[cite] Maciek:[/cite]
Tak, jakby ktoś znalazł jakąś lukę w prawie i tak był tym zachwycony, że już nawet nie zwracał uwagi na to, czy korzystanie z niej przynosi mu jakąkolwiek korzyść.
To, to. Ale to chyba efekt częstych pogadanek dla hmm... mniej katolickiej młodzieży, którą trzeba zachęcić, pokazać "katolicki seks jakiego nie znają", pomijać kwestie trudne i mogące zniechęcić. Taka działalność misyjna wśród dzikich.
[cite] PawełP:[/cite]Kto podważa moralny wymiar NPR, podważa nauczanie Kościoła, który przecież w sprawach wiary i moralności jest nieomylny.
Kolega Maciek popełnia więc typowy grzech pychy stawiając się ponad urzędem nauczycielskim Kościoła.
Kościół zawsze miał świadomość ułomności natury ludzkiej (grzech pierworodny). Dlatego np. obowiązek ubóstwa jest nałożony tylko na zakonników.
Jeżeli ktoś jest gotowy w imię Miłości do Boga (za zgodą małżonki!!!!) wyrzec się NPR to jest to postawa heroiczna i chylę głowę.
Tylko, że prawdziwa świętość łączy się z pokorą, a ta wyklucza potępianie tych niezdolnych do takiego heroizmu!!!
[cite] PawełP:[/cite]Jeżeli ktoś jest gotowy w imię Miłości do Boga (za zgodą małżonki!!!!) wyrzec się NPR to jest to postawa heroiczna i chylę głowę.
Czy wyrzekacie się NPR-u aby was grzech nie opanował?
-wyrzekamy się!
-czy wierzycie, że przysięga małżeńska, w której ślubowaliście (wspólnie z małżonką!!!) że przyjmiecie potomstwo, którym was Bóg obdarzy jest zobowiązująca?
-wierzymy!
:cool:
[cite] PawełP:[/cite]Jeżeli ktoś jest gotowy w imię Miłości do Boga (za zgodą małżonki!!!!) wyrzec się NPR to jest to postawa heroiczna i chylę głowę.
Czy wyrzekacie się NPR-u aby was grzech nie opanował?
-wyrzekamy się!
-czy wierzycie, że przysięga małżeńska, w której ślubowaliście (wspólnie z małżonką!!!) że przyjmiecie potomstwo, którym was Bóg obdarzy jest zobowiązująca?
-wierzymy!
:cool:
wyrzec się NPR to jest to postawa heroiczna i chylę głowę.
Co to znowu za heroizm płodzić dzieci????????
Wielu tak mówi, że heroizm!...heroizm!...a to żaden heroizm, to normalna naturalna sprawa rodzić nowych ludzi. Przez to, ze tak ciągle mówicie, że to heroizm to wielu tak strasznie się boi prokreacji.
Powiem Ci: Pawle P. pieprzysz!
Nie popiera, tylko dopuszcza ze względu na słabość ludzką pozostawia jednak w mocy przysięgę małżeńską, której fragment zacytowałam wyżej.
Różnica między postem a NPR-em jest znaczna i nie pieprz mi tu, że jej nie widzisz!
Post jest nakazany a NPR dopuszczalny.
Jak w radiu Erewań: nie w Warszawie, tylko w Moskwie, nie wiadra, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.:crazy:
Idę spać, no, właściwie nie spać, ale to, co zamierzam robić przed spaniem nie mieści się nijak w mentalności śluzowców- termometrowców.:cool:
Pycha polega na przekonaniu, że jestem mądrzejszy od Matki Kościoła, bo przecież kościół NPR popiera!
No tak... więcej, Ty popierasz NPR więc Matka Kościół popiera Ciebie, więc... wszyscy popełniamy grzech pychy
[cite] PawełP:[/cite]Kto podważa moralny wymiar NPR, podważa nauczanie Kościoła, który przecież w sprawach wiary i moralności jest nieomylny.
Kolega Maciek popełnia więc typowy grzech pychy stawiając się ponad urzędem nauczycielskim Kościoła.
Kościół zawsze miał świadomość ułomności natury ludzkiej (grzech pierworodny). Dlatego np. obowiązek ubóstwa jest nałożony tylko na zakonników.
Jeżeli ktoś jest gotowy w imię Miłości do Boga (za zgodą małżonki!!!!) wyrzec się NPR to jest to postawa heroiczna i chylę głowę.
