np. z powodu bezpośredniego zagrożenia życia - top wtedy nie pozostaje niz innego jak zapanowanie nad swoim popędem - czyli wstrzemięźliwość. I jest to wyraz troski, odpowiedzialności i miłości. ---------------------------------------------- niby tak ale ten co nie stosuje npr to chyba jeszcze bardziej wstrzemięźliwy wtedy jest...
@Mateusz - jak pisałem, nie zarzucam Ci już redukcjonizmu.
Natomiast zwróć uwagę na to co piszę w drugim wątku na temat rozumienia przez Ciebie życia (myślałem do tej pory, że już przeczytałeś):
Mówiąc o życiu - rozszerzając to pojęcie z życia biologicznego na "dobre życie" - wrzucasz do jednego worka wartości "z różnych półek".
To właśnie skłąnia mnie do poglądu, że przesadnie akcentujesz rolę rozumu a nie dowartościowujesz "samego życia". Jednak - jak już mówiłem, jest to kwestia rozłożenia akcentów - ilościowa. Dlatego nie da się tej dyskusji rozstrzygnąć za pomocą argumentów: "...ale rozum też jest ważny...", "...ale biologia jest też ważna...". Co do tego zgadzamy się obaj, tylko inaczej kładziemy akcenty.
P.S.: Przeczytaj sobie dawne dyskusje n.t. NPR na tym forum. A w dyskusji "Co Wy na to? O NPR raz jeszcze" polecam wpis "Namora".
Jeśli złożymy, że należy odłożyć poczęcie kolejnego dziecka - np. z powodu bezpośredniego zagrożenia życia - top wtedy nie pozostaje niz innego jak zapanowanie nad swoim popędem - czyli wstrzemięźliwość. I jest to wyraz troski, odpowiedzialności i miłości. Natomiast gdy owa sprzeczność nie występuje, to nie ma potrzeby żadnego "tłumienia" swojej cielesności. (nie jestem zwolennikiem wyrzeczenia od seksu w Wielkim Poście:)
To jest przykład skrajny, jednoznaczny i dotyczący 3% małżeństw - ja się Cię pytam - a co z 97% zdrowych małżeństw, które mogą mieć dzieci i które nie muszą żyć we wstrzemięźliwości?
Wciska się wszędzie ludziom NPR już na dzień dobry na naukach przedmałżeńskich i taka para narzeczonych uczy się, że tak być powinno, że to nie antykoncepcja, tylko trzeba "rozumnie", potem biorą slub i na starcie życiowym budzą się po nocy poślubnej z trójkącie - ja, mąż i termometr "bo tak nas uczyli na naukach przedmałżeńskich, to takie katolickie, chrześcijańskie":devil:
nikt tam im nie mówi o ważnych powodach dla których można odlożyć poczęcie kolejnego dziecka, za to mówi się że to jest zgodne z nauką Kościoła, że Kościół pozwala, napewno to nie jest antykoncepja i wręcz przeciwnie - dzięki temu małżonkowie żyją ze sobą w jedności i w miłości poczynając kolejne dzieci zgodnie z rozumem:devil: tak mi tłumaczyli ludzie na naukach przedmałżeńskich w parafii
I jakoś nikt nie zachęcał do tego by przyjmować Wolę Pana Boga, nikt nie zachęcał do otwierania się na życie, nikt nie wspominał o rodzinach wielodzietnych - a szkoda, gdybyśmy z mężem nie byli we wspólnocie to wogóle byśmy nie znali rodzin wielodzietnych.
@Mateusz - na to pytanie w zasadzie odpowiadam we fragmencie, który przeczytasz po południu.
Skrótowo:
1. wartość podrzędna (jedzenie) jest wartością tylko z uwagi na to, że podtrzymuje życie (wartość nadrzędną).
