bo Twoje przykłady , maja potierdzać tezę, że NPR jest dobry na wszystko
no , niestey nie jest
na doraźne załatwienie może tak, na poprawienie relacji trudnych na pewno nie,
bo te wszystkie Twoje przykłady są z pogmatwana relacją , i sam NPR ich z pewnością nie rozwiązuje,
po prostu wykazujesz w nich, skuteczność NPR-u, jak tabletki p/bólowej,
ale stan zapalny jest gdzie indziej, i każdy DOBRY doradca, kierownik duchowy, to wie, tylko znaleźć takiego , trzeba mieć farta
sam NPR w czystej postaci , moim zdaniem niczego nie załatwia
poza strachem przed kolejną ciążą
Kobieto słabej wiary...
Ale ważna jest Twoja deklaracja o "niepopularności" dokumentów posoborowych, i wcześniejsza o tym, że uważasz, iż stwierdzenie z KDK jest nielogiczny w myśl przytoczonego przez Ciebie uzasadnienia. W sumie chciałem to osiągnąć - cały czas się zastanawiałem czy spieramy się jedynie o interpretację nauki KK czy o nią samą.
Poza tym myślę, że doszliśmy po długich męczarniach do tego "gdzie jest pies pogrzebany" też tak sądzisz?
Naginasz moje wypowiedzi.
1. Nie twierdziłem, że jest nielogiczne - nie chciałem tylko rozważać sensowności fragmentu, bez odniesienia do całości (nie mam calego tekstu).
Przeciwnie - ZAKŁADAM, ŻE JEST LOGICZNE (bo wszystkie dokumenty KK muszą być logiczne) - a zatem i zgodne z moim wywodem.
2. O niepopularności dokumentów posoborowych mówiłem w kontekście sensowności zachęcania do NPR na tym forum a nie w kontekscie moich wywodów. Zauważ, że nie odnoszę się w nich do żadnych dokumentów - ani przed ani posoborowych. Kwestię wyższości Kościoła posoborowego nad przedsoborowym i vice versa chciałem tu pozostawić na boku (choć pojawia sie ona w wypowiedziach innych dyskutantów). Tak na marginesie - Twoja uwaga zakłada utożsamienie nauczania KK z VS, co nie jest chyba właściwe i potwierdza obiegowe poglady, jakoby NPR - owcy byli bezkrytycznymi akolitami V.S.
Moje stanowisko w kwestii NPR jest takie:
Kościół dopuszcza je, wychodząc z założenia, że od ludzi nie można wymagać heroizmu.
Natomiast NIE DA SIĘ wykazać, żeby niedopuszczanie (czy jak wolisz, zmniejszanie prawdopodobieństwa, powstrzywywanie się od itp.) prokreacji z jakichkolwiek innych powodów niz zagrożenie życia było dobre. To jest po prostu nielogiczne.
[cite] Malgorzata:[/cite]albo mają tak namącone w głowie śluzem , na naukach przedmałżeńskich, że plan to maks troje, bo więcej to trzeba mieć : warunki psychiczne, materialne, moralne, fizyczne, i nie pamiętam co tam jeszcze wymieniłeś
[cite] Mateusz.25.07.1968:[/cite]
W sumie chciałem to osiągnąć - cały czas się zastanawiałem czy spieramy się jedynie o interpretację nauki KK czy o nią samą.
Poza tym myślę, że doszliśmy po długich męczarniach do tego "gdzie jest pies pogrzebany" też tak sądzisz?
"Np. z tego, że może nie rozpadnie się ich małżeństwo. Bo wg statystyk małżeństwa stosujące antykoncpecję się rozpadają, a NPRowe prawie w ogóle..."
może nas jeszcze podczytuje nasz szanowny intruktor NPR bo mię się jeszcze coś na myśl rzuciło odnośnie powyższego zdania szanownego instruktora
otóż wg statystyk nierozerwalność małżeństwa GWARANTUJE Pan Bóg a nie NPR.
trzymasz się jakiś durnych statystyk zapominając całkowicie o tym fakcie, że bez Pana Boga ŻADNE małżeństwo nie ma szans przetrwać, że ON jest Dawcą życia a nie jakieś małżonkowie.
