Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy NPR jest zachętą do eutanazji?

1356714

Komentarz

  • Mateusz, daj już spokój. Nikogo tu nie nawrócisz na NPR. Kiedyś to przerabialiśmy na nudnych kursach małżeńskich. My od teorii wolimy radosną praktykę. :surfing:
  • [cite] Mateusz.25.07.1968

    poza tym to całkiem ciekawe zajęcie - bycie czarnym charakterem wśród osób, z których większość jest przekonana o sile własnej wiary i własnej doskonałości i o niedowiarstwu i grzechu całej reszty.

    pozdrawiam

    jaki tam z Ciebie czarny charakter...

    a apropos niedowiarstwa i grzechu: ja np. ten etap przerabiałam (wiara w NPR). Potem zaczęłam mieć wątpliwości (patrz Carlo Carretto wyżej). Potem zaczęłam widzieć własne niedowiarstwo i grzech. A potem zaczęłam z nim walczyć- głównie przez modlitwę zresztą. No i tak to trwa... A ponieważ u Ciebie widze etap 1-NPR, no to na podstawie własnego doświadczenia twierdzę, że jak objawy identyczne,to i choroba ta sama... :) Tu również masz odpowiedź nt. " siły własnej wiary i własnej doskonałości". Tyle mam, ile dostaję. A tyle dostaję, ile wymodlę.
  • [cite] Mateusz.25.07.1968:[/cite]@Monira


    "Mateusz, daj już spokój. Nikogo tu nie nawrócisz na NPR. Kiedyś to przerabialiśmy na nudnych kursach małżeńskich. My od teorii wolimy radosną praktykę."

    Nie chcę nikogo nawracać. Wystarczy mi, że wniosę trochę świeżego powietrza na ten portal...

    poza tym to całkiem ciekawe zajęcie - bycie czarnym charakterem wśród osób, z których większość jest przekonana o sile własnej wiary i własnej doskonałości i o niedowiarstwu i grzechu całej reszty. Jest też kilka osób, z którymi można merytorycznie porozmawiać,.. ale tylko kilka.

    Poza tym nie chce przypominać kto mnie tu zwabił :P

    pozdrawiam

    Pieprzysz - zajmij się żoną. I nikt Cię tu nie zapraszał.:devil:
  • Małgorzata - Mateusz na razie dochodzi codziennie (nawet kilka razy). Staruszek już nie dochodzi.... A też był za NPRem i Knotzem:smoking:
  • Mateuszu, dziewczyna a raczej kobieta o której piszę moim zdaniem ma prawo przyjmować komunię św.Choć nie jestem księdzem ani spowiednikiem i nie mam prawa decydować. Poniekąd jestem w podobnej sytuacji jak ona ( tylko ja z powodu cesarek choć słyszałam , że w Ameryce można przeżyć ich dużo więcej niż 4, tam też opieka nad wcześniakami w razie czego jest lepsza). Znając ją wiem , że gdyby pękła guma to ta dziewczyna przyjęłaby to dziecko jak wszystkie poprzednie, o ile by dożyła, może tylko by do końca oślepła.Problemem jest to , że wielu jej znajomych także zdeklarowanych katolików, nie rozumie że jej samo NPR nie wystarczy. Ta osoba , która ją krytykuje i ma jedno dziecko upiera się, że moja koleżanka jest nieodpowiedzialna oraz leniwa bo nie ma takiej osoby u której NPR nie byłoby skuteczne tylko trzeba chcieć i umieć .I za żadne skarby jej nie wytłumaczysz , że nie wszyscy mają taką samą fizjologię, regularne okresy i możliwe do ustalenia okresy płodne.
  • Nie odczuwam żadnych złych emocji w stosunku do małżeństw opierających swoje wspólne życie o planowanie poczęć. Przeciwnie, żal mi ich, bo są ofiarami zaniedbania. Sam napisałeś w którymś wpisie, że instruktorom NPR nie wolno określać katalogu okoliczności stosowania tej metody, że mają to ocenić małżonkowie we własnym sumieniu i że sam Bóg osądzi w wieczności, czy słusznie postąpili czy nie. Dla mnie takie podejście jest nieludzkie i okrutne, bo stawia się przed ludźmi zadanie nie do wykonania i to w pełnej świadomości, że jeżeli źle wybiorą, to narażają się na Gniew Boży. Nikt, kto nie ma doświadczenia rodzicielskiego, nie jest w stanie przewidzieć realnych scenariuszy związanych z powiększeniem rodziny. Ani tych dobrych, ani tych złych. A skoro Ty nie chcesz powiedzieć, kiedy wolno odwlekać poczęcie dziecka, to małżonkowie słuchają tych ludzi, którzy chętnie im doradzą, na przykład Magdaleny Środy, czy popularnej aktorki. To oni, wychodząc z pozycji antynatalistycznych, kształtują dzietność katolików i maja w tym wielkie sukcesy.
  • Mateuszu, patrząc z perspektywy moich 4 porodów ( co prawda operacyjnych ale zawsze), gdybym posłuchała się różnych doradców i skutecznie ograniczyła się do 1 lub 2 dzieci to nie byłabym szczęśliwą mamą jak teraz, aczkolwiek zmęczoną.
    Problemem jest taka postawa, że ludzie nadużywają NPR, robią sobie z tego filozofię życia. Efektem jest zbyt mała dzietność społeczeństwa, w związku z tym może kiedyś dojść do legalizacji eutanazji.Bo ja nie chciałabym dożyć czasów, w których moje dzieci i wnuki nie będą mogły urodzić i utrzymać własnego potomstwa bo będą miały zbyt wielu zniedołężniałych starców na głowie.
    Na szczęście są jeszcze takie osoby jak Małgorzata i paru innych tutaj,którzy nadrabiają za resztę. Dają światu, naszej Europie i kochanej Polsce nowych obywateli, poświęcają im swoje zdrowie, czas i pracę.
  • Dzięki Mateusz za zmianę awatara.