Równocześnie:
2. nie ma życia bez jedzenia (aksjolodzy mówią, że "wartość wyższa funduje niższą", natomiast "do swojego zaistnienia wymaga realizacji wartości niższej")
Wynika stąd:
3. wartości niższe powinne być brane pod uwagą w naszych kalkulacjach tylko o tyle, o ile warunkują zaistnienie wyższych (w naszym przypadku - umożliwiają życie).
A więc:
4. o ile niedobór wartosci niższych nie zagraża bezpośrednio życiu - nie można uzależniać od nich wartości życia (np. mówić, że życie biedaka bez grosza jest nic nie warte), ani prokreacji (wartości - jak wspomniałem - równej życiu).
Z Twojego rozumowania wynika, że tylko z powodu bezpośredniego zagrożenia życia - w znaczeniu groźby śmierci - można zawiesić wartość prokreacji - czyli unikać poczęcia dziecka. Żadna inna wartość prokreacji nie znosi.... czy tak?
no... mniej więcej... jak laska ma hifa to nie bzykamy
No ileż razy można mówić to samo?
Wartość prokreacji jest "anulowana" tylko w tym przypadku, jeśli koliduje z wartością większą lub równą.
Równa - to życie (tak, chodzi o bezpośrednie zagrożenie życia - jakość życia nie jest wartością adekwatną).
Są oczywiście wartości jeszcze wyższe (żebyś nie złapał mnie za słowo) - np. wartości religijne czy ważny interes państwa - choć trudno mi sobie wyobrazić, żeby prokreacja mogła z tymi wartościami kolidować...
@Mateusz
ja nie mam siły się wypowiadać w kilometrowych wypowiedziach, mogę tylko napisać, że te umowne 3% wie, dlaczego stosuje NPR i z pewnością już to zdążyła przemodlić, rozeznać, napewno z jakimś spowiednikiem i oni napewno Ciebie w roli ich adwokata, rycerza broniącego ich decyzji do ostatniej kropli krwi niepotrzebują, i nie musisz dla nich ustalać żadnych jasnych reguł - oni napewno już je dobrze znają.
a co do reszty, jak napisałeś
"A z drugiej strony - zdajesz sobie sprawę ilu ludziom takie przedstawianie NPR wybiło z głowy antykoncepcję - bo wcześniej nie wyobrażali sobie małżeństwa bez niej, a poi takich naukach przedślubnych nagle widzą, że jest inna droga. "
ale oni dalej stosują antykoncepcję tylko pod postacią NPR - jak grzeszyli tak grzeszą dalej więc z czego tu się cieszyć???
robie jednocześnie inne rzeczy
no... czyli jakiś tam wpływ wielodzietni.org jest....
Najważniejsza jest koordynacja ruchów, na początku możesz miec z tym problemy ale dojdziesz do wprawy. Możesz poprosic o pomoc partnerkę, a gdy jesteś sam czytaj posty jednocześnie masując się jedną ręką po brzuchu a drugą klepięc po głowie.
ok - ale w takim razie jak rozumieć słowa dokumentów KK o tym, że można odłożyć poczęcie z ważnych powodów? Skoro Kościół mówi, że bierze się pod uwagę dobro dzieci już istniejących itd.. a Ty mówisz, że tylko bezpośrednie zagrożenie życia anuluje prokreację - to między Tobą i Kościołem jest sprzeczność - czy tak?
PS - weź pod uwagę, że piszę podczas pracy i robie jednocześnie inne rzeczy
No, to tak jak ja. Dzisiaj szczególnie ciężko pracujemy...
Np. fragment wykorzystany przez Ciebie:
"Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła."
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby interpretować w ten sposób, że chodzi tu o rozeznanie, czy nie ma zagrożenia życia. Choć oczywiście można bardziej miękko.
W przypadku problemów z interpretacją - nalezy odwołać sie do zdrowego rozsądku - a ten podpowiada mi to, co twierdzę.