Twoim obowiązkiem jako instruktora i jako jak się sam określiłeś "świadomego chrześcijanina:devil: jest poinformować przyszłych małżonków o tym fakcie.
Jakoś na naukach przedmałżeńskich nic się o tym nie mówi, przynajmniej jeśli chodzi o ludzi świeckich bo księża to jeszcze może coś powiedzą - mi bynajmniej mówił ksiądz, ale jak przeszło do tabelek termometrowo-śluzowych to już o tym ani mru mru....
a ponoć tacy chrześcijanie to prowadzą:devil:
a słowo "Pan Bóg" im przez usta nie chce przejść:devil:
żaden jasno i wyraźnie nie powie, że stosowanie NPR jako świadome odkładanie poczęcia dziecka przez małżonków bez powodu albo z wygodnictwa, jest grzechem.
Żaden też nie podkreśli tego że małżeństwo i małżonkowie są święci i są w małżeństwie powoływani do przekazywania życia a przede wszystkim, że jeśli narzeczeni są zdecydowani wejść w małżeństwo to MUSZĄ się liczyć z faktem, że będą RODZICAMI:devil:
czepiasz się Pan Panie instruktor tych nieszczęsnych przysłowiowych 3%, dla nich chcesz ustalać reguły a zapominasz że w Kościele jest cała rzesza normalnych zdrowych małżeństw, którym trzeba pokazać, dodać odwagi aby otwierali się na życie, aby zechcieli iść tą drogą, których trzeba wesprzeć, otworzyć im oczy, ze zamykanie się na życie jest grzechem, że z Panem Bogiem ich małżeństwo będzie trwałe, a nie wciskasz im jakieś durne statystyki:devil:
Naturalny planowany porządek leży! Żona hen, a ja wiernie czekam...
Ale sobie za to pogram w zooloretto z dziećmi :cool: jak młodsze pozwolą
No i oczywiście "przekonany o sile własnej wiary i własnej doskonałości i o niedowiarstwu i grzechu całej reszty" mogę sobie popisać na wielodzietnych:bigsmile:
Wstyd dla calego DK raczej nie. Jedynie dla nauczycieli NPRu, i czasem, co smutne, dla niektórych księży. ----------------------------------------- Jakiś czas temu pojechaliśmy na dzień skupienia DK... ze znajomymi... my 2+4 oraz 2+3, 2+3, 2+8 no i dzień skupienia nabrał nowego znaczenia.
Co macie na myśli pisząc DK? Jeśli Domowy Kościół, to ja tam właśnie spotkałam po raz pierwszy ludzi, którzy mają dzieci więcej niż przeciętna i wydaje się, że celowo.
No. I za Obamę też mu się dostało.:cool:
On jest nieprzemakalny. Tu dostał po.. no wiemy po czym, to poszedł tam się wyżalić. To w końcu jego blog i może sobie pisać co chce.
[cite] Joa:[/cite]Co macie na myśli pisząc DK? Jeśli Domowy Kościół, to ja tam właśnie spotkałam po raz pierwszy ludzi, którzy mają dzieci więcej niż przeciętna i wydaje się, że celowo.
[cite] Marcelina:[/cite]Mateusz kontynuuje na Frondzie
Kurde, niby taki bystry, a nie potrafi przyswoić podstaw.
Właśnie przeczytałem.
No... widać jednak wpływ dyskusji na "wielodzietnych". Mateusz doprecyzował sprawę "ważnych powodów". Kilka jeszcze kwestii - w tym uparte trzymanie się opozycji "życie realne" - "życie potencjalne" - jest nieporozumieniem, bo prowadzić może do całkowitego zdeprecjonowania wartości życia "potencjalnego". Szkoda, że nie został z nami dłużej...
Wydaje się, że Mateusz trochę zmodyfikował stosunek do "ważnych powodów", jednak pozostał nieczuły na argumenty o zaufaniu Bogu. Uwypukla przy tym negatywny aspekt tekiego zaufania - czyli sytuację, w której ufa się, że Bóg nie dopuści do poczęcia, jeżeli nie mamy dośc sił na kolejne dziecko - choć wydaje mi się, że większość forumowiczów mówiła o aspekcie pozytywnym: zaufaniu, że skoro Bóg dopuścił do poczęcia to da nam dość sił na przyjęcie tego dziecka.
@Małgorzato,
zabierasz mi nadzieję...
Kiedy ja naprawdę myślałem, że on na "wielodzietnych" się nawróci (wpływ środowiska, dobry przykład, sympatyczna atmosfera :bigsmile:) i dlatego go tu "zwabiłem"...
Rzeczywiście, coś w tym jest, że Mateusz pozostał zupełnie głuchy na nasze argumenty odnoszące się do wiary. Tak, jakby w jego obrazie Boga w ogóle nie istniały te kwestie, o którym pisaliśmy. Jakby "jego Bóg" był inny od "naszego".
Zamiast tego mieliśmy wciąż powtarzane, że Kościół pozwala odwlekać poczęcia, więc wolno. Tak, jakby ktoś znalazł jakąś lukę w prawie i tak był tym zachwycony, że już nawet nie zwracał uwagi na to, czy korzystanie z niej przynosi mu jakąkolwiek korzyść.
Komentarz
no , niestey nie jest
na doraźne załatwienie może tak, na poprawienie relacji trudnych na pewno nie,
bo te wszystkie Twoje przykłady są z pogmatwana relacją , i sam NPR ich z pewnością nie rozwiązuje,
po prostu wykazujesz w nich, skuteczność NPR-u, jak tabletki p/bólowej,
ale stan zapalny jest gdzie indziej, i każdy DOBRY doradca, kierownik duchowy, to wie, tylko znaleźć takiego , trzeba mieć farta
sam NPR w czystej postaci , moim zdaniem niczego nie załatwia
poza strachem przed kolejną ciążą
Kobieto słabej wiary...
Naginasz moje wypowiedzi.
1. Nie twierdziłem, że jest nielogiczne - nie chciałem tylko rozważać sensowności fragmentu, bez odniesienia do całości (nie mam calego tekstu).
Przeciwnie - ZAKŁADAM, ŻE JEST LOGICZNE (bo wszystkie dokumenty KK muszą być logiczne) - a zatem i zgodne z moim wywodem.
2. O niepopularności dokumentów posoborowych mówiłem w kontekście sensowności zachęcania do NPR na tym forum a nie w kontekscie moich wywodów. Zauważ, że nie odnoszę się w nich do żadnych dokumentów - ani przed ani posoborowych. Kwestię wyższości Kościoła posoborowego nad przedsoborowym i vice versa chciałem tu pozostawić na boku (choć pojawia sie ona w wypowiedziach innych dyskutantów). Tak na marginesie - Twoja uwaga zakłada utożsamienie nauczania KK z VS, co nie jest chyba właściwe i potwierdza obiegowe poglady, jakoby NPR - owcy byli bezkrytycznymi akolitami V.S.
Moje stanowisko w kwestii NPR jest takie:
Kościół dopuszcza je, wychodząc z założenia, że od ludzi nie można wymagać heroizmu.
Natomiast NIE DA SIĘ wykazać, żeby niedopuszczanie (czy jak wolisz, zmniejszanie prawdopodobieństwa, powstrzywywanie się od itp.) prokreacji z jakichkolwiek innych powodów niz zagrożenie życia było dobre. To jest po prostu nielogiczne.
Wysłałam Ci prywatną wiadomość
Taw'owa też miała z księdzem i miło go wspomina.
Nie sądzę. Pies jest pogrzebany w poscie 106.
Jak Pan Bóg da Ci te trojke. Zycie - czasami dopiero ono - uczy pokory.
M.
może nas jeszcze podczytuje nasz szanowny intruktor NPR bo mię się jeszcze coś na myśl rzuciło odnośnie powyższego zdania szanownego instruktora
otóż wg statystyk nierozerwalność małżeństwa GWARANTUJE Pan Bóg a nie NPR.
trzymasz się jakiś durnych statystyk zapominając całkowicie o tym fakcie, że bez Pana Boga ŻADNE małżeństwo nie ma szans przetrwać, że ON jest Dawcą życia a nie jakieś małżonkowie.
Twoim obowiązkiem jako instruktora i jako jak się sam określiłeś "świadomego chrześcijanina:devil: jest poinformować przyszłych małżonków o tym fakcie.