    Ja mam jednak wrażenie, że to piewcy NPRu stają na stanowisku "przekonania o sile własnej wiary i własnej doskonałości i o niedowiarstwu i grzechu całej reszty". Takie podejście zaprezentowałeś pisząc o niestosujących NPR: "faryzeusze".

    Świeżego powietrza tu w bród bo to ciemnogród, zaścianek i wiocha jest.

    "ale oni dalej stosują antykoncepcję tylko pod postacią NPR - jak grzeszyli tak grzeszą dalej więc z czego tu się cieszyć??? "

    Np. z tego, że może nie rozpadnie się ich małżeństwo. Bo wg statystyk małżeństwa stosujące antykoncpecję się rozpadają, a NPRowe prawie w ogóle...

    czy to CIę cieszy?"

    Czyli zgadzasz się, że NPR w tym wypadku to grzech?


    Jeśli chodzi o przykład rudej megi to uważam że powinni się porozumieć z księdzem i dużo się modlić, bo jak dla mnie, głównym problemem jest brak jedności. Ona uważa że nie powinni współżyć ale on o tym nie chce słyszeć. Więc wybierają - w ich mniemaniu mniejsze zło. Podziwiam, że nie chodzą do komunii, bo są tacy co by to olali i stwierdzili, że jak dla nich to nie mają grzechu i wszytko jest ok. A NPRowcy pokroju tych z przykładu chieli też od nas wykres przed ślubem - udało nam się to na szczęście ominąć ;)
  • [cite] Mateusz.25.07.1968:[/cite]@Reakcjonista

    To teraz wytłumacz mi jak "zdroworozsądkowo" można połączyć określenie

    "swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła."

    można ograniczyć tylko do sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia matki i dziecka. Czy twierdzisz, że pod pojęciem "dobro dzieci już istniejących" Kościół rozumie TYLKO życie lub śmierć ich matki ??

    Jakie to, kurna, uparte...

    Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że stanowisko KK nie może być sprzeczne z logiką.

    Logika natomiast wskazuje to, co pisałem już w tych dyskusjach:

    1. Prokreacja to powoływanie życia.
    więc:
    2. Wartość prokreacji polega na "tworzeniu" (czy współtworzeniu) życia.
    więc:
    3. Wartość prokreacji jest "anulowana" tylko wtedy, gdy prokreacja równocześnie prowadzi do zniszczenia życia.

    Można a priori powiedzieć, że żadne dokumenty KK nie mogą być sprzeczne z pow. wywodem.
  • Popieram rudą megi, że najważniejsze jest budowanie chrześcijańskiego społeczeństwa od podstaw ;)
  • No, to ile forumowych dzieciątek się urodzi w 2010 roku?