Mateusz.25.07.1968
"Myślę, że niektórzy z nich, gdy przeczytają na "wielodzietni.org" co o nich myślą niektórzy forumowicze, to mogą stracić wiarę, albo wpaść w depresję"
Dlaczego? Nie pisałam o nich źle
"Np. z tego, że może nie rozpadnie się ich małżeństwo. Bo wg statystyk małżeństwa stosujące antykoncpecję się rozpadają, a NPRowe prawie w ogóle...
czy to CIę cieszy?"
Sorry, utarta gadka którą słyszałam na naukach przedmałżeńskich
no ale dalej stosują NPR jako ANTYKONCEPCJE i m.in Ty jako instruktor NPR ich tego uczysz, bo jasno nie mówisz jakie są zasady tej gry zwanej NPR. Dajesz im w rękę narzędzia jak "po katolicku" zabezpieczać się przed "nieplanowanym dzieckiem":devil:
Cieszysz się?
I niczym dla mnie się to nie różni od antykoncepcji w tym momencie.
Czytam, czytam i nie mogę oprzeć się refleksji, że "my o niebie, wy o chlebie"... Na takich płaszczyznach to można jeszcze długo gadać.... Problemem, który ja dostrzegam, jest to, że Mateusz cały czas kręci się w argumentacji człowieka prawego, przestrzegającego przykazań, ale de facto niewierzącego. No i w w takiej argumentacji ma rację... A jak napisał Taw :"gdy dołożymy do tego emisję CO2 no to już jest megaracja".
I żeby było jasne -nie twierdzę, że Mateusz jest niewierzący. Nic o nim nie wiem, określam jego argumenty.
Jeszcze dorzucę określenie postawy człowieka wierzącego w zakresie prokreacji z fragmentu książki Carlo Carretto "Rodzina małym Kościołem" : "I jeśli Bóg mnie miłuje, i zna, i może wszystko, to On pomyśli o tym, żeby ciężar na moich ramionach nie był za wielki. I jeśli Bóg mnie kocha, wszystko wie i wszystko może, ponieważ jest wszechwiedzący i wszechmogący, to On pomyśli o tym, by dać mi akurat tyle dzieci, ile twoja miłość, twoje łono, twoja krew, twoje siły zdołają unieść. Ani o jedno za dużo, ani o jedno za mało".
A ja myślę, że npr jest dobry dla niewierzących. Jest to dobra alternatywa dla antykoncepcji, którą i tak by stosowali. Nie zastanawiam się czy wytwarza mentalność antykoncepcyjną, ale może uczyć odpowiedzialności, którą w przypadku antykoncepcji zwala się na chemię.
Wydaje się, że o to chodzi! To trochę jak w tej przypowiesci o młodzieńcu, który spytał Chrystusa o zbawienie, a Chrystus nakazał mu sprzedac cały swój majątek i rozdać ubogim. Czy kogoś stac na takie wyrzeczenie?
[cite] mona:[/cite]A ja myślę, że npr jest dobry dla niewierzących. Jest to dobra alternatywa dla antykoncepcji, którą i tak by stosowali. Nie zastanawiam się czy wytwarza mentalność antykoncepcyjną, ale może uczyć odpowiedzialności, którą w przypadku antykoncepcji zwala się na chemię.
I też nie rozumiem sposobu myślenia moich niektórych znajomych,
Dla nich w sytuacji gdzie kobieta urodziła dajmy na to 5 dzieci z wielkim trudem, ledwo donosiła, każda ciąża powodowała stopniową utratę wzroku, kobieta ledwo donosiła ostatnie dziecko ( wcześniak ) do tego ma nadciśnienie i znając ją wiem , że gdyby jednak zaszła w ciążę to nie usunęłaby ale prawdopodobnie sama by umarła bo jest przeciwieństwem Alicji 1000,a namówiona przez lekarzy do antykoncepcji mechanicznej lub hormonalnej ( samo NPR na nią nie działa tak właśnie zaszła w 4 i 5 ciążę.) zdecydowała się na kalendarzyk i prezerwatywę, bo jej mąż nie chciał słyszeć o białym małżeństwie.
