życia. Ale nie uważam , że wiem już wszystko , interesują mnie postawy innych.
  • @Arletta

    dobrych rad ciąg dalszy:

    - zlikwiduj telewizję (jeśli masz)
    - ucz dzieci czytać
    - czytaj dzieciom ile możesz, jeśli się nudzą dłuższymi bajkami, czytaj coś krótkiego,
    np. wierszyki Brzechwy (Zoo)
    :smile:
  • przytaknę
    my dużo dzieciom czytamy od zawsze , od maluszka...bardzo to wyćwiczyło ich pamięć i koncentrację a w dalszej perspektywie dało miłość do czytania...teraz starsze córki same czytają braciom, czytają bardzo dużo i chętnie...ale i tak my sami też im nadal czytamy. Nasz dwulatek mówi wierszyki z pamięci, lub "czyta" z pamięci w dobrych miejscach przewracając kartki:tongue:
  • [cite] sylwia1974:[/cite]przytaknę
    my dużo dzieciom czytamy od zawsze , od maluszka...bardzo to wyćwiczyło ich pamięć i koncentrację a w dalszej perspektywie dało miłość do czytania...teraz starsze córki same czytają braciom, czytają bardzo dużo i chętnie...ale i tak my sami też im nadal czytamy. Nasz dwulatek mówi wierszyki z pamięci, lub "czyta" z pamięci w dobrych miejscach przewracając kartki:tongue:

    u nas podobnie :bigsmile: tylko najstarsi chłopcy nie chcą czytać .......:cry:
  • my też czytamy :) dużo , a Marysia i tak chodzi za nami z ksiązkami i jęczy : cytaj mamo, cytaj :thumbup:
  • [cite] Monika73:[/cite]I jeszcze jedno. Stawiając na końcu mojego posta znak zapytania myślałam Agnieszko że może odpiszesz coś w rodzaju : nieprawda , w moim domu pomimo wdrażania dzieci do obowiązków panuje radosna atmosfera. Albo coś innego. Po prostu dużo piszesz o obowiązkach swoich dzieci , sposobie w jaki wobec nich postępujesz , interesowało mnie to.

    Ja myślę , że obowiązki można wypełniać będąc pełnym radości życia. Ale nie uważam , że wiem już wszystko , interesują mnie postawy innych.

    Jasne,że wszystkiego nie piszę, bo nie mam na to czasu, nie da rady.

    Piszę o obowiązkach dzieci, żeby innych rodziców zachecic do tego samego.

    Widzę, co się wokół mnie dzieje (poza domem). Rodzice w ogóle niczego nie wymagają od swoich dzieci. Wszędzie rosną zbóje i egoiści. Gdy dziecko się nie uczy, nie pomaga w domu - rodzice najczęściej wzruszają ramionami: "on/ona już taki jest, nic na to nie poradzę". Zaznaczę: to są b. porządni rodzice, pobożni. Nasłuchali sie tylko jakiś ideologii pedagogicznych, że dziecko jest cacane, że mu trzeba dać swobodę, nie zrażać, nie zmuszać, nie karać, zaufać, a ono już będzie wiedziało co jest najlepsze. To są bzdury!!!!!!!!!!!!1
    Do tego nauczyciele nie wymagają, tylko bawią się z dziećmi, boją sie wymagać, boją się konfrontacji z uczniami i rodzicami - cóż chory system szkolnictwa. Uczyłam w szkole, więc wiem.

    Zawsze stawiałam wymagania swoim dzieciom. Pilnowalam i pilnuję, żeby się uczyły, żeby nie tylko odrabiały lekcje, których mają mało zadawanych. Jak np. dziecko nie chciało czytać siadałam z nim i musiało czytać przy mnie.

    I bardzo dobrze na tym wyszłam, a przede wszystkim moje dzieci. W przeciwieństwie do tych rodziców, którzy idą na spontan.



    Na dowcipy się nie wysilam, bo nie umiem dowcipkować. Inni robią to wspaniale i stale śmieję się przed komputerem, aż dzieci z mężem pukają się w głowę.

    Wydawało mi sie oczywiste, że wszyscy wiedzą, że życie w rodzinie wielodzietnej jest radosne, szczególnie tu , na tym forum. Nie może być inaczej.:smile:
  • Tej wypowiedzi mi się miło Agnieszko czytało :) wreszcie poczułam , że coś nas łączy.
    Ja jestem bardzo wymagającą matką, mimo, że naczyatałam się pedagogicznych książek - życie zweryfikowało wiele z tych lektur :)))))))
    Wymagająca Miłość, jasno wytyczone granice - to hasło mojego bycia mamą - a obowiązki - one się określają w rodzinie wielodzietnej w dość naturalny sposób - nie przypisuję sobie tego sukcesu :)))))) Wszyscy wychowawcy przedszkolni i szkolni moich dzieci chwalą je za zaradność, szybkie reagowanie na polecenia, przestrzeganie norm i dobre funkcjonowanie w grupie - wręcz pozytywne przywództwo :) Zawsze staram się zachęcać, by w nauce nie szły po najmniejszej lini oporu, jeśli się czymś zainteresują, szukamy głębiej, poszerzamy wiedzę....ale nie uważam, że w szkołach mają mało zadawane - akurat u nas wręcz odwrotnie :) - jestem jednak mocno za tym, że w pewnym wieku najistotniejsza jest zabawa, potem nauka przez zabawę, potem nauka z wewnętrznej potrzeby i chęci :) ale nade wszystko próbowanie różnych form kulturalnej aktywności, także tańca, malarstwa, muzyki, teatru, fotografii - bo te właśnie dziedziny czynią człowieka wrażliwym na piękno....Młodszy wiek szkolny to czas dużej podatności na te formy, no i wtedy jest też na to więcej czasu - bo nie ma nadmiaru nauki książkowej. Dlatego moje dzieci tańczą, śpiewają, malują, fotografują, kręcą filmy....
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.