    Mateusz, może zaplanujesz jedno, żeby nam poprawić statystyki? :wink:
  • Niestety planowanie u nas leży:wink:, więc musiałbym spytać Najwyższego, jakie on ma plany:bigsmile:
  • U nas podobnie planowanie też leży :tooth:
  • Ale raz byście mogli zaplanować. Pomyślcie - 1000 forumowiczów rodzi w jednym roku 1000 dzieci. To by było dopiero coś.
  • @Mateusz:
    Problem z Tobą jest taki:
    1. Nie dowartościowujesz życia biologicznego (tak, wiem, nie negujesz też jego wartości).
    2. Opierasz swe argumenty na różnicy między niszczeniem życia a niedopuszczaniem do jego powstania - co nie jest do końca słuszne.

    Ad 1.: Użyję argumentu teologicznego - co robię rzadko, wolę naturalistyczne:
    Tomasz z Akwinu, w dziele Compendium Theologiae, pisze w ten sposób:
    "Otóż ta ostateczna i zupełna forma, mianowicie dusza rozumna, nie zostaje wprowadzona do istnienia z mocy, jaka się znajduje w nasieniu, ale pochodzi od czynnika wyższego.[...]Zatem jeden tylko Bóg wprowadza do istnienia duszę rozumną".
    Tak więc, w momencie powstania życia ludzkiego, Bóg "wprowadza do istnienia" duszę rozumną. Dokonuje się coś niezwykłej wagi. I jest to niezależne od tego, jaka będzie "jakość" życia poczętego człowieka, jakie spadną konsekwencje na rodzinę. Doniosłość tego wydarzenia góruje nad wszelkimi aspektami które, według Ciebie, należy brać pod rozwagę przed poczęciem dziecka.
    Ad 2: Różnica etyczna między niedopuszczeniem do powstania życia a unicestwieniem życia istnieje i jest ogromna. Nie jest jednak tak, że niedopuszczanie do powstania życia jest całkiem moralnie w porządku.
    Argumentacja, że w pewnych okolicznościach lepiej powstrzymać się od prokreacji oznacza po prostu, że w pewnych okolicznościach POWSTANIE ŻYCIA BĘDZIE ZE SOBĄ NIOSŁO WIĘCEJ ZŁA NIŻ DOBRA.
    Skoro jednak życie jest tak wielką wartością i darem Boga - jak wielkie musi być zło, które górowałoby nad nim i niwelowało jego wartość?
    Na pewno takim złem nie jest niedostatek czy niska jakość życia. Jedynie równoważnym złem może być czyjaś śmierć.
  • @Mateusz: Naprawdę, na tym forum nikogo nie przekonasz. Nie pomaga Ci też to,że podpierasz się tekstami stanowiącymi spuściznę intelektualną Vaticanum Secundum, która tu hmm.. nie cieszy się najlepszą reputacją.

    Zresztą - spójrz na to w ten sposób: czy powinieneś tutaj własnie "nawracać" na NPR? Czy w czasie kryzysu demograficznego, kiedy każda para rąk jest ważna, to właśnie wielodzietni nie są najbardziej społecznie przydatni?

    Idź lepiej ze swoją misją "na lewo" - do tych, co preferują chemię. Termometr zawsze lepszy niz hormony.

    W ogóle wydaje mi się, że problem NPR - owców to mała "grupa docelowa". Bo ateiści nie chcą, wielodzietni nie potrzebują...
  • Nie pomaga Ci też to,że podpierasz się tekstami stanowiącymi spuściznę intelektualną Vaticanum Secundum, która tu hmm.. nie cieszy się najlepszą reputacją.

    Tak powinno raczej być.
  • @ Mateusz

    Aaaa niechce mi się pisać.
    Inni to robią lepiej niż ja

    Zresztą czuję się jakbym już skołowaciała, ciągle to samo powtarzać:confused:

    JaK tylko małżonek powróci przechodzę od teorii do parktyki:wink:

    może wykonamy trzylatkę??


    Ty też już mógłbyś się za tę praktykę wziąść:bigsmile:
  • Urszulo, nie wiem czy może. Nie jestem księdzem.Ja jej po prostu nie potępiam. Nie wiem czy spowiednik jej pozwolił czy nie, nie zdradza się tajemnic , nie jest to aż tak bliska przyjaciółka i nie pytam co ksiądz jej powiedział.
    Faktem jest , że jej mąż jest taki raczej średniowierzący i białe małżeństwo w ich przypadku z tego co słyszałam nie wchodzi w grę. Ta pani mogła by go wyrzucić z hukiem z łóżka ale to by graniczyło z niewywiązywaniem się z ,,obowiązku".
    Moja teściowa też zwolenniczka NPR, krytykuje ostro moją matkę za to że urodziła aż ? 6 dzieci w tym mnie.Bo ona miała zaplanowanych i ,, chcianych" 2.
  • Nie chcę nikogo nawracać. Wystarczy mi, że wniosę trochę świeżego powietrza na ten portal...
    Faktycznie wniosłeś, w myśl zasady- własne bąki nie śmierdzą.
  • Osobiście nie chodzę do komunii, albo bardzo rzadko zaraz po spowiedzi.Nikt mi nie zabronił, sama na to wpadłam, że bojąc się ciąży popełniam śmiertelny grzech. Unikam współżycia jak ognia.Boję się , że w razie zajścia nikt mi nawet tej ciąży nie poprowadzi.Takie jest podejście naszych cudownych lekarzy. Gdy dziecku coś się stanie, to będzie moja wina.
    Jest mi przykro, bo czuje się w kościele jak ktoś kto żyje w niesakramentalnym związku, przerwał ciążę lub zrobił coś potwornego. Tęsknię za Jezusem i za utraconą niewinnością. Może Bóg stworzył mnie jednak do zakonu lub staropanieństwa?
    Dzieci robią mi wiochę bo głośno pytają w kościele; Mamo dlaczego nie chcesz iść do komunii? Przecież jesteś taka kochana tylko źli ludzie nie mogą przyjąć Pana Jezusa.Jak one o mnie wielu rzeczy nie wiedzą. Mąż ma do mnie żal , że go unikam.On też nie chce białego małżeństwa.Mam z nim trochę jak Ligia z Winicjuszem.Dodam jeszcze , że bardzo go kocham i nie chcę go ranić.On moją niechęć do tych rzeczy odbiera jako odrzucenie.
    Czy mam wybierać między nim a Panem Bogiem ? Czy on pójdzie do piekła? Jeśli tak ( tego absolutnie mu nie życzę ) to chcę mu tam towarzyszyć, żeby nie był sam.
    Słyszałam, że on ma prawo się ze mną rozwieść i unieważnić małżeństwo kościelnie i to z ,,mojej winy". Ciekawe czy to prawda.
    Ale gdybym miała możliwość normalnego urodzenia i donoszenia nie poprzestałabym na tej czwórce.
  • @ruda megi

    dziękuję Ci za świadectwo

    :whorship:

    :hugging:
  • Chodziło mi o coś jeszcze innego. jakim prawem tacy klasyczni NPR-owcy, śmią oceniać moją koleżankę, pogardliwie nazywając ją ,, skażona lateksem "i to za jej plecami, natomiast sami uważają się za chodzący ideał chrześcijaństwa i otwartości na życie ,i to nie oni jedni , wielu takich znam ( w tym własnych teściów ale nimi to się nie ma co przejmować ):tongue
    Jak ja jej bronię w głupich dyskusjach to oni na to ,, się nie odzywaj bo nie jesteś kobietą" i ,,no wiesz jak możesz to popierać!".Dla mnie to hipokryci.
    Nie popieram używania prezerwatyw ( i dlatego mam kłopot z własnym małżeństwem a diabeł tylko czyha , żeby nas skłócić i rozdzielić ) ale jakoś tak mam w duszy wrażenie , że moja znajoma jest lepszą chrześcijanką niż oni.
  • [cite] ruda megi:[/cite]Osobiście nie chodzę do komunii, albo bardzo rzadko zaraz po spowiedzi.Nikt mi nie zabronił, sama na to wpadłam, że bojąc się ciąży popełniam śmiertelny grzech.
    Czy to aby prawda? Z tym śmiertelnym grzechem? O ile pamiętam definicję katechizmową (śmiertelnego grzechu), to nie widzę uzasadnienia.
    To raz.
    Dwa: ten sakrament nie został stworzony dla aniołów, dla ludzi. Unikając go (jak seksu, o ironio!) sama pozbawiasz sie łaski i płynącej z niej siły.

    Mąż ma do mnie żal , że go unikam.

    Wybacz, ale ma rację.