Jej facet jest na tyle słaby , że całkowita odmowa żony na wspólżycie już na zawsze mogłaby się skończyć rozpadem małżeństwa - a szkoda żeby dzieciom rozleciał się świat a tata odszedł do innej baby. I taka osoba w ich ocenie nie ma prawa chodzić do komunii.
Ale jak oni sami mają jedynaka i z upodobaniem stosują to NPR dorobiwszy się przedtem domu , dwóch samochodów, niańki do dziecka i nie chcą mieć więcej dzieci. A pani wcale nie jest jakaś chorowita i nie ma przeciwwskazań. Oni sobie biegają do komunii i jeszcze pouczają innych o moralności.:shocked:
Problem jest głębszy. Otaczająca nas cywilizacja przez antykoncepcję (i aborcję) może kontrolować swój przyrost naturalny. W efekcie ludzie nauczyli się żyć w "komforcie" seksu bez zobowiązań. NPR odbieram jako próbę znalezienia jakiegoś kompromisu pomiędzy współczesnym światem a światem chrześcijańskim. Brzmi to trochę tak: możecie zyć jak poganie, czerpać przyjemność z seksu i jednocześnie ograniczać prawdopodobieństwo poczęcia dziecka ale nie wykluczać. Tylko w tym połóżeniu nacisku na przyjęcie życia (w teorii NPRu) widzę różnicę w stosunku do klasycznej antykoncepcji, gdzie w razie wpadki pozostaje aborcja z powodów socjalnych.
Wygląda na to, że Kościół propagując NPR czyni tak z obawy przed utratą "letnich" chrzescijan, którym trudno jest zerwać z modelem proponowanym przez cywilizację.
Wiecie co? Nie śmiejmy się z awatara Mateusza. Bo może Mateusz jest prorokiem bądź jasnowidzem.
Wielu świętych było grzesznikami, często prześladowcami Chrystusa i jego nauki.
Więc...wszystko przed Obamą.:cool:
Komentarz
----------------------------------------------
niby tak ale ten co nie stosuje npr to chyba jeszcze bardziej wstrzemięźliwy wtedy jest...
Natomiast zwróć uwagę na to co piszę w drugim wątku na temat rozumienia przez Ciebie życia (myślałem do tej pory, że już przeczytałeś):
Mówiąc o życiu - rozszerzając to pojęcie z życia biologicznego na "dobre życie" - wrzucasz do jednego worka wartości "z różnych półek".
To właśnie skłąnia mnie do poglądu, że przesadnie akcentujesz rolę rozumu a nie dowartościowujesz "samego życia". Jednak - jak już mówiłem, jest to kwestia rozłożenia akcentów - ilościowa. Dlatego nie da się tej dyskusji rozstrzygnąć za pomocą argumentów: "...ale rozum też jest ważny...", "...ale biologia jest też ważna...". Co do tego zgadzamy się obaj, tylko inaczej kładziemy akcenty.
P.S.: Przeczytaj sobie dawne dyskusje n.t. NPR na tym forum. A w dyskusji "Co Wy na to? O NPR raz jeszcze" polecam wpis "Namora".
@Mateusz
To jest przykład skrajny, jednoznaczny i dotyczący 3% małżeństw - ja się Cię pytam - a co z 97% zdrowych małżeństw, które mogą mieć dzieci i które nie muszą żyć we wstrzemięźliwości?
Wciska się wszędzie ludziom NPR już na dzień dobry na naukach przedmałżeńskich i taka para narzeczonych uczy się, że tak być powinno, że to nie antykoncepcja, tylko trzeba "rozumnie", potem biorą slub i na starcie życiowym budzą się po nocy poślubnej z trójkącie - ja, mąż i termometr "bo tak nas uczyli na naukach przedmałżeńskich, to takie katolickie, chrześcijańskie":devil:
nikt tam im nie mówi o ważnych powodach dla których można odlożyć poczęcie kolejnego dziecka, za to mówi się że to jest zgodne z nauką Kościoła, że Kościół pozwala, napewno to nie jest antykoncepja i wręcz przeciwnie - dzięki temu małżonkowie żyją ze sobą w jedności i w miłości poczynając kolejne dzieci zgodnie z rozumem:devil: tak mi tłumaczyli ludzie na naukach przedmałżeńskich w parafii
I jakoś nikt nie zachęcał do tego by przyjmować Wolę Pana Boga, nikt nie zachęcał do otwierania się na życie, nikt nie wspominał o rodzinach wielodzietnych - a szkoda, gdybyśmy z mężem nie byli we wspólnocie to wogóle byśmy nie znali rodzin wielodzietnych.
