Nas włączono już do istniejącego kręgu, który był akurat pilotowany. Ale to krąg składany z osób różnych. Niektórzy już ponad 20 lat w DK. Więc nikt nas nie wprowadzał tak specjalnie, nie zatrzymywał, nie składaliśmy żadnych przyrzeczeń ani ideowych deklaracji. Po prostu raz przyszliśmy na spotkanie i....zostaliśmy. Ale pamiętam, że po tym pierwszym spotkaniu byłam zachwycona.
Po pierwszych rekolekcjach nie. Pojechaliśmy wkrótce po tych pierwszych na drugie, inne nie DK, rekolekcje do Zaborówca, na których doszliśmy do siebie.
Ale ale...ja nie o tym. Myślę, że nie ruch dla ruchu, nie DK dla DK, ale traktuję to jako POMOC i SZANSĘ, którą Pan Jezus nam daje. Angażuję się, ale też z pewnym dystansem przynależnym dla wieku. To nie pierwszy ruch, w którym uczestniczę. Wiem, że jeżeli się w czymś jest, to lepiej się angażować, bo to bardziej twórcze. Ale sam ruch mnie nie zachwyca. Doceniam, ze to ruch rodzinny, formacyjny, modlitewny, ale właśnie formacyjny. Ma pomagać we wzrastaniu duchowym. Resztę traktuję trochę instrumentalnie, spokojnie, z humorem.
Acha, gdybym rozważała "na zimno" za i przeciw to na pewno bym w żadnej wspólnocie się nie znalazła. Tu zadziałali ludzi i mam nadzieję, że Pan Bóg, bo nas zaprosili.
Jakbym dostrzegła straszne patologie, to bym się wymiksowała.
@Joanna36 zawsze możesz męża zaprosić, a potem powiedzieć, no co ty, ty jeszcze nie gotowy, zakładaj kurtkę, zaraz spotkanie kregu mamy
Mnie małżonek zaskakuje. Kupił ostatnio Katechizm KK, przygotowując spotkania (animatorzymy) wyszukuje różne ciekawe fragmenty, sięga do teologów itp. Raz nam odtworzył pieśni z Psalmów itp.
Nie zmuszałam i nie zmuszam... Ale to raczej Mąż teraz mobilizuje.
Ja bym przedstawiła swoje argumenty i że mi bardzo zależy, a potem powiedziała, żeby to sobie przemyślał (a najlepiej przemodlił) i powiedział następnego dnia, jaka jest jego decyzja.
No to było tak że miał poczytać o tym i zniechęciła go wizja tych wyjazdów i "zwierzania się " i że po jakimś czasie trzeba się deklarować na stałe. Jeszcze spróbuję pogadać.
@Joanna36 ale pisaliśmy też pozytywnie przecież: PLUSY 1. Mobilizacja do modlitwy 2. spotkania we wspólnocie 3. Bardzo dobre ciasta * na spotkaniach kręgowych
*wiem, wiem, cukier to zło, ale niektórzy Panowie lubią ciasta
Rekolekcje są trudne, ale są plusy. Globalnie więcej dobrego niż trudnego.
Poza tym, jak mam spędzić niedzielne popołudnie na TV albo necie albo plotkach albo drzemaniu to wolę DK. Zresztą to tylko raz w miesiącu.
I jeszcze jeden atut DK. 4. Może chronić przed pracoholizmem 5. pomoc wzajemna w różnych sprawach, np. panowie z DK pomagają sobie w sprawach samochodowych, grają razem w piłkę
Osobiście uważam, że nadrzędny cel uczestnictwa w DK, to formacja. Spędzać czas towarzysko mogę z różnymi ludźmi. I czasem ciekawiej, bo w DK np. lansuje się Krucjatę, więc nie ma się z kim napić wina ani piwa przy grillu. I niektórych tematów się nie porusza, bo zbyt wywrotowe lub drażliwe.
To, co uważam za kluczowe, to właśnie zobowiązania. Obowiązek, ale przede wszystkim szansa. Szansa na pogłębione życie duchowe i małżeńskie.
Co do męża i jego oporów: cóż nikogo wołami nie zaciągnie, a tym bardziej nie utrzyma. Spróbować można, a decyzję ostateczną podjąć na przestrzeni roku. W ogóle odejść można zawsze. Przysięgi się nie składa.
@Berenika w punkt. Też za najcenniejsze w tym wszystkim uważam zobowiązania. Z drugiej strony obserwuję, że dzięki spotkaniom w ogóle spotykamy się z ludźmi.
Mieszkam w Siedlcach, nie mamy znajomych, po południu siedzimy w domu, chyba że zawozi mąż dzieci na zajęcia. Niektóre niedzielne popołudnia spędzamy u teściowej na obiedzie. Mąż gra w piłkę nożną. Ja nigdzie nie wychodzę oprócz zwykłych sklepów. Do wyboru jest Neo, który nie pasuje nam obojgu, i nie wiem co jeszcze jest.
Odnowa jest bardzo mało zobowiązująca, bez tych "norm", wytycznych itd. ( z mojego doświadczenia ) i to jest moim zdaniem dobra wspólnota, żeby zacząć i potem pójść dalej, do jakiejś innej, już na stałe (jeśli się chce) pewnie zależy, czego się szuka, jaką się miało formację. I czego Pan Bóg chce
czasem w parafiach są jakieś wspólnoty "bez nazwy", po prostu ksiądz gromadzi wokół siebie jakieś osoby, są spotkania, wyjazdy itd. Ale to zwykle dla młodzieży młodszej i starszej.
ja bardzo cenię sobie wspólnoty typu schola (ale taka modląca się schola), bo to jest realna służba, wymaga wierności i przy okazji osoby we wspólnocie są o podobnych zainteresowaniach itd. tym spoiwem niekoniecznie musi być śpiew, może być jakaś inna służba.
wspólnota to niekoniecznie musi być od razu Opus Dei albo Neo z programem na 100 lat formacji
W naszej parafii jest właśnie Neo, w parafii pobliskiej jest DK, patrzę na Odnowę ale na zdjęciach głównie starsze panie. W DK podoba mi się że małżeństwa razem uczestniczą, i to jest norma.
No tak, ale jak pracuję, działamy w DK, chorujemy od czasu do czasu, to na spotkania towarzyskie i spotkania z przyjaciółmi już prawie wcale nie mamy czasu...
Dlatego doceniam to, że dzięki spotkaniom Kręgu możemy spotkać się z naszymi kręgowiczami.
Inaczej byśmy się nie zebrali, żeby z kimś się spotkać.
Komentarz
Więc nikt nas nie wprowadzał tak specjalnie, nie zatrzymywał, nie składaliśmy żadnych przyrzeczeń ani ideowych deklaracji. Po prostu raz przyszliśmy na spotkanie i....zostaliśmy.
Ale pamiętam, że po tym pierwszym spotkaniu byłam zachwycona.
Po pierwszych rekolekcjach nie.
Pojechaliśmy wkrótce po tych pierwszych na drugie, inne nie DK, rekolekcje do Zaborówca, na których doszliśmy do siebie.
Ale ale...ja nie o tym.
Myślę, że nie ruch dla ruchu, nie DK dla DK, ale traktuję to jako POMOC i SZANSĘ, którą Pan Jezus nam daje.
Angażuję się, ale też z pewnym dystansem przynależnym dla wieku. To nie pierwszy ruch, w którym uczestniczę. Wiem, że jeżeli się w czymś jest, to lepiej się angażować, bo to bardziej twórcze. Ale sam ruch mnie nie zachwyca.
Doceniam, ze to ruch rodzinny, formacyjny, modlitewny, ale właśnie formacyjny.
Ma pomagać we wzrastaniu duchowym. Resztę traktuję trochę instrumentalnie, spokojnie, z humorem.
Tu zadziałali ludzi i mam nadzieję, że Pan Bóg, bo nas zaprosili.
Jakbym dostrzegła straszne patologie, to bym się wymiksowała.
Mnie małżonek zaskakuje. Kupił ostatnio Katechizm KK, przygotowując spotkania (animatorzymy) wyszukuje różne ciekawe fragmenty, sięga do teologów itp.
Raz nam odtworzył pieśni z Psalmów itp.
Nie zmuszałam i nie zmuszam...
Ale to raczej Mąż teraz mobilizuje.
Ale na dłuższą metę faktycznie nikogo na siłę się gdzieś nie przyciągnie.
PLUSY
1. Mobilizacja do modlitwy
2. spotkania we wspólnocie
3. Bardzo dobre ciasta * na spotkaniach kręgowych
*wiem, wiem, cukier to zło, ale niektórzy Panowie lubią ciasta
Poza tym, jak mam spędzić niedzielne popołudnie na TV albo necie albo plotkach albo drzemaniu to wolę DK. Zresztą to tylko raz w miesiącu.
I jeszcze jeden atut DK.
4. Może chronić przed pracoholizmem
5. pomoc wzajemna w różnych sprawach, np. panowie z DK pomagają sobie w sprawach samochodowych, grają razem w piłkę
powiedz mężowi, że kto pierwszy ułoży kostkę Rubika, ten decyduje
To, co uważam za kluczowe, to właśnie zobowiązania. Obowiązek, ale przede wszystkim szansa. Szansa na pogłębione życie duchowe i małżeńskie.
Też za najcenniejsze w tym wszystkim uważam zobowiązania.
Z drugiej strony obserwuję, że dzięki spotkaniom w ogóle spotykamy się z ludźmi.
nie, ale nie wiem, gdzie mieszkacie, co macie w okolicy, ile czasu itd.
i to jest moim zdaniem dobra wspólnota, żeby zacząć i potem pójść dalej, do jakiejś innej, już na stałe (jeśli się chce)
pewnie zależy, czego się szuka, jaką się miało formację. I czego Pan Bóg chce
czasem w parafiach są jakieś wspólnoty "bez nazwy", po prostu ksiądz gromadzi wokół siebie jakieś osoby, są spotkania, wyjazdy itd. Ale to zwykle dla młodzieży młodszej i starszej.
ja bardzo cenię sobie wspólnoty typu schola (ale taka modląca się schola), bo to jest realna służba, wymaga wierności i przy okazji osoby we wspólnocie są o podobnych zainteresowaniach itd.
tym spoiwem niekoniecznie musi być śpiew, może być jakaś inna służba.
wspólnota to niekoniecznie musi być od razu Opus Dei albo Neo z programem na 100 lat formacji
Dlatego doceniam to, że dzięki spotkaniom Kręgu możemy spotkać się z naszymi kręgowiczami.
Inaczej byśmy się nie zebrali, żeby z kimś się spotkać.