Jakoś na naukach przedmałżeńskich nic się o tym nie mówi, przynajmniej jeśli chodzi o ludzi świeckich bo księża to jeszcze może coś powiedzą - mi bynajmniej mówił ksiądz, ale jak przeszło do tabelek termometrowo-śluzowych to już o tym ani mru mru....
a ponoć tacy chrześcijanie to prowadzą:devil:
a słowo "Pan Bóg" im przez usta nie chce przejść:devil:
żaden jasno i wyraźnie nie powie, że stosowanie NPR jako świadome odkładanie poczęcia dziecka przez małżonków bez powodu albo z wygodnictwa, jest grzechem.
Żaden też nie podkreśli tego że małżeństwo i małżonkowie są święci i są w małżeństwie powoływani do przekazywania życia a przede wszystkim, że jeśli narzeczeni są zdecydowani wejść w małżeństwo to MUSZĄ się liczyć z faktem, że będą RODZICAMI:devil:
czepiasz się Pan Panie instruktor tych nieszczęsnych przysłowiowych 3%, dla nich chcesz ustalać reguły a zapominasz że w Kościele jest cała rzesza normalnych zdrowych małżeństw, którym trzeba pokazać, dodać odwagi aby otwierali się na życie, aby zechcieli iść tą drogą, których trzeba wesprzeć, otworzyć im oczy, ze zamykanie się na życie jest grzechem, że z Panem Bogiem ich małżeństwo będzie trwałe, a nie wciskasz im jakieś durne statystyki:devil:
Naturalny planowany porządek leży! Żona hen, a ja wiernie czekam...
Ale sobie za to pogram w zooloretto z dziećmi :cool: jak młodsze pozwolą
No i oczywiście "przekonany o sile własnej wiary i własnej doskonałości i o niedowiarstwu i grzechu całej reszty" mogę sobie popisać na wielodzietnych:bigsmile:
No i wstawiłem nie w ten wątek...
-----------------------------------------
Jakiś czas temu pojechaliśmy na dzień skupienia DK... ze znajomymi... my 2+4 oraz 2+3, 2+3, 2+8 no i dzień skupienia nabrał nowego znaczenia.
A ilu było w pieluchach?
Kurde, niby taki bystry, a nie potrafi przyswoić podstaw.
On jest nieprzemakalny. Tu dostał po.. no wiemy po czym, to poszedł tam się wyżalić. To w końcu jego blog i może sobie pisać co chce.
Ten tego hm czyli w tym.
Właśnie przeczytałem.
No... widać jednak wpływ dyskusji na "wielodzietnych". Mateusz doprecyzował sprawę "ważnych powodów". Kilka jeszcze kwestii - w tym uparte trzymanie się opozycji "życie realne" - "życie potencjalne" - jest nieporozumieniem, bo prowadzić może do całkowitego zdeprecjonowania wartości życia "potencjalnego". Szkoda, że nie został z nami dłużej...
Wydaje się, że Mateusz trochę zmodyfikował stosunek do "ważnych powodów", jednak pozostał nieczuły na argumenty o zaufaniu Bogu. Uwypukla przy tym negatywny aspekt tekiego zaufania - czyli sytuację, w której ufa się, że Bóg nie dopuści do poczęcia, jeżeli nie mamy dośc sił na kolejne dziecko - choć wydaje mi się, że większość forumowiczów mówiła o aspekcie pozytywnym: zaufaniu, że skoro Bóg dopuścił do poczęcia to da nam dość sił na przyjęcie tego dziecka.
zabierasz mi nadzieję...
Kiedy ja naprawdę myślałem, że on na "wielodzietnych" się nawróci (wpływ środowiska, dobry przykład, sympatyczna atmosfera :bigsmile:) i dlatego go tu "zwabiłem"...
:crazy::crazy::crazy:
Rzeczywiście, coś w tym jest, że Mateusz pozostał zupełnie głuchy na nasze argumenty odnoszące się do wiary. Tak, jakby w jego obrazie Boga w ogóle nie istniały te kwestie, o którym pisaliśmy. Jakby "jego Bóg" był inny od "naszego".
Zamiast tego mieliśmy wciąż powtarzane, że Kościół pozwala odwlekać poczęcia, więc wolno. Tak, jakby ktoś znalazł jakąś lukę w prawie i tak był tym zachwycony, że już nawet nie zwracał uwagi na to, czy korzystanie z niej przynosi mu jakąkolwiek korzyść.