Tylko, że prawdziwa świętość łączy się z pokorą, a ta wyklucza potępianie tych niezdolnych do takiego heroizmu!!!
Masz rację, co do faktu, że Kościół nie wymaga postawy heroicznej i dobry dałeś przykład z nakazem ubóstwa dla zakonników.
Dyskusja tutaj nie dotyczyła jednak tego, czy NPR jest czy nie jest zgodne z nauką Kościoła, tylko tego, czy jest "modelem" zalecanym czy tylko dopuszczalnym przez Kosciół (nb.Twój przykład z nakazem ubóstwa dla zakonników zdaje się świadczyć, że nie stosując NPR wybiera się drogę - że tak powiem - "wyższego rzędu" - podobnie jak idąc do zakonu).
Dyskusja wybuchła dlatego, że artykuł Mateusza został m.in. przeze mnie zinterpretowany jako przedstawiający NPR jako model ZALECANY - podczes gdy większość forumowiczów widzi go raczej jako dopuszczalny.
Nie chodzi o całkowite deprecjonowanie NPR czy kwestię jego wyższości nad antykoncepcją! Nikt nie kwestionuje wartości planowania w sytuacjach skrajnych - jednak nie czyńmy z konieczności cnoty!
I jeszcze jedno (bo już mie mam sił śledzić tej dyskusji) - chciałabym jeszcze zapytać klasycznych NPR-owców, czy kiedykolwiek próbowali być ze sobą bez termometrów i wykresów. Bo może problem leży w ich uzależnieniu od planowania, w tym, że nie potrafią być z drugim człowiekiem, a nie w kwestiach dogmatycznych? Miłej niedzieli.
Pawle, nikt się tu z pogardą nie odnosi do Ciebie, ale za to chyba już wszyscy jesteśmy zniecierpliwieni taką formą dyskusji i przytaczanymi na odwyrtkę argumentami. Tłumaczę: rozmawiamy tu o normalnej praktyce życia zdrowego małżeństwa katolickiego, normalnej, czyli nastawionej na przyjęcie potomstwa, zgodnie z przysięgą. KK nie nakazuje npr, tylko go dopuszcza, na pierwszym miejscu, jak słusznie zauważyła Małgorzata, stawiając jednak wielkoduszną wielodzietność.
To forum jest wyjątkowo kiepskim polem dla npr-owych proroków, bo w odróżnieniu od nich tutejsze rodziny nie teoretyzują - na poparcie swoich poglądów mają lata małżeństwa, liczne dzieci, miliony przezwyciężonych trudności i bardzo twarde tyłki, mówiąc kolokwialnie. Wszelkie wywody o hipotetycznych chorobach, ubóstwie itd. tutaj zderzają się z konkretnym doświadczeniem. Dlatego uważam, że pewien ton wyższości ze strony forumowiczów jest uzasadniony, bo naprawdę ile można gadać z ludźmi, którzy się boją i z tego strachu uczynili sobie sztandar.
Proponuję test ze znajomości treści wątku przed możliwością dodawania wpisów.
Mam wrażenie, że wciąż piszemy dokładnie te same argumenty na te same zarzuty tylko forma się zmienia. Żeby odpowiedzieć Pawłowi wystarczyłby odnośnik do początku wątku (sam nie czuję jak rymuję).
Czytam PawłaP i oczyma wyobraźni widzę tych Żydów, którzy mówią między sobą:
- Taaa, co ten Jezus wygaduje! Nierozerwalność małżeństwa to może i dobre, jak ktoś chce się lansować swoim heroizmem, ale nie wolno krytykować tych, co w zgodzie z Prawem dają żonie list rozwodowy. Co za bezczelność, aby ten syn cieśli wywyższał się ponad Mojżesza! Bo skoro wolno żonę oddalić, to czemu by to miało być cokolwiek złego. Jeżeli odpowiedzialność, tak: odpowiedzialność! podpowiada, że małżeństwo nie ma racji bytu, bo żona niechętna do prania i gotowania, to o ileż rozsądniej wziąć sobie nową!