Skrótowo:
1. wartość podrzędna (jedzenie) jest wartością tylko z uwagi na to, że podtrzymuje życie (wartość nadrzędną).
Równocześnie:
2. nie ma życia bez jedzenia (aksjolodzy mówią, że "wartość wyższa funduje niższą", natomiast "do swojego zaistnienia wymaga realizacji wartości niższej")
Wynika stąd:
3. wartości niższe powinne być brane pod uwagą w naszych kalkulacjach tylko o tyle, o ile warunkują zaistnienie wyższych (w naszym przypadku - umożliwiają życie).
A więc:
4. o ile niedobór wartosci niższych nie zagraża bezpośrednio życiu - nie można uzależniać od nich wartości życia (np. mówić, że życie biedaka bez grosza jest nic nie warte), ani prokreacji (wartości - jak wspomniałem - równej życiu).
A właśnie powinien. Inaczej termin "ważne powody" jest pustosłowiem. Wrażenie jest takie: jesli nie chcemy dziecka - to Kościół podaje nam metodę.
To tak jak z awatarem - chęci dobre tylko owoce marne.
chciałam cytować a mi wyszło podziękowanie dla Mateusza:devil:
Wartość prokreacji jest "anulowana" tylko w tym przypadku, jeśli koliduje z wartością większą lub równą.
Równa - to życie (tak, chodzi o bezpośrednie zagrożenie życia - jakość życia nie jest wartością adekwatną).
Są oczywiście wartości jeszcze wyższe (żebyś nie złapał mnie za słowo) - np. wartości religijne czy ważny interes państwa - choć trudno mi sobie wyobrazić, żeby prokreacja mogła z tymi wartościami kolidować...
będziesz się spowiadać...
o tak tak
oj będę będę
@Mateusz
ja nie mam siły się wypowiadać w kilometrowych wypowiedziach, mogę tylko napisać, że te umowne 3% wie, dlaczego stosuje NPR i z pewnością już to zdążyła przemodlić, rozeznać, napewno z jakimś spowiednikiem i oni napewno Ciebie w roli ich adwokata, rycerza broniącego ich decyzji do ostatniej kropli krwi niepotrzebują, i nie musisz dla nich ustalać żadnych jasnych reguł - oni napewno już je dobrze znają.
a co do reszty, jak napisałeś
"A z drugiej strony - zdajesz sobie sprawę ilu ludziom takie przedstawianie NPR wybiło z głowy antykoncepcję - bo wcześniej nie wyobrażali sobie małżeństwa bez niej, a poi takich naukach przedślubnych nagle widzą, że jest inna droga. "
ale oni dalej stosują antykoncepcję tylko pod postacią NPR - jak grzeszyli tak grzeszą dalej więc z czego tu się cieszyć???
no... czyli jakiś tam wpływ wielodzietni.org jest....
Najważniejsza jest koordynacja ruchów, na początku możesz miec z tym problemy ale dojdziesz do wprawy. Możesz poprosic o pomoc partnerkę, a gdy jesteś sam czytaj posty jednocześnie masując się jedną ręką po brzuchu a drugą klepięc po głowie.
Nie czytam Cię podczas picia kawy,
ekran zachlapałam
Np. fragment wykorzystany przez Ciebie:
"Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła."
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby interpretować w ten sposób, że chodzi tu o rozeznanie, czy nie ma zagrożenia życia. Choć oczywiście można bardziej miękko.
