Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kto z Was jest w DK ?

1246713

Komentarz

  • Bardzo dobra diakowani wywchowawcza i dobre warunki są w seminarium w Olsztynie, rekolekcje organizowane rpzez diecezję warmińsko- mazurską

    świetna diakonia, dobre jedzenie, każda rodzina ma takie studio 2 pokoje z przedpokojem i łazienką, ogromny teren z salą gimanstyczną, siłonią, koratami, jeziora dookoła - to tak od strony ciała. Wszystko sprzyja wypoczynkowi duchowemu także
  • Mam podobne dośiwadczenia jak @Wela, @Agnieszka88 i inni. O ile oaza młodzieżowa sprawdza się rewelacyjnie to dla rodzin -nieporozumienie. Ja się czułam na rekolekcjach jak w obozie pracy i to wypychanie małego dziecka na większosc dnia z obcymi(chociaz cudowne były dziewczyny, mojego 15 miesieczniaka ciagle na rekach nosiły), a byliśmy tylko z jednym dzieckiem( z drugim w ciązy.) W połowie wszyscy się pochorowali. Traumę mam, nigdy więcej. NIc nie skorzystalismy duchowo. Ale myśle ze takie wakacje z Bogiem gdzie tylko w ciagu dnia ze 2 godz byłoby takie typowe rekolekcyjne +jakies wspolne wieczorne modlitwy uwielbiania mogło bysię sprawdzić. Ew weekend bez dzieci, bardzo intensywny. W każdym razie zawsze mówie że warto jechac i sprawdzić bo każdemu co innego pasuje. No chyba ze dzieci cały rok od rana do wieczora w placówkach to wtedy takie rekolekcje oazowe jakie jedyny urlop to mi juz zaniedbaniem obowiazkow stanu wygląada.
    @Zuzapola a Wy jeździcie moze z Odnową w Duchu Św?
  • @apolonia to są rekolekcje dla rodzin, organizuje ktoś z Krakowa teraz chyba, a kiedyś ksiądz, który obecnie wyjechał na misje. Są tam osoby z wielu wspólnot, z neo chyba najwięcej, zaczęło się chyba od parafian księdza, ale nie znam dokładnie początków. Co roku przyjeżdżają osoby, które się już znają i jest wesoło. Moje dzieci nie mogą się doczekać. Warunki w domkach tylko takie sobie, przeszkadza to głównie jak nie ma pogody.
  • My zaczynamy ;) W sobotę przyjmujemy Jezusa jako Pana i Zbawiciela ;)
  • My na dwutygodniowych jeszcze nie byliśmy,ale po przygodzie z rekolekcjami weekendowymi z JEDNYM dzieckiem (wtedy ok.2,5 roku) mamy mocne postanowienie,że na długi i daleki wyjazd tego typu zdecydujemy się dopiero,jak dzieci będą samodzielne i na tyle duże,że przebywanie z diakonią i rówieśnikami nie będzie dla nich problemem. Bo snucie się po korytarzach za dzieckiem,podczas gdy z konferencji korzystają głównie starsze małżeństwa albo sam mąż / sama żona,to jakaś kpina i nieporozumienie. Tylko że do niedawna mieliśmy wrażenie,że o tego typu rozczarowaniach nie wypada mówić,tylko jechać dzielnie z gromadą i uśmiechem na ustach. No,nie wiem,jak to zrozumiale ująć... W tamtej sytuacji odwieźliśmy córeczkę do dziadków i wróciliśmy tej samej nocy,by skorzystać z tego czasu w pełni. Była to bardzo dobra decyzja.
    A rekolekcje i tak uwielbiamy,dużo nam dają jako małżeństwu i przelewamy to na dzieci. Tylko mamy zasadę: nie bierzemy dzieci do pewnego etapu, chyba że niemowlę.
  • My byliśmy na tygodniowych z 2-latkiem i 3,5-latką, a i ja w ciąży byłam. Bardzo owocny czas, bardzo cieszę się, że byliśmy, ale.. drugi raz nie wiem, czy bym się zdecydowała. Nie we wszystkim uczestniczyliśmy (mimo nacisków, no ale się po prostu nie dało) ale i tak potwornie się umęczyliśmy, wszyscy. To przechodzenie do sąsiedniego budynku na posiłki (w zimie to było) jakiś koszmar. Za każdym razem trzeba się było naszarpać przy ubieraniu... i pochorowali się oczywiście i potem ciągnęły się te choroby.. a jednak mimo wszystko przecież bardzo skorzystaliśmy duchowo, bardzo.. więc może jednak warto.
  • edytowano grudzień 2015
    Jak mała miała chyba 4 miesiące to byliśmy na rekolekcjach tematycznych, spoko jeśli chodzi o temat dużo się dowiedzieliśmy, jeśli chodzi o ducha to raczej mało...
    Dwutygodniowe już z ośmiomiesięczną córką były ekstra! Pod względem formacji, duchowości, małżeństwa :) i tak sobie odpoczęłam! Wszyscy chcieli się zajmować małą - żyć nie umierać :D Ale 8 miesięcy to w sumie mało. Wiem, że dla rodziców z większymi gromadkami to nie był łatwy czas.
    Myślę, że będziemy jeździć póki się nie zniechęcimy :D
    @Aneczka08 będę czatować na tę Twoją propozycję, ciekawe kiedy ogłoszą terminy na wakacje :)

    literówki
  • My byliśmy 3 razy na dwutygodniowych, dwa razy na 6- dniowych ORAR- ach i raz na 10 dniowych tematycznych. Zawsze z dziećmi, raz nawet z 2,5 miesięcznym i dwójką starszych na drugim końcu Polski. Nigdy nie żałowalismy, choć ciężko bywało, nasze dzieci niezbyt chętne do rozstan z nami, jednak owoce duchowe wielokrotnie przewyższaly trudy. Bardzo dobrze wspominam tamten czas.
  • My byliśmy na ewangelizacyjnych w tym roku.
    Ochotnica

    Trwały 5 dni, od niedzieli wieczora, do soboty rano.

    Było bardzo fajnie. My z dziećmi prawie 5 lat i prawie 2 lata.

    Nasi w domu stale i mieliśmy obawy czy zgodzą się pójść do Opiekunek.
    A Opiekunki były po prostu świetne: dwie Siostry zakonne bezhabitowe!
    Extra kobiety!
    Dzieci, prawie sami chłopcy. Od 2 lat (nasz) do 13 lat najstarszy.
    Sporo było tych chłopaczków.
    A Siostry, zabierały Ich w góry, zbierali patyki, kamyki, to co chłopcy bardzo lubią.

    Łowili wędkami z patyków "ryby" w górskim potoku, stopy moczyli, kamienie wrzucali.
    No zdecydowanie męskie zabawy.

    Chłopcy tak polubili Siostry, wszyscy chłopcy, że nie chcieli często do rodziców wracać ;).

    Nasi też zresztą.

    Ksiądz, jak z nami nie był, też się do opieki włączał, rozmawiał z chłopakami, wygłupiał się i bawił.

    Atmosfera rodzinna i ciepła.

    Dodatkowy atut: ogrodzony teren + gospodarstwo wiejskie: traktor, kury, krowy itd.

    Dla chłopców raj.
    Dużo miejsca do biegania, do grania w piłkę.
    Właściciel, starszy Pan, uczynny i miły.

    I fajna baza do wycieczek: blisko Krościenko, tam grób ks.Blachnickiego, blisko do Szczawnicy, trochę dalej do Zako, ale po rekolekcjach lub przed można pojechać.

    My jechaliśmy do Krk najpierw na kilka dni, potem reko, a na koniec Zako. I wyszły nam 2 tygodnie: reko i wakacje!

    Teraz nie mam jeszcze pomysłu dokąd.
    Chyba Olsztyn wybierzemy.

    Czas pokaże! :)
  • I co jeszcze ważne, nasz para pilotująca doradzała nam na I rekolekcje krótszy wyjazd niż 2 tygodnie.

    Dlatego też najpierw wybraliśmy ewangelizacyjne, a w 2016 spróbujemy 2 tygodniówek.
  • Jeśli mi się uda jutro usiąść do kompa, to coś napiszę. Teraz idę spać :)
  • O widzisz @MonikaN - nasza para pilotująca odwrotnie - mówiła, że za pierwszym razem najlepiej dwutygodniowe. Ja z jednej strony czuję przynaglenie, z drugiej mam sporo obaw. Moi obydwoje "placówkowi", więc niby przyzwyczajeni do opiekunek, ale właśnie szkoda mi tego wakacyjnego czasu, wolałabym się im poświęcić bardziej. Z trzeciej strony jednak myślę, że duchowe korzyści rodziców mogą mieć więcej pożytku w życiu dzieci niż te dwa tygodnie spędzone razem. I przecież jak się nie da, to nie pójdziemy na jakąś konferencję i tyle. Przecież nas stamtąd nikt nie wywali ;)
  • @Hania, my nie chodzilismy na poranne nabozenstwo o 7:30 i czasem opuszalismy Apel Jasnogorski i jeden wieczorek pogodny tez opuscilismy.

    Nikt nas nie napominal z tego powodu. Faktem jest, ze najmlodsze dzieci mielismy.

    I @Hania, zalezy jaka macie przeszlosc, to byly moje pierwsze dluzsze niz 1 dniowe rekolekcje, wiec dla mojego przypadku lepiej krocej jednak na poczatek.

  • Ja i mąż mamy duże doświadczenie rekolekcji wyjazdowych -nawet do 10 dni. Z dziećmi byliśmy na razie tylko na razie weekendowych-ale one były bardzo kameralne i z nastawieniem, że nic na siłę.
  • Ja się nie znam, bo przeszliśmy wszystkie stopnie w DK jako para bezdzietna, przez to staraliśmy się zawsze być w jakiś diakoniach, czasami w dwóch na raz. Ale rozmawiałam z jedną dziewczyną starszą stażem w DK (kiedyś nasza para diecezjalna), która mówiła, że kiedyś małżeństwa z bardzo małymi dziećmi nie jeździły na rekolekcje dwutygodniowe, dopiero od jakiegoś czasu jeżdżą.
    Z moich obserwacji wynika, że jeśli chodzi o małżeństwa z bardzo małymi i niesamodzielnymi (albo wymagającymi szczególnej uwagi) dziećmi, to warto podejść do rekolekcji bez spiny, że koniecznie we wszystkim musimy uczestniczyć. Ustalić sobie najważniejsze elementy (najlepiej przeżyciowe), na których staramy się być razem albo na zmianę - Msza, modlitwa wieczorna i koniecznie codziennie dla każdego z małżonków czas na Namiot Spotkania, a reszta jak się uda. I stawać przed Panem Bogiem z tym, co mi dał. Jeśli teraz mam małe dzieci, to On to widzi ale też widzi naszą otwartość i gotowość i udzieli Swojej Łaski, wystarczy moment, żeby On dotknął serca.
    Moim zdaniem zły duch zawsze działa na rekolekcjach, żeby przeszkodzić w nawróceniu, a najlepiej nie dopuścić do rekolekcji. Posługuje się tym czym może. Dla nas jako bezdzietnych to też jest trudny czas, mamy innego rodzaju trudności, ale też na początku rekolekcji mam myśli "czemu ja znowu na głowę upadłam i tu przyjechaliśmy?", a potem się okazuje, że to było kuszenie. Mój rekord, to chęć wyjazdu jeszcze 10 dnia rekolekcji. A następnego dnia Pan przyszedł z taką mocą, jak nigdy.
    Także nie łudźmy się, nigdy na rekolekcjach nie będzie łatwo i idealnie, bo to jest walka duchowa. Czasami na polu biegania przez całe rekolekcje za dzieckiem na korytarzu, a czasami na innym. Warto mieć tego świadomość.

    I warto pamiętać, że jeśli jesteśmy w DK kilkanaście lat, to mamy szansę uczestniczyć po kilka razy w tym samym stopniu (choć nigdy nie jest tak samo), więc może następnym razem będzie łatwiej go przeżyć w całości.
    I na koniec tylko powiem, że na pewno nie polecam III stopnia z małymi dziećmi. Chyba, że dzieci są przyzwyczajone do dużej ilości turystyki i są wytrzymałe, to mogą być to ciekawe dla nich rekolekcje.
  • edytowano grudzień 2015
    Nasze pierwsze rekolekcje były krótkie. I drugie, i trzecie. Któreś z kolei dwutygodniowe i żałowałam potem tej błędnej kolejności. Na dwutygodniowych jest więcej czasu dla rodziny, bo po prostu jest więcej czasu. Jest mniej napięty program dla dorosłych, więc łatwiej się z nim zmierzyć i duchowo i fizycznie. Mniejsze napięcie.

    Mieliśmy szczęście do warunków, fakt. Nie były wyszukane, ale przestrzeń zielona dokoła ośrodka była znaczna, więc nasze dzieci, w wieku już samodzielnym, mogły sobie chodzić w towarzystwie innych starszych, które szczęśliwie też się zdarzyły i były bardzo zadowolone.