Nie mogłam się powstrzymać: to fragment dyskusji pod wpisem Matueusza na Frondzie. Przeczytajcie - warto!!!:cheer::crazy:
Talka napisał/a: sobota, 21 listopada 2009, 12:58
XVII wiek i dalej - to głoszone z ambon nauki, że celem małżeństwa jest prokreacja, to ranienie bezpłodnych par, bo przecież nie są wstanie spełnić obowiązków małżeńskich. Papież JPII powiedział, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest MIŁOŚĆ I prokreacja. A to zmienia spojrzenie na sprawę.
Mateusz.25.07.1968 napisał/a: sobota, 21 listopada 2009, 19:21
Talka
"to ranienie bezpłodnych par, bo przecież nie są wstanie spełnić obowiązków małżeńskich"
Dzięki Talka. Jak zwykle trafiłaś w samo sedno. Zauważam po stronie NIEKTÓRYCH antyNPRowców jedną prawidłowość â?? wydają bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe osądy nt. par, które nie spełniają ich kryterium "otwartości na życie". W ogóle się nie zastanawiają nad ich problemami, nie próbują ich zrozumieć, nie próbują im pomóc â?? tylko oskarżają, wytykają :
" patrzcie".. to ci NPRowcy, "śluzowcy" "letni katolicy" "zamknięci na życie" "egoiści i konsumpcjoniści" "wolą nową plazmę niż dziecko"... patrzcie..
Znając autentyczne dramaty tych małżeństw boli mnie to i serce mi się burzy. Większość z tych osądzających ludzi, gdyby zakosztowała takich problemów jak niektóre pary bojące się kolejnej ciąży, nigdy w życiu nie zdecydowałaby się na wielodzietność â?? tylko trzęsąc portkami łykałaby piguły. Jednak taki jest świat, taki jest Kościół â?? odwieczne starcie między grzesznikami pragnącymi miłosierdzia i faryzeuszami pragnącymi ich zagłady, potępienia i piekła, odwieczny dysonans między celnikiem a faryzeuszem modlącymi się w świątyni. Zamiast pokornie dziękować Bogu za łaskę i siłę duchową, używają jej jako narzędzie postawienia się ponad innymi i udowadniania własnej wyższości, podkreślając swoje zasługi dla kościoła i przyrostu naturalnego. Módlmy się wszyscy "abyśmy nie ulegli pokusie"
(mówię nie o wszystkich przeciwnikach NPR tylko o niektórych, spotkałem kilka takich osóbâ?? niech każdy w swym sumieniu rozsądzi).
K...waż mać, pardon my French, to ja się od tego pana mam uczyć, jak nie osądzać? "Trzęsąc portkami łykałaby piguły", "W ogóle się nie zastanawiają". Tak. Oczywiście. Bo ojcowie i matki siedmiorga, dziesięciorga czy dwanaściorga dzieci to faktycznie tacy lajtowcy, którym wszystko Bozia na złotej tacce podaje, a oni się napawają swoją zajebistością, pardon my french po raz drugi.
Argument o bezpłodności idiotyczny, bo o rodzicielstwie duchowym dużo w Kościele napisano, jak również o tym, że nie ma obowiązku MIEĆ dzieci, tylko CHCIEĆ je mieć i je przyjmować.
Poza tym, ja się kłócę o zasadę, a nie o "pojedyncze dramaty", niewątpliwie istniejące. Tylko nijak nie jestem w stanie uwierzyć, że WSZYSTKIE pary stosujące npr się z takowymi borykają. Chyba, że za dramat uznamy dwupokojowe mieszkanie.
Mateuszu - założę się, że tu zajrzysz prędzej czy później - odnosisz się tylko do tych postów, które Ci pasują do tezy. Rozumiem, że moje nie pasują. Szczerze jeszcze raz radzę: przestań się zastanawiać nad cudzymi dramatami, rzeczywistymi i możliwymi, a odpowiedz sobie uczciwie na pytanie, ile szczodrości jest w Tobie, i jakie wyzwanie jesteś w stanie przyjąć. Rozsądź w swoim sumieniu, że tak Cię zacytuję. I błagam, nie przezywaj się od faryzeuszy, bo naprawdę nie wiesz, co mówisz.
głoszone z ambon nauki, że celem małżeństwa jest prokreacja, to ranienie bezpłodnych par, bo przecież nie są wstanie spełnić obowiązków małżeńskich.
(...)
Znając autentyczne dramaty tych małżeństw boli mnie to i serce mi się burzy. Większość z tych osądzających ludzi, gdyby zakosztowała takich problemów jak niektóre pary bojące się kolejnej ciąży, nigdy w życiu nie zdecydowałaby się na wielodzietność â?? tylko trzęsąc portkami łykałaby piguły.