W przypadku problemów z interpretacją - nalezy odwołać sie do zdrowego rozsądku - a ten podpowiada mi to, co twierdzę.
:thumbup::thumbup::thumbup:
"Myślę, że niektórzy z nich, gdy przeczytają na "wielodzietni.org" co o nich myślą niektórzy forumowicze, to mogą stracić wiarę, albo wpaść w depresję"
Dlaczego? Nie pisałam o nich źle
"Np. z tego, że może nie rozpadnie się ich małżeństwo. Bo wg statystyk małżeństwa stosujące antykoncpecję się rozpadają, a NPRowe prawie w ogóle...
czy to CIę cieszy?"
Sorry, utarta gadka którą słyszałam na naukach przedmałżeńskich
no ale dalej stosują NPR jako ANTYKONCEPCJE i m.in Ty jako instruktor NPR ich tego uczysz, bo jasno nie mówisz jakie są zasady tej gry zwanej NPR. Dajesz im w rękę narzędzia jak "po katolicku" zabezpieczać się przed "nieplanowanym dzieckiem":devil:
Cieszysz się?
I niczym dla mnie się to nie różni od antykoncepcji w tym momencie.
Jeszcze dorzucę określenie postawy człowieka wierzącego w zakresie prokreacji z fragmentu książki Carlo Carretto "Rodzina małym Kościołem" : "I jeśli Bóg mnie miłuje, i zna, i może wszystko, to On pomyśli o tym, żeby ciężar na moich ramionach nie był za wielki. I jeśli Bóg mnie kocha, wszystko wie i wszystko może, ponieważ jest wszechwiedzący i wszechmogący, to On pomyśli o tym, by dać mi akurat tyle dzieci, ile twoja miłość, twoje łono, twoja krew, twoje siły zdołają unieść. Ani o jedno za dużo, ani o jedno za mało".
Wydaje się, że o to chodzi! To trochę jak w tej przypowiesci o młodzieńcu, który spytał Chrystusa o zbawienie, a Chrystus nakazał mu sprzedac cały swój majątek i rozdać ubogim. Czy kogoś stac na takie wyrzeczenie?
a w NPRze na termometr
Dla nich w sytuacji gdzie kobieta urodziła dajmy na to 5 dzieci z wielkim trudem, ledwo donosiła, każda ciąża powodowała stopniową utratę wzroku, kobieta ledwo donosiła ostatnie dziecko ( wcześniak ) do tego ma nadciśnienie i znając ją wiem , że gdyby jednak zaszła w ciążę to nie usunęłaby ale prawdopodobnie sama by umarła bo jest przeciwieństwem Alicji 1000,a namówiona przez lekarzy do antykoncepcji mechanicznej lub hormonalnej ( samo NPR na nią nie działa tak właśnie zaszła w 4 i 5 ciążę.) zdecydowała się na kalendarzyk i prezerwatywę, bo jej mąż nie chciał słyszeć o białym małżeństwie.
Jej facet jest na tyle słaby , że całkowita odmowa żony na wspólżycie już na zawsze mogłaby się skończyć rozpadem małżeństwa - a szkoda żeby dzieciom rozleciał się świat a tata odszedł do innej baby. I taka osoba w ich ocenie nie ma prawa chodzić do komunii.
Ale jak oni sami mają jedynaka i z upodobaniem stosują to NPR dorobiwszy się przedtem domu , dwóch samochodów, niańki do dziecka i nie chcą mieć więcej dzieci. A pani wcale nie jest jakaś chorowita i nie ma przeciwwskazań. Oni sobie biegają do komunii i jeszcze pouczają innych o moralności.:shocked:
Wygląda na to, że Kościół propagując NPR czyni tak z obawy przed utratą "letnich" chrzescijan, którym trudno jest zerwać z modelem proponowanym przez cywilizację.
Wielu świętych było grzesznikami, często prześladowcami Chrystusa i jego nauki.
Więc...wszystko przed Obamą.:cool: