Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kto z Was jest w DK ?

1235713

Komentarz

  • zasadniczo pierwszymi rekolekcjami podczas pilotażu powinny być ewangelizacyjne a potem 1st
  • Wydaje mi się, że 12-latki nie powinny już jeździć z rodzicami, ale być na własnych oazach.
    Chyba taką granicą jest wiek 11 lat.
    Mogłam coś pomylić, ale tak mi się obiło o uszy.
  • Małgorzata :D
    To zaiste godzina łaski ;)
  • Nie miód się leje @Malgorzata tylko piszemy w swoich doświadczeniach. Jeden ma dobre drugi złe i tyle, po co od razu takie teksty że tylko Mama Kredka napisała coś serio....
  • jedni odnajdą się w DK inni w Neo, jeszcze inni gdzieś indziej albo wcale... albo tez stwierdzą, że wspólnota im nie potrzebna do szczęścia.

    Będąc we wspólnocie też przeżywa się różne fazy od euforii czy zadowolenia do dołów i problemów, albo się to przechodzi albo rezygnuje i szuka czegoś bardziej pasującego. To bardzo indywidualne.
  • @aghi
    No i czemu nie ma tu podziękowań? :) :) :)
    Rzeczywiście, jak się trafi na świetną ekipę rówieśników, rekolekcje wspomina się długo i dobrze.
    Ale mojej 11-latce rekolekcje rodzinne bardzo nie przypadły do serca. Z drugiej strony - teraz można by ją już wysłać w tym samym czasie na młodzieżowe. Tylko wtedy nie będzie już wakacji rodzinnych, bo urlop nie jest z gumy. I tak źle i tak niedobrze.
    Mamy podobne wnioski, jak widziane tu powyżej: na dwutygodniowe dopiero wówczas, gdy dzieci będą samodzielne.
  • Nastoletnich dzieci się na rekolekcje nie zabiera.

    Po prostu się wtedy na rekolekcje nie jedzie. Jak się ma nastoletnie dzieci, które akurat nie jadą na obóz.
  • Spytałam dzieci- fajnie wspominają, nawet ta córka , która jedne rekolekcje spędziła praktycznie w pokoju, tak się nasrozyla na diakonie. Teraz przyznała, że celowo, bo byliśmy razem z kuzynostwem i ona chciała nagadac się do woli z kuzynka:)
  • Dzięki, @E_milia za to, co napisałaś. Dziś wiele osób chciałoby wygodnie, żeby wszystko wychodziło. Widziałam rodziny wielodzietne z dziećmi na rekolekcjach i nie pamiętam jojczenia i narzekania, wręcz przeciwnie. Wiem, zołza jestem, ale cieszę się, że Pan Jezus pokazał, że nie o wygody chodzi i nie o to, co nam się podoba.
  • Tego najbardziej nie lubię w wszelkich formacjach... formacji. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu formujący roszczą sobie prawo do określania, jak należy się zachować, jak czuć, jak przeżywać. Chcą formować zachowania podług określonych dla grupy norm. Stąd potem złote rady za 5 złoty typu: módl się na różańcu, gdy Ci dziecko wyje na korytarzu; ofiaruj to Panu; to jest walka duchowa (w domyśle, nawet jak czujesz, że nie Ci nie służy, to z pewnością służy, tylko tego nie widzisz teraz, ale zobaczysz; blablablebleblabla).

    I to dotyczy wielu wspólnot. Mamy program, to go realizujemy. Mamy konspekt, to go realizujemy. Mamy charyzmat, to go realizujemy.

    Powiedziałem to ja, od prawie 10 lat odpowiedzialny za formację diakonii młodzieżowych. ;)
  • No pewnie najlepiej każdemu, który mówi, że trudno powiedzieć: "tak, masz racje to nie dla Ciebie, wogóle bez sensu są te rekolekcje i nie nadają się dla rodzin"...

    Anawim, nikomu nie mówię co ma czuć i jak przeżywać. Ufam, że może kogoś zainspiruje to, co piszę. Tyle.
    Poza tym nie chcę nic mówić, ale na rekolekcjach DK byłam 5 razy na dwutygodniówkach, raz na tygodniówce i nie liczę ile razy na weekendowych, więc naprawdę sądzę, że jakieś doświadczenie mam i trochę się już napatrzyłam i widzę, że wielu rodzinom służy. Więc nie wiem co próbujesz przekazać.
  • @mamababcia nie chodzi o wygodę. Przeczytaj proszę ze zrozumieniem moje wypowiedzi (zachęcam).
  • @Anawim a ja dziękuję za Twoją wypowiedź, o. :)
  • moje doświadczenie takie, że ten trud jest wynagradzany potem duchowo. Z regułu na świadectwach na zakończenie zdecydowana większośc dziękuje |Bogu za rekolekcje i mówi, że były owocne.

    Ja na pierwsze rekoekcje jechałam z b. zły nastawieniem, że za dużo rzeczy że brak czasu (bez dzieci byliśmy wtedy) i że będę opuszczać punkty programu. A potem wsiąkłam na maxa i owoce były ogromne>
  • Czytam ze zrozumieniem (mam nadzieję) i nie chodziło mi wyłącznie o twoje wpisy. Po prostu obserwuję taką tendencję, żeby było wygodnie, żeby jak na wczasach. Natomiast, kiedy byliśmy w Dowspudzie mieszkaliśmy w internacie i można powiedzieć na dzisiejsze wymagania warunki spartańskie, dzieci były zajęte, dorośli też, czasem razem, czasem osobno. najlepsze spotkania wspólnotowe/integracyjne przy praniu w łazience po obiedzie albo przy obieraniu ziemniaków rano, przed jutrznią. Po prostu w czasem trudnych warunkach stanowiliśmy wspólnotę.
    I naprawdę nikt nie narzekał, po prostu przyjmowało się wszystko jako dar Boży. I człowiek otwierał się na Boga, choć nie zawsze było po jego myśli.
    Nie mówię, że tak nie jest teraz, ale jak słyszę to szemranie, serce mi się ściska - oto Bóg przychodzi ze swoimi darami, a nam się nie podobają.
  • Nadal uważam,że nie o to chodzi. Tylko i wyłącznie o pragnienie wykorzystania dobrze tego,co dają rekolekcje,skoro się za nie płaci i z wielkim trudem wyłuskuje czas. Ni więcej,ni mniej. Nigdzie nie wyczytałam o szemraniu ani o pogardzie wobec Bożych darów
  • @mamababcia ja jeździłam na rekolekcje oazowe i fakt to była młodzieżówka ale warunki mega spartan, teraz naprawdę w większości ośrodków jest super i całkowicie się zgadzam z tym co napisałaś.
  • edytowano grudzień 2015
    Wykorzystujesz, na ile Bóg ci pozwoli. Nie twoja w tym ma być zasługa. A ty znowu o pieniądzach. Bóg ci je dał, on zadba o ich wykorzystanie.
    Nie będę dyskutować, bo ja inne pokolenie i my do trudów jesteśmy bardziej przyzwyczajeni.
  • u nas często był to jedyny urlop i to nie było bez sensu:-) aboslutnie tak u nas nie było:-)
  • Dla nas te wyjazdy były drogie (subiektywnie), ale to nie moje. Jakoś się znajdowały i nie brakowało potem.
    Rozumiem i nie rozumiem. Po ludzku rozumiem, ale to nie chodzi tylko o ludzkie rozumienie. Nie warto płacić w takim razie, jeżeli chce się potem mieć przeżycia duchowe adekwatne do włożonych środków. Mnie nigdy nie byłoby wtedy stać na żadne rekolekcje. A może ja nie umiem liczyć. Koniec tematu.
  • W tym roku rozważam/my rekolekcje DK i choć bezdzietni, to dla nas to też hardcore. Bo nie są to rekolekcje w ciszy, jak ignacjańskie, gdzie czuję po prostu konieczność i radość stanięcia przed Panem Jezusem, skonfrontowania się z Jego Słowem...
    Dzięki Emilka za to, co napisałaś. Dla nas / dla mnie rekolecje DK to trudne wyzwanie. Zmęczeni po całym roku, za krótki czas wolny i to w najgorętszej porze dnia między 14.00 a 16.00...Hałas, gwar. Ludzie nam gadają o adopcji. Dużo trudniejszych tematów itp.
    Zaraz po powrocie byliśmy zresztą z gorączką chorzy...
    Plusy.
    Dla małżeństwa: dialog, modlitwa za siebie przed Najświętszym Sakramentem, Grupka dzielenia z innymi ludźmi, modlitwa osobista itp.
    Sympatyczni, wartościowi ludzie.
  • @mamababcia, myślę, że siejesz dobrze :) dajesz do zastanowienia się.
    Aczkolwiek przyznaję, że pierwszy raz ktoś mnie potraktował per wygodnicką , jojczącą pannę :D.
    Pewnie potrzebowałam prztyczka w nos :D
  • Generalnie rekolekcje DK ok, ale przed albo po przydałoby się parę dni luzu. Bez napinki terminarza dnia itp.
    Tymczasem wtedy problemem mogą być fundusze albo brak urlopu.
  • Rozumiem wszystkie racje i ani razu nie jojczę na warunki, nie wybrzydzam, nie przeliczam przeżyć na włożone pieniądze, a mówię o nich,bo to temat często przemilczany. Po prostu nam lepiej jechać na rekolekcje małżeńskie bez dzieci niż z nimi i tylko o tym ciągle piszę. Koniec tematu.
  • no dobrze ale bycie w DK zakłada realizację zobowiązań (owszem nie trzeba jechać z dziećmi jeśłi ktoś chce tak i może).

    Uważam jednak że bycie w DK i mówienie, że na rekolekcje pojadę za 10 lat jak dzieci podrosną jest nie halo. Albo jestem i przyjmuję zobowiązania i staram się je wypełniać (może wychodzić różnie ale się staram). Albo szukam czegoś innego bardziej mi odpowiadającego.

    Znam kilka kręgów, które się rozpadły bo ludzie niepoważnie podchodzili do zobowiązń i np byli 8 lat w DK a na rekolekcjach żadnych.
  • @Aneczka08 dzięki za to, co piszesz.
    Dlatego właśnie planujemy rekolekcje, choć to dla nas hardcore.
    Trudno, powiem o tym otwarcie. Może nie wyrzucą, że z niektórych aktywności będziemy rezygnować, bo to prawie jedyny wspólny wypoczynek w roku.

    A było tak, że na 15 minut poszliśmy się przejść, żeby w ogóle zobaczyć jak las wygląda, to od razu słyszeliśmy głosy "nie było was widać na zajęciach" itp.
    Trudne.
    Choć zarazem umacniające.
    Ale za dużo przesiadywania na konferencjach itp. Za mało czasu na ruch i pobyt na świeżym powietrzu...
  • Przesadzili z taka uwaga
  • Rekolekcje są zaproszeniem.. Bóg nas zaprasza. Ona jest gospodarzem. On wybiera i daje tak jak chce i komu chce. Nie jak ja chcę ale warto zapytać Pana Boga czego On chce.
    Przekonajcie mnie że jest inaczej.
    Wymagania płacę i wymagam pasuje mi na wczasy.
    Tak niektórzy chcą płacić za Mszę. Ile kosztuje Krew Pana?
    Pan Bóg chce nas przygotować do świętości a rzadko kiedy człowiek jest w tej dziedzinie ekspertem.
    Poza tym ważne jest by modlić się przed rekolekcjami i powiedzieć Panu Bogu o swoich oczekiwaniach a potem przyjąć Jego dary takie jak On daje.
  • Mamababcia ech...
  • ja nigdy na rekolekcje nie jadę z oczekiwaniami, wręcz się wyzbywam jakichkolwiem i staram się przyjmować to co jest.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.