Ja już nie rozumiem.
To ci poranieni to są bezplodni czy boją się kolejnej ciąży?:shocked:
A co z małżeństwami, w których ktoś choruje na zaburzenia emocjonalne? Czy głoszenie z ambon, że pierwszym celem małżeństwa jest miłość nie będzie ich raniło?
Sposób rozumowania przedstawiony w cytacie z bloga Mateusza to piękny przykład skrupulanctwa, które prowadzi do mentalnej impotencji. Każde rozwiązanie kogoś rani, każda opinia będzie dla kogoś bolesna. Dlatego najlepiej nie mieć zdania i płynąć z prądem, jak wszyscy. I mieć za złe tym, którzy proponują, żeby wziąć się za siebie i nie przespać życia.
[cite] PawełP:[/cite]Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni (Łk 6, 37).
Przez kogo zostałeś potępiony? Pokaż palcem!
Potępiamy idee, które raczysz głosić jako prawdy objawione a nie Ciebie.
[cite] PawełP:[/cite]Nigdy nie odmawiałem nikomu prawa do odrzucenia NPR.
Bogu niech będą dzięki i za to!:cool:
[cite] PawełP:[/cite]Licytowanie się kto jest lepszym katolikiem w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie jest głupie.
|To chyba odwrotnie jest. Tutaj nikt nie czuje się lepszym katolikiem, bo każdy na własnej skórze niejednokrotnie doświadczył bólu egzystencji i grzechu. A to uczy pokory. Może to Ty czujesz się gorszy, że my dajemy radę ufać Bogu a Ty nie? Odwagi! Może przez to forum i te dyskusje Pan Bóg chce Ci coś powiedzieć? Pomyśl, zanim wylejesz na nas swoje frustracje.
[cite] PawełP:[/cite]Zamiast wspólnie nawracać ateistów, tracimy energię na udowadnianie własnej niezłomności.
Ja z Tobą ateistów nawracać nie będę, bo wierzę, że lepszym świadectwem są rodziny wielodzietne, niż te, które dzieci planują nie mieć. Czym będziesz nawracał ateistów, jeśli niczym się od nich nie różnisz?
Słowem?
Znajdzie się dziesięciu lepszych od Ciebie!
Daj im przykład, że można zaufać i nie umrzeć z biedy, bo Pan Bóg kocha dzieci i wariatów!
Komentarz
To, to. Ale to chyba efekt częstych pogadanek dla hmm... mniej katolickiej młodzieży, którą trzeba zachęcić, pokazać "katolicki seks jakiego nie znają", pomijać kwestie trudne i mogące zniechęcić. Taka działalność misyjna wśród dzikich.
Czyżby Mateusz zmienił nicka?
To co piszesz to same absurdy.
-wyrzekamy się!
-czy wierzycie, że przysięga małżeńska, w której ślubowaliście (wspólnie z małżonką!!!) że przyjmiecie potomstwo, którym was Bóg obdarzy jest zobowiązująca?
-wierzymy!
:cool:
:crazy::crazy::crazy:
Co to znowu za heroizm płodzić dzieci????????
Wielu tak mówi, że heroizm!...heroizm!...a to żaden heroizm, to normalna naturalna sprawa rodzić nowych ludzi. Przez to, ze tak ciągle mówicie, że to heroizm to wielu tak strasznie się boi prokreacji.
Nie popiera, tylko dopuszcza ze względu na słabość ludzką pozostawia jednak w mocy przysięgę małżeńską, której fragment zacytowałam wyżej.
Różnica między postem a NPR-em jest znaczna i nie pieprz mi tu, że jej nie widzisz!
Post jest nakazany a NPR dopuszczalny.
Jak w radiu Erewań: nie w Warszawie, tylko w Moskwie, nie wiadra, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.:crazy:
Idę spać, no, właściwie nie spać, ale to, co zamierzam robić przed spaniem nie mieści się nijak w mentalności śluzowców- termometrowców.:cool:
Ale się ubawilam...
No tak... więcej, Ty popierasz NPR więc Matka Kościół popiera Ciebie, więc... wszyscy popełniamy grzech pychy
zatem życzę takowego Bożego błogosławieństwa
Masz rację, co do faktu, że Kościół nie wymaga postawy heroicznej i dobry dałeś przykład z nakazem ubóstwa dla zakonników.