    Miejcie świadomość, że z małymi dziećmi bywa łatwiej, wbrew pozorom. Tj. nie ma konieczność brać pod uwagę ich opinii, bo pięcioletnie dziecko pojedzie z rodzicami wszędzie. Ze starszymi bywa gorzej.
  • edytowano grudzień 2015
    A i jeszcze co do tego "biegania za dzieckiem po korytarzu" w czasie punktów programu (MamaKredka - to nie osobiście do Ciebie, tylko to jest częsty obrazek na rekolekcjach DK :) ), byliśmy z taką mamą, która potem się dzieliła, że w tym czasie modliła się na różańcu i mówiła, że dla niej to był najbardziej owocny czas z całych rekolekcji ;)

    I wydaje mi się, że czasami chcemy być takimi idealnymi uczestnikami, tylko po co? Żeby para prowadząca czy ksiądz o nas dobrze pomyśleli? Przesterujmy się na to, co o nas myśli Pan Bóg, pytajmy Go "co jest dla mnie najbardziej owocne", prośmy o pomoc w przeżywaniu kolejnych punktów programu, ale też oddawajmy naszą niemoc, niedoskonałości, przeszkody. Oczywiście na rekolekcje składają się wszystkie punkty programu i najlepiej by było we wszystkim uczestniczyć, ale czasami się nie da i trzeba to po prostu przyjąć, a Pan Bóg nawet przez te niedoskonałości potrafi zadziałać o ile Mu pozwolimy.
    Ale niestety czasami pojawia się wewnętrzne szemranie, które nas blokuje na Niego.
  • Na tych ewangelizacyjnych w Ochotnicy, jest duzo czasu dla rodziny.

    Nawet jeden dzien do 17 wolny. :)

    Z serca polecam!
  • Na pierwszych rekolekcjach dwutygodniowych bylismy z pol roczna coreczka, czterolatka i szesciolatkiem i byl to bardzo owocny czas, rekolekcje daleko od domu, warunki bardzo dobre, wszyscy bylismy zadowoleni. Rok pozniej w tym samym miejscu i dzieci o rok starsze i tez dobrze wspominamy ten czas, w ostatnie wakacje rekolekcje tematyczne dzieci juz duze 2,5;7;9. Takze da sie i z dziecmi.
  • @Emilia - z całym szacunkiem... Nie chcę być idealnym uczestnikiem. Ja chcę być uczestnikiem W OGÓLE. Wszystko ładnie pięknie,ale biegać za dzieckiem z różańcem mogę na co dzień. Na rekolekcje wyjeżdżamy z trudem,z przeszkodami,często za tzw.ostatni grosz. To jest czas i tak wyrwany z codziennych obowiązków i zabiegania. Daję sobie prawo do skorzystania w pełni,a nie udawania. To jest moje zdanie wyrobione po doświadczeniach. Tylko moje zdanie,nie narzucam. Ale nam nikt kiedyś uczciwie nie opowiedział,jak to wygląda z dziećmi w praktyce,a szkoda. Nie byłoby niepotrzebnego zamętu.
  • edytowano grudzień 2015
    Mama Kredka - nie pisałam osobiście o Tobie. Bardziej o moich doświadczeniach i moim postrzeganiu. I nie piszę o udawaniu, tylko o stawaniu przed Panem Bogiem z tym, co mam teraz. Jeśli mam dziecko wymagające opieki, to staję z tym, jeśli mam szarpiący ból na widok małych dzieci, które są wszędzie i nie pozwala mi to skupić się na treściach, albo fatalne samopoczucie, bo właśnie ustawiam leki hormonalne, to też z tym staję. Choć zły duch mi podpowiada, że nie przeżywam rekolekcji jak należy i marnuję czas, który mogłabym spędzić z mężem na plaży.
  • A ja piszę o swoim postrzeganiu i doświadczeniach. I mówią one,że rekolekcje, na których moje uczestnictwo sprowadza się do schodzenia na wspólne posiłki i na dzielnym rezygnowaniu z konferencji i nabożeństw, mają mało sensu DLA MNIE. Jakiś sens na pewno,ale tu nie o to chodzi. W takim razie Bóg przemówi do mnie tak samo na plaży z mężem,jak i na rekolekcjach bez praktycznego uczestnictwa...
  • Szanuję Twoje doświadczenie i nie zamierzam go podważać, ale mam wątpliwość czy Pan Bóg przemówi do mnie tak samo na rekolekcjach bez praktycznego uczestnictwa jak i na plaży. Oczywiście On wszystko może, ale czy moja dyspozycja serca będzie taka sama? Jednak na rekolekcjach mimo wszystko jest inna atmosfera, jest kaplica, do której mogę wejść nawet w środku nocy, jest codzienna Eucharystia, są inni ludzie którym się mogę pożalić, że nie przeżywam jakbym chciała i którzy mogą coś podpowiedzieć, albo się za pomodlić.
    Ale nie zamierzam się upierać. W moim przypadku a plaża nie była tak owocna jak nawet najgorsze dla mnie rekolekcje. Mimo, że codziennie uczestniczyliśmy przed plażą we Mszy świętej. Ale dopuszczam, że inni mogą mieć inaczej :)
  • Rozumiem,co masz na myśli :) Ale dla mnie rekolekcje byle jakie (a za takie uważam patrzenie przez szybkę na innych rozmodlonych i zasłuchanych itp.) to strata czasu i pieniędzy (to nie sa małe kwoty dla nas i dla wielu innych rodzin też) i tylko to chcę wytłumaczyć. Właściwie zaczęło się od dyskusji o rekolekcjach z dziećmi i bez (i w jakim wieku). Na tym się chciałam skupić.
    Idea rekolekcji jest świetna i daje nam ogromną moc na co dzień. Naprawdę trudno jest tak się zorganizować,by na nie regularnie jeździć i jeśli już się udaje,chcemy korzystać w pełni. Stąd nasza decyzja,że jeździmy bez dzieci lub tylko z niemowlakiem,który i tak większość przesypia i pozwala się skupić.
    Owszem,można się pocieszać,że krzątanina nie związana ściśle z programem to jest uświęcająca służba (ksiądz podnosił tak na duchu rodziców nieobecnych na konferencjach i niektórych mszach), ale u nas - nic na siłę.
  • edytowano grudzień 2015
    Spoko, Mam Kredka. No właśnie o takie podejście mi chodzi "nic na siłę". Dla Was i dla innych może faktycznie wskazana jest przerwa na jakiś czas, albo krótsze rekolekcje, a komuś innemu pomoże po prostu pojechanie na rekolekcje z podejściem jakie powyżej opisałam - kilka kluczowych punktów programu i stawanie wobec Pana Boga z moją niemocą i nawrócenie się dokona i rekolekcje będą owocne, choć niedoskonale przeżyte.

    Ważne, żeby jednak szukać sposobów na uczestniczenie w rekolekcjach, kiedy tylko to jest możliwe, żeby za łatwo się nie usprawiedliwiać, że małe dzieci, że warunki nie takie, bo nie oszukujmy się - dla wielu to jest wymówka. Choć ja naprawdę staram się nikogo nie oceniać, bo nie znam doświadczenia rekolekcji z małymi dziećmi.
  • edytowano styczeń 2016
    nasza para prowadząca kładła bardzo duży nacisk na rekolekcje 2-tygodniowe, że właściwie trzeba koniecznie (warto, ale i trzeba formalnie)
    Przyznaję, że sama widzę sprawę jak @MamaKredka - wyjechać bez dzieci nie mamy szans, wyjechać z dziećmi dla nas jest bez sensu, bo bardziej widzimy to w kategoriach umordowania się niż wzrostu w łasce i dobrego wykorzystania czasu. A służbę mam na co dzień, różaniec w palcach w czasie gotowania obiadu, chodzenia za dzieckiem itd. też. Na rekolekcjach szukałabym znacznie więcej.
    Może zbyt późno weszliśmy do DK i teraz trudno nam się zdecydować na taki wyjazd
  • Emilia_K Racja we wszystkim,co piszesz. I dlatego, nie chcąc usprawiedliwiać się małymi dziećmi, jeździmy,tylko bez nich (bo mamy taką możliwość).
    Znam małżeństwa,które doskonale radzą sobie emocjonalnie w takim położeniu, my nie. Każdy decyduje sam. Ja mówię,co nie sprawdziło się u nas.
  • Ja właśnie widzę te moje obawy jako takie kuszenie. Ale przynaglenie duchowe też widzę ogromne i duchowa potrzebę też. I myślę, że kiedy, jak nie teraz, gdy mamy tylko dwoje dzieci ;-)
  • edytowano grudzień 2015
    @mysikrolica w tym roku byliśmy na trójce(!) z małżeństwem z pięciorgiem dzieci w wieku 1,5-11 lat. Byli parą muzyczną. Hardkor, ale potem dzielili się głębokim świadectwem. Stwierdzili, że mieli luz, bo ja byłam drugą muzyczną i się podzieliliśmy posługą, a dzieciaki się ogarniały.
  • mysikrolica - nooo to właśnie miałam na myśli
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.