    On też nie chce białego małżeństwa.Mam z nim trochę jak Ligia z Winicjuszem.Dodam jeszcze , że bardzo go kocham i nie chcę go ranić.On moją niechęć do tych rzeczy odbiera jako odrzucenie.

    No, a jak ma odbierać?

    Czy mam wybierać między nim a Panem Bogiem ?

    Na pewno nie.
  • Mąż był zadowolony, że żona chce się z nim kochać i nie zmuszał jej do seksu w dni płodne, ona zadowolona, że mąż zadowolony, i że nie musi mieć kolejnych dzieci z gwałtu...
    A wiesz Mateusz że mojego kolegę to ciocia urodziła bo mama miała wielkie pranie...?
  • problem podstawowy pewnie się nie rozwiązał
    a wystarczyło albo albo
  • Ale ważna jest Twoja deklaracja o "niepopularności" dokumentów posoborowych

    Bynajmniej, Reakcjonista nie pisał o żadnych dokumentach. Pisał o spuściźnie intelektualnej, w której mieści się niestety antynatalistyczne odchylenie u osób zajmujących się teologią rodziny. Afirmujące jedność małżeńską wypowiedzi Soboru i Papieży są absolutnie błędnie odczytywane jako koniec epoki, w której Kościół uważał spłodzenie potomstwa za cel małżeństwa. Takie podejście jest nadużyciem i stawianiem się samemu ponad Magisterium Kościoła.

    Gdybyś Mateuszu na poważnie potraktował słowa Pawła VI w encyklice "Humanae Vitae", gdzie pisze o tym, że jedność i płodność małżeńska są nierozerwalnie ze sobą powiązane, to by nie było między nami żadnych kontrowersji.
  • [cite] Jadwiga:[/cite]
    [cite] Mateusz.25.07.1968:[/cite]

    "Sorry, utarta gadka którą słyszałam na naukach przedmałżeńskich."

    A co to ma do rzeczy, że to "utarta gadka" Ewangelia jest najbardziej "utartą gadką" w historii ludzkości a jednak ją poważnie traktujemy... a to akurat jest faktem, więc nie wiem dlaczego to odrzucasz
    Dosyć dawno temu miałam nauki przedmałżeńskie, więc niewiele z nich pamiętam. Za to na każdych rekolekcjach wspólnotowych nauczają nas o NPRze. Zwykle w takim samym stylu, czyli zaplanujcie sobie czas poczęcia, zaplanujcie płeć. Ostatnio nawet była mowa o tym, że celem małżeństwa jest jedność małżeńska, a nie dzieci. Ani słowa o warunkach dopuszczalności NPR ale za to mnóstwo o skuteczności, wskaźnikach Pearla itd. Ani słowa o wielkodusznym przyjmowaniu większej ilości dzieci.
    Każde z tych małżeństw szczyciło się dwójką, lub rzadziej trójką dokładnie zaplanowanych dzieci.
    Kiedyś spotkaliśmy księdza, który na wieść, że mamy 6 dzieci (dzisiaj nieco więcej), z politowaniem stwierdził "Ale Wy biedni jesteście" Ręce opadają, jak się coś takiego słyszy.
    Prawda, że to wstyd dla DK - takie podejscie do dzietności?:shamed:
    Jesteście wyrzutem sumienia dla wielu świątobliwych małżeństw w DK.
  • [cite] ruda megi:[/cite]Mateuszu, patrząc z perspektywy moich 4 porodów ( co prawda operacyjnych ale zawsze), gdybym posłuchała się różnych doradców i skutecznie ograniczyła się do 1 lub 2 dzieci to nie byłabym szczęśliwą mamą jak teraz, aczkolwiek zmęczoną.
    Problemem jest taka postawa, że ludzie nadużywają NPR, robią sobie z tego filozofię życia. Efektem jest zbyt mała dzietność społeczeństwa, w związku z tym może kiedyś dojść do legalizacji eutanazji.Bo ja nie chciałabym dożyć czasów, w których moje dzieci i wnuki nie będą mogły urodzić i utrzymać własnego potomstwa bo będą miały zbyt wielu zniedołężniałych starców na głowie.
    Na szczęście są jeszcze takie osoby jak Małgorzata i paru innych tutaj,którzy nadrabiają za resztę. Dają światu, naszej Europie i kochanej Polsce nowych obywateli, poświęcają im swoje zdrowie, czas i pracę.
    :clap::clap::clap::thumbup::thumbup::thumbup:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.