Dyskusja tutaj nie dotyczyła jednak tego, czy NPR jest czy nie jest zgodne z nauką Kościoła, tylko tego, czy jest "modelem" zalecanym czy tylko dopuszczalnym przez Kosciół (nb.Twój przykład z nakazem ubóstwa dla zakonników zdaje się świadczyć, że nie stosując NPR wybiera się drogę - że tak powiem - "wyższego rzędu" - podobnie jak idąc do zakonu).
Dyskusja wybuchła dlatego, że artykuł Mateusza został m.in. przeze mnie zinterpretowany jako przedstawiający NPR jako model ZALECANY - podczes gdy większość forumowiczów widzi go raczej jako dopuszczalny.
Nie chodzi o całkowite deprecjonowanie NPR czy kwestię jego wyższości nad antykoncepcją! Nikt nie kwestionuje wartości planowania w sytuacjach skrajnych - jednak nie czyńmy z konieczności cnoty!
:crazy::crazy::crazy:
Twoje teksty są jak zdarta płyta, aż mnie się już nic niechce pisać w tym temacie
To forum jest wyjątkowo kiepskim polem dla npr-owych proroków, bo w odróżnieniu od nich tutejsze rodziny nie teoretyzują - na poparcie swoich poglądów mają lata małżeństwa, liczne dzieci, miliony przezwyciężonych trudności i bardzo twarde tyłki, mówiąc kolokwialnie. Wszelkie wywody o hipotetycznych chorobach, ubóstwie itd. tutaj zderzają się z konkretnym doświadczeniem. Dlatego uważam, że pewien ton wyższości ze strony forumowiczów jest uzasadniony, bo naprawdę ile można gadać z ludźmi, którzy się boją i z tego strachu uczynili sobie sztandar.
Mam wrażenie, że wciąż piszemy dokładnie te same argumenty na te same zarzuty tylko forma się zmienia. Żeby odpowiedzieć Pawłowi wystarczyłby odnośnik do początku wątku (sam nie czuję jak rymuję).
- Taaa, co ten Jezus wygaduje! Nierozerwalność małżeństwa to może i dobre, jak ktoś chce się lansować swoim heroizmem, ale nie wolno krytykować tych, co w zgodzie z Prawem dają żonie list rozwodowy. Co za bezczelność, aby ten syn cieśli wywyższał się ponad Mojżesza! Bo skoro wolno żonę oddalić, to czemu by to miało być cokolwiek złego. Jeżeli odpowiedzialność, tak: odpowiedzialność! podpowiada, że małżeństwo nie ma racji bytu, bo żona niechętna do prania i gotowania, to o ileż rozsądniej wziąć sobie nową!
dawno, dawno temu...
można było wylansować kogoś lub coś
i już zawsze zacytowane wyrażenie będzie mi się kojarzyć z tym, czego będą uczyć Hiszpanie...
Tak przyszło mi na myśl po przeczytaniu tych wszystkich postów o NPR.
P.
Talka napisał/a: sobota, 21 listopada 2009, 12:58
XVII wiek i dalej - to głoszone z ambon nauki, że celem małżeństwa jest prokreacja, to ranienie bezpłodnych par, bo przecież nie są wstanie spełnić obowiązków małżeńskich. Papież JPII powiedział, że pierwszorzędnym celem małżeństwa jest MIŁOŚĆ I prokreacja. A to zmienia spojrzenie na sprawę.
Mateusz.25.07.1968 napisał/a: sobota, 21 listopada 2009, 19:21
Talka
"to ranienie bezpłodnych par, bo przecież nie są wstanie spełnić obowiązków małżeńskich"
Dzięki Talka. Jak zwykle trafiłaś w samo sedno. Zauważam po stronie NIEKTÓRYCH antyNPRowców jedną prawidłowość â?? wydają bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe osądy nt. par, które nie spełniają ich kryterium "otwartości na życie". W ogóle się nie zastanawiają nad ich problemami, nie próbują ich zrozumieć, nie próbują im pomóc â?? tylko oskarżają, wytykają :
" patrzcie".. to ci NPRowcy, "śluzowcy" "letni katolicy" "zamknięci na życie" "egoiści i konsumpcjoniści" "wolą nową plazmę niż dziecko"... patrzcie..
Znając autentyczne dramaty tych małżeństw boli mnie to i serce mi się burzy. Większość z tych osądzających ludzi, gdyby zakosztowała takich problemów jak niektóre pary bojące się kolejnej ciąży, nigdy w życiu nie zdecydowałaby się na wielodzietność â?? tylko trzęsąc portkami łykałaby piguły. Jednak taki jest świat, taki jest Kościół â?? odwieczne starcie między grzesznikami pragnącymi miłosierdzia i faryzeuszami pragnącymi ich zagłady, potępienia i piekła, odwieczny dysonans między celnikiem a faryzeuszem modlącymi się w świątyni. Zamiast pokornie dziękować Bogu za łaskę i siłę duchową, używają jej jako narzędzie postawienia się ponad innymi i udowadniania własnej wyższości, podkreślając swoje zasługi dla kościoła i przyrostu naturalnego. Módlmy się wszyscy "abyśmy nie ulegli pokusie"
(mówię nie o wszystkich przeciwnikach NPR tylko o niektórych, spotkałem kilka takich osóbâ?? niech każdy w swym sumieniu rozsądzi).
:boogie::boogie::boogie:
Argument o bezpłodności idiotyczny, bo o rodzicielstwie duchowym dużo w Kościele napisano, jak również o tym, że nie ma obowiązku MIEĆ dzieci, tylko CHCIEĆ je mieć i je przyjmować.
Poza tym, ja się kłócę o zasadę, a nie o "pojedyncze dramaty", niewątpliwie istniejące. Tylko nijak nie jestem w stanie uwierzyć, że WSZYSTKIE pary stosujące npr się z takowymi borykają. Chyba, że za dramat uznamy dwupokojowe mieszkanie.
Mateuszu - założę się, że tu zajrzysz prędzej czy później - odnosisz się tylko do tych postów, które Ci pasują do tezy. Rozumiem, że moje nie pasują. Szczerze jeszcze raz radzę: przestań się zastanawiać nad cudzymi dramatami, rzeczywistymi i możliwymi, a odpowiedz sobie uczciwie na pytanie, ile szczodrości jest w Tobie, i jakie wyzwanie jesteś w stanie przyjąć. Rozsądź w swoim sumieniu, że tak Cię zacytuję. I błagam, nie przezywaj się od faryzeuszy, bo naprawdę nie wiesz, co mówisz.
(...)
Znając autentyczne dramaty tych małżeństw boli mnie to i serce mi się burzy. Większość z tych osądzających ludzi, gdyby zakosztowała takich problemów jak niektóre pary bojące się kolejnej ciąży, nigdy w życiu nie zdecydowałaby się na wielodzietność â?? tylko trzęsąc portkami łykałaby piguły.
Ja już nie rozumiem.
To ci poranieni to są bezplodni czy boją się kolejnej ciąży?:shocked:
Sposób rozumowania przedstawiony w cytacie z bloga Mateusza to piękny przykład skrupulanctwa, które prowadzi do mentalnej impotencji. Każde rozwiązanie kogoś rani, każda opinia będzie dla kogoś bolesna. Dlatego najlepiej nie mieć zdania i płynąć z prądem, jak wszyscy. I mieć za złe tym, którzy proponują, żeby wziąć się za siebie i nie przespać życia.
Kto nazywa wielodzietnych faryzeuszami?
Potępiamy idee, które raczysz głosić jako prawdy objawione a nie Ciebie.
Bogu niech będą dzięki i za to!:cool:
|To chyba odwrotnie jest. Tutaj nikt nie czuje się lepszym katolikiem, bo każdy na własnej skórze niejednokrotnie doświadczył bólu egzystencji i grzechu. A to uczy pokory. Może to Ty czujesz się gorszy, że my dajemy radę ufać Bogu a Ty nie? Odwagi! Może przez to forum i te dyskusje Pan Bóg chce Ci coś powiedzieć? Pomyśl, zanim wylejesz na nas swoje frustracje.
Ja z Tobą ateistów nawracać nie będę, bo wierzę, że lepszym świadectwem są rodziny wielodzietne, niż te, które dzieci planują nie mieć. Czym będziesz nawracał ateistów, jeśli niczym się od nich nie różnisz?
Słowem?
Znajdzie się dziesięciu lepszych od Ciebie!
Daj im przykład, że można zaufać i nie umrzeć z biedy, bo Pan Bóg kocha dzieci i wariatów!